Profil użytkownika

Ironia wskazuje na... hmmm... głębię myśli.


komentarze: 33, w dziale opowiadań: 20, opowiadania: 5

Ostatnie sto komentarzy

Rozumiem, dziękuję i w takim razie żegnam na razie.

Poczekam na następnych, bo chciałbym usłyszeć krytykę z różnych stron.

Dziękuję naprawdę i przemyślę wszystkie wyszczególnione elementy.

Miłego wieczoru :)

Przecież wszystkie słowa są zmyślone.

Tak, temu służy to forum i dokładnie o tym teraz piszemy, czyż nie?

Owszem, zastanowię się nad tym. Już kiedyś mi to wypominano (ten brak wytłumaczenia w samym opowiadaniu) i wprowadziłem poprawki, ale jak widać niewystarczająco. Jest nad czym pracować.

 

Tak się tylko wydaje. Bo ludzkość ogólnie dąży do rozwoju, jakkolwiek pojmowanego. Nie powiedziałem, że każdej się to udaje. Egipt, Grecja, Rzym, to cywilizacje, które podbiły swój świat. To powstrzymało je przed rozwojem. Po co się rozwijać, gdy nie ma do tego miejsca? Jednak co, gdy miejscem jest kosmos? Tam można rozwijać się wiecznie…

 

Gdybym zamiast używać pilota do zmiany kanałów w tv mogła to robić siłą woli, to po co mi pilot?

Jakiego telewizora? Coś mi się wydaje że go nie wyczarujemy tak po prostu… cheeky

 

Dowiaduje się, że istot nocy należy się bać, bo są strasznie straszne

Nie nie, tam jest wspomniane, że niektóre spotkania zaowocowały wiedzą tajemną i do tego dąży bohater. Wydaje mi się, że w tym jednym wyraziłem się jasno. 

 

Motyw przyjaźni z obcym, zrozumienia

Hmm, naprawdę coś takiego da się wyczytać z tej opowieści? Bogowie, jest gorzej niż myślałem… To wszystko kompletnie nie tak *zgroza*. Naprawdę? Jestem szczerze zrozpaczony.

Przecież wszystkie słowa są zmyślone.

Nigdy nie wyobrażałem sobie magii bez technologii. Czy raczej – technologii bez magii. Zresztą umieściłem w tym opowiadaniu jedynie pewne nawiązanie do magii, w porównaniu do tego w czym zwykle się lubuję.

Bo czy każda cywilizacja nie dąży do rozwoju? My nie otrzymaliśmy szansy korzystania z magii, ale czy porzucilibyśmy technikę gdybyśmy ją dostali? A czy gdybyśmy mieli magię, nigdy nie zajęlibyśmy się technologią? Niby dlaczego?

Magia przecież nie jest wszechmocna, a technologia doskonale ją uzupełnia.

Tak, nie wyobrażam jednego bez drugiego, przynajmniej nie w moich światach.

Czy wyjaśniłem wystarczająco?

Cóż, nie do końca rozumiem stwierdzenia “bardzo średnio składają się w czytelną całość”. To składają się czy nie? I co można przeczytać z tej całości? Nie jestem ironiczny, tylko ciekawi mnie jak czytelnik odbiera te nikłe strzępki świata, który wymyśliłem na poczekaniu.

 

 

Przecież wszystkie słowa są zmyślone.

Lubię “trzykropki”, czy, jak osobiście wolę, “wielokropki”. Są… intrygujące, chociaż to prawda, czasem używam ich zbyt wiele…

Zawsze zastanawiam się, czy podejmować polemikę. Bo z jednej strony zawsze mogę się wybronić zręcznymi twierdzeniami, zaś z drugiej nie wiem, czy to ma jakikolwiek sens. Czy jeśli prosimy o krytykę, a potem się przed nią bronimy, jesteśmy hipokrytami?

Wracając.

Nie lubię wchodzić w zawiłości świata bo mam tendencje do beztroskiego tworzenia i zapominam o tym, do czego muszę doprowadzić, dlatego w mniejszych opowiadaniach staram się ograniczyć obecność szerszej perspektywy do minimum. Wydawało mi się, że tyle wystarczyło – jest zakon, jest człowiek, jest zagrożenie – jakie? Czy to jest naprawdę ważne? Możemy gdybać, możemy pytać, ale to prowadzi do strasznie rozległych dywagacji na które nie mam i nie chcę mieć miejsca – na to przyjdzie czas.

“Nagle jakiś” – zawsze myślałem, może błędnie, że w krótkim opowiadaniu nie muszę wyjaśniać całej historii organizacji, ludzi, postaci i świata, bo to burzy pewną spójność i wprowadza chaos, gdy człowiek zamiast skupić się na przedstawionych wydarzeniach musi połączyć wszystkie fakty w trakcie czytania. Tak przynajmniej mi się wydawało.

Co do stylistyki nie będę nawet podnosił rąk – bez bicia przyznaję, że strasznie dużo przede mną nauki, więc wciąż ćwiczę.

 

Przecież wszystkie słowa są zmyślone.

Garus obu­dził się w tym nie­zna­nym miej­scu, przy­bie­ra­jąc formę astral­ną jak u ducha i kom­plet­nie nie wie­dział, co się dzie­je, póki nie za­czął wy­ja­śniać tego jego wid­mo­wy prze­wod­nik w po­sta­ci węża.

Oczy­ma gada uj­rzał oka­za­łą bramę, nad którą pysz­ni­ła się ka­mien­na po­do­bi­zna łba wilka z wy­szcze­rzo­ny­mi kłami; ta­bli­ca z boku z wi­ze­run­kiem czło­wie­ka w łach­ma­nach za­wia­da­mia­ła, że wła­ści­ciel jest człon­kiem Gil­dii Nu­wo­ry­szy. Ogrom­ne wrota ryk­nę­ły gło­śno, otwie­ra­jąc się, a w przej­ściu uka­zał się dawno zmar­ły men­tor Ga­ru­sa i przy­wód­ca Gil­dii Po­dwój­ne­go Świa­tła – Ma’Annem Tailu.

– Pró­bo­wa­łem skon­tak­to­wać się z Tobą od dawna i to ja na­kło­ni­łem Amal'Nyę do po­da­nia ci tak moc­ne­go elik­si­ru; je­steś w nie­bez­pie­czeń­stwie i mu­sisz ucie­kać z gil­dii!

– To pewnie… Feared… zgadłem? – zapytał lekko uśmiechając się, otumaniony przybraniem eterycznej formy Garus.

 

OFF

Jeden z przywódców gildii, najbardziej sprzeciwiający się badaniom Garusa. Przewrotnie odpowiedź może brzmieć nie, ale to już zależy od mojego następcy ;)

Przecież wszystkie słowa są zmyślone.

Trzeźwo myślący Maymor poraził Garusa ładunkiem energii, po czym ten padł jak martwy, a jego metamorfozy ustąpiły, pozwalając powrócić do naturalnego stanu.

– Mało brakowało, a zamieniłby się w drzewozwierza – flegmatycznie zauważył Maymor. – Czyżby mikstura sfermentowała?

– Chyba mistrzu masz rację, trochę zalatywała alkoholem – odparła Amal’Nya.

– Następnym razem wstrzymaj się z przygotowaniem antidotum – zganił ją Maymor. – Bez odpowiedniej opieki szybko są poddawane niekontrolowanej fermentacji. Skutki zaś często bywają nieodwracalne  –  ciągnął z namysłem  – a kompletne zidiocenie  należy do najłagodniejszych.

– Mama – wykrzyknął Garus i zesikał się w spodnie.

– Teraz możemy tylko czekać, niestety nie da się przyspieszyć tego procesu – westchnął stuletni mag, siadając na fotelu Garusa.

Przecież wszystkie słowa są zmyślone.

OFF

No nie wiem, 20 słów to tak optymalnie. Chyba, że zrobimy ogólny limit do 20 słów i można w tym limicie dodać tyle zdań ile się da. Ale 25 słów to duży i bezsensowny limit.

Przecież wszystkie słowa są zmyślone.

Feeria niezwykle jasnych świateł wystrzeliła w górę, rozświetlając pomieszczenie, wkrótce wokół Garusa ukazał się zielony krąg przyzwany przez jego przyjaciela. Amal’Nya stała jak zamurowana, oglądając tą iluminację. Blask wzmagał się, zmuszając ją do odwrócenia wzroku mimo postawionych osłon antymagicznych, które powinny ją osłonić przed światłem.

Przecież wszystkie słowa są zmyślone.

OFF 

Dzięki ;)

@c21h23no5.enazet Będę się kłócił – tak, JAKBY się otworzyła, ponieważ z jego perspektywy niemożliwym było stwierdzić, czy rzeczywiście się tak zdarzyło ;)

Przecież wszystkie słowa są zmyślone.

Mag zacharczał niezrozumiale, po czym upadł.  Stojący w drzwiach przyjaciel zainkantował zaklęcie identyfikacji i stuknął kosturem o podłogę. Aura jaką ujrzał wokół prawie pustego flakonu po eliksirze, zdradzała bardzo silną akumulację fluidów, wystarczającą do wywołania skutku, nawet przy tak śladowej ilości substancji. Do środka weszła też Amal'Nya ze szklanicą wewnątrz której był jasno pomarańczowy płyn i już chciała go podać swemu mistrzowi, lecz napotkała na sprzeciw jego przyjaciela.

– Dość już zrobiłaś – powiedział – pozwól mi się nim zająć.

 

OFF

Zalecam – przyjaciel to jeden z adeptów sztuki Oczyszczenia, który polega na wypalaniu innej magii i zaklęć. 

Przecież wszystkie słowa są zmyślone.

Mag, skupił wszystkie siły, by oprzeć się obezwładniającemu uczuciu niemocy; coś, jakby gęsta, magmowata przestrzeń wokół niego przybierała postać ciemnej płachty; płachty, która z każdą chwilą stawała się większa, potężniejsza – zawłaszczała coraz to nowe połacie przestrzeni; powietrze było płachtą, i płachta była powietrzem, dusznym, ciężkim, jak knebel włożony w usta; trawionym powoli, żmudnie, cierpliwie; tak jak trawi modliszka połączonego z nią partnera. Gdy wszystko wydawało się dla niego stracone, drzwi komnaty otworzyły się i stanęła w nich postać, która, trzymając jaśniejącą laskę, rzekła, najwyraźniej nie widząc walki Garusa: “Czy coś się stało, przyjacielu?

Przecież wszystkie słowa są zmyślone.

OFF

Zaraz zaraz, zgubiłem się. Coś poszło nie tak. Nastąpił nagły przeskok z wizji do rzeczywistości, a następnie do jakiejś walki z ciemnością. O co chodzi?

Przecież wszystkie słowa są zmyślone.

ODCINAM

Wtem cała piramida jakby otworzyła się, a z błękitnego nieba zleciał wielki ptak Anzu, którego imię Garus znał, choć nie wiedział skąd.

 

OFF Nie wiem, czy to na pewno idzie w dobrym kierunku ;)

Przecież wszystkie słowa są zmyślone.

Drzewa w dolinie rzucały bardzo długie cienie, co było niezawodnym znakiem, że dzień chylił się już ku końcowi. Skryty w listowiu ptak zapamiętale gwizdał, jakby kogoś nawoływał, lecz nikt mu nie odpowiadał. Stary człowiek skrzętnie oporządził schwytanego wcześniej królika i zaczął piec go nad ogniskiem, w którym wesoło migotały płomienie.

 

OFF

 

Będzie się działo ;) Tak mi się wydaje, że można dalej budować po moim zdaniu klimat, ale ja tego nie umiem :(

Przecież wszystkie słowa są zmyślone.

Ja jestem arogancki.

Ale mimo to, chciałbym zauważyć, że całą krytykę, którą wytknięto mi pod moimi innymi opowiadaniami przyjąłem z godnością i uwagą. Nie będę czytał wypowiedzi, które wytykają mi błędy nie opisując ich, nie tłumacząc, jak można je poprawić, bo one niczego mi nie przyniosą oprócz ponurego nastroju.

Nie splamiłem się też żadnym komentarzem pod innym opowiadaniem, ponieważ sądzę, że nie jestem jeszcze aż tak dobry w pisaniu opowiadań, żebym mógł wysunąć jakąkolwiek konstruktywną krytykę wobec nich.

Najmocniej przepraszam wszystkich, których uraziłem swoimi wypowiedziami.

Adanadhar

Przecież wszystkie słowa są zmyślone.

@funthesystem: 1.To nie do końca ma być opowieść o międzyświatowych podróżach, to tylko taki dodatek :) Jeśli tak to odebrałeś, to znaczy, że muszę kilka rzeczy poprawić.

2.Jakoś trzeba wprowadzić w to uniwersum. Niby zacząłem opowiadanie o stworzeniu świata, ale jest ono bardziej skomplikowane niż myślałem i muszę poświęcić mu dużo pracy.

3.To miała być opowieść na dobranoc, odniosła zamierzony skutek ;)

Dziękuję, pozdrawiam,

Adanadhar

Przecież wszystkie słowa są zmyślone.

Porady przyjmuję, jednak uważam, że muszą być konstruktywnie uargumentowane. Nie ma Pan pojęcia o mojej relacji z tą przyjaciółką, ani na jakiej zasadzie sprawdzała ona to opowiadanie. Dodatkowo, tekst: (cytuję z pamięci, bo widać usunął Pan swój komentarz ;) ) “Interpunkcja leży, w ostatnim akapicie to widać.” jest z pewnością poniżej jakiegokolwiek poziomu. Zero przykładów, zero jakiegokolwiek odniesienia.

Polecam się na przyszłość,

Adanadhar

Przecież wszystkie słowa są zmyślone.

Jeśli byliby Panowie tak mili i przeczytali CAŁE opowiadanie, nie wymądrzając się odgórnie i nie określając całego tekstu na podstawie wstępu i ostatniego akapitu, to byłbym bardzo wdzięczny.

Następnym razem proszę o niedodawanie takich komentarzy pod moimi opowieściami, bo nudne trochę są i nie wprowadzają nic do naszych, jakże cudownych, żyć.

Proszę, dziękuję.

Adanadhar.

Przecież wszystkie słowa są zmyślone.

A w moim magia to tylko część boskiej mocy. Wszystko wyjaśnię w następnym opowiadaniu (na razie istniejącym tylko w myślach) “O Pierwszym Brzasku”. Zajmie mi to jakieś pół roku, ale wyjaśnię. Miłego niedzielnego wieczoru życzę :)

Pozdrawiam,

Adanadhar

Przecież wszystkie słowa są zmyślone.

Ach, wszystko jasne :)

Cóż, w moim świecie panuje wiara w Boga, może dlatego że w tym zwykłym mi jej brakuje. Farrel wierzy… no bo czemuż ma nie wierzyć? Ma moc, słyszał historie o początku świata… W świecie pełnym magii tym łatwiej uwierzyć, że ktoś ustalił jakieś zasady funkcjonowania rzeczywistości. Wszystko dąży do Chaosu, więc z Chaosu nie mógł powstać Ład.

Lub po prostu – nieśmiertelna i niemal wszechmocna istota powiedziała, że Bóg istnieje, więc wszyscy w Niego wierzą :)

Przecież wszystkie słowa są zmyślone.

Dlaczego? Skoro my w Niego wierzymy, czemu nie oni? Ktoś, kto otrzymał od Boga wieki dar, łatwiej uwierzy. A im większy dar, tym większa wiara. Na tym to polega. Przynajmniej tak mi się wydaje.

Przecież wszystkie słowa są zmyślone.

Ach! Teraz wszystko stało się jasne i proste ;)

Dziękuję bardzo za wyjaśnienia, następnym razem ograniczę błędy w dialogach do nieuniknionego minimum, a to opowiadanie postaram się poprawić wg. Waszych wskazówek.

Jeszcze tylko… w dialogach, gdy piszemy jedno zdanie, potem jest czasownik “mówienia” i opis, to stawiamy wtedy kropkę, tak? [– Dość! – stanowczo rzekł Twórca. – Nie…]

Pozdrawiam!

PS: @regulatorzy Farrel miał na myśli Jedynego  Prawdziwego Boga (chrześcijańskiego). Rzeczywiście muszę zacząć od samego początku, bo jest to kompletnie niezrozumiałe.

PPS: Skoro nie używamy skrótów, to chyba muszę zmienić wszelkie sformułowania typu “SI coś tam”,  bo to też jest skrót od Sztucznych Inteligencji, tak?

Przecież wszystkie słowa są zmyślone.

Dziękuję bardzo.

Chciałbym prosić wszakże o pomoc, bowiem mimo trzykrotnego przeczytania instrukcji dotyczącej pisania dialogów, mój ograniczony umysł nie był wstanie jej rozszyfrować :( Czy ktoś jest w stanie wytłumaczyć mi w to inny sposób, na przykładzie z mojego opowiadania, powiedzmy?

Jestem też wdzięczny za wskazanie kolejnych błędów, które muszę poprawić i liczę na to, że przewidywania okażą się prawdą i będę radził sobie coraz lepiej :) 

Pozdrawiam ;)

 

Przecież wszystkie słowa są zmyślone.

Człowiek zawsze się na duchu podnosi, gdy widzi nawet najmniejszą pochwałę. Dziękuję Wam, za te opinie, następnym razem wezmę je pod uwagę.

@Mytrix: Wrzaski rzeczywiście były tylko przeciwników, żadnych sprzymierzeńców na planecie nie było.

No i tak, jest trochę przerysowane, ale w gruncie rzeczy tak przedstawiam pierwsze miliardy lat historii tego świata. (Śmierć to ja). To opowiadanie jest trochę tak jakby z fikcyjnej książki, napisanej przeze mnie w fikcyjnym świecie. Ma pokazywać odwagę i bohaterstwo herosów z pierwszych epok, jako taką zachętę do czynienia podobnie. Mam nadzieję że wyjaśniłem.

@Finkla: Tu nie chodzi o obrzeża planety, tylko o Obrzeża – kraniec Wszechświata. Może tam to dodam.

Tak, jestem młodym, niedoświadczonym pisarzem, mam piętnaście lat i ogólnie to jest moje pierwsze porządne opowiadanie. Jako iż jest pierwsze, wiele rzeczy w nim jest do końca niejasnych, różne Wielkie litery mogą się nie zgadzać i ogólnie to wszystko jest trochę takie mgliste, ale wkrótce się wyjaśni ;)

Trudno panikować, gdy zna się swój cel, ma się jakiś miliard lat do przeżycia, a twoja moc pozwala ci na robienie totalnych niesamowitości. Nawiasem mówiąc, następne opowiadanie jest o człowieku, który machnięciem ręki może zniszczyć lub zbudować od zera planetę. Jak ktoś taki może panikować? ;) No ale nieważne.

Jeszcze jedno – bohaterowie beztrosko wymachują mocami, bo mogą. Skoro każdy we Wszechświecie jest czarodziejem, to czy magia jest jeszcze czymś niezwykłym? Czy to są jakieś szczególne super-moce? To chyba tak samo jak z szybkim bieganiem. Jeśli ktoś potrafi szybko, czy to jest super-moc? Nie, bo wszyscy też umieją biegać. Niektórzy wolniej, niektórzy szybciej, ale każdą różnicę da się zniwelować intelektem. Dlatego to wszystko jest takie beztroskie. Bo jest naturalne.

@FoloinStephanus: To “damy radę, jesteśmy nieśmiertelni i wszystko możemy zrobić” ustawię sobie na motto ;)

Jeszcze raz dziękuję,. błędy oczywiście poprawię. Cieszę się, że opowiadanie dało się czytać.

Życzę wszystkiego dobrego :D

(Strach pomyśleć, co powie Reg. :D)

Przecież wszystkie słowa są zmyślone.

Cóż, czysty przypadek zarządził, że nasza planeta jest dokładnie takich wymiarów, aby wpasować się do definicji kilometra/ czystym przypadkiem, miasto Hecenth leży na planecie Ikerren w dokładnie tym samym miejscu co Paryż, a ludzie wszędzie myślą tak samo… itp. itp. Obecność Boga w opowieściach bardzo ułatwia wiele rzeczy. Tak w ogóle, to zawsze mnie zastanawiało, czemu akurat jedna dwudziestomilionowa. Który “mędrzec” uznał, że taka odległość będzie najlepsza? 

Przecież wszystkie słowa są zmyślone.

Ok, dziękuję serdecznie za te trzy opinie. Poniekąd prawdą jest, że dzieje się tu trochę mało a opowiadanie zostało Czarodziejce skradzione przez Arura i Śmierć. Jako że jest to druga wersja już tego opowiadania, nie mam nic przeciwko napisaniu jej po raz trzeci, aczkolwiek po przeczytaniu komentarza Regulatorki zastanowiłem się głębiej nad sensem tej postaci w małym uniwersum tworzonym przeze mnie i doszedłem do wniosku iż tego sensu nie ma. Ten pomysł jest po prostu słaby i nie jestem w stanie wpleść go w późniejsze wydarzenia, a zrealizowałem go wyłącznie na prośbę mojej koleżanki, której bardzo się spodobał.

Podsumowując, najlepiej będzie jeśli po prostu zostawię to opowiadanie w spokoju jako przestrogę na przyszłość dla mnie, by nie wczuwać się w aż takie opisywanie nieważnych planet nie odgrywających żadnej roli.

Miłego dnia :D

PS: Oczywiście że znali nasze miary :) Zostały wymyślone w Pierwszej Erze, dwa miliardy lat przed powstaniem naszej planety, a następnie przekazane nam potajemnie przez pewną osobę. Nie widzę powodu, dla którego mieliby nie używać kilometrów, stopni Celsjusza (tylko taki przykład) czy nawet woltów i watów (kolejne przykład). Co prawda nikt o tym wiedzieć nie mógł ;)

 

Przecież wszystkie słowa są zmyślone.

Dziękuję bardzo, kiedyś uda mi się na pewno napisać porządne opowiadanie klasy pierwszej ;-) Ano, człowiek się całe życie uczy, muszę się więc kiedyś nauczyć pisać bez błędów stylistycznych. Edytowałem tekst i poprawiłem błędy, które zdołałem dojrzeć, niektóre według Pani sugestii, inne używając własnej inwencji.  Dziękuję również za komplement, zawsze wolałem myśleć że to kwestia mej wyobraźni ( ;-) ), aczkolwiek chyba kilka elementów podświadomie zapożyczyłem z “Dzikich kart”, takich jak moce Władcy Wód i sam pomysł zesłania mocy “superbohaterskiej” z niebios. Życzę miłego dnia.

PS: Byłem święcie przekonany, że po pierwszej półpauzie w dialogach zaczynamy małą literą i nie kończymy kropką zdania. Dziękuję za wyprowadzenie mnie z błędu.

Przecież wszystkie słowa są zmyślone.

Ach, serdecznie dziękuję za zwrócenie uwagi na moje błędy. Bałem się już, że nikt tego nie zrobi. Postaram zastosować się do zaleceń, za które jeszcze raz dziękuję, z wyjątkiem jednego. Otóż mógł zmusić NIE swoje mięśnie. Mógł zmusić metaforyczne, mechaniczne mięśnie, nieprawdaż? Ale tak czy inaczej jestem wdzięczny za uwidocznienie moich, prostackich momentami, błędów, a także podsunięcie mi tego, jakże zabawnego i użytecznego, wątku w hyde parku (tak to się pisze?) Miłego dnia!

PS: Kilka błędów jest też naciąganych, niektóre są zbyt oczywiste w rodzaju spacji, kropki, literówki… Takie można sobie darować, mam piętnaście lat i czasem z rozpędu zdarza mi się pominąć poprawność ortograficzną i interpunkcyjną. Jeszcze zamiast “wpoił” miało być “wtopił”, jednakże błąd popełniony, już za późno na poprawki. Następnym razem się uda ;)

Przecież wszystkie słowa są zmyślone.

Wedle życzenia. Dziękuję za zwrócenie na to mojej uwagi, nie byłem zbyt skupiony przy wstawianiu tego opowiadania na stronę :)

Przecież wszystkie słowa są zmyślone.

Nowa Fantastyka