Profil użytkownika


komentarze: 171, w dziale opowiadań: 58, opowiadania: 43

Ostatnie sto komentarzy

Ranferiel W pewnym sensie wszystko powyżej szklanki piwa to droga do nietrzeźwości, ale to jeszcze zależy ja się ostrogi mocno wbijają, że sobie na taką metaforę pozwolę :P
AubreyBeardsley Ja nie lubię alkoholu przy czytaniu bo mi literki z ekranu zaczynają z tymi na klawiaturze dziwne rzeczy wyczyniać, jakieś ogniska rozpalają, tańce, hulanki, swawole, a ja schizofrenię muszę leczyć. Wolę już pozostać przy gorącej herbacie i herbatnikach :P

Swego czasu byłem moderatorem na pewnej stronie pozwalającej młodym ludziom rozwijać się literacko. Sam się tam wiele nauczyłem. Nie jestem świetnym pisarzem ani genialnym recenzentem. Jestem sobie człowiekiem, który przeczytał kilka tysięcy powieści, reportaży, wierszy... Nic więcej, mniej również nie. Nie roszczę sobie prawa do racji i prawdy. Czytam i oceniam bo zgłosiłem się kilka miesięcy temu i od tych kilku miesięcy czytam każde opowiadanie, które się tu znajdzie. Rzadko daję komentarze, za co przepraszam, czasem z braku czasu, a czasem ze strachu przed tym co dzieje się tu jak i w innych wątkach. I właśnie to rozsadziło portal, o którym wspomniałęm na początku. Bezsensowne waśnie. Mam nadzieję, że nauczymy się siebie słuchać i szanować. Konkretyzując jednak przekaz - przeczytałem wszystkie opowiadania eliminacyjne, oraz wszystkie recenzje użytkowników w odpowiednim wątku i bardzo wziąłem je sobie do serca podczas wyborów. Nie wszystkie moje osobiste typy znalazły się w owej dziesiątce, jednak z ogólnego obrazu jestem zadowolony. Co do Eferelina i Seleny, a także innych świetnych twórców: zaręczam, że dobre pisarstwo zawsze się tu obroni i wcześniej czy później zostanie docenione. Rzadko to robię ale tym razem zdradzę, że to moje typy na ten miesiąc, jeśli chodzi o wyróżnienia. Takie miesięczne wyróżnienie też może być drogą do publikacji. Na koniec chciałbym zauważyć, że sam nie publikowałem właściwie nic odkąd jestem w Loży, o ile się nie mylę, żeby było jak najsprawiedliwiej jeśli chodzi o typy. Tak na zaś. Nie dlatego, że oczekuję wygranej w czymkolwiek. To się jednak zmieni, bo, jak widzę, nie ma to znaczenia w żadnym stopniu. Czas poddać się krytyce! Wtedy dopiero będzie sprawiedliwie! :)

Ps 1: Jeśli ktokolwiek ma jakiekolwiek wątpliwości czy zastrzeżenia w związku z moją osobą pokornie wysłucham i postaram się skorygować swoje poczynania, lub rodzaj aktywności na stronie.

Ps 2: WSZYSTKIM ZWYCIĘZCOM GRATULUJĘ! ZASŁUŻYLIŚCIE NA WYRÓŻNIENIA PO STOKROĆ!

Pozdrawiam z miłością :)

M.

W wieku lat szesnastu zdecydowanie wiek przestaje być wytłumaczeniem dla błędów. Doskonale rozumiem, że masz dysleksję, ale nie jest ona powodem wszystkich błędów jakie w opowiadaniu się znalazły, te które mógłbym wymienić wyliczyli już poprzednicy. Zasugeruję za to kilka rzeczy: Po pierwsze nie pisz, że teksty kopiujesz tu z notatnika, tylko przestań to robić! Używaj porządnego procesora tekstu. Osobiście polecam ten. Jest sprawdzony, darmowy i po polsku. Po wtóre poza literaturą sci-fi czytaj trochę literatury pięknej, to pomoże w rozwijaniu języka. Jeśli chodzi o książki, które mogą być dobrym początkiem i przejściem między gatunkami polecam powieści Jonathana Carolla. Świetny pisarz, który łączy obyczaj z fantastyką i sci-fi, a technicznie jest naprawdę świetny. Czytałem go będąc mniej więcej w Twoim wieku.
Na koniec chciałbym zaznaczyć, że piszę te słowa z całą serdecznością i w razie problemów pomogę na miarę możliwości jakimi dysponuję :)
Pozdro.

Ah! Byłbym zapomniał! Gratuluję pomysłu na wątek i pozdrawiam serdecznie wszystkich, którzy się udzielają :)
Pozdro :P

Ja również jestem w Loży. Kiedy zaczynałem w niej być byłem dosyć aktywnym użytkownikiem i w najbliższym czasie znów się takowym stanę. Mimo braku "widocznej" aktywności czytam WSZYSTKIE opowiadania jakie się tu pojawią. Ze względów ode mnie niezależnych 90% z nich przeczytałem używając do tego celu telefonu komórkowego, co dosyć komplikuje wstawianie komentarzy. Staram się nie oceniać biorąc pod uwagę własny gust, choć pewne odstępstwa są nieuniknione. Biorę pod uwagę język: w tym gramatykę, ortografię i temu podobne sprawy; a także historię, która moim zdaniem jest najważniejsza. Postaram się od tej pory dawać komentarze do większości przeczytanych opowiadań. Członek Loży zdecydowanie powinien brać pod uwagę krytykę użytkowników, więc jeśli ktoś ma do mnie zastrzeżenia z pokorą przyjmę krytykę i wytłumaczę co trzeba.

Wszystkim: kolegom/ koleżankom Użytkownikom, kolegom/koleżankom Lożowiczom i Redakcji we wszystkich jej przejawach, życzę MIŁOŚCI, MIŁOŚCI i tylko MIŁOŚCI. Do końca, na zawsze, po horyzont! 

Kartka piękna! :P

M. 

Trochę poglądów, trochę mało odkrywczych spostrzeżeń. Bez fabuły, bez bohatera, bez sensu. A skoro tak, oceny też nie będzie.
M.

Ps. Nie wstawiaj niedokończonych opowiadań. Ja kiedyś to zrobiłem, a potem części się nie kleiły i nie miałem jak ich tu zamieścić. Wytłumaczenie brzmiące: to jest wprawka, nie jest wytłumaczeniem. Wszystko co prezentujesz czytelnikom powinno być skończone i dopracowane. Alternatywą jest jedynie nie prezentowanie niczego.
M. 

Mam problem z dostrzeżeniem tu historii. Nagłówek działu brzmi: opowiadania. Owe muszą, jak sugeruje nazwa, o czymś opowiadać. Musi zaistnieć sytuacja, akcja i reakcja. Co do poetyki, zgadzam się po części z Autorem, po części natomiast z Fasolettim. Rozumiem tę plastykę i metafory. Problem w tym, że bez historii nie mają czego opisywać. Określają same siebie. I tu rację ma Fasoletti. Tyle, że ja nazwałbym to przerostem formy nad treścią, miast bełkotem bo bełkot ten jest dla mnie zrozumiały. Używaj edytora tekstu. Błędów ortograficznych i gramatycznych jest mnóstwo, taki program je wyłapie. Reansumując: Nie oceniam bo nie za bardzo jest co, ale czekam na kolejne rzeczy. Tym razem uważnie zredagowane przed wrzuceniem.

Z poważaniem

M.

Usiane błędami. Redaguj  przed wstawieniem. Napisane jakby na kolanie. Tworzenie to frajda, ale dobre pisanie jest ciężką pracą. Mało kto pisze dobrze na szybko. Ty nie. Popracuj nad warsztatem i wstawiaj tylko dopracowane teksty. Treści nie oceniam. Forma przykryła ją zbyt szczelnie. Na niekorzyść.
M.

:D Dawno nie byłem na hyde parku, w zalataniu zupełnie zapomniałem o opku tym naszym, ale to ostatnie kółeczko dało doskonale sobie radę beze mnie :) Kiedy następna powieść? :P

Nie da się. Będziesz musiał z tym żyć :P

Zgadzam się z opinią a.k.j. Opowieść ma zbyt rwane tempo, choć napisana jest dosyć dobrze i ciekawi mnie ciąg dalszy. Gdyby tekst był bardziej spójny byłoby naprawdę dobrze, a tak jest tylko nieźle, ale za to nieźle na 4. Wstaw kolejne części, a najlepiej po prostu całość, bo to pozwoli ocenić dzieło kompleksowo.
Pozdrawiam
M.

Kolejna część niestety pełna jest błędów. Historia bardziej mnie tym razem wciągnęła. Pisząc i wstawiając na szybko zdecydowanie mnie rozczarowałaś. Mam nadzieję, że poprawisz tekst nim możliwość edycji zostanie zamknięta. Za stan faktyczny: historia - 4,5; poprawność tekstu - 2, 5 - 3. Podciągając delikatnie w górę daję czwórkę i czekam na następną część, wstawioną po korekcie.
Pozdrawiam
M.

Przygnębiające, prawdziwe, dobre. Fantasy tu nie ma, więc nie wystawię oceny, bo to portal o właśnie takiej tematyce. Ale jako miniatura psychologiczna rzeczywiście sprawnie napisane.
Pozdrawiam
M.

Dobrze napisane, bez błędów i wyważonym stylem. Jak widzę to dopiero pierwsza część, czego po zakończeniu można się domyśleć. Skoro jednak wstawiasz osobno i bez informacji o podziale, oceniam jako samowystarczalny byt. Czwórka plus by była, gdyby była możliwa, ale w tym wypadku zaokrąglę w górę. Głównie za to, że dajesz przykład dbałości o polszczyznę. Mam nadzieję, że w kolejnej części historia urzecze mnie również :)
M.

Zamysł nie jest ogromnie odkrywczy, ale daje radę. Problem tkwi w tym, że to szkic, nie opowiadanie. Historii nie ma, zarysowania charakterologicznego postaci nie ma. Wstaw całość. Za to trójka.
M.

Niestety opowiadania pastiszowe to bardzo trudny chleb. To jest po prostu fatalne. Mam nadzieję, że zamiast wstawiać to drugie spróbujesz napisać coś normalnego. Co do błędów, to jest ich rzeczywiście sporo. Jesteś kolejnym autorem, który nie ma szacunku dla czytelnika i wstawia nieobrobione twory, miast kształtnej, dopracowanej rzeźby. Szkoda. Dwójka za to, że zawsze mogło być troszeczkę gorzej.

M.

Do tak hmm... ekstrawaganckiej formy potrzebna jest historia. Tu jej nie ma. Podstawą każdego opowiadanie zresztą jest rzeczona. Jeśli zatem zamierzenie nie nadałeś tej litanii znaczenia, poza sensem, który mógłby być odebrany na wyrost, tylko po to by znaleźć w opowiadaniu cokolwiek, to po co ją w ogóle zamieściłeś. Sztuka musi coś wyrażać. Nie stajesz się artystą tylko z powodu posiadania odmiennego zdania i pomysłu, którego nie dajesz rady zrealizować.
Ps. zastanawiam się czy opowiadanie jest skopiowane z facebooka, czy nie. Niestety teraz zupełnie nie jestem pewien. :D
Mimo wszystko z sympatią
M.

Przepraszam za posądzenie o skopiowanie. Po przeczytaniu komentarza Ajwenhoła przypomniałem sobie, że wczoraj też wstawione zostało podobne opowiadanie. I to Twoje! A jakże! Niestety niczego to w mojej ocenie nie zmienia. Przerost formy nad treścią, której tu właściwie nie ma. Nie marnuj czasu swojego i czytelników na takie hmm... przestylizowane gnioty. Poza ową nic w nich nie ma, a i ona poniekąd wątpliwą się jawi. Czekam na coś ciekawego pisanego Twą ręką.
M.

Co to w ogóle jest? Skopiowałeś to z facebooka. Nie wstawiaj, jak Ci się nie chce włożyć trochę wysiłku.
M.

Obudził się czując niepokojące pulsowanie w skroniach. Powitała go zupełna ciemność i jakiś nieodległy skowyt. Pół-ludzki pół-zwierzęcy ryk prawie rozsadzał uszy Chejdasza. Starał się wstać, jednak zawiodło go obolałe ciało.
- Zamknij mordę! - wrzasnął w otchłań.
Jęk przybrał na sile. Stał się bardziej gardłowy i powoli zaczął przypominać bardzo głośne charczenie.
- Zamknij kurwa ryja! - krzyknął Chejdasz, lecz coś w jego głowie mówiło mu, że nie krzyczy do człowieka. Ludzie nie wydają takich dźwięków.
Kiedy się nad tym zastanawiał, gdzieś z oddali zaczęły go dobiegać odgłosy kroków. Po chwili celę rozświetliła pochodnia, trzymana przez odzianego w zbroję strażnika.
- Te Chejdasz! Idziemy! - rozkazał ów, rozbryzgując po całym nieomal pomieszczeniu drobne kropelki śliny.
- Nie mogę się ruszyć! Trzeba było mnie tak nie tłuc!
- Pojebało cię od tej ciemności? Myśmy cię nawet nie ruszyli. Chydra się tobą zajął- strażnik wskazał na zachodnią ścianę celi.
Siedział tam, oparłszy się o nią plecami, mały chłopiec, może dziesięcioletni. Wyglądał zwyczajnie, jeśli pominąć bliznę rozszerzającą mu uśmiech o dobre dziesięć centymetrów. Uśmiech, którego nie było.
- On mnie tak załatwił? Dałbym głowę, że gówno wie w tym temacie. Chociaż, biorąc pod uwagę dzisiejszy dzień, wszystko może być wszystkim.
- Koniec tych filozofii z koziej dupy. Ruszże zad albo poproszę Chydrę, żeby ci pomógł.
Chejdasz podniósł się bardzo powoli, ledwo powstrzymując się od jęku. Bolało go wszystko poza językiem, więc szurając powoli korytarzem zamkowych lochów zapytał:
- Ty, a czemu wy go w ogóle nazywacie Chydra? Ma jakieś magiczne moce czy coś?
- Podobno, ten co tu siedział przed tobą odciął mu pół łba i się zaraz wszystko zrosło, a młody jak gdyby nigdy nic zagryzł tamtego na śmierć. To pewnie gówno prawda, ale alias został.
Korytarz wydawał się ciągnąć bez końca. Kiedy Chejdasz był już nieomal martwy z wyczerpania, strażnik otworzył drzwi, które wyrosły przed nimi z ciemności. Weszli do niewielkiego pomieszczenia. Na jego środku stał stół i kilka krzeseł. Poza tym jedynie dwie lampy i niewielka komoda.
- Co to kurwa, jadalnia?
- Prawie - odparł strażnik z uśmiechem - prawie.
 ***

Kilka minut później Chejdasz patrzył na swój odcięty palec i słuchał, przypięty łańcychami do poręczy krzesła, wywodu rozanielonego Mistrza Kaźni.
- ... Zatem wiemy kim jesteś i po co tu przybyłeś. Nasza wieszczka nie myli się w tak banalnych sprawach. Masz do wyboru trzy drogi. Drogę śmierci, drogę bólu i drogę życia.
- Mógłbyś mi chociaż powiedzieć co to kurwa oznacza?
- To oznacza, że jedna z tych dróg uratuje ciebie i twojego małego towarzysza, jedna obu uśmierci, a ostatnia pozwoli na przeżycie jednemu z was. Każda oznacza cierpienie. Pytam po raz ostatni. Śmierć, ból, czy życie?

Ostateczny termin. Jutro 6 rano. Jak nie wstawię to mnie zupełnie wyrzućcie. Przepraszam, ale choroba mnie tak zmogła, że nie mogłem się ruszyć z łóżka, a myślenie już w ogóle w grę nie wchodziło. I'm sorry again.
M.

Mały edit: Część swą wstawię jutro rano. Muszę błędy sprawdzić, a mam gorączkę, więc zrobię to rano i wstawię. Za utrudnienia przepraszam.
M.

Wiem, że wszyscy pisarze mają problem z przecinkami, lecz niewątpliwie nie w tych razach kiedy postanawiają wyliczyć coś, bądź wymienić. Ty masz problem nawet w takich okolicznościach. To boli. Oczy puchną od nadmiaru pustych zdań, złożonych z niczego. Nie ma kunsztu języka, nie istnieje historia, akcja, pełnokrwisty bohater. To fragment fragmentu sceny. Czemu służy wstawianie tego i podobnych mu "opowiadań"? Gdzieś głęboko w Tobie czai się potencjał. Boisz się pracować? Sam z siebie nie zapracuje na dobry tekst, musisz zaprząc go do pługa. Mimo miliona błędów, za sam potencjał dwójeczka musi być. Tak na zachętę :P
Z poważaniem
M.

Będzie nam Ciebie brakowało Pyrosławie :P

Znów to samo. Forma kuleje. Opowieść jest, jak prawie zawsze. Tworzysz dość ciekawe światy, ale za bardzo galopujesz. Ten tekst podoba mi się najbardziej, czwórka zatem. Gdybyś go dopracowała, tekst mógłby być naprawdę dobry. Szkoda.
Z poważaniem
Mateusz M. Podrzycki

Jak zwykle problem z formą, brak logicznego następstwa faktów w historii. Koniec pozostawił u mnie niesmak, ale to moje osobiste odczucie. Za całość, dwójka.
Z poważaniem
Mateusz M. Podrzycki

Tutaj nie ma ani pomysłu, ani formy, ani całej historii. Otwarte zakończenie nie sprawdza się w tym przypadku. Zastanawiam się ponadto, czym kierowałaś się przy doborze odstępów między linijkami. Jeden.
Z poważaniem
Mateusz M. Podrzycki

Po raz kolejny, pomysł jest, wykonanie sprawia, że już w połowie ma się dość. Popracuj nad tym. Nie musisz napisać opowiadania za jednym posiedzeniem. Opisz sobie historię, którą chcesz przekazać - w punktach, czy prostych zdaniach - następnie rozpisz sceny, które są konieczne, by opowiadanie miało ręce i nogi. Na koniec owe sceny przedstaw. Staraj się więcej czytać. W budowaniu scen może pomóc także oglądanie filmów. Starając się by Twoje opowiadanie było dobrze napisanie okazujesz szacunek czytelnikowi. Uwierz mi, poczuje to i docenni. W razie czego służę pomocą. Za to opowiadanie dwójka. Za sam pomysł mogłoby być więcej, ale oceniam to co widzę.
Z poważaniem
Mateusz M. Podrzycki

Nie wiem właściwie, jak to opowiadanie ocenić. Pod koniec bardzo Ci się spieszyło. Zakończenie brzmi jakby pisał je kilkulatek. Na początku dużo niepotrzebnych rzeczy. Trochę jakbyś chciała się pochwalić wiedzą, która i tak dla wielu jest oczywista. Natomiast to, że nie przeczytałaś opowiadania przed wstawieniem oznacza, w mojej ocenie, brak szacunku dla czytelnika. Był jakiś pomysł, ale zdruzgotany wykonaniem, niestety. Trzy.
Z poważaniem
Mateusz M. Podrzycki

Jeśli drogiemu Jajkowi chodzi o kolejną część opowieści w częściach to też się zgłaszam, bo to jedna z moich ulubionych rzeczy tutaj :P

Największym problemem było chyba zmieszczenie się w widełkach ilości znaków. gdyby było ze dwa razy więcej dałoby radę zamysł przeprowadzić, żeby to jeszcze jakoś porządniejszą formę miało :P ale mam nadzieję, że nie jest zupełnie źle :D

Chejdasz począł wspinać się po linie zwieszonej z burty. Szorstkie włókna jedynie delikatnie pieściły, nawykłe do pracy w najcięższych warunkach, dłonie. Wdrapał się na deski pokładu i czujnie rozejrzał wokół.

- Dziwne – pomyślał – Dziwne jak cholera. Wygląda na to, że nikogo tu nie ma. Jak to w ogóle pływa? Bez sternika, majtków i całego tego badziewia?

Otworzył drzwi prowadzące pod pokład. Wewnątrz znajdowały się prycze, dziesiątki worków mąki i niewielka kuchnia. Nigdzie jednak nie wypatrzył ani jednego człowieka. Wrócił na górę. Na statku nie było nawet steru.

- Ja pierdolę, znowu te chrzanione mamłyki. Żeby je wszystkie posrało!

Mamłyki to zmiennokształtne stworzonka wielkości ludzkiej dłoni. Zdarza się, że połączone w większą grupę współtworzą jedną dużą istotę o dowolnym kształcie. Owego dnia padło na barkę. Tylko nieliczni potrafią nimi kierować. Mamłykami nie barkami. Tyle, że tym razem na jedno wychodzi. Chejdasz nie był zdolny kierować nawet wężem na ludowych weselach. Postanowił jednak przespać się na koi i odzyskać siły przed zadaniem, które go czekało. Może to ryzykowne, ale co w jego życiu takim nie było? Zmiana kształtu trwała zwykle parę godzin. Nie zauważył żadnych oznak rozpoczęcia metamorfozy, więc w przypływie optymizmu ułożył się wygodnie na pryczy. Oczy błyskawicznie zlepił wyczekiwany sen. Głośne chrapanie zagłuszyło szum wzburzonej rzeki.

Obudził go głośny huk i wstrząs, który nastąpił tuż po nim. Zerwał się na równe nogi i wybiegł na zewnątrz. Z kadłuba zaczęły powoli wyrastać fioletowe macki.

- Początek transformacji, trzeba się będzie zwijać – powiedział do siebie półgłosem.

Tak jak przewidywał, statek nie zmienił kursu i był o wiele bliżej celu. Zeskoczył do wody i po chwili znajdował się na suchej ścieżce obok głównego traktu. Szedł żwawym krokiem, lecz niebo poczęło szarzeć, mętnieć i niechętnie opadać w noc. Chejdasz skręcił zatem ze ścieżki w poszukiwaniu dogodnego miejsca, by wyciągnąć się na trawie z nogami opartymi o pień drzewa. Niedaleko drogi ciemniał pobliski las. Ruszył w jego kierunku. Nagle, wśród delikatnej mgły dojrzał przykucniętą na ziemi sylwetkę. Podszedł bliżej do tajemniczej postaci. Mały chłopczyk w zniszczonym, znoszonym ubraniu zanosił się dziwnie cichym płaczem. Najemnik również przykucnął i szturchnął młodzieńca w ramię.

- Ej, co jest mały? – zapytał, tym razem nie siebie, półgłosem.

Wielkie, niebieskie oczy mokre od łez spojrzały z nadzieją na najemnika.

- Moja mama... Ja próbowałem, ale... Proszę, pomóż jej.

- Ale jak mam jej pomóc, gdzie ona jest?

- Chodź za mną. To niedaleko.

Chłopiec otarł łzy rękawem i ruszył powoli w kierunku szpaleru drzew.

- To już bardzo blisko! – wykrzyknął dzieciak po dwudziestu minutach marszu.

- Nie krzycz tak. Chcesz tu zwabić coś niebezpiecznego?

O lesie nieopodal traktu, zwanym Ciemnym Borem, rozpowiadano legendy już od niepamiętnych czasów. Chejdasz słyszał ich setki, a każda mówiła o innym dziwacznym wydarzeniu, czy stworzeniu, które podobno zamieszkuje te knieje. Nauczony doświadczeniem nie wierzył w owe bajania. Mimo to zachowywał wzmożoną czujność.

- To tutaj! – wskazał na ścianę wysokich krzewów krzykliwy malec, po czym rozchylił wiotkie gałęzie i zniknął w zieleni.

Chejdasz podążył za nim.

Znalazł się w tętniącym życiem obozie. Zaskoczyło go, że zza krzaków nie słyszał nawet piśnięcia, lecz tu, wewnątrz gwar był wręcz nie do zniesienia. Najdziwniejszy był jednak zupełny brak dorosłych. Wszędzie widział tylko małe dzieci, lecz w całkowicie dorosłych rolach. Kilkoro gotowało kolację przy dwóch potężnych ogniskach, które stanowiły centralny punkt tej wioski bachorów. Paru chłopców na prowizorycznych straganach handlowało leśnymi owocami, ziołami i upolowanym, zapewne przez nich, mięsiwem. Dziewczynki sprzątały i zajmowały się młodszymi dziećmi, a wszystko to działo się w dziwnie uporządkowany, dojrzały sposób.

- Coś mi tu nie gra – powiedział szeptem zupełnie do nikogo.

Mały oszust, który go tu przyprowadził gdzieś zniknął, a w jego miejsce pojawiło się około dziesięciu dziecięcych żołnieży. Mimo ich wieku Chejdasz postanowił poddać się narazie biegowi wypadków. Miał wrażenie, że to nie są zwyczajni ludzie.

Zaprowadzono go do największego namiotu. Pośrodku stał tron. Troszkę mniejszy niż większość, które w życiu widział. Z całą pewnościa jednak był to tron. Siedział na nim chłopiec na oko trzynastoletni. Ubrany w zdecydowanie wytworniejsze szaty niż jego poddani, dzierżył w dłoni pięknie rzeźbione berło. Podobnie jak tron, wykonane z kości słoniowej.

- Ach, więc to ty jesteś naszym ratunkiem – mały król rzekł władczym tonem. – Ali mówił, że troszkę cię oszukał, byś za nim podążył. Przepraszam za niego. Nie potrafi odpowiednio traktować gości. Ale to już zupełnie nieistotne. Przed tobą ważne zadanie najemniku i uwierz mi, że nie masz wyboru, musisz je wykonać – oczy chłopca zalśniły demoniczną czerwienią. – Chyba zdajesz sobie sprawę kim jesteśmy? Nie musisz odpowiadać, to było pytanie retoryczne. Chcemy byś poświęcił swe życie na naszym ołtarzu.

Chejdasz zaczął się szarpać, jednak siedzący na tronie Szatan jednym spojrzeniem całkowicie go unieruchomił.

- Po co to robisz? Doskonale wiesz, że nie masz z nami szans! Nie pojmuję zresztą po co się tak wiercisz. Nie chodziło mi o to, żebyś popełnił samobójstwo. Nie taka ofiara jest tu potrzebna. Chcemy po prostu byś nam służył, w zamian za całkowitą ochronę z naszej strony. Jako nieśmiertelni nie wszystko możemy robić sami. Żyjemy w tej małej wiosce tylko w twoim świecie, w naszym wymiarze ta siedziba wygląda zupełnie inaczej. Nie będę ci tego tłumaczyć. I tak nie zrozumiesz. Tak czy owak stoją przed tobą trzy możliwości. Możesz nam pomagać i zyskać, w gruncie rzeczy, nieśmiertelność, możesz również tu zostać i chronić naszą małą wioskę przed ciekawskim wzrokiem poszukiwaczy przygód. To również będzie oznaczało dla ciebie wieczne życie. Jest jeszcze ostatnia możliwość. Jeśli uda ci się pokonać mnie w walce, puszczę cię wolno i będziesz mógł zmarnować swoje życie na bezwartościowe bijatyki. Wybór należy do ciebie.

Chejdasz spojrzał prosto w ogniste oczy władcy i odpowiedział:

Po pierwsze chciałem zaznaczyć, że jestem oczywiście zadowolony z odpowiedzi na pytanie o Boga. Druga sprawa to kolejne pytanie z nadzieją że jeszcze załapię się na wieczorną rundę :)
Pytanie pierwsze:
Skoro lubi Pan Family Guy'a, zastanawiam się jak z little britain? Czy ten serial również odpowiada wrażliwości Jakuba Ćwieka?
Pytanie drugie:
Jakie kino najbardziej Pana zajmuje? Pomijając Willisa i Szklane pułapki. Bardziej europejskie, czy amerykańskie? Komedie, dramaty, filmy akcji, a może melodramaty? Tylko błagam, proszę nie pisać, że wszystkie dobre filmy są dobre :P
Z poważaniem
Mateusz M. Podrzycki

Troszkę za łzawe jak dla mnie, ale końcówka nadrobiła łzawość uprzednią całkowicie, więc reansumując 6 :D

To soundtrack. Podobnie jak w filmie, nie każdemu przypadnie do gustu, ale też nie oczekuję tego. Wszystkie związki i wątki(tych tak naprawdę nie jest zbyt wiele) wyjaśnią się w odpowiednim momencie. :)

Z poważaniem

M.M.P.

Bardzo dziękuję za wszelkie komentarze. Następny odcinek pod adresem: http://www.fantastyka.pl/4,1478.html

Mam nadzieję na obiektywne oceny również drugiej części.

Niewielka długość wszystkich dotychczas opublikowanych jest zamierzona.

Pozdrawiam :)

M.M.P.

No, widzę, że ogólny entuzjazm osłabł. Ja się zgłaszam zatem. :)
ps. To chyba problem tej poprzeczki, zawieszonej tu zdecydowanie wyżej niż przy poprzedniej części :P

Witam szanownego Autora i z pytaniami śpieszę :)
Pytanie numer jeden:
Biorąc pod uwagę pana twórczość zastanawiam się jakie jest podejście Jakuba Ćwieka do spraw religii, Boga, wiary. To tak naprawdę trzy różne rzeczy, ale pytanie, mimo wszystko, jedno. :)
Pytanie numer dwa:
Ponieważ pierwsze było osobiste, drugie będzie o kogoś innego. Jakby się pan odniósł do słów Stanisława Lema w przedmowie do Czarnoksiężnika z Archipelagu Ursuli K. Le Guin, że Tolkien i jego "Władca pierścieni" to rzecz zupełnie nieciekawa. Wiadomo, że Lem wolał Ursulę, Rowling zapewne również, ale ciekawi mnie pańskie zdanie na ten temat. W końcu większość fantastów uważa Tolkiena za swojego duchowego ojca. Jak to jest z panem?

ps. Chętnie zadałbym więcej pytań, ale niestety ograniczenie do dwóch mnie związuje w tej kwestii.

Z poważaniem
Mateusz M. Podrzycki

Ja również chętnie wezmę udział, ale oczywiście, jak parę osób powyżej, w razie braku odpowiedniej ilości piszących.
Pozdrawiam
M.M.P. :)

Wiem, że to problem, bo na początku też go miałem, ale nauczyłem się sobie z nim radzić i zapomniałem zupełnie, że istnieje. Tak czy owak do poprawki się przychylam, choć na bieżąco polecam dodawać krótsze komentarze z ogólnym opisem ewentualnych błędów, a konkrety, na przykład, w mailu. Jeśli komuś szkoda na to czasu, albo się wstydzi :D polecam wpisać koment, zaznaczyć, skopiować i wtedy nawet jak wyloguje po próbie dodania, robicie wklej i gra. Oczywiście czasami się o tym zapomni, doda, a tu klops i z tej przyczyny głosuje za pochyleniem się webmastera nad tym problemem w najbliższym, dogodnym dla obu stron, czasie :)
Mateusz M. Podrzycki ( choć, jak zauważyłem, większość woli Mati :) )

Robert. Jesteś tak cierpliwy, że pewnie łapiesz w dłoń komary w locie, a potem jeszcze wypuszczasz, bo, w końcu, co Ci zrobił ten biedny człowiek :D 
Nowa a czemuż to? :P 

Marsylka! Jeśli tam jesteś! Miło mi :) 
Oczywiście wstawiam się za czatem bo, jak widać, świat jest pełen skrywanych podniet i gdzieś je trzeba uwalniać :D 

A właśnie widzieliście ( albo jesli jest tylko Dominik- widziałes) anime p.t. Hellsing? Genialna! polecam jak nic innego ostatnio :)

Tak, tez mialem to napisac, ale pewnie czat to sprawa dalekiej przyszlosci, a szkoda :P

wlasnie dlatego ze jestesmy najwytrwalsi. A co do pytania o to co robimy, to podobno jestesmy fantastami wiec pomysly to nasza specjalnosc :P

wow! I nawet Jacenty się zjawił. Prawie cała loża! Już wiem czemu w niej jesteśmy :D

Nowa Fantastyka