Profil użytkownika


komentarze: 42, w dziale opowiadań: 38, opowiadania: 19

Ostatnie sto komentarzy

Hej, tekst mnie zainteresował i czytało się dobrze (kilka uwag/propozycji, ale oparte głównie o moje “widzi mi się” i odczucia przy czytaniu, można olać :p). Dobrze rozumiem, że samoistne i nienaturalne poruszanie się kości/mięśni/ścięgien pacjenta miało wskazywać na jego kompletny brak kontroli nad ciałem, które samo łamało się i rwało do naprawiania rzeczy, nawet jeśli umysł nie do końca chciał?

 

Pacjent wykazuje chęć współpracy i regularnie przyjmował dotychczas przepisane leki,

kropka zamiast przecinka?

 

Jego lodowatemu wzrokowi nie dało się uciec, puste, zimne, wręcz szklane oczy podążały nieubłaganie za kimkolwiek kto próbował go powstrzymać.

może coś w stylu “Jego lodowatemu wzrokowi nie dało się uciec; puste, zimne, wręcz szklane oczy pacjenta podążały…”?

 

Skóra blada i marmurkowana, poprzecinana cienkimi czarnymi żyłkami, żyłkami nie pokładającymi się z niczym co można by znaleźć w podręczniku do anatomii.

to drugie żyłkami chyba niepotrzebne

 

 

hej, poproszę Gdzie się podziały zagubione gwiazdy.

Przyjemne i zgrabnie napisane :) Bardzo podoba mi się pomysł na podzielenie tekstu na kolejne iteracje pętli. Nie czepiam się kodu i chowam widły do szafy, jedynie przy

Brandon_choice = c("choice_no.1" = 'kill', "choice_no.2" = 'kill', "choice_no.3" = 'kill',…)

wydaje mi się, że chodziło Ci o przypisanie wartości do zmiennej, a więc "choice_no.1" i kolejne “choice_no.x” nie powinny znajdować się w cudzysłowach (wtedy byłyby zwykłymi łańcuchami tekstowymi, a nie zmiennymi). Być może się mylę (niezliczone są języki programowania), wtedy przepraszam – oraz przepraszam za czepianie się, po prostu rzuciło mi się to w oczy :p Nie zmienia to faktu, że tekst jest świetny. Gratuluję biblioteki!

Bohaterscy Bliźniacy,  Berlin 1866

 

STRONA A JABŁKA

Agni

Apep / Apophis: https://en.wikipedia.org/wiki/Apep

Bohaterscy Bliźniacy: https://pl.wikipedia.org/wiki/Ixbalanque_i_Hunahpu

Durga: https://en.wikipedia.org/wiki/Durga  

Ekajati: https://en.wikipedia.org/wiki/Ekajati

Enki

Hanuman

Hera

Jacheongbi: https://en.wikipedia.org/wiki/Korean_mythology#Segyeong_Bonpuri

Kanaloa: https://en.wikipedia.org/wiki/Kanaloa

Łada

Maui: https://en.wikipedia.org/wiki/M%C4%81ui_(M%C4%81ori_mythology)

Nodens (powrót na listę)

Rama/ Sita

Tezcatlipoca: https://en.wikipedia.org/wiki/Tezcatlipoca

Tlaloc

Toutatis: https://en.wikipedia.org/wiki/Toutatis

Weles

Zahak: https://en.wikipedia.org/wiki/Zahhak

 

STRONA B JABŁKA

Memfis (Egipt) 1300 p.n.e.

Sparta 404 p.n.e.

Persepolis 331 p.n.e.

Judea 73 (n.e.)

Akwizgran 814

Florencja 1350

Kraków 1574

Kraków 1901

Japonia 1603

Tasmania 1642

Warszawa 1655

Londyn 1688

Królewiec 1781

Bordeaux 1793

Caracas 1812

Berlin 1866

Madagaskar 1896

Kapsztad 1900

Jerozolima 1968 (wróciła na listę)

Gratulacje zwyciężczyni, pozostałej dwójce na podium i wszystkim innym wyróżnionym!! :)

Dziękuję Finkla, przepraszam że odpowiadam tak późno :) Co do kości, zgadzam się!

To dopiero był rollercoaster emocji, od (niby) martwego dziecka po jeża wcinającego wiórki kokosowe. Sam wiórków nie lubię, ale może jeże lubią – w końcu, czy taki jeż zaprzeczy? :p A napisane bardzo fajnie!

 

Tłuste od masła palce lekko ślizgają się na myszce.

Aż mnie coś zabolało :p 

 

A mnie się tekst podobał. Napisane bardzo lekko, przystępnie ale i ładnie, bardzo miło się czytało. Łatwo się domyślić, dokąd tekst zmierza (w końcu, jak już zauważono, Ameryka to nie jest), choć osobiście obstawiałem, że główny bohater wymazał się z egzystencji i skończył jako duch – więc, w sumie, wywiodłaś mnie w pole :p Mimo tego, podobało mi się! 

 

Jest ładnie nakreślony świat, mocny element fantastyczny, science-fiction, horrorowy a i nawet moje ukochane postapo :p Bardzo fajne opisy natury i miejsc, widać, że to Twój konik. Folk-horror udany, choć bardziej intrygował niż straszył, przynajmniej mnie :) 

Co do zakończenia, bardziej przypadła mi do gustu wersja alternatywna, choć pierwszej tez niczego nie brakowało. No i coś w tym jest, ze brak tu jakiegoś oczywistego morału, ale czy wszystko musi mieć morał? ;)

Tak, jak pisał Corrinn: biała kredka w odpowiednich rękach jest potężnym narzędziem, ale zgadzam się, że w nieprofesjonalnych rękach często pozostaje niewykorzystana – ot, choćby moich :)

 

… żółta była matką wesołych słońc…

ładnie to brzmi ;)

 

Co do zakończenia: ja bym je kompletnie obrócił. Niech uratowany żuczek zrobi coś dobrego, kogoś uratuje, coś stworzy… Jakby się biała kredka o tym dowiedziała, to dopiero by się ucieszyła :)

maciekzolnowski cieszę się, że się tekst spodobał :)

 

wartko i potoczyście myśli Twe i słowa układają się w prawdziwą literaturę przez duże “L”

 

:O wow, bardzo mi miło!

maciekzolnowski dziękuję, ale warto zaznaczyć że tekstowi wiele pomogli inni użytkownicy forum, bez nich prezentowałby się znacznie gorzej :) nie mniej, dziękuję!

Tekst naprawdę mi się podobał, a większość niedociągnięć – choć nie jest ich wiele – można wytłumaczyć małą ilością miejsca na rozpisanie się (4000 znaków boli). Duży plus za oryginalność i pomysł, oraz za zbudowanie świetnego klimatu. Gratuluję zasłużonej biblioteki! :)

Przeczytałem Twój tekst cztery razy, bo po pierwszym jego czytaniu uparłem się, że jest w nim coś więcej, czego nie wychwyciłem (i słusznie, bo za pierwszym razem nieźle się pogubiłem :p). I po czwartym razie utrzymuję, że tekst ma w sobie to coś.

 

Na początek chciałbym pochwalić sposób, w jaki opisałeś myśli głównego bohatera. Kiedy już zrozumiałem, czym ów bohater jest, doceniłem pierwszą część tekstu (choć dopiero za drugim czytaniem!) i przedstawienie jego wewnętrznej walki z samym sobą: szukanie jakiegokolwiek innego wytłumaczenia, niż tego oczywistego, choć okrutnego. To samo tyczy się jego reakcji po usłyszeniu wyroku z ust informatyka oraz jego rozpaczliwej próby chwytania się nadziei i szukania winy w optyce czy karcie graficznej (swoją drogą, dobry strzał – zepsuta grafika może stać za artefaktami :p). 

 

Teraz trochę narzekania. Jak już pisałem, tekst czytałem cztery razy i wciąż nie jestem pewny, czy wszystko dobrze zrozumiałem (choć z drugiej strony, może w ogóle go nie zrozumiałem? :D). Osobiście, największą i właściwie jedyną poważną trudnością był motyw Kingi i Maciusia. Tak jak ninedin, miałem kłopot ze zrozumieniem następującego fragmentu: 

 

Choć póki co nie byli niczym więcej niż kawałkiem papieru wypełnionym milionami pikseli.

 

Jeśli dobrze zrozumiałem resztę tekstu, to głównego bohatera oraz dzieci (zakładam, że to dzieci? jeśli tego nie przeoczyłem, to nigdzie w tekście nie jest to zaznaczone, ale jakoś ładnie leży mi to w kontekście) ze zdjęcia łączy jakaś relacja, znają się i mieszkają ze sobą. Dzieci istnieją, być może są teraz w domu, natomiast główny bohater wspomina je, patrząc na ich zdjęcie. Takie wnioski wyciągnąłem po interpretacji końcowych fragmentów szorta. Natomiast, po interpretacji powyższego fragmentu solo, miałem wrażenie że dzieci nie istnieją, a zamiarem głównego bohatera jest ich stworzenie lub… zrobienie? :p 

Tak więc poniższy fragment można by nieco skorygować:

 

Choć w tej chwili nie byli niczym więcej, niż kawałkiem papieru wypełnionym milionami pikseli.

 

lub w ogóle przepisać na czysto:

 

Choć w tej chwili nie byli niczym więcej, niż milionem pikseli na kawałku papieru.

 

 Powtarzam, jeśli moja interpretacja wątku dzieci jest błędna, to przepraszam za zbędny słowotok i nadinterpretację :p

 

Na koniec, kilka uwag: 

 

– Panie, Michale… – zaczął…

Ten przecinek chyba zbędny.

 

Sterczałem jak idiota, a cały świat pieprzną.

Ktoś tu zjad Ł :p 

 

i limit znaków nie jest aż tak obowiązkowy, to tekst jest ćwiczeniem i przekracza limit znaków

Ja bym szczęścia nie próbował, wilki gryzą. Zgadzam się, że 4000 znaków to trochę mało i ciężko jest upchać zadowalającą ilość treści w takiej formie, ale hej! – zasady to zasady. 

 

Podsumowując ten wywód: przykułeś mnie na pół godziny czytania i analizy oraz prawie godzinę pisania komentarza, który zdążył się dwa razy usunąć po niechcianym odświeżeniu strony, choć tekstowi przydałaby się jeszcze polerka :p Liczę, że mądrzejsi ode mnie się udzielą i również pomogą. Powodzenia!

W połowie tekstu poczułem, że końcówka mnie zaskoczy – i zaskoczyła :D Szort bardzo miły w czytaniu, klimatyczny, może również skłonić do refleksji. Nawiasem mówiąc również miałem kiedyś pomysł na tekst o ostatnim człowieku na świecie, ale wątpię żeby udało mi się to napisać tak zgrabnie jak Tobie. Gratuluję udanego debiutu! 

Dziękuję Nir za przeczytanie oraz uwagę. Cieszę się, że się spodobało :)

Bardzo klimatyczne, podobało mi się :) Jedyne dwie uwagi: 

 

…chochliki o żabich twarzach i błoniastych szponach

Sprawdziłem i jest to chyba poprawne, ale jakoś mnie to ukłuło w oczy. Nie mam niczego przeciwko błonom i szponom, lecz można by to nieco rozdzielić, np. “błoniastych łapach i ostrych szponach”. 

 

wśród błotnistych topieli mieszkanie swe miały Utopce.

Wydaje mi się, że jednak nie powinno się zapisywać “utopców” z wielkiej litery, ale to już chyba czepianie się z mojej strony :p

Krótkie i przyjemne w czytaniu :) Sugerując się na szybko przejrzanymi komentarzami przeczytałem najpierw tekst, a dopiero potem wierszyk – i zgadzam się z przedmówcami. Wiersz faktycznie można by podzielić na dwie części, umieszczając drugą część po reszcie tekstu, choć moim skromnym zdaniem, gdyby cały wiersz znajdował się za główną częścią tekstu, szort również nie utraciłby na uroku. 

Podsumowując jednak: podobało mi się, dobra robota! :p

Podobało mi się, bardzo przystępne i przyjemne w czytaniu, a i również całkiem zabawne – może także przez osobistą sympatię do potworasów Lovecrafta :)

Może trochę zbyt nagle zakończone, nie szkodziłoby jeszcze czegoś dodać tuż przed końcem opowiadania. Co do Bieszczad – brak zastrzeżeń. Inni mogą, to Cthulhu też!

Wilk który jest ciekawy cytat :) Przy okazji (bo bez bicia przyznam, że wcześniej zapomniałem dopisać :p) – obserwacja co do zdjęć faktycznie może skłonić do zastanowienia.

Trochę stereotypowe – w wielu tekstach przedstawia się młodych, dziwiących się światu za czasów starszych pokoleń, a w rzeczywistości młodzi nie mają raczej aż tak wielkiego problemu ze zrozumieniem, że świat się po prostu zmienia :)

Minimalnie uwag:

– OK, co już masz? 

 OK → Okej. 

Czego oczekujesz ode mnie?

Brzmi to jak Gothicowe “pokaż mi swoje towary” :p

Wydaje mi się, że napisane całkiem poprawnie i przystępnie – tyle, że nie śmieszy :( Ot, krótka bajka z prostym morałem. 

wilk-zimowy dziękuję :) Cieszę się, że się spodobało.

NoWhereMan dziękuję za opinię oraz za przydatne linki, na pewno z nich skorzystam :) 

Dziękuję, z poradnikiem się zapoznam :) 

drakaina przedmioty, o których mowa, to oczywiście elementy powstającej sztalugi – mogą to być, między innymi, właśnie kości. Spróbowałem fragment nieco skorygować :)

grzelulukas dziękuję :) 

Zgrzyta mi to bo dalej napisałeś: Będziecie wiązali, łączyli i przybijali odpowiednie przedmioty, mamrocząc przy tym bezsensowne słowa.

Tak, jak napisałem wyżej: wierzę, że przy braku innych opcji, decydując się na pozyskanie materiałów z własnego ciała, osoba taka zachowałaby “umiar” i “zdrowy rozsądek” z tym całym wyrywaniu własnych kości. Nie chodzi przecież o jakieś rytualne, własnoręczne pozbawienie się całego układu kostnego, a o ukończenie tytułowej sztalugi. Gorzej, jeśli ktoś ma krótkie kości :p 

Niemniej jednak rozumiem, że ten fragment jest nieco niezgrabny i może zakłuć w oczy. Zanotowane na przyszłość :)

 

Dziękuję regulatorzy, poprawiam :) 

Obyś Ty nie poczuł mrożącego krew w żyłach oddechu na karku, oby patrzący nie poczuł, że drętwieją mu nogi. –> Obyś ty nie poczuł mrożącego krew w żyłach oddechu na karku, obyś patrząc, nie poczuł, że drętwieją ci nogi.

Druga część zdania odnosi się do osoby patrzącej na obraz, tj. osoby która weszła na strych i odnalazła sztalugę, natomiast pierwsza dotyczy osoby “z obrazu” (adresata), która wyczuwa obecność czegoś po swojej stronie, a konkretnie za sobą – stąd “oddech na karku”. Postarałem się to zapisać nieco bardziej czytelnie :) 

Jeśli chodzi o genezę pierwszej sztalugi: celowo nie poruszałem tego tematu aby nie spłycić tekstu poprzez wyjaśnienie wszystkiego (lub też po prostu nietrafiony pomysł :p) i pozostawiając resztę do interpretacji własnej. Założyłem też, że narrator również nie wie, jak wyglądały początki kolekcji, więc sam nie porusza tego tematu.

Gdybym jednak miał na pytanie odpowiedzieć: niewywołany z imienia kolekcjoner zapewne skusiłby pierwszą osobę, być może artystę, obiecując utworzenie “dzieła nad dzieła”, tym samym zyskując pierwszy egzemplarz kolekcji. Potem wzrost liczby egzemplarzy byłby już wzrostem wykładniczym :) 

 

Dziękuję też Tobie, drakaina, również poprawiam :)

Przeskakujesz z liczby mnogiej na pojedynczą – źle to brzmi, do ujednolicenia. Albo, albo. Tak, pisanie w drugiej osobie jest trudne i zwodnicze ;)

Szczególnie dziękuję za tę uwagę, po ponownym sprawdzeniu tekstu zgadzam się, że muszę nad tym popracować :) Postarałem się ujednolicić tekst (celowo pozostawiając końcowy akapit niezmienionym, jako że jest on kierowany już nie do ogółu, lecz konkretnej osoby), jeśli coś pominąłem – proszę o wskazanie.

Co się tyczy wyrywania kości – wierzę, że osoba dostatecznie zaangażowana w taki “projekt” zachowałaby zdrowy rozsądek: upewniłaby się, że nie ma absolutnie żadnego innego budulca w pobliżu, a i wtedy zaczęłaby od najmniej istotnych przy takiej pracy kończyn :p

 

Dziękuję None, poprawiam co nieco :)

Boże uchowaj, aby nie były to dzieci. 

Chodziło tu o wpływ na osoby z otoczenia postaci oraz ich stratę, przechodząc od raczej nieistotnych osób, takich jak sprzątaczka czy właściciel budynku, przez partnera/partnerkę – a więc osobę bardzo ważną – i kończąc na dziecku, dla których postać-rodzic była połową świata. Narrator wyraził nadzieję, że nie ma dzieci, które ucierpiałyby w związku z jego (rodzica) zniknięciem, zapobiegając dodatkowej tragedii. 

Przyznaję, mogło to być mylące lub trudne do rozszyfrowania :) 

Nowa Fantastyka