Profil użytkownika


komentarze: 188, w dziale opowiadań: 187, opowiadania: 168

Ostatnie sto komentarzy

Trochę mnie ostatnio na portalu nie było (za dużo pracy, za mało czasu i takie tam), ale widzę, że pewne rzeczy się nie zmieniły i humor trzyma się dobrze. Historyjka, choć prosta, ubawiła mnie bardzo. Poza tym dostrzegam w tym komiksie, pewne prognozy na przyszłość. W dobie galopującej technologi medycznej (implanty dziś – implanty jutro), kto wie? Może przyszłym rodzicom, przyjdzie walczyć i z takimi problemami. 

No nie powiem, ciekawy pomysł i całkiem zabawne. Fajnie się czytało tą space operę… eee… space korpo?

Fajny tekst, choć komedie romantyczne to nie specjalnie moje gusta. Zabawnie napisany i właśnie dobry humor jest tym, co w opowiadaniu pod pasowało mi najbardziej. Bardzo dobrze wyszła scena w galerii. Zakończenie też pasuje. No i oczywiście pomysł na dywanowy nalot kwiatowy.

Muszę przyznać, że pomysł na opowiadanie wyszedł całkiem fajnie. Duży plusik za plastyczny opis batalii z zachowaniem realiów historycznych. Ogólnie tekst jest ciekawy i dobrze napisany.

Ok, takiej wersji jeszcze nie czytałem. Legenda Camelotu dorabiająca jako hydraulik… Muszę przyznać, że tekst przypadł mi do gustu. Fajny pomysł, dobrze napisany. Zakończenie wzbudziło mój szczery uśmiech.

Jak najbardziej się zgadzam odnośnie zielarek/czarodziejek i herosów/fartownych wojowników. Zwykli ludzie robią coś niezwykłego, w oczach współczesnych, a potem historia zaczyna żyć własnym życiem. W końcu my też tworzymy legendy… Hej! Właśnie widziałem Elvisa!

Ciekawe spojrzenie na jeden z aspektów współczesnego społeczeństwa. Z jednej strony zasłużył sobie chłopak, z drugiej trochę go jednak żal. Duży plusik za zręczne wplecenie wątku fantastycznego. Mitologia grecka, jeśli odrzucić jej ugrzecznione wersje, to dość mroczne historie. Tym bardziej pomysł autorki na czarodziejkę Medeę jest interesujący. Z czego pamiętam, starożytne teksty przedstawiały ją raczej w jednym, negatywnym świetle, co samo w sobie, sugerowało by manipulacje. Oczywiście mówimy o mitologii, opowieściach raczej zmyślonych, ale czyż niektóre z nich nie mogą zawierać przysłowiowego ziarnka prawdy? Pamiętamy przecież jak to było z Troją Homera i pewnym dziewiętnastowiecznym, niemieckim przedsiębiorcą, który postanowił zabawić się w archeologa.

Fajny pomysł z tym Lancelotem. Też mi się wydaje, że postać ta jest nieco bardziej skomplikowana, niż wynikało by to z legendy. Na pewno jest parę niedopowiedzeń.

W opisie przygotowań, przed atakiem na lotnisko, zmieniłbym w zdaniu “jest tam sporo niezłych  zachodnich rakiet przeciwpancernych” na określenie przeciwpancerne pociski kierowane, ale to tylko taka uwaga kosmetyczna.

Dobry tekst. Bez fajerwerków powiedziałbym, ale sprawnie napisany to i dobrze się czyta. Plusik za poruszające zakończenie.

Zabawny tekst, choć podejrzewam, że lotnikom, zwłaszcza tym mającym na koncie powietrzne zderzenia z ptactwem, może jednak do gustu nie przypaść.

Muszę przyznać, że to ciekawy pomysł na opowiadanie. Nieco psychodeliczny (nie ma jak mechaniczne emu i krokodyl) plus trochę parodii. Czytało się fajnie. 

Przeczytałem do końca. Pomysł jest, ale muszę się zgodzić z wcześniejszymi komentarzami. Temat opowiadania mocno ograny. Rozumiem, że trudno zaskoczyć czymś nowym i tekst niestety nie zaskakuje. Brakuje jakiegoś mocniejszego zwrotu akcji, np. poważniejszej konsekwencji z używania stop-czasu. W tej formie zakończenie jest trochę nijakie.

 

“Oni porzucają takie stop-czasy – to słowo zabrzmiało w jego ustach jak przekleństwo – zmyślne urządrzonka, które mogą takim nieuświadomionym ludziom jak Ty, namieszać w głowie.”

 

Nie lepsze byłoby stwierdzenie “Oni podrzucają takie stop-czasy”

Przeczytałem z przyjemnością. Pomysł na opowiadanie po trosze zwariowany, a po trosze zabawny, ale z całą pewnością mogę stwierdzić, że mocno wciągający.

Ciekawy tekst i nie mniej ciekawa dyskusja pod nim. Też lubię poczytać o starożytnej technice, choć moimi idolami w tej kwestii są raczej Grecy i Rzymianie. Nie powiem, lubię sobie pogdybać, jak bardzo technika skoczyłaby do przodu, gdyby Rzym jednak nie upadł w V wieku.

Fajny pomysł na pokazanie obcych istot, jak rozumiem od dawna uwięzionych na planecie , ale zgodzę się z Drakainą, zbyt ubogie tło tekstu. Przydałoby się kilka opisów więcej.

Fajne opowiadanie. Ciekawy miks celtyckiej mitologii i nowożytnej historii, choć końcówka nieco mnie zaskoczyła. Spodziewałem się bardziej mrocznych klimatów, a tu taki swoisty happy end. Zastanawia mnie też ostatni akapit, a konkretnie efekt końcowy takiego związku – wojownik lecący z bandażami do wrogów, których przed chwilą przykładnie pociął?  

Opowiadanie porusza. Reakcje załogi stacji w obliczu nieuchronnej zagłady zostały opisane bardzo sugestywnie. Zakończenie również pasuje. Dołączając się do dyskusji na początku komentarzy, też spotkałem się z tłumaczeniem angielskiego “low gravity” jako słaba grawitacja.

Ciekawe opowiadanie. Pomysł pokazania inspektora Vidocq’a w trochę innym świetle, wypadł całkiem nieźle. W końcu każdy chyba potrzebuje czasami jakiejś odskoczni.

Przeczytałem do końca i nie marudzę. Zgodzę się , że pomysł jest i to całkiem ciekawy. Tylko zakończeniu, moim zdaniem, brakuje większego zwrotu akcji czy czegoś w tym rodzaju.

 

“Grosskreutz paplała bez przerwy, a golem była tak otępiały, że przyjmował jej słowa bezkrytycznie”

 

 

 

Ciekawe opowiadanie. Muszę przyznać, że klimat świata po inwazji obcych jest dość sugestywny, mimo dość oszczędnych opisów. Tekst ma swój klimat i wciąga, choć na początku trochę się gubiłem. Fajny pomysł na zakończenie.

 Nie powiem żebym był wielkim fanem baśni, ale tą przeczytałem z zaciekawieniem. Tekst napisany z sensem, udana baśniowa stylizacja. Morał jest. Zgodzę się z opinią, że autor zręcznie połączył bajkowe klimaty z prozą życia.

Całkiem ciekawy tekst. Fabuła, tej w sumie sceny, jest stworzona sensownie, co przekłada się na odbiór naszego bohatera. Odbiór raczej pozytywny dodam (nie ma jak spryciarz otoczony ludźmi niedouczonymi). Ogólnie opowiadanie mi się podobało.

Właśnie przeczytałem i bynajmniej nie żałuję. Historia opowiedziana ciekawie. Tło epoki ładnie odwzorowane (szczegóły się liczą). Bardzo przypadło mi do gustu tempo, z jakim rozwija się akcja. Tekst od początku sugeruje, że chodzić może o sprawy nadnaturalne, ale i tak dałem się zaskoczyć pomysłem z duchem. Takie wyjaśnienie naprawdę pasuje. Podsumowując, fajne opowiadanie.

I właśnie przez takie sytuacje i nieporozumienia rycerze wyginęli. Fajny tekst!

Fajna przypowieść. Miło się ją czytało, tylko może zakończenie jest zbyt oczywiste, choć to też nie problem. Pasuje do tego tekstu.

Całkiem ciekawa lektura. Muszę przyznać, że bohatera opowiadania trudno polubić. Rozumiem, że autor chciał pokazać na jego przykładzie, ile mroku może kryć się w zwyczajnym człowieku. Jeśli tak, to się udało. Nie przekonuje mnie tylko reakcja programu nadzorczego – Lisy. Tak trochę za łatwo dała się oszukać.

Sympatyczny tekst. Całkiem miło się czytało. Fajnie przedstawiony problem niedocenionych geniuszy. W końcu, ileż takich przypadków odnotowała ludzka historia?

@mr.maras

Zdecydowanie nad wieloma rzeczami będę musiał jeszcze popracować. Dzięki za komentarz i uwagi.

@NoWhereMan

No fakt, jak na tekst, który w założeniu miał humorystyczny, przesadziłem z poważnymi opisami. Mogłem bardziej pójść w absurd. Człowiek uczy się na błędach (mam nadzieję).

Fajny pomysł, a przy ataku biedronek był szczery uśmiech. Ogólnie oceniam tekścik pozytywnie.

@Arnubis

No cóż, chciałem stworzyć jakieś konkretniejsze tło dla wydarzeń opisywanych w tekście. Muszę jednak przyznać ci rację. Faktycznie mogłem to trochę inaczej zorganizować. Dzięki za komentarz.

@ Regulatorzy

Oj nazbierało się u mnie tych błędów. Nie ma co ukrywać z przecinkami to jest u mnie problem. Tym bardziej dziękuję za wychwycenie i uświadomienie mi moich niedoskonałości. Będę nad tym pracował. Obiecuję!

@ Finkla, Drakaina, Dalekopatrzący

Też się długo zastanawiałem nad formą zapisu. Doszedłem do wniosku, że forma cyfrowa będzie jednak lepiej pasować. Dzięki za komentarze. Miło mi, że chociaż troszkę się podobało.

@Tarnina

Za Yodę dziękuję serdecznie. Za celne uwagi również.

@Stn

Z tym archipelagiem to mnie masz. Zabawne jak często człowiekowi akurat nie przychodzi na myśl to jedno pasujące słowo. Dzięki za spostrzeżenia.

 

Pomysł na nieco wkurzonych kosmitów, hałasującą Ziemią, uważam za całkiem ciekawy. Poza tym udana końcówka. Grunt to kultura, jak się narozrabiało, przeprosić trzeba. Naprawdę fajny tekst.

Ciekawy tekst. Choć z początku nie zbyt do mnie przemawiał, tym bardziej muszę pochwalić ogólny pomysł na “naszą małą, własną apokalipsę”. Dobre zakończenie, takie podsumowanie relacji męża i żony, no i oczywiście latający statek piracki … nie żałuję lektury.

Klimatyczny szort. Ciekawe zestawienie dziecięcej wyobraźni z srogą rzeczywistością, no i fajnie napisane.

Niezłe, ciekawe spojrzenie futurystyczne batalie prawne. Pomysł na sięgnięcie do historii najsłynniejszego amerykańskiego gangstera też na miejscu i pasuje. Zastanawiam się nad zakończeniem. W sumie opowiadanie napisane w poważnym tonie, ale motyw z lodówką odebrałem jako dość humorystyczny. Z drugiej strony, jak już dojdziemy do etapu z SI stosowaną w sprzętach domowych, a nie wątpię, że do tego kiedyś dojdzie … no cóż patrząc z tej perspektywy to już wcale nie ma się z czego śmiać. Popieram otwarte zakończenie. Myślę, że nie zachował tych faktur.

Ok, jak dla mnie tekst prezentuje się dobrze. Fajny pomysł na cyberpunkowe klimaty w słowiańskich realiach plus trochę Tolkiena. Przeczytałem, nie żałuję.

 

Zabawny tekst, zwłaszcza zakończenie z Wielkim Księciem dożywającym swych dni w niezmąconym spokoju. Dobre.

Pomysł i fabuła całkiem ciekawe. Podobnie jak bohaterowie opowiadania. Relacje między grupką istot wzajemnie się nieznoszących, a zmuszonych do współpracy, wiarygodnie opisane. No i humor jest. Zabrakło mi tylko jakiegoś przytupu na zakończenie. Poza tym lektura zacna i przyjemna.

Wesołe, no nie powiem i ciekawe spojrzenie na temat. Jeśli mógłbym coś zasugerować autorowi to, w najbliższym czasie, nie przyjmować zaproszeń, od jakichkolwiek organizacji religijnych, dotyczących wspólnej zabawy przy ognisku.

Ok, krótko, ale treściwie. Dobrze napisane i pomysł całkiem fajny. Przeczytałem z przyjemnością.

Ciekawy tekst. Podobnych historii już trochę było, ale tą i tak czytało się przyjemnie, a przecież o to w pisaniu chyba chodzi. Jeśli miałbym się do czegoś przyczepić to tylko do niepotrzebnego “wygadania się” autorki we wstępie. Kiedy bohater dociera na dach zakończenie staje się oczywiste, a tak byłaby zawsze jakaś niepewność – uda mu się czy nie?

Zasadniczo nie lubię przerabiania greckiej mitologii na współczesną modłę bo, w moim odczuciu, jakoś tak nie wypada. Tym bardziej z przyjemnością oświadczam, że tekst mi się spodobał. Pomysł, na lekcję odpowiedzialności, jest fajnie i ciekawie zrealizowany. W końcu sami starożytni Grecy widzieli swoje bóstwa jako pięknych,potężnych i nieśmiertelnych, ale jednak ludzi, których zachowanie jakoś nie specjalnie odbiegało od tego, co prezentowali wyznawcy.

Dobre, prawdziwie psychologiczno-socjalistyczne hard SF i to takie pisane z dużej litery. Poprawka, z samych dużych liter i z podkreśleniem, a końcówka powala lepiej niż oblodzony chodnik. Serio!

Fajny tekścik. Fanem motoryzacji nie jestem, ale i tak się spodobał. Gratuluję pełnej setki !!!

Proste i dowcipne, a motyw z kartką też spowodował u mnie efekt banana na twarzy. Poza tym, choć nie wiem czy było to intencją autora, tekst momentalnie rozwiązał tak powszechny u wielu osób problem przed urlopowy, czyli w góry czy nad morze. Może jednak nad morze. Zdecydowanie nad morze …

Hmm … opowiadanie matematyczne. Uczciwie się przyznam, że z matmy mocny nigdy nie byłem i ma to wpływ na mój odbiór tekstu. Mimo wszystko pomysł ciekawy, swoisty klimacik też jest, więc narzekać nie będę.

Pomysł na “wielką tajemnicę” całkiem niezły, ale co do całości to się niestety muszę zgodzić z wcześniejszymi opiniami.

Przeczytałem tekst i mogę uczciwie powiedzieć, że mi się podoba. Fajny pomysł na opowiadanie, całkiem sprawnie przeprowadzona intryga, no i to zakończenie w stylu “kto pod kim dołki kopie…” Pomysł na winko instant też niczego sobie, tylko patrzeć, aż ktoś to faktycznie wymyśli.

To zależy, od czasu i hmm… ciśnienia?

No tak, teorie wielu wymiarów, kosmiczne floty i epickie batalie, zdemolowane systemy itd., ale i tak kuwetka najważniejsza. Każdy kot potwierdzi. Fajny i zabawny szorcik.

Jak dla mnie, ok. Miło się czytało, pomimo faktycznego braku “ogonków” tu i ówdzie

(“ Przynajmniej nie za taka kasę żeby się opłacało”). Fajnie odmalowany świat, zwłaszcza jeśli pamiętać, że napisać dobry cyberpunk w polskich klimatach, wcale nie taka prosta sprawa. Zakończenie zaskakuje i to w podwójnie. Tylko mecha bym inaczej nazwał. Może Zawisza? W końcu nasz najsłynniejszy opancerzony wojownik.

Zabawny tekst i zgodzę się, że całkiem udanie adaptowany do realiów portalowych. Przy ostatnim zdaniu uśmiałem się uczciwie. Wielce trafiona puenta.

 Ciekawy i mądry tekst. Muszę przyznać, że mi osobiście ta historia skojarzyła się z … historią. Taką przez wielkie W, dotyczącą autentycznych dynastii panujących i wzajemnych relacji między rządzącymi i rządzić pragnącymi. Oj, nie jeden Kopciuszek w taki sposób poległ.

Przeczytałem tekst z przyjemnością. Zabawny i lekki w odbiorze, a przy puencie, szczerze się uśmiałem.

No nie powiem, zakręcona ta rodzinka. Szorcik w porządku i choć nawiązuje do raczej nieprzyjemnych zjawisk klimatycznych, zdecydowanie śmieszy. W pozytywnym sensie.

Dobre opowiadanie w konwencji legendy i stylistyka też pasuje. W sumie bardzo miło się czytało.

Sympatyczna i zabawna historia, choć muszę przyznać, że bardziej odpowiadają mi poprzednie, mocniej osadzone w historii legendy.

Fajny drabelek i szczerze współczuje przeżyć traumatycznych, aczkolwiek nie mogę się jednak oprzeć wrażeniu, że tekst oryginalny znalazł się niejako w cieniu dyskusji szanownych profesorów na jego temat zresztą, co oczywiście nie przeszkadza bo i dyskusja na wysokim poziomie (wiadomo, z góry lepiej widać).

Czego to ludziska nie wymyślą, żeby sobie dogodzić. Technika na “ble–ble–ble”? Swoją drogą po lekturze tego tekstu też się długo i radośnie śmiałem.

Dobre, ciekawe spojrzenie na klasyczną bajkę i fajne napisane. Zabawne zakończenie i przy tym dobrze podsumowujące opowiadanie.

No tak, takie buty … a ja myślałem że wena to taka pani co przychodzi i inspiruje, a tu robot, znaczy android przylatuje. Końcówka zabawna, ale i zaskakująca. Osobiście wyobrażałem sobie jakieś koszmarki w stylu matriksa. A Pan Autor niech nie narzeka. Codziennie, w całym kraju, tysiące polonistek jakoś daje rade.

Przeczytałem z przyjemnością. Naprawdę zacny pomysł. Najlepiej chyba wypadła, moim zdaniem, postać Gatopolusa. Przypomniał mi się przy okazji taki gadający piesek z powieści Pratchetta, który miał zwyczaj mówić hau albo szczek, jak ludzie za dużo usłyszeli. Tak dla uspokojenia bo przecież zwierzęta nie mówią. Fajnie opisane perypetie autora. Naprawdę zabawne. W sumie miał szczęście, że powieści wojennych nie pisał.

Całkiem sprawnie napisane opowiadanie i dobrze wpisuje się w klimaty internetowych pól bitew, a z istnienia takowych to sobie chyba już wszyscy zdają sprawę. Historia przejrzysta, bez nadużywania specjalistycznej terminologii. Tylko końcówka do mnie nie przemawia. Trochę to za proste wytłumaczenie, ale z drugiej strony …

Muszę przyznać, że przedstawiona w tekście wizja kierunku, w którym może pójść szeroko rozumiana konsumpcja i komercja, dość mnie rozbawiła, ale z drugiej strony to jednak mroczna wizja, tak sobie myślę. Natomiast końcówka zdecydowanie pokrzepiająco swojska. Przyszłość przyszłością, ale i tak tradycyjnie chodzi o to, co by klienta w bambuko zrobić. Dobre.

Całkiem fajny pomysł na “kulturalnego wilkołaka”. Końcówka ” … nie jesteśmy my” uczciwie mnie rozbawiła. Muszę się jednak zgodzić z wcześniejszymi postami w kwestii zbyt lakonicznego opisu tła tej historii. Owszem można się domyślić paru rzeczy, ale wypadałoby ze strony autora nieco bardziej tą historię rozbudować. Ogólnie mówiąc, mogło być lepiej, ale nie jest źle.

Ok, dobre. Tekst, jak dla mnie, naprawdę nadaje się na mitologię stworzenia dla młodej, koniecznie rolniczej, kultury (tak coś w okolicach epoki brązu) . Serio. Lubię historię starożytną, trochę sobie człowiek poczytał i tak na dobrą sprawę właściwie we wszystkich cywilizacjach od Egiptu po Chiny występują podobne podania. Mam na myśli mechanikę stworzenia pierwszych ludzi. Cały czas coś wycinaniu, lepieniu. Zastanawia mnie tylko jedna rzecz. Dlaczego te wszystkie mity tak bardzo przypominają połączenie książki kucharskiej z poradnikiem małego majsterkowicza? :)

Fajny pomysł i ciekawe, całkiem wciągające opowiadanie.

No dobra, tekst króciutki i w zasadzie to scenka, ale końcówka, szczerze przyznaję, wielce mnie ubawiła.

Pomysł niezły, klimat też całkiem ciekawy, ale fabuła, w moim odczuciu, trochę kuleje. Tak trochę to wszystko za szybko i za krótko. Przydałoby się pewne elementy nieco rozbudować. Nieco więcej o bohaterach opowiadania albo historii tej substancji, coś w tym stylu.

Oj, muszę się zgodzić z przedmówcami, co do lekkiego chaosu w tekście. Gdyby nie wstęp autora miałbym pewne problemy ze zrozumieniem o czym właściwe to opowiadanie jest. Nie chciałbym jednak tylko narzekać, więc daję plusika za tematykę tekstu. Jeśli spojrzeć na historię ludzkości, przykładowo zagładę kultur indiańskich Ameryki Południowej przez Hiszpanię czy ogólnie wielkie imperia kolonialne to trzeba stwierdzić uczciwie, że bardziej zaawansowane technicznie cywilizacje niezbyt miło obchodziły się z tymi mniej rozwiniętymi. Dobrze, że w końcówce zaznaczyłeś wątpliwości przedstwicieli “wyższej” cywilizacji. Czyż rozwój techniki nie powinien iść w parze z rozwojem etyki jej użycia? Wart by było ten temat w tekście bardziej rozwinąć.

Fajny tekst, miło się czytało i przesłanie jest, choć trochę moim zdaniem niepokojące. Jak tak dalej pójdzie, to w przyszłości kojarzeniem ludzi nie będą zajmowały się swatki tylko agencje wywiadowcze.

O kurcze! Trzy ciąże? Jednym paluchem? W kilka minut!? No nie powiem, ale goście od takiego programu plus coś tam byliby zachwyceni! (a przynajmniej do czasy kiedy przyjdzie księgowy i wykaże ewentualne koszty)

Fajny pomysł z tym samoświadomym dronem i zakończenie, jak dla mnie, też pasuje. W końcu, czyż inteligencja to nie umiejętność (między innymi) dostosowania się do otaczających warunków?

Nawet całkiem fajne SF z wyraźną inspiracją historią nowożytną Polski i Europy. Może trochę za dużo opisów technicznych, a za mało fabuły, ale w sumie to się nie czepiam.

Zgodzę się z opinią, że to bardziej rys historyczny z legendą w tle niż opowiadanie, ale tak się składa, że bardzo lubię czytać na temat regionalnych legend (mają swoisty klimat) tak więc, jak dla mnie, tekst jest ok.

Całkiem fajne. Owszem do tego czy owego można by się przyczepić, ale nie oto chodzi. Czytało się dobrze i w sumie mogę uczciwie stwierdzić, że historia całkiem ciekawa plus interesujący pomysł na jednorożca.

Ok, może i temat faktycznie nieco powielany, ale czyta się dobrze. Klimat w opowiadaniu jest. Wizja ponurej przyszłości, całkiem konkretnie opowiedziana. Mi się podobało. Zgodzę się też z resztą opinii, że scena z babcią wyszła znakomicie.

Hm, ciekawy pomysł. Rozumiem, że w tej wersji historii coś nie tak poszło pod Wiedniem w roku 1683?

Oj, świetny tekst! Uśmiałem się do łez (zwłaszcza przy scenie odprowadzania zawianych duchów). Ciekawe zmieszanie wierzeń i motywów kulturowych, ale w końcu mamy globalizacje, co nie?

Przeczytałem i uważam, że fajne. Fabuła opowiadania interesująco skonstruowana, czytałem z zaciekawieniem. Relacja Gusliv – Zalia, no cóż, temat trochę ograny, ale akurat tutaj pasuje. Motyw z motylami robi niezły klimat.

Pomysł całkiem fajny. Rezygnacja wobec nieuniknionego nawet nieźle opisana, ale brakuje jakiejś akcji. No tak trochę nic się nie dzieje.

Musze się zgodzić z opiniami na temat dłużyzn w tekście. Przydałby się więcej dialogów, jakieś zwroty akcji. Z drugiej strony opowiadanie ma klimat. Konflikt opowiedziany z perspektywy nastoletniej dziewczyny jest tu całkiem wiarygodny. No i zakończenie – naprawdę ciekawe, choć przydałoby się temat nieco rozwinąć bo jest uczucie lekkiego niedosytu.

Całkiem fajne, nie powiem. Ciekawy pomysł na intrygę, ale zakończenie faktycznie nie przekonuje. Chodzi mi konkretnie o “olśnienie” komendanta. Tak trochę za szybko i w sumie z niczego się zorientował. Dodałbym więcej wcześniejszych poszlak. Może coś, co wiedźmin powiedział w trakcie rozmowy (bo mu się wymsknęło np.). Poza tym czytało się dobrze.

Nowa Fantastyka