Profil użytkownika


komentarze: 1151, w dziale opowiadań: 526, opowiadania: 330

Ostatnie sto komentarzy

Wracając do legend: Podobno przy Politechnice Warszawskiej jedna z latarni (na Placu Politechniki) często migotała. Legenda głosi, że podczas wojny Polacy przekazywali sobie w ten sposób, alfabetem Morse'a, komunikaty. A potem za komuny. Jeśli chodzi o czasy obecne to nie zauważyłam, by któraś migała, a często tam jestem ;)

beryl, to świat fantasy i jeśli autor chce sobie mieć rapiery, ziemniaki i lampy naftowe to może je mieć. Czytałam kiedyś quasiśredniowieczne fantasy, w którym była kolej szynowa napędzana jakąś magiczną energią. Chyba Kosik miał w NF felieton o tym, że nie można odnosić tego, jak rozwijał się nasz świat do światów fantasy, bo to nie ma żadnego sensu (ziemniak? rapier? może u Sullivana ziemniaki jedli już jaskiniowcy na terenie, w którym toczy się akcja)

Więc tak:

Klikam/najeżdżam na "zaloguj". Zaczynam wpisywać nick. Z okazji, że już nie raz wpisywałam, pojawia się "podpowiedź". Kiedy ją klikam całe okienko do logowania znika. Znowu najeżdżam na "zaloguj", dopisuję hasło.

 

Przy czym problem nie istnieje, kiedy nie używam myszki. Nie jest to jakoś problematyczne bardzo, zwracam tylko na to uwagę ;)

A używam firefoxa do kompletu z Windowsem 7

Mam taką uwagę, mam nadzieję nieporuszaną. Chodzi o sprawy logowania. Kiedy zaczynam wpisywać nick, pojawia się ponieżej (standard), ale kiedy go klikam, to całe okienko znika. Co prawda, kiedy znowu klimak "zaloguj" to nick jest wpisany, ale… to troszku dziwne i czasem upierdliwe.

Nie wiem czy to problem "globalny", czy to kwestia mojego kompa, który ostatnio zaczął cieprieć na demencję starczą.

Dobra, ale proste sf/fantasy też jest szufladkowaniem, a czasem się sprawdza.
Albo takie urbanfantasy - "Akta Dresdena", czy cykl o Matthew Swifcie dobrze pasują do tej szufladki, co w najmniejszym stopniu nie umniejsza wartości tych książek.

Acz zgadzam się, że zapewne połowa, jak i więcej literatury wymyka się/zaczyna wymykać się prostej kwalifikacji. Trochę jak z muzyką, zaraz pojawią się twory typu doomtruenorwegianpaganblackmetal ;)

Cóż, trzeba im oddać, że sceneria zniszczononego Metropolis była niesamowita.
I cieszę się, że nie czytałam tej recenzji przed seansem. Recenzja jest super, masz rację właściwie we wszystkim, ale ja bawiłam się bardzo dobrze na seansie (mimo całego patosu, powagi i powagi). Załącza mi się po prostu mała dziewczynka ;)
I powaga/smutek była jak najbardziej uzasadniano u nastoletniego Clarka. Samo bycie nastolatkiem może być problematyczne (ah te hormony),a co dopiero Supernastolatkiem, który nie może nikomu oddać, bo mógłby niechcący zabić ;)

I dobrze, ze w filmie wyjaśnili to "S".

Jak Ćwieka lubię i czytam, to przyznam, że 3 opowiadania z "Chłopców" to chyba faktycznie przesada. Zwłaszcza że "Chłopcy" mają coś w sobie jako całość, ale jako poszczególne opowiadania, to dobra rozrywkowa literatura i tyle.

Cieszy mnie za to obecność Wegnera w obu kategoriach.

Aerosmith w związku z tym też pewnie hejtujesz, co? ;p

Opowiadanie to krótka forma literacka chyba ;)

Ale chodzi chyba raczej o przyzwyczajenie. Film to film, a odcinek to fragment serialu i zazwyczaj się tych terminów nie miesza.

brajt, tylko o tym Polconie pamiętaj ;)

Pal diabli o czym (choć to też istotne), ale jak, po co i kiedy.Zwłaszcza to "po co".

Rinos, a jak wyjaśnisz ten tekst "o kolorowych", który niczemu nie służył? Tak na przykład? I z tym dodawaniem hejtu?
Albo stawianie się nad innymi? Chyba niemal zawsze_

12/13 lat. Nawet do NF wysłałam, i nawet dostałam odpowiedź... można się domyślić jaką ;)
A potem na I roku studiów, na wykładach. I nawet nie było takie złe, piórko tutaj dostało :D

"przedzierając się od nowa lub po raz wtóry" - fraza "od nowa" sugeruje, że po raz kolejny, więc wyszło masło maślane ;)
I jakoś urywane zdania, bez płynności.

Ale fajny pomysł na takie porównanie-podsumowanie

Też bardzo podobały mi się te płynne przejścia z jednego wątku na drugi. Szkoda, że dopiero teraz i mam nadzieję, że będą to stosować w kolejnych sezonach.

I też zabraklo mi czegoś w ostatniej, a więc teoretycznie najmocniejszej scenia - Dany. Za to scena otwierajaca - miód cud i orzeszki!


Tak się zastanawiałam nad Joffem i Ramsay'em. I cieszę się, że tych dwóch tak się od siebie różni. Oczywiście mają ze sobą wspólnego, ale... są inni i to bardziej niż w książce, co jest dla mnie na duży plus. Serialowy Ramsay jest bardziej "radosny" w swoich torturach.

Będą chyba łączyć (właściwie to już chyba nawet zaczęli) "Nawałnicę" i "Ucztę". Inaczej kilku naprawdę ważnych postaci, które trzymają część widzów by nie było przez dwa lata. Np. Tyriona takiego. Nie wydaje mi się, by scenarzyści ryzykowali takim posunieciem ;)

[Ktoś się może dopatrzyć SPOILERA]

Ale gardło też jej podcięli i w sumie jest to dużo ważniejsze, niż to, że dostała kilka pchnięć ;)

 

Najlepszy moment to dźgnięcie panny młodej - panny młodej to akurat nikt nie dźgał. Ją wynieśli z zasli. Domyślam się, że chodzi o Talisę, ale ona panną młodą już nie była ;)

Ja dodam, że łądnie Ci wyszedł wstęp. I też uważam, że scenarzyści i tak złagodzili Krwawe Gody do porządnego poziomu (spodziwałam się krwi rodem ze Spartakusa, prtawdę mówiąc).

I bardzo podoba mi się podsumowanie "rodzinnego reunion" Snowa :D

@Kalep
Jak dla mnie to z tymi zbrojami było tak, że w pierwszej części te zbroje były, no, pierwsze. I Tony budował je z większym pietyzmem i zachwytem nad własnym geniuszem. A w trzeciej były jego odskocznią, hobbym, które ratowało jakoś jego psychikę, więc budował je jedna po drugiej. Całkiem możliwe, że kończąc jedną, myślał już o budowie kolejnej, stąd ich mniejsza trwałość. Czyli jest to jakby konsekwencja jego stanu psychicznego, a nie błędów logicznych. No, ja przynajmniej tak to odbieram ;)


Kto to oglądał dwie pierwsze części Iron Mana na pewno przyzna mi rację.

Ależ pewny siebie... A ja jestem kolejną osobą, która się nie zgadza i uważa, że trójka jest znacznie lepsza niż dwójka. I ta scena po napisach...    :D
I... po kiego grzyba ogladałeś to z dubbingiem?! To zawsze w jakiś sposób psuje odbiór filmu. Wyjątkiem są, jak już wspomniał Snow, animacje, ale to inna bajka. I gry, jak wspomniał Kalep, ale to jeszcze inna bajka. 

Ła, no nie tak to miało brzmieć.
Z tymi "zza Muru" to chodziło mi o to, że dzicy są postaciami "zza" i tak zwykło się ich nazywać. Najczęściej. Ale ok, rozumiem czemu tak ich nazwałaś.

Co do bohaterów, to owszem, są bohaterami i nazywasz, rzeczy po imieniu, i sformułowanie nie jest zarezerwowane dla szkolnych rozprawek. Zgadza się. Ale zwróciłam uwagę, że to budowa zdania, to "otoczenie" przypomina mi taką manierę. Nie samo słowo. No i to, że to moje widzimisię, a nie jakaś prawda objawiona ;)

Co do tego braku czasu, to...ekhm, brzmi jak kiepska wymówka. Serio. Ja wiem i rozumiem, że możesz mieć mało czasu, ale usprawiedliwianie się tym, że to nie Twoja wina i że tak będzie (babole i powtórzenia), bo nie masz czasu jest, no, po prostu kiepskie. Bo możesz na to coś poradzić. Wysłać reckę później, znaleźć sobie beta-testera (to jest lepsza opcja, bo inni dostrzegą więcej błędów i braków logicznych niż autor). Cokolwiek. A tak, brzmi to trochę lekceważąco.

<...> takie coś to moje osobiste, subiektywne uwagi do poszczególnych zdań ;) [edytor robi sobie ze mnie jaja i nie chce współpracować...]
Zaczęło się niewinnie, bohaterowie sprzed Muru, Jon i Dzicy
- raczej "zza". Tak już sie przyjęło, że tamtą stronę Muru traktuje się jako tę drugą.
Sama nie wiem czy to postać rudowłosej Ygritte czy odmienionego Jona czy po prostu obydwoje swą grą aktorską sprawiają, - przecinki są fajne, serio ;)
Postać epizodyczna, która doskonale potrafi wykorzystać dane jej momenty przed obiektywem. Scena, w której udziela praktycznych rad kompletnie zbitemu z tropu Jonowi to jeden z momentów, - i pal diabli, że akurat sie złożyło, ze to jest nad sobą. "Słychać" to powtórzenie kiedy czyta się te zdania.
Nieco inaczej wypada Orell, jego zaskakujące wyznanie spłyca konflikt z Jonem sprowadzając go do mało wyszukanej przyczyny. <Ale jakże naturalnej i prawdziwej!>
Gdzieś tam niedaleko, za kilkoma pagórkami i lasami toczy się Bran ze świtą. - i to jest na prawdę fajny początek akapitu :)
trafia na zmianę z patelni w ogień. - nie jestem pewna, czy jest to poprawnie sformułowane
O ile Tyrion musi poradzić sobie z popędem, Sansa musi złamać w sobie wstręt przed przyszłym małżonkiem. - <nie byłabym tak surowa dla Tyriona. To wszyscy wokół wmawiają mu, że chce ją posiąść. A on był jedną z naprawdę nielicznych osób, które nie chciały jej krzywdy i które martwiły się o nią nie tylko przez to,że to Starkówna (a po prostu delikatna dziewczyna).>
Rheon’a - a co pisałam na temat apostrofów? ;p
Smocza Królowa dotarła do kolejnego miasta, Yunkai - i tu lepiej wyglądałby myślik przed "Yunkai", niźli przecinek

Przecinki. Pamiętaj o tych zdaniach podrzędnych i nadrzędnych. Ja wiem, że to uporczywość, ale naprawdę lepiej się to czyta, kiedy te zasady są zachowane.

Teraz subiektywnie:
Nie narzekałabym na ten seks. Owszem, było go sporo. Więcej niż w książce, ale łatwo było mi zaakceptować fakt, że seks w takim świecie to rzecz dość częsta (i to z różnych przyczyn). Może i niektóre sceny nie były potrzebne (przeca można tylko zasugerować, a nie pokazywać - to zrobili z niektórymi bitwami), ale no... nie dziwiły mnie i traktowałam je jako kolejny aspekt westerowskiego świata ;) A, no i przecież są męskie tyłki (w końcu w 3 sezonie pomyśleli choć trochę o paniach!)
Co do gry najnowszej serialowej pary...Dobre sceny to raczej gra Leslie. Harnington nadal pozostawia wiele do życzenia, choć już się chyba przyzwyczaiłam. Ba, teraz nawet jego uniwersalna mina nawet pasuje.

Co do samej recki. Jakoś źle mi się czytało na początku (i nie chodzi o odmienną opinię dot. scen seksu:) ) Chyba raczej o ten akapit z Dzikimi. Ale, kurka, nie jestem w stanie powiedzieć co konkretnie mi nie pasuje. Wiem, że nie pomagam, no ale przynajmniej jakkolwiek sygnalizuję ;) A potem już było nieźle, akapit z Theonem jest chyba najlepszy (technicznie), podobnie Joffa z Tywinem. Więc jest dobrze :)
A teraz będzie totalnie subiektywnie:
Zauważyłam taką dziwną manierę, że w każdej recenzji choć raz piszesz "bohaterowie". Nie jest to błąd, w żadnym wypadku. Ale ci "bohaterowie" pojawiają się w takich zdaniach, że przypominają mi manierę rozprawek z liceum ;) Taka moja dygresja.

Pochwaliłam za postęp w stosunku do pierwszej (jednej z pierwszych) recki? Chyba tak, gdzieś tam wyżej. No, to już skończyłam ;)


Melissandre jak zwykle mnie wkurza. Nie dość, że ma GPSa, to jeszcze teleport. Jakim cudem przetransportowała siebie i Gendry'ego tak szybko z powrotem do Casterly Rock?

Chyba na podobnej zasadzie, na jakiej działają kruki (również w książce). Szybkie prawie jak SMSy ;)


Ja zaliczam się do tej grupy, którą scena z niedźwiedziem rozczarowała. Pamiętam, że w książce trzymało mnie w sporym napięciu a tu... nic. Kompletnie. Aż sama się dziwię, czemu i zastanawiam się, co nie zadziałało.


@Dreammy. Kurka, nigdy nie skojarzyłam jakiegoś podobieństwa na lini Tyrion - House, ale jak o tym wspomniałaś to... coś w tym jest. Poza tym, że House'a na dobrą sprawę każdy w jakiś sposób lubi/szanuje. Tyrion ma gorzej ;)

Było też kilka scen dla pań, kilka męskich tyłków ;)

Sceny z Branem, a raczej z Jojenem... własciwie mogłoby ich nie być i mało kto specjalnie by tęsknił chyba ;) Nie mam nic do aktora ( Thomas Brodie-Sangster), bo pewnie kazli mu tak grać. I wątek sam w sobie porywajacy nie był również w książce. Ale ponerzekać mogę ;)

I w serialu znacznie bardziej widać tę porażkę Roba, niźli w książce (przynajmniej dla mnie). Kiedy czytałam jego rozdziały, miałam wrażenie, że chłopak ma po prostu więcej pecha niz inni. Tu widać, że to są po prostu konsekwencje jego działań i brutalność świata, która dotyczy wszystkich.

wiem, gdzie wpisać, gorzej z hasłem :D

Ja brałam udział w pierwszym konkursie i niewiele mi to pomaga ;)

by zobaczyć jak Pająk wychodzi zza kurtyny, by zdominować scenę. - za dużo tych "by".

Margarey - Margaery. Za pierwszy razem myslałam, że literówka, ale za drugim już nie ;)

królowej regentce - Królowej Regentce. To tytuł i w książce był pisany z wielkiej (hope so) ;)

Świadomość, że osobno zginą, powoduje że zawierają przymierze. - To zdanie jest jakieś pokraczne

Po sromotnej klęsce na Pięści Pierwszych Ludzi morale Czarnych Braci opadły - spadły

Zagubiona Cersei ląduje u ojca w poszukiwaniu uczuć i dobrego słowa. - dla mnie to ona ląduje tam, bo wszystko wymyka się jej z rąk i chce, by tatuś jej jakoś pomógł ;)


Nie przesadzałabym z tymi sojuszami. A już na pewno nie upierałabym się przy jakimkolwiek porozumieniu między Varysem a Olenną. Owszem, wymienili się wiedzą i sugestiami, ale porozumienie? To zbyt wytrawni gracze ;) Zresztą kombinacja Varys i Tyrion to też chwilowe, dobra, nazwijmy to sojusze, ale nie jakieś Sojusze ;)

Jest lepiej, zwłaszcza w sferze akapitów. Są spójne i ładnie przechodzisz od jednego do drugiego. Brakuje mi jeszcze tej dziwnej, nieuchwytnej w definicji płynności zdań, ale idziesz w dobrą stronę, choć niektóre opisy są dośc, hm, intrygujące ;)

Przyznam szczerze, że na wątek Brana czekam na mniej. Były to nudniejsze rozdziały książki (dobra, miejscami było ciekawie), a w serialu póki co jeszcze niczym mnie nie zachęcił. A już zwłaszcza Jojen z tym swoim dziwnym spojrzeniem.

Co do wątku Aryi, to aż dziwne. Mamy fajne i dobrze zagrane postacie (Ogar, Arya, Thoros, Beric) a... jest nudno. Nie wiem, co nie zadziałało.

Co do Theona, cóż. Przyznam, że byłam zaskoczona tą spowiedzią. Zwłaszcza stwierdzeniem, że jego prawdziwy ojciec zginął w Królewskiej Przystani. I to przed prawdziwymi torturami (spowiedź, nie śmierć Neda Starka)! Ale to był dobry krok. Theon cały czas miotał się między przynależnością do Starków a Greyjoy'ów, spieprzył co mógł spieprzyć, i gdy nie pozostało mu już właściwie nic, dotarło do niego, co właściwie zrobił.
Jestem ciekawa, czy jego męki zostaną pokazane, czy scenarzyści darują ten widok co deliaktniejszym widzom ;)

 

Dracarys!

1. Pilnuj pisowni nazw własnych. Np. Riverrunnie Riverunn, Rayder nie Ryder.


2. Nie do wszystkich imion dodaje się apostrofy. Np.Jona nieJon'a. Zazwyczaj reguła jest taka, że jak czytasz ineczej niż piszesz, to dodajesz apostrof ;)


3. Masz lekki chaos w połowie zdań, stawiasz przecinki w miejscach, w których człowiek się ich kompletnie nie spodziewa lub nie są potrzebne Choć zdarzenia rozgrywające się na ekranie, do przyjemnych nie należały.

4. Mam wrażenie, że czasm "nadbudowujesz zdania". Są długie chaotyczne i niespójne, a do tego starszasz się by brzmiały poważnie Np. Być może potrzeba było czasu, by złapać rytm „Pieśni Lodu i Ognia”, niemniej, odcinek ów oglądałam bez poczucia chaosu, niezrozumienia, gorączkowo śledząc sceny i próbując za nimi nadążyć.
Po co to "ów" na przykład.

5. Odniósł klęskę - poniósł klęskę lub odniósł zwyciestwo.

6. Same akapity też są trochę chaotyczne. Niby ciągniesz jeden wątek, ale zdania wydają mi się powyrywane i wstawione obok siebie, żeby jako tako wyglądały.

7.Nie bój się rozwijać jakiejś myśli, by wyjaśnić o co Ci chodzi. Tu mam uwagę do: W wątku za Morzem warto zwrócić uwagę na postać Kraznysa Mo Nakloz (Dan Hildebrand). Aktor doskonale nadaje się do roli okrutnego handlarza niewolnikami.Z uwagi na wygląd, sposób mówienia,charakteryzację? Wszystkiego naraz? Warto dodać to czemu (krtórkie), żeby zdanie nabrało płynności. Lepiej by pewnie było gdybyś napisała: Aktor świetnie sprawdza się w roli okrutnego handlarza niewolników.

8. Niestety, ale w wiekszości się z Tobą nie zgadzam. Na przykład, że "przypominajki" jakoś wyjątkowo pomagają w ogarnięciu akcji. I nie traktowałabym Theona, jako biednego chłopca, który kompletnie nie zasłużył na to, co go spotkało (bo takie wrażenie doniosłam czytajac Twoją recenzję) ;) No, ale ten punkt jest mocno subiektywny, bo każdy ma swoje gusta i guściki.

Nie zrozum mnie źle, nie mówię, że to jest złe etc. Tylko musisz nad tym popracować i uważać, zwłaszcza na pkt. pierwszy, bo ten nie wymaga wprawy, a jedynie uwagi ;)

A ja miałam kompletnie inny odbiór "sceny krzeseł", podczas zebrania Małej Rady.

Miałam wrażenie, że Tyrion rzucił wyzwanie Tywinowi. Gdyby usiadł tam, gdzie stało krzesło, byłby najdalej ze wszystkich, a jednocześnie niewidoczny za trzema dorosłymi mężczyznami. A tak, wyeksponował się na drugim końcu stołu, wprost przed Tywinem, a jednocześnie daleko od swej ukochanej siostry, jakby się od niej odcinał. A przy tym wszystkim podkreślając, że jest sam, że został odtrącony, ale wciąż jest dumny.

A jednocześnie jest na przeciwn niego, jakby rzucał mu wyzwanie. Ja to tak odczytała. Gdyby usiadł tam, gdzie stało krzesło, byłby najdalej ze wszystkich, a jednocześnie niewidoczny za trzema dorosłymi mężczyznami. A tak, wyeksponował się na drugim końcu stołu, wprost przed Tywinem.

Dreammy, świetny komentarz, teraz nie mam co pisac o Joffie i Margaery :D

Moja mama, która "jest tylko na serialu", patrzy na tych Reedów, patrzy i mówi: Ale skąd oni się wzieli, czemu z nimi idą. Wystarczyło się przedstawić i już są przyjaciółmi? ;)
Tak dziwne wprowadzenie postaci jest dla mnie pierwszym poważnym zgrzytem. Oczywiście można nad nim przejść i zaakceptować, ale można to było rozwiązać znacznie lepiej (wprowadzić ich w drugim sezonie, zgodnie torem powieści).

Odnośnie Boltonów, czemu wszystkich męczą - może czują się zobowiązoani swoim herbem ;)

Tylko, dj, miej litość, uwzględnij życie towarzyskie, i nie rób zadań "szybkościowych" w łikend ;)

Ja z kolei inaczej odebrałam scenę z Margaery. Może i była trochę "na pokaz", ale w żadnym razie "na siłę". Co prawda scenę z sierocińca można by wyciąć, ale była ona punktem wyjścia do mistrzowskiej rozmowy podczas królewskiego obiadku. Zarówno Jofrey jak i Cersei wypadają na niej świetnie, a ukratkowe spojrzenia między Tyrelami też są bardzo wymowne. Powoli pojawia się wątek zazdrości Cersei o młodą przyszłą królową i Headey pięknie ujęła tak to, jak i strach przed impulsywnym synem.

 

Nie no, rozdziawiona gęba Jona na widok olbrzyma była przednia. Chłopak ma jednak ten problem, że jak ktoś mu partenruje, to zawsze kradnie mu ekran (nawet jeśli jest to padajacy śnieg). A Ygritte to na prawdę spore wyzwanie ;)

Na biblionetce, po ocenieniu prawie 100 książek (z czego naprawdę sporo z notami 5), oceniłam dwie Kinga na poziomie 4. Zbieżność z Kingiem wyszła mi na 95%. Taka ciekawostka.

Ogólnie szkoda, że głównie w tych zbieżnościach są książki pisarzy, których inne dzieła zostały już przez nas ocenione. Chyba trochę mija się z celem, bo jeśli podobały mi się bardzo książki pisarza A, to zapewne sama zerknę, co tam on jeszcze spłodził. Bardziej interesowałyby mnie pozycje pisarza B, C...(których mogłam jeszcze nie poznać), a którzy mają coś wspólnego z pisarzem A (np. są klasykami starej sf, piszą urban fantasy... coś w tym stylu).

Owszem, coś takiego się przewija, ale to sporadyczne przypadki i dopiero na 20 miejscu lub niżej.

Co do samej idei... Nie jestem pewna czy to przetrwa. W sensie - jako ciekawostka, czemu nie. Ale na dłuższą metę nie da rady. Język ewoluuje, zmienia się, można nawet rzec iż "prościeje". Można zgrzytać zębami, ale to proces naturalny i przy zachowaniu jakichś reguł - w pewnym sensie pożądany (inaczej dalej byśmy stosowali wszystkie partykuły etc.).

Moim ulubionym słowem jest "niźli", które jest dość często przeze mnie używane ;)

Haha, miałam niemal taki sam temat na mojej prezentacji, kilka lat temu :D
Ja Ci szczerze polecam Biblię (tak na początek), sama wzięłam też (bo z tą Bibilią) Obrońców Królestwa, o których wspomniała Achika. I Armię Boga, ale to film.
Aniołki przewiją się też w całym Kłamcy Ćwieka (i w Liżąc ostrze, ale z tym też może być problem).
I 13 anioł, Kańtoch.

 

Co do funkcji, to we współczesnej literaturze jest jedna: żeby było baśniowo i romantycznie. ;-)
E tam, niektóre potrafią i mieczem przywalić ;)

 Stwierdzenie Jest bomba atomowa? To SF. wydaje mi się niezbyt trafione. Raczej: Jest blaster? ;)
Post apo jako takie (dowolnie czy to XIX wiek, czy XXV) to chyba post apo, a nie sf czy fantasy (chyba, że mamy post apo w królestwie elfów).
Całe to wszystko wynika chyba z tego, że nam (większości) fantasy kojarzy sie tylko z tymi nieszczęsnymi krasnoludami, i czasami przed wynalezieniem silnika. A w teorii, chyba, i realizm magiczny i urban pasują właśnie do fantasy.

Z tego co pamiętam, to właśnie przy tym nieszczęnym podziale były największe różnice poglądowe, z czego chyba większość miała obawy przed czymś takim.

Kiedyś dawałam swoje teksty 2-3 osobom, obecnie - 1, zaufanej i dość krytycznej (jak już coś naskrobię).
Co do znajomych - część wie, część nie wie. Czy czytają? Raczej nie, przynajmniej nic na ten temat nie wiem ;)

Jestem pełna nadziei i zaskoczenia tymi wszelkimi zmianami jakie zachodzą/ mają zajść :)

Ekhm, zalecała. Zwróć uwagę na odmianę czasownika w moim poście ;)

(Jakieś 80% użytkowników uważa/uważało mój nick za męski, ciekawostka dla mnie)

Zgromadzenia nie czytałam (właściwie to nie czytałam duetu Brain Herbert & Anderson, z wyjątkiem trzech części "Rodu..."), ale wydaje mi się, że warto najpierw przeczytać "klasyczną sagę" Diuny a potem sięgać po "dodatki". W przypadku "Rodów" (Atrydów, Harkonnenów i Corrinów) sprawdziło się to świetnie.

Pomimo znaczków płci w profilu mnie swego czasu bardzo często brano za faceta. Bo podobno mój nick brzmi męsko ;)

Gratsy dla zwycięzców.


"...na plus jest styl – ktoś tu fajnie pisze i nawiązanie do Kokura (ktoś tu coś wie o moich orientalnych upodobaniach?)..." - raz, że fajnie, dwa - nie tyle opodobania dj'a, co znajomość ciekawostek z II WŚ (ale dobrze wiedzieć na przyszłość) :D

Z założenia miało być tak, że pierwszym objawem tego, że coś jest nie tak, było przemieszanie się pór dnia i tłok. -> To pierwszy akapit

A potem ludzie poznikali z ulic, zamykając się w domach (po tych trzech dniach) -> tu już mamy akcję właściwą.

Tak to miało wyglądać ;)

Chłopcy z placu broni (pierwsza czytana po nocy książka)

Któryś Harry Potter (trzeci albo czwarty)

Szaleństwo aniołów, czyli zmartwychstanie Matthew Swifta, Kate Griffin

:)

Ocha, no niby tak, ale tu dj, a nie socjologia króluje, to wolę się upewnić, co on w swej jajkowatości myśli ;)


Czy 3 osoby to już grupa?
A jeśli nie, to czy trzech bohaterów z randomową grupą w postaci tła jest zgodna z założeniami?

Pytam orientacyjnie ;)

Na wstęp:

sformatuj trochę tekst, żeby zdanie się nie urywało w połowie, przynajmniej.

I nie pisz myśli bohatera opowiadania od myślnika, bo mylisz w ten sposób czytelnika. Tak zazwyczaj zapisuje się dialogi (co sam robisz zresztą).

A, i od razu się rzuciło.

"Za oknem wiatr rozmazywał deszcz po szybie." - "za oknem" jest kompletnie nie potrzebne. Jak napiszesz, że krople rozmazywały się na szybie, to wszyscy załapią, że nie w wagonie ;)

A, są jeszcze szkoły aspirantów, oficerskie, które, jak się je ukończy, pozwalają przeskakiwać w hierarchii, stopień za zasługi, jak zauważył Snow... ;)
Masz pole manewru.


"1. Mianowanie na kolejny wyższy stopień następuje stosownie do zajmowanego stanowiska służbowego oraz w zależności od opinii służbowej. Nadanie tego stopnia nie może jednak nastąpić wcześniej niż po przesłużeniu w dotychczasowym stopniu:

w korpusie szeregowych Policji w stopniu:

posterunkowego – 1 roku,

starszego posterunkowego – 1 roku;

w korpusie podoficerów Policji w stopniu:

sierżanta Policji – 2 lata,

starszego sierżanta Policji – 2 lata,

sierżanta sztabowego Policji – 2 lata;

w korpusie aspirantów Policji w stopniu:

młodszego aspiranta Policji – 3 lata,

aspiranta Policji – 3 lata,

starszego aspiranta Policji – 2 lata,

aspiranta sztabowego Policji – 4 lata;

w korpusie oficerów młodszych Policji w stopniu:

podkomisarza Policji – 3 lata,

komisarza Policji – 4 lata,

nadkomisarza Policji – 4 lata;

w korpusie oficerów starszych Policji:

podinspektora Policji – 3 lata,

młodszego inspektora Policji – 4 lata.",

Tu masz fragment ustawy o Policji , możesz sobie wyliczyć i wybrać taki stopień, jaki Ci dobrze brzmi ;)

Ja się poobijałam tylko o przygody krasnoluda Gotreka (Zabójca [tu wstaw dowolną istotę]), to inny świat , ale również 'fantasy do porzygu', jakby nie patrzył ;)

Wyjątkowy jest tu AdamKB, który pomimo 4 opowiadań i 2 artykułów ma rangę padawana. Ale zapracował na to komentarzami, oj zapracował :)

Hm

1. Han Solo (był jaki był, "czuły drań". Strzelał pierwszy!)

2. Loki - tak w wersji Ćwieka, tak w Avengersach, tak w Kalevali. (no skurczybyk z niego, a i tak masa istot go lubi).

3. wspomniany już Kojot

i można by dalej...

Ja tam zaczęłam na studiach. Na wykładach. Jak przykładny student (w sensie ma dość przyzwoitości, by nie spać na ławce) ;)

Jajku, super :D

 

Szczególne gratulacje dla krasnabana, Diriada i Dreammy :D

tak, się zorientowałam właśnie, ja komentarze poczytałam, ale... Diriad, tyś niemal gwiazdą tego konkursu ;)

Ha, Diriad pierwszy. Któżby przypuszczał ;P

o_O widzę, ze kilka osób jest zdziwiona tak wysokim miejscem. W tym ja :D
Zaczynam żałować brak recenzji :D

zaraz się okaże, że ten grubas to trololololo :p

Nowa Fantastyka