Profil użytkownika


komentarze: 141, w dziale opowiadań: 139, opowiadania: 47

Ostatnie sto komentarzy

Witaj, Marcin Robert. 

Po co Max chce osiągnąć niemyślenie? – faktycznie, nie podałem powodu. A więc, jako że ma problem z alkoholem i emocjami, stwierdził, że kilkudniowy wyjazd nad jezioro, pobyt z dala od gwaru miasta i problemów codzienności, pomoże mu uspokoić emocje. Niestety, poprzez ignorancję wpędził się w tarapaty, z którym nie było wyjścia. Groteskowy kult to krytyka bałwochwalstwa, tak bardzo dziś rozpowszechnionego. 

Niemyślenie jest tutaj stanem wolnym od myśli – spokój umysłu. Można powiedzieć, że inna nazwa oświecenia. 

Morał: nie ma magicznej pigułki na osiągnięcie celów duchowych – Max, w swoim zaburzonym myśleniu uzależnionego chciał nie wypracować sobie spokoju umysłu, lecz dostać go z zewnątrz (ten sam mechanizm funkcjonuje w każdym problemie uzależnień). 

Kolejny morał: spokój umysłu nie powinien stać ponad wartościami. Modlący się do posągu mnisi to krytyka egocentrycznej duchowości. 

Gdybyśmy wiedzieli co będzie jutro, nie byłoby elementu zaskoczenia, zadziwienia, duchowości, filozofii. 

Wolałbym nie wchodzić do czyjejś głowy ;-) Dla własnego zdrowia psychicznego. 

Sny jawią mi się jako wyraz konfliktów ducha, wydźwięk pragnień i lęków. 

Czytając opowiadanie, miałem wrażenie przebywania w cudzym śnie. Według mnie, nawet ta chaotyczność utworu ma swój urok. Nazwałbym to sennym Sci-fi ;-) Zupełnie jakbym wkroczył w REM ogarniętego obsesją naukowca. Nadal uważam, że jest to jedno z najlepszych opowiadań na portalu :)

Witaj Funthesystem!

Masz rację a propos klimatu. Dopiero teraz, czytając tekst po upływie tygodnia widzę nierówność, dosyć wyraźną nierówność. Do momentu, w którym Max opowiada historię o Janosiku, klimat jest iście magiczny i uwodzicielski. Potem, jak z bicza strzelił, do opowieści wkrada się absurd i groteska – to dosyć paradoksalne zestawienie. Faktycznie, rzadko spotykam taką literaturę. 

Czasem używam nieodpowiednich rzeczowników i nazw, w tym wypadku – handlarz i sklep przy jeziorze. Cieszy mnie, że mam jeszcze przed sobą długą drogę, wypełnioną szlifowaniem opowiadań i uczeniem się korzystania z warsztatu – tam też, od czasu do czasu trzeba posprzątać ;)

Pozdrowienia!

FoloinStephanus, dzięki za komentarz! Miło mi, że tekst wzbudził pozytywne odczucia. 

 

Dzięki za uwagę, Joseheim ;-)

Masz rację a propos dużych teksów, na przykład powieści. “Vana Hai”, swoje największe dzieło, piszę od dwóch lat. Zmieniałem kilkakrotnie całe rozdziały. Ostatnio nie zaglądałem do powieści przez dwa miesiące, by po upływie czasu spojrzeć nań innym okiem, z dystansu, i znów poprawić. 

Tak na marginesie, zabawa z powieścią to czarodziejska podróż dookoła świata. 

Pozdrawiam!

Witaj!

Tekst mógłby wyjść spod pióra samego Philipa K.Dicka. Masz jednak małą przewagę nad Mistrzem – wiesz nieco więcej o emocjach i, moim zdaniem barwniej opisujesz świat wewnętrzny bohatera. Podobnie jak on zagłębiasz się w szczegółach i opisach miejsc, co z jednej strony jest dobre, ale czasem traci na tym tempo opowiadania – tutaj warto byłoby prześledzić twórczość, na przykład Stephena Kinga i zauważyć, jak on posługuje się akcją. 

Uważam, że tekst nadaje się do delikatnej poprawki – chodzi o tempo i miejscami zbędne opisy. Jednak mimo wszystko jest to jedno z najlepszych opowiadań jakie znalazłem na portalu!

Pozdrawiam serdecznie i życzę sukcesów!

 

Dzięki, Katia 72!

Mój osobisty wniosek:

  1. wpaść na dobry pomysł
  2. naszkicować, czyli napisać pierwszą wersję.
  3. następnego dnia poprawić błędy
  4. wrzucić na betę – korzystać z uwag betujących
  5. odczekać kilka dni – w międzyczasie nanosić poprawki.
  6. umieścić na portalu i wyciągać wnioski z kolejnych uwag i sugestii użytkowników.

Pozdrowienia!

Aż trudno uwierzyć, że autorem szorta nie jest starzec po przejściach – niezwykle realistyczne opisy przeżyć bohatera. Świetne studium psychologii tęsknoty i smutku. 

Faktycznie jest to opis osobistego piekła człowieka, zamkniętego w klatce wspomnień, odizolowanego. Ciężko też powiedzieć, że bohater jest egoistą, bowiem nawet jeśli żony nie ma przy nim już wiele lat, a synowie odeszli, ma on prawo tęsknić i czekać na śmierć, która mogłaby być dlań wybawieniem – jeśli wierzy w życie wieczne, może mieć nadzieję powtórnego spotkania wybranki. 

Utwór jest barwny, z niezwykle plastycznymi opisami przeżyć i dobrze, bardzo dobrze napisany. Powtórzę jeszcze raz, ciężko mi uwierzyć, że nie jest na motywach autobiograficznych. 

Pozdrawiam serdecznie! 

P.S. Genialne zakończenie. 

Witaj Cobolt!

Faktycznie, tekst jest podzielony na dwie partie. Pierwsza część to opis miejsca i rytuału, ukazanie motywu potęgi słowa i niezwykłości opowieści. Są to sprawy subtelne, klimatyczne.

Drugą partię pisałem kolejnego dnia – pewnie w innym humorze i nastawieniu. Ot, tak nagle stwierdziłem, że opowiadaniu przydałoby się mocne, absurdalne uderzenie atomowe. Istotnie, z chwilą wkroczenia Janosika klimat się zmienił, ale czy szklak go trafił, hm… sam nie wiem. Osobiście, najbardziej podoba mi się właśnie zakończenie i to, co dzieje się po zniknięciu Janosika. 

Dzięki za komentarz!

Pozdrawiam.  

Witajcie!

Serdecznie dziękuję wszystkim za opinie i sugestie. Szczególne podziękowania dla Zalth, Regulatorzy, Joseheim i Finkla. Za chwilę zabieram się za kolejną wersję. Moim celem jest, by tekst był bardziej perswazyjny, pozwolę więc sobie na zmianę m.in. przymiotników (w opisach) oraz imion bohaterów. Inspirację do tego pomysłu zaczerpnąłem po przeczytaniu fragmentu tekstu Umberto Eco “Wymyślanie wrogów i inne teksty okolicznościowe”, który polecam nie tylko miłośnikom fantasy.

Pozdrawiam i życzę miłego weekendu :-)

Domyślam się więc, że idealny rezultat następuje, kiedy czytelnika nie opuszczają zaciekawienie i pragnienie zrozumienia przedstawionego świata. Nawet jeśli ma w rękach 450 stronicowe dzieło każdy rozdział rodzi nowe pytania, a czasem nawet po ukończeniu lektury nie uzyskuje odpowiedzi na wszystkie pytania. :)

Witaj!

Matka nie chwaliła się spowiednikowi z najgorszego, bo sama jest tworem patologicznym. 

Rodzice mogą oddać dziecko, jeśli są nienormalni – takich chciałem ich przedstawić. 

Dzięki za sugerowane poprawki. Jeszcze jutro zabieram się za drugą część opowiadania. Spróbuję ją skrócić i ukonkretnić. 

Mam ten sam problem z niecierpliwością – szczególnie, jeśli bezlitosny zegar przypomina mi, że za pół godziny muszę iść do pracy :) – przecież pisanie, a nawet samo analizowanie jest przyjemne :)

Pozdrawiam serdecznie!

Pierwszy rozdział jest wprowadzeniem do rozbudowanego świata – uznałem, że nie da się prowadzić akcji od samego początku, bo czytelnik nie będzie wiedział, o co tu chodzi. Nawet jeśli to infodump,  uważam, że nie jest nużący i długi.

Akcja zaczyna się od drugiego rozdziału i nie rozumiem, dlaczego, według Ciebie nie pasuje do wprowadzenia…hm. 

Jeśli wydawca zainteresuje się powieścią, redakcja będzie nieunikniona. Zgadzam się.

Pozdrawiam. 

Umieściłem trzy pierwsze rozdziały ostatecznej, poprawionej wersji powieści. Za kilka dni wrzucę kolejne części. 

Zachęcam do komentowania!

 

Dziękuję za życzenia. Każde uderzenie w klawisz niesie satysfakcję. Moim zdaniem, jednym z największych skarbów jest świadomość, że robi się coś, do czego się jest przeznaczonym – to daje radość i jest niewyczerpalnym źródłem optymizmu. 

Powodzenia! 

Witaj Reg!

Niestety, muszę Cię rozczarować. Opowiadanie zawiera wątki autobiograficzne.

Natomiast w sprawie wiary, masz rację. Trochę przesadziłem z motywem Boga. Dobrze, że to zauważyłaś. Cały czas czułem, że kwestia wiary Michała i jego wdzięczności jest nieco nierówna i mało realistyczna. Tak więc zabieram się za kolejną poprawkę. 

A propos lekarza. Cóż, spotkanie z nim miało miejsce i muszę przyznać od razu, jego idiotyczne zachowanie nie odbiega zbytnio od tego, jakim było w rzeczywistości. Czasami na wizycie, podczas której omawia się diagnozę i proponuje dalsze leczenie, lekarz oferuje pierwsze opakowanie leku za darmo – często chodzi o umowy z firmami farmaceutycznymi. Zdarzają się też “specjaliści”, którzy zgadzają się na przepisanie sugerowanego przez pacjenta leku – jeśli pacjent ma jakieś pojęcie farmakologii. Po wieloletnim doświadczeniu na tym gruncie, uważam, że wielu psychiatrom powinno się odebrać fotel i prawo do zawodu. 

Faktycznie, przebieg wyjścia autora z gówna przebiega jakoś typowo. Też muszę nad tym popracować. Wolałbym, żeby czytelnik, po przeczytaniu tekstu powiedział “Wow! tego nie wiedziałem… dobre. Nie sądziłem, że tak można. Siła umysłu jest potężna” – czy coś w tym stylu. 

Pozdrawiam i życzę miłego dnia!

Witam!

Zmieniłem kolejność elementów w tekście i poprawiłem scenkę rozmowy żony z mężem. Mam nadzieję, że w miarę udało mi się odpowiedzieć na pytania, które same cisnęły się na usta po przeczytaniu pierwszej wersji utworu. 

Pozdrawiam i życzę przyjemnej lektury!

Nie mogłem oderwać się od tekstu! Omal nie spóźniłem się na tramwaj! :)

  •  “(…) po czym wcisnęła do środka szmatkę i zajęła się dogłębnym polerowaniem”.   Zdanie z pewnością spodobałoby się Freudowi ;)
  •  Zostawię tekst na kilka dni, a potem, korzystając z Waszych sugestii, zmienię to, co powinienem. 
  • Faktycznie, jest sporo nieścisłości. Mam nadzieję, że kolejna wersja bardziej przypadnie Wam do gustu. Popracuję jeszcze nad wstępem – postać dziewczynki, jej motyw i psychologia rodziców.

Podziękowania dla wszystkich za sugestie. 

 

Pozdrawiam!

Uwaga!

Tekst został zmieniony.

Gorąco zapraszam do komentowania!

Witaj!

Racja, zdanie znalazło się pod Upiorną Impresją. Czasem bywam przewrażliwiony, przyznaję. Nie mam zamiaru wojować z kimś, kogo opinie i sugestie cenię. 

Od tej chwili, na zdanie wykonanie pozostawia wiele do życzenia, będę reagował już łagodniej. Praca nad warsztatem to priorytet. 

Jeśli chodzi o mnie, sprawa zostaje uznana za niebyłą. ;)

Pozdrawiam serdecznie!

Regulatorzy, po pierwsze, zauważam Twoje komentarze i korzystam niemal z każdej sugestii. Mój błąd, przyznam, zachowałem się jak obrażalski szczeniak, bo nie odpowiadałem na większość wiadomości. Uraziłem się uwagą “wykonanie pozostawia wiele do życzenia”, pod tekstem “Co wydarzyło się nad stawem w Walden”. Byłem dumny z tego opowiadania. Odczułem, że gardzisz czymś, co uważam za piękne. Zdanie “wykonanie pozostawia wiele do życzenia” brzmi, jakbym napisał gówno. Do dziś mam dobre zdanie o tamtym opowiadaniu i nie uważam je za gówno. Mam nadzieję, że za kilka lat moja opinia o utworze zmieni się, ale wątpię, że będę je uważał za ścierwo. 

“…od niemal roku nie zauważasz moich komentarzy…” 

 – Ostatnio odpowiedziałem na Twoje uwagi a propos tekstu “Upiorna Impresja”. Od umieszczenia utworu nie minął chyba miesiąc. 

Podsumowując, moim celem nie jest robienie sobie wrogów. Wybacz, jeśli sam czymś Cię uraziłem. 

Na koniec, chcę serdecznie, szczerze podziękować za wszystkie Twoje sugestie od chwili, kiedy zacząłem publikować na portalu. Niewątpliwie Twoje wprawne oko miało pozytywny wpływ na moje teksty. 

Pozdrawiam serdecznie. 

 

Witaj!

Moim zdaniem właśnie pomysł jest dobry, tylko problem z wykonaniem. 

Niedługo dodam mroczne rozwinięcie, które nada większy sens opowieści. Wstęp powinien ujawnić motywy późniejszego zachowania dziewczynki. Chciałbym, żeby czytelnik znalazł odpowiedź na pytanie, dlaczego kilkuletnia osóbka tak bardzo siebie krzywdzi. Podrasuję też klimat. Celem jest zapełnienie utworu gęstą dawką grozy. 

Pozdrawiam!

 Regulatorzy, Twoje komentarze zawsze były dla mnie ważne, tym bardziej, że na ogół niosły sporo ciekawych sugestii, a więc korzystałem z nich i kierując się proponowanymi zmianami, szlifowałem teksty. Natomiast nie odpowiadałem na te z uwag, które według mnie były nie na miejscu – uważam, że często zbyt ostro i brutalnie wyrażasz opinię. Miewałem odczucie, że część Twoich uwag jest naładowana agresją. Dlatego wstrzymywałem się z odpowiedziami. 

Pozdrawiam!

P.S. Wybacz, jeśli w jakikolwiek sposób Cię uraziłem. Dzięki za pomocne sugestie w sprawie wcześniejszych opowiadań.

 

 

Witam serdecznie!

Zapraszam do alternatywnego świata Nazgaroth. Umieściłem pierwsze trzy rozdziały mojego jedynego Giganta Fantasy. 

Pozdrawiam i z góry dziękuję. Życzę miłej lektury. 

 

Witam serdecznie!

Dla zainteresowanych pierwszą częścią powieści, dodałem dwa kolejne rozdziały. Zapraszam więc do komentowania. 

Z góry dziękuję. 

 

Cześć Anet! Mnie też to zdziwiło, tym bardziej, że komentarz Trukszyna zaliczałbym do tych bardziej pochlebnych. 

 Ze wszystkich komentarzy skorzystałem i za każdy dziękuję. Jutro o świcie zabieram tekst do osobistego laboratorium ;) 

 

Bóg opiekun, dobry ojciec. Podobało mi się. Sensowne i naładowane treścią – niemal w każdym zdaniu widzę jakieś odniesienie do ZEN, do hinduizmu, w ogóle do Wschodu. Odniesienia pewnie widzę też tam, gdzie w zamierzeniu nie miało ich być. Tym lepiej. Jestem zadowolony z lektury, chociaż, nie ukrywam, można byłoby jeszcze doszlifować co nieco. 

Pozdrawiam!

Baru, dziękuję za rady. Z większości z nich skorzystałem. Niestety, nie mogę za bardzo rozwijać niektórych wątków, ale tylko z uwagi na formę tekstu – opowiadanie. Gdybym bawił się w rozszerzanie utworu (niewątpliwie ciekawych wątków), musiałbym iść w stronę powieści, a pisanie jej, w tej chwili jest raczej niemożliwe. Może kiedyś.

Wasze rady będę miał na uwadze. Może faktycznie za jakiś czas tekst przerodzi się w coś o wiele większego. Być może. 

Dziękuję Thargone, Anet, Lenah i BaruArlab.  

Cieszy mnie każdy, nawet najbardziej krytyczny komentarz. 

 

Nieznośna magiczność codzienności w pigułce

Dzięki za opinię, Joseheim. W najbliższym tygodniu zajmę się przeróbką tego tekstu. Mam już plan.

Powinienem stworzyć klimatyczne rozwinięcie, które ujawni motywy autodestrukcyjnego zachowania dziewczynki. 

Pozdrawiam. 

 

Moim zdaniem, akcja i jedna scena tworzą luźny, realistyczny horror. 

Wydarzenia oparte na faktach.

Jasnowłosa dziewczynka to obecnie kobieta, zmagająca się z zespołem stresu pourazowego (PTSD). U matki zdiagnozowano Alzhaimera. Dzięki staraniom w/w córki ma zapewnioną najlepszą opiekę w domu prowadzonym przez siostry zakonne. Ojciec zmarł na zatrucie alkoholowe, kiedy “jasnowłosa dziewczynka” miała dwadzieścia cztery lata. Rodzina, przez otoczenie uważana była za wzorową, a matka za symbol doskonałej opiekunki.

Kobieta rzadko odwiedza chorą matkę. Przed wizytami zawsze towarzyszą jej silne bóle brzucha i napięcie, którego nie potrafi zneutralizować. 

 

Witaj!

Miało być wstrząsające i smutne. Przypiąłem pinezkę z horrorem tylko dlatego, że zdarzenia takie mają miejsce i w swej naturze bywają okropniejsze niż najbardziej wymyślny horror. 

Mam nadzieję, że chociaż w połowie udało mi się przekazać to, co zamierzałem. Cieszy mnie, że szort wzbudził w Tobie mocje.

Pozdrawiam!

 

Witaj Katia72!

Właśnie wrzuciłem na portal mini-opowiadanie o podobnej tematyce. Zapraszam do zajrzenia na mój profil.

Bardzo dobry tekst. Ukazałaś obraz matki bliski mojemu. Scena, w której matka wstaje z czteroma rękami to istny majstersztyk wyolbrzymienia jej gniewu. Mnóstwo obrazów i emocji.

Hej!

Też lubię deptać po piętach konwencji i przyznam, sam mam problem gdzie, w którym miejscu umieścić odpowiedni wulgaryzm. Z tego co zaobserwowałem, najciekawsze efekty są dziełem spontaniczności. Często im dłużej rozmyślam nad zdaniem, tym gorzej wychodzi. 

Od razu uprzedzam, że sam nie jestem mistrzem w tym temacie. 

Witam serdecznie!

 

 “Strzeliłem mu z liścia w pysk. Zamrugał zaskoczony, ale za chwilę już kontynuował”.

Zdanie o strzeleniu w pysk bardziej pasuje mi do prozy Bukowskiego niż do romantycznej, poetyckiej opowieści o klątwie. Opowiadanie zaciekawiało mnie stopniowo, z akapitu na akapit, coraz bardziej, jednak zatrzymałem się na tym właśnie zdaniu, które kompletnie wytrąciło mnie z toku czytania. 

Ogólnie rzecz biorąc, wspaniała opowieść. Od chwili wejścia bohatera do pokoju dziadka rodzi się strach. Sam pomysł oceniam bardzo wysoko, podobnie jak wykonanie. Mam tylko problem z kilkoma ostrymi wulgaryzmami, które wydawały mi się nie być odpowiednio wkomponowane w klimat.

Pozdrawiam!

Witam!

Krąg biblijny był inicjatywą matki. Ojciec miał swój święty kącik przy tv. 

Masz rację, rzadko słyszy się o wspólnym czytaniu Biblii, ale prawda jest taka, że ta forma wspólnej kontemplacji jest jeszcze obecna w nielicznych domach – znałem takie rodziny. 

Dzięki za pomocny komentarz. 

Pozdrawiam serdecznie!

 

Religia zrównana z nauką. Świetna rzecz. Może doczekamy się kiedyś zmian w tym paradygmacie. Mam nadzieje. Świetny pomysł. Jednak co do wykonania… drobne zmiany techniczne, delikatne.

Cobold, masz rację. Przegiąłem… faktycznie :/ Chyba za bardzo nakręciłem się na ten tekst.

Witam serdecznie!

Słusznie wywnioskowaliście. Jest to wstęp do czegoś dłuższego. Powieść nosi nazwę “Vana Hai”. Jej pierwsza wersja została ukończona ponad rok temu. Od tamtego momentu, wspólnie z Panią edytor zajmuję się poprawianiem utworu. Wystawiłem pierwszy rozdział, bo ciekaw byłem reakcji. Kolejny wrzucę niebawem. 

Jako, że tekst planowo będzie miał około trzysta stron, postanowiłem, że pierwszy rozdział będzie ogólnym wstępem do mocno rozbudowanego świata. Kolejny jednak, na szczęście jest już oparty na akcji, i to dość konkretnej :)

Pozdrawiam i dziękuję za wgląd. 

Morgiana89, zgadzam się z Tobą w kwestii dialogów. Muszę nad nimi sporo popracować.

Owszem, temat tekstu jest trudny, tak więc zostawiam opowiadanie na bok i co jakiś czas będę zerkał, nanosząc poprawki. 

Co do emocji, jest ich wystarczająco dużo. Nie chciałem przesadzać, bo mam do tego tendencję. Czułem, że mogę albo przeintelektualizować, albo zrobić emocjonalne fajerwerki, co obniżyłoby analitykę tekstu. Znów kwestia złotego środka – odpowiedzią na to, jest odłożenie utworu na kilka tygodni. 

Mam wrażenie, że gdybym zagłębił się w fabułę, tekst mógłby stracić mocną wymowę, którą według mnie zdecydowanie ma. 

Ostatnia rzecz, opisy. Owszem, w tej materii daleko mi do Faulknera, ale uważam, że są minimalistycznie okrojone i to jest całkiem w porządku.

Pozdrawiam serdecznie!

 

Cobold, w opowiadaniu Walden jest nawiązaniem do Thoreau. Walden, ukazane jest jako symbol miejsca, gdzie człowiek może zaznać spokoju, żyjąc w harmonii z samym sobą i z naturą. W opowiadaniu przyjmuje to wymian paradoksalny, bowiem główny bohater mógł przeprowadzić się w to miejsce właśnie w celu oderwania się od zgiełku wielkiego miasta, a jak się okazuje, wynik nie jest dlań satysfakcjonujący.

Pozdrawiam! 

Regulatorzy, opowiadanie wrzucone na portal 23 kwietnia jeszcze kulało. Wybieg, który zastosowałem miał na celu zachęcenie większej liczby użytkowników do komentowania tekstu, zaciągnięcie ludzi, którzy z jakichś powodów nie przeczytali poprzedniej wersji. Zabieg wyszedł pozytywnie. 

Brightside, biedak z depresją trafił na lekarza, który chciał pomóc, ale niestety obaj spotkali się w nieodpowiednim miejscu i czasie, bo akurat psychiatra przechodził wypalenie zawodowe, które, jak czytamy, niekorzystnie wpłynęło na jego moralność, co ukazałem w kilku zdaniach (odepchnął pojawiające się poczucie winy). Psychiatra przeżywał kryzys nie tylko zawodowy, ale i emocjonalny. Zgadzam się ze stwierdzeniem Cobolta “żeby się wypalić, najpierw trzeba płonąć”. Cobolt dobrze odczytał wzmiankę o wcześniejszych sukcesach psychiatry i fragment, w którym syn wpatruje się w ojca z dumą. 

Lekarzowi jednak, jak to u zręcznych humanistów bywa, udało się ukryć przed rodziną symptomy wypalenia i kryzysu. Jednak ostatnie zdanie w opowiadaniu wyjaśnia, że to co ukryte, zostało ujawnione w całej pełni. 

Pozdrawiam!

CountPrimagen, dzięki za wyczerpującą krytykę i cenne uwagi. Pisałeś “nie kupuję zachowania lekarza”, oczywiście moim celem było ukazanie głupoty i znieczulicy części środowiska psychiatrów, którzy studiują i uczą się nieraz dla mamony, a wiedza służy im do intelektualnej masturbacji i samoleczenia. Miał to być obraz, w którym hedonizm i głupota lekarza powodują opłakane skutki, a konsekwencje zaniedbań mogą wlec się za nim przez całe życie i być może żadna terapia nie pomoże mu wymazać wspomnienia tamtego wieczoru. 

Tak więc rozumiem, że powinienem zadbać o lepszy, wiarygodniejszy opis zachowania psychiatry. Na przykład, nie jestem pewien, jak zachowałby się po tym, kiedy żona oznajmia, że nad stawem jest policja. Czy faktycznie tak zręcznie odepchnąłby tę informację? Może natychmiast wpadłby w panikę i podleciał do okna? Może bez namysłu pognałby w miejsce wypadku?

Pozdrawiam!

Drogi Pietrek Lecter, jeśli nie zrozumiałeś możesz przeczytać jeszcze raz, a jeżeli to się nie uda, poczekaj kilka lat, nim zdasz maturę i dowiesz się, co to depresja kliniczna. 

Pozdrawiam. 

Mój doradca wizerunku od początku był przeciwny umieszczaniu jakichwolwiek tekstów o popierdywaniach. Nie chciał identyfikować tej humoreski z moim dobrym image. Nie znaleźliśmy odpowiedzi, gdzie jest granica między wolnością twórcy, a jej ograniczeniami, wynikającymi z dbania o poprawny wizerunek medialny. Po okrzyknięciu doradcy mianem cenzora mojej tworczości zdecydowalem się podjąć ryzyko umieszczenia shorta, by wzniecić dyskusję. Pojawia się wiec pytanie, czy potencjalny zdobywca Bookera, może podejmować tematy nie tylko ważne społecznie, ale od czasu do czasu zniżać się do przekroczenia tabu? Wielkie dzięki za wszystkie uwagi.

Dziękuję za cenne uwagi, jednak nago staje tylko przed swoją Kobietą.

 

I właśnie to miało być “bajanie”, ględzenie, ale na poziomie. W zamyśle chciałem wylać z siebie frustrację i gniew, ubrać opowieść w nienaganny literacki bukiecik w beatowym stylu Bukowskiego, którego akurat wtedy czytałem.

A tu masz rację, Finkla. Czytając ten tekst, po kilku miesiącach, widzę te błędy, paradoksy i własną nieznajomość historii. Muszę nadrobić co nieco. Wiersz do lekkiej poprawy, ale nadal uważam, że ma “coś” w sobie.

;)

Hej!

Wrzuciłem na betę czwarty rozdział powieści “Kajdany pamięci”.

Tekst nasączony jest tematami totalitaryzmu, przeszczepów pamięci i choroby psychicznej.

Ktoś chętny?

Dzięki za uwagi. Wcześniej zatrzymywałem się przed wymienionymi przez Ciebie zdaniami, coś mi w nich zgrzytało, ale nie bardzo potrafiłem określić co.

 

Regulatorzy, powieść będzie się składać z kilkunastu rozdziałów, krótszych i dłuższych.

 

Witajcie!

Przed kilkoma dniami wrzuciłem do betownicy fragment mojej powieści “Kajdany Pamięci”.  Zamieściłem już trzeci rozdział utworu. Poprzednie części poprawiał BaruArlab, i dzięki mu za to, jednak, chcąc edytować to, co ostatnio zamieściłem, radziłbym zapoznać się z poprzednimi rozdziałami, które możecie znaleźć na moim profilu.

Kajdany Pamięci 3” liczy 11661 znaków, więc, myślę, że nie jest to dużo. Zachęcam szczególnie osoby interesujące się Science Fiction. W tekście poruszam temat przeszczepów pamięci i totalitaryzmu.

Josehem, problem w tym, że zabrałaś się za drugi rozdział, nie znając pierwszego – głównie przez to naraziłem się linczowanie. Tu jest oczywiście mój błąd, bo powinienem oznaczyć tekst jako fragment, a nie jako opowiadanie.

Pisałaś coś o wspomnieniach Thomasa, o tym, że powinien mieć jej pamięć, a nie swoją. A więc muszę przyznać, że twoje niezadowolenia wynika z tego, że nie znasz ani pierwszego, ani trzeciego rozdziału – tam sporo się wyjaśniała.

Głupi bohater? No cóż, psychotyk taki właśnie jest; roztrzepany, bezmyślny, impulsywny i chaotyczny. To, że nazwałaś Thomasa głupim bohaterem ukłuło mnie osobiście, bo tworzyłem jego postać na podstawie doświadczeń, jakie wyniosłem przebywając z osobą chorą psychiczne. Chciałem, żeby wyszło to autentyczne, no ale, może faktycznie mój warsztat nie jest jeszcze tak dobry jak myślałem.

 

Czytało się ciężko, ale historia ciekawa. Podoba mi się to, że w tak krótkim tekście zawarłeś sporo informacji o “niebie”. Zdania są przemyślane. Ogólnie, ósemka za pomysłowość, ale, jeśli miałbym czytać więcej tekstów pisanych w takim właśnie stylu, tym językiem – nie miałbym ochoty.

Obcy w obcej skórze – napisałem tak celowo, a to dlatego, że zdanie, według mnie, dobrze brzmi. Dla przykładu z literatury wymienię tytuł książki: Obcy W Obcym Kraju.

 

I wielkie dzięki za komentarze, które okazały się pomocne, jak zwykle.

Niebawem wrzucę następny rozdział.

 

 

Przeczytałem tekst jeszcze raz, i myślę, że masz rację. Wywalę z fragmentu kwestię wiary i podziemia.

Opowiadanie jest o tym, że narkotyki to zło, a główny bohater miał psychozę, którą pogłębiał przez ćpanie. Tak więc, Drewian, zmiany osobowości bohatera, to objaw choroby psychicznej.

Pozdrawiam.

Cieszy mnie, że ci się podobało. Zamysł był właśnie taki; prosto napisać z banalnym przekazem, ale i ze śmiechem pomiędzy zdaniami.

Jeszcze nie dawno miałem kiepskie podejście do publikowania na tej stronie. Robiłem tak: piszę opowiadanie w ciągu trzech godzin, sprawdzam i wrzucam do poczekalni. Nie miałem pojęcia o betowaniu! Dopiero teraz, kiedy odkryłem to coś, zdecydowałem, że kolejne opowiadania będę wpuszczał na pieprzoną bet listę – niech tam poleży, odpocznie, zaś ja, autor, po kilku tygodniach spojrzę na moją dziecinę z innego punku widzenia, ponadto wniosę poprawki sugerując się waszymi opiniami. Takie proste, a Mirosław dopiero po kilku miesiącach publikowania na tej stronie zrozumiał o co chodzi.

Cóż, tekst mógłby być lepszy… Nie mi to oceniać. ;)

Forma robi wrażenie, zresztą nie ja pierwszy to zauważyłem. Jednak po drugim akapicie zacząłem skupiać się tylko na brzmieniu słów, na języku, co nie było odpoczynkiem – a opowiadanie chciałem przeczytać z myślą o odpoczynku. Tekst nie jest łatwy, nie raz musiałem się zatrzymywać, czasem trzeba było czytać zdanie od początku. Daję dziewiątkę za formę, piątkę za treść, a dwójkę za przyswajalność.

Pozdrawiam!

Regulatorzy, wielkie dzięki za korektę. Dostałem już kilofem w łeb i wiem, że kolejnym razem nie popełnię tego błędu. Opowiadania będę wrzucał do betowania.

Szkoda, że nie spodobał Ci się mój tekst mimo, że tym razem zmieniłem technikę pisania, zwracając uwagę na literówki i przede wszystkim pisząc wolnej. Jak zauważyłaś w utworze jest sporo błędów, przyznam, że widzę je dopiero teraz, dzień po umieszczeniu utworu na stronie, jednakże mam wrażenie, że Ty byłabyś w stanie wychwycić ich znacznie więcej. 

Starałem się korzystać z Twoich uwag i wbić sobie pewne rzeczy do głowy tak, aby na trwałe zmienić stare nawyki. Ponadto cały czas mam świadomość, że literatura jest morzem bez dna, i codziennie będę uczył się czegoś nowego, przede wszystkim nie uciekam od nauki. Efekt mojej pracy już oceniłaś. Przyznam, że umieszczając opowiadanie na stronie miałem cichą nadzieję na kolejną porcję cennych uwag Twojego autorstwa. Niestety moje życzenie się nie spełniło. No cóż, może kolejnym razem. 

 

Rozpędził się niczym zawodowy sprzedawca markowych odkurzaczy – Świetne porównanie!

Ale

Gran Canyon i “Big Bang Theory” – Te wstawki po angielsku wytrącają czytelnika ze stanu lekkiej hipnozy (ogólnie opowiadanie czyta się bardzo dobrze).  

Strunowa Teoria Wszechświata” a zaraz potem,  jeszcze w tym samym zdaniu używasz nazwy angielskiej “Big Bang Theory” – według mnie najgorszy robal w całym tekście. 

Dziękuję wam wszystkim za komentarze, a szczególnie autorom tych najbardziej krytycznych wpisów. Wiem, że w moich tekstach najczęściej pojawiają się błędy logiczne, wynikające z tego, że utwory są po prostu nie dopracowane. Dzisiaj, siadając przed laptopem w głowie miałem zupełną pustkę, nie miałem pojęcia o czym napiszę. I w jednej chwili przeskoczyła mi w myślach migawka z serialu “Z Archiwum X", więc stwierdziłem, że popłynę z tematem. Zero przygotowania. Podobnie było w przypadku reszty moich tekstów, oczywiście, z wyjątkiem powieści, których fragmentów nie umieszczałem na stronie. Jak zdążyliście zauważyć w tym utworze pojawiły się też literówki i powtórzenia. Na ogół piszę szybko, więc efektem tego są trudne do wyłapania przeze mnie – szczególnie świeżo po pisaniu – wpadki literackie.

Jeszcze raz dziękuję za zainteresowanie.

 

Realistycznie odmalowana parodia bajki o rycerzu. Podoba mi się.

Nowa Fantastyka