Profil użytkownika


komentarze: 13, w dziale opowiadań: 3, opowiadania: 3

Ostatnie sto komentarzy

Generalnie zgadzam się z “teorią kropli”. Ja na społeczeństwo patrzę raczej jako na całość, a nie jak na zbiór jednostek. Jak na organizm.  I w tym sensie nie wydaje mi się, żeby jedna osoba mogła wiele. Bez poparcia jedna osoba może krzyczeć, ale jeśli nikt za nią nie pójdzie, to krzyki w końcu znikną w tle, albo zostaną brutalnie stłumione. Żeby jedna osoba mogła zmienić świat, potrzeba tej właśnie czary, tylko czekającej na ostatnią kroplę, kogoś charyzmatycznego za kim zarto pójść.

 

A tak jeszcze nawiązując do mojego własnego pytania co w Genewie tak naprawde zwyciężyło, to chyba nie ma na to pytanie odpowiedzi. Wszystko zależy z czyjej perspektywy patrzymy na wydażenia. Całkiem dobry sposób zmuszenia nas do postawienia się w pozycji tej drugiej strony.

Kilka luźnych, trochę haotycznych notatek po przeczytaniu Genezis:

 

     Myślę, że Genezis nie do końca można porównać do post-apokalips takich jak Igrzyska śmierci, Niezgodna, czy w ogóle tego typu ostatnio komercjalizowane powieści. Chodzi mi o to, że w tych książkach główni bohaterowie wybierają zmianę i wszystko, co za tym idzie. W Genezis nie wydaje mi się, że przewrót był w którymś momencie celem Adama. Owszem, zadziałał powodowany emocjami i niezgodą z panującym pożądkiem kiedy uratował Ewę. Ale nie kojarzę, żeby w którymś momencie chciał obalenia istniejącego systemu.Potem dał się wciągnąć w pułapkę Artowi, w rezultacie czego jego społeczeństwo faktycznie upadło. Ale nie ma tu żadnych fajerwerków. Wszystko odbywa się stopniowo i bez walki, mam wrażenie jakby bez wiedzy Adama. Ot, przypadek doprowadził do katastrofy.

Ale może się tylko czepiam…

 

     Ciekawym jest pytanie czy jedna osoba może faktycznie doprowadzić do updadku reżimu. No bo, czy to w książkach czy w filmach, tak to zawsze jest obrazowane. No i tak zastanawiając się nad tym, do głowy przyszedł mi Wałęsa i updadek komunizmu w Polsce. Ja własnie Wałęsę z tym upadkiem kojarzę dzisiaj najbardziej. Skłoniło mnie to do zastanowienia, czy moje skojarzenie jest w ogóle słuszne. W rezultacie doszłam do wniosku, że słuszne czy nie, nie o to tutaj tak naprawdę chodzi.

     Nie jest ważne co i jak dokładnie się odbyło. Chodzi o nadanie konkretnej twarzy idei. W ten sposób ludzie łatwiej mogą się z nią utożsamić. I tak książka/film potrzebuje głównego bohatera, oboby z ktorą możemy się utożsamić i się do niej przywiązać.

     Zmierzam do tego, że chyba nie powinniśmy brać tego głównego bohatera obalającego reżim tak dosłownie. Mam na myśli, że może ten główny bohater służy po porstu zobrazowaniu tendencji obywateli w danym momencie, stanu społeczeństwa. Nawet jeśli my oglądamy upadek jako spowodowany działaniami konkretnej osoby, to ona sama jest po prostu ideą.

     Bo w sumie do obalenia komunizmu w Polsce przyczyniły się przede wszystkim nastroje całego społeczeństwa, nie działania jednej osoby, czy choćby grupy osób. Gdyby ta grupa osób nie miała wsparcia od społeczeństwa, nic by się nie stało.

     Tyle że w "Genezie" upadek pierwszego reżimu jest z punktu widzenia Adama przypadkowy. W sensie że nie mamy żadnej informacji o zaawansowanym rozpadzie społeczeństwa. Owszem, jest wzmianka o relaksacji ludności, o tym, że może chcieliby zmiany itp, ale moim zdaniem nie jest to jeszcze ten etap, że ludzie wyjdą na ulice walczyć o swoje. Motywacja Adama do ucieczki nie miała nic wspólnego z tym, że społeczeństwo było uciskane. Myślę, że nie miała też nic wspólnego z Ewą i jej ratowaniem, czy z chęcią zmuszenia władz do przyjmowania uchodźców ze zniszczonego świata. Adam chciał po prostu uciec z więzienia, a Art to wykorzystał do swoich celów.

    

     W rezultacie zastanawiam się co tutaj tak naprawdę zwycieżyło: dobro czy zło? W standardowym układzie to sytuacja "po" jest tą lepszą. Ale tutaj? "Po" oznacza społeczeństwo sztucznej inteligencji, gdzie ludzie nie mają miejsca.

Te tematy faktycznie już od jakiegoś czasu mają mały odzew.

 

Co do histori to, mimo że to prolog, wydaje się że już wszystko wiemy. Dobre elfy, źli orkowie i młody bohater pół elf. Oklepane.

 

No i ja mam pewien problem z samym językiem. Wydaje mi się strasznie oficjalny. Takie wrażenie daje mi chyba sposób, w jaki budujesz zdania. Tak na odwrót. "Każdy w ręce dzierżył miecz albo topór" --> "Każdy dzierżył w ręce miecz albo topór". Tak mi się wydaje bardziej naturalnie. To jest jeden przyklad z wielu, które mi się rzuciły w oczy.

 

Opis jak Caleb zabija stwora jest strasznie długi jak na tylko jeden paragraf.

 

"Był całkiem wysoki, mierzył nieco mniej niż sześć stóp." --> jakoś tak dziwnie połączyć tutaj "całkiem wysoki" i "nieco mniej", może lepiej byloby "Był całkiem wysoki, mierzył prawie sześć stóp" ?

 

"okutani byli od stóp do głów w kruczoczarne płaszcze spod których przebijały (-się) kolcze pancerze" --> wydaje mi się że "się" jest niepotrzebne. No i "kolcze pancerze"? Może raczej "kolczaste"?

 

"Rana nie była raczej zbyt głęboka, gdyż krew wypływała z niej niezbyt obficie i powoli." --> "gdyż" jest bardzo oficjalne, "niezbyt obficie" a "powoli" w tym kontekście znaczy chyba prawie to samo?

 

"Caleb, gdy tylko Oberon zarządził postój, wręcz zwalił się z konia." --> chyba lepiej by było bez wtrącenia --> "Caleb zwalił się z konia gdy tylko Oberon zarządził postój."

Początek wydał mi się OK, aż do momentu, kiedy Twój bohater się wyswobadza z lin. Sama scena wyswobadzania wydała mi się zbyt prosta. Jeśli tak łatwo się pozbyć tych lin, to czemu nie zrobił tego wcześniej? Dopiero sporo później tłumaczysz, że robił to już wiele razy. Tyle, że moim zdaniem wytłumaczenie przychodzi za późno. Pierwsza rzecz, o której myślę na początku, to że sytuacja jest niewiarygodna.

 

Generalnie absolutnie nic do wulgaryzmów nie mam, ale w Twoim opowiadaniu jest ich tyle, że w rezultacie dają wrażenie wymuszonych. No i częściowo z tego to powodu zgadzam się z przedmówcami, ciężko tego bohatera polubić i się do niego przywiązać.

 

No i jeszcze ten fragment gdzie pokazujesz świat. Czytając miałam wrażenie, że ktoś celowo mi ubliża… Chociaż to może tylko ja byłam już przewrażliwiona na nastawienie bohatera wink

 

Tak ogólnie myślę, że jest tutaj potencjał. Mimo tego, że opowiadanko jest napisane troszkę chaotyczne, widać, że Ty się przy nim dobrze bawiłaś smiley

Ach, no faktycznie lepiej by brzmiało “skacze”.

 

Co do fragmentów historycznych, to w tej książce są obie wersje. Początek to zwykły opis zdarzeń z przeszłości (jakby czytać powieść dziejącą się w latach 60), dalej są to raczej retrospekcje (chociaż zdarzy się i cały rozdział w stylu opis przeszłości).

 

Generalnie co mi się nie podobało: zacząć powieść SF od historycznego opisu Chin w czasach Rewolucji Kulturalnej (nie mam pojęcia na ile wiarygodnego) ciągnącego się na kilkadziesiąt stron wydaje mi się lekko nie na miejscu ;) Nie spodziewałam się tego.

Przyznaję że opisy potrzebne i dobrze wpisują się w całość, ale nic nie poradzę że z zasady nie lubię takich fragmentów, nudzą mnie.

Dzięki za opinię :) nie da się ukryć że SF to literatura specyficzna i zdecydowanie nie każdemu się podoba :)

 

Skaka wzięło się stąd, że  regularnie pojawiają się fragmenty z przeszłości wplecione w narrację prowadzoną w teraźniejszości. Chociaż może lepsze byłoby na przykład ‘krąży’…

Ale przyznaję, że to może być bardziej moje osobiste odczucie niż fakt jak książka jest skonstruowana. Mam tendencje do zauważania fragmentów historycznych i swoistego ich wyolbrzymiania (pewnie dlatego że ich najzwyczajniej nie lubię).

 

Co do drugiego cytowanego zdania, całkowicie się z tobą zgadzam. Jakoś nic lepszego nie przyszło mi do głowy kiedy akurat to pisałam.

Mnie się podobało, ciekawe podejście, z jednej strony trochę karykatura, z drugiej pasuje do rozmachu serii ;)

 

Była silna mocą

Shitowie → Sithowie (chyba że to zamierzone było?)

 

No i generalnie wydaje mi się, że sporo przecinków było w dziwnych miejscach.

Rozglądałam się w dziale książek, ale nie chciałam dodawać czegośm czego nie można przeczytać po polsku. Wydało mi się lepsze umieszczenie tego w dziale ogólnym. Ale na przyszłość się zastosuję.

 

Z tą dostępnością to faktycznie niestety kiepsko. Rzadko zdarza mi się natknąć na autora azjatyckiego w dziale sf czy fantasy w ksiegarniach. Ale nie tylko w Polsce tak jest. Może to też dlatego, że przynajmniej w Chinach chyba potrzebna jest zgoda władz na opublikowanie powieści za granicą (gdzieś coś takiego czytałam, ale nie mam pewności że to prawda jest).

Bardzo ciekawy tekst. Spodobało mi się to trochę nostalgiczne wspominanie starych dobrych czasów, opowiedziane lekko i z humorem.

Sama jestem fanką Gwiezdnych Wojen i mam do nich podejście bardzo sentymentalne. Nowa Nadzieja to książka, która sprawiła że zakochałam się w literaturze (pierwsza książka którą przeczytałam z własnej woli).

Tak więc oczekiwałam na premierę nowego epizodu z niecierpliwością, ale i ze strachem, że Disney nie stanie na wysokości zadania. Ostatecznie nie jestem zawiedziona, ale po kolejnych częściach zdecydowanie oczekuję czegoś więcej.

Mam nadzieję, że będzie o czym pisać (pozytywnie) :)

No więc ja też się przyłączę do recenzowania numeru. Dodam, że mojego pierwszego. 

 

Publicystyka 

Moim zdaniem Morgan świetny i podpisuję się rękami i nogami pod zdaniem:

Nie ma znaczenia jak realistyczny jest utwór, liczy się to, na ile jest przekonujący.

Czytanie fantastyki i zadawanie sobie pytania o realność rzeczy przedstawionej kłóci się dla mnie z samą definicją fantastyki.

 

Zupełnie za to nie zrozumiałam o co chodziło w Recenzjach z lamusa. Ot, taki przegląd historii recenzji, bez jakiejś konkretnej puenty? No chyba że liczyć ostatni akapit… Moim zdaniem trochę to lekkie. 

  

Proza Polska 

Z przykrością mówię, że jestem zawiedziona. Mam takie nieodparte wrażenie, że oba te teksty są podobne, oba są dla mnie lamentem za przeszłością, nawet jeśli przedstawionym w różny sposób. 

Chociaż tyle, że oba są świetnie napisane, więc przyjemnie się czyta, chociaż tematy mnie nie pasjonowały. 

– Dukaj – Pierwocina 

Obrazowanie kapitalizmu, bądź szerzej, zachodu (moja interpretacja bogów), jako tylko i wyłącznie czegoś złego, wręcz odrażającego, jakoś do mnie nie przemawia.

– Orbitowski – Czas Cezarów 

Mam jeden ogromny problem z tym tekstem – gdzie w tym jest fantastyka?? Trochę okultyzmu. Ewentualnie. I to wplecionego jakby na siłę. Ale żeby to fantastyką nazwać to już trochę przegięcie.

 

Proza Zagraniczna 

– Liu – Kasandra 

Opowiadanko bardzo fajne, podoba mi się podejście autora do przedstawienia Supermana w lekko negatywnym świetle. Po przeczytaniu przyszła mi na myśl fanfiction.

– Sanderson – Nienawidzę Smoków 

No nareszcie coś, co bardziej przypomina tradycyjne fantasy. Dla mnie super. Tekst z nutką humoru pokazuje fajną historię, nawet jeśli niespecjalnie oryginalną. Polowanie na smoki już było, tak jak ludzie mający specyficzne zdolności magiczne. Ale tutaj dają cos lekkiego i zabawnego. Typowy ”odpoczynkowy” tekst.

– Kosmatka – Spadając 

Ciekawie napisane i interesujące użycie momentu spadku jako kary, plus wytłumaczenie bardzo dobrze wplecione w tekst. Mnie się fajnie czytało.

– Egan – Chwyć Mnie 

Poproszę więcej, kompletnie moje klimaty. Chociaż kilka 'ale' jednak mam. Brakuje mi troszkę bardziej obrazowych opisów żeby dobrze zrozumieć, na czym polega cumowanie do tego Kamienia. Tych lin i szprych jakoś nie mogłam sobie wyobrazić.

I jest jeszcze słowo "subwokalizować". Użyte w tekście trzy razy, zawsze jako synonim "mówić". Tyle że definicja mi się za nic nie zgadza. Według źródeł, jest to zjawisko powtarzania w myślach czytanych słów… No i nie wiem, 'mówić' czy 'myśleć'?

 

 

Pomimo tekstów Polskich autorów, które do mnie nie trafiły, numer mi się podobał i zdecydowanie czekam na następny :)

Nowa Fantastyka