Profil użytkownika


komentarze: 25, w dziale opowiadań: 18, opowiadania: 16

Ostatnie sto komentarzy

Bardzo dziękuję za komentarze! Napisałem pod wpływem Extensy Dukaja właśnie, a te dialogowe “=” są z Perfekcyjnej niedoskonałości pożyczone :) Bardzo dziękuję za Was czas, kochani. :D

Chyba chodziło o to, że miłość przesłania nam prawdę, a biedny, zakochany rycerzyk ulokował uczucie w jakimś wiedźmokruku :p Można to było trochę lepiej sklecić, nie kupiło mnie, takie ot, do przeczytania i zapomnienia.

Noc jest moją porą. Dopiero gdy zajdzie słońce, a miejsce jasnej kuli zajmie blady księżyc, czuję jak mój organizm się rozbudza.

Myślałem, że drabble (tak to się odmienia?) jest o Fenrirze, który goni Księżyc i spogląda na ziemskie ulice, widok, który widzi co noc. Okazało się, że ogólny zamysł był bardziej ziemski niż myślałem. Drabble mi się nie spodobał.

Dlaczego przy tym opowiadaniu wyświetla 25 komentarzy? O_o 

 

A! No i Cesarz wysłał tradasepty na północ, by paliły palili wsie i miasta! 

– Aaaaa! – krzyknął Hwan i w ostatniej chwili rzucił zdezorientowanego posłańca na ziemię.

 

W tym momencie astrolabium runęło na ziemię

 

Mógłbyś trochę uszczegółowić niektóre partie, choćby tą:

Dzięki znakomitemu kamuflażowi dotarli do bram niezauważeni. Kilku z nich postrzeliło nieuważnych strażników na murach. Atakujący postępowali w głąb miasta.

Bo samo dotarcie w kamuflażu nic czytelnikowi nie mówi, dlaczego udało im się przedostać? Jaki był to kamuflaż, skoro pozwalał zostawać niezauważonym? Przebrali się za kupców czy zaczaili w krzakach? Moim zdaniem, warto rozwinąć. Dalsza część bitwy w Stanicy też bardzo skrótowa i szybka.

– Muszę już iść. Skontaktuję się z panem generałem później. Potrzebuję trochę czasu, aby wszystko przemyśleć. 

To było bardzo dziwne zwieńczenie rozmowy. Usuń wszystkie monologowe wstawki i przeczytaj ten dialog. Facet ledwo co przyszedł do generała, ten zaczyna jakieś tyrady na swoją cześć, a malarz strzela mu w twarz tekstem “muszę już iść”.

 

Sam pomysł z artystą na gryfie bardzo mi się podobał. :D Wykonanie już mniej, głównie przez brak szczegółów, ale też przez monolog pierwszej części, który wydał mi się drętwy. Dialogi były już nieco lepsze. Twoja historia jest trochę podobna do “Ani słowa Prawdy” Piekary. Z piekarowego składziku wziąłeś poczucie humoru, które starałeś się wymieszać z poważną tematyką puenty. Wychodziło to różnie, raz szczerze się uśmiechnąłem, innym razem poczułem się dziwnie. Puenta trochę skopana, niepotrzebnie wyjaśniałeś symbolikę obrazu. Zabrałeś tym samym czytelnikowi przyjemność interpretacji i możliwość wyciśnięcia morału. Wystarczyłoby przedstawić sam obraz, a resztę pozostawić wyobraźni czytającego. :)

 

Tekst wymagał ode  mnie sporej uwagi, kiedy chciałem oddać się treści i odpłynąć, wtedy gubiłem wątek i traciłem rozeznanie. Całość trochę… fragmentowa? (skąd ja to znam?) Poczułem się jakbym czytał fragment czegoś większego, co jednak nie zostało w pełni ukazane. Brakowało mi samego sedna historii, czułem się tak, jakbym czytał relację z jakiegoś wydarzenia. 

Dziękuje każdemu komu chciało się przeczytać. Zwróciliście mi uwagę na ciekawy problem, to co wydaję się logiczne mi, może być niejasne dla odbiorcy. Poza tym odhaczyłem w notatniku, że przy następnym opowiadaniu będę większą uwagę zwracał na: kreacje bohatera,  miejsce akcji, logikę działań postaci i fabułę. Zwłaszcza na fabułę. [Możecie mi polecić jakiś link, pdf albo książkę na ten temat?] Jeszcze raz wielkie dzięki za komentarze. Pozdrawiam. :]

Jest rano, więc bądź litościwa dla głupich teorii starego J. ;D

 

To jakiś bal w Czyśćcu. Arystokraci to dusze już oczyszczone, przez co mające dostęp do kręgów niebiańskich, są jednak pełne pychy i z pogardą patrzą na dusze “nieoczyszczone”(plebs). Kłóciłoby się to z koncepcją idealnego nieba, ale ja w takie nie wierzę, no by czy sam Lucyfer nie był kiedyś pupilkiem swego Stwórcy? Wydaję mi się, że Czyściec został upolityczniony, a nasz killer jest tu agentem piekła, który ma za zadanie utrudnić duszom oczyszczenie. I swój cel osiągnął. Wydaję mi się, że chciał wzbudzić poczucie winy w duszach obu wariantów, wyłamując wyrwę “w politycznych zabezpieczeniach nieba”. Gdyby się jeszcze okazało, że było to samobójstwo, to można by zmodyfikować teorię tak, że niedoszły morderca sam jest nieoczyszczoną duszą, która się “poddała”(zabiła) i dobrowolnie skazała na piekło. Ta dama zaś to jakiś wysłannik nieba, który utwierdza dusze w przekonaniu, że warto trafić na świetliste peryferie Pana. (utwierdza w tym sensie, że jest zjawiskowa przez co wywołuje pragnienie dołączenia do tak pięknych istot) ~ inspirated by your avatar, pozdrowionka. :)

Ostry start, od razu wiedziałem, że nie bierzesz jeńców… :0 O ile początek pobudził mnie na wieczór, o tyle cała reszta była rozczarowaniem. Za szybko, zdecydowanie za szybko, nie zdążyłem przetrawić jednego, a tu już dzieje się kolejne. Niektóre uwagi, jak ta z nogawką, niesmaczne. No i ostatnie dwa wersy… naprawdę zepsuły mi całkowicie odbiór końcówki. 

Nooo mam teorię, ale uprzedzam… będzie głupia. Cały tekst siliłeś/siliłaś się na potęgowanie różnic między klasami społecznymi, miało to pewnie swój powód. Wydaję mi się, że gruby szlachcior symbolizuje(tu niespodzianka) szlachtę, kelner Antoni to zaś flagowy przykład plebsu. Czyżby chodziło o to, że rewolucja międzykastowa niesie za sobą niewinne ofiary? :0 Pasowałoby nawet, miałem jeszcze drugą hipotezę, w której to “dama nad damami” to jakaś personifikowana postać Śmierci, ale… umarło w przedbiegach. :)

Podłączam się pod komentarz Belhaja. Niestety główną wadą jest to, że historia nie oddziałuje na wyobraźnię. ¾ jest opisowe, by dopiero na końcówce unaocznić zamysł autora. Te ¾ powinno wprowadzić jakąś mgiełkę klimatu, rodzić niepokój itd. Tymczasem przeczytałem tekst spokojnie i bez emocji jak artykuł w gazecie. Podsumowując: musisz popracować nad tworzeniem nastroju i straszeniem czytelnika, czyli paradoksalnie nad tym, co w horrorach powinno być na pierwszym miejscu. Moja ocena to 3.

Wydaję mi się, że tekst miał być o zgiętym psychicznie zabójcy i styl tekstu miał odpowiadać sposobowi jego pokręconego rozumowania, stąd całe to… zamieszanie. Chciałeś wmieszać do opka trochę kąśliwych stereotypów, stąd stare babki, hipsterzy itp. Ale zdecydowanie przeolbrzymiłeś.

 

~ to była moja interpretacja, kiedy byłem w połowie tekstu i widziałem w nim jakiś sens. Teraz niestety całkiem zgubiłem wątek. Z ostatniego wersu wynika, że to wizualizacja jakiegoś wariata. Pomysł nawet niezły, ale wykonanie zdecydowanie za słabe. Za dużo niejasności, hiperbol i wstawek niby-humorystycznych. Do tego te celowe błędy strasznie spowalniają czytanie. Moja ocena to 2.

 

Spieram się z kimś na innej stronie. Załóżmy hipotetycznie, że jest jakaś linia dialogowa:

<dialog> – milczał CZY <dialog>. – Milczał?  – wiem że brzmi kretyńsko, ale…

 

Edit: – Młodzi sprowadzają ten świat na dno. – Milczał przez chwilę, kreując w głowie dalszą odpowiedź.

Czy milczenie jest czynnością “gębową”? Bo nie wiem jak zapisać w dialogu.

No, no, no… Gratuluję debiutu. :D Od pierwszego  do ostatniego słowa czytałem jak zahipnotyzowany. Świetny pomysł ze smoczym punktem widzenia, jestem ciekawy jak dalej będzie wyglądać akcja z perspektywy smoka zamkniętego w człowieku. :)

AdamKB dziękuje za miłe słowo. :) Błędy poprawiłem ~ starałem się poprawić. W przyszłości postaram się ich unikać, szczególnie interpunkcyjnych, które są moją zmorą.

Dziękuje wszystkim za szczere opinie, szczególnie zaś Adamowi za rozłożenie na czynniki pierwsze. :D Wiem, że wykonanie jest jakie jest, w zamyśle był to drabble więc nie mogłem się rozpisać. Co do braku fantastyki… mój błąd. Zobaczyłem kategorie takie jak dramat i zinterpretowałem, że przyjmujecie wszystkie gatunki na stronie. Powinienem się w sumie domyślić, przecież to nowafantastyka.pl, no ale już trudno. Przepraszam najmocniej. Jeszcze raz wielkie dzięki za poświęcony czas, pozdrawiam serdecznie. :)

Meteoryt pierdolnął gdzieś na Pacyfiku, nie u nas, więc ja na jej miejscu bym się raczej cieszył.

Przeszedłem na palcach do pokoju… Że co? Nie jestem pantoflem, o nie, ale nie cierpię, jak mi baba nad głową pierdoli.

Jak dla mnie dwa wulgaryzmy zbyt blisko siebie, tym bardziej, że w różnych kontekstach.

Ogólne wrażenia mam dobre, chociaż nie wiem czy istnieje gatunek comedy SF :D

Trochę krótko, a fabuła, mimo początku, dość przyziemna. Cały tekst miły i sympatyczny, ale raczej nie zapada w pamięć na dłużej.

Bardzo ciekawie mieszasz styl wyniosły z potocznym, fajnie się czyta akapit z jednoczesnym udziałem “babek-przekupek” i odwiecznym pytaniem: dlaczego? Rozmowa z duchem wymagała nieco skupienia, jej treść jest mglista, czytając ją, wracałem co chwilę do poprzedniego wersu, bo ginął mi wątek. Wrażenia ogólne jednak bardzo dobre. :)

Trochę mnie zdziwił już pierwszy akapit. Opisujesz całą masę czynności krótkimi zdaniami, lepiej wyglądałoby to gdybyś tę listę ukrócił do minimum i przeszedł od razu do akcji właściwej. Jest kilka momentów naiwnych, które w założeniu miały śmieszyć np. trąbienie aut, kiedy bohaterowie chcą rzucić mięchem. No i właśnie… bohaterowie… są gówniarscy i odpychający, a już zajście w autobusie było dla mnie kompletnie hollywoodzkie i nietrafione. Na plus na pewno kilka momentów w których się uśmiechnąłem, ale ogólnie opowiadanie dość słabe.

Nowa Fantastyka