Profil użytkownika

Lubię pisać i czytać historie.


komentarze: 81, w dziale opowiadań: 69, opowiadania: 17

Ostatnie sto komentarzy

 

Rozumiem zarzut do fabuły. Może to błąd, że nieposiedziałem dłużej nad wymyśleniem zmyślnego triku, który by zaskakiwał, ale to nie był mój cel. Jedyne na czym mi zależało, to wprawić w czytelnika w nastrój zagubienia i dziwności. Chciałem by zbliżył się do chorego umysłu, tylko tyle. Sposobów na opowiedzenie tej historii jest nieskończenie wiele, ja być może wybrałem najmniej spektakularny, rozumiem że nie spełnia to oczekiwań forumowiczów.

Jeżeli kiedykolwiek napiszę coś w gatunku fantasy, chętnie znowu coś opublikuję. Tematyka forum i oczekiwania czytelników są jasno określone, moje zainteresowania literackie niezbyt się w nie wpasowują. Dziękuję za przydatne wskazówki. Będę starał się je wykorzystywać, by jeszcze lepiej opisywać to, co mam do opowiedzenia.

Dziękuję za wyczerpujący komentarz.

 

 

Kolejną rzeczą jest logika fabuły, wg mnie, sceny i działania bohaterów nie łączą się w logiczną całość. Zablokowanie drzwi pojedynczym kołkiem wydaje się kuriozalne (…)

Może za mało opisałem pal, na którym stał kogut. Przypominało to raczej kłodę, będę musiał dopowiedzieć.

 

 

Powrót bohatera do ośrodka i spokojne w nim przebywanie też wydaje się dziwne; raczej powinien przebywać w ośrodku zamkniętym, a ucieczka z niego bohatera powinna spowodować jakieś sankcje/konsekwencje.

W moim zamyśle spełniało to swoją rolę. Bo nie pisałem z myślą, że zakończenie jest kontynuacją tego, co się stało.

A wiesz, że choroba psychiczna i fantastyka to nie to samo? Tej drugiej tutaj nie widzę.

Dlatego nie umieściłem tekstu w gatunku fantastyka. Nie czuje się fantastą, nie piszę też zbytnio opowiadań w tym stylu, może to nie miejsce dla mnie.

 

Przepraszam za dialogi, trochę mi się porozjeżdżało przy przenoszeniu, zaraz poprawię.

Mam dysonans, bo jeden z czytelników pisał, że opisy są zbyt oszczędne i skracanie ich nie ma sensu. Ja natomiast skłaniam się ku Twojej opcji, tyle że kilka takich detali jest przydatne w zbudowaniu nastroju. Postaram się przeanalizować opisy i znaleźć złoty środek, między zbędnymi detalami, a nastrojem.

Oszczędny komentarz. Nie wiem, czy opowiadanie Ci się podobało, czy mówisz mi po prostu: “Jesteś jednym z wielu gościu, nic ciekawego” Dziękuję jednak za opinię, byłbym wdzięczny za wskazanie nieczytelnych metafor. Jeżeli chodzi o przegadany wstęp, to nie czuję, że jest strasznie przegadany, trochę jest, ale strasznie? 

Wiadomo, o co chodzi, ale nie jest to eleganckie zdanie.

Może i tak, ale celowałem tu raczej w codzienny, zwyczajny język. Człowiek, który w sobotę odpoczywa w domu nie musi myśleć elegancko.

Masz całkowitą rację, ale w zdaniu “a ja siadam i (czując dziwną gulę w gardle) zaczynam rozmowę” chodziło mi o czysto techniczny zapis, nie o aspekt merytoryczny.

 

Dzięki za przeczytanie. Przyznam, że trochę nie rozumiem, co miałeś na myśli. Opowiadanie jest pisane z perspektywy głównego bohatera w czasie teraźniejszym, więc “zapytałem”

Przepraszam, źle napisałem: “pytam”, tego bym użył:)

 

Odnośnie “zbędnych informacji”, uważam, że czasem takie są potrzebne. Historia nie może być przecież tylko suchym zapisem wydarzeń. Czasem potrzebne jest coś w stylu “Ładną mamy pogodę”, co nijak nie wpływa na fabułę, ale dodaje poczucie, że bohater jest człowiekiem z krwi i kości, a nie tylko postacią potrzebną do zaistnienia jakiś wydarzeń w opowiadaniu.

Oczywista sprawa. Chodzi tylko o odpowiedni dozowanie takich informacji. Musisz zwracać uwagę, czy nie zbierasz ich za dużo w jednym opisie, scenie, dialogu itd. Za bardzo karmisz, mógłbyś je wplatać jako smaczki, które czytelnik wyłapie sam. Nie mów, że jest ładna pogoda za oknem, pokarz tę pogodę. Uwierz, że podawanie na tacy takich niuansów, będzie przeszkadzać w odbiorze historii. Sam się przekonaj, czytając nad “Niemnem”:) jeżeli nie miałeś okazji.

 

Odnośnie pierwszych zdań, które zacytowałeś: Czy możesz wskazać dlaczego mają nieodpowiednią konstrukcję? Jakoś tego nie dostrzegam.

Te zdania to garść suchych informacji. Gdybyś nie kumulował ich już na początku, a rozłożył w czasie akcji, o wiele lepiej by się przyswajały. Jest to szczególnie ważne w pierwszym akapicie pracy, który musi choć trochę zaciekawić i zafascynować, a to tylko suche fakty: jest dziś wolny dzień, jest sobota, nie muszę jechać do biura, zaprosiłem przyjaciela z Warszawy, by pogadać, pośmiać się, Karol miał się zjawić ze znajomym… łapiesz? Uważasz, że czytelnik nie domyśliłby się sam niektórych podanych tu informacji?

 

Cieszę się, że dopytujesz i wnikasz, to świadczy o twoim zaangażowaniu. Też nie zrozum mnie źle, tekst ma naprawdę nie złą konstrukcję. Używasz krótkich zdań, wszystko płynie, ale nie popadaj w taką pułapkę, długie zdania, choć wymagają większego skupienia, przy pisaniu, to są czasem ważniejsze, niż krótkie dynamiczne zdania. Jestem wręcz pewien, że następne Twoje tekst będą coraz lepsze, wyczujesz, co gra, co nie, i będziesz płyną coraz szybciej. Jak na razie pojawiają się usterki, które zakłócają odbiór, ale wszystko jest do naprawy.

 

“Niestety mój kumpel złapał ospę tuż przed wyjazdem”

Ospa w dorosłym życiu, bardo niedobrze. Ciężki przebieg.

 

– Cześć. Krzysztof Stępień? – mówię.

 Didaskalia raczej robi się na wyczucie, czytając dialog wielokrotnie, ale ja dałbym “zapytałem”.

 

“a ja siadam i (czując dziwną gulę w gardle) zaczynam rozmowę”

Wiadomo, o co chodzi, ale nie jest to eleganckie zdanie.

 

“Zaczęło ogarniać mnie uczucie dziwnego spokoju, zmieszane z uczuciem, że dzieje się coś złego.”

Powtórzenie.

 

Bardzo niespójna historia, ciężko się czyta. Dziwne zachowanie Krzyśka z niczego nie wynika, nic go nie zapowiada. Mam wrażenie, że sam pobłądziłeś w tym chaosie. Trzymasz się obranej narracji, co na plus. Mam wrażenie, że na początku jest za dużo zbędnych informacji, które nijak mają się do historii.

 

Musisz więcej czytać swoich tekstów, wyciągać głupoty i pracować nad zróżnicowaną konstrukcją zdań, bo już pierwsze kwalifikują się do poprawy:

 

“Mam dzisiaj dzień wolny. Jest sobota i nie muszę jechać do biura, więc zaprosiłem przyjaciela z Warszawy, by pogadać i pośmiać się. Karol miał się zjawić ze swoim znajomym z pracy, bo ten akurat szukał noclegu w Krakowie. Zgodziłem się, by zostali u mnie na noc.”

 

Najlepsze, co mogę Ci polecić, by poprawić jakość swoich tekstów, to czytanie tego, co się napiszę wielokrotnie, w różnych odstępach czasowych, by zapomnieć trochę historię i spojrzeć świeższym okiem. Ale przede wszystkim czytać, czytać i jeszcze raz czytać, opowiadania, powieści i co wpadnie w ręce.

Witam,

Na betaliście pojawiło się:

“Ożywić to, co martwe”

Młody student szuka babci mieszkającej w środku lasu. Błądząc, uświadamia sobie, że nie pamięta okolicy. Jego wspomnienia o babci sprowadzają się tylko do czerwonego domu i bajek, jakie mu opowiadała, a które stały się dla niego czymś więcej niż fikcją.

dł. 21254

Opowiadanie psychologiczne.

dogsdumpling 

Pewnie, że było by najłatwiej zapytać, ale nie opowiada:D

 

”Idź, pomóż chłopakom, damy sobie radę.” 

Nie będę się upierał, ale czy przecinek przed “damy” jest konieczny?

 

Dzięki za wychwycenie.

Pisałem użytkownikowi, że są to zdania toporne, robocze. Dziękuję za pomoc, już myślałem, że uwsteczniłem się gramatycznie i nie widzę oczywistych błędów. Zawsze można na Ciebie liczyć, nawet o 23:36 smiley

Pewien użytkownik wypisał mi zdania, w których znajdują się błędy:

 

“Idź, pomóż chłopakom damy sobie radę.”

 

“Ostatnim, co zobaczył, nim utonął w ciemności, były oczy Anny, w których odbijał się jego własny smutek i strach.”

 

“Jestem wampirem i nic tego niezmienni, pragnę nieśmiertelności bardziej niż krwi, te czasy są idealne.”

 

“Pożywiałam się życiem robactwa.”

 

“Jej obcisłe, oliwkowe bojówki, były przetarte na kolanach.”

 

“Jego ręce trzęsły się, a serce biło niczym dzwon, lecz bolało już trochę mniej.”

 

Nie wiem, co jest nie tak w tych zdaniach. Możliwe, że ślepnę, proszę więc o nakierowanie mnie na właściwą drogę:)

Najbardziej podoba mi się atmosfera. Czułem zamknięcie w pętli z Hamletem, pesymizm i monotonię, a więc cel osiągnięty:)

Dzięki za opinię :)

Co do opisów choroby. Fakt nie uniknąłem chaosu, a nawet celowo starałem się go zasiać. Wskazał byś elementy, które przestawały być przystępne? Może dało by się je przemodelować, bez uszczerbku dla tekstu.

Nie jesteś pierwszą osobą, która sugeruje skrócenie opowiadania. Jest to rzecz jak najbardziej do przemyślenia.

Widzę, że opko to część większej całości, będzie się trzeba zapoznać z uniwersum.

Powinien, być może, zwieńczyć swą wypowiedź szaleńczym śmiechem geniusza zła. Nie odważył się jednak na podobny poryw brawury. Był w końcu zwykłym Ciapkiem.

Wspaniałe:D

Bardzo miła lektura:) Tylko pod koniec akcja dzieje się za szybko i ten sędzie jakiś nijaki. 

Gdyby nie ten slangowy, brudny język, tekst stracił by swoją głębie i atut. Kawał dobrej roboty. Tylko motyw z utratą pamięci mi nie podszedł, ale to szczegół. 

Miejscami trochę się gubiłem w tym abstrakcyjnym świecie, ale czytało się świetnie. Zdradzisz jak wyglądała praca nad tekstem? Najpierw zaplanowałeś każdy szczegół, czy pozwoliłeś sobie na improwizację?

Dziękuję za opinię zygfryd:)

Właśnie przeglądałem sobie Twój dorobek, i wybierałem opowiadania do przeczytania. Cieszę się, że mimo licznych potknięć warsztatowych i lekkiego chaosu, tekst się podobał.

Celnie zauważyłeś, że opowiadanie jest częścią czegoś większego. Tak naprawdę historia pierwotnie, była czymś innym, ale stwierdziłem, że zaadaptuję ją do konkursu, który miał odwoływać się do legend Chełma. Mam teraz nauczkę, że to tylko niepotrzebnie zmienia historię.

Właśnie pracuję nad nowym opowiadaniem, które obecnie jest w fazie bety. Mam nadzieję, że napiszę jeszcze historię, która zapadnie czytelnikowi na dłużej w pamięci:)

Dziękuję za miły komentarz. 

Jak już pisałem wcześniej, dużo tu eksperymentowałem i bawiłem się, bez większego celu. Mam ochotę napisać opowiadanie jeszcze raz, ale w ramach nauczki i pracy nad warsztatem, oszlifuję historię do skupionej formy. Na ten moment pracuję nad nowym opowiadaniem i mam nadzieję, że wykorzystam wszystkie rady od czytelników jak należy:)

Zapraszam Cię również w wolnym czasie do przeczytania “Ceny samotności” jest bardziej udane.

Dziękuję za komentarz. Od jakiegoś czasu pracuję nad zmianą rozdziałów od II–IV by opowiadanie nie było tak surowe. Tyle cennych komentarzy nie może się zmarnować:) Lecz nie mogę powiedzieć kiedy skończę, na razie piszę inne opowiadania, krótsze i zwarte, na “Cenę” przyjdzie czas. Na pewno uwzględnię Twoje uwagi.

Pozdrawiam.

Świetna historia. Mocno czerpie z twórczości Poego, czuć też ducha Lovecrafta. A że zaczytywałem się w twórczość Samotnika z Providence to zwroty akcji w tego typu historiach są mi znane:) Nie zmienia to faktu, że czytało się świetnie. Klimat budowany równolegle z fabułą wzbogaca historię i zaciekawia. Kawał dobrej roboty.

Myślę, że będzie trzeba napisać je jeszcze raz i zdecydować się na konkretne kroki. Albo chociaż dopieścić to co już jest, połatać logikę i wyklarować bohaterów.

Mi zakończenie bardzo się podobało. Jeżeli zniknie wszystko, zniknie i to co ich dzieliło.

Opowiadanie naprawdę dobre. Tak jak pisała Minuskuła, w scenie wojny można by trochę poprzycinać, ale to szczegół. Bardzo dobrze wykonana robota:)

 

Interesuje mnie jak wyglądał proces tworzenia:

Ile zajęło Ci napisanie tekstu i redakcja?

Realizacja pomysłu przyszła w trakcje pisania, czy planowałaś?

 

Bardzo ładny obrazek:)

Nieźle sobie pokomplikowałem robotę, tymi dialogami w myślach.

         Najbliższe opowiadania, skupią się na postaciach, bez gości w głowie;)

 

Podsumowując:

Dialogi w myślach zostają w tej formie:

 

“Świat po rewolucji Tesli stał się miejscem jeszcze mniej zdatnym do życia, a może to tylko ja zwariowałem?” – myślał.

“Technologia upośledziła ich emocjonalnie!”

“Milcz! Mówię po raz ostatni!”

 

Myśli w tej:

 

“Straciłem słuch” – pomyślał.

 

 

 

 

Zdecydowałem się na taką formę zapisu myśli:

 

 „Myśl – didaskalia. – Myśl”

 

Dialogi w myślach zapisałem, w zaproponowany przez Ciebie sposób:

 

“Głos Witosa – didaskalia. – Głos Witosa”

“Głos Wolfganga”

 

 

„Straciłem słuch – pomyślał”

“Straciłem słuch” – pomyślał.

 

Czy obie formy nie są poprawne?

http://www.jezykowedylematy.pl/2014/08/jak-zapisac-mysli-bohaterow/

 

 

Myślałem, że taki zapis:

 

“Świat po rewolucji Tesli stał się miejscem jeszcze mniej zdatnym do życia, a może to tylko ja zwariowałem? – myślał.

Technologia upośledziła ich emocjonalnie!

Milcz! Mówię po raz ostatni!”

 

Zostanie odczytany jako dialog w głowie bohatera z jego drugim ego.

Uważasz, że ten zapis będzie lepszy?

“Świat po rewolucji Tesli stał się miejscem jeszcze mniej zdatnym do życia, a może to tylko ja zwariowałem? – myślał.”

“Technologia upośledziła ich emocjonalnie!”

“Milcz! Mówię po raz ostatni!”

 

 

Pierwsze zdanie to chyba też zapis myśli. Czy on słyszał ten drugi głos w swojej głowie?

Tak.

Dziękuję i przykro mi, że przeczytałaś tekst bez poprawek. Już je wprowadziłem. Byłbym wdzięczny, jeżeli zerknęłabyś na myśli jeszcze raz i dała znać, jak to teraz Twoim zdaniem wygląda.

Więc ten zapis będzie już jak najbardziej poprawny:

 

 “Wariuję. Jakim prawem odzywasz się tak do mojej matki! – myślał, czekając na odpowiedź.

To również moja matka, nie zapominaj. – odpowiedział mu głos. Zuchwały. Podobny do jego własnego, lecz zupełnie inny.

Ty nie istniejesz. Żyjesz tylko w mojej świadomości. Stworzyłem cię, słyszysz! – Witos przystanął, skronie mu pulsowały, a okropny świst przeszył umysł. – Demony, to tylko demony. Nie! Demonów nie ma, są ludzie. To wszystko przez nich!”

 

Wszystko jasne:) 

 

Czasowniki opisujące sposób wypowiedzi zapisujemy z małej litery w dialogach. W przypadku wyrażania myśli, wszystko zapisujemy z małej?

 

 

Ten dialog zapisał bym w taki sposób:

 

– Wariuję. Jakim prawem odzywasz się tak do mojej matki! – Myślał, czekając na odpowiedź.

 

Gdy zapisuje go jako dialog w “myślach” bohatera, poprawny jest ten zapis? 

 

”Wariuję. Jakim prawem odzywasz się tak do mojej matki! – myślał, czekając na odpowiedź.”

 

To ostatnie pytanie i już więcej nie męczę:) Wiem, że jak dobrze to wyrobię, będę robił mniej takich głupich błędów w przyszłości.

Starałem się trzymać drugiej formy, która przedstawiona jest w poradniku. Zaraz poprawię usterki.

Nie jestem tylko pewien co do tego zapisu:

 

Dialog tocz się w myślach bohatera:

 

„– Wariuję. Jakim prawem odzywasz się tak do mojej matki! – Myślał, czekając na odpowiedź.

– To również moja matka, nie zapominaj. – odpowiedział mu głos. Zuchwały. Podobny do jego własnego, lecz zupełnie inny.

– Ty nie istniejesz. Żyjesz tylko w mojej świadomości. Stworzyłem cię, słyszysz! – Witos przystanął, skronie mu pulsowały, a okropny świst przeszył umysł. – Demony, to tylko demony. Nie! Demonów nie ma, są ludzie. To wszystko przez nich!”

 

Może powinienem zapisać go tak?

 

„Wariuję. Jakim prawem odzywasz się tak do mojej matki! – Myślał, czekając na odpowiedź.

To również moja matka, nie zapominaj. – odpowiedział mu głos. Zuchwały. Podobny do jego własnego, lecz zupełnie inny.

Ty nie istniejesz. Żyjesz tylko w mojej świadomości. Stworzyłem cię, słyszysz! – Witos przystanął, skronie mu pulsowały, a okropny świst przeszył umysł. – Demony, to tylko demony. Nie! Demonów nie ma, są ludzie. To wszystko przez nich!”

 

 

 

Teraz będę skupiał się na krótszych i bardziej skupionych formach, by więcej uwagi poświęcać analizie napisanego tekstu.

Świetne opowiadanie. Szkoda, że w momencie, gdy byłem najbardziej zaangażowany w historię, zobaczyłem pogrubiony napis koniec:)

 

Tylko ten moment trochę wybił mnie z narracji:

 

Czarodziejka mówi o Melchiorze i Baltazarze, a wiec spodziewam się, że termin “najlepsi uczniowie” odnosi się do nich.

 

– Czy możesz mi łaskawie wytłumaczyć – wysyczała – dlaczego moi najlepsi uczniowie, ci, których miałeś posłać do domu na pogrzeb, uznali, że podpalenie siedziby inkwizycji będzie stosowniejsze od opłakiwania własnego dziadka?!

 

Później zaś opisujesz jej myśli:

 

Tego było już za wiele. Przeklęci inkwizytorzy. Postawili cały magiczny świat na głowie, pojmali najlepszych uczniów czarodziejki, a teraz jeszcze wymachiwali jej przed nosem bronią i rozkazywali jak służce.

Tylko skąd ona wiedziała, że jej uczniowie zostali pojmani? Mogła się oczywiście domyślać, ale ta pewność jest nieuzasadniona.

 

Co to są ciężkie taśmy z masarni?

Chodziło mi o kurtyny paskowe, które najczęściej widziałem w małych sklepach na wsi i masarniach.

 

Podzielam zdanie Ando ― dlaczego magowie cały czas radzą sobie z czarownicą/ czarownicami, a kiedy przychodzi co do czego, zachowują się jak żółtodzioby, pozwalają się zdominować i pokonać. Nie tak wyobrażałam sobie finał tej opowieści.

Kiedy Dalebora ogłusza krzyk, jest już wyczerpany po podtrzymywaniu zaklęcia. Myślałem, że dostatecznie mocno to podkreśliłem.

 

 

Jednocześnie nie potrafię przyjąć do wiadomości, że historia pełna czarownic, magów, wołchwów i innych sił magicznych, miałaby dziać się współcześnie.

A rural fantasy? Chciałem przenieść magie i dziwactwa do współczesnego świata, konkretnie na wieś.

Zdaje sobie sprawę, że może być tu sporo chaosu, ale jak już pisałem wcześniej: to było eksperymentalne opowiadanie. Chciałem pobawić się mieszankami różnych konwencji.

Zmienię elementy, które nie zagrały i uszczuplić historię o zbędne linie tekstu.

 

Dziękuję za pomoc:)

Teraz już widzę, że korekta to najważniejsza część tworzenia i muszę się do niej lepiej przykładać:) 

Mogła byś mi wskazać przykład, gdy myśli bohatera wyrażone są niejasno? Najpewniej masz rację, ale bohatera miały mieć w sobie takie oznaki obłędu, które wyrażać miały się się w jego myślach. Chciałem, żeby był w tym jakiś chaos.

Dziękuję za wychwycenie tylu głupich błędów z mojej strony. Zmiany już wprowadzone.

Niestety. A najgorsze jest to, że akcja właściwa zaczyna jakoś w drugiej połowie i trwa parędziesiąt stron.

Liczyłem na coś innego. Za dużo o pracy Vica, a za mało wnikania w psychologię postaci. Przy końcu cieszyłem się, że to już koniec. Szkoda bo pomysł ciekawy.

Bardzo przyjemny tekst. No i otwarte zakończenie daje nadzieje, na poznanie przyczyn rozprzestrzeniania się agresywnej świadomości:)

 

 

– Odziedziczyłam po babci – odparła i dodała z dumą: – Właśnie robię remont. Sama. Trochę to potrwa, ale wyjdzie taniej niż wynajęcie ekipy, prawda?

Żaden z nich nie odpowiedział na to pytanie.

– W jakim stylu chce pani urządzić mieszkanie? – chciał wiedzieć grubas.

Bardzo często napomina się pisarzy, aby wyrzucać niepotrzebną zawartość, która nie należy do historii, ani jej nie rozwija. Czy zdanie “Żaden z nich nie odpowiedział na to pytanie.” jest rzeczywiście potrzebne? Czy z samego dialogu nie wywnioskowalibyśmy, że dwójka żołnierzy zignorowała kobietę?

 

Czy zgodnie z zaprezentowanym wzorem: https://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/2112 o poprawnych dialogach, te nie są przypadkiem błędne i powinny wyglądać tak?

 

– Dziękujemy – r Rzucił młodszy badacz, uśmiechając się lekko.

– Imię i nazwisko? – m Młodszy zadał pytanie kolejnej osobie.

– W jakim stylu chce pani urządzić mieszkanie? – c Chciał wiedzieć grubas.

Mogę się mylić, dlatego też proszę o szybkie sprostowanie, aby nie wprowadzać w błąd. 

A co do błędów to osobiście znalazłem tylko to samo co kam_mod

 

resztę, że nie robią żadnych zastrzyków

 

Pozdrawiam.

 

 

 

 

 

Będę używał do wszystkich moich redakcji, dopóki nie wyrobie sobie nawyku. Dziękuję za zawarcie wszystkiego w jednym miejscu.

ANDO zauważyłaś zapewne, że jest to dialog w myślach bohatera.

„– Świat po rewolucji Tesli stał się miejscem jeszcze mniej zdatnym do życia, a może to tylko ja zwariowałem? – myślał.

– Technologia upośledziła ich emocjonalnie!

– Milcz! Mówię po raz ostatni!”

 

Czy stosując się do twojej sugestii, powinienem zapisać to tak:

 

Świat po rewolucji Tesli stał się miejscem jeszcze mniej zdatnym do życia, a może to tylko ja zwariowałem? – myślał.

Technologia upośledziła ich emocjonalnie!

Milcz! Mówię po raz ostatni!

Dostaję od Was tyle sugestii i porad, że chyba jeszcze raz z nowym podejściem przeanalizuję ten tekst i może napiszę ostatnie rozdziały odnowa, aby tak jak napisałeś Nikolzollern zbliżyć go do prozy XIX wiecznej. Pozbędę się wzmianki o rewolucji Tesli. Nie był to błąd jak myślała drakaina, ale nie był to też element służący tej konkretnej historii. Świat w którym rozgrywa się akcja opowiadania rósł mi w głowie od kilku miesięcy, a “Cena samotności” była pierwszym opowiadaniem z tegoż świata. Świat miał być alternatywną rzeczywistością, gdzie już w XIXw. istnieje technologia zbliżona do naszej, a Witos i jego dwór są na uboczu tego wszystkiego, ale opowiadanie jednak za bardzo odbiegła od tego czym miał być ten świat pierwotnie. 

Dziękuję za miłe słowa. Przyznam, że jestem mocno zdystansowany do tego tekstu i nie liczyłem na pochwałę, tym bardziej Ci dziękuję.

Co rozumiesz przez: “Od sceny przemienienia się sołtysa w wiedźmę opowiadanie zaczęło się komplikować, a wraz z nim – styl i logika wydarzeń.” w tym momencie trochę straciłem kontrolę nad historią i pisałem o czymś innym, niż pierwotnie?

“Zastanawiam się, po co wprowadziłeś dziwne słowo “wołchw”, czy nie wystarczyło napisać po prostu kapłani lub magowie?”

Zaczynam zauważać moją tendencję to przekazywania zbyt wiele. Pisałem to opowiadanie z myślą o kontynuacji, gdzie ważny byłby podział na wołchwów i żerców. Kapłanów którzy parają się czymś zupełnie innym od siebie i mają konflikt. Myślisz, że z takim zamiarem powinienem napisać opowiadanie, które faktycznie przedstawiało by ten konflikt i poprzedzało “Wołchwy i czarownice”? Czy w tym opowiadaniu pisać o bohaterach po prostu kapłani, a w następnych rozdzielać ich na wołchwów i żerców?

Właśnie jeżeli chodzi o słownictwo to takie właśnie miało być, myślałem że z formą jest coś nie tak. Błędy w stylu “ping ponga” itd.

Przeanalizuję to jeszcze z tekstami, które również zawierały podobne dialogi. Starałem się znaleźć złoty środek między sztywniackimi i suchymi dialogami Lovecrafta (które miały swój urok mimo wszystko), a żywymi i mocno emocjonalnymi dialogami w “Zbrodni i karze” Dostojewskiego.

Dzięki Nikolzollern. 

drakaina wspomniała o sztywności w dialogach, też coś podobnego odczułeś? Jeżeli tak, to w czym leży problem?

 

Faktycznie “po moim trupie” trochę zgrzytało.

Dziękuję drakaina. 

Co do imienia Witos to nie widzę powodu by je uzasadniać. Jest to niezwykle rzadkie imię fakt, ale mój pradziadek się tak nazywał. Co zaś do Wolfganga, to miałem pomysł na kontynuację. Ojciec bohatera jest Niemcem, dlatego też bohatera ma dwa imiona: Witos (od matki) i Wolfgang (od ojca). Alter ego Witos po prostu przyjęło jego drugie imię za swoje. Nie myślałem, że ktoś odczyta to w taki sposób jak Ty, ale dziękuję za podzielenie się odczuciami, będę pamiętał, żeby lepiej to sprecyzować.

 

 “Kruk – poemat Edgara Allana Poego, pierwodruk 29 stycznia 1845” Fragment z wikipedii. 

 

Sugestię postaram się wprowadzić w tekst jak najszybciej.

 

 

 

Dziękuję za komentarz. Przeanalizuję tekst z uwagami i wyciągnę lekcję. Może trochę zbyt mało uwagi poświęciłem redakcji.

Jestem nowy, więc postanowiłem się przywitać. Tak więc witam :)

Nazywam się Piotr i rozwijam swoje rzemiosło pisarskie, jak prawdopodobnie każdy z Was. Interesuje mnie realizm magiczny, który zaszczepiła we mnie twórczość Bułhakowa i Marqueza, tak więc moje prace najczęściej zawierają przynajmniej pierwiastek fantastyki. Najbardziej jednak interesują mnie dramaty, szczególnie twórczość Wyspiańskiego, Szekspira i Czechowa. Uwielbiam dramaty ponieważ niesamowicie uczą tworzyć dialogi, ogólnie analiza struktury dramatu to świetny sposób na wzbogacenie warsztatu :) Mam nadzieję, że będę zaglądał regularnie, czytając, pisząc i razem będziemy rozwijać się w tym co wszyscy kochamy. Pozdrawiam.

 

Bravincjusz dziękuję za wskazanie odpowiedniego wątku :)

 

 

Nowa Fantastyka