Profil użytkownika

O tekstach DYSKUTUJĘ.

Jesli betuję tekst nie potrzeba mi podziękowań, za to oczekuję, że autor odniesie się do uwag, jeśli ktoś czyta mój tekst – ja się do niektórych uwag prawdopodobnie odniosę i oczekuję dyskusji/uzasadnień, a nie stwierdzeń w rodzaju “polemika zbyteczna, zrobisz jak chcesz”. Wiadomo, że zrobię, ale czasami uzasadnienia się przydają.

 


komentarze: 533, w dziale opowiadań: 431, opowiadania: 101

Ostatnie sto komentarzy

No tak, widzę, że wyrok już zapadł, a dyskusja nie ma żadnego sensu. Nic to, że lata przed twoją rejestracją poprawiała mi już całkiem sporo tekstów i poprawki były wprowadzane (i jakoś nie przypominam sobie 48 godzinnych deadline’ów). Ty (z którą stykam się po raz pierwszy i nie mam pojęcia coś za jedna) wiesz najlepiej kogo olewam, czyją robotę szanuję i czy zaglądając na stronę w wolnych chwilach w pracy, albo późnym wieczorem przed pobudką o 4:45 mam czas i ochotę robić korektę.

 

PS. Akurat dzisiaj mam czas – poprawki wprowadzone.

 

 

 

 

“Tekst ma się bronić sam. Pewnie, tylko bywa tak, że nie broni się on nie ze względu na autora, tylko czytelnika" --- Autor cytatu pragnie pozostać anonimowy :)

“niespecjalnie szanujesz czytelników.”

Bo nie poprawiam w trybie natychmiastowym kilku kropek? Tekst ledwo dwa dni wisiał, a jak już mam się zabierać za poprawki, to lubię mieć chwilę czasu na przyjrzenie się całości.

 

Twój zpis myśli jest mało czytelny.

Jeśli mój jest mało czytelny, to Sapkowskiego również, chyba mogę z tym żyć :)

 

 

“Tekst ma się bronić sam. Pewnie, tylko bywa tak, że nie broni się on nie ze względu na autora, tylko czytelnika" --- Autor cytatu pragnie pozostać anonimowy :)

Wiem, że niektorzy preferują sposoby z kursywą i cudzysłowiem jako bardziej czytelne (bo już mi to proponowano niejednokrotnie) ale, szczerze mówiąc, nie przypominam sobie bym się z tym zetknął w jakiejkolwiek z książek, które czytałem, a co za tym idzie wydaje mi się to dziwne i mnie drażni.

“Tekst ma się bronić sam. Pewnie, tylko bywa tak, że nie broni się on nie ze względu na autora, tylko czytelnika" --- Autor cytatu pragnie pozostać anonimowy :)

Tu znajdziesz wskazówki jak zapisywać myśli

Kursywa czy cudzysłów w moim przypadku zdecydowanie odpadają. Myślniki też mi prawdę mówiąc nie pasują.

Za to zawsze miałem dylemat z tym jak zapisywać myśli, które jednocześnie są dialogiem – takie telepatyczne rozmowy były dość częstym zjawiskiem w mojej powieści i tam zapisywałem je tak jak dialogi.

 

Dzięki za linki, muszę sobie kilka zasad przypomnieć, zanim wrzucę na warsztat coś większego. Miałem trzy lata przerwy.

 

bo może zajmująca byłaby opowieść o jego innych przygodach.

Istnieje coś takiego (choć ten konkretny wodnik jest tam raczej na drugim planie), ale powieści tu nie wrzucę :)

“Tekst ma się bronić sam. Pewnie, tylko bywa tak, że nie broni się on nie ze względu na autora, tylko czytelnika" --- Autor cytatu pragnie pozostać anonimowy :)

Rozpisałem się trochę więcej tutaj:

http://filmozercy.com/wpis/wiedzmin-2019-spoilerowa-recenzja-serialu

Przy okazji też o polskim serialu:

http://filmozercy.com/wpis/nostalgiczna-niedziela-89-wiedzmin-2001-2002

 

Mimo wszystkich problemów produkcji Netflixa, nie ma obecnie żadnych filmów/seriali, na które czekałbym bardziej.

No ale ja jestem fanatycznym wyznawcą, więc…

“Tekst ma się bronić sam. Pewnie, tylko bywa tak, że nie broni się on nie ze względu na autora, tylko czytelnika" --- Autor cytatu pragnie pozostać anonimowy :)

Podstawowe problemy, których nie moge przeboleć:

 

Brokilon – jak wrzód na d…  nie dośc, że przesunięty w czasie nie tam gdzie być powinien, co kłądzie zakończenie ze względu na całkowity brak relacji geralt-Ciri, to jeszcze wygląda jakby był przesunięty geograficznie na południe od Jarugi co pociąga ze sobą cały szereg komplikacji – zakładam, że będą udawali, że nic sie nie stało, bo tego co tu zaserwowano nie da się wyjasnić, a zmiana położenia Brokilonu uwaliła by cały Chrzest Ognia…

 

nieszczęsny Brokilon, który rozmiarem, ilością plastikowych roślin i specyficznym oświetleniem przypominał, wypisz wymaluj, ogródek piwny pewnej knajpy w moim miasteczku.

Kręcili to w prawdziwym pięknym lesie na wyspach kanaryjskich, a potem spieprzyli tym oświetleniem całkowicie.

 

robienie z Yennefer głównej bohaterki, którą nigdy nie była – wymaga to sporo fanfikowania i siłą rzeczy wypada kiepsko – zwłaszcza gdy się ją wpycha nawet do sceny, w której nie ma dla niej miejsca i faktycznie jej nie ma “WHo is Yennefer?” Bitch please…

Wątek Ciri jest daremny – nic ciekawego się w nim nie dzieje i własnie dlatego Sapkowski go nie opisywał, ale scenarzyści wiedzieli lepiej…

Tam gdzie się trzymają opowiadań bywa całkiem nieźle, tam gdzie od nich odchodzą jest kiepsko i nudnawo.  Teoretycznie w kolejnym sezonie mogłoby być lepiej, gdyby się trzymali książek, ale wszystko wskazuje na to, że dostaniemy znowu sporo fanfikowania.

 

Aha – muzyka jest (zdecydowanie) lepsza w polskim serialu, Kraniec Świata jest lepszy w polskim serialu, Granica Możliwości jest lepsza w polskim serialu (tak, smok także), krasnoludy są lepsze w polskim serialu i zakończenie też jest lepsze w polskim serialu.

“Tekst ma się bronić sam. Pewnie, tylko bywa tak, że nie broni się on nie ze względu na autora, tylko czytelnika" --- Autor cytatu pragnie pozostać anonimowy :)

LOTR/Hobbit z USA są region free :P

“Tekst ma się bronić sam. Pewnie, tylko bywa tak, że nie broni się on nie ze względu na autora, tylko czytelnika" --- Autor cytatu pragnie pozostać anonimowy :)

Dokładnie taki był zamysł :)

 

Jeśli opowiadanie w Twoim klimacie zapraszam do Władcy Kniei, nie wiedźmin co prawda, ale blisko, bo głównie nim się inspiruję.

“Tekst ma się bronić sam. Pewnie, tylko bywa tak, że nie broni się on nie ze względu na autora, tylko czytelnika" --- Autor cytatu pragnie pozostać anonimowy :)

Oczywiście, wszyscy wszystko wiedzą najlepiej i nie muszą słuchać sensownych komentarzy.

Wiesz z kim na czele? :)

Chyba nie powinnam tego komentować. Zacytowałeś fragment, w którym mówię, że nie przewidziałam zakończenia.

No to jeśli zakończenie nie jest przewidywalne, to reszta może sobie być. Nie mam z tym problemu w takiej sytuacji.

Dziękuję. Wcześniej tylko podejrzewałam, że nie wiesz, co robisz, teraz mam na to dowód na piśmie.

Jak miło.

 

Zacznijmy od tego, że to Twój problem, że nie rozumiesz nawiązań i przykładów, które Ci wskazuję. Mnie by to napawało wstydem.

Jest gdzieś zapisane, że mam obowiązek znać i oglądać twoje ulubione seriale?

 

Druga sprawa: więc napisałeś ten tekst i nie wiesz, co jest nieistotne? Skąd w ogóle przyszło Ci na myśl, żeby porzucić w całości kreowanie świata?

Ależ doskonale wiem co jest istotne/nieistotne w moim tekście, na to, że zdaniem JEDNEGO z całej grupy czytelników istotne jest co innego nic nie poradzę.

 

Motywacje mógłbyś wywołać na tysiące innych sposobów, a wybrałeś najnudniejszy i najbardziej przewidywalny z nich.

Jedziesz z tym tysiącem. Chętnie poczytam :)

 

tylko z perspektywy obrabowanego

O ile pamiętam tekst jest jednak w większość z perspektywy kogoś innego.

 

Bo tytułowy bohater jest na tyle głupi, by trzymać w jednym miejscu potencjalnego szpiega i swój największy skarb.

Z tekstu jasno wynika, że Dregellan czyta w myślach. Wystrachana rusałka, którą sprawdził w ten sposób nijak nie wygląda na szpiega. Ma nawet 100% pewności, że ona o byciu szpiegiem nawet nie pomyślała.

Jeśli jego przeciwnik nie wie, że tak będzie, to to jest bardzo, bardzo ryzykowny ruch.

Jego przeciwnik (nawiasem mówiąc – sprytniejszy), wie, że Dregellan szpiega by od razu wyczuł, dlatego nie podsuwa mu szpiega.

 

Cały plan jest bardzo nierozsądny.

Explain.

 

Bardziej logiczne byłoby chyba podstawić rusałkę, żeby potem zwerbować łosiokopytną.

Przedstawisz jak to widzisz?

 

Nie byłoby problemu z tym czy mózg tej operacji wie, (ale nie wie) gdzie jest kamień, czy Władca Kniei jest głupi czy jednak nie. No i zniknęliby z tej historii ludzie (których i tak tam nie ma, więc nie powinno Ci być ich szkoda) i nagle znalazłoby się miejsce na kreacje świata, którego, jak twierdzisz, nie masz.

Miejsce na kreację świata miałem w powieści. Całe to opowiadanie to jeden z jej prologów, dostarcza informacji o tym, co ISTOTNE dla całości.  Nie bez powodu tytułowym bohaterem jest Dregellan i to jego sprawy są tu ważne.  Nie zgłębiam postaci Sclavyna, bo tak naprawdę nie o niego w tej historii chodzi.

 

I pomijam czytanie w myślach, bo to nie jest argument.

Oczywiście że jest. I to decydujący.

I w ogóle, muszę Cię uświadomić, nie ma czegoś takiego jak za długie opowiadanie.

Dziesiątki ludzi na tym portalu się z tobą nie zgodzi (w tym i ci, którzy tekstu w ogóle nie przeczytają ze względu na zbyt dużą ilość znaków). Jestem jednym z nich.

 

Kim był jego ojciec? Dlaczego jest myśliwym, choć mieszka w wiosce bartników? Kim jest jego matka? Jak poznał swoją ukochaną? Czy miał wcześniej jakieś dziewczyny?

NIE-IS-TO-TNE.

 

To nie jest powieść. Motywacje bohatera są proste i zrozumiałe, nikt do tej pory nie miał z nimi problemów. Inna sprawa, że gdybym nawet miał się rozpisywać o kimś bardziej to pewnie rozpisałbym się o innych postaciach istotniejszych z punktu widzenia powieści, nie o myśliwym.

 

Nie przekonałeś mnie w żaden sposób, że to słowiańska opowieść.\

Twierdziłem gdziekolwiek, że jest? Ma kilka elementów, ale gdyby to miało być słowiańskie, dałbym postaciom zupełnie inne imiona. To opowiadanie jest częścią świata, w którym natłukłem do tej pory jakieś 4 mln znaków i który nie jest światem Słowian.

btw, Robin z Sherwood to moja druga główna inspiracja w pisaniu.

 

Zależy jak są napisane. Być może udało Ci się stworzyć interesujący świat pełen intrygujących postaci, z porywającą fabułą.

Możesz sprawdzić :) Ciekawe czego się uczepisz :)

 

Tutaj masz jeden podstawowy problem, który da się streścić w zdaniu – “nie piszę po twojemu” :)

 

 

“Tekst ma się bronić sam. Pewnie, tylko bywa tak, że nie broni się on nie ze względu na autora, tylko czytelnika" --- Autor cytatu pragnie pozostać anonimowy :)

Spokojnie mógłbyś pisać kontynuacje i poboczne wątki. To oczywiście

Pewnie i bym mógł, ale jak już fanfiki to tylko na konkurs, bo generalnie jednak wolę pisać swoje. Inna sprawa, że to “swoje” i tak jest w mocno zbliżonych klimatach (zapraszam choćby do “Władcy kniei” ;)).

 

 

“Tekst ma się bronić sam. Pewnie, tylko bywa tak, że nie broni się on nie ze względu na autora, tylko czytelnika" --- Autor cytatu pragnie pozostać anonimowy :)

Poza tym popularne jest oglądanie sportu zamiast uprawiania go

Nie praktykuję.

“Tekst ma się bronić sam. Pewnie, tylko bywa tak, że nie broni się on nie ze względu na autora, tylko czytelnika" --- Autor cytatu pragnie pozostać anonimowy :)

To jak oglądanie jak ktoś inny gra w gry komputerowe. Nie widzę najmniejszego sensu, choć niektórzy lubią (a niektórzy nawet za to płacą).

“Tekst ma się bronić sam. Pewnie, tylko bywa tak, że nie broni się on nie ze względu na autora, tylko czytelnika" --- Autor cytatu pragnie pozostać anonimowy :)

A co do szrotów… Niestety nope.

Tez wolałbym nie pisać SZRotów XD

“Tekst ma się bronić sam. Pewnie, tylko bywa tak, że nie broni się on nie ze względu na autora, tylko czytelnika" --- Autor cytatu pragnie pozostać anonimowy :)

Mnóstwo infodumpów, prawie w ogóle zdarzeń. Wprowadzasz na początek cały tłum, a ja nie wiem, kto jest kim, kto jest ważny, kto jest głównym bohaterem, jaki jest jego cel…

Dokładnie z tym miałem problem przy becie. I głównie z tego właśnie powodu odpadłem po pierwszym akcie (pierwszy raz nie byłem w stanie przebrnąć przez całość betowanego tekstu).  Ten tekst wygląda jak dziesiąty rozdział trzeciego tomu jakiejś wielotomowej sagi, a nie samodzielne opowiadanie.

“Tekst ma się bronić sam. Pewnie, tylko bywa tak, że nie broni się on nie ze względu na autora, tylko czytelnika" --- Autor cytatu pragnie pozostać anonimowy :)

Sklawinowie to Słowianie.

 

No to wiem (mnyslałem, że może coś jeszcze się za tym kryje), ale powód dla którego dostał takie, a nie inne imię jest jak wyżej.

“Tekst ma się bronić sam. Pewnie, tylko bywa tak, że nie broni się on nie ze względu na autora, tylko czytelnika" --- Autor cytatu pragnie pozostać anonimowy :)

Ciekawy komentarz, takie sie czyta z przyjemnością :)

 

Imię nie nawiązuje do niczego poza nickiem stosowanym w necie przez jednego znajomego z czasów eRPeGowych do których często w swojej twórczości się odnoszę.

 

Na twoim miejscu przemyślałbym motywy łowcy i jego biedę. Może byłoby dobrze tę nędzę umotywować działaniem zleceniodawców, którzy do niej doprowadzili. Wtedy całkowicie panowaliby nad losem nieszczęśnika i byłoby bardziej dramatycznie.

Tak naprawdę to cała intryga nie sięga swymi korzeniami zbyt daleko w przeszłość, więc niekoniecznie mi pasuje, żeby nagle miała sie okazać z dawna planowana (opowiadanie jest prequelem powieści – pewne rzeczy po prostu muszą pasować do tego, co napisałem wcześniej). Z drugiej strony sam pomysł jest dobry, gdyby to była powieść z miejscem na bardziej rozbudowane wątki, wtedy jak najbardziej warto byłoby się nad czymś takim zastanowić.

Za to ta “niewinność” rusałki mogłaby być warta wprowadzenia.

 

Koźlonóżka, kozionóżka, czy jak ją tam zwać, dobrze by jakoś fizycznie ukazała odrzucenie, które doznaje od dotychczasowego pana. Nie wiem, wymioty, ból brzucha, nagłe ociemnienie, coś przekonującego i materialnego.

Wyglądałaby wtedy na słabą, a miała w tym względzie różnić się od bezradnej rusałki.

 

Wiemy, że ona tam leży, więc przedstaw co innego, najpierw jej chodaki równo stojące, złożone odzienie, pokaż sznur bursztynów, bo to chyba bursztyny dostała od ukochanego (dobrze nie pamiętam, czytałem na raty, długi tekst). Na koniec krótki rzut na nią samą, to zrobi wrażenie. Zestaw estetykę otoczenia z tym, że ona martwa.

To jest całkiem niezła idea.

 

A oficera się zmieni, też mi w sumie nie bardzo pasuje.

 

 

 

“Tekst ma się bronić sam. Pewnie, tylko bywa tak, że nie broni się on nie ze względu na autora, tylko czytelnika" --- Autor cytatu pragnie pozostać anonimowy :)

Pierwsza sprawa: całość jest przewidywalna. Oprócz końcówki, która w pierwszej chwili jest zaskakująca.

Przewidziałaś, że rusałka jest specjalnie podstawiona, by pomóc (bezwiednie) w odebraniu kamienia Dregellanowi?

Przewidziałaś komu pomaga Ingarleen?

Przewidziałaś, jak skończą Irasse i ludzie z wiosek?

Jeśli tak to pogratulować domyślności :)

Sclavyn porwie/zabije rusałkę? Check.

Zabije? Raczej niechcący doprowadzi do jej śmierci.

Złodziej z kolei jest zaskakujący głównie dlatego, że w tekście się nie pojawia. Nic o nim nie wiemy

Przedstawione postacie powinny być czymś w rodzaju podejrzanych o kradzież kamienia… z tym, że nie są podejrzani, bo do zbrodni jeszcze nie doszło. Każda ważniejsza postać powinna mieć jakąś korzyść z posiadania kamienia,

Nie mogę zrobić czegoś takiego w sytuacji, gdy piszę prequel do powieści, który NIE MOŻE zdradzać tego, co ma zostać ujawnione znacznie później. To się tyczy zarówno samego kamienia jak i osoby złodzieja. Poza tym to nie jest kryminał pt. “kto ukradł kamień”, żeby się bawić w różnych podejrzanych.

 

Prośba – nie dawaj mi przykładów ze Stranger Things – nie widziałem serialu, więc je przeskakuję.

 

Świat. Jestem w miejscu, którego nigdy nie widziałam. Nie mam żadnych informacji na temat tego jak wygląda: wiem za to jak wyglądają pszczoły. Taak, są ważne dla fabuły, ale zauważ, że poświęcasz im więcej miejsca niż osobom, które później zabijają. Z mojej perspektywy pszczoły zabiły tylko jedną osobę: matkę Sclavyna.

I dobrze, tylko ona była tu istotna. Tak jak w drugiej wsi Vera.

 

. Są jacyś inni mieszkańcy, którzy zginęli w tej rzezi?

 

NIEISTOTNE. Byłoby to zbyteczne zaciemnianie. Gdyby cała ta fabuła była podstawą do stworzenia powieści, to owszem, to o czym mówisz na pewno by się przydało. Ale nie jest. To tylko opowiadanie, które i tak jest długie, zwyczajnie nie ma tu miejsca na budowanie charakterystyki postaci tła, które nie odgrywają tu praktycznie żadnej roli. Jest czworo postaci z własnymi motywacjami, które popychają ich do działania - Sclavyn, Irasse, Dregellan i Ingarleen, poza tym matka i Vera jako uzupełnienie dla głównego bohatera tej historii. No i rusałka, wokół której wszystko się kręci.

 

a) W trakcie historii dowiadujemy się o motywacjach bohatera, jego przeszłości, relacjach i tak dalej.

A nie dowiadujemy się nic o myśliwym?

 

Poza tym Vera jest jedynie spojlerem. Powstała tylko po to, by jej śmierć wpłynęła na Sclavyna

Vera jest czym?

Dziewczyna to jego motywacja od początku do końca, a jej śmierć to tej motywacji odebranie i swego rodzaju “kara” za decyzje podjęte z myślą o sobie i z pominięciem innych.

 

Widzę, że wielkim problemem są opisy. Masz problem z ich używaniem, czasami unikasz jak ognia.

Ponieważ wielokrotnie mi wskazywano że mam w tekście pełno niepotrzebnych opisów (a we wcześniejszych tekstach miewałem ich naprawdę dużo. Już chyba o tym wspominałem. Prawie wszyscy marudzili że za dużo opisuję i niczego nie zostawiam wyobraźni czytelnika. No więc teraz zostawiam, wszystkim nie dogodzisz.

 

W każdym razie komentarz całkiem interesujący, możliwe, że z tymi opisami popadłem z jednej skrajności w drugą.

 No i ciekaw jestem jakbyś przewidywała rozwój sytuacji w niektórych z tekstów, które nie są aktualnie ogólnodostępne ;)

 

 

 

“Tekst ma się bronić sam. Pewnie, tylko bywa tak, że nie broni się on nie ze względu na autora, tylko czytelnika" --- Autor cytatu pragnie pozostać anonimowy :)

Thor: Ragnarok – świetny humor i dawka funu przekraczająca dopuszczalne normy, dawno się tak dobrze nie bawiłem na filmie Marvela.

“Tekst ma się bronić sam. Pewnie, tylko bywa tak, że nie broni się on nie ze względu na autora, tylko czytelnika" --- Autor cytatu pragnie pozostać anonimowy :)

Vulture to jeden z lepszych czarnych charakterów całego MCU. Głównie za sprawą Keatona właśnie, no ale konkurencja jest w sumie marna.

 

ie wiem, czy ktoś tu czytał komiksy, ale taki “Torment” byłby świetnym podkładem pod naprawdę mocny film ze Spidey’em

 

Byłby. Ale nigdy ci czegoś takiego nie nakręcą. Zapomnij.

“Tekst ma się bronić sam. Pewnie, tylko bywa tak, że nie broni się on nie ze względu na autora, tylko czytelnika" --- Autor cytatu pragnie pozostać anonimowy :)

Do tego to film zdecydowanie skierowany do młodzieży, nie ma w sobie mroku serialowego Daredevila czy nadchodzącego Punishera.

Spider-Man nie ma w sobie mroku Daredevila czy Punishera? O_O 

No co za niespodzianka…

“Tekst ma się bronić sam. Pewnie, tylko bywa tak, że nie broni się on nie ze względu na autora, tylko czytelnika" --- Autor cytatu pragnie pozostać anonimowy :)

Nie liczyłbym na kolejną część, film za mało zarobił, żeby wytwórni się ją opłacało kręcić.

“Tekst ma się bronić sam. Pewnie, tylko bywa tak, że nie broni się on nie ze względu na autora, tylko czytelnika" --- Autor cytatu pragnie pozostać anonimowy :)

Blade Runner 2049  – byłem pełen obaw, ale niepotrzebnie. O ile tegoroczny powrót Aliena na ekrany kin wyszedł fatalnie, tak łowca androidów poradził sobie znakomicie. Sequel dorównujący oryginałowi (choć wizualia i muzyka jednak słabsze). Świetne, emocjonujące kino. 

“Tekst ma się bronić sam. Pewnie, tylko bywa tak, że nie broni się on nie ze względu na autora, tylko czytelnika" --- Autor cytatu pragnie pozostać anonimowy :)

http://www.fantastyka.pl/opowiadania/pokaz/17132

 

W rocznicę publikacji przypominam tekst na konkurs wiedźmiński, którego ze względu na natłok wiedźmińskich opowiadań w tamtym czasie już mało komu się wtedy chciało czytać ;)

“Tekst ma się bronić sam. Pewnie, tylko bywa tak, że nie broni się on nie ze względu na autora, tylko czytelnika" --- Autor cytatu pragnie pozostać anonimowy :)

Intrygę chyba zrozumiałam, ale nie wiem, co kamień daje nowemu posiadaczowi.

A to już zupełnie inna i dość skomplikowana historia ;)

 

 

 

 

“Tekst ma się bronić sam. Pewnie, tylko bywa tak, że nie broni się on nie ze względu na autora, tylko czytelnika" --- Autor cytatu pragnie pozostać anonimowy :)

Nowa wersja Winnetou – jak na film telewizyjny wygląda całkiem przyzwoicie, ale znów nie jest to wierna adaptacja i potrafi mocno przynudzać, klimat też jakby już nie ten.

Kong – Wyspa czaszki – mocno nijakie w porównaniu z wersją Jacksona, choć duży plus za zdjęcia w plenerach.

 

A Dr Strange to najgorszy jak do tej pory film MCU, wymęczyłem się srodze.

 

Co do Star Warsów – Łotr 1 dużo lepszy niż Przebudzenie Mocy po którym nawet nie mam ochoty na kolejne epizody.

 

Obcy: Przymierze. Nie jestem fanem serii, ale oglądało mi się zupełnie przyjemnie. No i film sporo zyskuje już tylko przez porównanie z Prometeuszem, którego fabularna głupota – słusznie zresztą – przeszła już do legendy.

Fabularna głupota w nowym obcym jest na tym samym poziomie co w Prometeuszu. Głupota załogi nawet większa.

 

Legion Samobójców i Strażnicy Galaktyki vol II: w wielkim, niepodnoszącym mi ciśnienia skrócie: koszmarne gnioty, epatujące głupotą, bezsensem i tandetą. Czyli DC nieudolnie próbujące zostać Marvelem i Marvel udolnie zostający DC.

E tam. Strażnicy bardzo przyjemni (7-8/10), za to Legion Samobójców – dno (2/10). Całkowite przeciwieństwo.

“Tekst ma się bronić sam. Pewnie, tylko bywa tak, że nie broni się on nie ze względu na autora, tylko czytelnika" --- Autor cytatu pragnie pozostać anonimowy :)

W ciągu ostatnich dziesięciu lat, grałem w trzy gry:

 

Wiedźmin

Wiedźmin 2

Wiedźmin 3

 

(nie licząc kilku pojedynczych sesyjek w jakieś Mortal Kombat czy innego Stritfajtera)

“Tekst ma się bronić sam. Pewnie, tylko bywa tak, że nie broni się on nie ze względu na autora, tylko czytelnika" --- Autor cytatu pragnie pozostać anonimowy :)

Piraci / Black Sails – prawdopodobnie najlepszy serial jaki dane mi było oglądać, który wiedział wie kiedy się skończyć zamiast ciągnąć się przez 10 sezonów.

“Tekst ma się bronić sam. Pewnie, tylko bywa tak, że nie broni się on nie ze względu na autora, tylko czytelnika" --- Autor cytatu pragnie pozostać anonimowy :)

Wysłałem Ci zaproszenie do początku powieści daaaawno temu :P Klimaty takie jak w udostępnionych opowiadaniach “Władca Kniei” i “Człowiek zwany wydrą”, które są do tej powieści prequelami. 

“Tekst ma się bronić sam. Pewnie, tylko bywa tak, że nie broni się on nie ze względu na autora, tylko czytelnika" --- Autor cytatu pragnie pozostać anonimowy :)

Mam gitarę, nazywa się Steve.

 

I zaorane :)  OK, to może sprawdzę, co i jak piszesz :)

 

 

 

 

 

“Tekst ma się bronić sam. Pewnie, tylko bywa tak, że nie broni się on nie ze względu na autora, tylko czytelnika" --- Autor cytatu pragnie pozostać anonimowy :)

brakowało czegoś, co by przykuło moją uwagę,

A co ją w końcu przykuło? :)

 

Od razu zaznaczę, że poza Iris (cyberpunk), Runvarem (parodia Conana) i Obojętnością (fanfic wiedźmiński), wszystkie moje teksty są osadzone w tym świecie co powyższy, choć skupiają się na różnych postaciach (więc tylko czasami tyczą się mieszkańców lasów i jeziora).

“Tekst ma się bronić sam. Pewnie, tylko bywa tak, że nie broni się on nie ze względu na autora, tylko czytelnika" --- Autor cytatu pragnie pozostać anonimowy :)

Jeszcze takie pytanie, zrodzone z czystej ciekawości – komu i czemu Wydra obiecał pomoc w uwolnieniu rusałki? ;)

Odpowiedzi na to i inne pytania należy szukać w powieści :).

Jest niby ukończona (3 mln znaków), ale ciągle poprawiam (beta readerzy zawsze mile widziani) bo napisana była kilka lat temu, przed tymi wszystkimi opowiadaniami i wygląda przy nich trochę niezgrabnie.

 

Jego groteskowość pcha je w stronę nierealistycznego, praktycznie tylko się kłócą i to tak, że zastanawia mnie, czemu karczmarz pałką ją przez łeb nie zdzielił ;)

Kto wie, czy w końcu tak nie zrobi :P

“Tekst ma się bronić sam. Pewnie, tylko bywa tak, że nie broni się on nie ze względu na autora, tylko czytelnika" --- Autor cytatu pragnie pozostać anonimowy :)

Jeżeli już, do czegoś miałbym się przyczepić, to brak jakiegoś bardziej charakterystycznego elementu, wywołującego z nim jednoznaczne skojarzenie. Jak “wiedźmin” do świata Sapkowskiego czy “Chaos” dla Warhammera.

Pewne charakterystyczne elementy by się znalazły (choć karczma na środku jeziora chyba może za taki uchodzić, no ale tu jej mało ;)), ale że wałkowałem je w powieści, to większość opowiadań je omija, koncentrując się na innych zagadnieniach i postaciach. Większość, ale nie wszystkie ---> http://www.fantastyka.pl/opowiadania/pokaz/15381 

tu powinno być lepiej pod tym względem.

 

podobały mi się ich wzajemne relacje, to definitywnie najmocniejsza strona tekstu.

Na to stawiałem, dobrze słyszeć, że ktoś poza mną też tak uważa :)

 

Co do tytułu – pierwotnie miało być “Knur w wielkim mieście” bo to pierwszy tekst w którym Reiland znajduje się gdziekolwiek poza swoją karczmą.

“Tekst ma się bronić sam. Pewnie, tylko bywa tak, że nie broni się on nie ze względu na autora, tylko czytelnika" --- Autor cytatu pragnie pozostać anonimowy :)

Knur spojrzał nań niewyraźnie. –> Można coś niewyraźnie widzieć, ale czy można niewyraźnie patrzeć?

Niewyraźne spojrzenie to dla mnie to samo co “krzywe spojrzenie”, “niewyraźna mina”, “znaczące spojrzenie” lub spojrzenie którego znaczenia trudno się domyślić, ale raczej w sensie negatywnym.

to w pełni rozumiem, że inaczej się nie dało, bo pzrecież gdzieś musiało znaleźć się miejsce dla fantastyki.

Pewnie by się dało, ale opowiadanie jest głównie o tym jak się poznały dwie istotne postacie z napisanej wcześniej trylogii i wszystko co się z tym wiąże ma znaczenie dla przyszłych wydarzeń albo coś mówi o tych postaciach. Tak więc to nie był pomysł na zasadzie “jak by to rozwiązać… hmm… może tak?” tylko punkt wyjścia i rzecz istotniejsza, niż cały ten “kryminalny” wątek. 

“Tekst ma się bronić sam. Pewnie, tylko bywa tak, że nie broni się on nie ze względu na autora, tylko czytelnika" --- Autor cytatu pragnie pozostać anonimowy :)

Drugi tekst z tego cyklu (pierwszego nie komentowałaś), jest to jedno z kilkunastu opowiadań-prequeli do obszernej trylogii. Nie jest to w zasadzie pełnoprawna fabuła – raczej epizod mający przybliżać postacie i realia, sednem nie jest akcja czy zdarzenia, a dialogi (i humor, a jesli ten nie podchodzi to trudno, żeby całośc robiła dobre wrażenie).

No a fantastyka w tym świecie często robi tylko za przyprawę, czasem wręcz w śladowych ilościach, a w niektórych tekstach nie ma jej wcale. Jak na moje normy tutaj i tak jest jej sporo.

Jak dla mnie – zbyt niski współczynnik zdarzeń do liczby znaków.

Jak zwykle :P

 

nie wiem, kim jest Borsuk

Nie może to być! Wszyscy go znają ;)

 

“Tekst ma się bronić sam. Pewnie, tylko bywa tak, że nie broni się on nie ze względu na autora, tylko czytelnika" --- Autor cytatu pragnie pozostać anonimowy :)

Hitu? Ja rozumiem, że każdy koleny film Marvela kosi sporą kasę ale robienie z niego hitu na prawie rok przed premierą…

Zwiastun marny, nijaki, zupełnie bez charakteru. Spodziewałem się ładnych plenerów i czegoś, co by ten film wyróżniało z uniwersum, które klepie ostatnio te kolejne filmy od szablonu (przynajmniej jeśli chodzi o wszelkie originy kolejnych bohaterów). Dostałem kolejny CGI-Asgard z CGI-wodospadami.  Way to go, Marvel…

“Tekst ma się bronić sam. Pewnie, tylko bywa tak, że nie broni się on nie ze względu na autora, tylko czytelnika" --- Autor cytatu pragnie pozostać anonimowy :)

Jak nie Mount to Zach McGowan dałby radę :)  Sam jego głos sprawia, że z miejsca myślę o wiedźminie.

 

 

“Tekst ma się bronić sam. Pewnie, tylko bywa tak, że nie broni się on nie ze względu na autora, tylko czytelnika" --- Autor cytatu pragnie pozostać anonimowy :)

Anson Mount na Geralta!

 

“Tekst ma się bronić sam. Pewnie, tylko bywa tak, że nie broni się on nie ze względu na autora, tylko czytelnika" --- Autor cytatu pragnie pozostać anonimowy :)

Trudno powiedzieć, ale może to dlatego, że moje pisanie ogólnie średnio do Ciebie trafia (wnioskując po dotychczasowych opiniach). 

 

Pytanie do tych, którym się z początku (albo i dłużej) nudziło – do kiedy mniej więcej?

 

SPOILERY

 

A skoro [SPOJLERY!] 60 lat minęło w dwa miesiące, to nasi bohaterowie spędzili tam rok. I nic nie zauważyli? ;)

Nie, nie, bohaterowie spędzili tam raptem kilka dni, czas na wyspie nie płynie inaczej, jedynie ci którzy popijają wodę z sadzawki mają zaburzone jego postrzeganie (i wydawało mi się, że to jedyne co nie zostało do końca wyjaśnione) i nie podlegają skutkom jego upływu. Z początku miało być tak, że kto pił, a potem pić przestanie, tego czas “dogoni”, ale wtedy miałbym zakończenie jak w którymś Thorgalu (Orlando i Grisvain zastali by z rana na łódce staruszkę, albo zwłoki), w dodatku wyszłoby na to, że ojciec doprowadził do śmierci córki, a nie był to koniec o jaki mi chodziło, nie mówiąc już o tym, że wolałbym mieć możliwość skorzystać jeszcze z tych postaci.

“Tekst ma się bronić sam. Pewnie, tylko bywa tak, że nie broni się on nie ze względu na autora, tylko czytelnika" --- Autor cytatu pragnie pozostać anonimowy :)

Scenę z Thelis dopisałem na końcu :)

 

No, może trochę nużyły mnie dokładnie opisane pojedynki i potyczki, ale rozumiem, że tego wymaga charakter przygodowej opowieści.

Jak również profesja głównego bohatera – skoro już piszę o kimś kto się specjalizuje w pojedynkach, to wypadałoby jednak ich opisów nie pomijać, ani nie skracać :)

 

Co do dalszych losów zwadźcy – już je niby opisałem, ale w bardzo rozbudowanej historii w której jest jednym z wielu bohaterów i pojawia się dość późno. Może będą jeszcze jakieś opowiadania (do tej pory są cztery, jeśli ktoś chciałby je poczytać, można do nich dostać zaproszenie).

 

Ale, tak jak wspomniała Reg, z racji gabarytów możesz nie znaleźć zbyt wielu czytelników.

Już zauważyłem, że tak to jest z dłuższymi tekstami. Niestety krótkich nie lubię pisać, podobnie jak przycinać na siłę, byle się zmieścić w limicie.

 

Dzięki za punkty :)

“Tekst ma się bronić sam. Pewnie, tylko bywa tak, że nie broni się on nie ze względu na autora, tylko czytelnika" --- Autor cytatu pragnie pozostać anonimowy :)

Eh, i tak się kończy kondensowanie i skracanie :)

 

SPOILERY OCZYWIŚCIE…

 

Pomysł zasadniczo był na powieść, obejmował szereg scen (w tym retrospekcji) z perspektywy dziewczyny, miały pokazać jej postępujące zobojętnienie na otaczający świat i ludzi (na to miał zaradzić Orlando, umieszczony w siedzibie kapitana właśnie w tym celu). Grisvain miał też wyruszyć najpierw na wyprawę u boku kapitana, a dopiero później spotkać jego córkę. Arrimond miał mieć znacznie większą rolę, może próbowałby nawet sięgnąć po władzę i wyeliminować kapitana.

W międzyczasie uznałem, że pomysł na całość nie jest wart tego by go rozbudowywać do 400-500k (choćby dlatego, że wydał mi się jednak trochę zbyt ograny) i zrealizowałem plan minimum, zostawiając drobne wskazówki i ograniczając się tylko do perspektywy Grisvaina. A on odpowiedzi na tego typu pytania nie poznał. Owszem, mogłem dopisać jakieś wyjaśnienie w dialogu na końcu, mogliby ją wypytywać, ale nijak mi to nie pasowało akurat w tym miejscu. Jako epilog też nie za bardzo. Nie czuję takiej potrzeby, szczególnie że z zakończenia (tzn ostatniej sceny) w jego obecnej postaci jestem akurat zadowolony.

 

 

“Tekst ma się bronić sam. Pewnie, tylko bywa tak, że nie broni się on nie ze względu na autora, tylko czytelnika" --- Autor cytatu pragnie pozostać anonimowy :)

!!!SPOILERY!!!

 

 

 

Za szybko odpisujesz ;)   i ja w sumie też, tylko potem dopisuję to i owo – np. wyjaśnienie, które jest ze dwa razy sugerowane w tym raz w ostatnim dialogu :) Marynarz zestarzał się normalnie, w przeciągu około 60 lat.

 

 

“Tekst ma się bronić sam. Pewnie, tylko bywa tak, że nie broni się on nie ze względu na autora, tylko czytelnika" --- Autor cytatu pragnie pozostać anonimowy :)

Nie musisz tak podkreślać, to oczywiste :)

W ogóle część dialogów z Orlandem można skrócić i zostawić tylko streszczenia.

To już zależy od tego czy ktoś lubi, czy nie lubi te dialogi czytać (niektórzy lubią). Ja w każdym razie lubię je pisać ;) Za to streszczeń dialogów (i nie tylko) pisać nie znoszę. Czytać też.

 

 

LOS SPOILEROS

Dlaczego nie umarli inni ludzie kapitana, którzy tej wody nie pili?

Umarli. Z czasem zastąpili ich inni. Zresztą nie mają wstępu do jego domu i nie wiedzą czemu się nie starzeje, gość uchodzi za nieśmiertelnego i raczej mało kto jest skłonny mu podskoczyć.

co dokładnie daje ta kryniczanka?

W skrócie – Forever young, I want to be forever young ;) Przy okazji trochę zaburza postrzeganie upływu czasu tym, którzy nie są w pełni świadomi jej efektów.

scena, w której bohater budzi się przywiązany do masztu. Informacji wnosi niewiele – że kapitan zamierza oddać go pod sąd w najbliższym porcie

Pokazuje lepiej Bruxfoorta (jego zamiary), żeby dać lepszą podbudowę pod późniejszą konfrontację (i jej wynik), co z kolei powinno to i owo mówić o Grisvainie.

 

“Tekst ma się bronić sam. Pewnie, tylko bywa tak, że nie broni się on nie ze względu na autora, tylko czytelnika" --- Autor cytatu pragnie pozostać anonimowy :)

Nie rozumiem, co właściwie dawała woda osobom, które ją piły.

No masz ci los, a myślałem że to zbyt oczywiste by mówić o tym wprost :/

Dlaczego reszta mieszkańców nie zauważyła tego wpływu?

A skąd wiesz? :) Pewnie zauważyła, ale to czy coś w tej sprawie zrobili czy też nie, czy mieli jakieś uwagi i zastrzeżenia, to już nie jest istotne dla tej konkretnej historii. Myślałem wcześniej czy nie napisać może czegoś więcej o tytułowej postaci, ale na razie mi się nie chce.

Nie widzę potrzeby przytaczania całych scen, skoro można streścić w dwóch zdaniach

 Chodzi może o rozmowę Orlando z Gullan? Raz, że chciałem dać dziewczynie jakąś scenę (bo prawie by jej nie było), poza tym osobiście nie lubię streszczania, wolę całe sceny. W tym wypadku gdybym dał tylko wypowiedź Orlando o czym rozmawiał z córką kapitana… no jak dla mnie niefajnie by było ;)

 

“Tekst ma się bronić sam. Pewnie, tylko bywa tak, że nie broni się on nie ze względu na autora, tylko czytelnika" --- Autor cytatu pragnie pozostać anonimowy :)

Czytałem w dzieciństwie kilka razy “Cyrk doktora Dolittle” – wspominam dobrze. Podobnie zresztą Tomki ale nie próbowałem do tego wracać. Powrót do Winnetou (konkretnie “Król naftowy”) gdzieś tak koło 20 roku życia, zaraz po przeczytaniu Wiedźmina nie wypadł za dobrze. Za to myślę, że Sienkiewicz (którego czytałem od 9-tego roku życia – Krzyżacy/W pustyni i w puszczy/trylogia) powinien znieść próbę czasu. Dumas się obronił, Tolkien nie bardzo. Ciekawe jak Verne…

Ostatnio przypomniał mi się Czarny Wilk/Tenggeri i też chyba spróbuję do tego zajrzeć.

 

 

“Tekst ma się bronić sam. Pewnie, tylko bywa tak, że nie broni się on nie ze względu na autora, tylko czytelnika" --- Autor cytatu pragnie pozostać anonimowy :)

Nick sam z siebie nigdy nie zrobi się przyciągający.

Wiadomo o co chodzi. Niektórych w pewnym momencie czyta się już “z zasady” i bez względu na to co piszą :)

A co do popularnych tematów – przymierzam się do niepopularnego :)

“Tekst ma się bronić sam. Pewnie, tylko bywa tak, że nie broni się on nie ze względu na autora, tylko czytelnika" --- Autor cytatu pragnie pozostać anonimowy :)

Snów nie liczymy, chodzi o kogoś kto tam rzeczywiście występuje.

 

EDIT:

 

Trzeba było sobie chyba darować wrzucanie tego tekstu teraz, bez nicka przyciągającego uwagę użytkowników ani rusz :P

“Tekst ma się bronić sam. Pewnie, tylko bywa tak, że nie broni się on nie ze względu na autora, tylko czytelnika" --- Autor cytatu pragnie pozostać anonimowy :)

To już zagadka dla hardkorowych fanów :)

“Tekst ma się bronić sam. Pewnie, tylko bywa tak, że nie broni się on nie ze względu na autora, tylko czytelnika" --- Autor cytatu pragnie pozostać anonimowy :)

Ach, to on z gier jest!

Sapkowski by się obraził :)

W ksiązkach Eskel robi za postać epizodyczną w pierwszym tomie sagi (+ chyba w jakiejś retrospekcji).

 

PS. W opowiadaniu wtrąciłem jeszcze jedną postać epizodyczną z sagi.

“Tekst ma się bronić sam. Pewnie, tylko bywa tak, że nie broni się on nie ze względu na autora, tylko czytelnika" --- Autor cytatu pragnie pozostać anonimowy :)

Hehe, kto wie? ;)

Zgrzytnęła mi niewidzialna zasłona przed strzałą. Czy mi się wydaje, czy to niekonserwatywne rozwiązanie z machiny?

Wiedźmińska sztuczka znana jako znak Quen.

Eskel ostatnio na topie.

W sadze wiedźmińskiej jest go tyle co nic, ale że przez ostatni rok sporo pogrywałem w Wiedźmina 3, to miałem okazję go lepiej poznać i polubić, uznałem więc, że zajmie miejsce, które zwyczajowo jest zarezerwowane dla Geralta. Niby był jeszcze do wyboru Lambert ale on by się raczej losem krasnoluda nie przejął i, co za tym idzie, do tej fabuły nie pasował.

 

 

“Tekst ma się bronić sam. Pewnie, tylko bywa tak, że nie broni się on nie ze względu na autora, tylko czytelnika" --- Autor cytatu pragnie pozostać anonimowy :)

Bardzo mi się podobało

Ciekawie nakreślona opowieść

historia opowiedziana bardzo umiejętnie i napisana całkiem nieźle

Ale “błysku” zabrakło… :)

 

W sumie to i tak nadspodziewanie dobre przyjęcie ma ten tekst, bo jedyna osoba, która to czytała przed wysłaniem stwierdziła, że “takie se”. Myślałem potem nad drugim tekstem, ale brakło czasu i chęci, więc ostatecznie pewnie trafi w zmodyfikowanej formie do mojego świata, któremu wszak do wiedźminlandu klimatem blisko.

 

Co do “ciężko wystraszonej” wiem jakie masz zdanie o tego typu konstrukcjach, w sumie nawet staram się ich unikać, ale akurat ten konkretny przypadek jest często spotykany w mowie potocznej i , przynajmniej dla mnie, ma w sobie humorystyczną nutkę, więc w tym wypadku z premedytacją sięgnąłem po ten zwrot.

“Tekst ma się bronić sam. Pewnie, tylko bywa tak, że nie broni się on nie ze względu na autora, tylko czytelnika" --- Autor cytatu pragnie pozostać anonimowy :)

Szczerze mówiąc, jak teraz na to patrzę, to mnie też się nie podoba ten ostatni akapit.

“Tekst ma się bronić sam. Pewnie, tylko bywa tak, że nie broni się on nie ze względu na autora, tylko czytelnika" --- Autor cytatu pragnie pozostać anonimowy :)

O, tu też Eskel :)

“Tekst ma się bronić sam. Pewnie, tylko bywa tak, że nie broni się on nie ze względu na autora, tylko czytelnika" --- Autor cytatu pragnie pozostać anonimowy :)

Może i tak, ale to akurat było wiedźminowi… obojętne.

“Tekst ma się bronić sam. Pewnie, tylko bywa tak, że nie broni się on nie ze względu na autora, tylko czytelnika" --- Autor cytatu pragnie pozostać anonimowy :)

„Obojętność”

Dobre. Jest jakiś pomysł, fajny krasnolud, akcja, dobrze zrobiona fabuła, nawet ta charakterystyczna dla wiedźmina uniwersalność, opowieść o czymś większym. Ale wszystko to napisane jest ledwie poprawnie, bez żadnego błysku. Sceny tracą przez to, że autorowi nie starcza pióra, by je należycie napisać. Polecam pisać, pisać, pisać i nabierać wprawy.

 

Zaraza…

 

Aczkolwiek i tak cieszy taka, a nie inna opinia w odniesieniu do teksty nasmarowanego w trzy czy cztery dniówki w tzw “międzyczasie”. :D

 

 

 

 

 

 

“Tekst ma się bronić sam. Pewnie, tylko bywa tak, że nie broni się on nie ze względu na autora, tylko czytelnika" --- Autor cytatu pragnie pozostać anonimowy :)

Ale “Niezłomna”, czy “Złamana”, czy “Poparzona”, jak mawia jeden mój znajomy, lepsza :)

Box office tego nie odzwierciedlił i ostatnią część (filmu) chyba anulują :P

“Tekst ma się bronić sam. Pewnie, tylko bywa tak, że nie broni się on nie ze względu na autora, tylko czytelnika" --- Autor cytatu pragnie pozostać anonimowy :)

Tymi książkami tak czy inaczej nie byłbym zainteresowany.

 

Swoją drogą – z Tolkiena też już “wyrosłem”, podobało mi się w wieku lat nastu czy dwudziestu, a potem już nie byłem w stanie tego czytać. W tym przypadku jedynie do filmów wracam.

“Tekst ma się bronić sam. Pewnie, tylko bywa tak, że nie broni się on nie ze względu na autora, tylko czytelnika" --- Autor cytatu pragnie pozostać anonimowy :)

Czy sięgacie po tzw. fantastykę młodzieżową? Kto z was w ogóle czytał Harry'ego Pottera, Zmierzch, Igrzyska Śmierci, Felixa Neta i Nikę, Eragona, inne serie?

 

Omijam.

Kilkanaście lat temu przeczytałem “Smok i jerzy” Dicksona – to się chyba wpisuje w tę kategorię. Potem już po nic w w tym rodzaju nie sięgnąłem i… nie zamierzam. Żadnych Potterów (widziałem jeden film – starczy), Igrzysk śmierci (widziałem dwa filmy – za dużo) i pokrewnych.

“Tekst ma się bronić sam. Pewnie, tylko bywa tak, że nie broni się on nie ze względu na autora, tylko czytelnika" --- Autor cytatu pragnie pozostać anonimowy :)

Ja też ;)

 

 

A najlepsze co Sapkowski napisał to oczywiście “Chrzest ognia”.

 

 

“Tekst ma się bronić sam. Pewnie, tylko bywa tak, że nie broni się on nie ze względu na autora, tylko czytelnika" --- Autor cytatu pragnie pozostać anonimowy :)

Nie wierzę, byś uważał, że mozna lubić tylko bohaterów stuprocentowo pozytywnych.

Gdybym tak uważał, nie robiłbym z Reilanda bohatera opowiadań :P

 

 

 

 

 

“Tekst ma się bronić sam. Pewnie, tylko bywa tak, że nie broni się on nie ze względu na autora, tylko czytelnika" --- Autor cytatu pragnie pozostać anonimowy :)

Znaczy to, że rzygał po? No niby wskazuje, ale to wciąż niewiele. A innych konsekwencji nie dane nam było poznać.

 

Poza tym pozostaje pytanie – czy chcesz, żeby czytelnik lubił tego bohatera?

Bo skrytobójca-truciciel raczej nie wzbudza w czytelniku pozytywnych emocji, choć może to tylko ze mną tak jest.

“Tekst ma się bronić sam. Pewnie, tylko bywa tak, że nie broni się on nie ze względu na autora, tylko czytelnika" --- Autor cytatu pragnie pozostać anonimowy :)

 

Na czym polega odmienność? No, powiedzmy, że quasi – średniowiecze mnie zupełnie nie kręci

Ale to jest akurat najmniej istotne :)

Ja wolę quasi średniowiecze niż quasi XIX wiek, bo średniowiecze to moja ulubiona epoka historyczna. Ale XIX wiek też lubię (choć wolę XVII), w fantastyce na pewno jest mniej eksploatowany, a sam myślałem czy nie napisać jakiejś fantastyki-westernowej (May był w dzieciństwie jednym z moich ulubionych pisarzy).

Wracając do odmienności i podobieństw – chodziło mi o pomysły, sceny, motywy, stopień “ufantastycznienia” świata. Nie przyjęte realia.

Jak Ci się będzie chciało zerknąć podeślę jeszcze jeden tekst, który może posłużyć za dowód w sprawie ;) No a ostatni, który podesłałem mógłby w niezmienionej formie zostać osadzony w świecie opartym na XVII czy XIX wiecznej Europie.

 

przez Wiedźmina nie byłam w stanie przebrnąć

Ale przez samo średniowiecze czy coś innego Ci tam nie odpowiada?

 

a jakby ktoś napisał o moich rzeczach “epicki” to bym się obraziła

Wspominanie o epickości w jednym zdaniu z Wiedźminem jakoś mi nie gra (no chyba, że mówimy o grze).

Nie  rozumiem. To, że go postrzelili, ma zasadnicze znaczenie dla fabuły. Kto to zrobił – takiego znaczenia oczywiście nie ma.

No i właśnie o tym mówię. Spodziewałem się, że to kto to zrobił będzie miało znaczenie.

 

mają kogoś zabić, to go zabijają, szybko i bez problemu. – Nieprawda.

Udowodnij :)

 

Jak było w tym tekscie? Czy Sidort miał jakiś problem z wyeliminowaniem antagonisty? Załatwił go raz-dwa nawet nie dając tamtemu szansy na rozwinięcie skrzydeł (w dodatku w sposób, który mnie do niego zniechęcił). Inny przykład(y) tego problemu poruszyłem w komentarzach mailowych, zakładam, że nie chcesz, by tutaj przytaczać :)

 

 

 

“Tekst ma się bronić sam. Pewnie, tylko bywa tak, że nie broni się on nie ze względu na autora, tylko czytelnika" --- Autor cytatu pragnie pozostać anonimowy :)

Coś często miewamy podobne pomysły. – Przeczytałam na razie chyba 150 tys. znaków Twoich tekstów i nie zauważyłam. ;)

Czytasz nie te teksty, co trzeba :)

 

To jest jasno napisane w tekście. Nikt dotąd nie miał problemów.

Może i jest, ale zanim doczytałem do końca, już zapomniałem – może po prostu oczekiwałem, że to jeszcze będzie miało jakieś znaczenie dla fabuły. Możesz przypomnieć?

problem z tym stwierdzeniem jest taki, że im się nic do końca nie udaje.

Inaczej – jesli chcą kogoś zabić, to go zabijają, szybko i bez problemu, nie pozwalając nawet takiemu antagoniście rozwinąć skrzydeł. O ile nie chowasz w zanadrzu kogoś specjalnego, pod tym względem rzeczywiście mamy odmienne podejścia.

Lubisz się czepiać. :)

Lubię.

 

czytać komentarze osoby, która ma chyba tak zupełnie odmienne spojrzenie na fantastyką od mojego.

A na czym polega ta odmienność? Ja jej do tej pory nie zauważyłem.

 

Nie wiem czy po dwóch tekstach o Reilandzie, który jest dość specyficznym przypadkiem, da się to w ogóle ocenić. No chyba, że wynika to z samych moich komentarzy, ale w takim wypadku nie ocenisz podejścia do fantastyki, ale do budowania fabuły i postaci, bo chyba głównie to komentuję.

Z kolei moje podejście do fantastyki można by ocenić po powieści, która stanowi właściwie jego esencję – ma być fantastycznie, ale nie za bardzo. U ciebie przecież też tak jest.

 

Nie dogadamy się pod tym względem, nie ma szans.

Nie chodzi o to, żeby się “dogadać”.

Dyskusje o tekstach (swoich, czy cudzych) prowadzę po to, by się o nich więcej dowiedzieć. A czepiam się tak, jak chcę, by się mnie czepiano. Im bardziej ktoś podejmuję dyskusję i im więcej się dowiaduję o tym, co sądzi na temat moich uwag tym bardziej mam ochotę czytać/komentować teksty (i nie, nie musi się zgadzać, zgadzanie się nie jest szczególnie interesujące :)) Z kolei autorzy którzy tylko “przyjmują do wiadomości” zasadniczo zniechęcają mnie w ten sposób do czytania ich tekstów.

Tak. Nie na portalu.

Jak chcesz, chętnie poczytam ;)

 

 

“Tekst ma się bronić sam. Pewnie, tylko bywa tak, że nie broni się on nie ze względu na autora, tylko czytelnika" --- Autor cytatu pragnie pozostać anonimowy :)

Jak dla mnie to on jest za mało zły. Tzn niby planuje coś złego, ale nie ma nawet okazji pokazać, jak by to przeprowadził.

 

– Początek skojarzył mi się z jedną sceną z pierwszej wersji prologu mojej powieści :) Coś często miewamy podobne pomysły.

– Wrzucasz w pewnym momencie po kilka postaci, ale żadnej nie opisujesz. Zlewają się przez to w jedną szarą masę.

– no to w końcu kto i dlaczego postrzelił Sidorta?

"Czyli to jego trzeba usunąć. Inaczej nie dadzą nam już spokoju."

I chłopak uznaje, że to dobry pomysł, o tym mówić zołnierzowi?

"Asger poruszał się leniwie, powoli, z namysłem. Sierżanta przeszedł zimny dreszcz, bo wiedział, jak bardzo pozorna jest ta ociężałość."

Nie rozumiem zamysłu tego zdania.

No chyba, że Hadar wie, że tamten zawsze tak chodzi, gdy planuje morderstwo.

"Gur pobladł."

 

Czemu pobladł?

Czy decyzja o zamordowaniu kapitana nie przychodzi Sidortowi trochę zbyt łatwo?

 

Moim zdaniem tekst nie za bardzo się sprawdza jako osobna całość. Mógłby jako część powieści, gdyby zamordowanie kapitana ciągnęło za sobą jakieś poważne konsekwencje. Brakuje mi tu jakiegoś konfliktu, wątpliwości, mocniejszego impulsu, który popycha bohatera do działania. Niby jest uzasadnienie, ale moment, gdy Sidort nagle morduje drugiego oficera to spory WTF. A byłby jeszcze większy, gdyby nie wcześniejsza lektura wiadomego tekstu. No i chyba byłoby lepiej, gdyby nie spotkało się to z miejsca z całkowitą aprobatą tego sierżanta.  

Wszystkie trzy teksty wyglądają jak kawałki układanki, która może i mogłaby funkcjonować poprawnie, ale wpierw trzeba by ją skończyć. Np Liwia z poprzedniego tekstu – jest tu wspomniana, ale nic poza tym, a można by to pociągnąć – jakiś dłuższy wątek z opętaniem porucznika na ten przykład?  

 

 

I jedna uwaga ogólna – mam wrażenie, że twoim bohaterom zbyt łatwo się wszystko udaje (no, może poza sytuacjami, gdy nie mają szans nic zdziałać, vide “Pierwsza żona”) – ich przeciwnicy dają się bez problemu pokonać, a jeśli dobrze pamiętam, taki sam zarzut kierowałaś chyba pod adresem moich tekstów :) Coś takiego mogłoby działać, gdyby, po kilku takich bezproblemowo załatwionych sprawach trafili na kogoś, kto da im solidnego łupnia. Wtedy dodatkowo by to podkreślało siłę takiego przeciwnika i było bardziej zaskakujące.

 

Przy okazji pytanie – to jest chronologicznie przed czy po tamtej dłuższej historii? No i czy jest coś jeszcze? Może fabuła mnie nie porwała, a bohaterów, póki co, nie udało mi się polubić, ale każda próba zbudowania czegoś większego (czy to powieści, czy zbioru powiązanych opowiadań) interesuje mnie nieporównanie bardziej od wszelkich, choćby nie wiem jak dobrych “jednostrzałowych” tekstów (pewnie dlatego, że sam właśnie to robię), więc chętnie poczytam.

“Tekst ma się bronić sam. Pewnie, tylko bywa tak, że nie broni się on nie ze względu na autora, tylko czytelnika" --- Autor cytatu pragnie pozostać anonimowy :)

Zerknąłem z ciekawości po wiadomo czym.

W tym tekście dochodzi problem rodem z finału “Poszukiwaczy zaginionej arki” i to jest bardzo poważny problem – o co chodzi? A no o to, że główny bohater nie ma na nic wpływu. Próbuje coś zrobić, ale nie jest w stanie, zostaje mu rola obserwatora, a wydarzenia których jest świadkiem lecą prosto do celu, bez żadnych zakrętów czy niespodzianek.

No i, mimo że w tamtym tekście niby się trochę wyróżniał, to tutaj jakoś nie jestem w stanie nic konkretnego o nim powiedzieć. Jest taki… przeźroczysty. Nawet z tymi swoimi tatuażami.

 

Tarkia/Trakia… – warto byłoby bardziej różnicować te imiona/nazwiska, no ale to już wiesz ;)

 

Porucznik Tor smętnie pokiwał głową, a gdy się odezwał, jego głos przepełniony był lekko zabarwioną zniecierpliwieniem rezygnacją:

– Jesteś upiorem.

Ma z nimi do czynienia na co dzień? Nawet się specjalnie nie zdziwił.

 

nie słyszy też ciebie, gdy mówisz o mnie. Albo do mnie… Nie pytaj – uprzedziła go. – Tak chcę, więc tak się dzieje.

To dość słabe wyjaśnienie (”bo tak”), podobnie jak i skutki takiego stanu rzeczy dla całości opowiedzianej historii nie wydają się być zbyt korzystne.

 

Kerk runął w tamtym kierunku.

Owszem, runąć jest też synonimem “rzucić się” ale w tym wypadku mi zgrzyta (może ze względu na połączenie z tym kierunkiem) i jednak użyłbym tego drugiego słowa.

 

I przy okazji – mam jeden tekst z trochę podobnym motywem (ale nie aż tak bardzo) :)

“Tekst ma się bronić sam. Pewnie, tylko bywa tak, że nie broni się on nie ze względu na autora, tylko czytelnika" --- Autor cytatu pragnie pozostać anonimowy :)

Ciekawe czy po przeczytaniu takiej ilości wiedźmińskich opowiadań jurorzy będą mieli dość Wiedźmina już na dobre :P

A może już mają?

“Tekst ma się bronić sam. Pewnie, tylko bywa tak, że nie broni się on nie ze względu na autora, tylko czytelnika" --- Autor cytatu pragnie pozostać anonimowy :)

. Niemniej dla mnie największym mankamentem tego filmu pozostaje Bloom, więc wątpię czy dodatkowe pięćdziesiąt minut oglądania go na ekranie zdołałoby zmienić moją opinię o filmie.

Dla mnie on w tym filmie nie jest żadnym mankamentem, może stąd różnica w odbiorze.

 od ballady Collinsa,

Adamsa :)

 

 

 

 

“Tekst ma się bronić sam. Pewnie, tylko bywa tak, że nie broni się on nie ze względu na autora, tylko czytelnika" --- Autor cytatu pragnie pozostać anonimowy :)

dla mnie Królestwo było wielką lipą.

Wersja kinowa czy reżyserska? Nie widziałem tej pierwszej, ale wiem że to kastrat z którego wycięto 50 minut materiału, więc oglądać nie zamierzam.

W każdym razie: Królestwo Niebieskie – 9/10, Gladiator – 8/10, Robin Hood – 4/10.

 

i genialnego Księcia Złodziei

Poza Rickmanem nie przypominam sobie, żeby było tam cokolwiek genialnego (w dodatku miejscami skręca w stronę parodii i czasem się zastanawiam czy dany motyw był tam ,czy w “Facetach w rajtuzach”). No ale po Robinie z Sherwood każda inna wersja to dla mnie nędzna imitacja, więc to pewnie dlatego.

http://www.youtube.com/watch?v=Y8uMvUgnpwI

 

and nothing else matters.

 

Wracając do Geralta – no odbierałem go trochę jako jakiegoś “innego” Geralta, więc gdy się okazało, że to podróbka, to nawet mi to w jakiś sposób pasowało.

“Tekst ma się bronić sam. Pewnie, tylko bywa tak, że nie broni się on nie ze względu na autora, tylko czytelnika" --- Autor cytatu pragnie pozostać anonimowy :)

Ej, ale to ostatnie już dawno temu czytałem. Co to za recykling?

“Tekst ma się bronić sam. Pewnie, tylko bywa tak, że nie broni się on nie ze względu na autora, tylko czytelnika" --- Autor cytatu pragnie pozostać anonimowy :)

Nie lubię słowa “znikł/znikła”, jakieś takie kalekie mi się wydaje. Zdecydowanie wolę “Zniknął/zniknęła”, tutaj zaś, wzorem Sapkowskiego zresztą, występuje to pierwsze.

Jakby nie to, że bluzgów jest raczej tyle co w grach o wiedźminie niż w książkach (czyli tak z 10 razy więcej niż u ASa), powiedziałbym, że odwzorowanie całkiem udane. No nic, czytam dalej :)

“Tekst ma się bronić sam. Pewnie, tylko bywa tak, że nie broni się on nie ze względu na autora, tylko czytelnika" --- Autor cytatu pragnie pozostać anonimowy :)

Robina ostatni raz widziałem w wydaniu Crowe’a, jeszcze w kinie. Piękny film.

Nie podzielam entuzjazmu. Jak dla mnie w porównaniu do poprzednich tego typu filmów Scotta (Gladiator i Królestwo Niebieskie) straszna bida, nuda i niewiele ma to wspólnego z Robin Hoodem, to już wolę Księcia złodziei czy nawet Facetów w rajtuzach.

Ale obejrzyj sobie Robin z Sherwood (to ten serial z lat 80-tych, w razie wątpliwości :P) odcinek 12 i 13 sezonu 3 (Czas Wilka się to nazywa) to zobaczysz skąd skojarzenie.

 

to nie siliłem się na twist jako taki, bo i AS w takowe wszak nie celował.

 

Mniejsza z tym, czy się siliłeś, czy nie. On tam jest, tyle, że średnio zaskakuje :)

Swoją drogą – Geralt od początku wydawał mi się jakiś “podejrzany”, nie do końca geraltowy, teraz się zastanawiam czy to nie było aby zamierzone, choć po finale z panem X myślę, że chyba jednak nie :P

 

 

 

“Tekst ma się bronić sam. Pewnie, tylko bywa tak, że nie broni się on nie ze względu na autora, tylko czytelnika" --- Autor cytatu pragnie pozostać anonimowy :)

Całkiem fajne, czytało się dobrze, twist co prawda specjalnie nie zaskoczył, ale nic to. Gorzej, że zakończenie trochę bidne, a i natychmiastowe zamordowanie pana X. z zimną krwią jakoś mi nie podeszło (trochę nieGeraltowe mi się wydało). Wolałbym tam w finale jakiś dłuższy dialog widzieć.

 

A motyw z golemem prosto z ostatniego odcinka Robina z Sherwood :) Pszypadeq?

 

u Geralt siedząc na koniu nokautuje siedzącego na kucu krasnoluda.

W tym momencie zacząłem się zastanawiać, czy coś mi aby nie umknęło i czy oni z tych koni już czasem nie zsiedli.

 

 

“Tekst ma się bronić sam. Pewnie, tylko bywa tak, że nie broni się on nie ze względu na autora, tylko czytelnika" --- Autor cytatu pragnie pozostać anonimowy :)

Ciekawe ile spośród opowiadań, które odpadły, zobaczymy na stronie.

“Tekst ma się bronić sam. Pewnie, tylko bywa tak, że nie broni się on nie ze względu na autora, tylko czytelnika" --- Autor cytatu pragnie pozostać anonimowy :)

Ten, ten, tyle, że z góry uprzedzam – to drugie opowiadanie w cyklu, może brakować pewnych informacji. Jakby co, pierwsze też mogę podrzucić ;)

“Tekst ma się bronić sam. Pewnie, tylko bywa tak, że nie broni się on nie ze względu na autora, tylko czytelnika" --- Autor cytatu pragnie pozostać anonimowy :)

A do mojego ostatniego tekstu chętnych jak nie było, tak nie ma :P

“Tekst ma się bronić sam. Pewnie, tylko bywa tak, że nie broni się on nie ze względu na autora, tylko czytelnika" --- Autor cytatu pragnie pozostać anonimowy :)

Nie miałem na myśli betalisty.

“Tekst ma się bronić sam. Pewnie, tylko bywa tak, że nie broni się on nie ze względu na autora, tylko czytelnika" --- Autor cytatu pragnie pozostać anonimowy :)

Byłoby wygodniej z tekstem tu na stronie (jako prywatna kopia robocza + zaproszenie do betowania) korzystam z internetu na różnych komputerach, czasem znajdę chwilę tu, czasem tam, na niektórych z nich nie mam nawet sensownych edytorów tekstu, w dodatku przerzucanie sobie tekstu między nimi będzie raczej kłopotliwe, a tu zawsze jest pod ręką.

“Tekst ma się bronić sam. Pewnie, tylko bywa tak, że nie broni się on nie ze względu na autora, tylko czytelnika" --- Autor cytatu pragnie pozostać anonimowy :)

ocha – podsyłaj, akurat się uporałem z innym tekstem i może znajdę chwilę.

 

 

 

“Tekst ma się bronić sam. Pewnie, tylko bywa tak, że nie broni się on nie ze względu na autora, tylko czytelnika" --- Autor cytatu pragnie pozostać anonimowy :)

Słyszysz, że dzwonią, ale nie wiesz w którym kościele :)

“Tekst ma się bronić sam. Pewnie, tylko bywa tak, że nie broni się on nie ze względu na autora, tylko czytelnika" --- Autor cytatu pragnie pozostać anonimowy :)

Jakbyś podchodziła do betujących tak, jak oni podchodzą do ciebie, nie byłoby problemu, a tak to w ofercie już tylko ten kopniak się ostał.

“Tekst ma się bronić sam. Pewnie, tylko bywa tak, że nie broni się on nie ze względu na autora, tylko czytelnika" --- Autor cytatu pragnie pozostać anonimowy :)

A będzie też lista tytułów, które przeszły wstępną selekcję? (nawet już po ogłoszeniu wyników)

“Tekst ma się bronić sam. Pewnie, tylko bywa tak, że nie broni się on nie ze względu na autora, tylko czytelnika" --- Autor cytatu pragnie pozostać anonimowy :)

chyba w tym opowiadaniu Aarona, Aarona Wintersa i Wintersa jest akurat tyle, ile potrzeba.

Polemizowałbym, ale że za chwilę obieram kierunek na Zakopane, to na razie sobie odpuszczę ;)

“Tekst ma się bronić sam. Pewnie, tylko bywa tak, że nie broni się on nie ze względu na autora, tylko czytelnika" --- Autor cytatu pragnie pozostać anonimowy :)

Captain Obvious byłby dumny.

“Tekst ma się bronić sam. Pewnie, tylko bywa tak, że nie broni się on nie ze względu na autora, tylko czytelnika" --- Autor cytatu pragnie pozostać anonimowy :)

Ciekawe, jak mi się zdarzy tu czy tam nazwać bohatera raz po imieniu raz po nazwisku, zaraz się ktoś dowali, że to źle, że tak się nie robi. A jak tutaj przez cały tekst mamy Aaron… Winters… Aaron… Winters… Aaron… Winters, to wszystko cacy :P

W dodatku akurat w tym konkretnym tekście w wielu przypadkach naprawdę jest zbyteczne ustawiczne przypominanie kto jest podmiotem kolejnych zdań. Można by pewnie z powodzeniem wyciąć w diabły 90% tych Aaronów i Wintersów.

“Tekst ma się bronić sam. Pewnie, tylko bywa tak, że nie broni się on nie ze względu na autora, tylko czytelnika" --- Autor cytatu pragnie pozostać anonimowy :)

130 tekstów x 60.000 znaków = 7.800.000 znaków

60k to górny limit, nie średnia znaków na tekst ;)

 

 

“Tekst ma się bronić sam. Pewnie, tylko bywa tak, że nie broni się on nie ze względu na autora, tylko czytelnika" --- Autor cytatu pragnie pozostać anonimowy :)

ale na chwile obecną przeczytałem 5 tekstów i wszystkie zuuuupełnie różne.

No i to już jest jakaś odpowiedź na moje pytanie :)

 

A był któryś z nich dobry?

“Tekst ma się bronić sam. Pewnie, tylko bywa tak, że nie broni się on nie ze względu na autora, tylko czytelnika" --- Autor cytatu pragnie pozostać anonimowy :)

Ale nie trzeba przecież niczego liczyć. Skoro czytasz, to wiesz, czy jest jakaś dramatyczna przewaga postaci AS-a nad wymyślonymi na potrzeby konkursu czy vice versa, czy też raczej na oko nie widać w tym względzie jakichś większych dysproporcji, albo że jest sporo/mało opowiadań utrzymanych w stylu tych znanych ze zbiorów opowiadań (czyli przygody wiedźmina). Jak ci się trafi pięć opowiadań o zdejmowaniu klątwy, to raczej nie zapomnisz po tygodniu czy dwóch o tym, że taki motyw się powtarzał.

No i jeśli nie czytasz wszystkich to wystarczy dodać “wśród tych, które czytałem” i sprawa jasna :)

 

Nie wiem już jak to prościej wyjaśnić, a do tej pory mam wrażenie, że nie zostałem zrozumiany.

NIC się nie stanie jeśli takich informacji nie będzie, ale zakładam, że większości tych tekstów nigdy nie zobaczę, więc fajnie byłoby wiedzieć o nich cokolwiek.

“Tekst ma się bronić sam. Pewnie, tylko bywa tak, że nie broni się on nie ze względu na autora, tylko czytelnika" --- Autor cytatu pragnie pozostać anonimowy :)

Czym innym jest rzucanie dokładnymi statystykami, czym innym jest stwierdzenie jaka jest ogólna tendencja – kolega widzi różnicę? :)

pod bredzenie podchodzi w mojej ocenie marudzenieże sam konkurs nie wystarczy, że trzeba jeszcze statystyk

Czym innym jest marudzenie, że konkurs nie wystarczy i potrzebne są statystyki (robił tak ktoś? Nie zauważyłem), czym innym zwykłe PYTANIE czy dowiemy się czegoś odnośnie tego o czym ludzie przeważnie piszą. Użycie słowa “statystyki” (jak się okazuje niefortunne posunięcie) nie znaczyło bynajmniej, że czekam na tabelki z excela z liczbami i procentami :)

Nie ma się co unosić.

“Tekst ma się bronić sam. Pewnie, tylko bywa tak, że nie broni się on nie ze względu na autora, tylko czytelnika" --- Autor cytatu pragnie pozostać anonimowy :)

A jakież to konkretnie mamy podstawy do tego by twierdzić, że bredzę? Owszem, byłbym w stanie to zrobić (i zrobiłbym, gdybym to ja te teksty czytał). Nie znaczy to oczywiście, że tego samego wymagam od innych. Tylko pytałem :)

“Tekst ma się bronić sam. Pewnie, tylko bywa tak, że nie broni się on nie ze względu na autora, tylko czytelnika" --- Autor cytatu pragnie pozostać anonimowy :)

serio kolega myśli, że my to przeczytamy w dzień-dwa i będziemy doskonale pamiętać,

Powiem tak – ja bym pamiętał, tak jak pamiętam każdą sesję RPG w jakiej brałem udział w latach 1995-2006 i z pamięci jestem w stanie wymienić kto na której kim grał i kiedy i jak zginął.  No ale nie raz się przekonałem, że to nie jest norma :)

 

“Tekst ma się bronić sam. Pewnie, tylko bywa tak, że nie broni się on nie ze względu na autora, tylko czytelnika" --- Autor cytatu pragnie pozostać anonimowy :)

Przecie nie chodzi o liczby jeno ogólne stwierdzenia w stylu “częściej się pojawiali Geralt i s-ka niż oryginalne postacie” albo “ulubionymi tematami były miłosne podboje Jaskra i tnące w gwinta krasnoludy”  ;) – jak się już te teksty czyta to się to wie i nie ma potrzeby poświęcać na to czasu.

 

A skoro już o tym – zrobiłem głównym bohaterem epizodyczną postać z sagi (w sumie wszystkie pomysły jakie brałem pod uwagę zakładały takie rozwiązanie), ciekaw jestem czy wiele osób tak zrobiło :)

“Tekst ma się bronić sam. Pewnie, tylko bywa tak, że nie broni się on nie ze względu na autora, tylko czytelnika" --- Autor cytatu pragnie pozostać anonimowy :)

Trochę się jakby powtarzasz.

“Tekst ma się bronić sam. Pewnie, tylko bywa tak, że nie broni się on nie ze względu na autora, tylko czytelnika" --- Autor cytatu pragnie pozostać anonimowy :)

Można liczyć na jakieś statystyki? (nie mówię, że dokładme, ot na oko, orientacyjnie)

Np w ilu pojawił się Geralt/Ciri/Jaskier/Yen, ile opowiadało o wymyślonych specjalnie na tę okazję postaciach itp?

“Tekst ma się bronić sam. Pewnie, tylko bywa tak, że nie broni się on nie ze względu na autora, tylko czytelnika" --- Autor cytatu pragnie pozostać anonimowy :)

To jeszcze nikt nie zaczął tego czytać? :) Wszyscy wysyłali na ostatnią chwilę?

 

A tekst napisałem zaraz po ogłoszeniu konkursu, ale nie wysyłałem, myśląc, że może wymyślę jeszcze coś ciekawszego. Potem się niestety okazało, że zmieniła mi się znacznie na niekorzyść sytuacja z ilością czasu jaki mogę poświęcić na pisanie (nie mówiąc o tym, że jednak nie bardzo lubię się bawić “cudzymi zabawkami”) więc ostatecznie tylko zrobiłem korektę tego pierwszego tekstu i poszło.

 

 

“Tekst ma się bronić sam. Pewnie, tylko bywa tak, że nie broni się on nie ze względu na autora, tylko czytelnika" --- Autor cytatu pragnie pozostać anonimowy :)

Drugie opowiadanie (albo rozdział, trudno powiedzieć) o pewnym karczmarzu pt. “O dobrego pracownika trudno” stanowi kontynuację losów bohaterów “Kwestii zaufania”.

Jak zwykle ten sam świat.

“Tekst ma się bronić sam. Pewnie, tylko bywa tak, że nie broni się on nie ze względu na autora, tylko czytelnika" --- Autor cytatu pragnie pozostać anonimowy :)

No, wysłałem, 40k wyszło.

“Tekst ma się bronić sam. Pewnie, tylko bywa tak, że nie broni się on nie ze względu na autora, tylko czytelnika" --- Autor cytatu pragnie pozostać anonimowy :)

Wybraliście już konkretny moment z historii wiedźmińskiego świata jako czas akcji waszych historii, czy może w ogóle nie zaprzątacie sobie głów takimi detalami : >

Kilkanaście lat przed sagą, ale nie ma to tak naprawdę jakiegoś większego znaczenia i tylko spostrzegawczy wyłapią element na to wskazujący.

“Tekst ma się bronić sam. Pewnie, tylko bywa tak, że nie broni się on nie ze względu na autora, tylko czytelnika" --- Autor cytatu pragnie pozostać anonimowy :)

Wydarzyło się coś przez co naruszona została struktura rzeczywistości. Światy zaczęły się ze sobą topić.

Aaaaa… znowu? :( 

Będzie dystopia, będzie fantasy, będzie cyberpunk. Bardzo dużo różnych rzeczy

W tym miejscu odpadam. Nawet Sapkowski nie był w stanie mnie przekonać do tego, że mieszanie różnych światów to dobry pomysł i najchętniej wyciąłbym w diabły te fragmenty “Pani Jeziora” które o tym traktowały.

“Tekst ma się bronić sam. Pewnie, tylko bywa tak, że nie broni się on nie ze względu na autora, tylko czytelnika" --- Autor cytatu pragnie pozostać anonimowy :)

Brzmi interesująco, mógłbym poczytać/skomentować, ale mam wpierw do dokończenia inny tekst, więc kilka dni by trzeba poczekać. Jeśli pierwszy rozdział mi podejdzie wchodzi w grę czytanie reszty.

“Tekst ma się bronić sam. Pewnie, tylko bywa tak, że nie broni się on nie ze względu na autora, tylko czytelnika" --- Autor cytatu pragnie pozostać anonimowy :)

Nowa Fantastyka