Profil użytkownika


komentarze: 75, w dziale opowiadań: 67, opowiadania: 30

Ostatnie sto komentarzy

A czasami nasz los zależy nie od bohaterów, lecz od… szabrowników….

:)

“Za-martwianie” – cecha życia…

Fantastka? Życie to fantastyka…

:)

“interpretacja” brzmi tak “szkolnie”…. Chyba chodzi jednak przede wszystkim o współodczuwanie obcej galaktyki, a nie o to, czy coś jest dobre, czy złe…. Choć jakość jest nie bez znaczenia.

:)

Człowiek się stara, a wychodzi jak zawsze, czyli po staremu…

Nad tym wynikaniem prawdy i fałszu to bym się zastanowiła. Zresztą w logice fałsz i fałsz daje prawdę… A w życiu – różnie bywa.

:)

“Skaczące zmęczenie” – muszę je kiedyś wykorzystać w tak zwanej pracy twórczej – poprawione. 

Dzięki za odwiedziny.

:)

W przypadku poezji nikt nie jest głupi, mądry czy co tam jeszcze jest… Pomieszanie znaczeń i emocji…. Trudno się w tym znaleźć. Sama często jestem często bezradna wobec wielu utworów, jednak staram się – co jest dla nieco zaskakujące – myślą połączoną z uczuciem “ogarnąć” temat…

A, jeszcze jedno. Ilu ludzi, tyle interpretacji…

:)

Dzięki za uwagi. Jednak uznałam, że edycja tekstu nie jest wystarczająca… Wydawał mi się zbyt zmieniony, by “wpasować” go do starego. Jeżeli chodzi o potknięcia, postaram się je usunąć w najbliższym czasie.

Dzienks za blb, Finklo.

:) 

Mam nadzieję, że papciom nic nie dolega. Szkoda by ich było…

Cieszę się, że się podobało. 

:)

Dorosłam do Henia, może i dorosnę do Franka laugh

Odkrycie Henia samo w sobie było powalające i nie ma innego sposobu na opisywanie Henia…

Myślę, że najcenniejsze w literaturze jest zadawanie pytań już PO lekturze… Jeżeli autor wszystko powie i pomyśli za czytelnika, to w sumie po co jest czytelnik? Żeby przyklasnąć autorowi i iść dalej swoją drogą, zapomniawszy, o czym przeczytał? Jasne i logiczne teksty mogą zachwycać. Wcale nie przeczę. Jednak w naszym życiu zostawiają ślad teksty niejednoznaczne… O nich pamiętamy właśnie dlatego, że są niejednoznaczne, że mamy pytania…

Zatem, drogi Czytelniku – o bardzo intrygującym “brzmieniu”: Kwisatz Haderach – dzięki serdeczne za… pytania! I za uśmiechy nad tekstem….

:)

Czuję się przywitana, obojętnie, czy jestem “ludziem”, czy nie. Witam istoty o statusie człowieka. Ostatnio, nie pamiętam, w którym kraju, przyznano orangutanowi status osoby nie będącej człowiekiem.

:]

Za honor i miłość do Ojczyzny… Nie, nie, żartuję sobie…

Nie jest tak źle… Dobrze, że masz świadomość “manipulanctwa” {?}

Co racja – to racja :)

Popracujemy i nad komunikatywnością.

I tak być może. Nie przeczę.

Choć czasami “niezrozumieniem” kamuflujemy własne lenistwo. I zdarza mi się to częściej niż bym chciała.

Myślę, że podstawowa funkcja poezji to funkcja ekspresywna, nie komunikatywna. Choć wcale nie umniejszam roli tej ostatniej.

Czy ja wiem, czy to tylko kwestia gustu…. W przypadku takich form może chodzić, no nie wiem, o współodczuwanie? Wychodzenie poza swoje pomyślenia o świecie i próbę wejścia w galaktykę niezrozumiałą, odległą… Jednakowoż wymaga to wysiłku, jak mniemam. Choć mogę się mylić.

Prawdę mówiąc, wcale nie czuję się urażona. Może raczej zmanipulowana i przez to zesmucona na amen.

Tekst dobrze skomponowany, dobrze prowadzony, więc czemu nie “zakończyć” go, by jeszcze zyskał na poprawnej szacie językowej…

Nie, nie zatrzymuję się na szacie, kiedy mam coś do powiedzenia na tematy warsztatowe.

Ale powiem szczerze, mimo że sama mam problemy z jasnością języka, błędy i niechlujstwo językowe strasznie mi przeszkadzają w lekturze.

 

Może “eneno” (r.ż.), jeżeli już chcemy zachować formę wołacza…. Chociaż przy braku wielkiej litery to i tak nie ma większego znaczenia…

Mądrością i inteligencją nie grzeszę. Powiem też, że strasznie naiwna jestem… Tar-Palantirze, Twój komentarz nauczył mnie czegoś… Czy dydaktym był zamierzony?

“Podnoszenie wskaźnika negatywności”… Hmmm. Po prostu, normalnie mi się podobało…

Uradowanam bardzo, ale szału nie ma. Uroczy tekst, mimo tragicznych przejść bohaterki, lekki i przyjemny.

Precyzyjny i logiczny język oswaja świat i jego strachy. Porządkuje. Łagodzi nastroje i uczucia. Ale, tak sobie myślę (sic!), czasami nie wystarcza (albo wręcz niszczy) od określenia w sposób jednoznaczny i rzeczowy tego, co umownie można nazwać “pomrocznością życia”. Lub uczuciami, emocjami….

Bardzo zgrabnie napisane. Panowanie nad światem przedstawionym i kompozycją “skontaktowania” godne podziwu (przynajmniej dla tak rozbieganej pomroczności pisarskiej jak ja).

Cóż, kiedyś ogarnę linkowany już przez Ciebie temat….

A może i coś więcej ogarnę….

 

Dzięki i pozdrowienia!

Użycie synestezji to jedyny logiczny “zabieg” w tej sytuacji… choć skonfrontowane z “tylko”, stawia to zjawisko, skądinąd bardzo ciekawe i wartościowe, w nieco pejoratywnym świetle… Ale cóż, zimna konsekwencja założeń kompozycyjnych… No właśnie, zimna. Dziwne “schłodzenie” w sposobie przedstawiania świata, odmienne od wcześniejszych części. Tak miało być? Czy to tylko efekt, no nie wiem, nagromadzenia neologizów?

Poezja to nie tylko bajka z rymem, średniówką, rymami (nie umniejszając i poezji, i bajce). Aż tak postmodernistycznie nie jest. XX wiek większe “dziwa” widział – i to niekoniecznie po II-giej Światówce.

Dzięki serdeczne za odwiedziny i komentarze.

Hmm, wszystko się zgadza. To jest o bez-sile. Zarówno w treści, jak i w formie. Albo przez formę do treści, bo taka już jest poezja….

Biurkowa filozofia ma to do siebie, że jest… biurkowa – w tym sensie, że naznaczona naszymi pomyśleniami, niekoniecznie rzetelnymi, celnymi, dotykającymi istoty sprawy.

Ale podobno “po gdybaniu poznacie ich”.

W sumie wystarczy narzędzie dławiące Twoje własne życie, żeby zobaczyć, że w tym momencie żadne “gdybanie” nie jest istotne, żadna filozofia.

jacku001, trudno zmienić coś w tej mierze.…Przeżyjemy.

Wierność nastrojowi… Zapewne masz rację. Jak mniemam, więcej koneserów by nie zaszkodziło wink

Bartoszu Nyslerze, zastanawiam się tylko, czy to rzeczywiście neurotyzm…

 Mam wrażenie, jakbym czytała zupełnie nowy, odmienny tekst. Trochę bardziej, no nie wiem, dojrzały. Choć wydaje mi się, że wymaga jeszcze… dopieszczenia.

Nie wiem, eksperymentalna forma miała oddać, spotęgować wrażenie ruchu, szalonego szaleństwem uczestników? Jednak sam układ jest dla mnie statyczny i… grzeczny.

Nazgulu, Pomroczność to moje drugie imię, ale czasami zwyczajna ze mnie… szyszka smiley

Ale dostałam1 punk BLB (inny tekst), więc spoko…

Dzienks i pozdrowienia!

Nazgulu, wyobraź sobie teraz zdziwienie i pytania Henia…. Powinnam użyć Twoich słów, jak również kilometrów Finkli, w Epilogu….

Ale i tak Was lubię i cieszę się z komentarzy.

Kochany Nazgulu, mam nieodparte wrażenie, że nie przeczytałeś dokładnie tekstu, ale mogę się mylić…

Henio idzie do Domu Oficera z myślą pocięcia ostatniego żeliwnego pieca. Badał ściany, bo przejście do kotłowni musiało tam być, w czym utwierdził go Józek.

“wyrzeźbić” to popularne w “podejrzanych” kręgach słowo i znaczyć może “wykombinować”, “zorganizować“.

Henio zdziwił się także, że piec – mimo że pracował – był zimny i cichy….

Trzeba popracować i przemyśleć. W zamierzeniu było pokazanie schematycznych banałów o śmierci.

Ocho, wielkie dzięki za komentarz. Bardzo mi pomogłaś.

Zgadzam się co do joty, tyle że niepewność zżera mnie gorzej od rdzy… Nielinearność i niedopowiedzenia są mi najbliższe. Jednak czasami wydaje mi się, że ocieram się lub już jestem na granicy, jakby to ująć, niezrozumiałego bełkotu.

Bartoszu Nyslerze, najcenniejsze w literaturze jest poszukiwanie. Ja poszukuję jako autorka, ty – jako czytelnik.

Barwna linearna fabuła może i bawi, ale w końcu o niej zapominamy.

Może być i tak: Kreator nie dał rady tchnąć życia w ludzi. Zmęczony Bóg śpi i śni świat i siebie w różnych osobach. Wyśnione światy nie są dobre, tak jak mamy zapisane w biblijnym opisie stworzenia. Nie może przerwać tego nieprzespanego snu. Ale jest Bogiem i tylko on sam, Jedyny, może “postawić na sobie kropkę”. Dzięki wizualizacjismiley

Finklo, dzięki serdeczne za konstruktywny komentarz.

Moje poznanie i wiedza są cząstkowe, ale postawienie przecinka po wyrazie “Strzykwa” oddzieli nie zdanie podrzędne wprowadzane przez imiesłów, lecz frazę, która uzupełnia czynność podmiotu. Podobno w takich sytuacjach przecinek nie jest potrzebny, ponieważ zaburza płynność zdania.

Owszem, scenka pojawiła się przed mymi oczami jako fragment większej całości, lecz jej związek z “Na nigdy” nie jest aż tak bardzo istotny. Najistotniejszy stał się problem Grigrio, a nie barwna fabuła. Tymczasowo, jak mniemam.

Grigrio już podjęła w zasadzie decyzję. To inni mówią. Próbuje myśleć myślami innych. Ale ratowanie siebie jej nie zachwyca, podobnie jak nie zachwycają jej widoki, nad któymi inni ludzie się zachwycają.

Tak się składa, że Grogrio w zasadzie nic nie mówi, więc nie można jej kilku słów nazwać wywodami…

Ale komentarz zrozumiany i serdeczne dzięki.

Rozwiązania, w tym zastosowanie języka, jak najbardziej logiczne, wpisane i wypływające z koncepcji świata przedstawionego (np.: Harmonicja – miodzio!). Tylko pozazdrościć. No i jest to przy tym bardzo zajmujące.

Muzyka – ważna sprawa, no i też bez fal akustycznych się nie odbywa. Z falami lepiej nie dyskutować, np.:

http://pl.wikipedia.org/wiki/Fale_akustyczne

Przyjemna lektura

Koncept przedni (choć formacje stoją chyba w sprzeczności z zasadą “kto pierwszy, ten lepszy”, ale co ja tam wiem…).

Higieniczna strona łapówkarstwa – rewelacja.

Każdy człowiek to odrębny wszechświat – ba! – każdy tekst to galaktyka obcej inteligencji (mam nadzieję). Rozumiem, że uczynienie mojej logiki bardziej zrozumiałą, korzystnie wpłynie na “łatwość” wejścia Czytelnika w mój świat, tak?

Dzięki za konstruktywne opinie.

smiley

Rozumiem zatem, że warto nad sceneczką popracować. I nad paroma innymi zagadnieniami…

Dzięki za konstruktywne opinie.

smiley

Wiem, wiem. Słowo jest, może nie najszczęśliwiej brzmi, ale jest :)

“Im więcej piszę, tym rzadziej sięgam słowa. “

Prawda. Jednak używasz słów, by tę prawdę wyrazić. Język to niedoskonałe narzędzie, ale najdoskonalsze z nam dostępnych. No, nie wiem, szukamy raczej sensów, a nie samych słów. To sensy próbujemy wyrazić. Bo inaczej pozostaną nam tylko (powtórzę za Hamletem) “słowa, słowa, słowa”.

Interesujące doprawdy. Czekamy, może coś się dobrego urodzi.

 

 

Drobne sugestie:

w kilku wy­pad­kach przypadkach, cał­kiem głu­pie

(bo wypadki zazwyczaj są np.: drogowe)

Quentin przez pierwszy miesiąc był pełen zapału wobec jego prób przywrócenia łączności, przez drugi – akceptował potrzebę robienia czegokolwiek konstruktywnego, przy trzecim – nie spodziewał już się żadnych efektów, może poza rozrostem stosu podzespołów walających się przy łóżku.

(”zapał” mógł mieć właśnie Santiago. Quetin tylko obserwował, a obserwować można np. z wiarą, nadzieją itp. No i myślniki lub inny stosowny “znaczek” przy tego typu konstrukcji zdania)

 

odtwarzaćcz na tyle stary… aby z tej odległości wyczuł

(czyż nie lepiej: odebrał)

 

pozostawił po sobie sine odciski palców

 ludzie – pięcio-, może sześciotysięczny tłum/ ludzie: pięcio-, może sześciotysięczny tłum

(może lepiej)

 

Kilka/ Kilkoro dzieci

(to oczywiste)

 

 

Z “blachą Nazgula” się nie zgodzę, bo przecinki oddzielają wtrącenie.

 

papieżyca – określenie na kobietę mogącą sprawować urząd papieża, w obecnych czasach niedopuszczalny dla niej ze względu na prawa Kościoła katolickiego; dopuszczalne w grach

 

Całkiem zgrabna koncepcja, a i realizacja niczego sobie. Pierwsza część chyba najlepsza.

 

Drobne sugestie:

“Muru, przez który dało radyę przebić się tylko“

“dosyć przyzwoitą ilość punktów“

Jedna z teorii, głosi – bez przecinka

obnażając żeby/zęby

Niemal cały tekst w jednym akapicie? Spokojnie. Bohaterowie nie uciekną. Zrób plan, na przykład w punktach, to i pomysł fabuły nie ucieknie.

Warstwa językowa nie wygląda najlepiej. Gwoli ścisłości, większość zdań wymaga poprawy, “odchudzenia” lub wymazania. Składnia, frazeologia, stylistyka, ortografia i interpunkcja – musisz być z nimi za pan brat, choć z autopsji wiem, że to trudne.

To tyle na początek. Powodzenia w pisaniu, pisaniu, czytaniu, czytaniu i znowu – tak dla odmiany – pisaniu, pisaniu….

 

To zdecydowanie nie moja bajka, jednak jest coś ciekawego i obiecującego w tym tekście. Obie części przeczytane, ciąg dalszy pewnie nastąpi. A zatem – do zobaczenia.

 

Za duże odstępy między akapitami nie są chyba zamierzone? Bo celu zastosowania nie odnajduję. W E1 aż tak nie utrudniało lektury (bardziej “mięsiste” akapity), w E2 – przeszkadza.

 

Niezobowiązujące propozycje:

dwie mówiące – jedna poważna, ale serdeczna, drugazimna i odhumanizowana

powiedziała maszynowa mechaniczna przewodniczka (tak lepiej chyba brzmi)

turbiny na obu skrzydłach poczęły zaczęły się obracać (niejednorodność stylistyczna)

choć nie miała ich bardzo wiele/choć nie miała ich za wiele (do wyboru)

Chellenne zapamiętała z zadziwiającą czystością jasnością umysłu (tak chyba lepiej)

miał on postać kształt złotego orła (chyba lepiej)

Przed nim pospiesznie rozbłyskały rozbłyskiwały lampy (chodzi przecież o ciągłość ruchu, a i nad “pospiesznie” trzeba się zastanowić)

Pozdrawiam.

Spójność kompozycyjna godna podziwu.

Muzyka i lektura wywołały skojarzenie z… Ajnurami. Chyba zgodnie z zasadą “cichego huku”…

Tak sobie myślę, że poprawna składnia, interpunkcja i ortografia pomaga myśli logicznie przelać się na papier, jak i z papieru przelać się do umysłu czytelnika. Niezamierzony “chropowaty” język strasznie utrudnia czytanie. Niestety, korekta zewnętrzna może zmienić czasami zamysł autora, więc nie za bardzo bym na niej polegał.

Charakter tekstu, kompozycja i sposób narracji według mnie bardzo udany. Widzę zacięcie, pazur, poczucie humoru, jak i tragizmu. Po doszlifowaniu będzie superb.

Nowa Fantastyka