Profil użytkownika


komentarze: 7, w dziale opowiadań: 7, opowiadania: 2

Ostatnie sto komentarzy

Nie twierdzę, że nie zdarzyło się parę błędów lub po prostu brzydkich zdań :) Dzięki za wskazanie, poprawię jak będę miał czas.

Oczywiście, że tak. Przyjmę to z pokorą lub nie zgodzę się, ale i tak przysłuży mi się to na przyszłość.

Poprawiłem akapity. Dziękuję za opinię, jestem świadom, że miejscami być może jest za rozwleczony. Co do wykonania, to akurat starałem się, aby było to stosunkowo ładnie napisane, poprawniej niż ostatnio, znaczy się.

Matko… Ze zmęczenia o tych prześwitach wyszedł mi bełkot. Nieistotne.

 

Swoją drogą, sam wręcz stwierdziłem, iż nie jest to praca, z której mógłbym być dumny :) Zrozumiałem w końcu intencje i dziękuję serdecznie za wskazanie kierunku oraz pomoc z błędami (których faktycznie jest dużo, nigdy nie ukrywałem braków korektorskich). Zrozumiem, jeżeli komuś nie spodoba się styl, zastosuję się, jeżeli ktoś pokaże mi błędy, wytłumaczę, jeżeli ktoś czegoś nie zrozumie. Amen. Czy coś.

Kurczę, w encyklopedii z kolei mam wyraźnie zaznaczone, iż wilki tam występują (dużo jest legend o haitańskich wilkołakach swoją drogą). Co do niedźwiedzi – jak znajdę znów jakąś haitańską stronę na której były zaznaczone wszystkie gatunki jakie tam żyją, to dam linka. Internet nigdy nie jest idealnym źródłem informacji, takoż pozostawiam sprawę niewyjaśnioną.

Mój Boże, oczywiście, że się wykręcam zabawą słowem, przecież czymże byłaby odpowiedź na ten komentarz bez takiego zarzutu. W takich sytuacjach czuję się jak gimnazjalista niepogodzony ze straszną prawdą, że tak naprawdę ssie na polskim. Strasznie nie lubię się usprawiedliwiać, szczególnie, jeżeli ktoś mi wskazuje wiele bardzo złych zdań, które napisałem i sam się do nich przyznaję. Być może znanemu pisarzowi nikt nie wypomni błędu, bo i nie ma jak? Kiedyś trafiłem na forum, na którym parę osób jechało po stylu Kinga zgodnie w końcu stwierdzając, że nie każdy musi uważać, że on dobrze pisze. Jednemu się podobały jego książki i nie widzi żadnego problemu, a drugi tylko cytował i tłumaczył coraz to, jego zdaniem, gorzej napisane fragmenty. 

Mowa potoczna i poprawność językowa rzeczywiście nie zawsze idą w parze. W połowie pisania tego komentarza stwierdziłem, że nie co debatować nad tym. Pokory mam w sobie wystarczająco, aby serdecznie przeprosić za błędy (wiem, że mam problem z przecinkami), ale nie będę udawał, że przyjmuję z pokorą coś, z czym się absolutnie nie zgadzam. No i napisałem tylko, że kolejne będzie lepsze, proszę nie dopowiadać do tego “petard” :)

 

EDIT:

 

diabolicznie znaczy tyle co przebiegle, niebezpiecznie, niesamowicie – a to już z prostotą i łatwością nie ma nic wspólnego” – Niesamowicie prosto, jest odpowiedź.

 

Areszt śledczy Warszawa – Mokotów. –> Areszt śledczy Warszawa Mokotów. – Nie. Dobrze napisałem.

Niestety, Ty napisałeś źle, a i ja nie poprawiłam należycie. Winno być: Areszt Śledczy Warszawa-Mokotów.

W tego typu połączeniach używamy dywizu, nie półpauzy. Bez spacji. – Przyznaję, iż nie zajmowałem się absolutnie tym fragmentem przy edycji, ale dziękuję, że wyjaśniłaś jak to powinno wyglądać.

 

Po pewnym czasie Marek słyszał jednak tylko prostą linię z EKG. –> Czy linię można usłyszeć? – Tak. Piiiiiiiiiiiiiii…

Czy np.: prostokąt, trapez lub odcinek też potrafisz usłyszeć?

Gdyby mych uszu doszło rzeczone „Piiiiiiiiiiiiiii…” to słyszałabym dźwięk. Linię mogę widzieć/ wyobrazić ją sobie, ale nie usłyszę jej. – EKG nie ma ani prostokąta, trapezu czy odcinka. Dalej obstawiam przy swoim. “Słychać dźwięk prostej linii z EKG” – lepiej to brzmi? 

 

a okazjonalne kałuże po deszczowej nocy… –> Na czym polega okazjonalność kałuż? – Na tym, że czasami trafisz na nią na ziemi, ale nie ma ich w litrach. Proszę, przecież to nawet nie jest błąd, co najwyżej zdanie poruszające wyobraźnię. Mój umysł nawet nie ogarnia jak można nie zrozumieć tego zdania.

Czy powiedziałam, że to błąd? Zadałam tylko pytanie, bo określenie okazjonalna, choćbym nie wiem jak ruszała wyobraźnią, nijak nie pasuje mi do kałuży. – Z góry założyłem, iż wszelkie zaznaczone fragmenty nie są poprawne, gdyż nawet nie próbowałem się domyślać, iż niektóre mogą wymagać dopowiedzenia. Przepraszam za to. 

 

Teraz czuł najgorszy i najbardziej deprymujący człowieczeństwo zapach. –> Czy człowieczeństwo można deprymować? – Jak wyżej + zabawa słowem.

Cóż, zapytam w ten sposób – czy naturę ludzką można wprawiać w zakłopotanie i niepewność? – To bardzo dobre pytanie filozoficzne niźli lingwistyczne, szczerze powiedziawszy zostaję przy swoim – uważam, że to niedosłowne, jednak właściwie użyte co do opisywanego bodźca określenie. 

 

Bał się spotkania z niedźwiedziem czy wilkiem… –> Czy na Haiti żyją niedźwiedzie i wilki? – Tak.

Obawiam się, że jesteś w błędzie. :( – Wyżej o tym pisałem. Impas. 

 

Marek miał już pewne prześwity świadomości… –> Co to są prześwity świadomości?

A może miało być: Marek miał już pewne przebłyski świadomości… – Na jedno wychodzi. Słowa “przebłyski” w tym sensie używa każdy, codziennie. Czemu nie użyć pokrewnego znaczeniowo (w tym kontekście), ale znacznie rzadziej używanego “prześwity”? To nie jest błąd. Ja prędzej bym się obraził na sztampowe “przebłyski”.

Prześwity nie są synonimem przebłysków.

Za SJP PWN: prześwit 1. «odstęp między dwoma przedmiotami lub między elementami czegoś, odległość między dwoma płaszczyznami ograniczającymi otwór; też: otwór, wolne miejsce przepuszczające światło, odsłaniające jakiś widok» 2. «przejście lub przejazd przez budynek» – No to jest właśnie odpowiedź. Prześwity (odstęp między dwoma przedmiotami lub między elementami) zamglonego umysłu niewładającego bezwładnym ciałem. 

 

Jest za późno na cokolwiek więcej z mojej strony :) Dziękuję za poprawki i wyjaśnienie niektórych  kwestii, przybliżenie mnie do poprawności stylistycznej. Zarówno przepraszam jeżeli w jakimś fragmencie zabrzmiałem atakująco lub negatywnie.

@regulatorzy

 

No więc tak… Nie widzisz w tym tekście paru rzeczy. Nie żebym usprawiedliwiał błędy, bo owszem, są, do tego druzgocące (ja się złapałem za głowę jak niektóre zobaczyłem), ale czepiasz się niektórych rzeczy na wyrost. Ja strasznie nie lubię siedzenia ze słownikiem w ręku i pisania uber poprawnych zdań. Lubię zabawę słowem, wyobraźnią, pewne nawiązania, celowe zabiegi, które dla jednych mogą wydać się grafomanią, dla drugich zaś ciekawym stylem. Bardzo nie lubię barier, a czy zabawa tekstem zarezerwowana jest tylko dla pisarzy wielkich i poetów? Wcale nie. A wielu pisarzy, których czytuję uatrakcyjnia tekst właśnie pewnymi celowymi zabiegami. Gdybym miał siedzieć nad tekstem i analizować każde zdanie (podziwiam, tak na marginesie) to pewnie nie skończyłbym żadnej z moich ulubionych powieści czy innych tekstów. Dziękuję za wskazane błędy, klęczę i przepraszam, zaś niektóre rzeczy wymagają wyjaśnienia. 

 

to czas spędzony w tym samym biurze, przy tych samych ludziach, tworząc niemalże identyczne teksty. –> Raczej: …to czas spędzony w tym samym biurze, na tworzeniu niemalże identycznych tekstów i wśród tych samych ludzi. – Tak jak pisałem. Nie jest to zdanie idealne, jednak nie ma w nim błędu. Nie piszę poezji, a lubię kolokwializmy w niektórych sytuacjach, w niektórych tekstach. Ciebie razi – innych niekoniecznie.

 

I wszystko szło, wydawać by się mogło, diabolicznie prosto… –> Na czym polega diaboliczna prostota? – Na tym, że jest cholernie prosto. To, że jakieś wyrażenie nie jest używane na co dzień nie znaczy, że nie ma sensu. Może to jakieś bariery regionalne, ale ludzie, którym pokazywałem to zdanie, zrozumieli je bez problemu. Nie tylko znane nazwiska mogą tworzyć własne frazeologizmy. 

 

Nie, żeby magazyn "Poznaj Naukę" był paszkwilem, którego sens istnienia opiera się jedynie na pieniądzach dla wydawnictwa. –> Poznaj znaczenie słowa paszkwil. – Przyznaję, okazuje się, że tylko mój powykręcany umysł znalazł sens w zdaniu znając definicję tego słowa. Jednak niech będzie, generalnie ciężko to ogarnąć i lepiej czymś zastąpić to słowo ;) 

 

nie może zdobyć się na siłę poszukiwania wydawnictwa dla swoich książek. –> Raczej: …nie ma siły, by poszukać wydawnictwa dla swoich książek. Lub: …nie potrafi zdobyć się na poszukanie wydawnictwa dla swoich książek. – Okej, brzmi być może ładniej, ale to nie znaczy, że to zdanie mające błędy. Czasami w tekstach trafiają się zdania przy których trzeba zwolnić, ale każdemu się zdarza.

 

Areszt śledczy Warszawa – Mokotów. –> Areszt śledczy Warszawa Mokotów. – Nie. Dobrze napisałem.

 

Po pewnym czasie Marek słyszał jednak tylko prostą linię z EKG. –> Czy linię można usłyszeć? – Tak. Piiiiiiiiiiiiiii… Mam pewną wadę, mianowicie nie potrafię czytać tekstów, które nie poruszają mojej wyobraźni. Lubię też w pewien sposób odrealnione, nie hiper rzeczywiste zdania. Akurat prosta linia z EKG nikomu nie sprawiała wcześniej problemu, z osób, które to czytały. Tym bardziej, że to zdanie ma 100% sens i jest akurat bardzo rzeczywiste.

 

Przed Markiem siedział mężczyzna wyglądający na bardzo podstarzałe 35 lat. –> …trzydzieści pięć lat.

Liczebniki zapisujemy słownie.

Co to znaczy bardzo podstarzałe trzydzieści pięć lat? Jeśli wyglądał staro, to nie wyglądał na trzydzieści pięć lat, jeno na więcej. – Zabawa słowem. Liczebniki zapisujemy słownie – to już zasada, ale nie stosowanie się do niej nie jest błędem. Choć przyznam, że w tym miejscu dokonałem niechcący błędu, bo sam zapisuję słownie i tym razem musiałem to przeoczyć przy korekcie.

 

– Witam serdecznie, jestem dziennikarzem z naukowego czasopisma "Poznaj Naukę" – Marek wyciągnął rękę. – Raczej: – Dzień dobry, jestem dziennikarzem…

Marek przybył do aresztu, więc nie mógł być witającym.

Brak kropki po wypowiedzi. – Nie mógł przywitać się ze swoim rozmówcą? Ja sam zdecydowanie wolę używać zwrotu “witam” aniżeli “dzień dobry”.

 

Tomek poprawił siad na krześle. –> Tomek poprawił się na krześle. – Hiperpoprawność. Przesada.

 

okazjonalne kałuże po deszczowej nocy… –> Na czym polega okazjonalność kałuż? – Na tym, że czasami trafisz na nią na ziemi, ale nie ma ich w litrach. Proszę, przecież to nawet nie jest błąd, co najwyżej zdanie poruszające wyobraźnię. Mój umysł nawet nie ogarnia jak można nie zrozumieć tego zdania. 

 

Teraz czuł najgorszy i najbardziej deprymujący człowieczeństwo zapach. –> Czy człowieczeństwo można deprymować? – Jak wyżej + zabawa słowem.

 

Tomek wszedł pierwsze od długiego czasu drzewa. –> Domyślam się, że wszedł drzewa jak w masło.

Proponuje: Tomek wszedł między pierwsze od długiego czasu drzewa. – Dziękuję, napisałem to jak przedszkolak :) 

 

Bał się spotkania z niedźwiedziem czy wilkiem… –> Czy na Haiti żyją niedźwiedzie i wilki? – Tak.

 

razem stracili stabilny grunt i upadli na ziemię. –> Przypuszczam, że grunt pozostał stabilny, a raczej: …razem stracili równowagę i upadli na ziemię. – Nie. Stracili w stopach czucie solidnego gruntu, co zaowocowało przewróceniem się. Że też muszę tłumaczyć w jaki sposób wygląda upadek.

 

Tomek wstał na nogi, chwycił za rękojeść nożna wystającą z głowy napastnika… –> Czy istniała możliwość, by Tomek wstał, nie używając nóg? Literówka. – Mógł stanąć na rękach.

 

Nie liczył czasu, na oślep wkłuwał ostrze noża… –> A po co miałby liczyć? Chyba że kłuł na czas. – To zdanie oznacza, że stracił rachubę czasu przy dźganiu gościa. Nie wiedział ile czasu mija, jak długo to trwało. Okej, może nie jest to napisane idealnie, niech będzie.

 

klęczała młoda dziewczyna w ciąży. –> Masło maślane. Dziewczyna jest młoda z definicji. – Tak jak z chłopakiem. To nie jest błąd. W żadnym wypadku nie należy zaliczać tego do błędów, prędzej do zbyt oczywistego opisu z niepotrzebnym przymiotnikiem.

 

Po mokrych od krwi ubraniach dostrzegł wśród ofiar wojsko, naukowców, a nawet tubylców. –> Jak po ubraniu poznać naukowca? – Prawdopodobnie ma na sobie kitel, fartuch, które wbrew pozorom nie są zarezerwowane tylko dla doktorów. Jeżeli w całym ośrodku naukowcy zajmowali się czymkolwiek związanym z epidemią (co lekko wcześniej poruszyłem) to mają właściwe do sytuacji i swoich zadań ubrania.

 

Usłyszał mlaskanie. Nie takie jak przy wigilijnej kolacji – bardziej jak w afrykańskiej rzeźni. –> Jak mlaszcze się przy Wigilii, a jak w afrykańskiej rzeźni? Czym się różnią te mlaskania? – W tym miejscu mógłbym kwestionować Twoją wyobraźnię, choć wierzę, że jest również nieograniczona. Wyobraźmy sobie kolację wigilijną – cała rodzina, okazjonalnie chrząknięcie, ktoś coś tam powie. Raczej każdy stara zachować się pewną kulturę przy stole. Afrykańska rzeźnia – te dwa słowa już przeciwstawiają ten zwrot do kolacji wigilijnej. Nawet nie o to chodziło w tym zdaniu. To jest po prostu taka forma – nie ma opcji żebym podawał wszystko na tacy i pisał oklepane zwroty, skoro równie dobrze mogę tworzyć własne, dla jednak dużej części czytelników zrozumiałe. Poprawność rodem z gimnazjum zabija duszę tekstów.

 

Jechał, starając się znaleźć drogę przez prześwity w zakrwawionej szybie. –> Czy dobrze rozumiem, że chciał jechać przez prześwity w szybie?

Proponuję: Jechał, starając się dostrzec drogę przez prześwity w zakrwawionej szybie. – Mea culpa. 

 

Przez moment zdekoncentrowała go migająca na korytarzu jarzeniówka. –> Na moment zdekoncentrowała go… – Eeee tam. Hiperpoprawność. Wiem, że muszą być respektowane pewne zasady, ale tutaj nie ma błędu. 

 

Marek miał już pewne prześwity świadomości… –> Co to są prześwity świadomości?

A może miało być: Marek miał już pewne przebłyski świadomości… – Na jedno wychodzi. Słowa “przebłyski” w tym sensie używa każdy, codziennie. Czemu nie użyć pokrewnego znaczeniowo (w tym kontekście), ale znacznie rzadziej używanego “prześwity”? To nie jest błąd. Ja prędzej bym się obraził na sztampowe “przebłyski”.

 

Jeszcze znalazłem 

flakon perfum składających się z tych trzech składników… –> Brzmi to fatalnie.

Proponuje: …flakon perfum składających się z tych trzech woni… – Ale przecież tworząc perfumy używa się składników, prawda? Czemu to brzmi fatalnie? 

 

Szczerze powiedziawszy to nie będę odwoływał się do wszystkich uwag, ale te, które tutaj przytoczyłem powinny w pewien sposób pokazać o co mi chodzi. W zasadzie to nawet nie wiem czemu to wszystko wyjaśniam, ale po prostu czuję się zobowiązany nie zgodzić się w większości z Twoją korektą, zwłaszcza, że poświęciłaś mnóstwo czasu na swój komentarz. Dziękuję za to, sam ten fakt bardzo dużo o Tobie mówi i pokazuje, że mimo wszystko jesteś w stanie znaleźć czas na wymyślenie poprawek i zasugerowanie ich no name’owi z internetu. Osobiście uważam, że poświęcanie kawałka swojego własnego czasu to jedna z tych rzeczy, które są bezcenne i bezpowrotne. Oczywiście dziękuję również za pokazanie zdań, których sam nie znalazłem podczas korekty i powodują u mnie rozwolnienie mózgu (vide wstyd). 

 

PS Nie jestem dumny z tego tekstu. To pierwszy tekst po paru latach przerwy, które spowodowane zostały utratą dzieła z którego byłem naprawdę zadowolony. Doskonale rozumiem czemu druga część tekstu nie przekonała Cię, ale niedługo zapraszam na coś bardziej na poważnie, bez eksperymentów z motywami :) 

 

Zorientowałem się, że wstawiłem wersję bez ostatnich poprawek. Teraz już jest lepiej (mam nadzieję), poprawiłem parę rzeczy, o których wspomniałeś. Dziękować. Akurat ten tekst miał swego czasu duże wymagania edytorskie, stwierdziłem jednak, że wstawię go i tak. Dziękuję za pozytywne i negatywne zdanie. Niedługo wstawię coś, z czego jestem faktycznie dumny, ten tekst był trochę zabawą z motywami. 

Nowa Fantastyka