Profil użytkownika


komentarze: 164, w dziale opowiadań: 69, opowiadania: 39

Ostatnie sto komentarzy

Nagrody nie są pozorne, ale wychodzi na to, że są dość przypadkowe. Jeszcze do nie dawna funcjonował mit, że loża ma funkcję wyłocznie pomocniczą (bo w końcu nie legitymuję się niczym innym niż tylko aktywnością), a decyzję podejmują osby, które się na tym znają (redakcja). Pozorne jest natomiast zaangażowanie redakcji. I ztym już nawet przestajecie się kryć.

Nikt nie mówi o czytaniu wszystkiego. Ale nieprzeczytanie 12 opowiadań zgłoszonych w konkursie, który samemu się ogłosiło jest wyrazem barku szacunku.

" Ja patrzę na teksty, nie mówię, że wszystko czytam, ale patrzę i coś tam z mojego gustu w werdykcie jest." - To jakiś smutny żart. I to nie pierwszy taki. Rozumiem, że recenzje fimowe  piszecie na podstawie zwistunów? 

@beryl "Jakby naprawdę był genialny, to byłby znany." - historia sztuki dostarcza setek dowodów na to, że generalnie nie masz racji.

A już na stronie na której o rozpoznawalności decyduje głównie "udzielanie się" to już zupełna bzdura. (sam, ze wszystkich ników, które znam na pamięć, potrafię wymienić tylko dwa należące do osób "niezaangażowanych")

Nie wmówisz mi że opowiadania jekiegos gościa, którzy wrzucił jeden tekst w styczniu i jeden w kwietniu, a potem się już "nie udzielał" zostanie przeczytene przez tyle samo osób co opowiadanie bazyla, fasollettiego czy Twoje.

Generalnie formuła, którą wdrażacie ma tyle samo wspólnego z "wyborem najlepszego opowiadania roku", co wybory prezydenckie z "wyborem najbardziej kompetentnego obywatela" - niby wszystko powino działać wyśmienicie, ale wynik jakiś taki rozczarowujący.

Czyli to już oficjalnie konkurs popularności?

Serio. Rozważmy to tylko przez chwilę. Ile osób przeczyta wszytskie teksty? A ile tylko osób które lubi/nielubi/kojarzy?

Załóżmy, że mamy geniusza, którego nikt nie zna. Nazwijmy go XYZ.
I załóżmy, że mamy popularnego niezłego autora którego nazwujmy ABC
i najpoularnieszego, ale najmniej zdolnego: WXY
XYZ przeczyta 20 osób z czego połowa uzna tekst za genialny. Mamy 10x5p = 50p
ABC przeczyta 200 osób i co dziesiąta uzna go za warty pierwszego miejsca 20x5 = 100p
WXY przeczytaja 1200 osób i 101 uzna, że zasługuje na 1p = 101p.

Sorry, ale nie da się zrobić sensownego głosowania bez jakiego "żyri", które przeczyta wszystkie teksy (albo chociaż te, na które zostały nominowane przez przynajmniej x osób.)

Generalnie, słabo to widzę.

Też nie bardzo rozumiem systemu punktowego, bo oddaje on wygraną w ręce opowiadania nie najlepszego, ale najpopularniejszego.

np. Osoba która od 10 osób dostała pierwsze miejsce przegrywa z osobą która dostała od 26 osób miejsce czwarte.

A nie jest tajemnicą, że opowiadania autorów, których znamy czytamy częściej i chętniej.

Zwłaszcza, że lista jest zbyt długa, żeby w ogóle się łudzić, że wszystkie opowiadania zostaną przeczytane. Boje się, że wyjdzie z tego plebistyt "viva najpopularniajsi".

To może zacznę.

Polecam tekst, który zrobił na mnie niesamowite wrażenie.  Często do niego wracam, mimo że minęło pół roku od publikacji na stronie.

(Batyr), „Spojrzenie nie wystarczy"

Piękna i smutna opowieść o zderzeniu dwóch kultury - niedalekiej przyszłości (która obnaża mechanizmy wypaczające nasz światopogląd już teraz) i przeszłości (odległej dla bohaterów, ale i przez nas już trochę zapominanej).

Autor doskonale panuje nad językiem i stylem, ale nie tylko dlatego jego tekst jest rewelacyjny. To opowiadanie jest O CZYMŚ. Doskonale pokazuje to, co fantaści muszą stale na nowo udowadniać - że fantastyka jest dziedziną zdolna do tworzenia wspaniałej literatury. Dostajemy pełną wdzięku historię, która nie tylko wciąga, ale też zmusza do refleksji. Refleksji z którą niełatwo się pogodzić.

Największą siłą opowiadania jest pokazanie, że w tym zderzenia przyszłości z przeszłością najbardziej ucierpiała teraźniejszość.

Niech się wstydzą wszyscy Ci, którzy odpuścili sobie lekturę „bo za długie";).

 

1) To właśnie słowo "kontakt" i wskazana prez Ciebie gra słów stały się podstawą mitu o uderzenie w "Wielką Ziemię".

Dokładnie to o czym piszesz "zaszło na samym początku. Kapłani którzy nie mogli znać właściwego znaczenia słowa "kontakt", bo w ogóle nie zakładali, że statek się porusza uznali własną interpretacje za dogmat.

"Proroctwo" było pierwsze. To nie komunikat został zinterpretowany pod kątem mitu, tylko mit został stworzony na bazie komunikatu (przynajmniej w części) To właśnie błędna interpretacja wytworzyła mitologie, na takiej samej zasadzie jak błędna interpretacja zjawisk otaczającego nas świata tworzyła np mitologie w antyku (pioruny - Zeus). 

2) Ciekawy zarzut, ale chyba dam radę go obronić. W trakcie mszy kapłan mówi: "W końcu opadnie z sił i nastąpi Upadek. Ale do tego czasu czcijmy go i przestrzegajmy jego praw, by nie stracił w nas wiary i nie porzucił nas przedwcześnie." - Data Upadku jest ustalona i pewna i wynikająca z niezdolności Szkutnika do podtrzymywania Statku. Wysiłki kapłanów były uzasadnione obawą, że Szkutnik nie widząc gorliwości swoich wyznawców stwierdzi, że podtrzymywanie statku to niepotrzebny "wysiłek" i poprostu porzuci go w jednej chwili bez ostrzeżenia.

A ja uważam, że smieszne i smaczne (a do tego lekkostrawne). Mądrości nie ma tu ani więcej, ani mniej niż oczekiwałbym po opowiadaniu tego typu.

@6Orson6, koleżanki Rinosa też mają prawo uważać, że jego opowiadanie jest dobre i je nominować. Nie widze różnicy między poparciem opowiadania przez "znajomych ze szkoły" od poparcia przez "znajomych z fantastyka.pl". Przecież nie będziemy  rozstrząsać każdej nominacji czy jest obiegtywna czy jest wynikiem sympati.  

" i chcesz, żebym wszystko odgadywał bezbłędnie, czyli zgodnie z Twoimi intencjami..."
Nie odgadł. Wywnioskował. 
Dostajesz w tekście dwie podstawy na jakich zbudowana jest mitologia świata: pozorne spadanie gwiazd i komunikat/zapowiedź "kontaktu z Ziemią".
Moim prawem jest zakładać, że to dość by przy refleksyjnym podejściu do tekstu wszystko sobie poskładać. Twoim prawem jest uznać, że to dla Ciebie za mało. 

pozdrawiam 

AdamKB, serio nie widzisz różnicy między odliczaniem czasu do "kontaktu z Ziemią" rozumianym jako powrót na planete Ziemia (co faktycznie głosi komunikat), a odliczaniem czasu do "kontaktu z Ziemią" rozumianym jako przepowiednie roztrzaskania się o mityczną "Wielką Ziemię" (Koniec Świata)?

"Strzegł dostępu do największej tajemnicy. Odpowiedzi na pytanie kiedy nastąpi Upadek.", "Odczytał przepowiednie i zwymiotował" - no masz w tym fragmencie wszystko czego potrzebujesz. Stąd moje zmieszanie

Konsekwencją tego co fragmentu jest domysł: komunikat, który był komunikatem nie do zrozumienia dla społeczeńtwa, które zapomniało czym jest "Ziemia" w którymś momencie stał się przyczynkiem do mitu.

W tekście nie ma nic co sugerowało by, że kapłan odebrał to jako komunikat powrotu na planetę (zwłaszcza, że nie wierzy, że w ogóle podróżuje). A chyba zgadzamy się, że to właśnie oznacza komunikat, tak?

 


 

Ewidentnie nie zrozumiał. Wręcz nie mógł pomylić się bardziej.

Przyznam, że zdębiałem po Twoim pytaniu, bo zrozumienie tej pomyłki jest niezbędne do zrozumienia całego opowiadania. 

Hmm masz oczywiście w pewnym sensie racje, ale porównujesz shorta ze sporymi powieściami. To oczywiste, że short się w takim porównaniu nie obroni. Moim zdaniem pomysł nie nadaje się na dłuższą formę właśnie dlatego, że wtedy byłyby tylko kalką wyżej wymienionych powieści. Zaznaczyłem to o czym mówisz w sposób charakterystyczny dla krótkich powieści - symboliczny,

Owszem istnieje sieć, istnieje napęd, mechanika statku, a załoga pamięta jak to wszystko obsługiwać i wiedze tą utrzymuje na zasadzie rytuałów, czy tradycji. Co jeszcze nie oznacza, że to rozumie. (tak samo jak ja świetnie radze sobie z moim laptopem i utrzymuje go w dobrym stanie mimo, że nie potrafiłbym go zbudować i nie znam zasady jego działania).

Co więcej. Właśnie dlatego kasta mechaników urosła do rangi duchowieństwa, bo zabiegi pielęgnacyjne były wykonywane ze względu na tradycje (rytuały), a nie w wyniku faktycznego zrozumienia zasady działania wyposażenia statku.(Degeneracje tą widać np. w świecy ustawionej bezmyślnie tak, że jej wosk wylewa się na konsolę, w pękniętym monitorze, czy wreszcie w całkowitym niezrozumienie komunikatu komputera pokładowego)

Rozumiem Twój tok myślenia, ale ciężko mi uznać dysonans między technologicznym otoczeniem, a ograniczoną mentalnością załogi za zarzut, bo cóż... taki był cel.

Jak wielki musiałby to być statek? Myślę, że nie aż tak duży. Pierwszy przykład z brzegu: Pigmeje Mbuti - populacja około 30tys (a znani są z rygorystycznego przestrzegania zasady niemieszania się z obcymi). Istnieją okręty, które przewożą prawie 7 tysięcy ludzi. Bez problemu mogę sobie wyobrazić statki kosmiczne pięć razy większe.

A gwiazdy spadają "nie mimo, że lecą z podświetną", ale właśnie dlatego, że lecą z podświetlną. Przecież ruch pozorny gwiazd widać z Ziemi mimo, że porusza się ona strasznie wolno (w stosunku do prędkości światła). Lecąc z prędkością światła nie zobaczyłbyś ruchu (może tylko w momencie startu i zatrzymywania się). Musisz lecieć przynajmniej trochę wolniej.

Zgadzam się, da się to na pewno przedstawić w sposób pełniejszy, nie pozostawiający wątpliwości i wszystko wyczerpująco tłumaczący. Ale wydaje mi się, że w tym tekście też mozna znaleźć wystarczająco dużo wskazówek, by wybrazić sobie realia.

Tak czy siak dzięki za wskazanie tego co może być niejasne. Jakbym kiedyś zmienił zdanie i chciał rozbudować tekst, to przemyślę to jeszcze raz i wezme pod uwagę.

"Dlaczego czerwone znaki, a nie po prostu litery?"

Bo ":,2,26 i 36" to nie litery. Chyba, że się mylę, ale nawet wtedy ciężko to uznać za błąd.

"Trzysta lat to mniej więcej dwanaście przemian pokoleniowych --- jak wyobrażasz sobie utrzymanie poziomu wiedzy, kultury ogólnej?"

Wcale. Nie bardzo rozumiem zarzut. Tekst jest przecież cały o degeneracji wiedzy i kultury ogólnej. Dokładnie o to w nim chodzi.

" Liczebność załogi jaka? Wystarczająca, by nie doszło do wystąpienia i skumulowania efektów chowu wsobnego?"

Tak, wystarczająca.


 

Łatwo to ubrać w górnolotne słowa. Ale nie oszukujmy się, większość jest tutaj bo (choćby na poziomie nierealnych marzeń) myśli o publikacji. A skoro decyduje o tym redakcja (która nie waha się okazywać swoich antypatii) to po co się wychylać? Redaktorzy są współuczestnikami forum, owszem. Ale nie udawajmy, że nie są też jurorami wielkiego, nieustającego konkursu, którym ta strona (między innymi) przecież jest.

Nie popieram anonimów, ale ich rozumiem.  Jakoś nie mam ochoty krytykować ludzi za brak odwagi. Wolę w pierwszej kolejności skrytykować atmosferę, która sprawia, że ktoś w ogóle myśli o dodaniu komentarza w kategoriach odwagi lub jej braku.

Przesadą byłoby zauważenie, że Malak próbował ośmieszyć Malinowskiego sugerując, że nie ma nic do gadania, bo nie odróżnia tak fundamentalnych pojęć jak "treść" i "głębia" nie zważając, że sens zdania: "W książce nie ma żadnej treści" jest jasny dla każdego, kto nie odczuwa potrzeby łapania za słówka. 

Ja tylko mówię , że nie dziwię się ludziom zakładają nowe konta "tylko po to, żeby coś skrytykować". Za krytykę popada się w niełaskę. :)


 

Jestem zniesmaczony nagonką na wszystkich, którzy śmieli źle wypowiedzieć się o książce. Atak na Bellatrix to już w ogóle komedia. Musiałem dwa razy przejrzeć stronę, żeby znaleźć post w którym rzekomo wypowiada się w imieniu Malaka, tylko po to żeby stwierdzić, że musi chodzić o ten w którym Bella pisała co się wydarzyło jej zdaniem i w którym nie padło słowo "Malak".

Smutne...

@Fassoletti: "Wbrew pozorom Jezus w swoich czasach nie był jedynym nauczycielem twierdzącym, że jest posłańcem Boga. Z niewiadomych przyczyn tylko on się przebił". -  myślę, że zmartwychwstanie mogło pomóc.

@mkmorghot - Pewnie chodziło Ci o" Battleground (pole bitwy?)". Ukazało się w Noznej Zmianie. Była też ekranizacja w miniserialu Marzenia Koszmary Stephena Kinga. Całkiem udana.

RobertZ pochwalisz się swoimi typami? A reszta? Kto tam jeszcze jest w loży?

@ Anqoueleme

1)Uważam się za jedną z osób, które najmocniej broniły Eferelina. W życiu faceta nie spotkałem, nigdy nie wszedłem z nim w żaną interakcje na stronie, która bym w jakikolwiek sposób zapamiętał. Nie mam ani jednego dobrego powodu, żeby go bronić poza (nazwijmy to tak) estetycznym. Pewnie, zawsze pozostaje możliwość, że bronie go, bo wyglada to ładniej niż gdybym bronił siebie. Ale co z tymi, którzy nie brali udziału? Nie sadzisz, że to co ty nazywasz krzykactwem jest poporstu zaangażowaniem?

Na marginesie powiem też, że nigdy nie awanturowałem się ani przeciw loży i ani przeciw redakcji w żadnym z wątków. Zdziwie się jeśli ktokoliwek kojarzył moj nik przed eliminacjami. 

2) Zwróć uwagę, że wszystkich wyróżnionych czeka jeszcze wewnętrzna selekcja. Jeśli tekst Eferlina (nie byłu już trudniejszy ników?) przeszedł tylko dzieki bicu piany, to się zwyczajnie tam nie obroni. To działa też w drugą stronę. Zwycięscy z "pierwszego rzutu" też muszą się wykazać.

3) Zwróć uwagę, że całego problemu nie było by gdyby Redakcja porządnie uzasdniła swój wybór. Nikt z nas nie oburzy się tym, że byli lepsi. Źle przyjmujemy, to że nie mamy pewności czy w ogóle zostaliśmy uczciwie ocenieni.


 

@Renferiel - na srebrne piórka nie ma co liczyć chyba już do września. Zwróć uwagę, że nawet Ci co przeszli w eliminacjach też zostali postawieni przed murem o nazwie: "Numer nowej fantastyki nie jest z gumy". Nawet oni nie mają gwarancji, że ich opowiadanie ukaże się na papierze.

Opadła już ze mnie wola walki. I muszę przyznać, że bazyl ma racje (chyba pierwszy raz w historii portalu:P). To Nowa Fantastyka ponosi odpowiedzialność za to co drukują i jakiej to jest jakości, więc choćby chcieli wypierać opowiadania w drodze losowania to ich sprawa. 

Powodzenia 

Nie kwestionuje wyborów loży. Kwestionuje to, że okazały się one wyborem decydującym. 

Bo - nie obraźcie się -  ale dobór do loży jest dosyć niejasny. Nic nie wskazuje na to, żeby decydowało o nim ani oczytanie, ani jakość tekstów, ani nic innego poza aktywnością na stronie. I chwała wam za tą aktywność. Ale przesunięcie ciężaru z "pomożcie nam" do "zadecydujcie za nas" wydaje się mocno na wyrost.

"fantasyka.pl - eliminacje" okazało się w takim razie wątkiem zupełnie niepotrzebnym.  On także nie powinien być decydujący, ale to nie jest tak, że to wynik "nie budzących szalonych kontropwersji", bo w śród dziewięciu najlepiej ocenionych (i solidnie uzasadnionych) pominięte zostały:

Kule ciemności - Eferelin Rand
Bez cienia wątpliwości - clayman
Fanny Vuur - Vladimyr van Velden
Pamiętniki - Rigante
Dzieło niedoskonałe - Selena 

A za to wyróżnione zostały takie, które w ogóle tam się nie pojawiły lub pojawiły sporadycznie. (nie było ich w pierwszej 9 najczęściej typowanych):

Fasoletti „Bolek Jarząbek i świątynia zapomnianego boga"
meraxes „Doznanie numer 5195"
wiktorwroz „Kilka dni w idealnym świecie"
Redil „Więzy krwi"
burnett & cooper „Spójrz na mnie"
baazyl „Kroniki Enrolla - prolog powieści" 

Wychodzi na to, że tylko 4 opowiadania spotkały się z powszechnym uznaniem i ich wybór nie budzi wątpliwości. Reszta zasługuje na chociaż kilka słów wyjaśnienia. 

Acha i jeszcze trochę statystyki

Kule ciemności                              Kroliki enrola
liczba ocen: 11                               10
średnia: 5,1                                    2,3
Kometarzy pozytywnych:18          4
Typów na forum
Na tak: 9                                        0
na nie: 0                                         2

Mogłem się pomylić, ale jeśli tak to nieznacznie. Nie twierdzę, że to samo w sobie determinuje, że jeden tekst jest lepszy od drógiego, ale taka rozbierzność sprawia, że jakieś głębsze uzasadnienie swojej decyzji niż "loża tak chciała" jest więcej niż oczekiwane.

Trochę to dołujące
"nie sposób czytać wszystkiego. Dlatego jest Loża "NF"." - Nie sposób przeczytać 34 opowiadań? A przeczytaliście chociaż te dziesięć, które wybraliście?

Loża ma być pomocnikiem. Od kiedy jej głos stał się decydujący?

A co z wątkami na forum? Wyszło, że wszystkie recenzje użytkowników nie miały żadnego znaczenia, bo chyba nie było osoby, która na swojej liście nie wytypowałaby "kuli ciemności". Przeczytał to ktoś? Bo moim zdaniem, ale pod względem stylu, logiki, intrygi i ogolnej przyjemności z czytania ten tekst od "Bolka Jarząbka" (bez urazy fasolleti, ale sam przyznałeś się gdzieś, że tekst wrzóciłeś przedwcześnie) dzieli przepaść. 

Okazało się teraz, że droga do publikacji wiedzie przez wzajemną adroacje.

Wierzę, że przemawia przeze mnie coś więcej niż zazdrość i zawiść. Szczerze mówiąc teraz tylko umieszczenie przez redakcje krótkich, kilkuzdaniowych recencji wszystkich opowiadań i wyjaśnienie w czym okazały się lepsze/gorsze od innych podwarzyłoby moje silne przekonanie, że podeszliście do sprawy niepoważnie.

Ale cóż, jako przegranemu pozostaje mi tylko pogratulować zwycięzcom. 

Oczywiście, że się mogą zmieniać. Może być tak, że przejdzie opowiadanie, którego nikt nie poparł, albo nie przejdzie takie, które popierali wszyscy. Mimo to chętnie dowiedziałbym się kto trafił w czyje gusta.

Przyłączam się do pytania claymana. Podzielicie się swoimi typami?

Ktoś ma pomysł kiedy można spodziewać się wyników? 

Za wartością dolara nie musi stać złoto bo stoi za nim PNB stanów zjednoczonych. Czym złoto różni się od zboża, telewizora, czy usługi fryzjerskiej?

I w jaki sposób cokolwiek co napisałeś jest odpowiedzią na pytanie: "Co jest gwarantem wartości bitcoina"?

@baazyl, meczysz się żeby wytłumaczyć? Nie odpowiedziałeś na żadne moje pytanie. Zamiast tego zalałeś nas jakąś nowomową.

A wymienialność waluty na złoto to teoria trochę z ekonomicznych "czasów mroku".

"Wyobraźmy sobie, że ilość złotówek w wyemitowanych przez NBP jest stała, np 1 000 000. Jeśli rosnie nam produkt narodowy brutto to wartość naszej złotówki również rośnie." - No i tu jest pies pogrzebany. Za walutą emitowaną przez państwo stoji jego PNB. Mam słowo emitenta, że jest wstanie oddać mi "coś", co ma realną wartość wzamian za swistek papieru na którym wybite kilka cyfr. Co jest gwarantem wartości bitcoina? Równie dobrze ja mógłbym, obiecać ludzią że wydrukuje milion Rigantodolarów i zacząć sprzedawać stu Rigantoodolarówki po dwieście złotych i mówić ludzią, że to okazja życia bo im bliżej będziemy miliona tym mocniejsza będzie Rigantodolarówka. Kupiłbyś?

Gdzie robię bląd? 

No tak, jak odróznić niedocenianego geniusza od grafomana, który tylko się za geniusza uważa? Możesz mieć rację. Na swoją obronę powiem, że opinia takiego księgarza to jednak opinia fachowca, że ho ho;) 

A czy zawsze się poznają? Wątpię. Ciekawe ile arcydzieł nigdy nie przeczytamy, bo ktos nie wyjął ich ze śmietnika po raz 31. 

Jakbyś miał jakieś konkretne zarzuty/porady na przyszłość jeszcze do mojego tekstu to zapraszam pod opowiadanie. Tu chyba nie ma co tego rozwlekać (wiem sam to sprowokowałem)

Tylko wspomne o Carrie. Debiucie Kinga, którz zostało odrzuconz 30 razy. Jego żona wyciągneławzdruki ze śmietnika.

Czyli tak na chłopski rozum:

Wypuszczam w obieg niestniejący (witualny) towar, którego wartością jest wyłącznie to, że obiecałem, że będzie go określona, skończona ilość. Sprzedaje go (bo wymiana walut to w sumie sprzedaż) za prawdziwe pieniądze. I czekam, aż jego wartość będzie wzrastać? Hmmm... Sprytne.Jakby to mogło się nie udac?

"to jest pieniądz o charakterze deflacyjnym, czyli im więcej emitentów go wytwarza tym jest droższy, bo został założony limit monet: 21 mln. Nie ma możliwości zwiększenia ilości monet w obiegu. Dwa tygodnie temu za 50 bitcoinów można było dostać 200 zł, teraz już 400 zł."

Wytłumacz mi to. Bo narazie brzmi to jak puste słowa. Bo im więcej osób go wytwarza tym jest go wiecej. Im więcej go jest tym jest droższy? Niby dlaczego? Tylko niepisz proszę: "bo jest to pieniądz o charakterze deflacyjnym"

P.S. Wiem, że właśnie strzelam sobie w stopę i pewnie wywołam fale krytyki w stylu: "Myslisz, że twoje opowiadanie jest takie idealne?" ( nie, nie myślę tak.) Ale powiem otwarcie:

Moim zdaniem w konkursie nie ma dziesięciu opowiadań, które udowadniałyby jednoznacznie, że ich autorzy zasługują na druk. 

To był konkurs tylko dla wyróżnionych. Spodziewałem się wiecej.

Dużo myślałem na ten temat i zagłosuję tak (kolejność przypadkowa):

1) Kule ciemności - Bo to kompletne, dobre opowiadanie. Jest spójne i przemyślane. Starannie napisane od początku do końca. Do tego ciekawy pomysł. Większość opowiadań zwracała uwagę, albo pomysłem, albo warsztatem. Nie jednym i drugim.

2) Fanny Vuur - Trochę rozczarowuje "błyskawiczna" końcówka, ale opowiadanie broni się dzięki ciekawie wykreowanemu światu. Od tego autora też dostaliśmy i warsztat i historię.

i dalej długo długo nic...

Owszem znalazłbym tinne opowiadania, które czytałem z przyjemnością, ale były one (moim zdaniem) wyraźnie słabsze. Dlatego, żeby nie osłabiać pozycji tych dwóch, pozostałych głosów nie oddam.

UWAGA: Nie przeczytałem opowiadań zamieszczonych w dwóch częściach i więcej. Nie ze względów ideologicznych czy coś. Po prostu zabrakło mi do tego serca. Za co autorów przepraszam. Pocieszam się tym, że wszystko wskazuje na to, że obydwa opowiadania obronią się bez mojej pomocy.

Wypowiedź Jahnusza zabrzmiał jakby filozofowie od dawna posiadali jedną, negatywną odpowiedź na pytanie o Boga. Chyba nie mogłoby to być dalsze od prawdy.

Feminizm, to jest dopiero wylęgarnia nie tylko paradoskow, ale też dziedzina zupełnie niezrozumiała nawet dla fizyków kwantowych ;)

Dla mnie zdecydowanie za ciężkie. Początek, aż do dialogu, czytałem z trudem. Strasznie mroczno-posępno-filozoficzno-nieprzejrzysty. "Opowiadanie właściwie" już dużo lepsze.

Może to po prostu "nie moje klimaty", więc się nie przejmuj.

Suzuki ma trochę racji. Niełatwo się połapać między bohaterami, a bledy w zapisie, brak okołodialogowych opisów jeszcze to utrudnia. Same dialogi też strasznie nierówne; często brzmią bardzo nierealnie.

Plusem jest to, że jest tu jakaś historia i nawet zaryzykuje stwierdzenie, że jest ona spójna. Zakończenie jest mało przejżyste, ale jak się trochę powysilać do da się zrozumieć, o co chodzi (chociąż to Twoim zadaniem jest, żeby to przychodziło czytelnikowi bez wysiłku). Jest to postęp w stosunku do wcześniejszych Twoich tekstów, które czytałem, bo jest fabuła i (nie obraź się) sens.

Niestety, spodziewaj się teraz mocnej, krytyki, bo tekst jest zwyczajnie niechlujny. Przed Tobą gigantyczna praca. Czy wykonalna? To już zależy od tego, ile masz lat, samozaparcia i chęci do pracy.
Jeśli nie masz ochoty, przyjmować całej krytyki na klatę i mozolnie pracować nad każdym zdaniem, to zawsze możesz wmówić sobie, że jesteś niezrozumianym geniuszem. Wielu osobą to pomaga. 

Tekst jest bardzo słaby, ale widzę jakiś progres. 

@Bellatrix - szkoda, że nie dałaś takiego mocnego zarzutu w komentarzu pod moim tekstem (Pamiętniki), bo mogłbym go łatwo obronić jednym zdaniem i to w dodatku cytatem z opowiadaniai. Ale to chyba nie jest miejsce, żeby o tym dyskotwać więc wspomne tylko, że wymienionej przez Ciebie nielogiczności nie ma.

Tak czy siak doceniam pracę, którą w to wkładasz. Zastanawiam się tylko, czy czasem nie zdradzasz zbyt wiele. Ktoś może niechcący zepsuć sobie lektóre (mi się to przytrafiło w przypadku "kuli ciemności", ale może sam jestem sobie winien, bo trzebabyło najpierw przeczytać opowiadanie, a potem zerknąć na Twoj ranking)

pozdrawiam

 

Nie znam gamera i nigdy nie spotkałem się z takim pomysłem, więc może dlatego opowiadanie wydaje mi się oryginalne i interesujące. To zupełnie nie moje klimaty - nie lubię cyberpunku - to czytałem z przyjemnością.

Trochę rozczarowuję "błyskawiczne" zakończenie. Od momentu w którym bohaterka wyrusza dowiedzieć się "co i jak", akcja powinna się dopiero zazębiać, a dwa akapity dalej mamy już koniec. Ale może oczekuje od opowiadanie tego co powinienem oczekiwać po powieści.

Tak czy siak, jak do tej pory, najlepsze opowiadanie jakie przeczytałem w eliminacjach.

Mam mieszane uczucia bardzo.

Niestety przewidziałem zakończenie (tzn to, że kula była użyta na mężu, nie to że było on takim szaleńcem), ale żeby być uczciwym, to nie wiem, czy dlatego, że opowiadanie było przewidywalne, czy może dlatego, że Bellatrix trochę za dużo ujowniła w wątku "Eliminację" umieszczonym na HP. Wydaje mi się, że bliźniacze zdania o tym, że mąż i żona przyłapywali partnerów na tym, że wpatrują się w nich z zaciekawieniem zdradzają za dużo. Ale może to tylko efekt pewności wstecznej, czy coś.

Na pewno nie podoba mi się "lał ją wtedy" w przedostatnim akapicie. (zbyt to kolokwialne, zwykłe "bił" brzmiało by trochę poważniej), ale to drobiazg. Zupełnie nie potrzebny wydaje mi się też ostatni akapit. Gdyby się skończyło to "oczekiwaniem na karę", pozostawiało by to bardziej niepokojące niedomówienie.

Nie zgadzam się, że to dziwne, że Dominika rozbiła kulę. Rozumiem jej miesznkę rozgoryczenia i wstydu. Dziwi trochę, że zrobiła to przy nim, skoro mogła przewidzieć skutki, ale da się to podciągnąć pod rezygnację.

Chyba też niektóre sprawy zbyt rozwlekasz , ale - znowu - może dla tego, że przewidziałem do czego zmierza zakończenie i "nie mogłem się już doczekać".

Podsumowując. Nie wystawie oceny, bo jest bardzo prawdopodobne, że moje pierwsze wrażenie zostało mocno osłabione przez "nadmiar informacji" z poza opowiadania, więc moja ocena mogła by być krzywdząca (choć i tak była by wysoka)

Nie mniej oceniająć inne recenzje i poziom pozostałych twoich tekstów, to sądzę, że możesz już zastanawiać się nad tekstem do papierowego wydania.

Pozdrawiam

Kurde!

pisałem naprawdę obszerny komentarz i mnie wylogowało psia mać.

W wielkim skrócie bo już mi się nie chcę. Bardzo fajnie wykreowany świat. Bardzo ciekawe tematyka (do mnie trafia), zarąbista riposta dla voxa :P, ale trochę się chłopak podłożył. Co mi się nie podoba to pointa. Bo po pierwsze 10 minut powino wystarczyć na oba występy, po drugie jedno pasmo reklam wyzerowała bo zegar opóźniacza i po trzecie strasznie to naciągane. Ale nawet nie o to chodzi. Oczekiwał po prostu czegoś więcej, jakiejś przemiany wewnętrznej ciekawszej, może jakiegoś zastanawiania się czy zdolności bohatera do lewiatacji nie wynikają z tego, że ma on zostać współczesnym prorokiem, cokoliwiek byle więcej, niż parę mętnych zdań i zniknięcie niewiadomo w sumie kogo.

Dam pięć bo chcesz o czymś opowiedzieć i masz narzędzia, żeby to zrobić. Nawet jeśli (to tylko moja opinia) nie w 100 procentach to ci się udało.

Właśnie mam problem z ocenianiem tekstów do eliminacji z tego względu, że sam biorę w nich udział. Każda krytyka, może być odebrana jako niezdrowe zwalczanie konkurencji.


hmmm
znalazłam kilka literówek, ale nie raziły.
Koniecznie popraw (chyba jeszcze masz czas) to:  "trzymając za oparcie zapachnął się nim, trafiając z całych sił w siostrzyczkę." ZaPachnął - mocno niszczy klimat;)

Utrudniasz też zrozumienie przesłania zdaniem "to ta dziewczynka, u której stwierdzono zdolności do agresji" - bo brzmi jakby to cecha odróżniająca ją, a nie konieczna cech charakteru - bo w koncu robią eksperymenty tylko na potencjalnych agresorach. Nie wiem czy dobrze wytłumaczyłem o co mi chodzi, ale sprowadza się, to do tego, że zdanie takie jak: "U niej też stwierdzono skłoności do agresji, tak?" ułatwiło by zrozumienie.

Podsumowując dam 5, bo masz coś do powiedzenia, a ja bym chętnie tego posłuchał.
Może też, tekst byłby mocniejszy gdybys wyraźniej wyeksponował, że to nie jest sukces badawczy w wykrywaniu psychopatów, a że to właśnie te badania zrobiły z chłopaka agresora. (profesor tak bardzo szukał dowodów na jego agresywnośc, że ją prowokował) wtedy tekst świetnie obnarzałby idiotyzm takich badań.) Wydaje mi się (może się mylę), że to właśnie chciałeś osiągnąc. I po części ci się udało. Ale da się to pokazać lepiej chyba.

Samo opowiadanie jest ciekawe, masz coś do powiedzenia, ale jakoś mną nie wstrząsneło. Podoba mi się za bardzo "smaczek", który ukryłeś w tekście. To "przesuwanie, granicy człowieczeństwa" Skoro plemik nie jest człowiem, to płód też nie, skoro nie płód to również nie noworodek, a skoro nie noworodek to przecież nie dziecko, prawda? Jak mocno możemy to ekstrapolować?

35 to nie tak dużo. Wychodzi, że wystartował tylko co drugi piórkowiec (dobrze liczę?). Ciekawe. Myślałem, że więcej osób potraktuje to jako Szansę. 

W hade parku. Przejżyj te tematy przyklejone na samej górze. Powinno tam być coś w stylu: KOSMIKOMIKA - WYNIKI

Moim zdaniem, wątek pasuje dobrze pokazuje, że w głębi ducha nie wszyscy akceptują ten "nowy porządek", ale wtedy muszą się pogodzić z tym, że zostaną napiętnowani jako jaskiniowca i ciemniaka. Może tylko dowcip sekretarek trochę już "zgrany".

Z ciekawości sprawdziłęm inne Twoje opowiadania i co wyczytałem w komentarzach... masz 13 lat?!  Jestem pod wrażeniem. Masz jeszcze mnustwo czasu, żeby wyrobić sobie kawał warsztatu. Powodzenia.

(wybacz błędy i powtórzenia, ale jestem zbyt zmęczony, żeby widzieć co piszę) 

Każde zdanie musi się zaczynać od nowego akapitu? To strasznie męczy. Masz wyobraźnie. Ziemia z powierzchnią w środku pobudza wyobraźnię. Popracuj nad warsztatem. Teskty o czasie są trudnę. Ciężko jest zachować w nich spójność i nie popełnić błędu.

Teraz też mnie nie rozbawił, ale na pocieszenia powiem, że podobał mi sie te kilka lat temu. Zwłaszcza wątek z meduzianami.

Choler, nie kojarzę no name. Jestem prawie pewien że czytałem to "na papierze", ale głowy nie dam.

Okej, mam jakieś takie nie jasne wrażenie więc poprostu zapytam?
Gdzie ja to już czytałem? Tekst jest więcej niż znajomy.  Pierwsze skojarzenie na luzie w CD-Action, magazynie o grach komputerowych, które przestałem już czytać dawno dawno temu więć może to ślepy strzał. Tak czy siak... jesteś autorem tekstu, prawda?

Masz już bardzo konkretną odpowiedź: "wszysc".

Prace magisterską piszesz?

Co to jest? Z nakimi kulfonami to teraz wygląda jak emoblog. Aż razi tą bielą po oczach.

Myślę, że nie ma takiego, który by nie lubił czytać. W końcu jakoś musiał się tym zainteresować. Jak to sobie wyobrażacie, że gość który na co dzień nie czyta, wstał rano i pomyślał: "A zostanę wielkim pisarzem. Nie wygląda to na ciężką robotę. Wypożyczę teraz parę książek żeby zobaczyć jak to tam skonstruowano i siadam popełniam dzieło".

Biblioteka Neila Gaimana
http://blog.shelfari.com/my_weblog/2009/09/neil.html 

"Woj... misja stabilizacyjna misją stabilizacyjną, a przecież nie można dać przejść takiej okazji koło nosa":D

Fajne. Zgrabniejsze niż to o partyz... bandytach (Nie ważne jaki Twój bohater ma pogląd na tą kwestie, ale raczej "odruchowo" nie nazwie gościa, który gdzieś tam zakopuje minę z jego imieniem "partyzantem".)

Daje 5. 

Daje sześć.

Nie tarzałem się ze śmiechu, ale lekki uśmiech nie schodził mi z twarzy. Napisane zgrabnie i z klasą. Nie zależnie od tego jakich ludzie się spodziewają dowcipów widząc nagłówek "kosmikomika", to kawał dobrego opowiadania. Jedyne co bym zmienił to tytuł, bo za dużo zdradza (sama sobie psujesz pointe dowcipu) i może jeszcze "gadającego lwa" na coś bardziej pospolitego dla nas, a fantastycznego dla nich (komputer, telewizor, mikrofalówkę, czy spółdzielnie mieszkaniową). Coś w stylu kalorii właśnie.

Z ciekawości, czytałaś opowiadanie "Zbłąkane oblubienice złowieszczych oprawców w bezimiennym domu nocy potwornego pożądania" Neila Gaimana? Poszliście podobnym tropem. Ciekawe czy to Twoja inspiracja.

Już wiem. Jesteś jakimś osadzonym szefem mafii, który pod płaszczykiem "resocjalizacji poprzez twórczość" próbuje wysłać zaszyfrowaną wiadomość światu zewnętrznemu. Teraz to ma sens.

Człowiek na zewnątrz:
- Nie kapuję.
 Osadzony:
- Wiem, Pedro mnie zakapował. 

W moim mieście jak szukałem NF po kioskach to dostawałem odpowiedzi w stylu: "Nie proszę pana, u nas się nie sprzedaje TAKICH rzeczy [w domyśle: to porządny kiosk]" albo "Fantastyki nie ma, ale jest Detektyw" [sic!]. 

Nowa Fantastyka