Profil użytkownika


komentarze: 164, w dziale opowiadań: 57, opowiadania: 20

Ostatnie sto komentarzy

Czasopismo jak najbardziej wystartowało i ukazuje się regularnie od 2017. Nadal można do nich pisać i nie, nie trzeba być z Gorzowa, wystarczy, że Gorzów pojawi się w opowiadaniu, wzmianka, ulica, człowiek – bo cała inicjatywa polega na propagowaniu miasta. Możecie mieszkać nawet na Madagaskarze i pisać do LandsbergON.

 

Zachęcam :)

Magazyn zawierać będzie opowiadania z gatunku science-fiction, fantasy i horror pisane przez gorzowskich twórców i nawiązujące do naszego miasta i okolic

Warto napisać do inicjatora  i zapytać, jak daleko siegają te “okolice” :)

Hej ludziki, dawno tutaj nie zaglądałem. Czy możecie mnie oświecić i przypomnieć, czy limit znaków jest Z, czy BEZ spacji?

 

Dziękuję.

 

P.S.

Podejmę nawet rękawicę – przynajmniej spróbuję :)

Jeszcze nie – ale będę miał, bo mam zamiar coś napisać – co do samego uniwersum Bram Antares, stworzona jest przez współtwórcę Warhammera i Warhammera 40k, choć pomysł nie porywa, jest OK.

No to ja widzę już tylko jedno rozwiązanie – ​opublikować wyniki wraz z zamieszczeniem informacji o konkursie SF2016 – to jedyne logiczne wyjście teraz – a i jajko będzie spokojniejszy, że ma więcej czasu XD

Obawiam się trochę tej waszej wymiany zdań, ponieważ każde z was ma swoją konkretną myśl do przekazania, ale są tak od siebie odmienne, że nie widzę tutaj szans na consensus. Na pewno zgodzę się, że strona powinna być pewną trampoliną dla ludzi zdolnych, którzy aktywnie biorą udział w różnego rodzaju konkursach, piszą dużo, licząc że zostanią dostrzeżeni – a zamieszczenie opowiadania na stronie internetowej jest zdecydowanie szybszym medium, niż wysyłanie go do redakcji. Z obawą przyglądam się polskiej scenie wydawniczej w kwestii czasopism poświęconej szeroko pojętej fantastyce i niestety trzeba przyznać, że cudowne lata 90’ minęły – a fakt, że na scenie pozostał tylko NF może nam coś powiedzieć – choć mogę się mylić – z bardzo błahego powodu – ekonomia mnie nie interesuje, a moją wiedzę czerpię z tego, co przeczytałem, ale czy rzeczywiście tak było, to już wiedzą tylko redaktorzy naczelni czasopism, które zniknęły z półek. 

Ja ze swej strony widzę jedno – ogólnie wszystko, co związane z fantastyką w Polsce, jest w niszy, turnieje przyciągają niewielu ludzi, w porównaniu do naszych zachodnich sąsiadów, gdzie tam jest mnóstwo różnego rodzaju systemów, u nas rządzi Magic, a reszta, ze stajni Fantasy Flight Games, przyciąga maksymalnie 20 graczy. 

Pytanie brzmi, co można zrobić, aby w Polsce to się rozwijało, a nie upadało?

Skoro zawitałem z powrotem, to i ja się podpiszę. Co prawda, forma listu do mnie nie przemówiła, bo wyglądała, jakby pisana do jakiegoś przygłupa, a nie redaktora czasopisma zajmującym się tym, co wszyscy na tym portalu kochają – ale to kwestia sporna – ja po prostu, jak tylko spotykam człowieka o podobnych zainteresowaniach, traktuję go od razu przyjaźnie, bez zbędnych ą, ę…

Ale z pewnością zgodzę się, że portal powinien być swoistym przedłużeniem pomysłu, zamysłu i przemysłu papierowego wydania.

Tyle.

 

EDIT:

A czy w ogóle ktoś może potwierdzić, czy ów list został przeczytany?

 

EDIT 2:

A tak, rzeczywiście, dziękuję. Dużo tutaj padło różnych słów – nic, tylko czekać, czy będą z tego owoce, czy to tylko faulstart i skończy się w przedbiegach.

Co? Mówicie? Ja nie tutejszy, pierwszy raz coś napisałem dla ludzi. Rozsyłać? Dziękuję :) Porozglądam się więc.

 

Hola, hola, hola, Kwisatz… opanuj konika, powściągnij wodze fantazji. O czym Ty mówisz – że kto, co, rycerz był silniejszy, bo robił co – pracował fizycznie? Aha hahaha hahahahahahaaha. Mit. To jest mit związany z faktem, iż wydaje Ci się, że on nic innego nie robił, jak machał mieczem – a tak naprawdę, jeśli akurat nie było wojny, czyli okresu, kiedy nikt dobrze nie jadł, to był czas doglądania ziem, karania chłopów i ściagania należności – żaden szanujący się rycerz nie brudził sobie rąk, bo od tego miał plebstwo właśnie. Po drugie, zmieniła się dieta i uwierz mi, pomimo co oni tam pierniaczą w TV, dzisiejsi ludzie jedzą lepiej, śpią lepiej, ćwiczą lepiej. I nie porównuj “stałych bywalców” siłowni do rycerzy – bo stali bywalcy budują mięśnie w sposób zły. Ale o tym mógłbym nowy wątek otworzyć. Spójrz na ludzi, którzy ćwiczą z masą ciała, uwierz mi – żaden rycerz z czasów średniowiecznych nie byłby wstanie zrobić pompek w staniu na rękach, przysiadów na jedej nodze z obciążeniem, czy choćby “ludzkiej flagi”. I tak, dobrze powiedziałeś, ściskałem rękę 50 letniemu robolowi, rolnikowi, i tak, łapę miał silną jak niedźwiedź, ale właśnie – rolnik.

ZviR dobrze przytoczył sprawę sportowców – wystarczy spojrzeć, jak do przodu poszły wszystkie możliwe rekordy. 

I to wszystko przyszło z wiedzą. Dziś na temat mięśni i procesów zachodzących w nich wiemy więcej, niż wtedy wiedziano na temat życia w ogóle. 

Nevaz – owszem, samo wpadło do głowy, ale zainspirowałem się Shingeki no Kyojin, w sensie, że coś dużego i nierozumiałego pożera ludzkość, reszta przyszła sama, bo chciałem, aby to były eugenistyczne badania nad ludzkością, takie wyrwane spod kontroli – no i od słowa do słowa doszedłem do owego opisu. Teraz już nie ma sensu zmieniać, bo poszło już na konkurs w takiej formie. Ale dziękuję, fajnie, że się podobało!

A może sami organizatorzy konkursu, będąc obecnymi na Pyrkonie, wypowiedzą się, jak było?

Katana może i lekka, ale w starciu z tarczą, bezużyteczna. Nie wspomnę o mieczu, porządnym, krótkim mieczu. Rozsypie się przy pierwszej gardzie (katana, w sensie się rozsypie XD), a ciężkozbrojny pójdzie dalej i nawet nie zauważy, że przeciwnika przed sobą miał. I nie miałem na sobie zbroi, miałem na tylko kaftan ochronny, miecz krótki (krótki!) i tarczę, okrągłą. Jak ZviR powiedział, czasem lepiej samemu doświadczyć, niż opierać się na “popularnych” rzeczach.

 

EDIT:

Ja nie specjalnie dawałem się lać. Wszystko w imię bokserskich zdolności!

Ja swego czasu byłem w Biskupinie i tak się trafiło, że i na festwiwal jakiś się załapaliśmy. Byli tam woje, w rękach dzierżyli miecze i tarcze, a ochotnicy mogli wejść w krąg i stawić im czoła. Łupinką nie jestem i za słabeusza nie uchodzę, ale po piątej zasłonie tarczą myślałem, że mi ręka odpadnie, a po którymś uderzeniu mieczem nie byłem w stanie po głowie się podrapać. Więc przy tej okazji, w ramach realizmu, uważałbym z cherlawymi, chudymi, drobnej budowy (elfy?) postaciami, które wywijają mieczem i tarczą, jakby były ze styropianu. Nie – to jest kawał ciężkiej roboty tak machać, trafiać i do tego się bronić, a w ogóle to fajnie zabijać przy okazji. Ponownie (pewnie dlatego, że go teraz czytam) odsyłam do Kresa – u niego topornicy, nawet laski, byli budowy niedźwiedzia, a z podków roblili sobie wykałaczki. 

 

EDIT:

ocha, z doświadczenia wiem, jak to jest dostać celnie w wątrobę – trener boksu pokazał mi, co się stanie, jak źle gardę postawię. Nawet nie uderzył, lekko rękę przyłożył i pchnął. Ała!

“Research” to dokładnie wynajdywanie, przeprowadzanie drobiazgowej analizy jakiegoś tematu w celu zgłębienia wiedzy. Praca badawcza. Słowo dobre, jak każde inne. Tak czy siak, owe prace badawcze należy przeprowadzić, jeśli chce się wypaść realistycznie – jeśli natomiast nie, to się po prostu pisze (jak Salvatore i jego Drizzt). Wcześniej wspomniany Kres, pomimo wiedzy militarnej i dogłębnego zbadania tematu w tym zakresie, zadania domowe z biologii już nie odrobił i tak w “Pani Dobre Znaku” pisze otwarcie, że wojsko chowało się w bukowym lesie. Problem polega na tym, że bukowy las jest ogołocony z jakichkolwiek krzaków, za którymi można się chować, a drzewa się od siebie oddalone w sporej odległości – czyli nijak nie idzie tam schować niczego. 

 

Ja się przyznać mogę bez bicia, na militariach się nie znam i obawiam się dnia, kiedy będę  musiał wykonać jakiś ruch generała, wyzwanie logistyczne, bądź strategiczny majsterszyk i wyjdzie z tego KUPA, którą ktoś zaraz trąci, a wiadomo, powiedzenie mówi, kupy nie ruszaj, bo zacznie śmierdzieć. 

 

Niemniej jednak w mojej głowie sceny batalistyczne często gęsto się pojawiają i jakoś to tam wygląda, ale chyba ja jestem za pseudorealizmem graniczącym z efekciarstwem.

 

 

EDIT:

Rozeznanie to bardziej wojskowe mi się kojarzy :)

 

EDIT 2:

Wróć… tam to jest rozpoznanie XD

Głupie gadanie. Thorgal wcale taki twardy nie był, a z podwójnego łuku strzelał, jak mało kto XD I z konia, w biegu, i w locie, i w zamkniętymi oczami. Ale faktem jest, łuk wraca do łask teraz, w dobie serialu Arrow, bo uznawany jest za broń szlachecką, cichą i skuteczną. A ja lubię broń obuchową i pięści (też obuchowa, jakby nie patrzeć).

Feliks W. Kres “Północna Granica”, 1szy tom Cyklu Szererskiego – odświeżam sobie, bo dawno czytałem. Nadal się podoba.

ocha – miecze świetlne. Eleganckie, łatwo schować, pasują każdem XD

Jest realizm, pseudorealizm, efekciarstwo i nonsensowność. Pierwsze 3 zostały opisane, ostatni to powieści w znanych uniwersach, takich jak WarCraft, ale również Anime (gdzieś tam szort kogoś był na ten temat). Bo w takich powieściach to realizmu, pseudorealizmy, ba – nawet efekciarstwa nie ma. Jest nonsens. Zbroja większa od właściciela, miecz dłuższy od największej anakondy, tarcza wielkości małego talerzyka, ale zatrzymująca ciosy młota bojowego, którym można by smokom łby miażdżyć? Nie ma problemu :)

 

Ja lubię i strzelanie i broń białą i walkę wręcz (z tą ostatnią miałem najwięcej do czynienia). 

Sprowadza się to wszystko do jednego – każdy z nas naczytał się, naoglądał, nawyobrażał, pytanie brzmi kto naprawdę stał z bronią wycelowaną w drugą osobę z zamiarem odstrzelenia mu głowy. Kto poszedł do baru, aby wrócić z kilkoma wybitymi zębami, policją na karku za pobicie i kacem moralnym. Pewnie niewielu, jeśli nie nikt. Dlatego trzymamy się kurczowo tego, co nam znane, ale nie organoleptycznie, a empatycznie – i to wychodzi, i w to czytelnik wierzy. Kiedy czytałem Sapkowskiego w liceum, coś tam miałem przed oczami, jak Wieśmak żelazem wywijał, ale później już o wiele bardziej Sienkiewicz do mnie przemówił i młyńce szablą. A jeszcze bardziej Kres w Cyklu Szererskim. On pokazał, że wojna to rąbanina i kunsztu, piękna, wywijańca młyńców w niej nie ma – bo jak podniesiesz broń do jakiejś flinty, pinty, czy innej inty, to dostaniesz w bebechy i po tobie.

 

A co najlepsze? Nie ma na to odpowiedzi. Każdy opisuje tak, jak mu się widzi. Czasem wystarczy “wziął i go zabił. Na śmierć.”, a czasem będzie nam pasowało robienie helikopterka z dwoma jataganami.

 

Zgodzę się natomiast z autorem wątku: broń powinna pasować do bohatera. Dwuręczny młot bojowy w rękach drobnej dziewczynki? Ee, chyba nie.

Hmm. No dobra. Ja niestety jestem całkowicie nieobyty w militariach, tyleż tylko co z filmów (co w większości jest przereklamowane, jak choćby opisana w którymś wątku katana), bądź innych książek. Przyznać warto, iż dzięki książkom Feliksa W. Kresa liznąłem troszkę poważniejszej literatury, ponieważ jest to autora konik, więc zgaduję, że w tej kwesti przynajmniej wierzyć mu można (biolog z niego gorszy, ale to osobny temat można napisać). 

Co do już samego pytania autora tego tematu:

 

Mam swoje ulubione typy, które przewijają się w moich opowiadaniach. Na ten przykład fanem mieczy nie jestem. Wolę morgensztery, młoty bojowe, ogólnie broń obuchową. A styl walki na pewno nie taki, jak w Wiedźminie, gdzie jeden z mieczem robi miazgę z każdego. Ja preferowałbym walkę 1h broń + tarcza. 

Doświadczenia nie mam żadnego, choć do szkoły szermierki chętnie bym pouczęszczał.

 

Co do samych opisów, nie jestem Sapkowskim, więc flinty, dextery i insze nic mi nie mówią, także ja raczej wolę dynamiczne, szybkie opisy używając pospolitych słów.

Nevaz zajrzyj do poradnika. Jesli bedzie cieszyl się zainteresowaniem to napisze kolejne.

 

W takim zdaniu dziwi mnie brak spacji.

 

Po pierwsze, bez spacji zapisuje się, jak już wcześniej wspomniałem, zdania przerwane, albo jąkanie się. Inne ze spacją, a to dlatego, że bez spacji używa się w słowotwórstwie, np:

 

wooden-like

medium-height,

itp.

 

Ja obstawiałbym przy spacji. Jeśli gdzieś znalazłaś bez, to albo jest to dopuszczalne, ale błąd w druku.

 

Ciekawe, właśnie – wysyłałem ponumerowane porządnie. Później nawet poprawiałem. Przyjmijmy, że każdy pkt jest tak ważny, że zawsze nr 1 :)

Dziekuję, regulatorzy. Choć doskonale wiem, że NIE z przymiotnikami piszemy razem, nie wiedzieć czemu, zawsze mi się napiszą osobno :(

 

A z tymi "te”, “to”… szkoda gadać :) Nie po raz pierwszy i nie ostatni zrobię ten błąd.

*sigh* (wdech) Mam dwójkę dzieci, cierpliwości 1 000 000. Wytrzymam. (wydech). Czekam.

Omawiany wcześniej kurs pisania dialogów jest już skończony, niestety czekam na dj’a – miał odpowiedzieć, co z nim robimy – czy wrzucamy do oficjalnych poradników, czy mam zamieszczać tutaj – no to czekamy :)

Drodzy moi – w sprawie nagród. Czy wolelibyście książki po polsku, czy po angielsku też wchodzą w rachubę?

Już wiem skąd moje zwątpienie!

 

systemic targeted radionuclide therapy (przymiotnik, przymiotnik, rzeczownik, rzeczownik) – pełna nazwa

 

Systemic Targeted Remote Electromagnetic Stimulation (przymiotnik, przymiotnik, przymiotnik,  przymiotnik, rzeczownik) – tu mi nie pasowało XD

 

Wydaje mi się, że tutaj Systemic Target Remote Electromagnetic Stimulation byłoby bardziej trafne. Target jako CEL (w tym przypadku ludzie). Co powiesz?

Nie. Nie trzeba. Po prostu dużo przymiotników w jednym miejscu i po prostu kolejność mi zgrzyta. Ale to w ogóle nie psuje całości. Dobrze napisane, fajny twist.

No. Fajne. Thriller/erotyk. Błędy drobne, do przełknięcia, rzuciło mi się w oczy gdzieś powtórzenie, kilka brakujących przecinków.

 

Mnie tylko rozwinięcie STRES martwi, jako nerda angielskiego. Coś mi tutaj w ten nazwie nie pasuje.

 

Systemic Targeted Remote Electromagnetic Stimulation

 

Wiem, że starałaś się zmieścić w skrócie, ale kolejność słów mi nie leży. Ale to tylko moje 2 centy. 

Nadal dziękuję za wszelkie komentarze. Cieszę się, że się podoba. Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie, jeśli nierówne. Pisanie takich krótkich sztuk zawsze odbywało się u mnie pod wpływem chwili.

Po drobnej korekcie, dziękuję za wytknięcie błędów. Niektórych rzeczy nie poprawiałem, bo mają one być rozumiane DOSŁOWNIE. Nie chcę już nic więcej podpowiadać.

Spokojnie, Fishu, za stary jestem na fochy i nie myśl, że już złożyłem rękawice. Termin jest i to on będzie zwiastował koniec walki!

Niestety, tutaj wchodzimy na bardzo grzęski temat – czym jest erotyzm dla każdego z nas. Przedstawiłem swój punkt widzenia, fakt – tekst może być niedopracowany, kalam się, mea culpa, ale poetyczność tekstu i plastyczność oddaje mój punkt widzenia. Jeśli tekst się komuś nie spodobał, znaczy, że inaczej postrzega te sprawy :) Nic się nie stało. CIeszę się, że mogłem wziąć udział w przedsięwzięciu :)

Może trochę :) Ale czy się uda, okaże się, kiedy (jeśli) napiszę inny kawałek. 

Kwiatki do poprawy, na szczęście. Dzięki Adamie. Z punktu widzenia mężczyzny nie ma nic erotycznego. Dla nas wynaleziono porno.

Jest, tylko ukryte. Nie chciałem zdradzać ani tytułem, ani opisem. Niestety, żona mi powiedział, że zbyt mocno ukryłem to, co chciałem pokazać :) Może ktoś dostrzeże. Jak nie, to znaczy, że nie udało mi się. Trudno się mówi XD

Przynajmniej wiem, że do erytyków mam się nie pchać :) Dzięki, że wpadłyście, dziewczyny :)

Ja tutaj widzę potencjal. Bohater niczego sobie, adwersarz groźny, aczkolwiek nie nie do pokonania, fabuła wciągająca, świat przedstawiony utworu kolorowy. Podoba mi się!

“Majaki Kwisatza Haderacha” – krótki zbiór poezji zmyślonej :P

Żarcie najlepsze, każdy to powie

Choć i pejczem dostać, niczego sobie

Wżdy gdy w dupcię klapsa dostanę,

od razu coś mi między nogami staje XD

Jeśli ktoś oglądał Looney Toons z Królikiem Bugsem, tam był Diabeł Tasmański

 

EDIT:

BLEH, BLEH, MAIEN, NEIONIO, nOICNOEJ , EJ(EJ(CEC, NOIE)*#U)IE(#, ,(#H)F(HDN*)#H#D

 

iC’8H9’jh083uc0j

9nh903h9c9034cn09h4f-

j

3nch4

9n3

j]0934

]90ch]

49

MAUAHAHAHAH

OFF

Możliwe, że jeszcze przed długim weekendem będę miał dla was niespodziankę.

No to był ktoś na stoisku, rozmawiał, widział, dyskutował?

A wiadomo kiedy Ajwenhoł (bo nie znam z imienia/nazwiska) ową powieść wyda?

Dziękuję wszystkim wcisko-bibliotekarzom za możliwość dodania do grona wybrańców :)

Dzięki Fishu za ocenę. Rzeczywiście opowiadaniem to nie jest, lecz musiałem zmieścić się w 5000 znaków. Ciężko było zmieścić tyle emocji na dwóch stronach :) postaram się napisać coś dłuższego, lecz równie dobrego.

Dziękuję każdemu wcisk-bilbiotecznemu. Jest mi niezmiernie miło, iż udało mi się zainteresować was lekturą.

O, ja lubię angel fantasy. Podobało mi się, choć rzeczywiście, brakowało mi anioł vs. demon na płaszczyźnie innej, niż fizycznej. Jakieś przepychanki słowne choćby się przydały. Ale i tak, tekst czyta się szybko, bohaterka fajna, imię śliczne, miałbym córkę, pomyślałbym nad takim nawet ;) No i idea Diabłów Stróży – nice!

Mnie, jako męskiemu pierswiastkowi, też brakowało ten drugiej części :) Choć miło poczytać o kobiecych doznaniach, to zbyt daleko mi do nich, abym mógł się zidentyfikować. Czy rzeczywiście ziemianka poleciałaby na ohydnego jaszczura, bo ma fajną rozdwojoną końcówkę? Nie wiem. Czy poleciałbym na jaszczurzyce, która ma osiem cycków i dwie pary rąk i ust… mhmmm, kto wie, kto wie :)XD

 

EDIT:

Ach, no podobało mi się :)

Dziękuję wszystkim za miłe słowa – a teraz proszę o przepis – jak i co zrobić, aby również w dłuższych opowiadaniach/powieściach, utrzymać taki klimat, aby chciało się czytać? Dziękuję XD

– To może od początku – powiedział mężczyzna. – Ja nazywam Jan Maciejewski.

Czy ktoś mógłby w końcu dopisać to nieszczęsne “się”?

Czekam na II rundę XD

Czy to za wiele poprosić o jakąś szczegółową relację z owego wydarzenia? Bardzo chciałem być na nim, niestety w tym roku Pyrkon nie dla mnie.

Ok, poradnik spisany – czekam teraz na odzew dja – jak tylko coś będę wiedział, wkleję link do Poradnika. Miłej nocy.

 

EDIT:

DJ dał zielone światło, teraz czekam na recenzję poradnika. Trzymajcie kciuki XD

Może i fakt, panowie, ale przyznać się muszę, iż lepiej czuję się w dłuższych formach. Wstawię jeszcze jedną rzecz i basta. 

Dziękuję wszystkim za komentarze i kubeł zimnej wody – uwaga na przyszłość dla Pauelora – zostaw szorty dla lepszych, zajmij się czymś innym XD

Ja jestem po uszy zakopany w wydawaną przez Black Library serię Horus Heresy ze świata Warhammer 40 000. Ogólnie na półce mam ponad 30 pozycji, przybywają następne, łykam jedną za drugą. A to, jak są napisane… Z miejsca odradzam sięganie po te książki w wersji polskiej – niestety, tłumaczenia są bardzo kulawe. Czytam po angielsku i śmiem twierdzić, że dawno nie widziałem równie dobrze napisanych książek.

Polecam.

Opowiadania, hę? A to ci zagwozdka, Corcoranie. Już ktoś wyżej wspomniał, że powieści bardziej przemawiają do nich, niż krótsze formy, na dodatek, kiedy czytało się tego tyle… w sumie, to niewiele XD Jestem molem książkowym, nie opowiadaniowym. 

 

Polskie:

Zabójca much – Dukaj

Katedra – Dukaj

 

Zagraniczne:

Bajki – Bracia Grimm

 

i nic więcej mi do głowy nie przychodzi :(

Finkla, a może Cuire-Skłodowska też była kobietą? To wszystko wina Adama jednak. Bo pojawia się to imię i niby od razu już wiadomo, o co chodzi :)

 

EDIT: Co podsunęło mi pewien pomysł – czy poprawi opowiadanie, nie wiem, ale z pewnością nie będzie biło oczywistością w oczy.

Oj, tak mi te 10 stron się powiedziało :) Ok – czekam na wyrok :)

W takim bądź razie rozumiem, że w Hyde Park/Inne taki KURS zamieścić? A konkurs jak rozpiszę, to dam czas – bo nawet, jeśli powiem, że to na 4000 słów (~10 stron), to napisanie trochę ludzikom zajmie, więc byłoby bez pośpiechu, z drugiej strony, nie chciałbym, aby mi się konkurs rozlazł w czasie, bo ludzie stracą zainteresowanie, więc jednak deadline musiałby ich zmusić do działania.

Oj, ależ różnią się, różnią. I to będzie widoczne w nadesłanych tekstach. Ale nie boimy się, my, mężczyźni, będziemy pisać naszą wizję erotyki i będziemy oceniani przez kobiety. Odważni bądźmy XD

Wszystko zależy od ilości nadesłanych prac ;) Dziś wieczorem usiądę i w PORADNIKACH zamieszczę, HOW TO… główne różnice pomiędzy naszym, Polskim, a obcym pisaniem.

 

EDIT:

 

Tu pytanie do LOŻY, czy mógłbym umieścić tekst w PORADNIKACH?

I tak, i nie. Dlatego stworzyłem ten wątek, aby zebrać wasze pomysły i podpowiedzi – ja myślałem w ten sposób, że skoro w jury zasiadałby autor tekstu angielskiego, sam wskazałby, które tłumaczenie, jego zdaniem najlepiej oddało to, co chciał przekazać, opowiedzieć. A wartość tekstu przetłumaczonego na język polski jesteśmy już w stanie ocenić, bo cóż innego robimy w każdym kolejnym konkursie?

Ja to widzę tak: Przy opowiadaniu angielskim, owszem, język, gramatyka są ważnym czynnkiem, ale wazniejszym jest płynność i pomysł, ponieważ stajemy w szranki z językiem obcym, nieojczystym, tak więc umiejętne wykorzystanie wszystkich jego niuansów jest, no cóż, arcytrudne – pewnie dlatego tak mało Polaków piszących po angielsku, piszących dobrze. Błędy gramatyczne, stylistyczne, składniowe, jak dla mnie, nie przykryją porywającej przygody, ale umiejętne poprowadzenie narracji i ciekawy język, to jest to, czego będę się w tekstach doszukiwał. Każdy z nas posługuje się językiem polskim na poziomie native’a – dlatego każde z nas bez problemu wyłapuje błędy w tekstach. W języku angielskim poziom będzie się wachał i to też będę musiał wziąć pod uwagę – dlatego w poście KURSU, bądź KONKURSU podam wskazówki, jak błędy gramatyczne zniwelować do minimum. 

A jak już pisałem Kwizatzowi, tłumaczenie z angielskiego na polski dla nas będzie o niebo łatwiejsze. Z pomocą przyjdzie tłumacz, a my będziemy musieli tylko wygładzać tekst do zadowalającej płynności językowej – chyba, że ktoś rzuci tłumacza na głęboką wodę w kwestii struktury zdań, słownictwa, wymyślnych sztuczek gramatycznych – wtedy na wysokości zadania trzeba będzie stanąć, niemniej jednak, nie powinno to nikogo zniechęcać. 

Zapewne czytaliście mnóstwo książek tłumaczonych z języków obcych i zapewne również nie raz łapaliście się za głowę z powodu baboli, ale czy to niweczyło wam przyjemnoćć czytania?

Nadal szczerze zachęcam do projektu, proszę się nie zrażać.

 

EDIT:

ocha prawdę mówi. Wpajali mi to na translacji do znudzenia – nie tłumaczymy słów, lecz sens zdania. Dlatego DOBRYCH tłumaczy jest niewielu, ponieważ to właśnie obycie w języku polskim świadczy o tym, jak dobry jest tłumacz, nie, jak dobrze zna angielski.

Kwisatz, jeszcze jest kwestia tłumaczenia – nie wiem, czy zdajecie sobie z tego sprawę, ale dla tłumacza nie język obcy jest najważniejszy, ale ojczysty.

 

EDIT:

Z osób wcześniej zainteresowanych konkursem, kto by był ciekawy prowadzonym przeze mnie kursem, HOW TO…?

Wszystko, Fishu, to ogarnięcia jest :) Jeśli ludzie wyrażą taką chęć, jestem w stanie warsztaty poprowadzić – native, a i owszem, przydałby się, ale musiałby to być piszący native. Na chwilę obecną poradziłbym sobie ze sprawdzaniem i oceną, zarówno pod względem merytorycznym jak i językowym, budową zdań, dialogów itp. Czy kurs by się przyjął? To zależy od chętnych, tak samo, jak sam konkurs – kto wie, ilu jest piszących w obcych językach. Dlatego pytanie kieruję. Nie bać się, ani poziomu, ani pisania. Próbować i nagrody zgarniać XD

Nie oglądałem Evangelliona, przyznaję, ale nie przeszkadzało mi to w odbiorze – fajny początek, od beznadzieji, do zaskakującego końca. Nie wnikam w błędy, bo – przyznaję się bez bicia – jestem w tym cienki, jak dupa węża – dojrzałem zaledwie kika powtórzeń. Dla mnie na plus.

Mogę się tym zająć, bez problemu – w sumie z tego żyję – uczę, jak korzystać z tego języka poprawnie :) Nie upieram się przy angielskim, ale stawiam na niego, bo jestem w stanie go ocenić obiektywnie, no i nagrody przewiduję anglojęzyczne/polskojęzyczne. Jeśli nie pisać po angielsku, Psycho, zawsze możesz spróbować się w tłumaczeniach :). Po prostu pomyślałem, że jest więcej takich zapaleńców jak ja, którzy chętnie spróbowaliby swych sił w pisaniu w obcym języku/tłumaczeniach.

Będę wdzięczny za każdą pomoc, to raz, a dwa, za każdą kolejną chętną osobę, dzięki temu będę wiedział, czy w ogóle konkurs rozpisywać :)

Nowa Fantastyka