Profil użytkownika


komentarze: 48, w dziale opowiadań: 42, opowiadania: 24

Ostatnie sto komentarzy

Sabina Anto Dzięki i cieszę się, że się podobało :) Też lubię ten fragment.

Shanti Dziękuję za lekturę i za klika :) Odkąd zdałam sobie sprawę, że sama nie lubię czytać przepakowanych żartami opowiadań, staram się trochę mitygować, bo miałam z tym problem :’)

PanKratzek Jak wszyscy wiemy, zemsta najlepiej smakuje na słodko i z cynamonem. Oby ludzkość nigdy nie zapomniała, że lepiej nie robić sobie wrogów z produktów żywnościowych. 

Monique.M Dzięki za klika :) Kotki są najlepsze, zwłaszcza w świątecznej atmosferze!

 regulatorzy Dziękuję za lekturę i uwagi! Przyjęte i zaktualizowane :)

mindenamifaj Dziękuję za lekturę i komentarz :) Cieszę się, że Teapot nie brzmi dziwnie, bo łamałam sobie nad tym imieniem głowę przez dobre pół godziny, ale w końcu uznałam, że za bardzo mi się podoba, żeby zmienić je na coś zwyklejszego. 

Anet Dziękuję :>

Gruszel Przerażająca i jakże adekwatna wizualizacja!

Golodh Dosłownie!

Krokus Cieszę się, że udało mi się dostarczyć trochę świątecznej rozrywki :) Początkowo zamierzałam pzrzedstawić raczej samą apokalipsę, ale po wyborze broni, doszłam do wniosku, że lepiej pozostawić jej przebieg wyobraźni czytelników. Jeśli chodzi o kurek, został odkręcony celowo, więc myślę, że Aija jakoś zadbała, żeby nikt go z powrotem nie zakręcił ;)

 

Na poczatku trochę skołowała mnie ilość wymienionych członków rodziny, w dodatku pomnożonych przez dwa, ale trochę skupienia rozwiązało problem. Po przeczytaniu nasunęła mi się refleksja, że smutne marnować jedyną okazję w roku na kłótnie, czy się jest ludźmi, czy zdjęciami. Ale atmosfera przyjemna, takich swojskich Świąt, więc nie czuję się pozostawiona w jakimś szczególnie pesymistycznym nastroju.

Smutne, ale z nadzieją na odkupienie. Zaintrygował mnie gest Szczęśliwego Człowieka, zarzucającego koszulę na ramiona Autora, choć nie jestem jeszcze pewna, dlaczego.

Pomysł z odwiedzinami postaci też ciekawy. Jako że sama miewam problemy z tworzeniem pełnowymiarowych bohaterów, zaczęłam się zastanawiać, czy łatwiej byłoby mi wyłapać ich płytkość, gdybym mogła ich faktycznie spotkać jak Autor. 

Tak się zagapiłam, że wyjdzie mi dość dużo odpowiedzi w jednym komentarzu.

 

Bruce Dziękuję za lekturę i cieszę się, że się dobrze czytało :) Spacje poprawione, zapamiętam na przyszłość.

 

gravel Dzięki za lekturę i poprawki! Wygląda na to, że bardzo łatwo pomylić "j" z "y", w życiu bym się tego sama nie dopatrzyła. Teapot raczej nie jest piernikożerny, więc przy odrobinie szczęścia dożyje kolejnych Świąt ;)

 

chalbarczyk Cześć i dzięki za komentarz! Cieszę się, że ktoś mi zwrócił uwagę na narrację, bo drugą część z wszechwiedzącym narratorem pisało mi się jakoś tak trochę oporniej i zastanawiałam się, czy będzie to zauważalne, ale nie miałam pomysłu, czym ją zastąpić.

 

fizyk111 Dziękuję za lekturę. Cieszę się, że umiliło trochę czas :)

 

drakaina Dziękuję za lekturę i komentarz! Jednak druga część faktycznie trochę odstaje, dobrze wiedzieć.

 

Ambush Dziękuję za lekturę i kamień z serca, że czuć świąteczną atmosferę, bo bałam się trochę, czy krwiożercze pierniki jej nie zepsują.

 

Koala75 Dzięki za przeczytanie i komentarz :) No, opowiadania z kotami są najlepsze. Całkowicie zgadzam się, co do pierników, tylko trzeba uważać na ich skład ;)

 

adam_c4 Dziękuję za lekturę! Muszę przyjrzeć się chyba swojej tendencji do nadmiernego przymiotnikowania, bo kiedyś miałam z nią spory problem i ciągle walczę.

 

Finkla Dzięki za lekturę i za klika :) Faktycznie Mędrcy nie wnoszą w zasadzie nic nowego, ale mam słabość do takich postaci nieco dziwacznych staruszków i uległam pokusie.

 

 

 

 

 

 

Golodh – Dziękuję za lekturę!

mindenamifaj – Cieszę się, że sentyment i melancholia są wyczuwalne, bo o to w dużej mierze mi chodziło :) Dzięki za lekturę!

Anet – Szkoda :< Może następnym razem wyjdzie lepiej. Tym bardziej dziękuję za przeczytanie :)

Outta Sewer – Dziękuję za lekturę! Haha, muszę przyznać, że mnie zajmowanie się geografią też trochę męczyło, ale to z tego względu, że kiedy już weszło się w szczegóły, ciężko było przestać. Jeśli chodzi o bohaterów, to poczatkowo (zanim limit znaków przywrócił mnie do rzeczywistości) zamierzałam skupić się na wszystkich trojgu w równym stopniu, ale ostatecznie nie udało mi się poświęcić im tyle uwagi, ile zamierzałam i może dlatego wypadają blado.

Bellatrix – Dziękuję za lekturę!

Nova – Dziękuję za lekturę i komentarz! Cieszę się, że dobrze się czytało, chociaż tez lubię polubić bohaterów, więc mam nadzieję, że kiedyś w końcu uda mi się sprawić, że czytelnik się bardziej z moimi zwiąże. 

 

 

Caern Dzieki za lekturę! Cieszę się, że lektura nie była straconym czasem. Przyjmuję uwagi dotyczące bohaterów jako radę na przyszłość. 

Irka_Luz Podczas pisania co jakiś czas przypominała mi się route66, więc cieszę się, że komuś się też się skojarzyło :) Dzieki za lekturę i uwagi!

Iluvathar Dziękuję za lekturę i komentarz (nawet pomimo znużenia) ;) 

Finkla Cieszę się, że pomysł się spodobał i przyniósł trochę nostalgii :) Bardzo chciałam wybrać się na wycieczkę po naturalnych atrakcjach Marsa, ale jednocześnie zobaczyć też trochę cywilizacji, jaka mogła tam powstać, stąd takie pośrednie rozwiązanie. 

Szczerze mówiąc, bałam się trochę, że jak zacznę wydłużać, to już się nie zatrzymam. Każdy kolejny pomysł domagał się wyjaśnienia i może też dlatego bohaterowie nieco kuleją, bo dałam się za bardzo pochłonąc obliczaniu odległości, zastanawianiu się, jak wysoko mogą wjechać windy i tak dalej.

M.G. Zandra Dziękuję za lekturę! Trochę się bałam, jak wypadną bohaterowie, więc przyjmuję jako cenną radę. Szczerze mówiąc, nie bardzo wiedziałam, na czym najbardziej się skupić, biorąc pod uwagę zbliżający się limit – czy na opisie drogi, czy na wydarzeniach, czy na bohatreach. 

Koala75 Dziękuję! Cieszę się, że się podobało!

AdamKB Dziękuję za lekturę! Jeśli chodzi o uzasadnienie dekolonizacji, to wspominający o tym fragment zawieruszył mi się przy usuwaniu nadmairu znaków, ale wygląda na to, że jest bardziej istotny, niż sądziłam, więc go upchnęłam z powrotem. Główną przyczyną był fakt, że to ludzie sami zaczęli opuszczać Marsa, żeby przeprowadzić się do nowszych kolonii, dlatego planeta była właściwie do wzięcia. 

Uf, wreszcie chwila, żeby nadrobić komentarze. 

silvan Dzięki za lekturę! Zgadzam się w zupełności, że Miłka może być odbierany jako denerwująca postać. Ale nie wiem, czy to coś ze mną jest nie tak, czy może dlatego, że sama stworzyłam tego bohatera, patrzę trochę z przymrużeniem oka na jego narzekanie. Muszę jednak przyznać, że takie uwagi zachęcają mnie do głębszego przemyślenia, w jakim kierunku chcę Miłkę teraz popchnąć. 

Ambush Cieszę się, że za drugim podejściem tekst bardziej przypadł Ci do gustu :) Postaram się następnym razem dać Czytelnikowi nieco bardziej konkretną i pełną historię.

Versus Dziękuję za wizytę! Tak, myślę, że zlepek scen jest doskonałym określeniem. Szczerze mówiąc, miałam nadzieję, że uda mi się je zlepić nieco bardziej umiejętnie, żeby całość nie wywoływała aż takiego niedosytu, no ale się nie udało. Nauczka na następny raz, żeby dać Miłce i Mistrzowi należycie rozpoczętą i zakończoną historię. 

Asylum Dzięki za lekturę i komentarz! Tak, początki chyba wychodzą mi lepiej niż to, co po nich następuje, bo wtedy jeszcze nie czuję goniącego mnie limitu znaków :’) Z nadmiarem niepotrzebnych słów ciągle walczę! I przyznaję, że przydałoby się pozbyć się tego irytującego nawyku używania trzech słów, kiedy wystarczyłoby jedno. 

AmonRa Dziękuję za lekturę i z miejsca przepraszam za wiadra wody! Postaram się jeszcze gdzieś wykorzystać ten potencjał :’)

Sagitt Dzięki za lekturę i komentarz! Co do Mistrza, to wydaje mi się, że on mniej więcej tak chciałby być postrzegany. W każdym razie, dla mnie jest człowiekiem, który pragnie wydawać się zdecydowanie bardziej ekscentrycznym niż jest w rzeczywistości, co nie zmienia faktu, że ma swoje humory. 

LanaVallen Dziękuję za komentarz, tym bardziej, że wiem, z jakim trudem czasami przychodzi ich pisanie ;) Kurczę, serio muszę coś zrobić następnym razem, by całość była spójna i tym samym nieco bardziej zapadała w pamięć. 

Owady to straszne istotki, ale i tak wolę czytać o szarańczach niż o karaluchach!. Z niecierpliwością czekałam, aż wyjdzie na jaw, co to właściwie za insekty i skąd się wzięły. I wtedy wreszcie będzie można się ich pozbyć. 

Przyjemnie się też czytało o powstawaniu i organizacji kolonii. Lubię opowieści o młodych, rozwijających się cywilizacjach.

Sagaki mi się co chwilę czytał jako Sakagi, ale to chyba po prostu za dużo japońskiego na co dzień. A z kolei imiona na “X” jakoś skojarzyły mi się z “Xanthem”. 

Bardzo ładna, liryczna opowieść. Barwnie maluje się w wyobraźni, a to lubię. Relacja pomiędzy dwojgiem głównych bohaterów też interesująco się rozwijała i miała w sobie jednocześnie ciepło i wrażenie ulotności. Zacięłam się tylko trochę w momencie, w którym Sigrun zaczęła odzyskiwać pamięć i musiałam wracać do początku, żeby sprawdzić, czy coś mi tam sugerowało, że ją straciła. Ale akurat przeoczenie czegoś po drodze bardzo często mi się zdarza. 

Opis ceremonii na samym początku bardzo mi się spodobał, mogłam wyraźnie zobaczyć oczyma wyobraźni całą scenerię i Panią Wrót, poczuć napięcie. Generalnie opisy Miasta i poszczególnych światów plastyczne i tworzyły niezwykłą atmosferę. Pomysł z dowma mieczami, tworzeniem i niszczeniem również intrygujący i hej, poczytałabym o tym więcej! Tylko faktycznie, moją uwagę jakoś bardziej przyciągał los światów niż bohaterowie, chociaż mam wrażenie, że gdyby opowiadanie było dłuższe, o wiele ciekawiej by się rozwinęli, bo zwłaszcza Pani Wrót ma spory potencjał.  

Czytałam , ciągle tylko myśląc “przedrapie się czy nie przedrapie?”, “no i co właściwie jest za tym murem?”. Z pewnością więc potrafisz wzbudzić zaciekawienie czytelnika. Styl miejscami robił się bardziej patetyczny, czasami mniej. Intrygujący zabieg. Faktycznie miałam wrażenie, że czytam mit czy podanie o szczurkowym profecie.

Zdecydowanie mroczna wizja (możliwej!) przyszłości i niekoniecznie łatwa do przysowjenia, aczkolwiek mam wrażenie, że mogło być o wiele bardziej przygenębiająco, więc chwała za zbalansoanie tekstu na tyle, że czytelnik nie kończy w depresji. 

Najbardziej przypadły mi do gustu poczatek i koniec, świetnie odmalowana atmosfera i postać mędrca, snującego swoje własne plany. 

Zastanawiają mnie te kandziowe człowieczki zamiast gwiazdek w niektórych miejscach. Czy kryje się w tym jakieś głębsze znaczenie, czy po prostu zabieg graficzny?

Międzyświatowy autostop daje tak wiele możliwości i z przyjemnością stwierdzam, że widać to było w trakcie lektury. Podobało mi się, że poszczególne światy poznawaliśmy w dużej mierze poprzez ich mieszkańców. No i piwa jadące zamiast pasażerów – cudowna wizja! Było, co sobie wyobrażać, a właśnie takie teksty lubię :)

Smutne. Na koniec jakoś tak zakuło mnie w sercu. Ale lubię, kiedy opowiadanie tak się kończy, bo to oznacza, że na dłużej zostanie w pamięci. Podoba mi się możliwość stopniowego wiązania ze sobą poszczególnych wątków, odkrywania większego wzoru. Tak samo motyw spotkania, w którym to jedna osoba musi zaczekać na drugą. W tym momencie pierwszy raz poczułam, że chcę czytać dalej i w kontekście całości ta myśl napawa mnie jeszcze większym smutkiem (to dobrze!). Pomysł z imionami świetny i daje do myślenia. Stawiałabym raczej na to, że Jack (świadomie lub nie) nadał te imiona numerowi pierwszemu i drugiemu, co z kolei rzuca interesujące światło na jego stan psychiczny.

Interesujące. Jest coś przyciągającego w obrazie dawno martwej kobiety, który pozostaje uwięziony w czasie. Czuję, że o ile by mnie to przerażało, też zatrzymałabym się, żeby popatrzeć. Równie fascynująca jest dla mnie psychika obserwatora i przerażenie, które odczuwa pod koniec. Nawet jeżeli ciągle (zwłaszcza w drugiej połowie) pozostają drobne zgrzyty w wykonaniu, to i tak mi się bardzo podobało. Na jakiś czas na pewno pozostanie w pamięci.

Ciekawy pomysł z tymi światami tworzonymi w wyobraźni, a pod koniec to już w ogóle poczułam się trochę jak w Matrixie. W stylu faktycznie coś mi zgrzytało i niektóre zdania brzmiały trochę nienaturalnie. Ale myślę, że to kwestia nabrania większej wprawy. Dla mnie postać Mai bardzo na plus, lubię przebiegłe bohaterki, które wiedzą, co robią. Drobne wzmianki na temat jej zapomnianej przeszłości też mnie zaintrygowały. 

Na początku nie bardzo wiedziałam, czego się spodziewać z flisakami i podatkami, a potem nagle się okazało, że nic nie jest tym, na co wyglądało i jakoś mi się popłynęło z nurtem opowieści. Świat wspak – bardzo zabawne i interesujące miejsce, chętnie bym do niego wróciła. Jednodniowe panowanie królewskie chyba najbradziej mi się spodobało. No i licytacja oczywiście. “Nic” prosto z mostu było należycie zaskakujące. Z postaci przypadł mi do gustu szczególnie Stryjcio :)

regulatorzy Dziękuję za łapankę! Poprawiłam od strony technicznej, ale fabularnie już raczej nie powiążę tych kilku podróży razem inaczej niż postaciami Miłki i Mistrza. Szczerze mówiąc, szybko porzuciłam myśl o jakimś większym wątku, który spajałby całość, bo prawdopodobnie przekroczyłabym limit nieodwracalnie – albo w ogóle przerwała w trakcie! Chciałam raczej pokazać, jak Miłka powoli odnajduje w sobie zaciekawienie swoim przyszłym (miejmy nadzieję) zawodem – z myślą być może o ciągu dalszym. Tak więc ostatecznie faktycznie wyszedł z tego raczej wstęp. 

Irka_Luz Dziękuję za lekturę! Pierwotnie miałam nadzieję przedstawić rozwiązanie tajemnicy oceanu i nawet perypetie Mistrza przy zdobywaniu planów latarni, ale już gdzieś na początku się zorientowałam, że nie zdążę i dlatego postawiłam na mocno otwartą formę (ze wszystkimi minusami takiego rozwiązania). Mam nadzieję, że uda mi się pozamykać otwarte wątki w swoim czasie. 

Jim Dziękuję za wizytę! Zdecydowanie ciągle pracuję nad logicznym uzasadnieniem tych wieloświatowych podróży i zapewne siedziałabym nad tym dłużej, ale nie chciałam też, żeby ostatecznie w tym i tak trochę kulejącym fabularnie opowiadaniu znalazło się za dużo teoretycznych wyjaśnień. Dlatego czekam i zobaczę, jak uda mi się rozwinąć te kwestie w przyszłości. 

Zanais Dziękuję za lekturę! Cieszę się, że nie budzi żalu z powodu straconego czasu :) I tak, zdecydowanie wyszedł z tego wstęp. Szczególnie żałuję tego, że nie udało mi się bardziej zafrapować czytelnika postaciami głównych bohaterów i ich losami, ale możliwe też, że zawiodły moje umiejętności i po prostu nie potrafiłam zrobić tego w krótszym tekście. 

Monique M. Dziękuję za wizytę! Właśnie te możliwości dla wyobraźni skusiły mnie do wyboru takiej formy! Osobiście darzę Mistrza dużą sympatią, więc cieszę się, że nie tylko ja :) Nad Miłką ciągle muszę jeszcze popracować, zaczyna rozwijać się w trochę ciężkim do przewidzenia kierunku, ale jest to dosyć fascynujące. Rozszerzona wersja ostatniej sprawy to bardzo ciekawy pomysł. Myślałam, żeby wspomnieć o tym więcej przy opisie kolejnej podróży, która zdecydowanie będzie się z nią łączyć, ale znowu, wciśnięcie zbyt wielu retrospekcji w jedno opowiadanie będzie problematyczne. Może lepiej faktycznie stworzyć osobny tekst. 

 

Widzę, że sporo osób przybywa i komentuje już ze znajomością poprzednich przygód Lowina, a ja akurat zaczynam właśnie w tym miejscu i dlatego też doświadczyłam w pełni tej świeżości materiału. Bardzo przyjemnie się czytało! Czasami przy zbyt dużej ilości błyskotliwych, dwocipnych zdań następujących jedno po drugim, mam wrażenie takiej “błyskotliwości na siłę” (zwłaszcza w swoich tekstach!), ale u Ciebie w ogóle tego nie czułam, zamiast tego czytałam z uśmiechem na twarzy :) Chyba już wiem, po co sięgnąć, gdy będę miała gorszy dzień, żeby poprawić sobie humor ;)

PanDomingo Dziękuję za lekturę i komentarz! Jeżeli napiszę kontynuację, z pewnością skupię się tylko na jednym świecie. Tym razem chciałam pokazać różne światy, jak wygląda zawód podróżowania między nimi i Miłkę powoli przyzwyczajającego się do takiego życia. Przez to faktycznie mogła ucierpieć trochę warstwa fabularna. Dlatego następnym razem skupię się raczej na tym aspekcie.

CM Dziękuję za wizytę :)

Bruce Dziękuję za lekturę i cieszę się, że miałaś pozytywne wrażenia! Przeglądnę tekst jeszcze raz, bo pewne rzeczy faktycznie umykają w trakcie pisania. I bardzo chętnie napisałabym o innych podróżach :>

Konrad1399 Dziękuję za lekturę i szczególnie za techniczne komentarze! Faktycznie, składowanie nietrwałych przedmiotów na piętrach jest mało mądrym pomysłem, więc podejrzewam, że na to mieli spiżarnie w piwnicach (co dodałam w tekście). Problem taszczenia rzeczy po schodach pozostaje, no ale nie ma systemów bez żadnych wad ;)

Wydaje mi się, że podpieranie ścian może funkcjonować jako kolokwializm, ale to jeszcze muszę sprawdzić.

I gdyby nie limit, też chciałabym zaoferować bohaterom trochę więcej przygód, ale wtedy musiałbym prawdopodobnie ograniczyć się do jednego, ewentualnie dwóch światów.

SaraWinter Bardzo dziękuję za lekturę! Zgadzam się, że grafika cudna :>

Ojej, to moje pierwsze wyróżnienie :D Tak się ucieszyłam, że przez dobrych kilka minut szczerzyłam się sama do siebieblush Dziękuję wszystkim za genialny konkurs!

Dziękuję za lekturę! Bardzo się cieszę, że w Beowulfie czuć odrobinę ten dziecięcy aspekt. I taaaak, imiona mnichów mnie też początkowo przerastały, ale ostatecznie tyle razy klikałam je na klawiaturze, że teraz z kolei wryły mi się w pamięć ;) Zwłaszcza Nawang Phuntsok.

Silva - Dziękuję za lekturę i poprawki! Naprawdę, chciałabym wiedzieć, skąd bierze mi się to "zachaczanie", bo już któryś raz albo jestem na tym złapana, albo sama się na tym łapię. Spróbuję jeszcze trochę podciąć, ale po wycięciu 5000 tysięcy znaków, każde słowo, jakie pozostało stało mi się drogie!

Monique.M - Dziękuję za lekturę i cieszę się, że się podobało :) Jeśli chodzi o Nawang Phuntsoka, to przez cały czas dręczyło go, że sprzeciwiał się zatrzymaniu Beowulfa w klasztorze na zasadzie: musimy się martwić raczej o swoich niż o obcych. Stąd też nie lubił przebywać w jego towarzystwie, bo za każdym razem powracały wyrzuty sumienia.

oidrin - Dzięki ;)

ninedin - Dziękuję za idealne domknięcie historii incydentem ze smokiem ;)

wilk-zimowy - Zawdzięczam Ci powrót gwiazdek na swoje miejsce ;) Cieszę się, że opozycja mnisi-Beowulf wyszła dobrze. Być może całość przypominałaby opowiadanie trochę bardziej, gdybym nie usunęła niemal wszystkich wątków pobocznych (całe 5 tysięcy znaków!). A może od samego początku usiłowała z tego wyjść legenda i już.

oidrin – Dziękuję za miły komentarz! Naprawdę cieszę się, że wyszukiwanie tych drobiazgów w historii Imperium tybetańskiego się na coś przydało! Atmosferę klasztoru zawdzięczam przede wszystkim filmom dokumentalnym, które ostatecznie wykorzystałam niemal głównie do tego. 

Już sam sposób wypowiadania się bohaterów przywołuje uśmiech na twarz, tym bardziej, że całkiem umiejętnie operujesz tą stylizacją. Od razu skojarzyło mi się ze stereotypem żydowskiej polszczyzny :) Bardzo przyjemne opowiadanie, tylko trochę w odbiorze przeszkadzały mi literówki i gdzieniegdzie brak przecinków, ale to akurat wada łatwa do wyeliminowania.

Fladrif - Dziękuję za uwagi! Zachowam w pamięci na przyszłość, żeby trochę mniej wątków pozostawiać niejasnych/niedokończonych, bo faktycznie mogą pozostawiać pewien niedosyt.

enderek - Dzięki za lekturę ;) Cieszę się, że pseudonimy spełniły swoją rolę :) Szczerze mówiąc, nie pisałam z myślą o młodszej grupie wiekowej, więc fakt, że tak wiele osób odniosło podobne wrażenie daje mi do myślenia. Ale taki kierunek już mi wyznaczył rondel. 

PsychoFish - Dziękuję za długi i wnikliwy komentarz ;) Faktycznie, interakcji z otoczeniem jest mało, ale to akurat zamierzone. Też w trakcie pisania odniosłam wrażenie, że jakoś brak tych rodziców, że coś jest nie tak – i stwierdziłam, że chcę wywołać podobne uczucie u czytelnika. To wrażenie zawieszenia w próżni przynajmniej we mnie wywołuje lekki niepokój.

Gabriela Kostnicy alias starca w cylindrze jest niewiele i może powinnam była rzucić tu i ówdzie więcej wskazówek odnośnie jego roli w całej aferze. Kluczem jest tu pytanie: ile tak naprawdę rondel sam z siebie potrafi? Dzieci przypisują mu wszystko, co im się przydarza, ale tak naprawdę rondel nie umie sam sibie przenieść w upragnione miejsce ani nawet precyzyjnie wskazać bohaterom, co powinni z nim zrobić. Jest w stanie najwyżej wywołać u nich pewne wizje i uczucia. Dlatego Gabriel Kostnica stanowi łącznik między nim a rzeczywistością. Chociaż skłaniam się ku stwierdzeniu, że jest nie tyle pomagierem rondla, co akurat jego interesy zbiegają się z rondlowymi. 

Łosiot – Dziękuję za komentarz i klika! Chętnie spróbuję z czymś mocniejszym, chociaż nie jestem pewna, czy ostatecznie i tak nie zboczę w bardziej humorystycznym kierunku! Zdanie że składnią Yody okazało się bardziej zakręcone niż myślałam.

Żongler - Dzięki za wizytę!

Mytrix - Dzięki za kilki! Cieszę się, że się podobało! Co do zakończenia, nie jestem pewna, czy Tosiek porzucający Agathę Christie na rzecz superbohaterów, jest do końca szczęśliwy ;) Chyba została tu pewna trauma.

I te gwiazdki! Dobrze, że ktoś zwrócił mi na to uwagę.

SaraWinter - Dzięki wielkie za dokonanie ;) I cieszę się bardzo, że rysunek się podobał!

fizyk111 - Ha ha, doskonale ten strach rozumiem! Ale miałam wrażenie, że w tym opowiadaniu wyjaśnienie pewnych rzeczy wszystko by zepsuło. Ostatecznie rondel dlatego jest straszny, że praktycznie nic o nim nie wiadomo ;)

 

Beowulf, Tybet 783

 

STRONA A JABŁKA

Achilles

Afrodyta

Agni

Amaterasu

Anahit (perska)

Artemida

Aryman

Atena

Baal

Baldur

Beowulf

Brunhilda

Cuchulain

Demeter

Eneasz

Freya

Ginewra

Hanuman

Hun-kame

Hekate

Helena

Hera

Herakles

Izanagi i Izanami

Izyda

Kościej Nieśmiertelny

Kriszna

Lancelot

Medea

Nergal

Nodens

Odyn

Odyseusz                    

Orestes

Ozyrys

Pan

Perceval [Parsifal]

Posejdon

Quetzalcoatl

Rama/ Sita

Rhiannon

Remus

Sekhmet

Set

Tezeusz

Thor

Thot

Tlaloc

Wasylissa Przemądra

Zygfryd

 

STRONA B JABŁKA

Kreta 1200 p.n.e.

Aleksandria 48 p.n.e.

Cypr 44 p.n.e.

Rzym 27 p.n.e.

Tybet 783

Meksyk 850

Islandia 966

Ateny 1026

Kair 1170

Puszcza Białowieska 1250

Pekin 1420

Rumunia 1475

Madryt 1491

Rzym 1499

Haiti 1505

Malta 1565

Amazonia 1561

Peru 1571

Moskwa 1575

Paryż 1588

Holandia 1638

Tasmania 1642

Uluru (Ayers Rock) 1705

Kazań 1775

Glasgow 1795

Mont Blanc 1808

Wiedeń 1809

Caracas 1812

Londyn 1821

Tokio 1869

Breslau 1885

Madagaskar 1896

Kilimandżaro 1890

Kapsztad 1900

Kraków 1901

Piotrogród (d. Petersburg) 1917

Quebec 1927

Chicago 1939

Wietnam 1941

Teheran 1943

Etiopia 1943

Jaffa 1947

Warszawa 1953

Kuba 1963

Jerozolima 1968

Nowy Jork 1980

Nowy Orlean 2006

Bali 2015

Waszyngton 2015

Poznań 2019

 

Oraz miejsce specjalne:

Mars 2019 

Scena z ogórkiem wprost przerażająca, aż chciałoby się zamordować swoją wyobraźnię :') Co nie zmienia faktu, że było śmiesznie! Plus, bardzo podobały mi się dialogi. 

Wizytator - Dziękuję za lekturę! Mam nadzieję, że nie negatywna! Wydaje mi się, że uświadczy w literaturze też nieco lżejszej groteski. 

Anet - Cieszę się :)

Darcon - Dziękuję za klika i lekturę :)

stn - Dziękuję za wizytę!

Wiktor Orłowski - Dziękuję za wizytę!

Gekikara - Cieszę się, że się podobało :) Co do zakopania rondla pod drzewem, Klemens nie tyle się domyśliła, że tak trzeba, co zwyczajnie wpadła na pomysł i stwierdziła: "Co szkodzi spróbować?". A były też pewne drobiazgi (jak sen), które ją na ów pomysł naprowadziły.

japkiewicz - Wspomnienie Niziurskiego mi pochlebia, choć z pewnością na nie nie zasługuję ;) Bądź co bądź, o mistrzu mówimy. Dziękuję za opinię, wezmę sobie uwagi do serca!

NaNa - Drobiazgi poprawione, dzięki za wychwycenie ;)

ninedin - Cieszę się, że pan Kostnica zaintrygował, bo pomimo niewielkiej roli, bardzo polubiłam tę postać. Myślę, że trochę można z opowiadania domyślić się odnośnie jego motywów, choć nawet w przypadku autorki są to tylko spekulacje. Gabriel Kostnica powinien pozostać enigmatyczny :) I owszem, jak najbardziej, nie obrażę się ;)

Yamir - Dziękuję za komentarz! Więc jednak Klemens sieje nieco zamętu. Być może powinnam zaznaczyć płeć bohaterki gdzieś na wstępie. 

Peter Barton - Dziękuję za wizytę! Przyjmuję przygodówkę dla dzieciaków bez słowa sprzeciwu, bo szczególnie na początku w te klimaty mierzyłam ;)

Geeogrraaf - Rozpływam się od Twoich pochwał, drobiazgi poprawione.

Oidrin - Dziękuję za lekturę! Co do głównego bohatera, czy może raczej bohaterki – bez wątpienia jest dziewczyną, stąd żeńskie zaimki. Klemens to najprawdopodobniej przezwisko nadane jej przez braci, skąd się wzięło, już nie dociekałam. Chciałam zostawić kwestię otwartą dla domysłów czytelnika, ale może faktycznie dobrze byłoby mocniej zaznaczyć jej płeć. 

Dziękuję za komentarze i uwagi :)

@drakaina Spróbowałam naprawić nieścisłości w fabule, o których pisałaś, mam nadzieję, że teraz opowiadanie stało się jaśniejsze. Faktycznie, pisanie o Sachienie jako o Shitteiu od początku byłoby ciekawe, jednak przemyślałam to i doszłam do wniosku, że Sachien zdecydowanie nie uważa, że zrobił coś złego, za co miałby pokutować odrzuceniem swojego prawdziwego imienia. Shittei istnieje niejako na zewnątrz i jest raczej obiektem autoironii ze strony bohatera, który uważa go za produkt uboczny kary, jaką na niego nałożono i własnego nieszczęścia.

@Staruch Cieszę się, że opowiadanie w jakiś sposób przywodzi na myśl "Sędziego Di", gdyż miałam go nieustannie gdzieś z tyłu głowy w trakcie pisania :) Kimono poprawione, nie jestem w stanie wyjść z podziwu dla własnej nieuwagi, że tego nie zauważyłam!

Dziękuję za wszystkie komentarze i uwagi :) Tekst poprawiony, faktycznie wkradło się sporo literówek i te nieszczęsne dialogi! Ale chyba przyswoiłam sobie lekcję ;) 

Kiedy teraz o tym myślę, Iza faktycznie zbyt młoda się wydaje na dwunastolatkę, ale cóż, już trochę lat minęło, odkąd miałam do czynienia z dwunastolatkami. Początkowo zresztą miała być młodsza i taka wyklarowała się w mojej wyobraźni, jednak przypomniałam sobie, że “Hobbita” omawia się dopiero w szóstej klasie, a profesor musiał zostać :)

Dziękuję za przeczytanie i wszystkie komentarze! Wygląda na to, że faktycznie zaprzepaściłam tę końcówkę – może po prostu za bardzo chciałam dodać na koniec coś faktycznie absurdalnego i się z tym pośpieszyłam. Jeśli chodzi o imperatora i jego przymusową “detronizację”, to lud w zasadzie nie miał większego wyboru – najpierw dusił się pod jednym tyranem, potem pojawili się kolejni “pretendenci” do tronu, więc po prostu wybrał mniejsze zło. Chyba lepiej być rządzonym przez kosmitów, a nie przez kota, chociaż w sumie nie doświadczyłam ani jednego, ani drugiego, więc tylko zgaduję ;) 

Dziękuję wszystkim za komentarze. “Ostatnia z Gwiazd” faktycznie niewiele oferuje pod względem fabularnym, nie posiada też jakiegoś szczególnie odkrywczego przesłania, jako autor zdaję sobie z tego sprawę. Moim zamiarem nie było stworzenie opowieści, która wciągnęłaby czytelnika, ale raczej przelanie na papier obrazów, które wytworzyły się w mojej wyobraźni, stąd duża ilość opisów. Zgadzam się również z tym, że mój styl jest przekombinowany, a przynajmniej w tym opowiadaniu. Po prostu ciągnie mnie w stronę bogactwa językowego, a z tym można łatwo przesadzić.

Natomiast w kwestii dialogów nie mam zbyt wiele do powiedzenia. Najczęściej zapisuję je tak jak jest to ogólnie przyjęte, ale zdarza mi się eksperymentować z innymi sposobami zapisu.  

Nowa Fantastyka