Profil użytkownika


komentarze: 104, w dziale opowiadań: 78, opowiadania: 21

Ostatnie sto komentarzy

Dzień dobry, moi drodzy.

Precyzując (bo nie znam się na tych rzeczach w ogóle): czy chodzi o spotkanie autorów opowiadań z antologii, czy (potencjalne) spotkanie z (potencjalnymi) czytelnikami? 

To pierwsze brzmi komfortowo, to drugie sounds like existential dread fuel.

 

BTW:  przeczytałem wszystkie opowiadania i gratuluję autorom warsztatu i wyobraźni. Bez fałszywej skromności – nie wiem, co tam z Wami robię.

@Darcon

Będzie mi bardzo miło jeśli przejrzysz inne opowiadania, te które darzą największym uczuciem to:

– Motyle Marysi nie potrzebują skrzydeł,

– Dzieci to lubią.

 

Aż chciałbym napisać coś nowego, ale wątpię, że utrzymałbym poziom (to nie jest fishing for likes, a zwykłe stwierdzenie faktu).

@Bellatrix, tam teledysków jest kilka, ten jest na samej górze, bo najnowszy. Ale Dead Can Dance jest ładne muzycznie, czy zwłaszcza Archie Faulks.

 

@Countprimage!

Przyjacielu!

Teraz to już w ogóle łezka w oku mi się kręci. A wspomnieniem “Pośpiechu” zdumiałeś mnie co nie miara – to jedno z tych opowiadań, o których nawet ja zapomnniałem. Bo to i sprzed epoki “piórek”, i sprzed przede wszystkim determinacji do pisania opowiadań dobrych, a nie wypluwaniu dobrego pomysłu do reklamówki (reklamówki t-shirt, czy ktoś wie, o co z tym chodzi?) z Biedronki i zostawianiu pakunku cichaczem i ze wstydem na progu NF.

 

Co do kanału na yt – nie używam go od dawna, ale rzeczy zostawiłem, chyba z sentymentu. “Dorotka pokonuje ciemność” to zresztą pewnie rzecz, którą pewnego razu “odtworzę”, bo jak do Marysi tak i do Dorotki mam sentyment. Ciekawostka: złożyłem prośbę o dofinansowanie na “Marysię” w formie krótkiego filmu metrażowego, ale bez powodzenia.

 

Ogólnie bardzo Wam dziekuję – za obecność, za słowa. Zawsze trochę żałowałem, że nie udało mi się nic wydać.

Nie doczekają się 

(chyba)

Mam potwornie długą przerwę, nawet ostatnio zabrałem się do pisania, ale to kompletnie nie jest ten poziom sprzed lat, kiedy na pisanie miałem czas, a może inaczej: kiedy do pisania miałem serce. Ale korci, od dawna tak nie korciło. 

Swoją drogą, taka mała reklama, jeśli ktoś ma ochotę zobaczyć czym się zajmuję, kiedy nie piszę, to może odwiedzić mnie tutaj:

https://vimeo.com/lpytlik

 

 

 

 Dziękuję wszystkim za komentarze – zawsze miło, kiedy ktoś ma ochotę napisać te kilka słów.

 

@AdamKB:

Fajnie Cię zobaczyć, poczułem się jak w domu po długiej nieobecności :).

 

@regulatorzy:

Oko snajpera, a myślałem, że wszystko posprawdzane i zapięte na ostatni guzik! Dziękuję!

 

Co do tagów/fragmentu – nie wiem, czy dobrze powstawiałem, czy to tak ma wyglądać. Pozmieniało się tu od mojej ostatniej wizyty!

 

Biorąc pod uwagę, jak często wrzucam tu ostatnio teksty, to bardziej prawdopodobne jest, że powodem Twojej absencji będzie niedołężność starcza :).

@Eferelin, dzięki za komentarz, miło znów Cię widzieć :)! @Bellatrix, jak miło widzieć stare/stałe twarze :). A to pochwalcie się, jak rozszyfrowaliście sigil?

@syf Dzięki za komentarz, drogi syfie, zawsze miło mi Cię u mnie widzieć!   @beryl No patrz, a tak uważałem z interpunkcją :). Ale też Ci serdecznie dziękuję, że wpadłeś – może następne spodoba Ci się bardziej, czego sobie i Tobie życzę :).

@Sethrael – dzięki za komentarz, no i w takim razie mobilizuję się szczególnie mocno, żeby następne opowiadanie wylądowało w Twoich ulubionych :).

Dobry wieczór! Przede wszystkim: bardzo dziękuję za komentarze, wiem, że takie długie teksty średnio się czyta na monitorze. A indywidualnie: @regulatorzy: pięknie dziękuję za poprawki – to takie rzeczy, które totalnie mi umknęły nawet przy ostatnim czytaniu! @Finkla, @ocha: cóż, widocznie moje symbole nie zadziałały wystarczająco mocne :). @Bohdan: i ja pozdrawiam, i również dziękuję! @stefan.kawalec: bardzo mi miło :)!

 

Cześć :).

Pozwolę sobie na mały offtop, bo czuję się wywołany do tablicy przez kolegę bemika.

Po pierwsze: Czy kolega dostrzega różnicę między filmem o duchach, a maszyną do robienia lodów? Bo gdybym na takową zbierał, to zapewne poszukałbym pomocy na forach lodziarzy(?), a nie tutaj, prawda? I jeśli ktoś chce wydać książkę, nagrać płytę - wszystko w klimatach "nowofantastycznych" - to dlaczego nie miałby szukać pomocy właśnie tutaj, na portalu dla ludzi zainteresowanych takimi rzeczami?

 

Po drugie: Bez crowdfundingu świat byłby uboższy o mnóstwo fajnych rzeczy, które korporacjom/producentom/wydawnictwom wydawały się zbyt kontrowersyjne/głupie/bez sensu, a okazało się, że ludzie mają jednak inne zdanie.

 

Po trzecie: Rzeczywiście, tu komentarz jest jeden, ale chodziło mi o komentarze, czy o poinformowanie ludzi, że mogą - jeśli mają ochotę - wesprzeć taki projekt? Sądząc z maili lub tylko projektu, to jednak coś się ruszyło.

 

Po czwarte: Nie zbieramy na zrobienie filmiku, a filmu. A to mniej więcej taka różnica, jak między Twoimi próbami literackimi, a książką wydaną przez - żeby daleko nie szukać - Mastertona. Mam zbyt dużo szacunku do potencjalnych widzów, żeby proponować im wydanie pieniędzy na amatorskie patrzydełko nakręcone komórką przez paru nastolatków. Proponuję im współpracę przy projekcie, do którego scenariusz powstawał prawie dwa lata. Przy projekcie realizowanym przez ludzi, którzy zawodowo zajmuja się produkcją tv/filmową. I żeby udowodnić, że film grozy da się u nas zrobić i to bez udziału PISFu, czy innych instytucji, które chyba tak nie do końca spełniają swoją rolę. A robię go teraz, bo dopiero teraz jestem na to gotowy.

 

Tyle offtopu, przepraszam, dziękuję, pozdrawiam, hej, cześć, pa :).

A ja spędziłem dobre pół godziny próbując wycentrować oznaczenia rozdziałów...

Dzień dobry :).

Także tego, jedziemy od góry:

@ jahusz - Witam ponownie, kopę lat, miło Cię widzieć. I dziekuję, rzecz 
jasna!

@Bohdan - cała przyjemność po mojej stronie!

@AdamKB - No proszę, kolega w loży. Należało się! Zawsze przyjemnie mi 
czytać, że przebrnąłeś przez moje opowiadanie (bez ziewania, zżymania się i 
bez przystanków), tym bardziej, iż moje horrory to nie to, co Adamy lubią 
najbardziej :)!

@joseheim - Witam, my się jeszcze nie znamy, prawda? Dziękuję za wszystkie 
poprawki. Cholera, długo nie pisałem, zardzewiałem trochę, że ich wszystkich 
nie wyłapałem. Ale cieszy, że nasz "wieczorem zapoznawczy" zaczął się od 
uderzenia wielkiego młotka ;).

@RogerRedeye - Mogę zacytować joseheim: "O bogowie, jakże mi wstyd...". 
Straszna wpadka, ale swego czasu miałem gorszą. Madryt przemianowałem na 
Madryd. Aczkolwiek "druh" wyjątkowo żenujący, chyba sobie zafunduję karnego 
byka w ścianę!

@niezgodab - I kolejny, dobrze znany nick! Fajnie, Ciebie też zawsze miło tu 
widzieć, szczerze zauroczony jestem, że mogę Cię tutaj często oglądać :)!


To co? Do zobaczenia przy następnym? I oby wena spłynęła na mnie szybciej, a joseheim nia miała czego wytykać ;).

Ależ piękne baty - bijcie, bijcie :D.
Prężę się w rytm uderzeń - i milczę zanim nam wypieprzą temat, bo się zaczyna NSFW robić ;).

Jerzy - dajesz; im bardziej szczegółowa krytyka tym bardziej wartościowa.
A z ciekawostek - ten nasz horror zrobił małą furorę w Niemczech - ale to aż wstyd się przyznać :D. Wiadomo, ojczyzna dowcipów o puszczaniu bąków, kiełbasach i innych takich.


BTW: Agazgaga: a gdzie Ty byłaś, jak Cię nie było? Nikt mi nie wytykał błędów logicznych w opowiadaniach :)!

Nie no, panowie & panie, ja ze szkła nie jestem, nie trzeba się ze mną lekko obchodzić, a wrodzone zamiłowanie do bdsm każe mi podchodzić do każdej krytyki z perwersyjną rozkoszą :].

To jeśli ktoś trochę potupał nogą, trochę pobujał nogą, miał trochę problemów by zasnąć - zadanie wykonane.

Co do tytułu & teledysku - ja to pojmuję, jako jedną z surrealistycznych, sennych fantazji; pewnie, był nawet pomysł, żeby duchy pojawiały się w łabędzich maskach, ale to byłoby zbyt... proste :)?

Anyways, podaję też linka do strony chłopaków na FB - bo więcej fanów jest fajniejsze niż mniej fanów:

http://www.facebook.com/pages/Double-Handsome-Dragons/297656265144

Dwa tygodnie - jak nie trzy - to montowałem, zaniedbując zupełnie przygotowania do debiutu "NF", więc fajnie, że się pod tym względem podoba.
@ Fas
Zacny, słuszny domysł, aczkolwiek lubię zostawiać pole do interpretacji.

Pewnie byłoby lepiej, gdybyśmy mieli nieco więcej czasu na kręcenie niż 3,5h(!!!), ale w Polsce wszystko trza w biegu robić :).

Trzynaście komentarzy? Super, toż to moja ukochana liczba :). Pozwólcie, że dziś podziękuję Wam wszystkim za dobre słowa - jutro postaram się napisać coś więcej, dziś po prostu nie jestem w stanie. Weekend, kac, trochę innych spraw się nazbierało. 
Jeszcze raz, dziękuję.  

Trochę mnie tu nie było. Dzień dobry.

@gwidon: Wrzuca na portal, nigdzie nie wysyła. Jest zbyt niecierpliwy, poza tym ludzie w Polsce są głupi - palenie tekstu, też mi coś. Powiedzcie to autorowi "Metro 2033".

@mniam: I tak też traktuję, dzięki :).

@clayman: Super, lubię, kiedy tekst kogoś poruszy. I ten "drań" - muzyka dla moich uszu :D.

@Suzuki: Może dlatego, że ja nienawidzę robić czegoś pod presją i jak mi coś każą - deadline'y źle na mnie działają i wszystkie poprawki - zamiast zwyczajowego tygodnia - zrobiłem w osiem godzin. Z tym "Niezniszczalnym" mnie trochę skonfundowałaś :).

@Redil: Fajnie, wielkie dzięki :)

Przede wszystkim - dziękuję za komentarze. Te miłe zostawię samym sobie - cieszy mnie, że ktoś podszedł do tego opowiadania w taki sposób.
Teraz weźmy się za łby z krytyką :). Gwidonie, Twoje zdanie jak najbardziej szanuję, przy okazji cieszę się, że  "Lalki..." nie okazały się śmieszne. Jestem zupełnie upośledzony, jeśli chodzi o tworzenie historii mniej lub bardziej optymistycznych i jeśli kiedykolwiek miałbym ochotę tworzyć komedię - dla przestrogi przeczytam Twój komentarz :).

@ Bellatrix: No to sobie pogadamy ;D.  Twoje uwagi a'propos zespołu Moebiusa są jak najbardziej słuszne, natomiast choroba(?) Adama wykluczyła u niego jakiekolwiek odczuwanie/postrzeganie uczuć - chodziło o upośledzenie kwalifikujące się poza wspomniany wcześniej zespół Moebiusa - to miało być jednym z "klocków"dotyczącym jego życia wśród ludzi.
Dzieci? Fakt, po raz kolejny u mnie nie mają łatwo, nic nie mam na swoje usprawiedliwienie. I, zupełnie szczerze, trochę myślałem nad ich rolą w tym opowiadaniu - wyszło jak zawsze :).
Kończąc: opowiadane udało mi się, nomen omen, zakończyć, parę godzin przed deadlinem. Bardzo chciałbym, żeby okazało się głębsze, bardziej poruszające, może wyjątkowe. Tym niemniej czas jest bezlitosny - tym bardziej dziękuję Tobie, Bellatrix i gwidonowi, za krytyczne ale bardzo słuszne uwagi - o beletrystyce mam znikome pojęcie i każda uwaga jest dla mnie nieoceniona. 
No, to miłego weekendu życzę :). 

Co do drugiego komentarza - bardzo dziękuję, błędów nie zauważyłem wcześniej, już poprawiłem.
Co do pierwszego - kolejność zmieniona ot tak, dla przekory :) - cieszę się, że mimo może skomplikowanej, ciężkiej(?) treści, uznałeś "Połamane lalki..." za warte przeczytania. Kłaniam się nisko :).

To i ja dodam swoje trzy grosze: "To" jest moją ulubioną książką ze wszystkich, jakie kiedykolwiek czytałem - a czytam całkiem sporo i od dosyć dawna. 
Coś niesamowitego. 

A co tu się dzisiaj działo między godziną 12, a 13:30 :)? Dziękuję za komentarze, cieszę się, że ukradłem Wam parę minut. Wolimirze - fantastyczne imię - każdego chyba straszy coś innego. Sam, przyznam się szczerze, nigdy nie bałem się podczas czytania książki.

Och nie, tylko nie TEN Konrad! Trochę prawdy jest z Dorotką i krainą Oz, natomiast w angielskim tytule filmu podobała mi się zbitka trzech "d": Dorothy defeats darkness, a potem już tak zostało, bo wydaje mi się, ze nawet fikcyjni ludzie nie przepadają, jak się im miesza z imionami :).
Filmik nakręcony w parę godzin, wyszedł całkiem sympatycznie, aczkolwiek celuję teraz w pełny metraż - muszę trochę przysiąść nad scenariuszem, bo nie jestem do końca zadowolony.

Hornets i Tribe nie znam, sprawdzę. BTW: Twoja wścibskość, jest bardzo fajna ;). 

Dorotka od początku miała nazywać się Dorotka, bo "Czy ktoś stoi za firanką" jest BARDZO luźnie oparte na takim moim króciutkim filmie-horrorze "Dorotka pokonuje ciemność": http://www.youtube.com/watch?v=BVeM5_-GCj4

Co do reszty- premedytacji nie było, natomiast staram się unikać imion podobnych co w opowiadaniu wcześniej. 
Czasem, np. w "Dzieci to lubią" imiona są bardzo istotne, podobnie jak w "Dziewczynce z zębami", a jeśli mi się uda ukończyć, to i w następnym moim opowiadaniu też będą grały dość ważną rolę - nie wiem tylko, czy zdołam się wyrobić do eliminacji...

A dlaczego pytasz? 

W końcu doszedłem do siebie po nieprzespanej nocy spędzonej na oglądaniu Oskarów i po RAŻĄCO niesprawiedliwych werdyktach Akademii - "Czarny łabędź" został nie tylko okradziony z nagród, ale pobity na śmierć, okradziony, ożywiony, znowu zabity i jeszcze raz okradziony.
Ale przecież nie o tym miałem pisać; całkiem możliwe, że zszokowała długość komentarza, który pozostawiła Nathicana. To, tradycyjnie, zaczynam od góry:

@ disorder; dziękuję. Na szczęście sam tego nie przeżyłem, choć z pewnością było to niezapomniane wrażenie ;).

@ aga; nawet nie wiesz, jak się z tego cieszę!

@ Pawel; surface of the sun to utwór nie z tego świata, często przy nim piszę. I tylko szkoda, że jest ostatnio niemożliwie wręcz eksploatowany.

@ Bohdan, Fasoletti - znowu się spotykamy ;)! - dziękuję.

@ Nathi; Wow. Takiego komentarza, to chyba jeszcze nie widziałem u siebie, co najwyżej Ajwenhoł chyba też zwykł rozpisywać się mniej lub bardziej :). Co do osiemnastolatków - ja wiem, ja wiem, że teraz to w gimnazjach się gra terazw słoneczka, kamienne twarze i inne takie, ale ten pocałunek po prostu mi tam pasował. Żeby to było choć takie trochę niewinne; takie wiesz, jak za starych, dobrych czasów ;).
Z końcówką zaś miałem sporo kłopotu, nie przesadzę, jeśli powiem, że to opowiadanie kończyło się na co najmniej dziesięć różnych sposobów. I nagle po prostu usiadłem i napisałem ten siódmy rozdział za jednym zamachem, prawie strumień świadomości. Siedziałem później i zastanawiałem się, czy nie jest to - jak sama napisałaś - zbyt patetyczne, ale poczułem w pewnym momencie, że jeśli spróbuję coś tu jeszcze zmienić, to... zrobię źle. Trochę ciężko to wyjaśnić :). Faktem jest, iż jest inna niż reszta, but... what the hell ;).
Co do dzieci - oj, u mnie to one nie mają łatwo - jeśli będziesz miała ochotę, to zapraszam do "Dzieci to lubią", niektórzy się burzyli, że to właściwie nie fantastyka, ale właśnie dzieci są motywem przewodnim.
Fajnie, że takie opowiadanie kazało Ci się zastanowić nad zaistniałą sytuację - to fantastyczny komplement dla każdego, kto sobie coś tam popisuje. 

@ gregster; Perwersyjna rozkosz, to cieszy ;D.
 

Dzień dobry, właśnie zawitałem na stronę, miło mi widzieć komentarze :). Zacznę od góry:

@ Adam; dzięki, że o tak haniebnej porze - w sobotą przed dziewiątą na nogach?! - przeczytałeś tekst. Przypuszczam, że wiem - w takim razie opowiadanie może zameldować wykonanie zadania ;). 

@ Maciek; chyba się jeszcze nie znamy, dziękuję za komentarz, literówkę wybacz. Już tak mam, że sprawdzam 100 00 razy, a zawsze mi coś umknie, zaś fantastyka.pl jest bezlitosna z tą dwudziestoczterogodzinną edycją!

@ Istota; chyba tak samo, jak wyżej, nasze pierwsze spotkanie? Miło Cię widzieć i zastanawiam się, czy cieszyć się z tego Kinga, bo nie ukrywam,  że uwielbiam tego autora, czy może trochę się zasmucić, że mój styl jest jakąś jego reminescencją ;). Raczej unikam zabiegów stylizacyjnych, raz napisałem pewną wariację na temat Lovecrafta i chyba tyle. Tym niemniej kukurydziane pole, to jak najbardziej ukłon w stronę mistrza.

@ Eferelin; zawsze z niecierpliwością czekam na Twój komentarz i zawsze trochę się boję, że Ci się nie spodoba, a szkoda by było ;). Fajnie, że podoba Ci się "zmyłka", do samego końca zastanawiałem się, czy uda mi się to jasno przedstawić.

@ Redil; Prawda? Też mi się wydaje, że jeśli istnieje cokolwiek metafizycznego, to ów świat mogą dostrzec jedynie dzieci. Celna uwaga, co do zdania - zastanowię się, który wyraz tam bardziej mi pasuje i może zdążę zmienić nim miną 24h :).

O, widzę, że parę nowych komentarzy się pojawiło, dzień dobry. 
Wszystkim bardzo dziękuję, że przeczytaliście opowiadanie i oczywiście za komentarze. 

Drogi F. - nie nazywajmy tego wymagającym tekstem. Ja jestem prostym pisarczykiem - nie uzurpuję sobie prawa do pisania cokolwiek więcej niż horrory.

To ja wyjaśnię, jeśli ktoś skomentuje i nie spełni Twojej prośby :). Wiesz, zastanawiałem się nad bardziej  "oczywistym" rozwiązaniem niektórych kwestii, ale po przeczytaniu wydawało mi się, że wszystko w miarę klarownie wyłozyłem - ale chyba autorom zawsze się tak wydaje. 
Jeśli do jutra nic się nie wyjaśni - teraz uciekam na pasterkę, ale wcale nie kościelną - to wyłożę wszystko na tacę, jak posłowie przed komisjami :). Dziękuję Ci F. za pierwszy wigilijny komentarz! 

@ Adam
True.

@ Eferelin
Chyba mamy podobne "odczuwanie" zdań, bo całe to opowiadanie zaczęło się właśnie od zdania "Ania tańczy na sznurze" i bardzo długo tylko ono widniało w wordzie. I jest jednym z moich ulubionych. Cieszę się, że się podobało i doceniam petycję ;). 

Widzę, że Tu sobie w komentarzach kolejne opowiadanie tworzycie :). Dziękuję, cieszę się, że się podobało - mimo infantylnie brutalnej końcówki ;).

@ Adam
Nie spodziewałem się akurat uznania z Twojej strony(wiem, że nie przepadasz za "brutalnymi" opowiadaniami), przez zaskoczenie jest mi jeszcze bardziej miło. 

Dziś zawitałem na profil - Ajwen, że Ci się chce takie elaboraty pisać pod moimi tworami, dziękuję Ci bardzo :).
No i za błędy dziękuję osobno, a może przede wszystkim - masz rację z tym "za niedługo", chyba rzeczywiście regionalizm, bo szczerze przyznam, że absolutnie bym nie uznał tego za błąd. Starzeję się chyba, skoro zaczynam "regionalizować" ;). 
I patrz, rzeczywiście piórko wykrakałeś, choć w kolorze brązu :). To napiszę jeszcze tylko, że pracuję nad kolejnym opowiadaniem, w innym stylu niż "Truskawki..." & "Arytmia...". Pisane w czasie teraźniejszym, chyba bardziej realistyczne - bo trochu na faktach oparte - i na pewno dużo bardziej brutalne. Mam nadzieję, że Cię nie zniechęci do mojej osoby, o!
Anyways, aż się chce pisać, kiedy ma się później przyjemność przeczytania takich komentarzy!

Od siebie dodam tyle, że u mnie fantastyki jest często tyle, co kot napłakał, a nikt mnie stąd wyrzucać nie chce - jeszcze :).
I lubię wstawiać tu swoje prace, bo - jak ktoś słuszenie zauważył - to jedna z nielicznych stron, gdzie komentujący nie ograniczają się do: "masakra, żal.pl, lol!!11!" lub "super". Już parokrotnie poprawiłem pierdoły, których za Chiny Ludowe dojrzeć nie mogłem, a ktoś mi je elegancko wypunktował pod opowiadaniem.

O, właśnie tak mi się wydawało, że kogoś tu brakuje - niezgody :).
Przepraszam, rozumiem, że nie każdy musi być smakoszem końskiego mięsa, ale jakie "inne takie" :>?

Zawsze miło, jak się pod opowiadaniem dyskusja rozwija!
Nooo, Adam, mnie też już kilka razy wbijałeś szpile, ale nie tylko dlatego Cię doceniam :).

W sumie masz rację. Dodałem go dlatego, bo podobało mi się taki jakby fatalistyczny wydźwięk samego zdania. Ale może się myliłem, tym niemniej cieszę się, że ostatnie zdanie nie przesłoniło Ci przyjemności z czytania (a tak sam sobie posłodzę, bo Mortycjan się na mnie uparł ;D).

O, nie zauważyłem komentarza Seleny. Ech, te stare lata...
Seleno droga, czemu? Szczerze przyznam, że mnie strasznie się podobało i zdradza, w jakiej pętli znalazł się bohater. Hmm, może inaczej niż ja odbierasz końcówkę.

@ Mortycjan

Ok, nie zrozumieliśmy się - chodziło mi o opisy uczuc Czyli domyślałem się prawidłowo. Ha, another win! Wracając do komentowania komentowania ;). Rozumiem zarzuty - nie do końca odbieram wszystko, co napisałeś, jako wytknięcie błędów, bo - jak sam słusznie zauważyłeś - tutaj było dużo skupienia się na uczuciach i zdawałem sobie sprawę, że może byc ciężko. Czyli właściwie zamiar się udał, ale Twoim prawem of course, jako czytelnika, jest się tym zanudzic. Dobrze, że mamy naczelnych lovestorujących, bo bym się załamał ;D.
Anyways, dzięki za komentarz, miło, że się rozpisałeś. No i mam nadzieję, że następne opowiadanie podejdzie Ci bardziej :).

@ Adam

To ciekaw jestem, co napiszesz przy następnym opowiadaniu, bo czuję, że w owym nadchodzącym tekście, będzie nieco makabrycznie. I religijnie, a co!

Dzień dobry wieczór.
Widzę, że zdania podzielone, niech będzie, że biorę to za dobrą monetę :). Co do ocen  - myślę, że nie ma się nimi co przejmowac, ważniejszym jest, że ktoś przeczytał, komuś się spodobało, komuś nie.

@ Mortycjan
Bo ja wiem, czy chodzi o jakieś zajebiście głębokie rzeczy? Wydawało mi się, że - zachowując umiar - wszystko podałem na tacy. Co jakiś czas staram się modyfikowac "styl" w jedną lub drugą stronę, tutaj zależało mi, żeby było duszno - rozumiem, że dla Ciebie akurat przesadziłem, mea culpa ;).
 Inna sprawa z tym ciężkim czytaniem, rozumiem, że chodzi o mnogośc opisów? Bo tekst przerobię pewnie jeszcze dziesięc tysięcy razy, więc każda wskazówka cenna.
Acha, i prosiłbym Cię - jeśli masz chwilę - o rozwinięcie tych chaotycznych wyrywków. Bo nie wiem, czy chodzi o sposób, w jaki opisana jest akcja, czy może przemyślenia - Bóg mi świadkiem, że miałem przekonanie, że z nimi nie przesadzam :) - bohatera?

@ Adam
Przepraszam, jak to powoli :)? I przepraszam, jak to na lepsze (oczywiście to pozytywne, cieszę się) ale rozumiem, że zdanie było jako takie - z ciekawości zapytam, czemu :)?

Rany, jak ja lubię takie fachowe komentarze - serio :)! Zupełnie zapomniałem o tej efedrynie, wpisałem ją, bo miałem później sprawdzić, co może się wydzielać. No i nie sprawdziłem.

I dzięki temu przypomniałem sobie o jeszcze jednej rzeczy, ale nie powiem jakiej, bo już poprawiłem ;]. Bardzo mi miło, że Ci się podobało, dziękuję za przeczytanie i komentarz. I za minusa, oczywiście :].

O, widzisz, jak pisałem to się nie umiałem zdecydować - myślałem o takim niskim bloku, jak na niektórych osiedlach. Poprawię, dzięki :).

Kurcze, nie wiem, czy z hollywoodzkich filmów, chociaż nie przeczę, że oglądam ich sporo :). Zaczęło się od pomysłu o blasku, a dalej tak właśnie wyszło :).

Dobry wieczór. Jest pełnia, przy pełni dobrze się pisze :). Według mnie tekst jest tak skonstruowany, że raczej nie ma odwrócenia kart z tą śmiercią.
Albo to niezgoda już mnie zna na pamięć ;p.

Anyways, dzięki za wyrozumiałość i taką małą pomoc - serio, w ramach takiego seansu terapeutycznego uważam zadanie tego opowiadania za spełnione.
I to na tyle spełnione, że czułem się na tyle dobrze, by popracować nad  kolejnym opowiadaniem - nie licząc oczywiście historii o Spoormanie. Jeśli ktoś się nie zapoznał jeszcze z moim ulubionym bohaterem to zapraszam :).

Dodam jeszcze, że miło widać powtarzające się nicki w komentarzach.
I kończę, bo się zupełnie rozczulę.
Jak baba jakaś ;).

Nauczyłem się nazwy creepypasta, awesome :).
Szczerze? Wiem, że to chaotyczne itd. I wiem, że niektóre zdania nie zaczynają się od dużej litery - to zabieg celowy :).

Teraz przyznam się skąd wzięło się to opowiadanie i dlaczego wygląda tak, a nie inaczej.
Umarł mój wujek, to jest pożegnanie. Nie umiem, nie potrafię z nikim porozmawiać, jak bardzo mnie to kłuje, jak bardzo mi z tym źle.
 Stąd ów twór. Przyznaję się, nie ma być przyjazny czytelnikom. Jest chaotyczny, jest ciężki, może nawet bez sensu. Ale tak właśnie się czułem, gdy przeglądałem jego zdjęcia, o których nie wiedziałem, gdy poznawałem go od innej strony.
Ów twór ma pomóc mnie, zupełnie egoistycznie.
Dzięki, że to przeczytaliście - jest mi teraz lżej. Jeśli dzięki temu zabiliście trochę czasu - może jesteśmy kwita ;).
Jeśli nie - postaram się Wam odpłacić następnym grafomaństwem, które popełnię :).
Dzięki - jest lżej, kiedy ma się komu zwierzyć.

Ze Spoormanem to w ogóle jest historia, bo zacząłem toto pisać w kwietniu i nagle zapadłem na taką niemoc, że już na kompie chyba odleżyn dostało. Wstawiłem pierwszą część, żeby się jakoś zdopingować i... ruszyło :). Zobaczymy, czy w dobrą stronę.
Przypuszczam, że części będzie IV.
Przypuszczam ;).

Olala, ile się komentarzy nazbierało.
Great.

Raven, jak zwykle widzę surowo ;D. 
Swoją drogą to ciekawe, że tak dywagujecie nad tym ostatnim zdaniem, może rzeczywiście muszę się zastanowić, czy aby się go nie pozbyć. Od siebie dodam tyle, że to przerobione, niemal całkowicie, opowiadanie sprzed dwóch lat.
Tamto było straszne, koszmarne - pod względem stylu -, ale nieco bardziej sci-fi.
 I może wtedy zdanie wyjaśniające miało więcej sensu.
Oh well, we'll see.
Dzięki za komentarze & oceny.

BTW: Niezgodo, jak... lirycznie ;D.

Ale komentarz, prawie jak opowiadanie :).
Co do Twoich opinii: fajnie, że tak odbierasz to opowiadanie & że zastanowiłeś się nad nim, natomiast rozumiem, że końcówka mogła Ci się nie podobać. Interpretację opowiadania zawsze wolę zostawiać czytelnikowi, bo uważam, że gdybym "po wszystkim" wykładał o co w nim chodziło, to te moje gryzmoły straciłyby jakiś tam swój urok.
Pewnie rozumiesz, o co mi chodzi.

Lubię też, jak zdanie czytelników jest podzielone, bo wzbudzanie emocji jest zawsze ciekawsze niż same pochwały lub nagany.
Natomiast co do "organicznych rzeczy"; myślę, że jelita byś rozpoznał :).

Co do "I ja ciebie rżnę" - całe opowiadanie to taki makabryczny żart. Po prostu byłem ciekaw, jak mi wyjdzie coś w bardziej drastycznym stylu, coś ala kino zemsty. Prawdę mówiąc sam jestem zdziwiony, że akurat ono zostało wyróżnione, ale... miło :).

Jako złośliwości tego co napisałeś wcale nie odbieram. Wręcz przeciwnie, cieszę się, że chciało Ci się tyle pisać.
Dzięki!

Ty w ogóle sypiasz :)? "Recenzować mi nie.." co? Bo chyba nie zrozumiałem słowa :].
Czemu byś wycięła? Tak na dobrą sprawę to ostatnie zdanie nadaje sens opowiadaniu, ale po ostatnich wytknięciach to wycięcie jednego zdania to już małe piwo :p.

Nie pozwolę :). A co do błędów to jestem łasy na ich wytykanie, bo - jak to kiedyś pisałem z Adamem - nadchodzi taki moment, że we własnym tekście po prostu przestaje się je widziec :).

E tam, obrona ;].
Powiem Ci, skąd się w ogóle wziął pomysł na to opowiadanie. Jeśli już zabieram się do pisania to spod mojej klawiatury wychodzą tylko horrory - już tak mam, że nic innego pisac nie potrafię.
A jakiś czas temu, po przeczytaniu opowiadania z jednego z Kingowskich zbiorów, gdzie pojawiła się mitologia Cthulhu, pomyślałem, że każdy "szanujący się pisarz grozy" powinien miec w swojej kolekcji przynajmniej jeden taki utwór.
I stąd też "Zdarzyło się w górach".
Nie traktuj więc tego, jako fanfica, bardziej wariację na pewien temat - a przede wszystkim nie podchodź zbyt poważnie.
Ja tego nie robię ;).

pzdr!

O rany, mocny komentarz :).
Wiesz co, właśnie o to mi chodziło, żeby przewrócic parę rzeczy do góry nogami.
Dlatego z jednej strony to, co napisałeś, nie jest dla mnie do końca obelgą, ale (jesteś fanem "Samotnika...", przypuszczam) potrafię zrozumiec oburzenie.

Spokojnie, oceny to tylko cyfry, nie mam Ci za złe, a co najważniejsze - mścic się nie będę :). Wiesz co, to jest taka trochę prowokacja, trochę w tym makabrycznego żartu.
Bardziej mnie ciekawi co dokładnie Ci się nie spodobało?
Może spróbuję się wybronic :).

@ all :)
Dzięki, dzięki, dzięki za komentarze. Cieszę się, że to opowiadanie wam spasowało, bo miałem z nim nielichy ból głowy :).
Co do błędów - biję się w piersi. Jakoś już tak mam, że te najmniejsze wykrywam dopiero przy którymś-tam-z-kolei czytaniu. Kurza ślepota, czy zwykła starośc ;)?

@ niezgoda
To nie kwestia zrobienia za mnie riserczu, zastanowiło mnie tylko, co jest według Ciebie zupełnie niewiarygodne etc.

@ baranek
No prosty, no. Ja w ogóle prosty człowiek jestem :).

@ imunimum
Straszny ten Twój nick, człowiek się gubi przy drugim m, jak go pisze :). No to się cieszę, że zniesmacza, mam nadzieję, że nic nie jadłeś akurat :).

@ Niezgoda
Jakich informacji? Bo aż mnie zaciekawiłeś - z biologii przyznam się szczerze, że mało co pamiętam :).

@ baranek
Czemu "śmiechowe starocie"? Obcy i 120 dni to klasyki, choc przyznam, że co do tego drugiego uczucia mam mocno mieszane...

Nowa Fantastyka