Profil użytkownika


komentarze: 2, w dziale opowiadań: 2, opowiadania: 1

Ostatnie sto komentarzy

Takie zakończenie wydawało mi się piękne – chłopiec dorasta i każdego dnia wraca do owego miejsca, słucha odgłosów wydobywających się z komina krasowego, wrzuca kamyczki, żeby rozdrażnić spędzającą tam wieczność istotę, a pod koniec życia zasypuje wejście. Nie mogłem poprowadzić tego całkiem inaczej – opowiadanie stałoby się zbyt mroczne i krwawe, gdyby Ażdacha, irański smok-tyran, wydostał się na wolność. Na pewno wróciłby do Arianem Waedżo, ale zamiast Dżemszida zastałby Chameneiego albo Rowhaniego i… Nie chciałbym być w ich skórze ;p Wyobraźmy sobie, jakie niebezpieczeństwo niosłyby dla świata rządy smoka w kraju, który już straszy atakiem atomowym :P Co wyrosłoby z naszego chłopca, który stałby się świadkiem śmierci wielu osób, wojen, spisków smoka-tyrana? Na pewno niezłe ziółko xd Najważniejsze, co powstrzymało mnie przed przedłużeniem wątku i uwolnieniem smoka na wolność jest wierność mitologii, która wyraźnie mówi, że Ażdacha czeka uwięziony u stóp Demawendu na koniec świata, podczas którego zabije go Garszasp. Jedyna licentia poetica na jaką sobie pozwoliłem, dotyczy właśnie góry Demawend, która leży w Iranie. Akcja utworu rozgrywa się jednak w Kosowie. Powiedzmy, że aż tam sięga Demawend korzeniami xd Ta sytuacja, obecność smoka, tłumaczą jednak wojny domowe. Jego demoniczny wpływ przyczynia się do powstawania konfliktów w regionie bałkańskim, czyli… do końca świata nic się tam nie zmieni :P

“Źle się czyta takie duże litery – to nie błąd, tylko uwaga na przyszłość.“

Jak Pratchett zastosował coś takiego to wszyscy piali z radości… Wielkim to jednak wszystko uchodzi na sucho xd

Nowa Fantastyka