Profil użytkownika

Rocznik ‘91. Biolog, naukowiec.

Zmieniłbym miasto zamieszkania, ale nie mogę :’(.


komentarze: 16, w dziale opowiadań: 12, opowiadania: 7

Ostatnie sto komentarzy

Przyznaję, że nie mam głowy do wyszukiwania błędów językowych, gdy daję się porwać opowieści. A w przypadku twojego opowiadania przyszło mi to bez problemu. Mam natomiast kilka uwag do fabuły, czy świata przedstawionego.

Piszesz dobrze (o czym świadczy liczba przyznanych piórek, jeszcze ze dwa i spokojnie będziesz mogła zacząć fruwać smiley), więc jesteś w stanie bez problemu zainteresować czytelnika historą w gruncie rzeczy prostą i nudną (i z rozbrajającą szczeroscią muszę stwierdzić, że sam nie wiem, czy to, co właśnie napisałem jest krytyką, czy pochwałą; pewnie tym i tym po trochu). Myślę, że opowiadaniu ciąży fakt bycia częścią (potencjalnej) większej całości, czuć ten brak samodzielności. Twój tekst wydał się mi czymś pomiędzy opowiadaniem, a pierwszym rozdziałem, czy też prologiem.

Dalej mam pewien problem z postacią Rukka. Wedle Fiss jest diabłem wcielonym, ale nic w jego zachowaniu tego nie sugeruje. Dla mnie sprawiał wrażenie sympatycznej ciepłej kluchy. Powstaje przez to pewien dysonans.

Mój ostatni problem już wspomniała Reg. Z jednej strony z opisów wyłania się świat przedstawiony przywodzący na myśl końcówkę średniowiecza lub wczesne okresy nowożytności, a z drugiej pojawiają się kawa i papierosy, które zdecydowanie bardziej kojarzą się z XIX wiekiem.

Za to duży plus masz u mnie za scenę seksu. Z jakiegoś powodu nie jestem wielkim fanem seksu w literaturze, a już zwłaszcza w fantastyce, gdzie bardziej kojarzy mi się z fanserwisem w stronę napalonych nastoletnich chłopców, ale twój opis był elegancki i mało sztampowy.

Lubię też historie, gdzie to, kolokwialnie mówiąc, baba ma jaja więc masz ode mnie kolejny plus za postać Zorii i fakt, że to ona jest siłą sprawczą opisanych wydarzeń.

Ale co innego szczegóły, o które zawsze można dopytać kogoś bardziej obeznanego w temacie, a co innego główna oś fabularna.

Prawda, niemniej samo opowiadanie ma być science fantasy osadzonym w totalnie wymyślonym świecie, a bohaterowie mają się zmierzyć z czymś fantastycznym, więc potrzebuję tylko ogólnych informacji, by mieć jako taki punkt odniesienia. Chodzi mi o coś w rodzaju mobilizacji w nagłej sytuacji kryzysowej kalibru, dajmy na to, groźby przerwana tamy i zalania pobliskiego miasteczka.

Bolly

A jaki okres historyczny?

Sorry za brak uściślenia. Współczesność.

Osobiście odradzałbym opieranie osi fabuły na czymś, na czym się nie znasz. Pamiętam z Weryfikatorium takiego chłopaka, który koniecznie chciał pisać o wojnach, żołnierzach i wielkich imperiach, no i czytać się tego nie dało, bo wychodziła mu niezamierzona parodia.

Zdaję sobie z tego sprawę. Niemniej opowiadanie ma być przede wszystkim ćwiczeniem, a jeśli będę dalej pisał, to na pewno w końcu przyjdzie czas, gdy będę musiał napisać o czymś, na czym się nie znam. Tak więc fajnie będzie jeśli teraz wyjdzie mi to wszystko przekonująco, jak nie – trudno, jeszcze się uczę :).

Powracam po przerwie dłuższej niż bym chciał (spowodowanej przeprowadzką zagranicę, rozpoczęciem doktoratu i związanymi z tym perypetiami) i, bez owijania w bawełnę, potrzebuję pomocy.

Planuję opowiadanie i jak bardzo bym się nie starał, wychodzi mi że bohaterem musi być dowódca wojskowy. A ja o wojskowości, czy dowodzeniu nie mam najbledszego pojęcia. Polecilibyście jakiekolwiek źródła internetowe, co bym mógł się dokształcić i nie zrobić z siebie idioty?

Będę dozgodnie wdzięczny :)

Bolly:

Dzięki za pozytywną opinię.

Może spróbuj popracować jeszcze nad zakończeniem? Tekst możesz przecież edytować do woli.

Niby mogę. Niemniej, o ile wiem, Poczekalnia służy do wrzucenia tekstów gotowych (a przynajmniej uznanych za takie przez autora). To Betalista chyba służy do szlifowania opowiadań pod okiem innych użytkowników. Pewnie kiedyś z niej skorzystam.

W tym kontekście uważam, że poprawianie tego tekstu jest… nie fair? Po prostu powinienem przyjąć krytykę na klatę, wyciągnąć z niej wnioski i nie popełniać tych samych błędów w przyszłości. Sam szort zaś powinien pozostać taki jaki jest, jako świadectwo drogi, którą być może przebędę. Zobaczymy.

Widziałem twojego drugiego szorta i też był niezły. Wydajesz się mieć dryg do takich krótkich, niby przewidywalnych, ale jednak sympatycznych ciarkorodnych historyjek, więc nie zniechęcaj się i nie przejmuj za bardzo głosami krytyki.

Jak pisałem wyżej, horror wybrałem, ponieważ wydawał mi się najlepiej pasującym do szorta rodzajem fantastyki. Ja horrorów nawet nie czytam ;).

Przyzwoicie napisane, nie mam do czego się przyczepić. Za to zakończenie jest bardzo banalne i przewidywalne. Od samego początku byłem pewien, że szorcik jest zapisem sesji RPG rozgrywanej przez dzieciaków. Jeszcze ta mama wołająca na obiad, brr…

Dziękuję wszystkim za komentarze. Zebrałem zasłużone baty za zakończenie, cóż, to dobra lekcja na przyszłość. Z wulgaryzmami też przyhamuję.

 

reg:

Tego popołudnia Adam zasnął pijany przed telewizorem. Obudził się wieczorem. Telewizor był wyłączony… ―> Nie brzmi to najlepiej.

Zdaję sobie z tego sprawę, ale ciężko o dobry synonim dla telewizora. Kineskop, ekran brzmią w tym kontekście sztucznie, przynajmniej dla mnie. Resztę błędów zaraz poprawię.

Dominiku, ależ zaglądaj codziennie – czytaj opowiadania innych i komentuj je! W ten sposób też się uczysz, też poprawiasz warsztat. ;)

Ojej, źle się zrozumieliśmy (albo lepiej: ja się nieprecyzyjnie wyraziłem). Nie zamierzam nigdzie znikać. Postaram się komentować poczekalniowe teksty (póki starczy mi czasu), czytam te opiórkowane, wyciągam wnioski. Po prostu przez jakiś miesiąc nie zamierzam wracać tutaj z żadnym nowym tekstem, bo następny w kolejce musi swoje odleżeć. Chyba że po drodze urodzi się jeszcze jakiś szorcik.

Pracy przede mną sporo, mam tylko nadzieję, że motywacji i czasu wystarczy.

Mytrix, None, dzięki wielkie za komentarze.

Błędy poprawione, więcej grzechów nie pamiętam.

Mytriksie:

Jakiś pomysł, choć nienajlepiej napisany – jest. Interpunkcja szwankuje.

Masz na myśli stronę językową (gramatyczną, stylistyczną, etc.) czy może realizację pomysłu na poziomie bohaterów i fabuły? Za mistrza interpunkcji (czy też ogólnie języka polskiego) nigdy się nie uważałem i chciałbym wiedzieć, czy moja pisanina jest znośna na poziomie językowym.

Bohater (a Anka nawet bardziej) niesympatyczny… nie to nie to, tępawy? No taki stereotypowy koksu?

Wow, jest lepiej niż sądziłem, bo mnie się zdawało, że bohater jest pozbawiony charakteru (jest to szerszy problem moich tekstów, który niedawno sobie uświadomiłem i aktualnie próbuję go rozwiązać)

HahahahahahAhhahaHaHAHAHA

"…a to, co przeczytał, wypaliło mu oczy." To zdanie wybrzmiało bardzo, ale to bardzo, jakbyś zwałę na koniec pocisnął :D

Ekhm… no… tak, jakby to ująć… Zupełnie przypadkiem niechcący mogło tak się zdarzyć, że byłem nieco świadomy naodwalsiętości zakończenia. Na swoją obronę mogę powiedzieć, że w trakcie pisania zakończenia nie domagałem umysłowo i to niedomaganie przeciągnęło się aż do momentu umieszczenia szorta tutaj.

Horror ciężko pisać w szorcie – dużo lepiej wypada w dłuższych opowiadaniach. Bo horror to klimat, oczekiwanie, napięcie.

Nie zgodzę się. Horror ma to do siebie, że element fantastyczny (w tym przypadku grozy), nie musi być w żaden sposób logicznie uzasadniony, może się wziąć znikąd. Kluczem jest tylko właściwe obudowanie go klimatem. Świetnym przykłądem takiego podejścia są “Sztalugi”, które już trafiły do Biblioteki :).

None:

Początek interesujący. Dobrze napisany, stopniowo budjesz nastrój, zbudzasz ciekawość. Jest nieco kafkowsko – zwykły człowiek mierzący się z groteskową, niewytłumaczalną sytuacją. Podobało mi się to.

Ach, jej, jej, porównanie do Kafki, chyba się zarumienię. Zapewniam, że gdybym miał Kafkę w głowie podczas pisania (a przez moment się zastanawiałem, czy nie uczynić innych postaci totalnie obojętnymi na postępujące zmiany ręki), to zakończenie byłoby zdecydowanie lepsze. A tak – wyszło jak zwykle.

Podsumowując moje dwa szorciki dotychczas zamieszczone na tym zacnym forum: pierwszy miał kiepski początek, ale za to niezłe zakończenie, drugi ma niezły początek, ale zakończenie jest do bani.

Wiecie co to oznacza?

Werble.

Tak! Cross-over!

I jak znam świat skończy się tekstem z kiepskim początkiem i kiepskim zakończeniem i szlag trafi cały wysiłek :(.

 

Ok, na razie dam sobie spokój z szortami. Widzę, że muszę popracować nad bohaterami, prowadzeniem fabuły i zakończeniem. Skupię się więc na pisaniu wspomnianego we wstępie opowiadania i, jak szczęście dopisze, wrócę tutaj za miesiąc. Do tego czasu nie będę was już niczym katował.

Chyba że przyjdzie mi do głowy jakieś kiczowate zakończenie, wtedy przybiegnę natychmiast :D.

 

Tak jak pisała MaSkrol – końcówka odrobinę zawodzi. Podejrzewam, że prozaiczność konkurencji była w pełni sposób zamierzona, niemniej ja użyłbym nieco bardziej abstrakcyjnego pojęcia, jak np. “Niewidzialna Ręka Rynku”. To brzmi jak wyznanie dla samego Wielkiego ;). Żart z Bieszczadami może brodę ma, ale działa dla mnie bez zarzutu.

Tekst być może byłby ciekawy, gdyby był dłuższy. To, co zaprezentowałeś, jest po prostu opisem pomysłu na utwór, a nie utworem samym w sobie. Co gorsza, lektura pozostawiła mnie z szeregiem pytań:

  1.  Jaka jest nienaturalna droga prokreacji?
  2. Dlaczego “nienaturalna” prokreacja miałaby spowodować rozerwanie duszy i ciała?
  3. Czy takie rozerwanie nie objawiłoby się jakoś w charakterze niepełnej osoby, jej zachowaniach etc?
  4. Jakie były relacje duszy i ciała? Jakie funkcje pełniło ciało, a jakie dusza?

Bez odpowiedzi na te pytania tekst można streścić tak: “Kiedyś ludzie składali się z duszy i ciała. Teraz składają się tylko z ciała, ale nic to nie zmieniło”.

Szybkie pytanie. Chcę utworzyć zdanie w którym zawieram informację, że ktoś ma sto pięćdziesiąt lat. Zdanie ma się zaczynać tak:

Ze stupięćdziesięcioma/stopięćdziesięcioma/sto pięćdziesięcioma latami na karku…

Która z tych trzech form jest prawidłowa? Stawiam na pierwszą, ale nie jestem pewien.

Przewidywalność była efektem wstępnych założeń. Niemniej cieszę się, że tekst nadaje się do czytania. Na następny raz postaram się o coś nieco bardziej klasycznego, z akcją i może jakimś twistem :).

Narracja momentami męcząca, głównie za sprawą sporej liczby zaimków i powtórzeń. Niektóre być może zamierzone, ale inne wypadało by usunąć. Niektóre można zaimki można całkowicie wyciąć bez utraty sensu zdania.

Czyli klasyka gatunku u młodego, aspirującego – zaimkoza. Pozwoliłem sobie kilka(naście) wyciąć, mam nadzieję, że nie popełniłem jakiegoś faux pas. Tytuł też poprawiłem.

 

Do dopracowania pozostają technikalia – powtórzenia i nadmiar zaimków. Niecałe 5k, ale wkradło się trochę wodolejstwa.

No proszę, czyli jednak mam talent. Bo żeby lać wodę w szorcie, to talent mieć trzeba.

 

Ogólnie rzecz ujmując, bardziej celowałem w formę i nastrój niż fabułę. Stąd pasywny główny bohater (choć tak naprawdę to uwodzicielka grała pierwsze skrzypce, on tylko pełnił rolę ofiary), bliżej nieokreślona towarzyszka, nadmiar zaimków i powtórzeń. No cóż, najwyraźniej przestrzeliłem. Obiecuję poprawę na przyszłość.

Nowa Fantastyka