Profil użytkownika

Oczekuję solidnej krytyki.

 

 


komentarze: 1774, w dziale opowiadań: 1346, opowiadania: 811

Ostatnie sto komentarzy

Dzień dobry,

Mam na imię Agata, jestem żoną Łukasza. Chcę tylko poinformować, że Łukasz rezygnuje z dyżurów i przez najbliższy czas do nich nie wróci, tzn. jeszcze co najmniej przez trzy, cztery miesiące. Bardzo mu przykro z tego powodu, ale sytuacja go do tego zmusiła. Obecny sezon motocyklowy zaczął się dla Łukasza tragicznie – jego ojciec, po ciężkim wypadku, leży w szpitalu. Jego młodszy brat w tym wypadku zginął. Żeby móc pogodzić pracę z synowskim obowiązkiem, a jednocześnie odżałować śmierć brata, Łukasz potrzebuje czasu i niestety nie może go już więcej wyłuskać, by stawiać się tutaj.

Kazał Was przeprosić i życzyć Wam pisarskich sukcesów.

Agata

F.S

Piłki nożnej nie znoszę, nie cierpię i dla mnie mogłaby nie istnieć . I przyznaję urzekła mnie ta walka klubowa, bo u mnie w mieście jest tylko jeden piłkarski (chyba…), dlatego żem kliknął. Za epickość, język też :D

F.S

Same postaci nie są może oryginalne, ale ciekawy jest pomysł – łańcuszek śmierci, niczym ciągnąca się legenda miejska (coś w stylu – jeśli nie roześlesz do pięciu innych osób umrzesz – tak mi się skojarzyło). Natomiast wykonanie zabite śmiercią tragiczną. Potencjał jest :)

F.S

Choć jestem antyfanem kosmosu, to właśnie za kosmos kliknę – bardzo ładna przestrzeń rozlała mi się przed oczami.

F.S

Złe zejście po tabletkach i zabójstwo “okolicznościowe” – ktoś miał bardzo, bardzo kiepski dzień, ale fantastyki tu nie ma. Równie dobrze ćpun mógłby zabić niewierną, przyszłą żonę i nawet tego nie pamiętać – taka niepamięć jest ostatnio modna.

F.S

Lubię takie teksty – zaskakują, cieszą. Fajniaście :)

F.S

Podoba mi się świat “po” – surowy, taki jak powinien być, pociągający. W dodatku ubrany w odpowiednie, wyraziste słowa.

Geneza z pewnością oryginalna, ale do mnie nie przemówiła (ale do mnie, ogólnie, nie przemawia inne, niż człowiek, źródło końca świata ).

Całość wręcz cudowna :) Świetnie się czytało (jak zwykle :), wizualnie pozostaje w pamięci.

Powodzenia!

F.S

Autorze-marudo, wszystkich nie zadowolisz. Pocieszę Cię, mam nadzieję, tym że lubię złe zakończenia i dla mnie bohater mógłby skończyć gorzej… dużo gorzej (hła,hła)… Prawda prawdą Twój też nie kończy najlepiej, choć znajduje to czego chce, ale taka jest cena podążania do celu ;)

F.S

Świetne! Żem śmiechnął na koniec i opluł monitor roboczy. Jakbym widział swoich siostrzeńców. Przesympatyczne opowiadanie.

F.S

Nieprzeszkadzający szczegół w prostej (choć może niekoniecznie prostej) historii o miłości. Mimo długości czyta się płynnie, bez przeszkód i z zaciekawieniem. Oczekiwałem innego zakończenia, ale chyba, po prostu takie miało być.

Spodobało się.

F.S

Fiat multipla ich tak przeraził? :D Też bym się wystraszył – w lesie, samiutki a tu nagle multipla :D:D:D

Emeryci ledwo trzymający się na nogach to wdzięczny temat. A co ta Czupakabra – szorcik git!

F.S

Nie mam i nie będę miał dzieci więc po mnie spływa… Niech się martwią dzieciaci :)

F.S

Nogi nie urwało, a nawet paluszka. Przykro – tekst jest wyrwany z kontekstu.

F.S

Sudety mam pod ręką i niemal co tydzień w nich jestem :) – ale to prawda, tłumów nie ma, ludzie pojawiają się na szlaku dopiero ok. 10, 11 godziny, a czwartej rano, latem… Piękniejszego wschodu słońca nie zobaczysz.

F.S

Fajne ujęcie…

Czekaj, czyli że co? Że nie byłoby minie gdyby nie Hitler? Mój dziadek to taki kobieciarz, że i tak w końcu spłodziłby mojego ojca – może w moich żyłach płynęłaby teraz jakaś włoska lub ruska krew… :D

Swoją drogą, podejrzewam, że gdyby nie wojna mieszkałbym całe życie w Polsce, w małej chatynce na kresach i prowadził rodzinny interes. A tak większość życia poza granicami kraju, mieszkanie w bloku, w centrum Wrocławia i budżetówka… Straszne, nie? :p

F.S

Bardzo mi przykro, ale na luty biorę urlop.  Jak to mówią u mnie w pracy: jak jedno zaczyna się pieprzyć, to reszta zaczyna się pier…  Także ten, no… Za styczeń postaram się wyrobić. Jestem na dobrej drodze :)

F.S

Oj, nie jestem ostatnio w nastroju na tajemnicze zniknięcia. Za to klimat jest bardzo namacalny, wręcz czuć na twarzy podmuch wiatru… Jak dla mnie sprawa tylko z jednej strony fantastyczna, z drugiej jedynie trup, 997… Choć z pewnością takiego topielca, zwłaszcza po paru dniach, też można poczuć.

Swoją drogą była kiedyś taka sprawa, chyba w Wlk. Brytanii, jak facet pojechał specjalnie, chyba nad jezioro, by tam popełnić samobójstwo… Dość głośna rzecz, bo wielu ludzi sądziło, że ktoś pomógł mężczyźnie.

Może i w tym przypadku było tak samo ;)

F.S

Humor przedni, puenta smutna, ale za to sama prawda :)

Jeszcze nie bylem na Morskim Oku – ale widzę, że to klasyka i muszę się wybrać. Na nogach własnych :)

F.S

A zapowiadało się dobrze… Truciciel mógłby być wdzięczny za rozwinięcie swej osobowości w nieco bardziej fantastyczny sposób.

F.S

Dziecko ratujące “boginię” – urocze :) W sumie tak mało słów, a jednak sporo zostało przekazane: odbyła się walka, nie wiadomo kto dobry, kto zły (co mi się bardzo spodobało), tajemnica, ogrom wiedzy reprezentowany przez dwa słowa “kartograf”” i “tłumacz”. Słowa są proste, ale dużo sugerują, szkoda tylko tekst jest krótki i jakby wyrwany z kontekstu.

F.S

Czekaj, czekaj… teraz będę się bał wyjść ze schroniska w te ciemności, a każdy napotkany człowiek będzie budzić lęk i myśl “a może to on” :D

F.S

Limit znaków wymusił formę, ale choć krótko, bez rozwinięcia to śmieszno. Mi się wydaje, że to przyspieszenie i te tłumaczenia na końcu wywołały głośne parsknięcie :D

F.S

Przeczytałem, ale nie zrozumiałem… Nawet objaśnienia nic tu nie dały. Spodobał mi się za to język, ma w sobie coś ładnego…

F.S

Całkiem, całkiem… Humor ciut przesadzony i taki trochę nieuzasadniony, ale zwłaszcza postać Posejdona taka rozbudowana :D

F.S

Karczma… chyba nie ma, w fantastyce, częściej odwiedzanego miejsca ;)

Przyznam szczerze, że spodziewałem się bardziej “wybuchowego” końca, no ale…

F.S

W sumie 100 a nawet 80 tys. to i tak rzadkość, więc różnicy większość z nas nie odczuje.

Tak się zastanawiam czy dyżurnych te limity też nie mogłyby obejmować… (znaczy czy opka powyżej 100 (80) tys. podlegałby dalej pod dyżury?). Jestem dyżurnym (kiepskim, ale nadal dyżurnym) i teraz pomyślmy: jak mi się trafi hipotetyczna sytuacja, że 70% tekstów z mojego dyżuru ma powyżej 100 (80) tys. znaków… Zgrozo jeszcze kiepskiej jakości. Cóż wtedy miałbym począć? Jak żyć? :D Oczywiście śmieję się, ale przecie może się tak zdarzyć… :D

F.S

Bardzo ładne, dobre (dosłownie i w przenośni) opowiadanie. Czuć od niego ciepło, aż czlowiekowi lepiej się robi na duchu. Klik!

F.S

Jest biblioteka, jest komentarz:

Opowiadanie bardzo mi się spodobało. Świeże połączenie, dobry język. Historia wciąga i do ostatniego zdania z bananem na gębie :) Zrobiłaś mi dzień tym tekstem.

F.S

Jak słusznie zauważyłeś we wstępie – to szkic. Umiesz pisać (choć czasami potrzeba szlifu), więc do roboty i rozwiń pomysł, bo ten akurat jest.

F.S

Więcej krwi widziałem tylko wtedy, gdy pracowałem w rzeźni. 

Przypomniał mi się Huxley z fosforem odzyskiwanym z ciał…

Wyczuwam tu nawet drugie dno, początek legendy.

F.S

Bardzo klimatyczne, wręcz czuć indiański oddech.

Nienachalna współczesność-przyszłość idealnie połączona z siłą przeszłości (czasów świetności Indian).

Jak dla mnie bije z tego tekstu gromy smutek, tęsknota za czymś nie tak odległym w obliczu wojny, za światem, który już nie powróci. Ale też radość, trochę niepozorna, że w końcu długo wyczekiwany moment nastąpi – śmierć, raj.

 

 

F.S

Jeżeli miało być śmiesznie to nie wyszło. Było za to smutno i prawdziwie, zwłaszcza na końcu, kiedy zaskoczyłem o co Ci chodziło.

Bardzo dobry szort.

F.S

Trochę pobieżnie rozpatrzony temat, ale wciągająco napisane. Gdyby było tego więcej, w takiej formie, nużyłoby. Tyle ile zostało przedstawione wystarcza by nie znudzić i wystarcza żeby zaciekawić.

Z bohaterem trudno było się związać, lecz chłód emocjonalny (bo tak to odebrałem) narratora sprawiał, że czekałem na dalsze słowa.

Można odnieść wrażenie, że temat nie jest odkrywczy (i chyba tak jest), ale układ/forma sprawia, że jest tu coś świeżego, coś co przyciąga.

(przeczytałem w pracy – komentuję teraz :)

F.S

Napiszę krótko: nudne. Przeczytałem, ziewnąłem i zapomniałem. Za dużo informacji podanej wprost, za mało akcji. Niech informacje będą wplecione w akcję, niech rozwijają ją, niech czytelnik z każdym akapitem dowiaduje się czegoś nowego i odsłania tajemnicę… Niestety tu tego zabrakło.

F.S

Smutawe… 

Ciekawy pomysł, choć z tak bardzo możliwą do przewidzenia puentą, że aż strach. Ja zawsze wypuszczam muchy i może gdyby Twój potwór wypuścił Zzyka, byłoby bardziej zaskakująco, no i z górnolotnym przesłaniem, a może gdyby Zzyk zamiast na szybie rozbił się na pędzącym samochodzie… :) Choć i tak uważam, że opowiadanie jest po prostu o cywilnej odwadze, a nie tylko o muchach, raju i znudzeniu posiadaniem wszystkiego.

Mimo wszystko fajnie się czytało – lekko, trochę życiowo i szybko.

F.S

Rosnące powoli napięcie, osadzenie historii we współczesności – namacalnej przez opisy i kilka prostych wyrazów-skojarzeń – spowodowało że opowiadanie jest świetne. Historia przedstawiona jest z konkretnej, nieogólnej perspektywy (przeciwnie do większości filmów i znanych mi książek, nie ma tu tzw. szerokiego ujęcia – dopiero przy końcu wspominasz, raczej żeby uzupełnić historię, o twórcy nowej religii [swoją drogą, ciekawe zagranie chorobą psychiczną] , gdzieś padają wzmianki o prasie). Wszystko jest zamknięte w kole dziejów. Świetne!

F.S

Cóż, ponoć sama inkwizycja wysłała na stos niewiele osób, raczej robiły to władze świeckie w imieniu kościoła, ale to tak tylko piszę, nie żeby to był jakiś przytyk.

Moim zdaniem zakończenie, owszem szybkie, ale pasujące do wartko rozgrywającej się akcji. Fajny język, ciekawy pomysł i pełno humoru. Git majonez :D

F.S

Oddaję do więźnia, albo jak Ty Bemiku do biblioteki albo wojsku ślę za granicę. Domy dziecka też czasami przyjmują. Rzadko sprzedaję, raczej oddaję…

F.S

Hymm… Ja kupiłem sporo ale nie wiem czy mi zaliczysz, bo to wszystko było w “taniej książce” lub w internecie, a na dodatek później rozdane do różnych “instytucji” typu więzienia, biblioteki lub koszary. 

Po prostu uściślij o jaki zakup Ci chodzi, bo formy zakupu są różne, nie koniecznie też wspierające finansowo autora (”tania książka” chyba tego nie robi – jeśli się mylę wyprowadź mnie z błędu)

F.S

Jak wiosenny, wiosenny… powiew świeżości (że tak sobie zbalansuję na granicy dobrego smaku :)

 

Jednym z objawów autyzmu jest właśnie taka “dosłowność”, a autyzm przecież ma wiele wcieleń, nie tylko tych “zaawansowanych”. Co do ADHD, nie wiem, nie wierzę w tę bujdę, ale kiedyś nie wierzono w wiele chorób. Moje ADHD wyleczył złamany, po raz dziesiąty, nos. Ale to chyba kiepski sposób w tych czasach, dzieci teraz takie wrażliwe… :)

F.S

Przepraszam, ale na końcu śmiechłem… Jedynie słusznie mi się nie skojarzyło… Za to Ikar z guzami na czole i takie tam różne inne wizje to całkiem niezłe widzenie…

Za dużo świeżego powietrza…

:D

F.S

Ja jestem z tych co gniją w cieple. Zawsze choruję w lecie (grypa, angina i inna kontrabanda :), ale wtedy duży ruch na granicy ogółem. Mi tu jesieni nie obrażaj ;)

Przyjemny tekścik.

F.S

Pomysł jest tylko wykonaniem zabity. Choć nie było najgorzej. Byłoby ciut lepiej jakbyś rozbił bloki-akapity.

Obiecałeś poprawę, więc życzę powodzenia i sukcesów. Pamiętaj, że każdy kiedyś zaczynał.

F.S

Tekst wartki, lekko napisany i przyjemny, ale ostatecznie i nieostatecznie spłynął po mnie, jak wiosenny deszcz rynną ;D Pomysł z latającymi, kolorowymi metaforami oryginalny i zapamiętam go na troszku dłużej :)

Ktoś mi kiedyś powiedział, że dosłowne branie, np. związków frazeologicznych jest objawem autyzmu. Smutne… i nagminne ostatnio.

F.S

Fajniaste – leciutkie, śmieszne i stylizacja nienadęta :) Przekleństwa trochę tak nijak pasują, ale przeżyję. (mam nadzieję :D)

F.S

Rozwinięcie jest nie w tym momencie co trzeba. Krótki wstęp, a najlepiej jakaś akcja wciągnęłaby czytelnika. Może gdyby już na samym początku wylądowali na nieznanej planecie? Jeszcze w dodatku z niewielkimi problemami. Powoli rozwiewana tajemnica – skąd, po co dlaczego i kto – zaintrygowałaby.

A tak za szybko kończysz. Zanim zaczyna dziać się coś ciekawego, zamykasz drzwi.

Powodzenia życzę, bo nawet dobrze napisane.

 

F.S

Uroczy króciak.

U mnie, swego czasu, gdy brat był jeszcze brzdącem trzyletnim, hitem były słowa gratefrut i babunku, w kombinacji:

– Babunku! Nie kce gratefruta! Babunku!

 

 

F.S

Bardziej opis niż opowiadanie. Stylizacja męcząca (gdyby to był dłuższy tekst z dialogami (!), może bym się wciągnął).

Z całym szacunkiem (uwielbiam to powiedzonko :P) , na miejscu autora nie zgodziłbym się na taką formę publikacji mojego tekstu – nawet jeśli na początku, w środku i na końcu tekstu, a nawet w przedmowie i w każdym komentarzu podkreślano kto jest autorem. Powinno być odwrotnie – autor publikuje i podkreśla, że tekst jest konkursowy (co z resztą często mam miejsce na portalu).

F.S

Hymm… cóż za dużo treści, za mało pomysłu. Jak dla mnie tekst niezrozumiały i przegadany/przeopisany. Na ogół lubię horrory na pograniczu absurdu i snu, ale nie tym razem. Coś co powinno intrygować, przestraszać i budzić jeszcze długo skojarzenia tutaj nudziło.

F.S

Sceny w karczmach są już tak oklepane, że trudno napisać coś oryginalnego. Tym razem te nie wyszło, ale za to całkiem nieźle napisane. I tak jakby wyrwane w z obszerniejszego tekstu. Potencjał jest :)

F.S

Takie to wszystko na początku nieśpieszne, ale mimo wszystko wciągające. Klimat dobrze nakreślony, w historii (?) na siłę można doszukiwać się głębszego sensu. Ogólnie na plus, choć czuć że w pewnym momencie za szybko i za mało, ale za klimat (intrygujący na swój sposób) daję bibliotekę – tak na zachętę :)

F.S

berylu, na październik brałem urlop :)

Za to czeka mnie listopad :) Oby lżejszy…

F.S

Przyjmuję ostrzeżenie na klatę i obiecuję poprawę.

F.S

Councie, a może by tak po prostu autor powinien w natłoku super-duper-pochwał zamiast przytakiwać, powinien spytać “a może jest coś co można poprawić? Jakieś błędy popełniłem?” – zwłaszcza gdy autor jest na etapie publikowania na papierze.

A Ci, którzy nawet dostają, są też doceniani poza portalem, co o czymś świadczy, nie uważasz? Po prostu to dobrzy pisarze.

Nie uważam. Uważam za to, że każdy popełnia  czasami teksty do dupy i po prostu wypadałoby mu to wytknąć. Bo co ma do rzeczy bycie dobrym pisarzem, kiedy kogoś dotyka swym wielkim palicem dupowatotekstowość? :D Niech za przykład posłuży Sapkowski z całą swoja pierdylologią o Wiedźminie :P (Nie cierpię Sapkowskiego! – musiałem to napisać, choć wiem, że dryfuję wśród rekinów niczym Rose na drzwiach w noc zatonięcia Titanika :D)

 

Edyta:

Unfallu, wiem :D

F.S

Co do wartości komentarzy wewnątrz TWA – oczywiście trudniej skrytykować kogoś, kogo się darzy sympatią. Robi się to zazwyczaj delikatniej.

Wystarczą chęci :P

Swoją drogą, czy takie głaskanie po głowie jest oczekiwane? Pytam członków i członkinie TWA. Bo jakoś tak dziwnie oczekiwać pochlebstw za to że się jest – chyba że o to chodzi. Każdy pisze po to żeby się sprawdzić, czyż nie? Skoro tak to, po jaką cholerę zgadzamy się na ochy i achy?

:P

F.S

Wracam w listopadzie. Grafiku nie ma, ale są czwartki i wtorki, no i kalendarz :D

Miło wrócić do żywych…

F.S

Coś źle zrozumiałem. Cóż… przykro mi, ale w takim razie nie wyrobię się.

Jose, dzięki.

F.S

Napiszę szczerze:

– dyżur z września postaram się wyrobić (o ile jest tak, jak pisano – że czas mam do 20);

– na październik biorę urlop;

– listopad zobaczę.

Mam tak krytyczną sytuację z czasem, że moje dyżury stoją pod wielkim znakiem zapytania.

Bardzo mi przykro z tego powodu, zwłaszcza, że od pewnego czasu dyżury były jedynym sposobem “kontaktu” z portalem.

Pozostaje mi tylko przeprosić, co też czynię:

Przepraszam.

F.S

Od dłuższego czasu nie. Wcześniej tylko drobne rzeczy i zaledwie trzy, może cztery. Za to Ty sukcesywnie publikujesz, czego gratuluję.

F.S

Niestety, “Ukraina” skończy w stoczni rozbiórkowej gdzieś w Azji. Ta akurat jednostka jest już przestarzała i remont jest kosztowniejszy niż wybudowanie nowej. Chociaż, gdyby łaskawie Rosja ruszyła się po swoje, to może, może…

F.S

Szczury, o dziwo niegadające, zaskakują. I podoba mi się, że w całej atomowej rewolucji, ktoś pamięta o ewolucji. A krążownik ze zdjęcia widziałem jakieś dwadzieścia pięć lat temuBył w nieco lepszym stanie.

F.S

@beryl – pisanie a publikowanie to dwie różne rzeczy :) Ale prawda, że wypadałoby :) Trzy lata pierdzenia w stołek, berylu, to nie powód do dumy :D

@Naz – życzę samych pozytywnych opinii i pięknej okładki – kibicuję z pomponami (uwaga, tego widoku nie da się wymazać z wyobraźni :D)

Ja, przyznam się szczerze, nie marzyłem o wydaniu książki, nigdy się za pisanie książki nie brałem, ani nie wezmę – mogę to obiecać. Nie zrobię tego, ponieważ… :P

…ale, ponoć tylko krowa nie zmienia poglądów.

F.S

E, tam… najgorzej chyba jest wtedy gdy pomysłów ma się od cholery i ciut ciut, a czasu ni ma :) Nie żebym tak miał :D

Ostatnio piszę tak rzadko, że… szkoda gadać. Ale za to życie mam fajne – rodzina, motocykl i reszta świata :D Także pisanie nie jest moim priorytetem i wieszczem narodów zostać nie chcę :P

Jednak jak już piszę to piszę o tym co przeżyłem, co zobaczyłem – przecież w fantastyce to bardzo ważne. Wszak wszystko już było ;) Taki truizm na koniec… :D

F.S

Funie, głos ludu głosem Boga? Czysty populizm :D  Nie pamiętam, żeby mi przeszkadzał brak możliwości w takowaniu, a jak już osiągnąłem taką możliwość to bardzo się ucieszyłem :P

F.S

Nie o taką jakość mi chodziło. Rozchodzi się o zebranie do kupy wszystkich. Swoją drogą poszerzenie składu rodziło by te same problemy – gusty, niezborność ruchów i marudztwo pospolite :D Tu trzeba rozruszać społeczeństwo, a  nie władzę.

F.S

Popieram w całości beryla. Przykro mi Funie, ale gdyby Loża była ilościowo poszerzona ucierpiałaby jakość. Tak jest dobrze – są modernizacje torów, przyspieszenia, nowe składy i w końcu zamiast “spierdolino” mamy pendolino :D

Co do głosów użytkowników – nikt nie broni iść na dyżurnego, głosować, zachęcać. Ostatnio i tak sporo zostało oddane w ręce zwykłych użytkowników.

Z gustem nie wygrasz, chyba że piszesz pod gusta. Zawsze można sobie wypisać na profilu co i kiedy zostało nominowane – jak w Oskarach :P

Gratuluję piórek!

F.S

Darconie,

Posiłek jest gotowy, gdy go ułożysz na talerzu, ale po ułożeniu, nie przed.

Kwestia bardzo sporna, bo przecież kanapka gotowa jest przed położeniem gdziekolwiek i nie trzeba jej kłaść na talerzu by ją zjeść :D  

Wrony to dosyć rozumne ptaki, w ogóle nie kojarzę aby ptaki zbierały stalowe druty.

Opisałem, co widziałem.

Miałeś na myśli język angielski czy w ogóle alfabet rzymski? Są w ogóle zachodnie litery?

W Bangladeszu króluje arabski… Finkla trafiła w dziesiątkę.

Do reszty się nie odniosę, bo tak samo są to kwestie sporne jak i gotowy posiłek :)

 

Coboldzie, może masz rację z tymi proporcjami. Też się z początku zastanawiałem czy to nie o to chodzi.

 

Naz, dzięki za bibliotekę.

 

Vermanitus, dzięki :)

 

F.S

Reinee, dzięki za odwiedziny. Cieszę się, że zrozumiałeś :) Natomiast co do wątków, zawsze na nie patrzyłem przez pryzmat tytułu. Druga część tekstu (oczywiście pomijając motyw Titanica) jest dość osobista, może dlatego taka rozbudowana.

Jeszcze raz dziękuję.

F.S

kchrobaku – dzięki za przeczytanie i komentarz.

NWM – przykro mi, ale zostaje tak jak jest. Liczyłem się z brakiem zrozumienia.

F.S

MrB – dzięki za uwagi, naniosłem prócz jednej.

MrB, Morgiano – liczyłem się z brakiem zrozumienia.

F.S

Piękne… Smutawe.

Przeczytałem jednym tchem. Do końca, co prawda, nie poczułem emocji Janki, ale opisy, szczegóły i klimat zrobiły swoje.

F.S

Blacktomie, dzięki za odwiedziny – poprawiłem, przejrzałem ale wiadomo jak to jest…

F.S

Nie ma co tamto bardziej do mnie przemówiło. Tutaj narracja jakby lżejsza, problem i przesłanie mniej ukryte. I ta śmierć, mi się tu nie podoba.

Niet, choć tekst świetnie napisany.

F.S

(Jeszcze nie przeczytałem drugiego, ani komentarzy)

Dla mnie Archimedes to taki wyrzut sumienia. Wszystkie niepozałatwiane sprawy, wszystkie niedotrzymane obietnice, zawiedzione kochanki i niespełnione kochania. (Prawie) Wszystko to co trzyma nas na ziemi, a jednocześnie zbliża nas do Boga. Wszystko to czego się wstydzimy i o czym nie mówimy innym. Upchnięte w braku słów. Co oddala nas od bliskich.

Bardzo ładne opowiadanie z optymistycznym (moim zdaniem) przesłaniem.

Swoją drogą mam wrażenie, że Stanisław chciał się trochę odgryźć za brak zrozumienia ze strony syna – co sugerują słowa “na odwrót”.

Za ten tekst, masz u mnie głos za lipiec.

(teraz biorę się za drugie opowiadanie, komentarzy nie będę tu czytał bo mi zaburzą wizję :)

F.S

Rogerze, niech będą szalupy, ale łódki, którymi pływają ci robotnicy, często przypominając sklecone na poczekaniu tratwy a nie szlupy. A co do czajnika – to nie było jakieś przyjęcie, czy spotkanie, więc służąca zapewne stwierdziła, że imbryk będzie zbyt wystawny.

Dzięki za odwiedziny.

F.S

Nowa Fantastyka