Profil użytkownika


komentarze: 1100, w dziale opowiadań: 856, opowiadania: 403

Ostatnie sto komentarzy

Niebawem tu wrócę… Duch z czwartego wymiaru… Piórko na wietrze… Jeszcze nie umarłem ; )

...always look on the bright side of life ; )

Dziś właśnie miałem okazję przeczytać ten tekst raz jeszcze – po kilku latach.

Zaskoczyło mnie, że to opowiadanie jest takie… szukam odpowiedniego słowa… – – na czasie, prorocze niemal.

Teraz to i ja – zadziwiony ; )

...always look on the bright side of life ; )

Gratulacje, Werweno. Gratulacje i uznanie za to, że zdecydowałaś się podjąć tej misji, która wydaje się być – czasami – misją nie do wypełnienia (szczególnie w przypadku, gdy dobrych tekstów w danym miesiącu jest dużo). Obiektywne i merytoryczne ocenianie tekstów to bardzo trudna i wymagająca czynność. Śledzę Twoje komentarze  i uważam, że wydajesz się właściwą osobą do pełnienia tej roli.

 

...always look on the bright side of life ; )

Lekarze brzmi bardzo OK. Ewentualnie lekarze-farmaceuci ; )

Ale nie komplikujmy. Niech będzie lekarze kropka. Lekarze. Taa… Lekarze. Ew. lekarz…

Dr Dowszystky może, w ramach radosnego wolontariatu, być sekundantem posiłkowym ; )

...always look on the bright side of life ; )

Coś mi właśnie nie pasowało z tym brakiem możliwości nominowania z pozycji tekstu… Myślałem, że tak ma być ; )  Dzięki za interwencję. Pzdr :)

...always look on the bright side of life ; )

Szanowny Profesorze P.P. Wermanowiczu!

Z poduszczenia jaśnie oświeconego hrabiego (?!) Zalth’a von Dogenugryzena, wiedziony jakże szlachetną pobudką przybliżenia Szanownemu Panu mojej radosnej działalności farmaceutycznej, pozwalam sobie przesłać skromną ulotkę reklamową, zawierającą podstawowe informacje na temat prowadzonej przez mą korporację eksperymentalnej kuracji, wymagającej zastosowania trzech zaledwie nawzajem uzupełniających się panaceów. Otóż i one, w kolejności stosowania przystępnie pokazane:

Bromergon – przyjazny środek o smaku gorzkiego migdała. Nie upośledzający żołądka, nerek, myślenia abstrakcyjnego. Rozpłomienia zmysły (szczególnie te przez wiek i choroby stępiałe); pobudza ukrwienie, szczególnie w tych częściach ciała, które w swej biologicznej naturze mają zwyczaj krew zbierać, by dany członek usztywniać i uczynić go w ten sposób jeszcze bardziej reprezentacyjnym. Poza tym: rozjaśnia Rude Baki, słuch poprawia, włos wzmacnia, hemoroidy wygładza, stawy uelastycznia, przez co nawet najbardziej Artretyczne Monstra zamieniają się w Rącze Okazy Witalnej Sprężystości. Stosować po jednej tabletce, koniecznie przed jedzeniem. Nie nadużywać!

Dupergon – preparat w maści, o konsystencji słowiczego guano. Stosuje się przy kłopotliwych (i nader wstydliwych) niedyspozycjach związanych z szeroko rozumianym Wydalaniem. Lek ten jeszcze eksperymentalne ma cechy. Przebadany na królikach, myszach i oposach przyniósł wielce obiecujące rezultaty. Co do stosowania – zachowam stosowne milczenie, licząc na daleko posuniętą domyślność Szanownego Profesora.

Cholergon – śmiało stosować można przy wszawicy, padaczce, histerii, pląsawicy, dychawicy nerwowej, bezsenności, bólach głowy, nerwicy serca i nieodwołalnej niemocy pisarskiej. Jedna piguła po jedzonku lub – w wyjątkowych sytuacjach wśródimpezowych – po śledziowym dzwonku.

Sam Pan zatem widzi, Zacny i Mądry Profesorze, ile dobrych a pożytecznych związków w tak małych pigułkach zmieścić może ręka uzdolnionego farmaceuty. Polecam się zatem – ja i mój piękny, szalony umysł.

 

**** Literatura i próby leków bezpłatnie przesyłam – pocztą pneumatyczną lub przez specjalnie na tę okoliczność przeszkolonego Kuriera. Z wyrazami szacunku i współczucia – zawsze do usług, skromny dr Teodor Marja Dowszystky cool ****

...always look on the bright side of life ; )

Niektórych nie powaliło. A mnie powaliło, aż miło : )

Nieczęsty to przypadek, gdy sto słów staje się pretekstem do wymiany tak zacnych komentarzy.

PS. Drogi Autorze, biorąc pod uwagę zawartość twego systemowego awatara – przemiana z kotowatego w psowatego może zachodzić burzliwie, a i objawy jakie z biegłością szalonego lekarza-akwarelisty nakreślił czcigodny dr Th. z pewnością nie wyczerpują obszernego wachlarza behawioralnych słabostek. Krótko pisząc, nie zdziw się proszę, gdy jednak najdzie Cię chęć iskania genitaliów. Jak to mówią niektórzy znawcy przedmiotu: „Nikt nie spodziewa się hiszpańskiej inkwizycji…”; ) Pzdr.

...always look on the bright side of life ; )

To jest dobre opowiadanie, żeby nie powiedzieć – bardzo dobre : ) Ma, oczywiście, swoje mocne i słabe strony, o których już nader wyczerpująco pisali co po niektórzy Szanowni Przedpiśćcy. Moim zdaniem, najjaśniejszym akcentem tego opka jest oniryczna  wizyjność, zakropiona przenikliwą, wszechogarniającą atmosferą nieuchronnego końca (wszech)świata i odosobnieniem głównego bohatera.

NoWhereMan przywołał znienawidzonego przeze mnie (serio) Małego Księcia. Mi – ni z tego, ni z owego – przypomniał się stary, dobry Odyseusz. Wszedł mi do głowy klasyczny topos superbohatera-po-przejściach powracającego do tego co najistotniejsze, w czasie, gdy świat uległ/ulega jakiejś dotkliwej degradacji, deformacji. Przyznacie sami, klasyczna rozkminka : ) Ale zawsze chwyta za serce.

Ale nie o odniesienia mi chodzi, bardziej o sposób pisania. Podobnie jak malarz nakłada warstwy farb i kolorów na płótno, pisarz powinien umiejętnie nakładać kolejne warstwy nastrojów i treści, aby osiągnąć efekt całkowitego i nieodwołalnego czytelniczego zauroczenia. W tym opowiadaniu literacki flow bardziej ciąży ku poetyckiej frazie, która znacznie odbiega od spójności i ulogicznienia, tak typowego dla twardszych odmian SF. Choć wydaje się to trudne do wytłumaczenia, a tym bardziej do wykonania, ten właśnie oniryczno-poetycki typ pisania nadaje całości specyficznej, metafizycznej głębi. Wzbudza we człowieku (czyt. we mnie) metafizyczną grozę istnienia i napawa lekkim, egzystencjalnym pociągiem do rzeczy tajemniczych, nienazwanych i odjechanych ; ) Pzdr.

...always look on the bright side of life ; )

Anioł, istota z założenia i definicji bezcielesna, palący papierochy? No nie wiem…

A tak poza tym, przecież nawet małe dzieci wiedzą, że w Niebie są zainstalowane czujniki dymu ; )

...always look on the bright side of life ; )

“Kiedy dotarł do wioski, ściemniało się. Żołnierze stojący na warcie, powitali go i wpuścili bez problemu, mimo że posiadał broń”. No i już, po ptakach… Odpadłem od fabuły… Sorki.

...always look on the bright side of life ; )

Odbijam się od poezji w tak zacnym stężeniu. Wiersz, niestety, słabiutki. Pozdrawiam.

...always look on the bright side of life ; )

Dobrze byłoby, gdyby jednak ktoś moderował dział publicystyki, odsiewał ziarno od plew. Przynajmniej w przypadku najbardziej ewidentnych baboli.

...always look on the bright side of life ; )

Czy sztuczna inteligencja musi posiadać świadomość? Oczywiście, że nie. Ale w potocznym przekonaniu tak właśnie powinno być. Bo skoro mamy coś, co w samej nazwie zawiera komponent inteligencji, z automatu łączymy to z ludzkim sposobem przetwarzania informacji, a ściślej pisząc z „mózgowym algorytmem segregowania i wykorzystywania danych”. O takiej uczłowieczonej wersji SI potocznie marzymy, o takiej piszemy w swoich opowiadaniach, nad taką głowią się naukowcy. Czy potrzebnie?

Zaryzykowałbym twierdzenie, że SI nie powinno posiadać komponentu samoświadomości, bo maszyna lub system wyposażony w taki komponent mogłaby sprowadzić na ludzkość śmiertelne zagrożenie. Świadomość jest nieprzewidywalna, a ludzkość nie potrzebuje nieprzewidywalnych maszyn. Ergo: sztuczna inteligencja nie może, ani nawet nie powinna przypominać ludzkiej inteligencji. Powinna raczej pomagać, wspierać tam, gdzie ludzki mózg jest mniej wydajny, mniej cierpliwy. Komputery liczą szybciej od nas, nie meczą się i nie mylą – czemu tego nie wykorzystać? ; ) Patrząc na rozwój technologii z takiej perspektywy ze „sztuczną inteligencją” mamy do czynienia od wielu dekad. I w sumie to nam powinno wystarczyć. Gonienie za SI przypominającą działanie człowieczego mózgu bardziej wynika z cywilizacyjnego narcyzmu niż z realnej potrzeby. I przed taką SI przestrzegał nas Stanley Kubrick w swoim słynnym filmie Odyseja Kosmiczna.

 

A teraz dygresja : ) Dla mnie najciekawszym aktualnie przejawem sztucznej inteligencji jest… Internet. Posiada on wszelkie cechy systemu, który może być uznany za układ SI. Przypomina sieć neuronów, działa na podobnej zasadzie. Dane wpompowywane są do układu przez ludzi, ale sieć sama potrafi je segregować, przetwarzać, przesyłać. Może nie robi tego idealnie, ale posiada dużą wydajność i nie jest podatna na uszkodzenia. Wygląda na to, że Internet posiada cechy samoregulacyjne podobne do tych, które posiada ludzka sieć neuronowa: brakujące routery są zastępowane innymi aktualnie dostępnymi – i tak oto informacja zawsze dociera do adresata, choć geograficzna ścieżka jaką przebywa pakiet danych za każdym razem może być inna. I wszystko to dzieje się automatycznie, bez ingerencji człowieka!

Fascynuje mnie ten proces przesyłania informacji z drugiego końca świata do wygłodzonej gardzieli mojej przeglądarki internetowej. Od serwera, poprzez sieć routerów – wprost na unikalny adres IP urządzenia. Błyskawicznie i raczej bezbłędnie. Za każdym razem inną drogą, ale zawsze do celu. Niezwykłe osiągnięcie ludzkiej cywilizacji, które już na zawsze przeobraziło naszą mentalność i sposób myślenia o świecie.

Być może to właśnie Internet w przyszłości przejmie cechy super inteligencji, ogólnoświatowego SI: niezniszczalnego, samoregulującego się cybernetycznego organizmu, generującego własne myśli i sądy o rzeczywistości. Ale to już SF z nieco wyższej półki. Pozdrawiam serdecznie interlokutorów : )

...always look on the bright side of life ; )

Głównym składnikiem ludzkiej inteligencji jest jej nieprzewidywalność. Nikt nie odważy się wypuścić maszyny, która będzie nieprzewidywalna w swoich działaniach. Ludziom niepotrzebne są maszyny, które „robią, co chcą”, lecz maszyny, które sprawnie i szybko (o wiele szybciej niż ludzie) wykonują określone działania w określonym czasie. W tym sensie ze „sztuczną inteligencją” mamy do czynienia od przynajmniej trzech dekad: programy szachowe, roboty w fabrykach, autopiloty w samolotach pasażerskich, systemy naprowadzania rakiet czy choćby komputery osobiste i sieć Internet. Ale to rzecz jasna nie jest jeszcze taka SI o jakiej pisałeś w swoim artykule, Drogi Sowo. To tylko bardzo rozbudowane i superszybkie liczydła podparte dobrym algorytmem, ale nie na pewno maszyny obdarzone sztuczną inteligencją z prawdziwego zdarzenia.

Do autentycznej SI jeszcze nam bardzo daleko. Sztuczna inteligencja musi posiadać zdolność nieliniowego uczenia się nowych pojęć na bazie tych, które już zostały wbudowane w zbiór danych. Musi posiadać również zdolność dostrzegania, wybierania i odróżniania tych, które są bezwartościowe od tych, które mogą być istotne i cenne (nie tylko tu i teraz, ale również w przyszłości). To już zupełnie inna półka manipulowania danymi, ale wciąż jeszcze wybiórczo osiągalna prz\y obecnym stanie wiedzy i technologii.

Drugim aspektem, o wiele trudniejszym do osiągnięcia, jest warunek samoświadomości. Maszyna musi rozumieć, że jest istniejącym bytem, bytem który może zachowywać się autonomicznie, broniąc swojego prawa do wolności wyboru i istnienia. Maszyna, która będzie miała świadomość siebie i która będzie w stanie uczyć się nowych pojęć – to dopiero będzie SI z prawdziwego zdarzenia i do takiej SI jeszcze nam daleko. Żaden nawet najmocniejszy superkomputer nie jest w stanie odtworzyć zachowania ludzkiego mózgu, z całą złożonością i nieliniowością procesu poznawania i uczenia się nowych rzeczy. Barierą jest moc obecnie dostępnych układów obliczeniowych i szybkość pobierania informacji z banków danych (czytaj twardych dysków). Obecne procesory doszły do granicy swoich możliwości. Już nie da się więcej upakować tranzystorów na płytkach. Kluczem wydają się nanotechnologie, te jednak wciąż są zbyt drogie aby można je było zastosować do projektowania procesorów ogólnego zastosowania.

Zatem barierą jest wciąż technologia. Nie jesteśmy w stanie wykonać cybernetycznej kopii mózgu, nie dysponujemy takimi procesorami, które mogłyby zasymulować działania świadomości. To jednak, że nie potrafimy tego dzisiaj nie oznacza, że nie nauczymy się tego w ciągu następnych pięćdziesięciu / stu lat.

Dodatkowym aspektem jest znalezienie algorytmów, które w sensowny sposób mogłyby naśladować działanie ludzkiego mózgu i sposobu, w ajki owe algorytmy byłyby załadowane do cyfrowej sieci neuronowej. Barierą jest samo programowanie maszynowe, które w dużej mierze oparte jest na przewidywalnych i skończonych algorytmach. SI może tu wybierać pomiędzy jedynką a zerem, a to zdecydowanie za mało, żeby mówić o czymś, co choćby w niewielkiej części przypominałoby ludzką inteligencję, która bazuje na algorytmie „teraz nie wiem, ale w przyszłości się dowiem”. Pamiętajmy, że nawet tak doskonałe narzędzie jak ludzki mózg potrzebuje kilkunastu lat, żeby nauczyć się w pełni funkcjonować i prawidłowo interpretować otaczającą rzeczywistość.

Reasumując, Drogi Autorze, wbrew pozorom barier jest więcej niż przetartych dróg. Oczywiście, nauka wciąż idzie do przodu i jestem przekonany, że już niedługo pojawią się następne generacje procesorów, pamięci masowych, czujników sensorycznych itd., itp. Ale póki co, nie ma się za bardzo czym martwić. No chyba, że jakiś system przeciwrakietowy uzna rosyjski/amerykański samolot za wrogą rakietę balistyczną i rozpocznie się trzecia wojna światowa. Ale to raczej mało prawdopodobny scenariusz, dopóki wystrzelenie takowej rakiety trzeba będzie potwierdzić pinem z generalskiego kapownika ; )

...always look on the bright side of life ; )

W zalewie wszechogarniającej wakacyjnej monotonii ekskrementalia urosły do pełnoprawnego motywu literackiego. No i fajnie. Twoje opowiadania, minstrel Fasoletti, poszerzają horyzonty. Tak trzymać. I się nie puszczać ; ) Pzdr.

...always look on the bright side of life ; )

Dzięki za dobre słowo. Szczególnie spodobało mi się porównanie do grania Chopina na jakimś bardzo nowoczesnym, elektronicznym sprzęcie. To świetne porównanie, bo oddaje to, co chcę robić pisząc teksty SF – łączyć motywy, które na pozór nie dają się ze sobą połączyć. Przeskakiwać z konwencji na konwencje, ze stylizacji w stylizację, dodając przy okazji parę groszy od siebie ; ) Cytat z Mickiewicza nieprzypadkowy bardzo. Motyw bohatera romantycznego, tak mocno obecny w kulturze amerykańskiej, u nas wciąż chadza opłotkami. Najwyższy czas wypełnić tę lukę i wprowadzić Romantyzm SF na salony, nie tylko warszawskie ; ). Pozdrawiam serdecznie.

...always look on the bright side of life ; )

No cóż, Cieniu, jeśli się chce obiektywnie oceniać jakiś tekst, trzeba oddzielić swoje subiektywne upodobania i gusta od obiektywnej wiedzy o budowie dzieła literackiego, gatunkach, motywach, chwytach literackich itd, itp. To jest według mnie, problem sporej grupy lożowników, którzy oceniają teksty pozytywnie wtedy i tylko wtedy, kiedy opowiadanie trafia w ich prywatne gusta. Przy ocenie tekstów nominowanych chodzi o coś więcej niż stwierdzenie w stylu “tekst mi się nie spodobał”, albo (jeszcze ciekawsza wersja) “nie zrozumiałam, o czym to jest”. To, że Czytelnik nie rozumie utworu wcale nie musi oznaczać, że tekst jest słaby. Może być i tak, że zwyczajnie Czytelnik nie dostaje głową do poziomu opowiadania. To, że tekst znalazł się w Bibliotece i grupie nominowanych do nominacji nie jest przecież przypadkiem : )

Tak czy inaczej, życzę Ci, Cieniu, więcej obiektywizmu w Twoich kolejnych recenzjach nominowanych tekstów a mniej subiektywizmu, który omija szerokim łukiem merytorykę i znajomość teorii literatury.

Pzdr.

...always look on the bright side of life ; )

Gratulacje : )

...always look on the bright side of life ; )

@Blacktom: Oczywiście, że cyberpunk to gatunek (podobnie jak choćby fantasy). A 3 razy M to nie postulat cyberpunku tylko Tadeusza Peipera i jego futurystycznej wizji  poezji.  Co do zcyber-cośtam krasnali jak sam widzisz – słowo stało się ciałem (choć nawet o tym nie wiedziałem).  Rym!

Szczerze pisząc, mnie też nie zachwyca wizja naspidowanych szóstkami kurdupli, ale już np. podwodne podróże i miasta w stylu J. Verna wymieszane z cyberpunkowymi gadżetami mogłyby nieźle namieszać w mojej nadpobudliwej wyobraźni.

Tak w ogóle: mieszanie gatunków to stan faktyczny literatury popularnej. Zob. Zmierzch, Harry Potter, można by wyliczać…

Pzdr : )

 

@Deirdriu: Aż strach pomyśleć, co czytasz wieczorami ; )

...always look on the bright side of life ; )

Dzięki za szczerość. Doceniam to.

Pozdrawiam Twój sadystycznie zdroworozsądkowy punkt widzenia ; )

...always look on the bright side of life ; )

Cyberpunk to gatunek literacki – podobnie jak groteska, komedia czy sonet. I, podobnie jak one, ma swoje ograniczenia wynikające z ram gatunkowych. Czy da się to jakoś obejść? Myślę, że dobrą metodą na to, by ożywić cyberpunka jest mieszanie gatunków, łączenie ze sobą wielu dekoracji i motywów z różnych literackich stołów. Ale to niełatwe, bo wymaga znajomości tychże ; )

Zaciekawiła mnie wypowiedź gary_joinera, który podał gotowe tematy do literackiej obróbki. Ciekawe, że niektóre z tych motywów pojawiły się swego czasu w moich opowiadaniach.  Prawdą jest, że sklejanie klisz to tylko odtwarzanie a nie tworzenie literatury. Dlatego dobrego cyberpunka nie jest łatwo napisać. Stąd też pewnego rodzaju dziura w podaży książek cyberpunkowych na rynku. Ale dziura ta jest pozorna, bo jeśli ktoś szuka cyberpunka, to go znajdzie. przykładem niech będzie chociażby świetna gra karciana Netrunner, bijąca rekordy popularności na zachodzie – u nas prawie nieznana.

Myślę, że cyberpunk się nie skończył. Stał się raczej towarem dla koneserów, dla tych którzy nie przepadają za komercyjnym rynkiem wydawniczym. W pewnym sensie CP to nisza, w której mogą się schronić tylko wybrańcy, powiernicy pierścienia –  ludzie, którzy realnie patrząc na świat, widzą że ewidentnie zmierza on w kierunku cyberpunkowych wizji. Bo cyberpunk, w przeciwieństwie do takiego np. fantasy, ma  więcej wspólnego z rzeczywistością niż nam się wydaje. Ten gatunek zwyczajnie pokazuje jak będzie wyglądało życie za trzysta, czterysta lat. W tym sensie dobry cyberpunk to gatunek spokrewniony z twardym SF, ściśle trzymający się pewnych ram naukowego prawdopodobieństwa.

...always look on the bright side of life ; )

Serdeczne dzięki za ciepłe przyjęcie tekstu. Pozdrawiam : )

...always look on the bright side of life ; )

Mam taki prosty test na to, czy opowiadanie jest OK. Czytam kilka pierwszych akapitów tekstu i sprawdzam swoje reakcje. Jeśli chce mi się czytać dalej, to czytam. Jeśli nie… – no cóż, nie jestem masochistą ; )

Ten tekst jest zdecydowanie OK. Nie jest to może kandydat do nagrody Nebuli, ale jest zwyczajnie fajny, z humorem który lubię, z jajem i groteską w tle. Super. Pomysłowo i z dystansem. A i też dużo prawdy w tym szorciku. No bo kto dziś czyta sam z siebie Norwida, Mickiewicza, Słowackiego?

...always look on the bright side of life ; )

Cyberpunk nigdy nie umrze. Podobnie jak fantasy ; )

Co do klisz, to wydaje mi się, że nie trzeba ich unikać – chodzi raczej o to, w jak sposób ich inteligentnie używać. W każdym opowiadaniu klisze spełniają tylko i wyłącznie funkcje dekoracyjne, podobnie jak dekoracje w teatrze. Dodają nastrój, klimat, odmalowują świat przedstawiony w opowiadaniu. Natomiast to, co zawsze w dobrych historiach jest najistotniejsze to ludzie – ich motywacje, zachowania, decyzje, przemiany wewnętrzne. I to właśnie w cyberpunku powinno być sednem historii. I to, suma sumarum, decyduje o jakości opka. Klisze to tylko dodatek, niezbędny ale jednak dodatek. Pozdrawiam : )

...always look on the bright side of life ; )

Dzięki za przeczytanie (dwukrotne!) mojego tekstu. Lubię wnikliwych Czytelników, szczególnie tych, którzy poświęcają swój cenny czas, żeby z zegarmistrzowską precyzją szukać w tekście choćby drobnych nieścisłości ; )

Co mogłem – poprawiłem. Co do Indochin zgoda. Wywaliłem je z tekstu : ) A peregryzje zamieniłem na lśnienia. Z podobną brutalnością potraktowałem podwójną spację ; )

Piszesz, że cenisz sobie teksty, które wystarczy przeczytać jeden raz. Ja przeciwnie: uwielbiam teksty, które po drugim rozczytaniu ujawniają kolejne smaczki i warstwy znaczeń. To sygnał, że tekst jest wielowymiarowy, że posiada wiele odniesień, które warto uważniej prześledzić. Oczywiście tekst musi mnie zachęcić do ponownej lektury, nie chodzi przecież o to, aby czytać każde, choćby najbardziej bzdurne historie po dwa razy.

Co do chaotyczności, zapewniam Cię, że go w tym tekście nie ma. Tak po prostu pisze się nowoczesną literaturę. O podobnej dozie „chaotyczności” możemy rozmawiać odwołując się do prozy Dukaja, Gombrowicza czy Joyce'a. Nie wszystko musi być powiedziane wprost, linearnie, w bezpośrednim związku przyczynowo-skutkowym – na tym właśnie polega siła nowoczesnej literatury. Miks poezji z prozą będzie z założenia wieloznaczny, choć nie należy go mylić z chaotycznością; w moich opowiadaniach silnik fabuły zawsze nasmarowany jest gęstym olejem przyczyny i skutku.

Co do pomysłu, aby napisać książkę na podstawie tych moich opowieści – jest on świetny, nawet już powoli acz systematycznie wdrażany w życie : )

Cóż, Przewijacz Dusz jest po prostu przeznaczony dla bardziej wyrobionych Czytelników, którzy szukają czegoś więcej niż kolejnej odsłony opowieści o papierowym bohaterze, który z punktu A przechodzi bez szwanku do punktu B. Nie musi się wszystkim podobać to opowiadanie – to oczywiste. Ale nie ma w nim przypadku – o tym mogę, jako Autor, gorąco zapewnić. Pzdr.

...always look on the bright side of life ; )

@śniąca: Dzięki za pozytywny komentarz. Przyjrzę się bliżej tym liczebnikom : ) A do innych tekstów z serii 3N serdecznie namawiam, bo warto ; )

@ zygfryd89: Dla każdego co innego miłe sercu. Specyficzne są te moje teksty – przyznaję ; ) Lubię mieć swój styl, ściślej pisząc – lubię tworzyć style od podstaw, mieszać konwencje. To mnie po prostu kręci, fascynuje. Pzdr.

...always look on the bright side of life ; )

Dzięki za merytoryczny komentarz.

Istotnie stworzyłem uniwersum, które lubi rozpychać się łokciami ; ) I za każdym razem, kiedy siadam do pisania kolejnego tekstu z serii 3N, zaskakuje mnie fakt, że ów świat otwiera się przede mną na nowe, często nieoczekiwane dla mnie sposoby. Być może stąd wynikają pewne drobne niekonsekwencje stylistyczne, biorą się one z dynamicznego rozwoju „dekoracji świata”, które – trochę jak w Photoshopie – nakładają na mapę tekstu kolejne warstwy trójwymiarowych, sugestywnych layoutów. Bardzo lubię mieszać gatunki, style, szkoły literackie… Ostatnio myślę o przeniesieniu do moich opowiadań konwencji komiksowej (tak, da się to zrobić!). Dlatego możesz spodziewać się wielu ciekawych eksperymentów i modów związanych ze światem 3N. Jedno, co w tym momencie jest pewne, to fakt, że szóstki pracują na zwiększonych obrotach i już niebawem zasiądę do pisania czegoś znacznie większego niż opowiadanie. Fakt, pomysłów mi nie brakuje – a wszystko zmierza w kierunku takiego właśnie stylu, jaki w tym opowiadaniu wybił się na niepodległość. Pozdrawiam i dziękuję raz jeszcze za ciekawy komentarz, który z całą pewnością pomoże mi w szlifowaniu mojego pisarskiego warsztatu. Najważniejsze, że pomogłeś mi lepiej zrozumieć mechanikę opowiadania. To bezcenna wiedza.

...always look on the bright side of life ; )

Serial Black Mirror to jeden z tych seriali SF, które cenię sobie najwyżej. Oprócz wspomnianego przez Autora Be Right Back (Zaraz wracam) warto wspomnieć chociażby o rewelacyjnym  Nosediv (Na łeb na szyję) i San Junipero. Tematy poruszane w poszczególnych odsłonach Czarnego Lustra i – przede wszystkim – sposób przedstawienia tych tematów często biją na głowę komercyjne superprodukcje Holywoodu. Nie ukrywam, że stylistyka Black Mirrora jest mi bardzo bliska, a sposoby oceny współczesnej (i przyszłej) drogi rozwoju ludzkiej cywilizacji zaprezentowane w tym serialu często pokrywają się z moimi. Pozdrawiam :)

...always look on the bright side of life ; )

“Nie ukrywam, że opowiadanie jest patetyczne. Bardzo. Jeśli ktoś to zauważy, nie musi mi o tym nadmieniać, wiem. Chyba, że wpadnie na pomysł jak z tego wyjść, byłbym wdzięczny”

Jak z tego wyjść? Rozwiązanie jest prostsze niż myślisz – po prostu nie pisz w takiej manierze. Nie wiem jak innym, ale mnie ta stylizacja bardzo odstręczyła. Tak się po prostu nie pisze nowoczesnej prozy. Wszelka stylizacja archaiczna jest niezwykle trudna – prawie niewykonalna, biorąc pod uwagę przeobrażenia języka polskiego na przestrzeni wieków. Ale nikt nie powiedział, że trzeba na siłę stylizować w tę stronę. Moim zdaniem najlepsze fantasy, to fantasy pisane współczesnym, soczystym, dynamicznym językiem. Pozdrawiam serdecznie.

...always look on the bright side of life ; )

To przestaje być, cholera, śmieszne, zawsze, po popijawie… → To przestaje być, cholera, śmieszne. Zawsze, po popijawie…

Tak będzie zdecydowanie lepiej. Pzdr.

...always look on the bright side of life ; )

Z tego, co widzę – całkiem udany debiut. Jeszcze tu wrócę. Teraz – biorę się za czytanie ; )

A po godzinie jacek001 napisał :

Posiadasz bardzo duży potencjał, furę nieszablonowych pomysłów i skojarzeń (Dziady Majowe, tramwaj do Dołu, wycieczka upiorów do Torunia, personifikacja miast itd, itp). Jak na krótkie opowiadanie, tych świeżych pomysłów jest bardzo dużo. Masz dobry warsztat i coś, co nazwałbym błyskiem w pisarskim oku – albo zwyczajnie talentem : )

W mojej opinii brakuje Ci połączenia tych wszystkich wymienionych powyżej elementów w jedną, spójną, sensowną całość: fabułę ze stasis, punktem zwrotnym, kulminacją, zakończeniem i tym wszystkim, co można by ogólnie ochrzcić mianem Fabuły przez duże F. Jest to ważne, bo jeśli chcesz w przyszłości pisać powieść, to bez dwóch zdań musisz się nauczyć precyzyjnie łączyć ze sobą poszczególne nitki historii w spójny, kolorowy gobelin.

Jakie wnioski pokontrolne? Pracuj. Nie poddawaj się. Wyciągaj z szuflady kolejne teksty, przeobrażaj je w pełnowymiarowe historie z początkiem, środkiem i dobrym zakończeniem. Masz, bez wątpienia, coś czego inni mogą Ci pozazdrościć – mogą więc też pojawić się głosy dziwnie sformułowanej krytyki. Ale tym się nie przejmuj. Jeszcze się taki nie narodził, co by każdemu dogodził. Ja będę czekał na Twoje kolejne opowiadanie, bo zwyczajnie polubiłem Twój styl i dostrzegłem Twój literacki potencjał. Nie zaprzepaść tego. Pozdrawiam.

...always look on the bright side of life ; )

Nawiązania do „Raportu Mniejszości” bardziej niż ewidentne. A główny bohater – psychologicznie niewiarygodny, niestety. W sumie to opowiadanie jest kalką już wcześniej wymyślonego i mocno wyeksploatowanego pomysłu. Ale nie łam się: „Dobrzy artyści kopiują; wielcy – kradną”. Pozdrawiam ; )

...always look on the bright side of life ; )

– “Nie znam poprzednich części, ale nie wiem czy zmieniłyby mój odbiór opowiadania”.

– Niekoniecznie. Przewijacz był pisany w taki sposób, aby Czytelnicy, którzy nie znają poprzednich opowiadań mogli wejść w jego świat i fabułę bez żadnej gry wstępnej ; )

Dzięki, że przeczytałeś. Na tym portalu czytanie opowiadań powyżej 15K znaków to niemały wyczyn. Pozdrawiam zatem podwójnie :)

...always look on the bright side of life ; )

Dzięki za profesjonalną korektę tekstu. Kawał dobrej roboty. Pozdrawiam : )

...always look on the bright side of life ; )

Dzięki za obszerny komentarz i nominację do najlepszego opka miesiąca.

Widzę, że Przewijacz Dusz wywarł na Tobie spore wrażenie :  )  

Co do kursywy w tekście – uważam, że jest potrzebna. Widzisz, to trochę jak kolejne warstwy farby na płótnie malarskim: te warstwy odróżniają się fakturą, kolorem – przez co lepiej oddają poczucie przestrzeni, głębi. W podobny sposób w swoich opowiadaniach staram się nakładać kolejne warstwy tekstu…

Ten bąbel z opowiadania to jedna z dzielnic NY – doki portowe zamienione w gigantyczną fabrykę produkującą układy scalone szóstej generacji. Natomiast cały Nowy York znajduje się jeszcze pod większą i potężniejszą kopułą chroniącą przed morderczymi promieniami Słońca, zwaną krzemosferą.

Fajnie, że wracasz do tekstu po jakimś czasie. Właśnie to jest najciekawsze i zarazem najbardziej cieszące Autora: oto Czytelnik (Czytelniczka!) wraca do tekstu, smakuje go po raz kolejny, odnajdując w nim kolejne ukryte niuanse, znaczenia. Przypuszczam, że Przewijacz Dusz należy właśnie do takich tekstów, które warto przeczytać dwukrotnie – bo wtedy po prostu więcej widać, całość układa się w spójną, wielowymiarową historię. I powiem nieskromnie, że właśnie takie opowiadania chcę pisać – taki styl mi chyba najbardziej odpowiada.

Jeszcze raz dzięki za czas poświęcony na czytanie i komentarz. Pozdrawiam serdecznie :)

...always look on the bright side of life ; )

@Łukasz Kuliński: Dzięki za czas poświęcony na przeczytanie opowiadania. Pozdrawiam serdecznie.

@varg: Wybaczam : ) Oczywiście, że wybaczam : ) Spoilerować na razie nie będę. Dodam tylko, że cel i motywacje głównego bohatera wbrew pozorom nie są aż tak bardzo ukryte (por. motto). No cóż, czasami pod latarnią najciemniej ; ) Pozdrawiam.

...always look on the bright side of life ; )

Pierwsza połowa tekstu – super. Pod koniec czuć, że chcesz zmieścić się w limicie – i to działa na niekorzyść: fabuła niebezpiecznie się upraszcza, zakończenie wychodzi trochę w stylu deux ex machina. Najlepsza w tym tekście jest wizyjność, dobry opis tzw. dekoracji. Na to i ja zwracam dużą uwagę, bo opowieść zyskuje na efektownie opisanych elementach świata. I to jest najmocniejsza strona tej historii. Być może, warto ją kontynuować – już bez patrzenia na limity znaków. Pozdrawiam.

...always look on the bright side of life ; )

@wiwi: Bardzo dziękuję za komentarz i nominację. “Co jeszcze za nimi się kryje i czym zaskoczy czytelnika? Tego nie wie chyba nawet sam autor;)“. Zgadzam się w całej rozciągłości :) Ale to bardzo dobrze. Lubię, od czasu do czasu, zaskakiwać samego siebie.

@regulatorzy: Dzięki za łapankę, wychwycenie tego i owego. A co do recepcji tekstu: no cóż, każdy lubi co innego. Czasami te gusta się zbiegają, czasami nie. Mogę Cię jedynie zapewnić, że „Przewijacza dusz” da się zrozumieć – inaczej bym go nie pisał : )

...always look on the bright side of life ; )

To skojarzenie z podręcznikiem podstawowym Cyberpunka 2020 – bardzo ciekawe. Co prawda, nie miałem okazji się z nim bliżej zapoznać, ale wiem z grubsza, o co chodzi. Z podręczników RPG mam Wolsunga; powiem szczerze, lubię do niego od czasu do czasu zaglądać. Ilość pomysłów i niemal gotowych fabuł w tym podręczniku po prostu poraża (podobnie jak i sama objętość tej zacnej księgi). A jeśli już mówimy o klimatach powiązanych z grami, to jestem fanem Netrunnera LCG – gry karcianej. Na rynku polskim Netrunner niestety przyjął się średnio, natomiast w Stanach jest rozchwytywany – i słusznie, bo to jeden z najlepszych systemów karcianych, w jaki miałem okazję mącić. Czekam też na konsolową wersję Cyberpunka 2077 – podobno ma przebić Wiedźmina. No, zobaczymy.

Pozdrawiam i dziękuję za nominację do Biblioteki.

...always look on the bright side of life ; )

@Finkla: Dziękuję, Finklo, za komentarz. Cieszę się, że poświęciłaś czas na przeczytanie „Przewijacza dusz”. Należę do tych twórców, którzy lubią ustawiać wysoko fabularną poprzeczkę w swoich tekstach; wynika to z szacunku dla Czytelnika – z wiary, że odczyta i zrozumie odniesienia i motywy umieszczone w tekście. I jak widzisz po komentarzach powyżej/poniżej, czasami się to udaje ; ) Ale przyjmuję do wiadomości Twój punkt widzenia.

Założyłem sobie, że struktura opowiadania ma przypominać strukturę partii szachów – niby obydwie strony widzą figury, wszystkie możliwe posunięcia, ale ostateczny obraz gry zazwyczaj jest ukryty i ukazuje się dopiero pod koniec partii.

 

@Thargone: „Podoba mi się mickiewiczowska rola przewodnia poezji…”. O tak, to ważne w tym opowiadaniu! Dobrze, że zwróciłeś na to uwagę. Uważam, że rola bohatera romantycznego w literaturze popularnej jest niezwykle istotna. Zwróć uwagę, drogi Thargone: te wszystkie Batmany, SpiderMany, Wolveriny – to przecież nic innego jak unowocześnione kreacje bohaterów romantycznych. Cała współczesna popkultura czerpie z tego wzoru – i robi na tym potężne pieniądze. Ale, pomijając wątek finansowy, właśnie stąd Ameryka czerpie wiarę w siłę swojego państwa, z przekonania że to jednostka (a nie masa) ma w sobie potencjał decydujący o rozwoju cywilizacji. W ogóle, jest to temat na dłuższą pogaduchę…

 

„…zakładasz, że zastosowanie takiej technologii windowałoby umysły na zupełnie inny poziom świadomości i postrzegania świata, właściwie niezrozumiały z naszej perspektywy” – dokładnie tak. Człowiek średniowiecza nie zrozumiałby świata, w którym my żyjemy. Ale emocje, uczucia, ambicje, “poetyka ludzkich zachowań” są wciąż takie same. Dlatego można pisać o świecie 3N, nie zatracając się w jakimś pseudonaukowym bełkocie.

 

„…fajna jest też pewna staromodność bohatera…” – owa staromodność ma stanowić wspólny mianownik dla świata 3N i naszego. I jest jak najbardziej zamierzona. Czytelnik musi mieć jakiś punkt odniesienia, wtedy lepiej wczuwa się w świat, bo ma porównanie co jest podobne a co inne.

 

Cieszę się, że mogłeś się ze mną podzielić swoimi uwagami o tekście. A najbardziej ucieszył mnie fakt, że pamiętasz jeszcze mój tekst o kafelkowaniu! Uśmiałem się z tego określenia – bardzo. Dzięki za poprawienie humoru i czas poświęcony przy przewijaniu. Wiadomo: kafelkowanie, przewijanie – to robota dla prawdziwych mężczyzn. Pozdrawiam serdecznie : )

...always look on the bright side of life ; )

Bardzo dziękuję, BogusławieEryku. Cóż można napisać po takim komentarzu? Cieszę się bardzo, że mogłem zorganizować kolejny event – i że zawartość owego eventu jest dla Ciebie satysfakcjonująca. Raduje mnie Twoja opinia tym bardziej, że zabierasz głos nie tylko jako wyrobiony Czytelnik ale także – a może przede wszystkim – jako bardzo dobrze zapowiadający się Pisarz. Pozdrawiam serdecznie.

...always look on the bright side of life ; )

Pięknie dziękuję. I pozdrawiam :)

...always look on the bright side of life ; )

@thargone: “… Ramm tam tam tam, ramm tam tam tam, tara ram tam… Łup! BUM! PIERDUT! Powinno być natomiast… “ No, majstersztyk… Chyba się jeszcze nie spotkałem z tak obrazowym przedstawieniem łuku ośmiopunktowego. Brawo! Więcej takich komentarzy! :)

...always look on the bright side of life ; )

Dzięki, Perruxie, za poświęcony czas i to, czym się ze mną podzieliłeś w swoim komentarzu. Cieszę się, że pamiętasz moje wcześniejsze teksty. Doceniam ten fakt tym bardziej, że w wodospadzie opowiadań, jakie lądują na tym portalu, zapamiętanie tekstu, który ma trzy, cztery lata graniczy z cudem.

Cieszy mnie również fakt, że czytając mój tekst miałeś z tego frajdę, satysfakcję. To jest dla mnie najważniejsze – dawać rozrywkę na najwyższym poziomie i zawsze z szacunkiem traktować swoich Czytelników. Co do Twoich spostrzeżeń co do nastroju i przekazu – faktycznie ogólny nastrój opka może być nieco przygnębiający, ale mam nadzieję, że motto równoważy ten pejzażowo-literacki spleen i daje nadzieję na to, że główny bohater „Przewijacza Dusz” to bardziej Konrad niż Kordian ; )

Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie.

...always look on the bright side of life ; )

Perełki:Czyż to nie prawda, że każdy z nas uśmiecha się na swój niepowtarzalny sposób, oryginalny niczym linie papilarne?”.

 

„Nie ma co ukrywać – były to cechy, które pragnąłem kiedyś ujrzeć u siebie, na tej samej zasadzie, na której bezdomny żebrak pragnie z piskiem opon zaparkować ferrari vis-a-vis basenu i wskoczyć do wody w garniturze od Anderson & Sheppard”.

 

Z całą pewnością tekst wykracza poza przyjęte na tym portalu granice gatunkowe. Stąd prawdopodobnie kłopoty co-po-niektórych z przetrawieniem tego opka. Ja na szczęście, takich problemów nie mam – być może dlatego, że sam nie przepadam za ciasnymi ramami Odgrzanych Schematów Literackiej Odtwórczości (OSLO).

Śmiem twierdzić, że na tym portalu było już prawie wszystko, co literacka młódź może aktualnie z siebie wydusić i zapisać w postaci mniej lub bardziej składnych zdań. Napisanie czegoś nowego, świeżego – na dodatek od podstaw – graniczyłoby z cudem (być może stąd narastające znużenie co-po-niektórych portalowymi produkcjami).

 

Tak czy inaczej, mnie Twój tekst nie zmęczył. Raczej zaintrygował. I nie ma się co przejmować krytyką, bo nie jest to tekst, który można wcisnąć w ciasne ramki sf czy nawet soc sf / post apo sf– ale to akurat OK, bo świadczy o niebanalnych kierunkach poszukiwań Autora. I tu najważniejsze spostrzeżenie: level techniczny i – uwaga, uwaga: trudne słowo! – duchowy tego szkicu bije na głowę uśredniony poziom opowiadań ukazujących się na tym portalu.

Bardzo osobisty i naładowany emocjami tekst o apokaliptycznym przeobrażaniu się Starego Świata, który z tych czy innych powodów zanurza się w Obcości. Pozostają tylko wspomnienia, tęsknota – i podświadomy lęk, jak to się wszystko skończy.

Fajne. Nowe. Trudne.

I takie ma być : )

Pozdrawiam.

...always look on the bright side of life ; )

Alternatywna historia Makbeta – pierwsze skojarzenie: najlepsze ; ) Pzdr.

...always look on the bright side of life ; )

Dzięki za dobre słowo :) Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie. Chyba najwyższy czas, żebyśmy wrzucili “coś innego” na ten portal, przełamali schematy,  odkryli nowe horyzonty… Jak napiszesz nowy tekst, daj znać. Z chęcią poczytam.

A może kiedyś napiszemy jakiś tekst razem? To byłoby COŚ : )

...always look on the bright side of life ; )

Dzięki za przeczytanie i poświęcony czas. I nominacje do Biblioteki. Tak się złożyło, że w krótkim czasie dwa moje teksty trafiły “po latach” do tego zacnego zbioru. Może to znak, najwyższy czas, by wrzucić na ten portal jeszcze jakiś tekst…

A co do wracania po latach do opowiadań… No cóż, po raz kolejny przekonuję się o tym, że rękopisy (nawet te elektroniczne) nie płoną.

Pozdrawiam Was bardzo ciepło. I do zobaczenia przy kolejnym tekstach skleconych przeze mnie. W mniej lub bardziej świątecznej atmosferze popełnione ; )

...always look on the bright side of life ; )

Dzięki za poczytanie i nowe skojarzenia związane z tym jakże doniosłym szortem ; ) Pozdrawiam wszystkich świątecznie – i serdecznie.

...always look on the bright side of life ; )

Biedny, ale przynajmniej realista ; )

...always look on the bright side of life ; )

Dzięki za poczytanie. Pozdro :)

PS. Coś widzę, że na portalu nudy, skoro wracasz do moich starych tekstów.

...always look on the bright side of life ; )

Następnym razem napiszę “deszczowiec”. Też może być ciekawie ; )

 

...always look on the bright side of life ; )

“Lato, czas luzu i odpoczynku… “ Tak, ale to stereotyp. A ja lubię przełamywać stereotypy : ) Pzdr.

...always look on the bright side of life ; )

Dzięki za poczytanie. Z własnego doświadczenia wiem, że stworzenie fajnego klimatu w drabblu nie jest wcale prostą sprawą. Tym bardziej cieszą pozytywne recenzje. Pozdrawiam ciepło wszystkich Zaczytanych : )

...always look on the bright side of life ; )

Parsknięcie było… Drabble – ucieszyło… Puszka po piwie zgnieciona siedzeniem (!) … Czyli historia odcisnęła trwałe piętno. Wiadomo, na czym ; ) Pozdrawiam.

...always look on the bright side of life ; )

@ reg: pół na pół

@ pierwszyn: :O)

...always look on the bright side of life ; )

Fajny tekst. Na czasie – – w dobie coraz częściej szerzących się chorób psychicznych… ; )

...always look on the bright side of life ; )

@thargone: Dzięki za to, że pochyliłeś się nad tym tekstem – i nad komentarzami Szanownych Przedpiśćców. Szalenie trudno wepchnąć do lekkiego, żartobliwego tekstu jakieś poważne i ważne przesłania. Jednakowoż uważam, że można i trzeba tak czynić, choćby po to, aby nie popaść w niepotrzebny patos. Pzdr.

 

@wiwi: “Banan” na ustach? Zaiste, miły to widok…

 

@ Adam KB: Dzięki wielkie. Pozdrowienia z równoległego wszechświata skojarzeń – – przesyłam : )

...always look on the bright side of life ; )

Ciekawe spostrzeżenia, Finklo. Ja też od czasu do czasu latam wirtualnymi liniami lotniczymi na FSX : ) Świetna zabawa i nauczyć się można dużo o procedurach lotów cywilnych…

A lot samolotem może być fajną metafora życia… Wcześniej czy później, lot musi się zakończyć. Pytanie tylko, kiedy i w jaki sposób…

...always look on the bright side of life ; )

@Finkla: Każda interpretacja jest dozwolona, bo… jest Twoja. Z jakiegoś powodu ten tekst „przemówił” do Ciebie w taki a nie inny sposób (podświadomy lęk przed lataniem?) – i to jest OK. Nie ma złych interpretacji, bo autor nie może mieć monopolu na interpretowanie własnego tekstu /ani tym bardziej Czytelnicy/

By the way: intelekt i logika to tylko jeden z wielu sposobów odbierania tekstów. Samo rozumienie znaczeń niestety nigdy nie wystarczy, bo literatura – obok warty semantycznej – posiadają również warstwę metaforyczną, symboliczną…

Pozdrawiam.

 

@Piotr Tomilicz: W takim opowiadaniu każdy koncentruje się na tym, co mu najbliższe, najosobistrze ; ) Zdania mają być jak magnes, które przyciągają „metalowe opiłki duszy”. Niemetale – pozostaną obojętne. Na tym polega siła symbolu, metafory, deformacji… Pzdr.

...always look on the bright side of life ; )

Kochani, więcej luzu… Nie starajcie się wszystkiego (z)rozumieć – bo rozumienie, owszem, ważne – lecz oprócz niego ważne są też pierwsze skojarzenia, intuicja i – to chyba najważniejsze – poczucie humoru, otwartość umysłu na nowe niestandardowe pomysły.

Nie chcę spolerować własnego tekstu (ostatnio właśnie tego się nauczyłem); przypuszczam, że każdy z Was może w nim znaleźć coś dla siebie. Symbol i metafora literacka zawsze mówią więcej niż nawet najlepiej opisany konkret, a groteska pozwala tworzyć światy i sytuacje, które pozbawione są sztywnych reguł przyczyny i skutku. Na tym zresztą polega przewaga fantastyki nad realizmem.

Wbrew pozorom, jest to tekst jednocześnie zabawny, poważny, z co najmniej trzema dnami. Wicket G poszedł bardzo dobrym tropem, choć tropów i śladów jest tu znacznie więcej niż widać na pierwszy rzut oka.

Tak czy inaczej – z cała pewnością – to nie jest teksty o niczym ; )

...always look on the bright side of life ; )

No, ba :)

 

...always look on the bright side of life ; )

: )

...always look on the bright side of life ; )

Zamiast jednego, bardzo rozbuchanego zdania – napisz kilka krótszych. Tam gdzie chcesz postawić przecinek – postaw kropkę. I będzie dobrze… A przynajmniej nie będzie gorzej ; )

...always look on the bright side of life ; )

Całkiem ciekawa parodia Najklasyczniejszej Klasycznej Klasyki. Niewątpliwie, znajdują się w tym opku Uchybienia-Przecinkowo-Stylowe (Ups), ale sam pomysł bardzo mi się spodobał. Wbrew pozorom, niełatwo jest napisać wesoły tekst o Edypie i jego sytuacji (życiowej).

Fakt, trzeba będzie poświęcić nieco czasu na podreperowanie Warsztatu, ale od czegóż (ach, od czegóż! ) są Mili Odwiedzacze Portalu? (Mop) ; ) Wrzucaj teksty na betę i proś o pomoc. Na pewno znajdzie się ktoś miłosierny ; )  

...always look on the bright side of life ; )

@ dj Jajko: …Muszę jeszcze podsumować temat aktualnych rekomendacji do druku i co z tym robi Cetnarowski, żeby niektórzy nie czekali w zawieszeniu “co do cholery z moim tekstem!”.

 

CZEKAM z niecierpliwą radością… (czy istnieje coś takiego jak niecierpliwa radość? chyba tak… – skoro tak to opisałem… ; )

...always look on the bright side of life ; )

: )

...always look on the bright side of life ; )

– Teraz już tylko takie teksty będą budziły większe zainteresowanie odrazę na portalu? ; )

PS. Ostatnie zdanie zepsuło całe opowiadanie. Bez niego to byłby tekst bizarrowo– metafizyczny a tak, pozostał tylko niesmak.

 

...always look on the bright side of life ; )

Jest czas na śmiech i czas na łzy. Jak to w życiu…

...always look on the bright side of life ; )

Inspirujące opowiadanko. Napisane bez spinki, na pełnym luzie. Tak czymać.

PS. Już wiem do czego się może przydać święcona kreda ; )

...always look on the bright side of life ; )

Nie wiem, co bardziej docenić – kunszt Autorki czy Szanownych Interpretatorów? Myślę, że wszyscy zasłużyli na bardzo wysoką ocenę. Tekst spełnił zadanie, bo sprowokował Czytelników do zadania sobie trudu zamyślenia-się-nad-sensem. A to już bardzo dużo.

By the way, skoro jesteśmy przy kwestii interpretacji (wszelkich) tekstów, przypomniał mi się fragment niedawno napoczętej książki:

„ (…) Tekst pozostaje niewyczerpany i nieskończenie otwarty. Zasadniczą kwestią nie jest pytanie „czym jest interpretacja”, lecz „dlaczego istnieje interpretacja”. Interpretacja jest po to, by wykazać, że wbrew pretensjom wszelkich ideologii sens buduje się cierpliwie, że nie pokrywa się on z gotowymi prawdami, które wystarczy sobie przywłaszczyć raz na zawsze i narzucać innym.

Interpretacja nie jest tylko komentarzem, sposobem powiedzenia czegoś innego w inny, lepszy sposób. Ważniejsze, że wprawia w ruch sam proces myślenia, który polega właśnie na wstrząśnięciu prefabrykowanymi schematami sensu. Komentarz jest długą podróżą, która zaprasza do rezygnacji z przemożnej często potrzeby wyciągania wniosków, wyrabiania sobie opinii i sądów ostatecznych. Interpretacja jest cierpliwością sensu”.

Marc-alain Ouaknin, Tajemnice kabały

Pozdrawiam.

...always look on the bright side of life ; )

Bardzo ciekawe opowiadanko. Niedawno napisałem w którymś z komentarzy, że pytania są ważniejsze od odpowiedzi. Bez pytań – odpowiedzi nigdy by nie padły.

Osobną kwestią jest to, o co pytać…

Niech to będzie dla Ciebie inspiracją do napisania kolejnej historii ; ) Pozdrawiam.

...always look on the bright side of life ; )

Loża wybrana. Zaprzysiężenie w czwartek. Podjadą czarne, kuloodporne limuzyny… Suknie, smokingi, flesze, wywiady, darmowe drinki… Ech, będzie się działo… A tu, na prowincji, deszczyk pada…

Czekamy na exspose ; ) Teraz takie rzeczy na topie.

...always look on the bright side of life ; )

Dzięki, Psycho, za recenzję. Wyszło poprawnie – taki był zamiar ; ) Pozdrawiam.

...always look on the bright side of life ; )

Słodkie… Lubię piaskowe babki ; )

...always look on the bright side of life ; )

Opis stosunku ubrany w eksplorację nieznanej planety? No może i jest w tym jakiś sens… Jak dla mnie, trochę postrzelony ten pomysł, ale – niech będzie… :)

“Koniec, ani kroczku dalej, zdecydowałem. Otwarłem plecak, zrzuciłem ładunek. Splunąłem przez lewe ramię, na szczęście! Trzy razy! Zerknąłem kontrolnie do plecaka. Był pusty”… Taki zapluty wizjer – nie przeszkadzał w postrzeganiu Rzeczywistości? ; )

...always look on the bright side of life ; )

Klimat ciekawy, ale „kwestie techniczne” budzą niestety moje wątpliwości.

1/ Zastanawia mnie fakt, dlaczego Poszukiwaczki są tak słabo przystosowane do szukania czegokolwiek. Wszak sama nazwa wskazuje, że zajmują się poszukiwaniem. Protagonista włącza ogrzewanie skafandra jak gdyby nigdy nic, nie obawiając się wykrycia przez rzeczone. A przecież pierwszą rzeczą, jaką można ( i należy) wykorzystać do poszukiwania kogoś na lodowej pustyni jest podczerwień, albo jakiś inny, nawet bardzo prymitywny wykrywacz ciepła.

2/ Piszesz o lodowych wyżłobieniach (ja bym dał rozpadliny, ale niech tam). Potem pojawia się takie oto zdanie: „Pomimo, że wejście do mojego wyżłobienia jest wysokie na prawie pół metra, nic mi nie grozi”. Jeśli jest to wyżłobienie, to powinno być raczej zejście a nie wejście. I nie wysokiegłębokie

3/ Skoro poszukiwaczki są takie senne i bezradne w poszukiwaniu kogokolwiek i czegokolwiek, to jakim cudem mogły odnaleźć bazy swych oponentów? Chyba tylko przypadkiem, albo przewracając się co krok – – na bok.

4/ Bohater czuje się bezpieczny, choć sytuacja w jakiej się znalazł jest nie do pozazdroszczenia, (co obrazuje zresztą dalszy ciąg tej historii). Lepiej zadziałałoby wzmożenie poczucia zagrożenia, a nie jego osłabianie. Wychodzi na to, że protagonista jest naiwny, albo w najlepszym razie – optymistycznie liczy na odsiecz swojego oddziału, a nie ma chyba nic gorszego na pustkowiu jak naiwny optymista ; )

Reasumując: jak na tak krótki tekst, w sumie wprawkę, mamy tu kilka poważnych niekonsekwencji, które rozbrajają suspens i wnoszą do tej historii duży pierwiastek fantastyki… raczej nie naukowej ; ) Pozdrawiam.

 

edit: Pomysły masz naprawdę fajne, obrazowe. Musisz tylko popracować nad science w tym swoim fiction – i będzie dobrze ; )

...always look on the bright side of life ; )

@ bemik: Pięknie dziękuję za miłe słowa i klik w kierunku Biblioteki. Bóg to nadal aktor zbyt mocno przypisany do Przeszłości, aby ukazać go w konkrecie współczesnych dekoracji. Tym bardziej – literarura powinna próbować przybliżać taką alternatywną rzeczywistość.

@ wiwi: Coś mi się zdaje, że ten tekst zaczyna nowy etap w mojej tfurczości. Etap ezoteryczno-fantastyczny.

...always look on the bright side of life ; )

@Cień Burzy: “… Dzięki, Jacku, że wygrzebałeś ten tekst… “ . Nie ma sprawy… Czasem lubię sobie pogrzebać ; )

...always look on the bright side of life ; )

@Finkla, Drewian: To co nam skutecznie przeszkadza w poznaniu uniwersalnej osobowości Boga, to nasze uwarunkowania kulturowe, język i czas, w których przyszło nam żyć. Ciężko nam wyobrazić sobie Boga nie przypisanego do jakiegoś systemu religijnego, do jakiegoś z góry przygotowanego (narzuconego) paradygmatu kulturowo-religijnego. Przypuszczam, że gdyby Bóg pojawił się tu i teraz uznany by został za wariata, w najlepszym razie za niepoczytalnego geniusza. Nikt nie potraktowałby go serio, bo zbyt wiele łatek kulturowych przypięliśmy do pojęcia „Bóg”.

...always look on the bright side of life ; )

@Prokris: “nie wszystko co dobre jest dla oka” ; ) Tekst jest metaforyczny, nie trzeba (nawet nie powinno się) brać go dosłownie…

 

@FoloinStephanus: Dzięnks…

...always look on the bright side of life ; )

Trochę żałuję, że wcześniej nie udało mi się przeczytać tego tekstu, ale okazuje się – że nic straconego. Akurat wczoraj miałem okazję być na cmentarzu, poczuć ten charakterystyczny klimat, o którym mowa w szorcie. Móc na chwilę zatrzymać się, nie pędzić, zastanowić się nad kruchością i ulotnością naszego stąd-dotąd… Bezcenne.

...always look on the bright side of life ; )

Temat mi bliski, chociażby z racji pisanych kiedyś tam opowiadań ; ) Szkic fajny, bardziej wprawka literacka niż pełnoprawne opowiadanie. Ale to nie zarzut, raczej stwierdzenie faktu. Najfajniejsze jest zakończenie: w ostatecznym rozrachunku bardziej obchodzi nas Fallout niż istota transcendencji. Żaden cud nie odmieni naszego stąd-dotąd dopóki sami nie podejmiemy wewnętrznej decyzji. Samo życie. Wbrew pozorom – bardzo prawdziwe.

...always look on the bright side of life ; )

@Drewian: Bardzo ciekawa interpretacja. I dowód na to, że tekst żyje a Autor – zadziwiony tym autonomicznym bytowaniem swego literackiego dziecka – może tylko patrzeć i podziwiać jak Słowo dojrzewa, rośnie w siłę, buduje nowe skojarzenia i tropy literackie.

 

@Werwena: Nie zależało (mi) na totalnym zaskoczeniu, nie o to tu chodziło. Bardziej właśnie na postawieniu kilku ważnych pytań, zaniepokojeniu Czytelnika, wprowadzeniu go w stan „metafizycznego niezaspokojenia”. Pytania są ważniejsze od odpowiedzi – bo bez pytań, odpowiedź nigdy nie padnie. Dzięki piękne za klik do Biblioteki : )

...always look on the bright side of life ; )

Nowa Fantastyka