Profil użytkownika


komentarze: 52, w dziale opowiadań: 36, opowiadania: 16

Ostatnie sto komentarzy

Postaci historyczne niewystępujące, ale wzmiankowane i ze wszech miar godne uwagi:
Jan II Kazimierz Waza (1609 - 1672) - król Rzeczypospolitej, po abdykacji w 1668 roku otrzymał od sejmu nazwisko Snopkowski i wyjechał do Francji, gdzie zmarł. Uznawany za najmniej udanego Wazę na tronie Rzeczypospolitej. Zresztą okoliczności też mu nie sprzyjały - wojny ze Szwecją wymyślone przez tatulka Zygmunta III, utrata Państwa Kijowskiego, rosnąca potęga Turcji i Moskwy. A w kraju nie bardzo dało się coś z tym zrobić. Widniejący na monetach owego czasu napis: Iohannes Casimirus Rex, ICR, poczęto z biegiem czasu tłumaczyć jako Initium Calamitatis Regnum: początek klęsk królestwa. Także, do pewnego momentu, tytularny władca Szwecji.

Henryk Juliusz d'Enghien (1643 - 1709) - syn Wielkiego Kondeusza, jak to się mówiło: wspaniałego wodza wojennego. Przymierzany przez Jana Kazimierza i Ludwikę Gonzagę do elekcji vivente rege w 1660. Jak wiadomo, nie udało się.

Maria Kazimiera d'Arquien (1641 - 1716) - królowa Rzeczypospolitej, popularna Marysieńka. Z fraucymeru Ludwiki Marii trafiła najpierw do łożnicy Jana Sobiepana Zamoyskiego, bogatego wojewody sandomierskiego, a następnie Jana Sobieskiego, męża marsowego który po trupach niewiernych trafił w końcu na tron królewski. Próbowała doprowadzić do zbliżenia Rzeczypospolitej i Francji, z takim sobie skutkiem.

Michał Korybut Wiśniowiecki (1640 - 1673)- król Rzeczypospolitej, syn Jaremy Wiśniowieckiego. Wybrany na tron trochę z przypadku, zapisał się utratą Podola. Nie wiadomo, czy dokonałby czegoś więcej, bo szybko zmarł. Zresztą miał przeciw sobie znaczną część magnaterii na czele z arcybiskupem Prażmowskim i hetmanem Sobieskim. Planowano go nawet zdetronizować i osadzić na tronie księcia Longueville. Francuz jednak zmarł.

Jan III Sobieski herbu Janina (1629 - 1696) - król Rzeczypospolitej, pogromca mahometan w całej niemal Europie, wódz ostatniej chyba krucjaty jaką była „odsiecz wiedeńska". W kraju wiodło mu się gorzej, nie do końca chyba z jego winy - po prostu było już dla Rzeczypospolitej za późno. Nie udało mu się także przekonać szlachty by w następnych wyborach postawiła na syna, Jakuba. Na pocieszenie dodajmy, że jego potomkiem w prostej linii był Karol Stuart, Bonnie Prince Charlie, pretendent do tronu Anglii i Szkocji, na północy Brytanii do dziś darzony sympatią.

Karol d'Orleans-Longueville (1649 - 1672) - diuk Longueville, kandydat na tron Rzeczypospolitej w czasie elekcji 1669 roku, popierany przez obóz profrancuski z arcybiskupem Prażmowskim na czele. Także potem, za panowania Michała Korybuta Wiśniowieckiego, poważny kandydat do naszej korony, za sprawą partii „malkontentów". Zmarł, zanim ci zdołali przeprowadzić zamach stanu.

Ludwik II Burbon (1621 - 1686) - zwany Kondeuszem Wielkim, uważany za jednego z największych wodzów Europy. Kandydat na tron Rzeczypospolitej w 1669 roku. Oprócz niego jako następcy Jana Kazimierza rozpatrywani byli, wymienieni w opowiadaniu, Michał Korybut Wiśniowiecki - zwycięzca, Henryk d'Enghien - syn Kondeusza, Karol - jego synowiec, Karol V Lotaryński, Filip Wilhelm Neuburski, Aleksander Polanowski - rokoszanin od Lubomirskiego. Oprócz tego swe kandydatury zgłaszali była królowa Szwecji Krystyna, car Aleksy I Michajłowicz Romanow oraz jego dwaj synowie: Aleksy i Fiodor, Dymitr Wiśniowiecki, Aleksander Janusz Ostrogski-Zasławski i chan krymski Aadil Girej. Plus włoski mnich Barnabita. Było więc z czego wybierać.

Stefan Czarniecki herbu Łodzia (1599 - 1665) - hetman wielki koronny, jeden z najwybitniejszych wodzów polskich, twórca guerilli w czasie Potopu. Jako ten, który dla „Ojczyzny ratowania rzucił się przez morze" występuje, obok Bonapartego, Dąbrowskiego i Basi w tekście hymnu narodowego. Z ciekawostek: miał metalowe podniebienie - oryginalne roztrzaskała mu wraża kula któregoś razu.

Postaci historyczne występujące w utworze:

Ludwika Maria Gonzaga de Nevres (1611 - 1667) - królowa Rzeczypospolitej, żona Władysława IV i Jana II Kazimierza. Osoba przedsiębiorcza, błyskotliwa i oczytana talentami, przewyższała swojego drugiego męża. Potrafiła podczas Potopu samodzielnie kierować wojskiem. Energiczne działania mające na celu elekcję następcy tronu za życia Jana Kazimierzem, postulowane wzmocnienie władzy króla i senatu oraz mieszanie się do polityki nie przynosiły jej poparcia wśród mas szlacheckich. Na niczym spełzły też jej próby zbudowania przymierza polsko - francuskiego. Nawet wciągnięty do profrancuskiej partii Jan Sobieski, kiedy został królem dużo chłodniejszym okiem spoglądał na odległą Galię. Prowadziła pierwszy polski salon literacki i wydawała Merkuriusza Polskiego - pierwszą naszą gazetę. Imię Ludwika otrzymała na koronacji - Maria było bowiem w Rzeczypospolitej imieniem zastrzeżonym dla Matki Boskiej

Mikołaj Prażmowski herbu Belina (1617 - 1673) - prymas Polski w latach 1666 - 1673. Popierał plany królowej Ludwiki, m.in. vivente rege. W czasie sejmu elekcyjnego i potem zajadły wróg króla Michała Korybuta Wiśniowieckiego, za co szczerze nie lubił go Jan Chryzostom Pasek. Przez konfederację gołąbską ogłoszony zdrajcą ojczyzny.

Stanisław Warszycki herbu Abdank (1599 - 1681) - kasztelan krakowski, tudzież kilkukrotny wojewoda: mazowiecki i sandomierski. Podobno typ antypatyczny, nadano mu pseudonim „Diabeł", i podobno, przez swego imiennika za życia jeszcze do piekła uprowadzony został.

Piotr Paczanowski (zm. 1667) - prowincjał jezuitów na Polskę w latach 1666 - 1667. Zmarł w trakcie pełnienia urzędu. Następcą został Marcin Hińcza.

Dupont - jeden z francuskich dworaków królowej Ludwiki. Po jej śmierci wyjechał z kraju.

efekt zabawy intelektualnej, pisane moze w 15 minut, nie wymagajcie fabuły

na komiksomikę dałem dużo lepsze moim zdaniem opowiadanie - bo z myśleniem

Dziwi mnie, że jeszcze nikt się do przecinków nie doczepił (a znając mnie - na pewno są gdzieś źle; szukajcie)

Cóż, Sylvieno - za uwagi dziękuję, koniec, kropka.
Nie będę się tłumaczył, że jak kicz to tak ma być, po prostu jestem nieuk i cymbał pod tym względem.

Taaak
Limit znaków mnie ograniczał.
Na spokoju można z tego zrobić kilkunatotomową (mi pomysły stanęły po 7 częściach) archetypową i, jakże inaczej kiczow.. popularną, sagę fantasy.

Tschues!

Ay
Uciekinierów tam za dużo w okolicy, poodbnie jak postaci - dopisałem więc nieco dłuższy, bardziej pompatyczny (kiczowaty?) kawałek.
A zakończenie takie miało być odpoczątku cny Urbanie. Gorzkie, ale jak sam zauważyłeś, trafne.

Cóż, nie umiem rechotać jak Rabelais. Sorry, Gregory (Peck). W moim wydaniu każdy śmiech jest w końcu gorzki. Przynajmniej na papierze.

Pozdrawiam i dziękuję za uwagi.
Adamas

Jak już wspominałem, moje poczucie humoru dalekie jest od radosnego :)

Więcej tu ironii, a całkiem sporo szczerej troski o współczesną literaturę fantasy - naśmiewam się tu z niej, z jej krytyków - przynajmniej 10 (i to nie tylko fantastycznych) dzieł tu parodiuję bądź w jakiś sposób dotykam.

Jak kogo to bawi, niech poszuka jakich dzieł :)

A kto powiedział, że śmieszne ma być wesołe?

A co do przecinków, to biję się w piersi i już poprawiam (po prostu nie ma między mną a nimi miłości)

A kto powiedział, że śmieszne ma być wesołe?

A co do przecinków, to biję się w piersi i już poprawiam (po prostu nie ma między mną a nimi miłości)

Przyznam się bez bicia, że tym oniorycznym tekstem przekroczyłem limit o całe 999 znaków :(

Nada się?

I zostałem nagrodzony za opowiadanie słabe/przeciętne...
Właśnie wróciłem do kraju, odebrałem przesyłkę i zabieram się (z nieukrywaną, wielką radością) do czytanie.

Dziękuję bardzo:)

A szkoda:)
Fantasy, często napuszone i, co tu dużo mówić, stereotypowe (samemu zdarza mi się je popełniać - sztampowe utwory; na szczęście coraz rzadziej) wspaniale nadaje się do wyśmiewania. Albo przynajmniej do lżejszego potraktowania.
Tylko trzeba uważać, żeby nie przesadzić z taką autoparodią - wtedy czyta się to źle.

A jako uczestnik Dragonezy o wartości tego opowiadania (i innych, konkursowych) wypowiadać się nie mam zamiaru.

No chyba, żebym się wypowiedział.

Widzę, że pojawiło się pierwsze streszczenie fabuły.

Autor, przerwotnie, odżegnuje się od niego.
Co oczywiście nie znaczy, że taka interpretacja tekstu jest zła.
Jest po prostu interpretacją:)

Towarzysz Bierut odwiedzał chlewnie na oczach Kroniki Filmowej, więc w naszym cywilizowanym świecie też inteligentne zwierzęta czekające na rzeź błyszczą w mediach.
Chociaż jako anty-wegetarianin całkowicie nie zgadzam się z przesłaniem prowegetariańskim pomysł na opowiadanie (jako element kampanii promującej niejedzenie mięsa) jest dobry i jak najbardziej fantastyczny (choć do science trochę mu brakuje;))


BTW: świnie są inteligentniejsze od psów:)

Opowiadanie stare, ma jakieś kilka lat. We wcześniejszych edycjach pojawiało się gdzieś tam w internecie (sam bohater żyje sobie w jednej z polskich krain MMORPG, z obawy przed kryptorekalmą nie będe mówił w jakiej). Od tamtej pory Krasnould pijak i jego kompani mieli wiele przygód, które może także zamieszczę tutaj.
Jeśli Adaad spodoba się czytelnikom, nie wiem.

Czy piszę lepiej od tamtego czasu? Mam nadzieję, że tak:)

Ale na przyjeciu urodzinowym Bilba, po wypiciu kilku kufli piwa ze Wschodniej Ćwiartki pewnie by przeszło.
Cóż, nasze czasy są mniej radosne od Shire

Przypomina mi to piosenki wymyślane na poczekaniu przez hobbitów w Shire, ale do imć Samwise'a Gamgee to są lata świetlne.
Czyli generalnie słabo, łamane przez tak se

No i wrzuciłem.
I na pewno nie będę bronił dziełka z taką zawziętością jak "Tylko Smoki Mogą Ocalić Kraj".
Czemu?
Bo wydaje mi się słabsze, do tego treść jest bardziej hermetyczna i bazująca dokładnie na serii komiksowej - dla kogoś nieobeznanego z przygodami dzielnego kosmicznego detektywa będzie to tylko jakiś bełkot.

W takim razie czemu je umieszczam?
No skoro napisałem, to niech mam, nie?

Oczywiście, że z pewnymi rodzajami krytyki pogodzić się nie mogę, wszak to normalne i wszyscy tak mają:)

A poza tym, autorowi jako ojcu dzieła pociechy bronić wypada. I volens nolens dalej będzie to robił.

I na koniec dodam, że zdanie kolegi naprawdę szanuję i cieszę się, ze je wyraża.

A gdyby na owym Neptunie wyjścia były trzy? I może jeszcze świadomy, hehehe, metanowy ocean?

Jak chodzi o bezsenność, to mam, owszem i prawdopodobnie do tego cierpię na grafomanię (grafomania (z greckiego: "gráphein" – rysować, pisać i "mania" – szaleństwo), patologiczny przymus pisania utworów literackich. ), więc kto wie, kto wie...

Książki pana Browna zaliczam do tzw "lektur toaletowych". Krótkie rozdziały pasują długoscią do jednego tzw "posiedzenia" - spora część Polaków czyta w toalecie:)

Po za tym fabuła słaba, akcja taka sobie, za to dyrdymałów moc.

Z wymienionych autorów Pierunow - przeczytałem kontynuację Władcy Pierścieni i zapłakałem.
Za Pilipukiem nie przepadam, podobnie jak za Piekarą - pan Andrzej stylowo mi nie podpada, bohaterowie pana Jacka są wszyscy jednakowi i przecudowni, chyba kryje się za tym jakiś kompleks (skoro nie lubie to skąd to wiem? otóż, czytam ich regularnie, nadal liczę, że mnie zaskoczą).

Była też taka polska książka, powiedzmy, ze s-f (choć może raczej space opera); nie pamiętam tytułu, nie pamiętam autora - na żółtej okładce był obły czerwony statek kosmiczny (wydane circa 1984). Jak w jakimś książkowym second handzie zobaczycie taka okładkę - uciekajcie!
Doczytałem do końca tylko z powodu niezdrowej ciekawości - jak coś tak słabego, posiadającego fabułę jak rzeszoto się skończy. Otóż nie skończyło się. Ale drugiej częście nigdy nie widziałem.
Jak znajdę tą pozycję gdzieś na strychu - dam wam dokładniejszy cynk.

A tak swoją drogą, to o żadne fantasy w konkursie nie proszono - jak ktoś napisze o cyberpunkowym smoku (i napisze dobrze lub chociaż w miarę dobrze) oddam mu osobisty pokłon. Mi smoka ciężko jest ulokować poza szeroko rozumianą konwencją fantasy:/

Wtedy wyszed łby Park Jurajski, nie?:)

Nie od dziś wiadomo, że najlepszą obroną jest atak (polecam "Erystykę" Schopenhauera).

A tzw. elementy fantasy?

Skoro jest przenikająca to opowiadanie magia, skoro są stwory baśniowe to to jest fantasy, jak w rycerza ryj strzelił. Co z tego, że napisałem wielkimi literami o tym? Czasem, zamiast walić łopatą po łbie można delikatnie smyrgnąć pędzelkiem - niech się, cholera, czytelnik zastanawia, niech MYŚLI. Nie zauważyłem ponadto w opowiadaniu jakiejś zaawansowanej technologii (choć ta, jak wiedzą wszyscy fantaści nie różni się zbytnio od rzeczonej magii), spotkania z obcą cywilizacją czy dylematów wewnętrznych podmiotu lirycznego w sytuacji bez wyjścia na jednym z księżyców Neptuna.

Cóż, proszę mi najpierw przedstawić definicję fantasy - wypunktować co być musi, czego być nie może., czarno na białym, brązowo na beżowym, jak kto chce.

Wtedy, stosując się do wyżej wymienionych wytycznych stworzę tekst tak fantasy, że bardziej fantasy być nie może, że nawet mucha (ale oczywiście mucha fantasy) na nim nie siadzie.

Pozdrawiam z uśmiechem:)

Cóż, jak to mówią: życie.

A co do zarzutów, jakoby opowiadanie nie jest fantasy to ja odpowiem tak: a to już jak jest smok w opowiadaniu, to musi być do tego rycerz z wielkim mieczem i archetypowa goła baba, a? Dyć nie musi.

W hard-fantasy, to i owszem, jeszcze ślepa staruszka-wiedźma na bmuśtyku i mag z laską (która, jak wiadomo, ma na końcu gałkę).

O ten podtyp (a jest to podtyp oklepany jak pupa dziewki w każdej lepszej tawernie) nie prosili w konkursie.

To i nie dostali, o!

Tak, Stare Miasto w Kostrzynu - ruiny zamku, koscioła i kamienic, zniszczone przez ruskich.
Ma klimat.
Falloutowski.

25000 znaków to za mało moim zdaniem na pełnego spin-offa...

Bez znajomosci przygód Funky'ego takie opowiadanie jawiłoby się jako niezrozumiałe/niedokończone.

A może po prostu nie umiem w odpowiedni sposób, zwięźle, opisać historii z niezwykle rozbudowanego kovalowego świata.

W takim razie wstyd mi - a opowiadanie już mam, ale potrzeba mu jeszcze ze dwóch redakcji, a i tak nie będzie mnie zadowalać.

Może po niedzieli zamieszczę.

Fakt, powinienem napisać "o godzinie dwunastej" a nad Janem III a Wawelskim III zastanawiałem się chwilę - przeważyło, że o Janie III można pomyśleć bardziej jak o królu, a o Wawelskim III bardziej jak o potomku jakiegoś amerykmańskiego rodu milonerów.

A poza tym dużo trudniej napisać jest coś pomiędzy dialogami - obraz,miejsce akcji ciężko jest przełożyć w ciekawy sposób na ciąg liter Często wychodzi mi to mdle i rozwlekle, dlatego taka forma, a nie inna - dla mnie łatwiejsza.

I dziękuję za pozytywne komentrze.

ech, napisałem, opublikowałem

i jak teraz tak myślę, pewnie się komuś będzie kojarzyło z europride albo awanturą z krzyżem

a niech się kojarzy, nie taki był zamysł

miłej lektury

Tylko Smoki Mogą Ocalić Kraj!

Nowa Fantastyka