Profil użytkownika


komentarze: 2, w dziale opowiadań: 2, opowiadania: 1

Ostatnie sto komentarzy

@zmiennokształtny

Wielkie dzięki za wszystkie opinię, jak najszybciej zabieram się za poprawki. Bardzo mnie cieszy fakt, że kogoś zainteresowało na tyle, że dobrnął do końca. Z większością Twoich uwag się zgadzam, jednak pewne sprostowania z mojej strony:

 

Divinar na małą chwilę opuścił wzrok, przygryzł wargę. Denerwowała go już ta pogawędka. – ale przecież ta pogawędka dopiero co się zaczęła i tak naprawdę nawet Divinar nie poruszył spraw z którymi przyszedł do jarla.

Chodziło mi o to, że Divinar przyszedł tam w konkretnym celu, aby rozmawiać o ważnych sprawach właśnie a Adgar to odwlekał. Dodatkowo był nieco zmieszany i zły tym co zobaczył w obozie ( Najemnicy ) dlatego też nie miał ochoty mówić o błahostkach a jak najszybciej chciał przejść do wyjaśnień.

 

Nikt nie drążył tematu. Reszta podróży trwała prawie cały następny dzień. – trochę zmieszało mnie 'cały następny dzień'. Kilka zdań poprzedzających odebrałem jako relacje już z tego następnego dnia, a to zdanie sugeruje, że jednak te słowa padły po powrocie jarla od proroka, więc jak było?

 

 Co do spotkania z Nieśmiertelnym rzucił tylko, kiedy zostawiali za sobą grube, kamienne wrota z wyrytymi wizerunkami błyskawic:

Już się miałem tłumaczyć, że jest napisane kiedy wypowiedział te słowa, ale w trakcie pisania stwierdziłem, że i tu masz racje :p Skoro rozłożyli obóz, ruszyli następnego dnia po spotkaniu z prorokiem i podróż trwała cały ten dzień, a nie następny. No, wyjaśniłem sam sobie :P 

 

Za nim, tuż nad urwiskiem stały podobne do tych drugich koszary, jednak nieco mniejsze – podobne do tych pierwszych wymienionych koszar czy do jakich drugich bo czytam tekst po trzy razy i nie mogę załapać o co chodzi?

Tak, chodziło mi o podobieństwo do tych pierwszych koszar jednak chyba muszę to lepiej zaznaczyć.

 

Dodatkowo jego własna dzida przebiła klatkę piersiową wydobywając z niej przy okazji fragmenty organów. – próbowałem sobie wyobrazić scenę, w której spadający strażnik nadziewa się na własną dzidę, lecz nie potrafię. Jak to się dzieje?

Hmm.. Strażnik obrywa strzałą przy czym machinalnie chwyta się za miejsce, w które go ugodziła. Przy tym manewrze oczywiście wypuszcza z dłoni dzidę, która sobie spada w dół, a chwilę później i on podąża za nią. Niefortunnym zbiegiem okoliczności broń tak się obróciła w powietrzy, że się na nią nadział, a przypominam spadał tuż za nią. Heh, to tylko moja nierealna fantazja? :D

 

Drugą zablokował swoim orężem, co poskutkowało jej natychmiastowym przecięciem w pół. – problemy z wyobrażeniem sobie tej sceny. Czy można samym blokiem rozciąć broń? Inna kwestia to czy rozciął ją wzdłuż czy poprzecznie? Może lepszym słowem będzie sparował albo odbił?

Owa dzida była prymitywna, co było zaznaczone w którymś momencie, a miecz Jarla nie był zwykłym mieczem ze zwyczajnej stali, co też było gdzieś zaznaczone. No :)

@janadalbert

Dzięki za pierwszą opinię, jak będę miał chwilę przeczytam Twoje teksty :) Mój jest pewnie zbyt długi żeby ktoś bardziej fachowo go rozłożył na części pierwsze i wytknął konkretne błędy, ale uwagi od Ciebie już mi pomogły. 

Nowa Fantastyka