Profil użytkownika


komentarze: 4, w dziale opowiadań: 0, opowiadania: 0

Ostatnie sto komentarzy

Tak naprawdę oczekiwałbym przestania klepania autora tekstu po plecach, bo robicie mu krzywdę, kużnio talentów.  Oczekiwałbym też zaprzestania bicia w bęben "olaboga NF bijo". Ale dobra,  powiedziałem co powiedzieć miałem szkoda bić piany.

 

Wesołych swiat. Zyczenia spoznione, lecz szczere

Akademickie treści publikowane w Open Acess mają opinię mniej profesjonalnych, "gorszych" niź te publikowane w sposób tradycyjny. W związku z tym mają mniejsze szanse na dofinansowanie, recenzje czy cytowanie. Autor artykułu zaliczając Creatio do zinów – a więc publikacji amatorskich – zupełnie bezmyślnie powiela szkodliwy stereotyp. I to szkodliwy dla nas, dla fandomu. 

 

Tak się składa, że masę naprawdę masę wartościowych rzeczy o fantastyce przeczytałem nieodpłatnie w otwartym dostępie. Tak się składa że Facta Ficta, Tricksterzy, Swiaty Grozy działają na naszą korzyść swoim kosztem. Sam na profilu o klasyce literatury grozy udostępniałem świetne artykuły o Grabińskim, o roli języka w tekstach Lovecrafta, czy o polskiej literaturze "spirytystycznej". 

 

Jeśli tolerujemy tekst w którym autor nie widzy róznicy między amatorskim zinem a czasopismem w OOA, tekst nad którym unosi się smrodek stereotypu " nieodpłatne = gorsze" to działamy na swoją szkodę. Lejemy wodę na młyn tym wszystkim, którzyw środowiskach akademickich są przeciwni OA. Zapomnijmy wtedy o takich rzeczach jak monografia o Wiedzminie, zombi czy groza w kulturze polskiej. 

 

Spoko. Nie chcemy tego czytać, nie czytajmy. Nie ma problemu. Ale na miłość Cthulu nie przeszkadzajmy tym ludziom wykonywać swojej roboty. Mnie nie dziwi, mnie szokuje i wku…. złości fakt że autor szkodliwego paszkwilu nawet nie to, że nie jest przywołany do porządku. Facet jest poklepywany po plecach, a dyskusja dotyczy nie meritum, lecz pohańbionej czci redakcji NF.

 

No, ludzie!

 

 

@Cień Burzy

 

Ja jednak widzę różnicę między stwierdzeniem "bardzo słaby tekst" a "gniot". Na tyle istotną, że zdecydowałem się użyć to pierwsze, krytykując to drugie. 

 

Określenie "gniot" zarezerwowane jest dla rzeczy najpodlejszej jakości: najgorszych powieścideł wydanych w Vanity Press, horrorzydeł G. N. Smitha, filmów Uve Bolla. Określanie w ten sposób zinu w którym ukazywały się rzeczy wybitne, a większość tekstów prezentuje poziom przyzwoity, to albo zła wola albo ignorancja. Zważywszy na to że autor sam przyznaje, iż Histerii czytał niewiele, stawiam na to pierwsze. 

 

Ja nikomu nie odmawiam prawa do krytyki! Jeśli dotyczy ona inicjatyw w które sam się angaźuję, to wręcz o nią pokornie proszę.  Jednak obrzucanie błotem argumentowane "bo tak" to nie jest krytyka. 

Bardzo słaby tekst. Co więcej, napisany w wyjątkowo przykry sposób. Autor już w pierwszych zdaniach określa e – ziny jako "twory" które zostały pobrane nie bardzo wiadomo w jakim celu, chyba tylko po to aby "zaśmiecać" autorowi pulpit. To naprawdę spory ładunek lekceważenia, czy nawet pogardy wobec analizowanego zjawiska. I tu pytanie wobec wszystkich, który ch oburzyła polemika redakcji Creatio Fantastica: Ludzie kochani! Przeszkadza Wam złośliwy ton polemiki, lecz nie przeszkadza pogardliwy ton felietonu? 

 

Sam opublikowałem do tej pory pięć (sześć, jeśli liczyć wydanie specjalne) opowiadań w Magazynie Histeria. Znam ten zin, znam ludzi którzy go tworzą, ich cele, priorytety, wartości. Dlatego też określenie Histerii jako "antologii gniotów" nie mogę nazwać inaczej jak chamstwem (celowe obrażanie twórców) lub głupotą (autor nie wie co pisze). 

 

Być może ktoś teraz sobie myśli: "ot, typowy grafoman. Publikuje buble w interntowym [pisemku] i nie jest w stanie znieść krytyki". Pragnę wyjaśnić: to nie jest krytyka. To jest – delikatnie rzecz ujmując – wylewanie pomyj. Bo jakie uzasadnienie autor podaje dla swojego krytycznego stanowiska? Ano takie że przeczytał trzy – cztery numery Histerii. To 3 czy 4, publicysto drogi? Okzuje się jednak, że trzy. A więc swoją miażdzącą opinie opiera na znajomości 23% opublikowanych numerów. 

 

Dalsza część argumentacji jest rozczulająco kuriozalna. " To moja opinia, negatywna, bo tak". W sumie, jest to o tyle trafny argument, że ciężko na niego podać jakiś sensowny kontrargument.  Może oprócz pyskówki w stylu: "uważam, że autor felietonu to [tu proszę wstawić dowolną inwektywę]". A dlaczego tak uważam? BO TAK!!!

 

Autor w końcu schodzi z tematu jakości Histerii, oddając się dość mętnym refleksjom na temat " kto to w ogóle czyta?". I, biedaczysko, nie wie kto! Na pewno nie "grozomani" bo ci mają do dyspozycji "papierową" Bramę lub OkoLicę Strachu. Bzdura. Zdeklarowani fanii literackiej grozy czytają i to i to. I nie chodzi tu o cenę, dostępność formatów mobilnych czy oprawę graficzną. Decydują autorzy, owe "nazwiska" o których wspomina autor. W Histerii, Bramie i OLS publikował W. Gunia, Ł. Radecki, P. Brolik. 

 

Jednak najbardziej kompromitujące autora jest mierzenie wielkosci czytelniczego odzewu na podstawie obecości/nieobecności zinu na portalu lubimyczytać.pl. Ręce opadają.

 

Piotr Borowiec

Nowa Fantastyka