komentarze: 18, w dziale opowiadań: 15, opowiadania: 8
komentarze: 18, w dziale opowiadań: 15, opowiadania: 8
Oj dawno nie zaglądałam tutaj, bo Świat okrutny zrzucił mi na barki misję ciężką i czas był się z nią uporać, a tu takie pyszne komentarze. Dziękuję za słowa krytyki – zgadzam się z niedopracowaniem, bo w zasadzie Szeptunka napisała się pod wpływem chwili i tak została, nie dopieszczałam jej nadmiernie.
Najbardziej cieszy mnie, jako kobietę (ciągle nieopierzoną i chyba już tak na zawsze mi zostanie ;-)), pozytywny odbiór ze strony mężczyzn! Raduje to moje babskie ego :-)
Dziękuję za ostatni wnikliwy komentarz, pozwolę sobie jednak na malutką polemikę ;-).
Po pierwsze to moje anioły/diabły, które wykreowałam w swojej wyobraźni więc będą walczyły tym, co włożę im w ręce :-). Dziś walczą katanami. Jutro dziubać się marchewkami po oczach. Wybór katany był celowy, między innymi dlatego, żeby przełamać ten schemat miecz-anioł-chrześcijaństwo. Bo oblatany jest i trochę trąci myszką :-).
Co do Baretty i Beretty to się zgadzam. Natomiast co do Beretty i kopertówki… Ja wiem, że mężczyznom przed oczami staje coś niewiele większe od portmonetki, spieszę z wyjaśnieniami: kopertówka może mieć i takie wymiary, że i dwie Beretty wsadzisz do środka, a poza tym, dzięki temu, że te większe kopertówki są miękkie, możesz sobie nawet strzelać nie wyciągając broni z takiej torebki. No ale wtedy nie byłoby efektu ;-)
Ostatnia scena walki… za szybko działa się w mojej wyobraźni i nie nadążałam z przelewaniem jej na papier ;-)
Ugłaskane zgodnie z podpowiedziami stało się chyba jeszcze subtelniejsze :-) Ale od początku w tym opowiadaniu miała być delikatność, nie dosadność ;-)
Sztuka osadzona w realiach fantasy. To faktycznie zbija z pantałyku :-) Czyżby to było coś napisane na przekór zarzucanemu wcześniej nadmiarowi poetyckich metafor? Bardzo męski punkt widzenia? :-)
Niemniej jednak… jakby to powiedzieć… wali po głowie :-)
Oj uśmiałam się :-) Dla mnie pycha!
W tym przypadku Autor może ogłosić podkonkurs: “Czyja to miłość?” ;-)
Pod tym przepoetyzowaniem pewnie coś się kryje :-) dużo metafor i ognia ;-)
Oczywiście, że to tylko scenka :-) Celem tej opowiastki było wywołanie w wyobraźni Czytelnika konkretnego obrazu oraz uśmiechu. Nic więcej. Żadnej głębi, żadnego katharsis. Tylko wywołany zabawną i absurdalną przygodą uśmiech :-)
Cieszę się, że chociaż trochę się udało ;-)
Nawet nie wiecie, jak ogromną przyjemność sprawiają mi Wasze komentarza :-) Jestem już na tyle dużą dziewczynką, żeby wiedzieć, że nie da się zadowolić swoją twórczością wszystkich, że świat postrzegamy inaczej, że inaczej działa nasza wyobraźnia etc, etc… ALE to, że w komentarzach pojawia się nuta sporu, to znaczy, że są emocje! Dla mnie – najlepszy komplement :-)
Dziękuję!
Och, ta interpunkcja. O koszmary nocne mnie przyprawia, aż skóra cierpnie. Popracuję nad nią, obiecuję. I dziękuję za komentarze.
Przeczytałam ten tekst z ogromną przyjemnością…. o ile horrory można czytać z przyjemnością :-)
To ogromna sztuka zmieścić tyle emocji w takiej małej ilości znaków. Gratuluje!
Sytuacja już nigdzie nie dąży :-)
Dzięki, sugestia z plaśnięciem jak najbardziej trafna!
Ach! Widzę teraz jaką straszną gafę popełniłam zamieszczając tekst tak wcześnie :-) Bo widzę, że najciekawsza dyskusja toczy się tutaj, gdzie pomysły rodzą się na gorąco :-)
Dziękuję ogromnie za wytykanie wszystkich wpadek językowych. Cenne są Wasze rady. Opowiadanko pisane było pod wpływem emocji, stąd te przeoczenia. Wszystko zostanie poprawione i wygładzone, tylko zastanawiam się, czy robić to teraz, kiedy opowiadanie ciągle bierze udział w konkrusie. Jeśli będę je tak pieczołowicie poprawiać – stanie się idealne ;-)
Czy jest przegadane – być może. Czułam wewnętrzną potrzebę zbuntowania się przeciwko platonicznym, niespełnionym miłostkom :-)
Dziękuję, dziewczyny, za wytknięcie błędów – wpatrywałam się w tekst przez dobre kilkanaście minut i ich nie zauważyłam, spieszę z poprawami. Cieszę się, że się podoba. W zanadrzu (szufladzie), mam więcej takich cacek. Czas najwyższy wypuścić je w świat.
Chodzę sobie po forum i trafiam na taką perełkę. Nawet mam jeden tekst, który mógłby pasować. Zaraz zredaguję i podeślę – oby mnie szanowne grono Żuru nie pożarło :)
Po raz pierwszy, mając nadzieję, że nie po raz ostatni, witam wszystkich serdecznie. Mam nadzieję zagościć u was na dłużej.