Profil użytkownika


komentarze: 159, w dziale opowiadań: 146, opowiadania: 49

Ostatnie sto komentarzy

Dziękuję za ciepłe słowo, Finklo. Zawsze miło przeczytać przychylny komentarz :). Pozdrawiam.

Gratuluję zwycięzcom. Fajny konkurs, oby więcej takich ;).

Cześć, dziewczyny ;).

ANDO, bardzo miło mi czytać takie miłe słowa. Dziękuję.

Anet, skoro sympatyczne, uznaję, że się podobało, więc cieszę się niezmiernie.

Ermirie, fajnie, że tekst przypadł do gustu. Widzę, że w twoim przypadku akurat trafiłem z pociągiem.

Dziękuję, że zechciałyście przeczytać i skomentować mój tekst. Cieszę się, że historia przypadła wam do gustu.

Pozdrawiam!

Gwoli wyjaśnienia, Silvo, mój komentarz miał zaproponować temat do zastanowienia, absolutnie nie optuję za jakimikolwiek zmianami. Tym bardziej, że opowiadanie jest świetne.

No i powodzenia w konkursie! Poprzednio nie napisałem, więc teraz nadrabiam :).

ANDO, ja doskonale o tym wiem. Nie wiem natomiast dlaczego ktoś uznał to za wadę, a nie zaletę ;). I stanowisko podtrzymuję, bo choć Młody pisarz próbował wyjaśnić, to po prostu mamy rozbieżne opinie. I dobrze, niech każdy odbiera tekst po swojemu :).

Cześć, JPolsky. Dziękuję za komentarz, cieszę się, że pomysł ci się spodobał. Zawartej w opowiadaniu koncepcji obcości nie będę tłumaczył, uważam, że nie powinienem. Jeśli jej nie widać, to tylko i wyłącznie z powodu niedostatków warsztatowych i umysłowych autora ;). 

Pozdrawiam!

Cześć,

Tekst bardzo przypadł mi do gustu. Zupełnie nie rozumiem zarzutu o niedopowiedzeniach, który pojawił się w niektórych komentarzach (to nie przytyk, naprawdę nie rozumiem :)). Uważam, że informacji w historii jest dokładnie tyle, ile powinno być – nie za mało, nie za dużo. To, że nie wyłożyłaś wszystkich kart na stół daje pole do interpretacji i buduje świetny klimat. Myśl przewodnia, o zgrozo, nad wyraz aktualna. Tytuł w punkt!

Zabrakło mi może tylko jakiegoś delikatnego zarysu procesu przemiany matki bohaterki. Wtedy puenta wybrzmiałaby mocniej. Może warto byłoby napisać bardzo króciutką wstawkę w pierwszej części opowiadania, żeby ukazać ją z tej dobrej strony (np. jak daje córce szalik, bo na dworze zimno ;D). Ale to tylko taka luźna myśl, która nasunęła mi się po lekturze, może i wcale by to nie zagrało.

Podsumowując, tekst super, nieco orwellowski. Tą historią zostawiasz ze mną nutkę niepokoju ;).

Pozdrawiam!

Bruce, Koala75, dziękuję za ciepłe słowa. Zawsze miło jest przeczytać coś pozytywnego na temat własnych wypocin. Cieszę się niezmiernie, że szort przypadł wam do gustu ;).

Błąd poprawiony :).

Pozdrawiam!

Dziękuję za przeczytanie i komentarz, Finklo. Cieszę się, że odebrałaś tekst zgodnie z moim założeniem :). Pozdrawiam.

Cześć. Dzięki za ciekawe spostrzeżenia. Słowem wyjaśnienia, twistem miało być w założeniu dobre przedstawienie życia w symulacji (historie, które znam przedstawiają ją zawsze negatywnie). Jednocześnie jest to taki rodzaj polemiki, czy dobre to, czy złe. Pisałem o tym w którymś komentarzu. Co do osobowości żony, to nawet w dzisiejszych czasach na podstawie mediów społecznościowych możnaby odtworzyć pewne zachowania, głos, gestykulację, sposób wymowy itd., nie trzeba specjalnych zezwoleń, a co dopiero będzie w przyszłości. Co do szczegółów umowy, w pierwotnej wersji było ich więcej, ale zredukowałem. Uznałem, że takie informacje są zbędne w szorcie. Moje wyjaśnienia nie oznaczają oczywiście, że nie przemyślę Twoich uwag :). Pozdrawiam i dzięki raz jeszcze ;).

Dziękuję, regulatorzy za wskazanie błędów, na pewno poprawię to co napisałaś i to, o czym wspominali inni. Co do ufności bohatera, to rzecz w zasadzie niesprecyzowana. Może zmiękczyła go wizja spędzenia wieczności u boku ukochanej? A może ktoś zaufany polecił mu firmę? Któż to może wiedzieć ;)?

Cześć, kronos.maximus.

Cieszę się, że opowiadanie ci się podobało i w jakimś tam stopniu Cię zainspirowałem, bardzo mi to schlebia.

Co do “cukierkowatości”, oczywiście było to celowe. Przy sprzedaży produktu pokazuje się to co w nim najlepsze ;).

Irka_Luz, fajnie, że tekst przypadł do gustu ;).

Dziękuję za opinię i pozdrawiam!

Cześć, Anoia. Dzięki za opinię. Masz rację, głównym twistem był brak twistu ;). Co do czasu akcji, to jak najbardziej planowałem przyszłość, choć wcale nie tak odległą jak mogłoby się wydawać. Pisałem o technologii dostępnej tylko elitom, zwykły szaraczek nie będzie miał pojęcia o takich rzeczach. A o tym praniu nie wiedziałem, prawdę mówiąc będąc we Włoszech nie natknąłem się na taki widok, ale też nie zapuszczałem się w typowo mieszkalne dzielnice. Fajne spostrzeżenie ;). mindenamifaj, rozumiem twój punkt widzenia, podejrzewam, że do tego typu tekstu mógłbym podejść podobnie, gdyby nie był mój ;). Dziękuję Wam za odniesienie się do Penglai. Fajnie, że pomysł się spodobał :). P.S. przepraszam, jeśli nie będzie oddzielonych akapitów, ale mój telefon chyba tego nie umie;). Pozdrawiam!

Przede wszystkim bardzo dziękuję wszystkim za przeczytanie i ocenę tekstu :).

 

BarbarianCataphract, następnym razem, jeśli będą chęci, wal wszystkimi znalezionymi błędami w autora!

 

AdamKB, w opowiadaniu znalazłeś więcej niż ja sam chciałem zawrzeć ;). Niezmiernie cieszy mnie, że miałeś chęć pochylić się nad tekstem.

 

ninedin, no właśnie pomysł wziął się z tego, że ja nie znam podobnych historii (w to, że są nie wątpię). Jakby przyszło Ci coś do głowy na szybko, to chętnie przyjmę tytuł opowiadania/powieści :).

 

M.G.Zanadra, nie wiedziałem, kim są bracia Peverell, ale sprawdziłem i… kurde, zawsze myślałem, że Harry Potter to książka dla małych dzieci, ale chyba nie do końca ;). No i bardzo cieszy mnie to, że coś z mojego opowiadania zostało w Twojej pamięci!

 

mindenamifaj, odpowiedź do Ciebie będzie najdłuższa, bo muszę odnieść się do wątpliwości :). Minusów przejścia do symulacji nie pokazałem z dwóch sprzężonych ze sobą przyczyn: pierwsza – stanięcie w opozycji do innych dzieł w tym klimacie, które przeważnie krytykują życie w symulacji, druga – nakłonienie do przemyśleń właśnie, np. “Czy taka cukierkowa wieczność bez wyzwań nie będzie z czasem nudna”, “Czy szczęście głównego bohatera jest rzeczywiste, czy zapewniają je ludzie z laboratorium poprzez stymulację mózgu?” itd.

Co do uwag, pierwsza bardzo trafna. Jako były sprzedawca starałem się pisać “językiem korzyści”, jednak jako słaby były sprzedawca nie uniknąłem nutki szczerości ;).

Odnośnie drugiej uwagi, przedstawiony termin dotyczy tego, że w razie jakichś globalnych konfliktów, wirusów, czy innego końca świata klient ma zapewnione jeszcze czterdzieści lat funkcjonowania, podczas których zawsze można wszystko naprawić. Nie pisałem tego wprost, ale być może powinienem, muszę to jeszcze przemyśleć.

A czemu DEMO? Bo zawsze tak pisali na płytach dołączanych do CD-Action :).

 

Koala75, aj tam zaraz perfidna ;). Fajnie, że się podobało.

 

Poza tym wszystkim będę wdzięczny, jeżeli ktoś da znać, czy nawiązanie do Penglai było trafione, czy raczej niczego nie zmienia i mogłoby go nie być? Podczas pisanie byłem z niego bardzo dumny, ale teraz sam nie wiem, czy miało większy sens. ;)

Pozdrawiam wszystkich!

 

Jasne, poczułem tylko potrzebę, żeby się wytłumaczyć ;). Pozdrawiam i raz jeszcze dzięki za uwagi :).

JPolsky, fajnie, że trafiłem w twój gust ;). Dzięki za przeczytanie. Regulatorzy, dziękuję za wyłapanie błędów i opinię. Co do twoich wątpliwości, główny bohater nie jest stereotypowym policjantem. To, że zaangażował się w tę historię wynika z gorszego okresu w życiu (pierwsze oznaki depresji) oraz wrodzonej wrażliwości (w końcu od zawsze fascynował się malowaniem/szkicowaniem). Jako osoba potrzebująca odskoczni od codzienności, łatwo daje się złapać na historię starej kobiety. Przynajmniej tak to sobie wymyśliłem ;).

Ojej, nawet nie wiem co odpisać na takie słowa. Wobec tego tylko jeszcze raz podziękuję :D.

Cześć, bruce. Dziękuję za bardzo miły komentarz :). Kropkę dostawię, jak tylko dorwę się do komputera ;).

Cześć. Nie będę odkrywczy, szort bardzo nastrojowy i trudno nie docenić namalowanego przez ciebie obrazu :). Co prawda tego typu literatura to nie do końca moje klimaty, ale jako szort sprawdza się dobrze :). Pozdrawiam!

Ależ o to mi właśnie chodziło, Światowiderze. O naszą perspektywę jako autora :).

LanaAllen, wydaje mi się, że Zanaisowi chodzi bardziej o to, czy mamy oddzielać intencje od bohatera, a nie o ten konkretny przykład. Osobiście myślę, że to kwestia tego, jak przedstawiamy postać w opowiadaniu. Bo może być dobra osoba, która nieświadomie przyczynia się do czynienia zła i dla innych postaci będzie niegodziwą. Wszystko zależy od perspektywy.

Finkla, to nie kwestia nawiązań. Uczeń był niemową, ponieważ uznałem, że dzięki temu będę mógł w wiarygodny sposób użyć mistrza do objaśnienia fabuły.

Regulatorzy, błąd poprawiony (chyba mogłem, sensu tekstu to nie zmienia ;)).

Dziękuję wam za opinie i pozdrawiam :).

Dziękuję wszystkim za komentarze. Cieszy, że większości się podoba. Jeśli chodzi o temat, zgoda, nic odkrywczego, ale myślę, że przestroga nadal aktualna, głównie z punktu widzenia nadchodzącej eksploracji kosmosu (a może to tylko moje odczucie, bo ostatnio siedzę trochę w temacie ;)).

Pozdrawiam wszystkich!

Cześć, Finklo. Ciekawa koncepcja kamienia filozoficznego i jego użycia. Świetnie zarysowany świat, jak na tak niewielką objętość tekstu. Czytało się bardzo dobrze, historia intrygująca i fajnie pomyślana. Pozdrawiam.

Cześć. Bardzo dziękuję za ciepły komentarz. Cieszę się niezmiernie, że zauważyłaś konotację z biblijnym potopem :). Pozdrawiam serdecznie! P.S. Przepraszam wszystkich za brak akapitów w komentarzach, ale telefon uparcie odmawia mi ich uwzględnienia ;).

Cześć. Zgadza się, mistrz gapa, bo walnął się w obliczeniach :). Uznałem, że nie ma sensu tego pisać, bo widać po jego reakcji, że coś zawiodło. Ale może faktycznie trzeba było wyraźniej o tym wspomnieć. Co do "Interstellara", to zabieg celowy, żeby dać do zrozumienia, że bohaterowie otworzyli przejście na inną planetę, a nie do jakiejś fantastycznej rzeczywistości (ale to tylko taki mój osobisty akcencik, nie musi być wyłapany ;)). Tak czy siak dziękuję za opinię i pozdrawiam :).

Dziękuję za przeczytanie i komentarz, Finklo. Cieszę się, że uznałaś historię za “solidną” ;). Co do Cichego i jego motywacji, to nie będę się powtarzał. Tak czy siak widocznie trochę nieczytelnie to przedstawiłem i stąd pojawiające się w komentarzach wątpliwości. Przyjmuję i spróbuję się poprawić przy okazji następnego opowiadania :).

Pozdrawiam.

Cześć. Przeczytałem i spostrzeżenia mam niestety podobne, co przedmówcy. Nie zrozumiałem zamysłu. Tytułowy zając, jak rozumiem, zapobiegł jakiejś tragedii, ale z tekstu nie wynika o co dokładnie chodzi. Może spróbuj napisać to bardziej dosadnie? Bo tak podskórnie czuję, że masz niezły pomysł :). Pozdrawiam.

Cześć, Anet.

Dziękuję za miły komentarz. Bardzo się cieszę, że tekst przypadł ci do gustu :).

Cześć, Silva.

Dziękuję za przeczytanie tekstu i opinię. Faktycznie świata za dużo nie pokazałem, bo bardziej skupiłem się na historii. Następnym razem postaram się bardziej rozwinąć ten aspekt :).

Pozdrawiam :).

Cześć, regulatorzy.

Poprawki naniesione. Dziękuję za jak zwykle przydatne uwagi techniczne ;).

No i bardzo mi miło, że tekst przypadł ci do gustu :). 

Pozdrawiam!

Cześć, silvan.

Przede wszystkim dziękuję za ciekawe uwagi ;).

Co do Gustawa, to bohater nie był istotny dla fabuły, ale scena już owszem. Uznałem, że początek ciekawiej wypadnie, jeśli napiszę go z innej perspektywy niż partyzantów czekających na nadjeżdżający konwój. No i historią cesarskiego chciałem zasugerować też, że nie do końca wszystko tu gra. Cieszę się, że taki pomysł przypadł ci do gustu :).

Pozdrawiam.

Irka_Luz, bardzo dziękuję za komentarz i klika :).

Jeśli chodzi o twoje wątpliwości, to faktycznie, może zbyt słabo zarysowałem element magiczny w pierwszej części historii (bo z punktu widzenia bohaterów to bez wątpienia magia, bez względu na moje intencje :D), albo w ogóle świat. Będę musiał to przemyśleć.

Jeśli chodzi o postępowanie Cichego, to tak jak pisałem we wcześniejszych komentarzach. Uważam, że są ludzie, którzy chwycą się brzytwy, byle tylko uratować ukochaną osobę. Tak naprawdę bohater miał wybór między pomóc i nie pomóc. A, jak sam mówi, dla ukochanej spaliłby cały świat. Ale to tylko mój punkt widzenia, nie twierdzę, że słuszny :).

Jeszcze raz dzięki i pozdrawiam!

Cześć, Olciatka.

Bardzo dziękuję za miły komentarz. Przysporzył mi dużo radości :).

Jeśli chodzi o niejasność względem który bohater jest który, to muszę wolną chwilą przysiąść do opowiadania i zerknąć, co tam nie zagrało.

Tak czy siak jeszcze raz dziękuję za opinię i klika :).

Również pozdrawiam!

Ja też muszę się z tobą zgodzić. Słowa “miłość” faktycznie nie można odnieść do każdego przypadku ;).

Cześć, ninedin.

Bardzo dziękuję za miły komentarz i klika :).

Pozdrawiam!

Cześć, Krar.

Jeśli chodzi o wątek miłosny, to wyszedłem z założenia, że nawet największy racjonalizm zawodzi, kiedy w grę wchodzi dobro ukochanej osoby. Myślę, że ludzie są w stanie zrobić wiele podłości w imię miłości. I nie mam tutaj na myśli tylko zagrożenia życia obiektu westchnień. 

Dobrze, że wyjaśniłeś mi kwestię zapisu numeru jednostki, bo właśnie tutaj zatrzymałem się w momencie ostatnich poprawek. Miałem zmienić, ale obiegowy zapis np. “Jednostka 731” zbił mnie z tropu :).

Dziękuję za przeczytanie i komentarz.

Pozdrawiam!

 

Dziękuję, Finklo, za garść ciepłych słów. Fajnie, że opowiadanie ci się podobało :).

Cześć. Dziękuję za przeczytanie i miły komentarz. Oczywiście za gratulacje również ;). Pozdrawiam!

Cześć. Zacznę może od tego, co podobało mi się mniej. Początek jak na mój gust zbyt rozwleczony, poza tym przez braki w wykształceniu czułem się strasznie przytłoczony tymi wszystkimi nazwami, bóstwami itp. Natomiast w drugiej części opowiadania jest już jazda ;). Od momentu wejścia do Domu Pamięci nie mogłem się oderwać i zakończenie zdecydowanie świetnie rozegrane ;). Ogólnie bardzo intrygujący pomysł, no i widać, że potrafisz pisać :). Gratuluję zwycięstwa w konkursie i pozdrawiam :).

Dziękuję za opinię, Naz. A wiesz, że właśnie to opowiadanie napisało mi się nad wyraz łatwo i przyjemnie, więc chyba teza o braku krwi trafna :).

Cześć.

Bardzo dobre opowiadanie i świetnie napisane. Już sam pomysł kupił mnie od początku. Gorzki komentarz do rzeczywistości, jak najbardziej trafny. No i zakończenie, gdzie bohaterka ostatecznie pozbywa się prawdy, by funkcjonować w tym świecie. Szkoda, że się jej udało, miałem nadzieję, że Capellię czeka lepszy los ;). W skrócie – kawał świetnego tekstu. 

Gratuluję zwycięstwa w konkursie i pozdrawiam. :)

Bardzo się cieszę, że bohaterka przypadła ci do gustu :). Oby częściej mi się tak udawało :D.

Cześć,

Dzięki za bardzo miły komentarz i gratulacje. Ciekawy pomysł z Wallenrodem na Marsie :D. A tak na serio, wiem co masz na myśli, ale jakoś tak od razu chciałem to napisać w czasach oryginału, żeby bardziej uwypuklić różnice ze względu na zmianę płci.

Pozdrawiam.

Ninedin, bardzo ci dziękuję za pochlebną opinię. Co do języka, to chciałem zrobić dokładnie tak jak piszesz (głównie w dialogach), ale nie wychodziło mi to zbyt dobrze, więc musiałem wycofać się z tego pomysłu :). Pozdrawiam!

Dzięki, Anet. Nie wiem, jak trafiłaś na to stare opowiadanie, ale skoro czytało się w miarę nieźle, to super. Jeśli to pomyłka, reklamacji nie przyjmuję ;).

Dzięki za przeczytanie i komentarz, zygfryd89. Uwagi przyjęte ;).

Cześć, oidrin.

Marsz śladem Dave’a w założeniu nie jest długi, obóz musiał się znajdować w pobliżu wykopalisk. Stąd brak tubylców (zresztą w dżungli i tak spotkanie ich nie należy do łatwych rzeczy). Ale widocznie źle coś napisałem ;).

Dziękuję ci za tekst i uwagi.

Również pozdrawiam :).

Finklo, myślę, że krzywda ukochanej osoby jednak zmienia postrzeganie wartości nie tylko u kobiet, ale również u mężczyzn. Dlatego też Waltera poczuła obowiązek ratowania jedynej żywej osoby, jaką tak naprawdę kochała, nawet kosztem zaniechania zemsty. A że po drodze ów ratowany umarł? Cóż przewrotność losu, albo wręcz przeciwnie – ręka lalkarza.

Co do zarzutu, że mogła wytłumaczyć Aldonowi, co powinien zrobić, to nie była taka prosta sprawa. Od ich rozstania do balu minęły lata całe. Waltera nie wiedziała nawet, czy Aldon nadal przebywa wśród zamkowej służby. Poza tym chyba nie chciałaby go już angażować, sądzę, że wystarczyło jej jedno zmarnowane życie – swoje. Ale to już taka luźniejsza refleksja.

To wszystko piszę słowem wyjaśnienia swojego zamysłu. W zasadzie uważam, że autor nie powinien usprawiedliwiać swoich tekstów, ale publikowanie tutaj traktuję bardziej jako formę warsztatów, więc chętnie dowiem się, gdzie popełniłem błąd w przekazie.

Tak czy siak dziękuję, Finklo, za przeczytanie i komentarz :).

Dzięki, Irka. Jeszcze zerknę na ten fragment z wyjściem, ale to nie dziś :).

Cześć, krar. W zakończeniu Alicja zrozumiała, że nie ma żadnego przejścia na powierzchnię, ale chyba źle to napisałem, bo None też zwrócił na to uwagę. Dzięki za komentarz i też pozdrawiam ;).

Cześć, BasementKey. Dzięki, za przeczytanie tekstu i opinię. Z inspiracją trafiłeś w samo sedno, opowiadanie zacząłem pisać po lekturze "W górach szaleństwa" właśnie i stąd narodził się pomysł. Ale schematy ściągnąłem w pełni świadomie, jak pisałem wcześniej. Cieszę się, że mimo wszystko opowiadanie ci się podobało :). Również pozdrawiam!

Łukasz, dziękuję za kilka ciepłych słów i klika.

Wasze uwagi przyjmuję bez szemrania, poza tym, co napisałem, choć twoje spostrzeżenia, None, odnośnie Lovecrafta ciekawe.

Tak na marginesie, to konstruktywna krytyka jest w porządku, więc nie odebrałem twojego komentarza, None, jako coś brutalnego. A krążą słuchy, że potrafisz kilkoma zdaniami sprawić, że opowiadania znikają ;).

 

None, tekst z założenia miał być czymś w rodzaju historii, jaką mógłby opowiedzieć Lovecraft, więc oczywiście masz rację, że to poniekąd kalka twórczości Cienia. Najbardziej cenię go za umiejętną budowę specyficznego klimatu pełnego niepokoju i balansowania między snem a jawą, więc to właśnie starałem się umieścić w swoich wypocinach. Pewnie będę odosobniony, ale właśnie najmniej u Lovecrafta interesowała mnie budowana przez niego mitologia, stąd też w “Obcej czerni” nieduży nacisk na przedstawienie pozaziemskich istot (choć przyznaję rację, ich zachowanie jest zbyt ludzkie).

Co do powierzchowności, to w zasadzie typowe dla utworów kładących nacisk na grozę. Nie przypominam sobie horrorów, które przekazywałyby jakieś wielce odkrywcze treści. Głębokie refleksje czy górnolotne sentencje według mnie zaszkodziłyby tylko opowiadaniu. Choć oczywiście mogę się mylić.

Odnośnie imion, to jest to ekspedycja ludzi różnego pochodzenia. Sądzę, że może być i Alicja i Dave i Jon. Zobaczymy, czy innych czytelników to ukłuje ;).

Tak czy siak, dzięki, None, za garść uwag. Jest nad czym pomyśleć :). Poprawki naniosę, jak tylko znajdę chwilę.

Irka_Luz, nie zdążyłaś skomentować i w sumie na szczęście, bo pierwotna wersja miała dużo dużo więcej mankamentów, które wskazała mi Silva ;). Dziękuję za klika i pochlebną opinię.

Pozdrawiam!

Właśnie jestem w trakcie pracy nad opowiadaniem w klimacie Lovecrafta. Przypadek? ;)

Bardzo dziękuję za ciepłe słowa. Jest mi niezmiernie miło, że opowiadanie przypadło ci do gustu. ;)

Również pozdrawiam :).

Jeszcze raz dzięki, Silva. Bardzo mi pomogłaś ;).

Dzięki za komentarz, oidrin, no i za ciekawe spostrzeżenia. Będę miał się nad czym zastanowić ;).

Regulatorzy, rzuciłaś kilka ciekawych spostrzeżeń, jest nad czym myśleć ;).

Blacktom, pewnie, że będę pisał dalej, bo sprawia mi to nieopisaną przyjemność ;).

Dziękuję wam za cenne uwagi.

Pozdrawiam!

Irka_Luz, dzięki za opinię. 

Gwoli wyjaśnienia, trauma stanowiła tu impuls otwierający jakąś “zapadkę” w umyśle bohatera. Później już nie wiadomo (przynajmniej ja nie wiem :D), czy wszystko o czym opowiada jest prawdą, czy jedynie wytworem chorego umysłu. 

Co do braku emocji, również czuję się w obowiązku usprawiedliwić, bowiem chyba każdy mi to wytknął. Zabieg był celowy, ponieważ bohater, w chwili gdy o tym opowiada, jest już innym człowiekiem, poddanym woli czegoś nieznanego mu wcześniej (bez względu na to czy jest to jego wymysł, czy rzeczywistość). Przeszłość wydaje mu się odległa i jakby należąca do kogoś innego. Poza tym jest pochłonięty szukaniem dowodu winy zamordowanego mężczyzny (resztka jego jestestwa potrzebuje potwierdzenia swojej racji).

Cóż, skrewiłem. Trzeba było bardziej rozjaśnić swój zamysł. Raz jeszcze dziękuję za uświadomienie błędu ;).

Dzięki, Agroeling. Dobrze, że zdefiniowałeś mi to “coś”, czego brakuje ;). 

Patryk, dzięki za opinię. Co do przedmowy, to wersja tu zamieszczona jest bodaj siódmą. Oczywiście ciągle znajdowało się coś do poprawy, ale w końcu musiałem powiedzieć dość ;).

Dziękuję za uwagi :). Syf., Co do pierwszego przykładu, jak to wytknąłeś, faktycznie jakoś zgrzyta. Niby człowiek tyle biedzi się nad poprawkami, a i tak potrzeba kogoś, kto palcem wskaże błąd ;).

Finkla, dzięki za komentarz (dopiero zauważyłem, przepraszam ;)). Cieszę się, że pomysł ci się spodobał. Liczę, że moje przyszłe teksty uznasz za lepsze niż ten ;).

Dziękuję za taki miły komentarz, niezmiernie się cieszę, że uznałaś lekturę za udaną :). Również pozdrawiam!

Przecież oni wszyscy umierają, dni wszystkich są policzone, chodzi tylko o to, by tej resztce życia nadać jakikolwiek sens (popraw mnie, Jagiellonie, jeśli nie mam racji, wszystkich komentarzy nie czytałam).

Ocha, oczywiście masz rację, taki był zamysł ;). Dziękuję za pochlebne słowa i klika :).

 

Tarnina, co do twojego zarzutu, to wydaje mi się, że ja, stawiając się na miejscu bohaterów, postąpiłbym jednak podobnie i poszukał jakiegoś celu w końcówce egzystencji ;). Choć po prawdzie, to tylko gdybanie i wolałbym nigdy się o tym nie przekonać :).

Mr.maras, cieszę się, że dobrze ci się czytało moje wypociny. Uwagi przyjmuję oczywiście, jak poprzednie, dobrze wiedzieć nad czym należy popracować ;).

Dzięki za komentarz.

Tarnina, dziękuję za pokazanie niedociągnięć, sam w życiu nie zwróciłbym na to uwagi ;). Nie, żebym zgadzał się ze wszystkimi zarzutami, ale na pewno ze zdecydowaną większością. Postaram się zapamiętać twoje wskazówki i następnym razem popełnię inne błędy. :)

Jeśli chodzi o analogię do choroby popromiennej, w mojej głowie (bo nie uznałem za potrzebne, aby dodawać to w tekście) to wirus, który zmutował przez kontakt z radioaktywnością. Ale to tylko luźne założenie, nie zastanawiałem się nad tym głębiej (nie mam pojęcia, czy coś takiego jest w ogóle możliwe). Wypadające włosy kojarzą się z chorobą popromienną, czy rakiem, ale w tekście ten objaw pełni konkretną funkcję, mianowicie chciałem ukazać chorobę bohatera w ostatniej scenie. Wcześniej wspominam, że chowa się za grzywką, później wiatr muska go po łysej głowie. Ponadto potwory zwane są skażonymi i są pewnego rodzaju nowym gatunkiem o cechach anatomicznych zbliżonych do człowieka.

W przypadku braci, to nie wiem skąd inne skojarzenia niż rodzeństwo. Naprawdę byłbym wdzięczny za sugestię, jak to zmienić, bo problem najwyraźniej jest ;).

Co do narracji, zauważ, że bohater jeszcze nie umarł, więc mógł to wspominać, opowiedzieć, spisać, nagrać później. Ale faktycznie, może warto byłoby się pochylić nad tym, czy nie byłoby lepiej, gdyby w ostatniej scenie np. kończył pisać pamiętnik, czy coś i zrobić narrację trzecio lub pierwszoosobową.

To wszystko o czym piszę jest niejako wytłumaczeniem, usprawiedliwieniem się, że jednak miałem to do pewnego stopnia przemyślane. Nie wspomniałem o tym w tekście, albowiem uznałem, że wciskanie tych informacji w tak wąskie ramy nie miałoby sensu. Zresztą postapo to tylko dekoracja pasująca mi do historii, którą chciałem opowiedzieć. Nie jestem fanem tego nurtu, nie czytałem zbyt wielu opowiadań tego typu. Nie miałem zamiaru również budować świata, po prostu wymyśliłem fabułę i wykonałem ją w takiej formie.

To o czym piszę nie zmienia natomiast faktu, że oczywiście twoje zastrzeżenia są jak najbardziej trafne i muszę pomyśleć, jak w przyszłości unikać podobnych wątpliwości. Szkoda tylko, że zaburzyło ci to odbiór opowieści.

Rozpisałem się, dość ;). Dzięki za garść uwag!

MPJ 78, to nie chodzi o to, czy ja się przyjmuję, czy nie. To o czym piszesz faktycznie może wzbudzać wątpliwości. Na przyszłość muszę zwracać większą uwagę na tego typu kwestie, nawet jeśli nie uważam ich za szalenie istotne w kontekście historii.

W obecnym kształcie nie będę już tego zmieniał (musiałbym przekonstruować całą pierwszą część), ale na pewno wezmę sobie do serca twoje sugestie, zresztą tak samo jak wszystkie. Nie mam nikogo w swoim otoczeniu, kto mógłby mi udzielić porad z punktu widzenia osoby piszącej, tak więc jest to dla mnie naprawdę cenna nauka. Jeżeli zarzuty są jakkolwiek umotywowane, to warto się nad tym pochylić, prawda?

Tak więc dziękuję ci raz jeszcze za uwagi, a tym bardziej za chęć poprawienia mi nastroju. Szczerze doceniam ;).

ANDO, thargone, dziękuję wam za ciepłe słowa. Bardzo mi miło, że dostrzegliście zamysł i uznaliście lekturę za satysfakcjonującą.

MPJ 78, uwagi w punkt, przyjmuję jak ubogi w torbę, dzięki za sugestie.

dogsdumpling, chyba nie nazwałem pozostałych inaczej niż imieniem, albo bratem, aczkolwiek może faktycznie powinienem to bardziej zaakcentować.

dogsdumpling już odnoszę się do zarzutów.

Po kolei: ci, którzy są określeni mianem “zarażonych”, w założeniu nie mają stać się potworami, tylko w niedługim czasie umrzeć, tak jak to stało się z głównym bohaterem.

Co do broni, to była to bomba, która została użyta przez Ravena w samobójczej szarży. Myślę, że ukrycie tego typu planu (czyli poświęcenia się), było jak najsłuszniejsze z punktu widzenia bohatera.

Co do powiązań bohaterów, wszyscy są spokrewnieni, o czym wielokrotnie nadmieniam w tekście.

Jeśli chodzi o pozostałe informacje, których brak wytykasz, nie uznałem ich za warte opisania. Tekst w zamierzeniu miał być krótki i przekazać konkretną treść, za bezsensowne uważam budowanie w tej sytuacji skomplikowanej konstrukcji świata, ponieważ niczemu to nie służy, przynajmniej tak mi się wydaje.

Agroeling, szkoda, że opowiadanie nie przypadło ci do gustu. Co do kolejności, przemyślę sugestię ;).

Tak czy siak dziękuję wam za przeczytanie i podzielenie się przemyśleniami na temat mojej historii :).

Chętnie przeczytam więcej wskazówek, jak wycisnąć z tego tekstu więcej emocji, choć chyba nie jest to łatwo definiowalne.

Dzięki za jak zawsze cenne poprawki. Masz niesamowitą umiejętność wychwytywania błędów. Ja biedziłem się nad sprawdzaniem tekstu tyle czasu, a tu po jednym przeczytaniu tyle uwag ;).

Co do ostatniej sceny, to napisałem ją, aby pokazać, że główny bohater również swojej śmierci chciał nadać jakikolwiek sens, mianowicie poczuć namiastkę wolności, za którą tak bardzo tęsknił.

Myślisz, że jednak nie jest to potrzebne? Może zbyt słabo zaakcentowane?

Wyszło całkiem fajnie, jak na coś stworzonego w przypływie impulsu. Szkoda Wafelka, dobry chłopak był, dzień dobry mówił, buty czyścił, a taki los go spotkał ;). Podobała mi się płynność w twoim tekście, błędy zupełnie nie przeszkadzały w odbiorze. Czytało się przyjemnie, a chyba o to chodzi ;).

Rozumiem, ale skoro agenci walczą z potworami x czasu, to mogli znaleźć ich słaby punkt ;). No i objętościowo musiało się zgadzać.

Dzięki za bardzo wartościowe uwagi. Masz rację, można było to wszystko rozplanować lepiej. Moje założenie, żeby nie było nic wiadomo położyło pomysł. Cóż, kolejna cenna nauka.

Dziękuję za solidną porcję jak zawsze cennych poprawek.Zabiorę się za to, jak tylko dorwę internet do komputera ;). Szkoda tylko, że opowiadanie nie przypadło ci do gustu, ale następne będzie lepsze ;).

Nowa Fantastyka