Profil użytkownika


komentarze: 695, w dziale opowiadań: 439, opowiadania: 282

Ostatnie sto komentarzy

No dobra, wreszcie, po chyba czwartym przeczytaniu na przestrzeni lat, zmobilizowałam się, by napisać komentarz :D

Jest to jedno z moich ulubionych opowiadań na portalu i spośród wielu jego zalet najbardziej imponuje mi to, że… tu nic nie zostało popsute. Często w trakcie czytania tekstów o obcych czar gdzieś pryska – początkowe zaintrygowanie tajemnicą przeradza się w zawód, kiedy kosmici przybierają nie taką formę, jakbyśmy chcieli, i całość staje się albo zbyt infantylna, albo niezrozumiała. Opowiadaniu takiej długości na pewno mogła zagrozić nuda, mogło zostać skopane zakończenie, ba, czytelnik mógł porzucić tekst już na początku, stwierdzając, że te wydarzenia są jakieś nieprawdopodobne i autor przegina. A jednak akcja – mimo że powolna – jest tu poprowadzona na tyle sprawnie, że nie ma części, w której odczułabym spadek jakości.

Jeśli chodzi o język, we fragmentach z narracją pierwszoosobową na pewno udało Ci się dobrze odmalować piękno surowego krajobrazu, jednocześnie nie popadając w zbędne przedłużanie opisów. Obrazy są takie filmowe – wyraźnie widziałam przed oczami chociażby czerwony maszt pośród śniegu – ale nie zapominasz też o angażowaniu innych zmysłów, co się ceni. Z kolei fragmenty bezosobowe, pisane naukowym językiem, czasami przytłaczały mój humanistyczny umysł swoją szczegółowością i bardziej specjalistyczną terminologią, ale i tak uważam je za duży plus, bo wzmianki o prawdopodobieństwie nadawały opowiadaniu swoisty rytm. Powiedziałabym wręcz, że stały się jednym z jego najbardziej charakterystycznych elementów.

Wizja pierwszego kontaktu jest oryginalna i według mnie świetna. Specyfika obcych nierozerwalnie łączy się z fabułą, dzięki czemu z jednej strony ich wątek wciąż idzie do przodu i czytelnik dowiaduje się o nich coraz więcej (motyw z muzyką zdecydowanie rozbudził ciekawość), a z drugiej pozostaje też miejsce na zwroty akcji w tej bardziej „ludzkiej” linii wydarzeń. Osobiście bardzo lubię utwory, które dzieją się na lodowych pustkowiach i tutaj dało się poczuć, jak wygląda życie w placówce pośrodku niczego. Postaci również są należycie zarysowane.

Bardzo szanuję zakończenie – za to, jak pięknie jest wyważone. I za kontrast – zestawienie nauki z wiarą, lodu z pustynią. Tu znowu miałam wrażenie takiej filmowości (przyszedł mi zresztą do głowy film "Siedem", gdzie przez cały czas było ciemno i lało, a dopiero na końcu wyszło słońce). Zakończenie niby otwarte, ale nie na tyle, żeby pozostawiało jakąś frustrację; w mojej subiektywnej opinii dopasowane wręcz idealnie.

Cóż, pozostaje mi pogratulować dobrego tekstu i powiedzieć, że zapewne jeszcze kiedyś tu wrócę :p

A autorce miło, że została odkurzona :D Dzięki, Misiu, za przeczytanie tego i innych opek i zostawienie komentarzy nawet po tylu latach :)

Dzięki serdeczne za wszystkie odpowiedzi :)

 

Vargu, widziałam kiedyś inny filmik tego typu, ale dzięki za podesłanie, warto było sobie odświeżyć. Właśnie o kilku minutach myślałam, nie o dłuższym czasie, chociaż po tym nagraniu widzę, że trzeba celować bardziej w dolne niż w górne “kilka”.

 

None, co tu dużo mówić – opcja, żeby zrobić tak, jak akurat mi pasuje, mi się podoba :D

 Cześć, mam pytanko, może ktoś będzie wiedział. Czy jeżeli dana osoba przebywa przez jakiś czas w płonącym pomieszczeniu, ale nie dotyka samego ognia, na jej ciele pojawiają się jakieś obrażenia? Zapewne sporo tu zależy od czasu, ale zastanawiam się głównie nad tym, czy w takim przypadku ślady pojawią się równomiernie na całej skórze czy tylko w wybranych miejscach, i jak dokładnie będą wyglądały – jakieś zaczerwienienia, coś jak przy zwykłym oparzeniu I stopnia? Mocniejszego grillowania bohatera raczej nie biorę pod uwagę, ale pomyślałam, że samo zatrucie dymem to może być za mało.

Teyami, dziewczyno, kupę lat! Kiedy razem pijemy?

Ja zawsze zwarta i gotowa, to Ty nam uciekasz gdzieś w świat :D 

Przeczytałam po nominacjach, więc spodziewałam się już wysokiego poziomu. Cóż, zakończenie było dla mnie mocno przewidywalne, ale to chyba jedyny minus. Poza tym opowiadanie bardzo misię. Styl robi wrażenie, wiele zdań naprawdę świetnych, a jednocześnie nie jest to wszystko przekombinowane, co zdecydowanie doceniam. Pozornie jest sympatycznie, ale cały czas czuć to napięcie, zresztą już sam symbol węża robi robotę. Gra z motywami biblijnymi jak najbardziej na plus, niektóre elementy – dom, matka – nieco dezorientują, ale dodaje to opowiadaniu wyjątkowości. No i kompozycja też bardzo mi się podobała, ten podział na zatytułowane części. Końcówka dla mnie nie tyle szokująca, co smutna – nie ze względu na to, co zrobił wąż, ale ze względu na reakcję Ewy, głównie w ostatnich zdaniach VII części. Ogólnie dołączam się do większości pochwał, jakie zebrało opowiadanie – pisz dalej na takim poziomie, Kam :)

 Wpadłam specjalnie, żeby przeczytać Twoje opowiadanie, i się nie zawiodłam. Świetne już na etapie pomysłu, na tyle, że to pomysł – ku mojemu własnemu zdziwieniu – podobał mi się bardziej niż warstwa emocjonalna. Ale zgadzam się, że tutaj wszystko jest podane w odpowiednich proporcjach i bardzo zgrabnej formie. Jedynie w ostatnich akapitach wyszła trochę łopata, ale to nie zepsuło ogólnego wrażenia. Gratuluję dobrego tekstu!

 

Wszyscy chwalą pierwsze zdanie, a mnie się chyba najbardziej podobało to: „Objął ją na tyle mocno, na ile pozwalały średnice abażurów”. Bo ładnie oddaje istotę całego tekstu – ludzkie, ale zaraz przypominające o absurdzie, z subtelnym humorem, ale i samo w sobie wyrażające pewną samotność.

Też mamy w pracy takie kaczuszki! Ale nie jestem programistką, więc ja nie mam, chlip :<

 

Moją kaczuszką jest zwykle brat, czy tego chce, czy nie chce (stawiam raczej na to drugie :D) – w przerwach pomiędzy robieniem za model do sprawdzania, czy da się kogoś walnąć lub zabić w określony sposób. Może nie komentuje zbyt wiele, czy słucha chociaż połowy też nie mam pewności, ale przynajmniej nie ma oporów, by nagle się obudzić i powiedzieć, że coś jest bez sensu albo jakieś dziwne. Po zostawieniu marginesu na fakt, że dla niego fantastyka w ogóle jest jakaś dziwna, takie uwagi okazują się całkiem przydatne. No i przynajmniej mu nie spoileruję, bo i tak nie czyta :D

 

Ale tak, generalnie w moim przypadku metoda sprawdza się już na etapie wykładania fabuły na głos, niezależnie od feedbacku (choć ten oczywiście potrafi być mega cenny). Jak coś jest wyjątkowo głupie, to są spore szanse, że sama to usłyszę.

Kochani, błagam, nie pozabijajcie się w drodze ani na samym spotkaniu, bo nie ma jeszcze połowy dnia, a ja już dzisiaj miałam zupełnie przypadkowo dwie sytuacje pogotowiowe :o Niby na razie specjalnie nie narzekam, ale jeśli tak się dzień zaczyna, to tego… xD

Staruszku, czy Ty specjalnie wybierasz takie terminy, żeby mi nie pasowały? :D 6.12 jeszcze biorę pod uwagę, najwyżej dojadę po pracy, ale 29 i 30 są z kolei targi w Warszawie, więc odpada. Edit: A nie, jednak 30 i 1. Chociaż to mi nic nie zmienia.

Reanimacja Wilka się nie udała i temat znowu spada na dół, to przychodzę z defibrylatorem. HALO LUDZIE PIWO SAMO SIĘ NIE WYPIJE!!! :* 

Jeśli o mnie chodzi, 9.11 pasuje, 26 października trochę mniej. Pozostałe weekendy w pierwszej połowie listopada (do 17.11) spoko, w drugiej połowie bardzo niespoko.

Ktoś się jeszcze wypowie? :)

Też wstępnie pasi, ale trochę lipa, że się ekipa wysypuje. Może jednak wziąć pod uwagę ten 26-27? I ewentualnie niewinnie wymusić na Katowicach listopad? :p

Ja też normalne, z zakończeniem itp., tylko właśnie miałam ograniczenie do 1800 znaków i trochę trudno było wszystko upchać. Przynajmniej w trakcie pisania można było się przekonać, co jest faktycznie istotne dla fabuły, a co jest zapychaczem.

No, Wiktor, pewnie, że trzeba się napić! :D

Tylko musimy śledzić wątek Katowicki, żeby piwka nie wypadły w tym samym czasie, więc wstępnie lepiej unikać 26.10.

Prawdopodobnie odpada mi też weekend 12-13, bo będę się wtedy doszklalać ratowniczo w Wawce.

Jak ma być Hrabia, to nie przekroczę bram Gdańska!

Jakkolwiek ostatnie spotkanie wspominam niezwykle miło, a każda piwna inicjatywa ma mój szacunek, tym razem muszę sobie odpuścić. Mimo wszystko trochę daleko, a na urlop i nagły wysyp miliona monet nie ma co liczyć :<  

listę oficjalnych stron aktywnych użytkowników

xDD

W każdym razie miło, że ktoś o mnie pamięta :)

Fajny pomysł na wątek, będzie lajkowane.

Zgadłeś, jedziesz :) Że SW to było łatwe, ale która to część to musiałam sobie sama wcześniej sprawdzić :D

Film nazywał się „Lekarstwo na życie”. Fabularnie raczej typowy horror, ale pod względem wizualnym ładniusi.

 

Z czego to? (dokładnie)

 

<poprawia okulary w rogowej oprawie i uśmiecha się złowieszczo> Specjalnie założyłam tu konto, aby Cię odnaleźć, mój krnąbrny uczniu.

 

Podrzucam jeszcze jeden kadr – jeśli nikt nie zgadnie, to jutro rano wrzucę coś łatwiejszego.

 

Jak ja ostatnio próbowałam napisać coś lekkiego z czarnym humorem, to wyszła mi prawie Zbrodnia i kara xD

Minuskuło, mam to samo. Chyba że przy czytaniu zapomnę, że tekst ma być śmieszny, to wtedy czasem się uda!

Łosiot, na razie jeszcze siedzisz cicho w kąciku. I dostajesz linijką po łapach za oszukiwanie! :D

Dobra, dodaję podpowiedź – wbrew pozorom to horror, wyszedł parę lat temu.

Hmm, na zagadkę książkową zupełnie nie mam pomysłu, na zagadkę filmową w sumie też nie, ale spróbujemy.

 

Walc z Baszirem. Zaciągnęli mnie na to jeszcze w szkole, jeden z nielicznych filmów, które mi się spodobały. Nastrój zdecydowanie niepowtarzalny, pamiętam po latach.

Fun, konkurs na Twoją cześć ogłosili! Tematyka niezbyt moja, ale anonimowość zawsze na propsie, coś tam się poczyta :)

Ja też zostawiam na razie śledzia, bo jeszcze nie wiem, jak mi wyjdzie.

 Ja też dziękuję wszystkim za świetny wieczór :) Mam nadzieję, że mimo odległości uda się jeszcze czasem spotkać.

Specjalne podziękowania dla Belli (ugościłaś nas po królewsku <3) oraz dla Nevaza za przywózkę i NWM za odwózkę (lubię deszcz, ale naprawdę nie chciałabym wracać wczoraj piechotą :p).

Kraków i Katowice zepchnęli nas na dół, to ja tylko wszystkim przypomnę, że to już JUTRO. O(koło) 17 w Białym Domu ;)

Dogs, jeśli pytasz o start autem to nie wiem, ale powiem Ci za to, że chyba nie będziesz jednak musiała jechać w bagażniku :p Ostatecznie wyszło, że zarezerwowałam sobie nocleg w samym Baninie, więc podjadę sobie wcześniej busem, żeby zostawić tam rzeczy.

Jak ktoś za głośno będzie krzyczeć na Arnubisa, to knebelek i do bagażnika :D Tensza, a męża bierzesz?

17 chyba będzie w sam raz. A jak to dokładnie jest, Bella, tam do Ciebie trzeba jakimś konkretnym autobusem dojechać?

Cieszę się, że parę osób zwróciło uwagę na końcówkę, bo dla mnie był to chyba najmocniejszy/najbardziej zapadający w pamięć element opowiadania. Bo owszem, wcześniejsza część jest straszna, ale w jakiś sposób przywykło się do czytania czy oglądania podobnych scen. A te ostatnie zdania wywołują zupełnie inny rodzaj przerażenia; mieszankę emocji, których nie potrafię nawet nazwać.

Ogólnie właściwie nie planowałam czytać, weszłam tylko z ciekawości, zobaczyć, co wrzuciłeś. Ale poleciało. Po części na pewno dlatego, że styl masz dobry, angażujący, po części – bo cały czas było gęste. I o ile ogólnie lubię, jak w opowiadaniach jest syf i beznadzieja, o tyle tutaj, w takim stężeniu, nawet dla mnie było już tego trochę za dużo. Cóż, nie mogę powiedzieć, że nikt nie ostrzegał – pamiętam, jakie masz pisarskie upodobania i mimo wszystko po następne teksty pewnie też sięgnę.

Nie zapomniałam o temacie – podbijam, bo 15 coraz bliżej.

Super, że uzbierała się tak zacna ekipa :) Minuskuło, szkoda, wypijemy za Ciebie. Jakbyś jednak zabalowała w Gdańsku trochę dłużej, to wpadaj!

Zostały w sumie dwa tygodnie z kawałkiem, więc trzeba się chyba zacząć zgadywać co do godziny i miejsca. Tylko może najpierw niech się Bella wypowie – jak tam możliwości u Ciebie? Myślę, że wszyscy chętnie przyjmą zaproszenie, jeśli aktualne. Z ciekawości aż zajrzałam do zeszłorocznego wątku i widzę, że wszyscy podzielają zdanie Nevaza :)

Może ktoś jeszcze chce się przyłączyć do piwerka?

Dzięki, kochani :) Niech Wam czajnik w herbacie wynagrodzi (a kawa zostanie dla mnie hue hue).

A kojarzy ktoś może taki artykuł o kilku głównych motywach fabularnych? Nie chodzi mi o klisze, tylko o najpopularniejsze schematy, na których oparta jest często cała fabuła (np. bohater kogoś ratuje, bohater chce się zemścić). Natrafiłam kiedyś na coś takiego w necie i wydawało mi się nawet przydatne na początkowym etapie planowania powieści, ale teraz nie mogę tego znaleźć.

Klimatyczny tytuł. Forma taka creepypastowa, choć zdecydowałaś się jednak budować inny nastrój. Nazewnictwo miejsc kojarzy mi się z grą, którą miło wspominam. Ogólnie ćwiczenie całkiem udane :)

Kam, przekonałaś mnie, teraz to muszę przeczytać :D Ale Wiktor się chyba nie obraziła i na następnym spotkaniu normalnie wypije (ew. wyleje) ze mną imbirowe piwo – co nie?

Wiktorio, opka co prawda nie czytałam, ale widziałabym Cię w roli tytułowej :p

Ale jak to, tak szybko?! :ooo

Gratulacje dla wszystkich! Aż wstyd, że chyba żadnego konkursowego opowiadania nie czytałam. Będę musiała nadrobić, jak tylko ogarnę życie :)

Wik, a Ty to w ogóle ostatnio szalejesz, szacun.

Przy czytaniu byłam sceptyczna, bo “łeee co tu można wymyślić nowego”. A jednak :D Mogłam się w sumie spodziewać, że takiego zwykłego tekstu byś nie wrzucił :p 

Te YMYL-e to poproszę na końcu, bo na tym akurat się nie znam. Ale po kilku piwach mogę się znać. Niestety kamieni raczej nie przebijemy, to już na zawsze pozostanie klasykiem :D

Beryl → Niee, wiesz, to będzie trochę nie w porządku w stosunku do innych, z takim falstartem wyskakiwać… ;D

 

Święte słowa, Wolfie! A w ogóle to musimy pogadać o słowach kluczowych :p 

Gratuluję wszystkim! Fajny konkurs i wiele ciekawych podejść do tematu.

Staruchu → Eee, ujmę to tak – są szanse, że zdążę do tego czasu dostać hajs za pierwszą :D I kupić sobie laptopa do pisania drugiej. I to chyba tyle. Łap innych!

 

Brightside → I może jeszcze z tym plecakiem, co masz taki sam? :D Jak poczekasz ze mną na autobus, to przybędę!

 

Hmm, tak sobie myślę, że jeśli powstanie kiedyś nowa strona i będzie się dostawało powiadomienia, gdy ktoś o tobie wspomni, tak jak na fejsie, to ja zmieniam nick na Piwo. Słyszałeś, Berylu? Zaklepuję! :p

O, na piwo się zgadujo, trzeba się odezwać! Wstępnie chyba bardziej mi pasuje ten kwiecień. Ale tylko dlatego, że w maju parę weekendów mam pozajmowanych i muszę sobie jeszcze przypomnieć, co 11 robię albo – mam nadzieję – czego nie robię.

Gratuluję zarówno podium, jak i wszystkim, którzy dostali się do plebiscytu. Osobiście jestem bardzo zadowolona z wyników, naprawdę świetne opowiadania. Gratki też dla Cienia za narastające emocje podczas plebiscytu i ogłaszania wyników – kilka godzin temu weszłam na stronę tak o, z przyzwyczajenia, zobaczyć co słychać, a skończyło się na odświeżaniu co sekundę, gdy dochodziła już północ :)

Hrabio, nie masz litości!

 

BTW Sądząc po minie, Cyklo na bank coś knuje. Pewnie trzymała to wino/piwo/whatever, żeby je wylać Wiktorowi na nogi.

Gratulacje dla Was obu! A okładka magiczna, kojarzy mi się z “Tajemniczym ogrodem”.

My się tu wszyscy ostatnio jacyś towarzyscy robimy. Za moich czasów (heheszki) to były dwa spotkania w roku na całą Polskę, a teraz nagle dwa w miesiącu na jedno miasto… Nie żebym narzekała, oczywiście.

Ludzie, wolniej trochę, odetchnąć nie dacie! (zwłaszcza portfelowi)

A, w sumie… skoro i tak już mnie rozgryźli, że jestem na portalu tylko dla piwa, to co mi tam :D Nie wiem jeszcze, czy będę wtedy we Wrocku, ale jeśli zbierze się jakaś ekipa, to grzech takiego ważnego dnia nie świętować.

Czy ktokolwiek z tych najwytrwalszych przeżył wczorajsze spotkanie? Bo coś podejrzanie tu cicho.

Cieniu :D

 

Żongler → Ależ gdzie tam, chętnie pohejtowałabym z Tobą znowu wszystkie książki po kolei ;) Ale wspomnisz jeszcze moje słowa! 

A tak serio to Pyrkon jest fajny, ale faktycznie lepiej jechać w grupie, żeby cieszyć się ludźmi i rozmachem imprezy, a nie liczyć, że może cudem uda się dostać na jakiś ciekawy punkt programu. Ja w tym roku póki co nie mam w planach, ale kwiecień to odległa przyszłość, więc niczego nie wykluczam.

Wybrany, bo tematyka jednak mi bliższa. Może drabble nie jest jakiś bardzo odkrywczy, ale lubię wszelkie zabawy z odwracaniem ról czy zmienianiem perspektywy. Nie widzę tu, co prawda, fantastyki, ale dość gorzki klimacik i pewna refleksyjność to rekompensują.

Pasterze ogólnie też w porządku, ale jakoś mnie nie kupili. I faktycznie za dużo paczenia.

Żonglerko droga, nie trzeba jechać do Poznania, żeby poczuć pyrkonową atmosferę. Przejdź się po mieście przed niedzielą niehandlową, znajdź największą kolejkę, postój w niej z godzinę, a potem wyjdź ze sklepu i znajdź następną. Jeśli spędzisz tak cały dzień, to prawie tak, jakbyś zaliczyła Pyrkon!

Dziewczyny dobrze prawią, w miesiąc to mogłyby Ci odpisać najwyżej selfpuby ;) Wow, miło mi bardzo :)

Gratki, Wisielcze! Moc jest z Tobą, to teraz jeszcze czekamy na książkę :D A kryminały ogólnie fajna rzecz, nawet jeśli nie ma w nich fantastyki.

Tobie też gratuluję, Drakaino!

Brightside nieźle kombinuje – jak ostatnio liczyłam, to miałam w życiu jakieś dziesięć rodzajów prac dorywczych :D Niestety z moim antytalentem kulinarnym robiłam najwyżej tościki w kawiarni, więc nie wiem, czy będę w stanie pomóc. W każdym razie na pewno bardziej niż przy pytaniu o uczelnie techniczne :D

Count, zdobądź się na czyn społeczny i zatańcz, inaczej Wiktor dalej będzie męczyć biednych cywili :( Werweno, wpadaj koniecznie!

Czy naprawdę w tym wątku też muszę zadeklarować się pierwsza? Potem będzie, że pijaczka…

Nowa Fantastyka