Profil użytkownika


komentarze: 34, w dziale opowiadań: 32, opowiadania: 23

Ostatnie sto komentarzy

Poznałem dziewczynę, spacerowałem po molo w Międzyzdrojach.

A na obiad jadłem schabowy…

Co ma jedno do drugiego? Co innego gdyby poznał dziewczynę podczas spaceru po molo ;)

 

Śmierć mnie kocha, lecz nie zabija.

Co to za śmierć, która nie zabija?

 

Słońce rozpościera w zimie witraże.

Co?!

 

Warsztat pozostawia wiele do życzenia, a sens… cóż usilnie szukałam, ale żadnego się nie doszukałam.

Corcoran, dziękuję za opinię ;) będę się starać, żeby kolejny tekst ciekawił nie tylko na samym początku, ale do samego końca (no może kolejny kolejny).

Regulatorzy, bardzo pomogły ;) całe życie na przykład żyłam w błędnym przekonaniu, że kropkę stawia się przed a nie po zamknięciem cudzysłowu. Nie mam pojęcia jakim cudem zdałam maturę ;)

 

Edit: Corcoran, namieszałeś mi i edytuję to już któryś raz z kolei i dalej nie wiem, czy w końcu jest dobrze ;) 

Jak doszłam sceny świniobicia, to przypomniałam sobie niestety scenkę z dzieciństwa, gdy ojciec zabijał kurę na obiad. To biegające po podwórzu, bezgłowe ciało… Wolałabym nie pamiętać ;(

Natomiast sam tekst w mojej opinii świetnie napisany. Nie potrafiłam oderwać się od ekranu. Jak już wspomniał Nevaz, mi także spodobało się kontrast pomiędzy wierszykiem, a tematyką tekstu.

Przeczytałam, ale nie bardzo wiem, jak skomentować. Nie wiem kim jest Marvin, dlaczego jest w szkole, skąd wzięły się mutanty, co to za misja o jakiej wspomina itd.

Podczas czytania, kilka razy przystawałam, żeby zastanowić się kto lub co jest podmiotem w zdaniu. A ostatni akapit widział mi się jako ściana tekstu, którą warto by podzielić na mniejsze części.

Wierzę, że nie tylko “coś” z tego będzie, ale że to “coś” wkrótce stanie na mojej półce w biblioteczce ;)

Szczerze? Zazdroszczę ci warsztatu, czytanie tego tekstu było dla mnie ogromną przyjemnością ;) Co prawda “Władca Kniei” bardziej mi się podobał, ale to ze względu na długość. “Rozterka” za szybko się skończyła, chwila i po wszystkim. Sądzę, że tekst lepiej sprawdziłby się jako początek czegoś dłuższego, niż samodzielne opowiadanie. W postaci Nailenne widzę potencjał, którego tutaj nie miała szans rozwinąć. Nie mniej, bardzo się mi podobało ;)

Jeśli wydasz kiedyś książkę, kupię w dniu premiery ;) Chyba, że już coś wydałeś, wtedy bardzo proszę o tytuł i idę do księgarni ;)

Już po pierwszych dwóch zdaniach pierwszej części, pomyślałam, że oba teksty z pewnością okażą się warte czytania i nie zawiodłam się ;)

Napisane lekkim, bardzo przyjemnym w odbiorze stylem, szkoda jedynie, że takie krótkie ;) Oby jak najwięcej kolejnych przygód Alojza ;)

Zostałam wspomniana, to się wypowiem ;) Wolę długie teksty, shorty i drabble może i szybko się czyta, ale równie szybko wypadają z głowy. Czytelnik nie ma czasu, żeby porządnie wczuć się w klimat, zżyć z postaciami, bo tekst zaraz się kończy.

Nie za bardzo operuje przeliczaniem tekstów na znaki, ale na słowa to i do 40 000 przeczytam, tylko tak długi tekst musi być dobrze napisany i podzielony na rozdziały (żadnych gwiazdek), żeby łatwo było do niego wrócić, przy rozłożeniu czytania na kilka dni ;)

Witaj, ja też jestem tu nowa ;) Osobiście lubię takie tematy (chociaż nie ma w tym za grosz fantastyki), ale brakło mi w tym wiarygodności. Człowiek, który próbuje popełnić samobójstwo, nie myśli normalnymi kategoriami, w końcu nadrzędnym celem każdej żywej istoty jest przetrwanie. Brakuje emocji, wyjaśnienia dlaczego ta dziewczyna zdecydowała się na taki krok. No i końcówka niemrawa.

(…)zaczęłam walczyć o przetrwanie, lecz przestałam.

Mdłe i bezbarwne. Brakuje opisu tej walki, rozpaczliwych prób utrzymania się na powierzchni, panicznego lęku, który odbiera zdolność logicznego myślenia, niemożliwości zawołania o pomoc itd. Ale przede wszystkim emocji, uczuć, które towarzyszą w tym momencie bohaterce, myśli kłębiących się w głowie.

Pozdrawiam ;)

Wybacz autorze, ale nie podobało mi się. Zbyt szokujące.

Jak najbardziej zgodzę się z tym, że istnieje bardzo wielu, bardzo różnych ludzi, tylko teatr od zawsze kojarzył mi się z takim trochę lepszym ich sortem, eleganckimi strojami i publicznością, która zna zasady dobrego wychowania i potrafi się zachować w towarzystwie. Dlatego to machanie stanikiem mi do tego nie pasowało. Ale może powinnam wybrać się w najbliższym czasie do teatru (bo jak teraz o tym myślę, to daaawno tam nie byłam) i zmienić swoje wyobrażenia o tym miejscu.

Żeby nie przedłużać, jeśli taka jest twoja koncepcja, to myślę, że powinieneś się jej trzymać. W końcu, jak sam mówisz taka sytuacja nie jest niemożliwa ;)

Dobrze się czytało, zwłaszcza pierwszą część, ale końcówka nie do końca przypadła mi do gustu.

Jakaś kobieta rozerwała bluzkę, zdjęła i poczęła nią machać. Po chwili bluzkę zastąpił stanik.

Striptiz i wymachiwanie stanikiem? Rozumiem na koncercie rockowym, ale w teatrze?

Regulatorzy, gravel, dziękuję za komentarze i przeczytanie. Błędy poprawię, niestety fabuły nie ma raczej sensu zmieniać, bo wyszedłby z tego zupełnie inny tekst. Zostawię sobie to straszydło ku przestrodze, jak nie pisać ;)

Kiedy zobaczyłam ilość słów, byłam pewna, że będę musiała rozdzielić czytanie na na co najmniej dwa dni, ale później tak mnie wciągnęło, że nie potrafiłam przestać. Czytanie tak świetnego tekstu to czysta przyjemność ;) Fabuła wciągająca, co prawda rola kamienia nie została wyjaśniona (aczkolwiek mam swoje przypuszczenia), natomiast cały spisek jak najbardziej jest czytelny. W sumie już od początku coś podejrzewałam, ale dopiero zakończenie mnie w tym utwierdziło ;)

Drewian, dziękuję, że chciało ci się napisać komentarz, chociaż mój tekst nie przypadł ci do gustu. Nie skłamię, że zrezygnuję z moich bohaterów (i ich głupoty), aczkolwiek przy pisaniu będę miała twoją opinię z tyłu głowy, może dzięki temu w innym wydaniu uda mi się stworzyć ich bardziej strawnymi. 

Bemik, dziękuję za przeczytanie, poprawiłam wytknięte błędy ;) Bardzo cieszy mnie twoja opinia, że tekst jest całkiem przyzwoicie napisany, jak na pierwszy raz taka pochwała, to więcej niż mogłam oczekiwać ;)

Vercenvard, dziękuję za ten jakże obszerny komentarz. Czytając go, momentami śmiałam się z własnej głupoty ;) Błędy poprawie, z rad oczywiście skorzystam, o ile pozwolą mi moje możliwości. Czeka mnie dużo pracy, zwłaszcza, jeśli chodzi o słownictwo. Nie mam nic na swoją obronę ;)

Jeszcze raz dziękuję za opinię, dzięki temu łatwiej będzie mi spojrzeć na tekst obiektywnie ;)

Napisany przez anonima? Tak, był, ale chyba autor z jakiegoś powodu go usunął, bo odsyła mnie na główną stronę.

A miałam nadzieję, że zdążyłam poprawić tą kaźń zanim ktoś zauważy. Nie udało się ;(

Przepaskę przepasaną zaraz odszukam i też poprawię, dziękuję za wytknięcie, nie zauważyłam ;) Przyjrzę się też lepiej temu ghulowi.

Co do przegadania akcji, wezmę sobie tą uwagę do serca przy pisaniu następnych opowiadań ;)

Jeśli chodzi o scenę, to hm… chyba zmienię tagi. Właściwie w oryginalnie opowiadanie było dłuższe, ale stwierdziłam, że byłoby za długie na ten portal, więc wycięłam 2/3, a resztę dopasowałam do nowej koncepcji. Chyba nie wyszło ;D

Dziękuję bardzo za przeczytanie, komentarz i rady ;)

Co tu dużo mówić – podobało mi się. Klimat idealnie wpasowuje się w aktualną porę roku, to i przyjemniej się czyta ;) Największy plus za zakończenie, otwarte, pozostawiające pewien niedosyt, z nutką niebezpieczeństwa i horroru.

Nie lubię krytykować, zwłaszcza, że jestem tu nowa i sama póki co nic swojego nie wrzuciłam. Jednak nawet moje niesprawne oko widzi tutaj dużo błędów. Pominę już kwestie interpunkcyjne, stylistyczne i ta dalej, ponieważ na to zwrócili ci już uwagę inni użytkownicy we wcześniejszych komentarzach.

Przede wszystkim za dużo wprowadzonych postaci i nazw jak na taki krótki tekst, zupełnie nie idzie się połapać kto jest kim. Istotne momenty, jak zaręczyny, czy obrady na temat wojny potraktowane zostały po macoszemu, szybko, byle było i do kolejnej części. Z drugiej strony zbyt dużo zbędnych opisów, jak np. spanie, czy kąpiel króla. Te fragmenty są zupełnie zbędne, nic nie wnoszą.

Przed wzięciem się za poprawianie tekstu radziłabym poszukać informacji na temat poprawności zapisywania dialogów. Przykład:

“– Możecie wyjść. – powiedział(…)” w takim przypadku nie stawiamy kropki po wypowiedzi bohatera.

 

Przepraszam, jeśli napisałam zbyt lakonicznie. Nie chodziło mi ani o sens słowa, ani kontekst użycia,  a o odmianę przez przypadki. Zdanie brzmi: Mimo pory, mimo choroby, (mimo) atmosferze wojny. “Pora” i “choroba” zostały użyte w dopełniaczu, natomiast “atmosfera” w celowniku i właśnie tego nie rozumiem. Dlaczego też nie w dopełniaczu? Nie daje mi to spokoju. Oczywiście, być może to ja coś źle odczytuje, ale tym bardziej będę wdzięczna za wyjaśnienie  ;)

“Mimo wczesnej pory, mimo choroby ruin i wiszącej w powietrzu atmosferze wojny (…)” – atmosfery?

Dobrze oddany klimat powojennego miasta, dialogi naturalne. Widać, że napisane z konkretnym pomysłem i przemyślane.  Odbiór całości jak najbardziej pozytywny ;)

Niewiele chyba można już dodać, bo wszystko napisali wcześniejsi czytelnicy w swoich komentarzach. Opowiadanie bardzo dobre, klimatyczne. Jestem pełna uznania zwłaszcza za kreację narratora. Pisanie w pierwszej osobie nie należy do najłatwiejszych (przynajmniej w mojej ocenie), ale tobie udało się znakomicie.

Czytam, dwoje bohaterów, on i ona, ona ze złamanym sercem, myślę, jak nic będzie romans, a tu nagle… taki szok! Końcówka bardzo mnie zaskoczyła, zupełnie się tego nie spodziewałam. Aż mnie dreszcze przeszły ;) Tekst na dobrym poziomie, nie ma się za bardzo do czego przyczepić. No może tylko fragment “Lód puścił wodniste soki” brzmi dla mnie za bardzo przekombinowanie.

Pomimo późnej pory i akcji dziejącej się na cmentarzu, nie czułam się, jakbym czytała horror. Ale podobało mi się, taka przyjemna, lekka do czytania historyjka. Dobrze dostosowana do długości, opowiedziane zostało wszystko, co trzeba, niczego nie brakuje.  I oczywiście świetna postać Gnieciucha ;)

Ała! To by musiało boleć ;) Może nie powala na kolana i warto nad nim jeszcze popracować, ale ma potencjał. Motyw wyrywania (a właściwie wykrajania) sobie serca, samotności i pustki jak najbardziej na plus.

Historia trochę zbyt krótka, żeby zżyć się z bohaterami i płakać nad ich losem, ale dobrze napisana. Najbardziej urzekł mnie w niej motyw szmacianej lalki, która po wielu latach wciąż pozostała w nienaruszonym stanie. Nie wiem, czy takie było założenie, ale odczytuje ją jako symbol, przypominający o tym, jak okrutne żniwo zbiera każda wojna. Nie oszczędza nawet niewinnych, dziecięcych duszyczek.

Chciałabym jeszcze zauważyć, że chociaż historia napisana została w czasie przeszłym, drugie zdanie jest w czasie teraźniejszym. (”Nie wiadomo, kto celuje, czyj pocisk spada najbliżej, czy wybuchnie, kogo zabije.”)

Podoba mi się twój/pana styl pisania. Czyta się płynnie i opisane wydarzenia same stają przed oczami. Uwagi mam jedynie do dwóch zdań:

“Zdenerwowawszy się, z obrzydzeniem otarł twarz.” – Wydaje mi się, że lepiej brzmiałoby: “Zdenerwował się i z obrzydzeniem otarł twarz”.

“Nie czekając na jego reakcję, chwycił kobietę za włosy i wrzeszczącą pociągnął do środka.” – Tutaj z kolei usunęłabym słowo “wrzeszczącą” i dopisała jedno zdanie więcej. Coś w stylu” “Na próżno kobieta szarpała się, próbując wyrwać się z uścisku, Franciszek pozostawał obojętny na jej rozpaczliwe wrzaski.”

Ale to jedynie moja obiektywna opinia, a autorytetem w dziedzinie pisania z pewnością nie jestem, dlatego jeśli się ze mną nie zgadzasz/pan nie zgadza, proszę zignorować moje uwagi ;)

Poza tym, opowiadanie bardzo dobre. Taki sugestywny urywek większej, ale okrytej tajemnicą historii.

Witam wszystkich! Konto założyłam dosłownie chwilę temu i jeszcze dobrze nie zdążyłam zapoznać się ze stroną, ale mam nadzieję to szybko nadrobić. Jestem kurą domową, czy jak nazywa mnie mąż “pasożytem” xD Uwielbiam czytać, ale staram się także samodzielnie coś tworzyć. Moim marzeniem oczywiście jest napisanie i wydanie własnej książki (kiedyś, w odległej przyszłości), ale póki co z chęcią zapoznam z działami pozostałych użytkowników. Jestem pewna, że znajdę tu wiele ciekawych, wartych przeczytania opowiadań ;)

Mój pierwszy komentarz na tym portalu, więc witam serdecznie ;) Opowiadanie dobrze napisane, przyjemnie się czytało, aczkolwiek tematyka przyprawiająca o lekkie dreszcze. Motyw miłości, której nawet śmierć nie była w stanie rozłączyć, przypadł  mi do gustu. Pomimo, że opowiadanie jest krótkie, uważam, że bardzo dobrze udało panu/ci się przedstawić bohaterów i ich uczucia. Zdecydowanie godne polecenia.

Nowa Fantastyka