Profil użytkownika


komentarze: 115, w dziale opowiadań: 115, opowiadania: 34

Ostatnie sto komentarzy

Szkoda, że nie została ukazana mroczniejsza strona tej wielopokoleniowej odysei. Być może są to wrażenia wynikające wyłącznie z przeczytania fragmentu dzieła, a całość jest dużo głębsza. Tutaj, emocjonalnie nie przywiązałam się do postaci, a szkoda – jako bóg-maszyna ma spory potencjał na swoje obyczajowe perypetie w świecie „zawieszonym w próżni”.

 

Twoje wrażenie Żongler może wynikać z tego, że tworzę w ramach uniwersum, w którym zamierzam osadzić sporo innych tekstów, które (niestety) jeszcze nie powstały. Jak na razie wszystko co tutaj publikuje to raczej szkice, pewne przymiarki do napisania czegoś więcej. 

 

Jeśli zaś chodzi o mrok… poczekaj :).

Wielkie dzięki za komentarze!

 

Wolę, żeby historia była niedopowiedziana niż przegadana. Wyobraźnia czytelnika potrafi czasami zrobić większą robotę niż autor.

 

(Prawie) wszystkie opowiadania, które zamierzam pisać będą w tym samym uniwersum, więc spokojnie, Gwiazdowid powróci.

 

Mam nadzieję, że poprawisz usterki, bo chciałabym zgłosić opowiadanie do Biblioteki.

 

Naniosę poprawki jak tylko będę mieć chwilę spokoju z pracą.

Ja mam tak dziwnie, że od fantastyki oczekuję logicznej konstrukcji, a od "fantazjopisarzy" elementarnej wiedzy n.t. zjawisk, które opisują.

 

Jasne, tylko, że wtedy nie miałbym opowiadania a wykład o fizyce. W KAŻDYM sf trzeba zampomnieć trochę o realnym świecie, więc Twoje zarzuty można również wystosować wobec… 99% opowiadań na stronie.

Wystarczy tylko wprowadzić nadświetlną i już skreślone. Statek dolatuje do innej planety w czasie godzin, koniec. A klasycy tacy jak Lem mają w swoich książkac takich potworków wiele. Nie wspomninając już o takich filmach jak Interstellar; nic nie jest w stanie przetrwać wlecenia w czarną dziurę. Star Trek też idzie do kosza. 2001 odyseja kosmiczna też out. Diuna? Nie! Fundacja też jest bajką. Fantastyka naukowa nie polega na ślepym trzymaniu się podręczników, a raczej na zabawie nauką. Jasne, w bliskiej obecności pulsara nie przeżyje nic, ale mamy na przyklad świetne Jajo Smoka, opowieść o życiu na powierzchni pulsara. Mogę tak dalej wymieniać.

 

Ok! Fajna dyskusja. Mam kilka pomysłów na kilka ciekawych smaczków światotwórczych.

 

Dzięki też za wytłumaczenie problemów ze stylem. Przejrzę jeszcze to opowiadanie w przyszłości jak będę mieć wenę i sprawdzę co można wyczyścić bez zmieniania niczego istotnego. 

 

A Cixin Liu mega fają tą Teorię Trzech Ciał napisał. Tylko, że jako duologia to było by dużo bardziej spójne, bo Ciemny Las ma moim zdaniem lepsze zakończenie od Końca śmierci, bo… Właśnie, kto czytał ten wie…

Ok! Fajna dyskusja. Mam kilka pomysłów na kilka ciekawych smaczków światotwórczych.

 

Dzięki też za wytłumaczenie problemów ze stylem. Przejrzę jeszcze to opowiadanie w przyszłości jak będę mieć wenę i sprawdzę co można wyczyścić bez zmieniania niczego istotnego. 

 

A Cixin Liu mega fają tą Teorię Trzech Ciał napisał. Tylko, że jako duologia to było by dużo bardziej spójne, bo Ciemny Las ma moim zdaniem lepsze zakończenie od Końca śmierci, bo… Właśnie, kto czytał ten wie…

Ok! Fajna dyskusja. Mam kilka pomysłów na kilka ciekawych smaczków światotwórczych.

 

Dzięki też za wytłumaczenie problemów ze stylem. Przejrzę jeszcze to opowiadanie w przyszłości jak będę mieć wenę i sprawdzę co można wyczyścić bez zmieniania niczego istotnego. 

 

A Cixin Liu mega fają tą Teorię Trzech Ciał napisał. Tylko, że jako duologia to było by dużo bardziej spójne, bo Ciemny Las ma moim zdaniem lepsze zakończenie od Końca śmierci, bo… Właśnie, kto czytał ten wie…

 

 

To taki miks rzeczy, z których potem się wyrasta. Trochę taki przezroczysty styl, trochę lekki – czyta się dobrze, ale tak trochę jakbyś pisał do nieco młodszego autora (ale też nie do końca, bo nie jestem pewien, czy np. wszystkie YA są pisane naiwnie), i trochę z jakimiś bardziej sztampowymi zwrotami, a może i trochę z tłumaczeniem odrobinę więcej.

 

A! Czyli to nie jest “naiwność” ale raczej coś w stylu syndromu nadtłumaczenia. Napiszę: “Człowiek poszedł po jabłko”, ale przy okazji wytłumaczę co to znaczy: “chodzić” i co to jest “jabłko”. Pasuję Ci Goldh taka definicja?

 

Clue jest takie, że możliwość komunikacji za pomocą tachionów burzy ci przyczynowość – to znaczy przy umiejętnej zmianie układów odniesienia, przesyłanie wiadomość szybciej niż światło można zamienić na przesyłanie wiadomości we własną przeszłość.

 

Jeśli tachiony rzeczywiście istnieją, to ich oddziaływanie z rzeczywistą materią powinno się odbywać na bardzo szczególnych zasadach – bo jeśli byłoby to zupełnie dowolne – jak już wspomniał przedmówca – niszczyłoby to przyczynowość (a jestem do niej dość mocno mentalnie przywiązany, choć nie wykluczam, że mogę się mylić – i że przyczynowość w pewnych warunkach może zostać zaburzona i to w wieloraki sposób – mogę sobie wyobrazić sytuacje, gdzie przyczyna następuje PO skutku, albo gdy nie ma przyczyny w ogóle – ogólnie zresztą można by te rozważania połączyć z roztrząsaniem zagadnień takich lokalność Wszechświata czy wolność wyboru – ale nie chcę tu zanudzać).

 

Świetnie! Świetnie! I teraz zaczynamy prawdziwą zabawę, bo przecież można wymyślić teraz dodatkowe prawa fizyki, które zabezpieczają przyczynowość (np. istnienie horyzontu zdarzeń wokół czarnych dziur). Powiedzmy, że komunikacja może się odbywać jedynie pomiędzy obiektami, które względem siebie poruszają się z odpowiedną prędkością – dylatacja czasu nie jest na tyle drastyczna, żeby zmienić kolejność zdarzeń. I to teraz może być świetną podstawą dla konfliktu: możemy albo nadać wiadomość, albo uciekać przed wrogiem. Chcemy się porozumieć z jakimś statkiem, ale musimy dostosować prędkość, ale nasz rozmówca aktywnie stara się tego uniknąć. Coś jest blisko czarnej dziury i nie może nadać sygnału ratunkowego. Mogą istnieć stanowione, polityczne prawa kosmiczne, które zakazują atakowanie obiektów, które poruszają się po orbitach komunikacyjnych, z ustaloną przez umowę prędkością. Możliwości jest całe multum!

Wow. Naprawdę jestem mile zaskoczony odbiorem, a miejsce w bibliotece to jeszcze fajniejsza rzecz. Dziękuję za wszystkie komentarze i uwagi.

 

Rzeczywiście jestem początkujący (piszę w tym uniwersum od kilku lat dwie książki, ale obie jeszcze są w fazie pierwszej edycji – stara dobra prokrastynacja robi swoje) i zdecydowanie krótkie opowiadanka najlepiej pozwalają na wyłapywanie problemów warsztatowych (o czym świetnie może wam powiedzieć Bruce, ten tekst miał więcej błędów niż mój życiorys).

 

BasementKey: “Love, death, robots” to naprawdę fajna skarbnica pomysłów. Im więcej takich smaczków, tym lepiej.

 

krar 85: Takie anachronizmy jak statek, czy latarnia mogą zawsze wypłynąć. Kto się spodziewał, że będziemy w tych czasach słuchać płyt winylowych? Lada chwila, a wrócą stare dobre zegarki cebule. Oczywiście nigdy nie wracamy dokładnie do tego samego, ale zawsze coś się czkawką nam odbija.

 

 Golodh: Chciałbym, żebyś rozwinął, co rozumiesz pod słowem: “naiwny”, bo (być może naiwnie) nie do końca rozumiem.

 

“Pasażerów” widziałem i lubię. A trochę kliszowy barman to wizytówka prawie każdego dobrego baru (w ilu barach widziałeś mega zadbanego, gadatliwego barmana/studenta, albo atrakcyjną babkę z tatuażem, to wszystko równie sztampowe co łysawy dżentelmen) .

 

“Trochę ponarzekałem na tachiony, bo nie wierzę w ich przemysłowe/komunikacyjne wykorzystanie.” Wszystko zależy od światotwórstwa. Popularne jest też wykorzystanie do komunikacji splątań kwantowych, a tak naprawdę ten efekt jest bezużyteczny bo nie da się przesłać w ten sposób żadnej wiadomości. A tachiony? Cząstki hipotetyczne; więc dlaczego się nimi nie pobawić? Nauka nie raz zaskakiwała, i odnajdywaliśmy rzeczy jeszcze bardziej absurdalne.

 

 Dodatkowo jeśli trzymać się za mocno współczesnej fizyki, to na dobrą sprawę trzeba było by pisać historie osadzone tylko w układzie słonecznym, albo na statkach wielopokoleniowych. To też jest świetny kierunek, ale chcę czegoś pomiędzy Gwiezdnymi Wojami a Expanse. Fizyka bardziej Newtonowska, ale z fajerwerkami (tachionowymi, grawitonowymi, z ciemną materią i egzotycznymi cząstkami wirtualnymi). Byle zachować spójność.

 

Dzięki jeszcze raz za wszystko (i zachęcam do dyskusji, bo temat poruszony przez Goldoha to kopalnia złota)!

 

 

Klimat gęsty, że można siekać toporem. A do tego mega dobrze zarysowana główna (anty)bohaterka. Horror i motyw fantastyczny bardzo subtelny. To bardziej dreszczowiec, ale dobry dreszczowiec.

Na razie skupiłem się na interpunkcji, bo to mnie najbardziej zaniepokoiło. Chciałem sprawdzić, czy znalazłem dobrą metodę na wprowadzanie poprawek.

Dzięki za komentarze. Stopniowo będę to szlifować, bo po pracy mózg działać bardzo źle…

To trochę przypomina mi “Na Skraju Jutra”, czy mam rację?

No rzeczywiście, lepiej to teraz trochę brzmi. No i punkt dla Alicelli, bez opisu pianina czyta się gładziej.

Nie, nie tyle co nie przejmować (bo przejmować się będę zawsze), ale uznać za mocno krytyczne spojrzenie na to, co robię. Twoją opinię uważam za bardziej cenną niż zwykłe: “podoba mi się, tu zapomniałeś kropki”, bo właśnie coś Ci się głęboko w moich tekstach nie podoba. Zmusza to do przemyślenia pewnych rzeczy, i jest dla mnie ważne, więc dziękuję za twój komentarz, i liczę na równie bezlitosne potraktowanie następnych części.

Alicella, dzięki za sugenstie. Zaczynam mieć jednak lekkie wrażenie, że może piszę teksty, których po prostu nie polubisz. Wnioskuję to z tego, że poprzednicy nie podzielają Twoich odczuć, i są zainteresowani dalszą lekturą.

 

Ja też muszę pewną rzecz obronić: nadmiar nazw. To kwestia dyskusyjna. Są tacy, którzy tak robią. Lem i Dukaj budują światy w podobny sposób (nie, żebym się z nimi porównywał, pokazuję tylko, że tak też można). Czy to się podoba? Raz tak, raz nie. Bardzo otworzyła mi oczy lektura recenzji książek Dukaja. Zwłaszcza tych, które ja uznaję za naprawdę wybitne. Ludzie często ich nie trawią.

 

Nie chce brzmieć arogancko, ale Ty nie pisz nigdy nikomu: “Nigdy, przenigdy nie pisz czegoś takiego”. Serio. Moim prywatnym zdaniem to nic złego wprowadzić do historii niewiedzę samego autora. Jak się coś zdarzyło? Nie wiem. Nie tylko ja, nikt tego nie wie. Jedni mówią tak, inni inaczej. Jeśli będziemy podchodzić tak do literatury, to zamkniemy się w dogmatach, i będziemy pisać wciąż tak samo.

 

Ale za sugestie co do zaimkzy i byłozy, to jestem wdzięczny, bo często nie wyłapuję tego. Nie zrozum mnie źle, rozumiem, że muszę popracować nad warsztatem.

Dzięki za komentarz. To jest dopiero prolog do całej książki, która w sumie już istnieje. W niedoskonałej formie, ale jednak.

Co do promu, i jego manewrów, to widzę to raczej jako wejście na orbitę Dakoty. Raczej było by to możliwe, chodź żaden ze mnie ekspert od lotów kosmicznych.

Wiem też, że fragmenty raczej nie są czytane, ale w tym wypadku mam nadzieję, że mając pod ręką prawie gotową książkę nie będzie problemów z brakiem zakończenia.

Podoba mi się, ale chyba pokuszę się w następnym moim drabblu o drobną polemikę. Tak dla urozmaicenia dyskursu.

Oj, spokojnie, w niedalekiej przyszłości pokażę, że mam asa w rękawie (lub przynajmniej waleta).

MorderaBezSerca dostaje złoty kabel od żelazka za poprawne odczytanie intencji autora. A co do Irki, to ja naprawdę, ale to naprawdę nie chcę urywać niczyjej dupy. To część ciała przydatna do wielu czynności i szkoda by mi było kogokolwiek jej pozbawić.

Mam taką ciekawą obserwację, że tu na forum z jakiegoś powodu jesteście strasznie łakomi znakomitości. Nie wszystko musi być dziełem sztuki. Może moje wypociny to nie wykwintna twórczość, a prozaiczny hot dog, ale hot dogi też są od czasu do czasu dobre, no nie?

Dokładnie o to chodziło. Mam w planach przerobienie tej scenki na animację, no i co pewien czas lubię tu coś wrzucić. Nie wszystko musi być interesujące, raczej sprawdzam, czy mój warsztat się poprawia + co ludzie lubią.

Obronię się tylko, że wiele pigmentów stosowanych w farbach pochodzi właśnie z gleb, na przykład ochra.

Dzięki za uwagi Zath, ale może jeszcze bardziej go przerobię. Gdy usunąłem szum informacyjny zostało mi całkiem dużo słów do pełnoprawnego drabbla.

Podpisuję się pod tym, co napisała Ambush. To jest coś w stylu pierwszego szkicu i wiele tam trzeba zmienić, ale nie zrażaj się, bo to serio może być ciekawe. Masz pomysł na bohaterów, świat, to widać, ale teraz trzeba to jakoś przekazać drugiemu człowiekowi tak, żeby zrozumiał o co chodzi.

Dwie babki rozbiły swoje samochody, bo jedna z nich zdecydowała się holować samochód drugiej, a nie wiedziały, że trzeba również kierować holowanym autem… Obie wsiadły razem do pierwszego auta, no i… Tak… Więcej nie muszę chyba pisać.

Znam, dobre. Fajny jest też ta anegdota o babkach, które próbowały holować popsuty samochód, będąc razem w jednym aucie.

Dobra, przerabiam na dłuższy tekst…

Z innej beczki, grał ktoś w “Nobody lives under the lighthouse”?

Ok… Teraz to jest drabble… Przed wysłaniem do was tekstu boję się bardziej niż przed egzaminem.

Dobra, to jeszcze przeliczę, bo po tych korektach chyba mi się chrzani już.

Ok, teraz to pełnoprawny drabble.

Dzięki. Najwyraźniej mam długą drogę do przejścia. Ten tekst jest bajką, miał być dla dzieci.

Świat mam generalnie już zarysowany do książki, którą staram się w międzyczasie pisać, a tutaj głównie przychodzę po naukę, która niestety nie została mi dana w placówkach oświatowych.

Fakt, że skończyłem studia jest dla mnie ostatecznym dowodem upadku edukacji w Polsce.

 

Dzięki za pomoc. Granat rzeczywiście trochę wsadziłem na siłę (tak, tak, to miało być nawiązanie do ŚG). Zmieniłem też końcówkę. Może trochę rozwinąć te opowiadanie? Dodać dalszy ciąg? Wydaje mi się, że można coś jeszcze z tego wycisnąć.

Żeby nie było, staram się napisać swoją pierwszą (mam nadzieję, że nie ostatnią) książkę i tego typu “dziełka” robię raczej po to, żeby się rozluźnić.

No i przy okazji dzięki nim mogę wypróbowywać style, i sprawdzać jak ludzie reagują na różne sposoby prowadzenia narracji.

Jak siedzę i sobie pisze dla siebie, to nie jestem świadom swoich błędów i różnych powyginanych konstrukcji językowych, które inni widzą.

Myślę, że warto robić takie rzeczy, zarówno w rysunku jak i w pisaniu. Nigdy nie wiadomo, do czego się one przydadzą.

Bo to w sumie był opis jednej sceny, która akurat przyszła mi do głowy.

Taki bardziej szkic, bazgroł może bardziej.

Spoko, ten post był krótszy, niż poprzedni. Idę w dobrym kierunku.

Przerobione, poprawione, czekam na dalsze instrukcje.

Generalnie żółty ser, jogurty, kwaśne mleko itp. laktozy nie mają. Bakterie przerabiają ją na inne związki. Więc jeśli ktoś sprzedaje jogurt bez laktozy po wyższej cenie, to nabija klienta w butelkę.

Mogłeś jeszcze statek nazwać: “Klakier”. :D

Dzięki za odpowiedzi.

Irka_Luz, trafne są te twoje uwagi. Myśląc o tej mgławicy miałem w wyobraźni nie tylko zdjęcia astronomiczne, ale i obrazy z Homeworda (polecam).

Co do spektrum widzialnego i ograniczeń ludzkiego oka: jest taka ciekawa anegdota o awarii prądu w Nowym Jorku. Ludzie zaczęli spanikowani dzwonić na policję, że na niebie unoszą się jakieś dziwne chmury. Pierwszy raz zobaczyli niebo, niezanieczyszczone światłem miasta. Domyślam się, że nawet jeśli mgławica nie wyglądała by tak jak na fotografiach, to ten widok, niezmieniony przez atmosferę i dystans, mógłby być naprawdę piękny.

 

Po za tym gość w szorcie ma cybernetyczną wątrobę. Dlaczego nie wymienić sobie oczu, by widzieć np. ultrafiolet?

Dzięki Ando.

Imię jest związane z autorem “Wojny Światów”, taki małe niewinne nawiązanie. Poza tym, ten tekst był pisany pod konkurs dla dzieciaków i miałem pomysł na coś w stylu Mikołajka w kosmosie. Takie scenki rodzajowe dla dzieci o ich rówieśnikach z kosmosu.

Dzięki za uwagi. Rzeczywiście pisałem to kiedyś na konkurs dla młodszego czytelnika, i muszę powiedzieć, że raczej to nie jest dla mnie. Co do błędów, to przyznaje się bez bicia, mam z tym czasem problemy. To miał być też tekst z obrazkami, więc pewne opisy są zdawkowe. 

Mam pytanie Rustem Pasza: Co rozumiesz pod: za sucha narracja, bo jeszcze nie spotkałem się z takim terminem? No i jeszcze, jeśli mogę się spytać, co uważasz za dobre, bądź przynajmniej poprawne?

… wow a to ja myślałem, że nie śpię po nocach. Dzięki za poradnik, przestudiuję go dokładnie.

Nowa Fantastyka