Profil użytkownika


komentarze: 241, w dziale opowiadań: 218, opowiadania: 104

Ostatnie sto komentarzy

Wielki dzięki, Thargone. Za komentarz i za klika :) Super, że znalazłeś tyle pozytywów. Takie “ględzenie” strasznie miło czytać :) 

“Mistrza brązu” nie wyłapałem, zaraz się temu przyjrzę.

Co to braku fantastyki to do tej historii jakoś jednorożce (i inne takie) mi nie pasowały :P A nasza, historyczna epoka brązu też nie do końca mi odpowiadała, stad wyszło, jak wyszło ;)

Wydaje mi się też, że światy bez magii jednak wymagają mniejszego lub większego riserczu (oczywiście nie tak dokładnego, jak zgodność z konkretną epoką historyczną), żeby to wszystko jako-tako trzymało się kupy ;) 

A skoro ten tutaj wyszedł nie najgorzej, to może jeszcze powróci i pokaże swoje bardziej fantastyczne oblicze ;)

Dzięki!

Pozdrawiam 

Bardzo fajne te Twoje krwiożercze biedronki! W sensie w opowiadaniu, bo chyba nie chciałbym żadnej spotkać na żywo ;) Pomysł na “bestie” i i bajkowy ratunek bardzo ciekawy. Czasami tylko miałem wątpliwości czy dziewczynka użyłaby słów takich jak “chitynowe pancerzyki”, “czułki gębowe” czy “wielokropki”, ale co ja tam wiem o dzieciach ;) 

Super tekst :) 

Cześć Evamk :) 

Przedstawiłaś scenkę dość typową. Ot, dwóch zbirów odwiedza wieczorem porządnego obywatela i torturuje go, szukając czegoś cennego. (Czy w co drugim filmie nie ma tego typu scen ;)? ) W dodatku jeden z nich jest brzydki i włada magią… No, od razu nasunęło mi się skojarzenie z Voldemortem i Harrym Potterem. ;) 

To oczywiście nie jest złe. To może być początek bardzo ciekawiej historii. Ale w dalszym ciągu tylko może być, bo na razie jej nie ma ;) Za to jest niezbyt wyróżniająca się scenka w domu, na podstawie której za wiele nie można napisać… 

Fajnie by było, gdybyś wrzuciła coś dłuższego (i najlepiej skończonego ;)) Chętnie przeczytam :)

Dzięki za komentarz i klika, Black Cape :) Fajne, że Ci się podobało. Zobaczyć tyle pozytywów w jednym komentarzu jest naprawdę budujące :) Masz rację, to ostatnie zdanie troszkę nie pasuje. Będę je musiał poprawić ;)

Dzięki za komentarz i super łapankę, Reg :) Cieszę się, że Ci się podobało, że udało mi się zbudować jako takie napięcie i że końcówka zaskoczyła – tak był plan :) Za niedostatki fantastyki biję się w pierś i przepraszam. Błędy poprawiłem :) Jedynie tutaj:

domyślił się Manthur. On całe życie spędził ze zwojami i tabliczkami. –> On, czyli kto?

Moim zdaniem zaimek jest zbędny?

Zostawiłem jednak po staremu, bo bez “on” brzmiało mi to tak troszkę dziwnie. 

 

Jeszcze raz wielkie dzięki :) 

Dzięki, że znowu wpadłeś Arnubisie :) Faktycznie tych szlifów, zmian troszkę było, a wasza pomoc i uwagi bardzo mi pomogły. Cieszę, że świat i klimat Ci się spodobały. Tag zmieniłem.

Wielkie dzięki za wszystko :) 

Ekspert ze mnie żaden, ale z tego co się orientuję to oczywiście masz rację i tych brązów jest mnóstwo, z tym że te wytwarzane w epoce brązu do najtrwalszych nie należały i potrafiły czasem zrobić psikusa ;) 

Ale to w zasadzie jest mało istotne, bo w kontekście zarzutu o brak fantastyki to nieco naciągany argument ;) 

Cóż, troszkę obawiałem się, że mogą pojawić się takie zarzuty. W założeniu miała to być taka delikatna fantastyka, objawiająca się raczej alternatywnie wykreowanym światem, społeczeństwem, służbami. Taka fantastyka bardziej chowająca się w krzakach, niż zajmująca cały kadr ;) Magii i nadprzyrodzonych sił nie chciałem tu na siłę wciskać, bo nieco mi nie pasowały. A cud może i by się jeden znalazł (super mocny brąz), ale raczej nie na drągu ;) Mimo wszystko uważam, że historia tego typu raczej nie mogła wydarzyć się w naszej “normalnej” epoce brązu. A co do papirusu w świecie sosen to mogę się tylko obronić tym, że był jeden i przyjechał razem ze szpiegiem zza gór, gdzie jego występowanie jest już bardziej naturalne. 

W każdym razie wielkie dzięki za komentarz i czas poświęcony na lekturę :) I przepraszam za brak magii i cudów na kijach :) 

O łał, sumeryjskie science fiction :D No tego się nie spodziewałem. Bardzo fajny pomysł i jeszcze lepsze wykonanie. Chociaż pierwsze trzy wrota czytało mi się całkiem ciężko, to w świetle drugiej części ich wydźwięk jest zupełnie inny.

Super tekst, gratuluję podium :) 

Generalnie mi się podobało. :) I to nawet bardzo. Połączenie mitologii z kryminałem wyszło Ci bardzo dobrze. Hera we współczesnej roli sprawdziła się znakomicie. Jedyny zgrzyt miałem podczas „wejścia prawnika” (Czy Stacy przypadkiem nie zdążyła się już „ustnie” przyznać? A przesłuchanie powinno być chyba nagrywane), ale rozumiem, że było to dość kluczowe dla narracji ;)

 Zastanawiam się też, czy gdyby ten tekst nie brał udziału w konkursie mitologicznym to czy skojarzyłbym tu Herę? Wydaje mi się, że raczej nie…  

I ja dołączam do grona zadowolonych czytelników :) Loki, Służba Bezpieczeństwa, mało sympatyczna wizja przyszłości… To zdecydowanie nie jest oczywiste połączenie, a wrzucone do jednego kociołka dały bardzo fajny efekt. Super tekst :) 

Przeczytałem i mi też się podobało. :) Pewnie się powtórzę, ale bardzo fajny pomysł i smaczki muzyczne. Hekate i Led Zeppelin… no,no, kto by się spodziewał, że to taki diabeł :P Najbardziej mnie jednak ciekawi kogo i do czego natchnął Dionizos.

Jedyne do czego mógłbym się przyczepić to “prostota” fabuły. Nie ma tu żadnego większego zaskoczenia, zwrotów akcji, czy problemów do przezwyciężenia. Ot, przychodzi Hekate, podgląda zespół i wszystko ładnie układa się po jej myśli. Niby do pokazania Twojego pomysłu więcej nie potrzeba, a całość wygląda całkiem fajnie, ale pewne uczucie niedosytu mi zostało. Wiem, że to głownie kwestia małej objętości tekstu, ale jakieś rozwinięcie by nie zaszkodziło :) 

 

 

 

Prawdziwy rekin biznesu z tego Hadesa. Niezłą niszę na rynku znalazł ;P Bardzo fajna satyra. Zabawna, z przesłaniem i świetnym zakończeniem.

Podobało się :) 

I jak Ci Irakijczycy z taką bronią mogli wojnę przegrać? :P Bardzo fajny pomysł :) 

Mnie też się podobało :) Ciekawy, bardzo ciekawy pomysł z przedstawieniem “życia po życiu” bohaterów legend i to we współczesnym świecie ze współczesnymi problemami. Wyszło smutno, trochę śmiesznie i bardzo fajnie :) 

Przeczytałem, podobało się :) Bardzo fajny pomysł z wrzuceniem Hermesa we współczesną rzeczywistość. Ciekawie wypadł początek i bardzo dobrze końcówka. Środek trochę mniej mi się podobał, ale dzięki temu mogła mocniej wybrzmieć końcówka, bo takiego nagłego przestawienia akcentów się nie spodziewałem ;) I tylko ci bohaterowie, jak dla mnie, trochę za szybko odnaleźli się w nowych okolicznościach. Jeszcze u Hermesa to zrozumiałe, w końcu jest bogiem, ale Zofia? Najpierw spotyka podejrzanego typka, potem “urywa jej się film” i znajduje się Paryżu, podejrzany typ twierdzi, że jest bogiem i robi przekręty w internecie… No, ze też biedna Zofia nie skończyła w psychiatryku to wyczyn ;P 

Sympatyczny tekst :) 

I ja dołączam do grona zadowolonych czytelników :) Zdecydowanie nie takiego zakończenia się spodziewałem. Bardzo fajne (oczywiście literacko) pomysł ze śmiercią psa i ciekawe “odświeżenie” popularnego motywu. 

Cóż, to zdecydowanie lepszy tekst od „Okiego”. Jest tu pomysł i zalążek fabuły. Tylko zalążek, bo mam wrażenie, że nie pozwoliłeś swojej historii rozwinąć się dostatecznie, zamykając ją w zbyt ciasnym limicie znaków. Przydałoby się tutaj jakieś rozwinięcie, nieco więcej emocji czy tła. Może jakiś problem do rozwiązania, trochę złych przeciwności losu? Na razie głównej bohaterce wszystko się bardzo łatwo udaje i w dodatku ma sporo szczęścia (niebieskooki w zasadzie sam się znalazł, ona tylko grzecznie na niego czekała), a gdybyś to szczęście zastąpił pechem i powrzucał jej trochę kłód pod nogi? Mogło by się zrobić ciekawiej ;) Na plus lekko humorystyczne wstawki i nawiązanie do Langa.

 

Formatowanie warto poprawić, bo coś się rozjechało ;)  

 

Powodzenia przy kolejnych tekstach :) 

Z przykrością muszę stwierdzić, że mam problem ze zrozumieniem tego tekstu. Sam pomysł ze współczesnym Odysem grającym w gry nawet ciekawy, ale wydaje mi się, że wymagający nieco innego opakowania. No bo po co te rozważania na początku o genezie imienia? Co to daje? A i sama gra taka nieco naciągana. To gracz sam w niej ustala zasady? Tu piwo, tu wino, tu religia. Trochę nie widzę powiązania. Ale napisane nie najgorzej.

 

Powodzenia przy kolejnych tekstach :) 

Przeczytałem i sam do końca nie wiem, co o tym opowiadaniu myśleć. Z jednej strony mi się podobało i to nie tylko dlatego, że sięgnęłaś do starożytnego Egiptu, którym swego czasu byłem zafascynowany. To jest po prostu bardzo ładny kawałek tekstu. Niby motyw przebudzenia starożytnego boga jest już dość ograny, ale żeby Bastet? Ze wszystkich bogów, których mogłaś przebudzić ten wydawał mi się najmniej groźny i to było fajne. Szczególnie w świetle końcówki. (zdążyłem przeczytać też starą wersję i ta nowa zdecydownie na plus) Świetny pomysł z tym odwróceniem mitu, zaskoczenie było niemałe ;). Podobał mi się też opis współczesnego miasta oczami bogini i odwołania do starożytności.

Czuje jednak pewien niedosyt, bo zostawiłaś mnie chyba z większą liczbą pytań niż odpowiedzi. Dlaczego nagle, po tylu latach Apophis postanowił obudzić Sechmet? To nie mógł zrobić tego od razu, jeszcze w starożytności? I jeszcze kilka tych „dlaczego” mi się zalęgło w głowie. Jakieś rozwiniecie z pewnością by nie zaszkodziło, bo potencjał jest moim zdaniem na dłuższą i bardziej rozbudowaną historię :) 

I ja dołączam do grona zadowolonych czytelników. :) Bardzo lubię klimat i historię starożytnego Egiptu, a Ty wybrałaś jeszcze bardzo ciekawy i podatny na fantastyczne interpretacje moment w historii. Czytało się całkiem płynnie, widać sporą wiedzę i porządny research (np. Neferneferuaton zamiast Nefertiti robi wrażenie. Amenchotep III jako obrońca Atona też nie wydaje się taką oczywistą postacią, a przecież reformy religijne zaczęły się już za jego panowania). Bardzo fajny pomysł na uzależnienie mocy Atona od pory dnia. Zastanawia mnie tylko – skoro w nocy Aton był tak słaby, to czemu Chonsu nie zaatakował wcześniej? No i postać Tener jako wyznawczyni Atona, zafascynowanej kapłanem Amona trochę mi się kłóci. Ale to tak naprawdę szczególiki. Podobało mi się, fajny tekst :) 

Gratuluję udanego debiutu :) 

Ja też miałem niemałe problemy z imionami i często musiałem się cofać, żeby załapać po której stronie jest dana postać. Tą niedogodność zrzucam jednak na moją kiepską pamięć do (szczególnie tak trudnych) imion ;) Poza tym czytało mi się naprawdę super. Bardzo fajny pomysł z wykorzystaniem wiman i fragmentów Mahabharaty, ciekawy klimacik starożytnych Indii („gwiazdki” bombowe), świetny research, Byłem ciekawy czy spróbujesz nieco wyjaśnić jak to wszystko działało i troszeczkę się zawiodłem, ale to w sumie mało istotne ;)

Zdecydowanie mi się podobało :) 

Ale fajne :)

Przeczytałem, bardzo mi się podobało. Humor mi podszedł, zdarzyło się kilka razy uśmiechnąć. Nawiązania do gier też świetne. Z Treestramem miałem pewien problem, ale w końcu załapałem ;)

Super tekst :)

Bardzo ciekawe opowiadanie. :) Szybkość kolejnych wynalazków zupełnie mi nie przeszkadzała podczas czytania. (Przyznam się bez bicia, że zwróciłem na to uwagę, dopiero po przeczytaniu komentarzy) Bardzo podobał mi się klimat i genialne dialogi. Klamra też fajna. 

Czytało się świetnie :)

Ciekawe opowiadanko :) W pewnym momencie byłem przekonany, że to wszystko tylko urojenia Oli i zaraz ją obudzisz, tłumacząc wszystko chorobą psychiczną albo snem. Super, że tego nie zrobiłaś i zaskoczyłaś mnie zakończeniem. Żongler jako bogini wypadł bardzo fajnie. Ola ze swoimi problemami też ładnie tu pasuje. 

Podobało się :) 

Przeczytałem i podobało się :) Pomysł na umieszczenie smoka w czymś na kształt zoo uważam za ciekawy. Bohater z problemami nieźle do tego pasuje. Zakończenie zaskakujące i zdecydowanie na plus. I tylko całość aż prosi się o jakieś rozwinięcie bo niekiedy są spore przeskoki ;) 

Ładne :) Podobał mi się sposób w jaki przestawiłeś “grzechy” górskich turystów. Chociaż w górach bywam rzadko to przesłanie do mnie trafia. Po lekturze miałem też pewne wątpliwości dotyczące twarzy (tzn, kto i kiedy ją stracił i odzyskał), ale przeczytałem komentarze i Twoje uzasadnienie wydaje się spoko ;) 

No, podobało się :) 

Sympatyczny tekst :) Czytało się lekko i przyjemnie. Humor mi podpasował ( drwaAI'e są super :D ) i kilka razy zdarzyło się uśmiechnąć.

Fajnie zabawiłeś się motywem przeznaczenia. W pewnym momencie zastanawiałem się tylko, po co Twój bohater to wszystko opowiada i tak naprawdę pogrąża się swoimi zeznaniami. (Dewastacja dwóch planet to chyba większa skala przewin niż bójka w karczmie ;) ) Końcówka nieco to wyjaśniła i za to plus ;) 

No, podobało się :) 

Nigdy nie sądziłem, że dam się wciągnąć w opowiadanie o syfilisie ;) Bardzo mi się podobało. Pomysł na odzyskanie twarzy i wplątanie w to pogańskich bożków bardzo fajny. Zakończenie mnie pozytywnie zaskoczyło. Skubaniec niby się zmienił, ale cudze listy nadal podgląda ;)

Imię Glenn moim zdaniem super pasuje do tego bohatera. (Na Guy się nie załapałem) 

Czytało się oczywiście super. Świetny tekst :) 

Zdążyłem już zapomnieć o starym, dobrym gameboyu, a grało się kiedyś, oj grało ;) Fajny pomysł, przyjemnie się czytało, tylko ta purpurowa szata faktycznie troszkę naciągana.

Generalnie się podobało :) 

Dzięki, Iluzjo i Jupiter :) Cieszę się, że Wam się podobało :) 

 

Senne szpiegostwo – super pomysł, zastanawia mnie tylko skąd szpiegowani wiedzieli, że są obserwowani… Senni agenci byli w jakiś sposób widoczni dla prawdziwych ludzi? 

 

A to już zależy od interpretacji. ;) Ja to widziałem tak, że Sue pozwala sennym agentom szpiegować czy podglądać prawdziwe miejsca/wydarzenia/rozmowy bez ruszania się z łóżka ;) 

Przedawkowanie sprawia, że sen zamienia się w koszmar. Mistrz jest prawdziwy i ma wpływ na to, co się dzieje, ale agent nadal śni, więc jego umysł działa w nieco inny sposób i jest w stanie znieść więcej niż normalnie. 

 

Jakoś nienaturalnie to brzmi, trochę tak, jakbyś miał zamiar zmierzać w humorystycznym kierunku, ale to już moje widzimisię, a nie jakiś błąd :)

Ogólnie, to te ten fragment z torturami nie wyszedł mi najlepiej. Muszę go jakoś przeredagować. 

 

Aż żałuję, że już masz Bibliotekę, bo bym chętnie doklikała ;)

Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś nadarzy się okazja ;) 

 

Dzięki! :) 

Dzięki, Darconie :) Fajnie, że wpadłeś :) 

 

Moim zdaniem ból i tortury to jednak nie to samo, więc dalej nie opisuje bólu, tylko wywołujące go czynności ;) No, ale to zdanie jest kiepskie, masz rację. Konkurs się już skończył to w pomyślę jakby je tu podrasować ;) 

Mnie też się podobało :) Troszkę dłużyła mi się tylko ta część ze strojeniem się i opisem robotów, ale tu chyba za bardzo nie było czego wyrzucić. Czytało się bardzo przyjemnie, super styl (zdarzyło się uśmiechnąć parę razy ;) ) i fajna końcówka. 

Ciekawy tekst :) 

Wtórne? A nie słyszałeś, że w Ameryce wydają książki na podstawie gry? Wiedźmin się chyba nazywa :P

 

Co do Skyrima to ja czekam, aż wyjdzie w końcu ta wersja na lodówki ;D Wtedy na pewno odświeżę sobie ten tytuł. 

 

A skoro zbliżają się retrowizje to warto wspomnieć naszego polskiego Frostpunka. Świetna gra :) 

Wielkie dzięki za komentarz, Wilku :) Super, że jednak się podobało :) 

 

 no ile uderzeń może wytrzymać kapsułka w zębach?

W czasie snu? Tyle, ile śpiący umysł uzna za prawdopodobne ;P Zależy od wyobraźni ;) 

piwo się należy :D!

Staruchu, właśnie zostałeś moim ulubionym autorem ;D 

 

A wiesz, kto kogo wysyłał na “emeryturę”, i to właśnie w roku 2019 ;)?

Hmm… Dałeś niezłą zagwozdkę, ale przyznaję się bez bicia, że nie wiem. Grał ktoś ostatnio w aztecką piłkę? ;) Podpowiesz coś? :) 

 

Sympatyczne scenki :) Pierwsza trochę przegadana, zgadzam się też, że mogłoby być więcej akcji, ale generalnie mi się podobało :) 

 

 

Pssst. Jeśli chciałeś to zapisać w formie scenariusza filmowego to może warto przy “Scena I” i “Scena II” dopisać jedno – dwa zdania o tym gdzie i kiedy dzieje się akcja? ;) 

Aztecy, wyprawa kosmiczna, kapłani jak SB… no, fajne połączenie. Bardzo fajne :) Podobało mi się to powolne odsłanianie realiów. Pierwsze skojarzenie z Aztekami miałem przy okazji meczu i wysyłaniu przegranych na “emeryturę”, ale pewność zyskałem dopiero po “zapomnianym awanturniku Kolumbie”. 

Trochę mi tylko (po fakcie i delikatnie) zazgrzytało określenie “dostojnicy kościelni” i “kościół”. Czy w kontekście Azteków nie powinni to być jednak “dostojnicy świątynni” i “świątynia”? Taka tam pierdółka. .. :) 

Ciekawie też nakreśliłeś “konflikt” frakcji naukowej z kapłanami. Zakończenie z rytuałem super.

 

Tekst może i lekko napompowany, ale jakoś bardzo mi to nie przeszkadzało ;)

Podobało się :) 

 

Dorastająca młodzież płci obojga. Krok dalej za Meyer czy Bishop.

 

Staruch – Książka jest skierowana głównie do dojrzałych osób.

 

Trochę się ci odbiorcy rozjeżdżają ;) “Dojrzałe osoby” to dość szeroka i mało konkretna grupa. Ja na przykład nie czuję się targetem, a dojrzały już chyba jestem… A przynajmniej powinienem ;)

Hmm… Tak, jak łączenie różnych gatunków zawsze wydawało mi się ciekawe, tak w przypadku “pornofantastyki” mam problem ze zdefiniowaniem grupy odbiorców docelowych… 

 

 

Przeczytałem tylko początek tego fragmentu i miałem nie komentować, bo nie lubię krytykować twórczości innych (bo kimże jestem, żeby się wymądrzać), ale dyskusja pod tekstem skłoniła mnie do zabrania głosu. I będzie to głos słodko-gorzki. 

Najpierw ta gorzka część. Fragment (a konkretnie fragment fragmentu) podobał mi się raczej średnio. Fabularnie nie działo się za wiele. Początek taki sobie, pierwsze akapity zupełnie nie zaciekawiły. Napisane też, moim skromnym zdaniem, średnio. Trudno o płynność czytania. Niekiedy dobór słów nieco dziwny np. “swój przenikliwy wzrok” (powiedziałeś tak kiedyś w normalnym życiu? ;)) czy “drapieżni żołnierze”. Głupio tak krytykować fragment wydanej książki, bez przeczytania całości, ale tu dochodzę do drugiej części mojego komentarza. 

Otóż, ja Ciebie bardzo dobrze rozumiem. Uważam, że posiadanie własnej, wydrukowanej książki może być powodem do radości. Kurde, ja się nawet cieszę, gdy na domowej drukarce wydrukuje własne, grafomańskie opowiadanie. Co by było, gdybym książkę wydał? ;)

Daleki więc jestem od krytykowania Twoich decyzji. A szczerze pisząc to troszeczkę Ci współczuję. Z pewnością włożyłeś mnóstwo wysiłku, żeby napisać “Czarodzieja Magnusa”, zapewne zapłaciłeś trochę za wydanie, miałeś zapewnioną redakcję i korektę…

Po czym wrzucasz fragment tekstu na forum i okazuje się, że tak kolorowo jak obiecali wcale nie jest. A i komentarz Reg pokazuje, że z tą redakcją czy korektą mogłoby być lepiej. Sytuacja raczej nie do pozazdroszczenia. 

Próbuj jednak dalej ;) Nie zniechęcaj się. Napisz jakieś opowiadanko i wrzuć na forum. Jakieś doświadczenie po napisaniu książki masz, a z komentarzy tutaj też wiele się nauczysz. Ja, chociaż aktywny jestem dość krótko, naprawdę wiele wyciągnąłem. 

 

Powodzenia :) 

Ale fajne :) Bardzo ciekawy pomysł. Brak jeden litery potrafi być upierdliwy. Jak mi kiedyś przestało działać “H” na klawiaturze… Masakra, nic nie da się napisać ;) 

Black_cape , Barniuszu, dzięki, że wpadliście :) Super, że Wam się podobało :) 

 

Zmieniłabym końcówkę na “całe jego ciało przeszył ból”. Tamta konstrukcja bardziej pasowałaby, gdyby mowa była o jednej części ciała.

Hmm… Niby masz rację, ale jakoś “a wtedy całe jego ciało przeszył ból” brzmi mi trochę gorzej. Mocno subiektywnie odczucie. Dzięki, Black_cape. :) Zastanowię się nad tym. I nad “jednak” też ;) Teraz i tak za późno na poprawki

Aż się zastanawiam, czy to samodzielna historia, czy część czegoś większego.

Samodzielna historia, ale nigdy nie mów nigdy ;) 

Wrzuciłem na betę opowiadanko “Łowca szpiegów” (nieco ponad 30k znaków). To szpiegowskie fantasy w realiach quasi epoki brązu. Jest trup, tajemnica, “zaszyfrowany” papirus i zdrajca do odnalezienia. Będę bardzo wdzięczny za wszelką pomoc, uwagi czy spostrzeżenia.

A jeśli mamy na sali eksperta od starożytnego odlewnictwa to byłoby bombowo. :) 

Ej, a gdzie jest zakończenie? Gdzie wyjaśnienie? ;) Tak mnie wciągnąć w opowieść, trzymać w napięciu i zostawić samego z własnymi domysłami? Nieładnie ;) 

Super tekst :) Historii z Przełęczy Diatłowa nie znałem wcześniej więc opowiadanie przeczytałem z zainteresowaniem. Bardzo fajny pomysł z tymi wstawkami z akt. Research robi wrażenie.

Napisane bombowo :) 

 

Ja też przeczytałem :) Fajnie napisane, pomysł na wykorzystanie “podpowiedzi” do haseł bombowy. Ja tam mam z nimi zawsze problem. Ustawi człowiek pytania i odpowiedzi na szybko i pięć lat później trzeba zgadywać co się miało na myśli ;) 

Zgodzę się jednak, że przydałoby się nieco więcej tła, bo niestety chyba nie wszystko zrozumiałem. 

Pewien nie jestem, ale chyba lepiej się z tym wstrzymać do ogłoszenia wyników ;) 

Przeczytałem i bardzo mi się podobało :) Już pierwsze zdanie przykuło mnie do monitora, a potem też było fajnie. W przeciwieństwie do Welesa mi zdarzyło się kilka razy uśmiechnąć. Humor zdecydowanie do mnie trafił. Czytało się świetnie. 

Super tekst :) 

Przeczytałem i podobało się :) Fajny pomysł na połączenie Ufo z wioską w stylu indiańskim. Końcóweczka faktycznie troszeczkę rozczarowuje. Mogłabyś czymś tutaj zaskoczyć ;) Nie obraziłbym się też na nieco więcej wyjaśnień o “insekcie”, ale to już pierdółka.

Napisane całkiem przyjemnie :) 

 

Następnego dnia owinęli ciało Shizhe’e w tkaniny i skóry i złożyli je w namiocie za wioską wraz z jego łukiem, włócznią i nożem.

 

Trochę się na tym drugim “i” zaciąłem. Może warto by je zamienić np. na “po czym” ? 

 

 

Cześć, Awokado :) 

 

Przeczytałem sobie Twojego szorta i tak do końca sam nie wiem co o nim myśleć. Z jednej strony udało Ci się mnie zaintrygować na początku. Naprawdę byłem ciekawy co ten Twój bohater wykombinował… I no cóż, dalej jestem ciekawy, bo na końcu tak naprawdę nic nie wyjaśniłaś. Nie mam pojęcia o co chodziło z tą “Czarną Flagą”, ani po co tak właściwie było to spotkanie z bandyterką? 

Pomysł z wybuchem petardy w kieszeni wydaje mi się mocno naciągany. Nie znam się jakoś wyjątkowo na petardach, ba zdecydowanie wolę trzymać się od nich z daleka, ale widziałem już niejeden nagłówek prasowy w stylu “petarda urwała mu dłoń”. Innym urywa, a Twojemu bohaterowi tylko raniła? A nawet jeśli założymy, że to była słaba petarda i ręki nie urwała to mam jeszcze wątpliwości odnośnie jej odpalenia. Niby jak on to zrobił? Wsadził rękę do kieszeni i po omacku podpalił petardę zapalniczką? I to jeszcze pod presją nadciągających bandziorów? No, ja bym prędzej sobie kurtkę podpalił ;)

Sama koncepcja “oszukańczego” wystrzału z pistoletu mi się podoba, ale petarda chyba nie była najlepszym narzędziem do jego realizacji.

Czytało się w miarę ok, chociaż zdarzają się czasem jakieś zgrzyty czy powtórzenia. 

np. 

Była mała, ale wybuch był przekonujący.

Było ich trzech. A przynajmniej myśleli, że wiem tylko o trzech. W sumie było ich dzie

Na początku chyba też coś się pokićkało z czasami. 

 

Powodzenia :) 

Przeczytałem, podobało się :) Sympatyczna ta wiedźma. 

Ale takiej esencji weny twórczej czy ziaren kreatywności to bym spróbował ;) 

Przeczytałem, podobało się :) Ciekawy pomysł i podejście do tematyki snu. Świetna końcówka.

Super tekst :) 

Bardzo ładny szort :) Końcówka świetna. Wywołuje emocje i moim zdaniem to też poniekąd zasługa tego kontrastu, o którym pisał None. Po tej lekkiej, dziecięcej scenie nie spodziewałem się takiego zakończenia. 

Super wyszło :) 

Bardzo dziękuje tajemniczemu czytelnikowi za klika i wysłanie tekstu do biblioteki. :)

Wielkie dzięki! :) 

Chroscisko,

 

Bo jedno to sen, a drugie jawa. Olek śni o tym, że rozgryza sztuczny ząb, a w rzeczywistości przegryza osłonkę tabletki. Chciałem trochę “podkręcić” te wydarzenia podczas snu, bo niby skąd u więźnia po licznych torturach wzięła się w ustach tabletka? A śniąc niektóre rzeczy możemy widzieć trochę inaczej. 

Może mogłem to bardziej podkreślić w tekście? 

Dzięki :) 

 

Reg, No­Whe­re­Man, Chroscisko,

 

Wielkie dzięki za komentarze i kliki :) Cieszę się bardzo :) 

 

Nie zrozumiałem, czemu tak długo zwlekał z przegryzieniem zęba i wybudzeniem.

Bo zapomniał ;D W czasie tego “wspomaganego” snu mózg szpiega działa trochę inaczej niż na jawie. Koncentruje się na tym co teraz widzi. Dopiero słowa Mistrza Dżabira o szczypaniu wywołały skojarzenie. 

Starałem się to wyjaśnić w tym fragmencie: 

 

To właśnie na wypadek takich komplikacji wyposażono szpiegów w tabletki wybudzające. Przed każdym służbowym snem Olek kładł sobie na języku plastikową pastylkę. W teorii, gdy coś szło źle, wystarczyło ją przegryźć. W praktyce, podczas sennego koszmaru mózg nie działał tak sprawnie jak na jawie i agentom zdarzało się zapominać o środkach wybudzających.

ale chyba nie wyszło najlepiej… 

 

Za uwagi warsztatowe wdzięczny jestem bardzo. :) Zapamiętam i się poprawię.

Dzięki! :)

Generalnie to mi się podobało :) Chociaż pewien nie jestem czy wszystko zrozumiałem ;) 

Reklamy to tu akurat nie widzę, bardziej “krwiożerczą nagrywarkę snów”, która kasuje nam pamięć i zdecydowanie mało etyczny eksperyment zakończony niezłą jatką. No i bardzo złą korporację, która za nagrania zgarnie trochę kasy ;) 

Zgadzam się z Finklą, że pomysł na układanie snów “po kolei” świetny :) 

Możesz tak to interpretować ;) Moim założeniem był jednak zwykły sen. Taki w którym senny szpieg jest świadkiem jakieś rozmowy, widzi tajny dokument, podgląda wroga. Sue sprawia, że agent śni o innych miejscach, a potem normalnie budzi się w Warszawie. 

A Olek nie szpiegował tym sposobem Mahmuda, tylko dowiedział się o jego istnieniu. Dlatego go nie poznał “na jawie”.

 

Chciałem uniknąć za długich infodumpów w drugiej części. Może jeszcze parę słow wyjaśnienia by się przydało… No, ale dzięki temu masz pole do własnych interpretacji ;) 

 

Żaden twardy zawodnik nie wytrzyma podtapiania, to naprawdę nie przelewki, każdego można złamać.

Każdego można. Pełna zgoda. Ale nie każdego od razu. Nad niektórymi trzeba się nieco bardziej napracować. A we własnym śnie, nawet koszmarze, można chyba wytrzymać nieco dłużej ;)

Dzięki za miły komentarz, Monique :) 

 

Hej, Asylum :) 

Dzięki za wizytę. Już spieszę z wyjaśnieniami. [Spoiler ;)] Tortury były sennym koszmarem, wynikającym z przedawkowania. A kto zwiększył Olkowi dawkę i tym samym wysłał go w koszmar do Mistrza Dżabira to chyba się domyślasz ;) ? 

 

Cholibka, miałem nadzieję, że w miarę jasno wynika to z tekstu :/

 

Z kolei ciąg tortur, wymienianych po przecinku – zdziwił, przecież wystarczyłaby jedna z nich z nich?

Olek był twardy zawodnik, jedna na niego nie wystarczyła. Nadal nie chciał mówić ;) 

Dzięki, Wybranietz :) Super, że wpadłaś.

 

Słuszna uwaga. :) Chciałem jednak pokazać ciągłość – że to nie jest pojedyncza tortura, tylko dłuższy i mało przyjemny proces wyciągania zeznań. A strach przed limitem sprawił, że wyszła wyliczanka. ;) Niemniej masz absolutną rację. Następnym razem tak zrobię! 

A pomysł z kapiącą w tle wodą świetny. Szkoda, że wcześniej na to nie wpadłem ;) 

I mnie też się podobało :) Zawsze przeczuwałem, że deska do krojenia jest piekielnie niebezpieczna ;) Lokowanie produktów w snach też super.

Fajny styl, przyjemnie się czytało :) 

Klatki. Po horyzont klatki, a w nich oni. Smaczni.

Podoba mi się ta część. :) 

 

Jako pojedyncza scena, czy właśnie taki “tekst-zdjęcie” wyszło całkiem fajnie :)

 

Przeczytałem i choć nie wszystko zrozumiałem to podobało się :) Bardzo fajny klimat. Połączenie obcych i Afryki bombowe. Motyw chwastów, postać Nabaty czy język też super. 

Początek wciągający (zabieg z smsami wyszedł świetnie), później napięcie trochę siadło, a ja nieco się zagubiłem. Ale, co ciekawe, jakoś bardzo mi to nie przeszkadzało ;) 

 

Reasumując – bardzo ładne. Wciągnąłem się i łyknąłem jak pelikan. Jedyny zgrzycik, że nie całkiem zrozumiałem, ale to już moja wina!

Zdecydowanie mogę się podpisać pod tym komentarzem Starucha. 

Dzięki, Finklo :) Cieszę się :) 

 

Ale skąd tak właściwie senny szpieg bierze informacje? Jest jakiś wspólny zbiornik snów i stamtąd wynosi sny co ważniejszych ludzi?

Śni o nich. ;) Niewielka dawka substancji pozwala zobaczyć we śnie prawdziwe wydarzenia. Tak Olek dowiedział się o Mahmudzie. Tylko przedawkowanie trochę komplikuje sprawę ;) 

To i ja dołączę do grona zadowolonych czytelników ;) Zaczyna się super, a potem robi się tylko ciekawiej. Bardzo fajny pomysł, przyjemnie napisane, wciągające. No, podobało się :) 

Mnie też się podobało :) Niby zostałem po tym wszystkim z niezłym mętlikiem pytań w głowie, ale chyba też mi to bardzo nie przeszkadza ;) Świetny pomysł z tą pętlą. Nieźle powiało grozą, czytałem wciśnięty w pociągowy fotel i prawie z tego wszystkiego przegapiłem stację ;) 

Super tekst :) 

Ciekawy tekst :) Czuć klimat. Super pomysł z tym łapaczem snów czy opaskami na oczy. Trochę żałowałem, że tak szybko się skończyło, ale wiadomo – limit ;) 

Podobało się :) 

Przeczytałem, podobało się :) Świetny pomysł z senną magią. Sympatyczny ten Halikton, trochę mi się skojarzył z Arivaldem z Wybrzeża. Niby mag, ale taki trochę łotrzykowaty. No i nawiązanie też fajne :) 

I ja dołączam do grona zadowolonych czytelników. Intryga szybko wciągnęła, rozwiązane fajne. Tylko ta zabójczyni mogłaby się nieco bardziej postarać i lepiej ukryć ten amulet ;) 

Wrzuciłem na betalistę krótki tekst ( jedyne 933 wyrazów ;) ) na „głębie snów”. Nigdy jeszcze nie próbowałem napisać czegoś tak krótkiego i fajnie by było, gdyby mnie ktoś upewnił, że ma to ręce i nogi… Albo chociaż z jedną rękę i pół nogi ;)

Będę bardzo, bardzo wdzięczny. :)

Tytuł: senny wywiad

Mnie też pomysł z “odwróceniem” motywu Adama i Ewy wydaje się całkiem ciekawy ;) Na biologi znam się tak jak leniwce na bieganiu, o telomerach nigdy wcześniej nie czytałem, ale “wygoogolałem” sobie to zagadnienie i mam pytanie laika ;) Jeśli dobrze zrozumiałem to pełną zdolność do regeneracji mają tylko te płazińce, które rozmnażają się przez podział komórki. W takim wypadku jak uzyskanie tej nieśmiertelności zadziałało na Maria i Andrzeja? To mogłoby być ciekawe. Ostatni ludzie na ziemi, a nawet seksu nie mogą uprawiać…

Bo inaczej u takiej biologicznej ameby jak ja od razu pojawia się pytanie: Skoro jest nieśmiertelna kobieta i nieśmiertelny mężczyzna to czemu u licha nadal są ostatnimi ludźmi na ziemi ;) ?

 

Nawet obecnie, zachody tej opuszczonej przez ludzi, prawie całkowicie pozbawionej powietrza i wody, niemożliwie gorącej planety, która nie mogła dłużej podtrzymywać życia swoich nielicznych mieszkańców, pozostawały wspaniałe.

Z tym zdaniem jest w mojej skromnej ocenie coś nie tak. Po pierwsze jest trochę za długie i za bardzo złożone, trudno się to czyta. A po drugie to chyba wynika z niego, że ludzie żyli na słońcu, nie ;) ? 

 

Czytało się całkiem płynnie, fajny tekst :) 

Widzę, że remont zakończony, więc wpadłem i przeczytałem :) Generalnie mi się podobało, ale w pewnym momencie się zgubiłem. Rozumiem, że mamy bohaterkę z problemem psychicznym, jakieś rozdwojenie jaźni, które leczą w specjalnej klinice… I nagle bach! Nowy Jork, jakieś hasło, dom, fajerwerki… Dla mnie trochę za szybki przeskok, nie załapałem powiązania. Może to kwestia cięć pod konkurs, a może po prostu moja percepcja jest zbyt ospała ;) 

Nie wiem też czy pierwszy akapit to na pewno najlepszy wybór na rozpoczęcie. Tak naprawdę szkicuje on tylko problem bohaterki. Pojawiają się za to jakieś dziwne numery, akta sprawy. W tym drugim, zaczynającym się od “Ana obudziła się w zbiorniku regeneracyjnym.” dzieje się moim zdaniem dużo więcej. Budzi on większe zainteresowanie, bardziej intryguję, przyciąga do tekstu ;) Ja bym zostawił go na początku. 

Sam pomysł ciekawy. Czytało się płynnie ;) 

 

Przeczytałem i jestem pod wrażeniem :) Wydaje mi się, że napisać taki tekst z perspektywy dziecka, nie nazywając tak naprawdę rzeczy po imieniu, a przy tym w sposób zrozumiały to nie lada sztuka.

Mnie się bardzo podobało :) 

Przeczytałem już jakiś czas temu, ale potem wciągnął mnie wir przedświątecznych przygotowań, lepienia pierogów i inne takie. No, ale musiałem wrócić, żeby napisać, że bardzo mi się “Słowik…” podobał :) Ciekawy świat, super napisane, świetny tekst :) 

Nowa Fantastyka