Profil użytkownika

 

Na razie poza portalem można przeczytać moją “Tkaczkę” w antologii opowiadań:

https://www.beezar.pl/ksiazki/beza-wsrod-korzennych-ciastek?fbclid=IwAR3s7hT4rrJtXrm1iLJXMWmxIqeGC_tv1-LEKFjZrR0-l_JTMjm9W5VZifc

 


komentarze: 17, w dziale opowiadań: 15, opowiadania: 11

Ostatnie sto komentarzy

Bruce dziękuję ci pięknie za interpretację. Tekst miał właśnie troszkę prowokować do tego typu przemyśleń! Bardzo chciałam napisać coś o szczęściu zakazanym, takim które sprawia ból innym. Cieszę się bardzo że tekst ci się spodobał!

LanaVallen – dziękuję ślicznie za poprawki i chęć nominacji do biblioteki! Zaraz tekst poprawię i cieszę się, że ci się spodobał. Bardzo lubię motyw materializowania ludzkich emocji, stąd pomysł na peruki. Faktycznie jest dziwny, ale mam nadzieję, że przedstawiłam go na tyle sprawnie, że ta dziwność nie utrudnia czytania <3

I gdy oczy otworzę dech mi w piersiach zapiera, myślę sobie: a może księżycowa chimera?

Hej wszystkim!

Na początku chciałabym podziękować za wszystkie komentarze i dobre rady. Odpowiadam nieco po czasie, za co przepraszam, ale zaczął się właśnie semestr akademicki i zostałam nieco pochłonięta przez uczelniane sprawy. Pozwolę sobie odpowiedzieć wszystkim zbiorczo, by nie spamować komentarzami.

 

Niebieski_kosmita – dziękuję za wyłapanie powtórzeń i technicznych błędów. Tekst niestety poprawiałam sama i nie zdołałam zobaczyć wszystkiego. Następnym razem oddam tekst komuś do betowania i dopilnuję, by takich głupotek nie było.

 

Asylum – tobie dziękuję najbardziej, ponieważ twój komentarz był wnikliwy i bardzo mi pomógł. Mój problem często polega na tym, że staram się pisać na „brzmienie”, przez co mogą się pojawiać błędy logiczne i używanie słów niezgodnie z ich znaczeniem. Często umyka mi to podczas poprawek, więc dziękuję za pomoc.

R&R jak najbardziej Kalinę zauważyli, to jej się wydawało, że została niezauważona. Może faktycznie przedstawiłam to troszkę mgliście i niezrozumiale. Z przepływem czasu faktycznie wystąpił pewien problem, (chodzi o sprawę ze świtem), następnym razem bardziej zwrócę na to uwagę i postaram się wyeliminować takie nieścisłości. Mieszanie czasów gramatycznych również mi umknęło, najwyraźniej byłam dla siebie za mało krytyczna.

Odnośnie smyczka i „porwanego narzędzia” – chodziło o smyczek z pierwszej sceny. Rosa powiedziała „latawiec porwał smyczek”, schował go za koszulę i użył później, stąd użyłam frazy „porwane narzędzie”. Myślałam, że to oczywiste, że chodzi o smyczek z pierwszej sceny. Postaram się więc wyrażać bardziej jasno.

grali swoje pieśni

Duży skrót myślowy; gra się raczej utwory muzyczne, pieśni się śpiewa. 

To prawda, R&R grają i śpiewają jednocześnie, a chciałam to ująć w jednym zdaniu. Faktycznie troszkę głupio wyszło.

bohaterowie – fajnie byłoby, gdybyś silniej trzymała ich w cuglach, zwiewają Ci, szczególnie uciekła ci bliźniaczka, gdy zwiódł ją ciepły, melodyjny głos Latawca.

Tego zarzutu odrobinę nie rozumiem. Napisałam „mogłaby zakochać się w tym brzmieniu”. Chciałam tym pokazać, że ta bohaterka ma pewną słabość do demonów i dziwów. W dodatku jest kochanką „monstrum z lasu”, jest więc wyczulona na demoniczne sprawy, a przez związek z potworem, sama staje się jednym z nich. Chciałam pokazać, że los latawca nie był jej tak do końca obojętny, ale może faktycznie postać stała się przez to odrobinę niespójna. To nie tak, że ugania się za wszystkim, co ma zęby i pazury xD

Irka_Luz – tak, masz rację, ci bohaterowie są częścią uniwersum. Na razie jednak skupiam się na opowiadaniach, nie chcę zabierać się za długą formę, bo sama nie czuję się pewnie z moimi umiejętnościami. Staram się jednak, by te opowieści były autonomiczne i zrozumiałe, by mogły bronić się same. Dziękuję, że pokazałaś mi ilość moich powtórzeń – aż mi troszkę wstyd xD

 

ANDO – jak najbardziej się z tobą zgadzam, troszkę zwlekałam z odpowiedzią przez inne sprawy, w żadnym wypadku nie chciałam uciec! Szczerze nie zauważyłam, że raz przekręciłam imię. Pamiętam, że na początku nie mogłam się zdecydować, możliwe że stąd ten błąd, następnym razem będę bardziej uważna. Cieszę się jednak, że mimo wszystko się podobało,ślicznie dziękuję za miłe słowa i punkcik do bib. To również jest motywujące.

 

Bardzo mi miło, że mimo tylu błędów, wszyscy wypowiedzieli się o mnie ciepło. Wdrążę wszystkie poprawki do tekstu i będę pracować nad moim pisaniem. Bardzo lubię opowiadać historie, najbardziej zależało mi na tym, by ta opowieść nie była nudna. Wszyscy bardzo mnie zmotywowali, więc myślę, że spotkamy się tu jeszcze kiedyś pod moim tekstem. Miejmy nadzieję, że będzie wtedy dużo lepszy.

Pozdrawiam i całuję!

I gdy oczy otworzę dech mi w piersiach zapiera, myślę sobie: a może księżycowa chimera?

– Nie przejmuj się gospodarzu – uspokoił go Stormir – nam wystarczy nieco słomy w stajni i tak wraz ze świtaniem musimy ruszać w góry.

– Dziękuję za wyrozumiałość panie Stormir – rzekł wycofujący się karczmarz.

Już po kilku minutach przed Stormirem i krasnoludem

Stormir nam tutaj troszkę zdominował ten fragment. Coś trzeba z tym zrobić.

 

 Od trzech dni padał deszcz. To wystarczyło, aby szlak kupiecki prowadzący na drugą stronę gór, zamienił się w błotne grzęzawisko.

Ze względu na deszcz, który zamienił drogę w błotniste grzęzawisko, zostawili konie w zajeździe i ruszyli w góry zabierając ze sobą prowiant potrzebny na trzy dni.

Czy każdy akapit musi się zaczynać od błotnego grzęzawiska? Radzę troszkę to urozmaicić, bo to niestety widać i jest to dość zabawne.

 

Droga z czasem stawała się coraz dziwniejsze.

Chyba dziwniejsza.

 

To tylko niektóre błędy, ale jest ich znacznie więcej, zwłaszcza jeśli chodzi o przecinki. Ogólnie to styl opowiadania jest dosyć prosty i słaby, cała historia również jest dość sztampowa i nudna.

Ostatni akapit nie wybrzmiał za dobrze, chociaż mógłby być ciekawy. Przede wszystkim wypadałoby rozwinąć opis ludzi zamienionych w drzewa, nadać tej sytuacji nieco większego klimatu grozy i niepokoju. Wtedy byłoby o wiele lepiej. Radzę też czytać swoje opowiadania przed wrzuceniem, by zauważyć takie oczywiste błędy, jakie wymieniłam wyżej.

Pozdrawiam.

 

 

I gdy oczy otworzę dech mi w piersiach zapiera, myślę sobie: a może księżycowa chimera?

Sonato, masz rację, troszkę tego nie wychwyciłam, za co przepraszam. Jednak to nie zmienia faktu, że gdy facet gada z krasnoludem, to dalej liczy na to, że odnajdzie córkę. Świadczy o tym jego pytanie zadane w czasie teraźniejszym

Gdzie jest teraz?

Możliwe, że przez to zinterpretowałam to zdarzenie jako akcję ratunkową lub próbę dowiedzenia się prawdy o zaginięciu. W każdym razie można ten fragment moim zdaniem poprawić.

Pozdrawiam cieplutko.

I gdy oczy otworzę dech mi w piersiach zapiera, myślę sobie: a może księżycowa chimera?

Elda, gdzie Noak mieszkał, była niezwykła.

Myślę, że to wtrącenie jest tu niepotrzebne, w dodatku kojarzy mi się z takim stylem pisania rodem z podstawówki. Domyśliłam się, że koleś spędza tam większość swojego czasu, skoro tam pracuje. Samo: Elda była niezwykła w tym przypadku wystarczy.

 

Ona też była zaintrygowana zagadką dudnienia… Noak mocno chwycił pasek torby

To o niej to myśli Noaka, czy wtrącenie narratora? Myślę, że wypadałoby dać jakoś o tym znać.

 

Jego puls przyśpieszył tak ostro, iż miał wrażenie, że żyły wyskoczą ze swoich miejsc.

Nie jestem przekonana, czy puls może przyspieszyć ostro. Radziłabym użyć innego słowa.

 

Mam też troszkę problem z datami i wątkiem dziewczynki. Z narracji wynika, że mała zaginęła w studni przynajmniej rok przed właściwym czasem opowiadania. Nie kupuję tego, że jej ojciec postanowił tam wskoczyć dopiero po tak długim czasie i jeszcze miał nadzieję, że ją tam spotka.

 

Wątek krasnoludów w podziemiach też jest dziwny. Łatwo wejść do ich pieczary, ciężko uwierzyć, że władze miasta o tym nie wiedzą.

 

Ogólnie reszta na plus, niektóre zdania bardzo ładne, wątek z bijącym sercem olbrzyma też mi się podoba. Zakończenie jak najbardziej w porządku!

I gdy oczy otworzę dech mi w piersiach zapiera, myślę sobie: a może księżycowa chimera?

Zgodzę się z poprzednikami. W dodatku dodam tylko, że bardzo często po spojrzeniu na ten sam tekst dostrzega się kolejne błędy i nieścisłości. Ja polecam na razie dać spokój Danielowi i jego zemście, a napisać jakieś autonomiczne opowiadanie, nawet w tym uniwersum. Tyko niech będzie miało początek, środek i zakończenie! 

I gdy oczy otworzę dech mi w piersiach zapiera, myślę sobie: a może księżycowa chimera?

Wydaje mi się, że polemika z autorem tekstu jest bardzo ważna. Uwierz, o wiele lepiej to wygląda, gdy autor odnosi się do wyłożonych uwag. Więc moim zdaniem to bardzo dobrze, że na nie odpisałeś.

Powyższe uwagi wzięły się zapewne głównie stąd, że zamieściłeś tutaj jedynie fragment swojej historii. Gdyby stan dostępnej bohaterom wiedzy oraz technologia owego świata były w jakikolwiek sposób w tym fragmencie wyłożone, to zapewne nikt by się nie czepiał.

I fakt, literatura fantasy jest najczęściej egzomimetyczna – przyswajamy niektóre nadprzyrodzone elementy świata, jako swoisty element danej, literackiej płaszczyzny. To prawda więc, że można wsadzić kukurydzę, ba!, nawet niebieską kukurydzę do opowiadania. Wypadałoby jednak jakoś to ująć w ekspozycji gospodarki rolnej, cokolwiek, żeby wszystko miało ręce i nogi. Jest wielu znawców historii i jeśli tekst stylizowany jest na czasy średniowiecza, to niektóre nieścisłości mogą razić, dlatego warto takie rewelacje wyjaśnić. Jednakże w tym fragmencie nie ma o tym ani słowa.

Wrzucając tutaj jedynie część całego tekstu, niestety sam naraziłeś się na takie ryzyko. Natomiast obecni tutaj komentujący, poprawiają to, co uznali za dziwne/niejasne/błędne, żeby pomóc ci udoskonalać swoje pióro i zamysł fabuły.

Cieszę się za to bardzo, że odpowiedziałeś na krytykę i że weźmiesz komentarze pod uwagę. Następnym razem polecam wrzucić jakieś skończone i samodzielne opowiadanie, żeby wszystko było jasne i klarowne. Pisanie drobnych rzeczy też może być zabawne i rozwijać umiejętności!

 

@Asylum owszem, można śmiać się też oczami, jednak moim zdaniem jest to sytuacja nieco rzadsza, niż standardowy uśmiech. Za to zdanie

Wisenhert uśmiechnął się, ale tylko ustami.

brzmi tak, jakby uśmiech ustami był czymś wyjątkowym, przez to dopowiedzenie. Przynajmniej ja to tak odebrałam. I faktycznie mogłam wziąć pod uwagę uśmiech oczami, ale trzeba przyznać, że to zdanie brzmi nieco dziwnie. W każdym razie dziękuję za zwrócenie uwagi!

I gdy oczy otworzę dech mi w piersiach zapiera, myślę sobie: a może księżycowa chimera?

 

Lu­nar­Chi­me­ra, pro­wa­dzę ne­go­cja­cje z kil­ko­ma wy­daw­nic­twa­mi. Zo­ba­czę, które za­pro­po­nu­je mi naj­więk­sze na­kła­dy!

Uuuu! Niech więc ten tekst podbija rynek! heart

Ja uważam, że taki minimalizm przyciągnie czytelników. W końcu szast-prast i można się chwalić, toż to całą książkę się pochłonęło na raz!

I gdy oczy otworzę dech mi w piersiach zapiera, myślę sobie: a może księżycowa chimera?

Oja, gruby tekst. Pozwól, że wymienię moje ulubione fragmenty:

Wisenhert uśmiechnął się, ale tylko ustami.

A da się czymś innym uśmiechnąć? Nosem? xD Owszem na twarzy pojawiają się zmarszczki podczas uśmiechu, ale no, za uśmiech zawsze odpowiadają jedynie usta.

 

Wtedy, wyprysnął w lewo.

Człowiek może wyprysnąć? xD Rozumiem, że zaczął biec, ale ten dobór słownictwa brzmi bardzo dziwnie i kolokwialnie. Zupełnie nie pasuje do tej niby podniosłej narracji i opisu bitwy.

 

Aż wreszcie dotarł, doczołgał się do płytkiego, miejskiego rynsztoka. Zatrzymał się tam i upadł na mokre podłoże.

No jak się czołgał to raczej już upadł, chyba że uderzył twarzą o zol, jednak w takim wypadku wypadałoby to opisać

 

Wprawdzie dłoń przeciwnika pokryło teraz trochę ciemnoczerwonej substancji, ale było to małe pocieszenie.

Krew ciężko nazwać substancją. Ten synonim tutaj bardzo nie pasuje. Krew owszem składa się z substancji odżywczych, ale mi się jakoś gryzie ten zamiennik. Plus to zdanie jest bardzo niezdarne, kolokwialne nawet można rzec.

 

Usłyszał za sobą kolejny huk i oślepiająco biały wystrzał. Ale tylko jeden, nie dwa.

A te dwa zdania są takie głupie. Słowa hukwystrzał już sugerują nam liczbę pojedynczą. Więc to dopowiedzenie, że był tylko jeden, jest zupełnie niepotrzebne. Za to oślepiająco biały wystrzał można zobaczyć, ale raczej nie usłyszeć xD

 

Wisenhert krzyczał i próbował się bronić, uderzając szablą na wszystkie strony, lecz dwoje szaleńców miało nad nim zbyt wiele przewagi. Ich dzika, zwierzęca furia wystarczała, by przetrwać najgorsze uderzenia, ich histeryczna siła była w stanie przebić się przez najlepszy pancerz.

Wisenhert wrzeszczał.

A to powtórzenie faktu, że koleś krzyczy, to po co?

 

Mam też problem z imionami. Swojskie Adamy, Daniele i Pawły wyglądają mi jakoś dziwnie koło Ashów i Wisenhertów. Radziłabym się zdecydować na jedno, bo to serio brzmi troszkę komicznie.

 

Cały czas nadużywasz też słowa “wtedy”, bardzo często zaczynasz tak akapity, radziłabym to urozmaicić.

 

I tyle ode mnie. Pozdrawiam!

 

 

 

I gdy oczy otworzę dech mi w piersiach zapiera, myślę sobie: a może księżycowa chimera?

A mi się bardzo spodobało.

Z ekscytacją czekam na ciąg dalszy!

I gdy oczy otworzę dech mi w piersiach zapiera, myślę sobie: a może księżycowa chimera?

– Szukam kogoś.

– Każdy z nas kogoś szuka. – odpowiedział mu Szukacz.

Porobiło mnie od ilości szukania w tym fragmencie. 

 

– Kim on do cholery jest… I… I co się ze mną dzieje. – powiedział cicho sam do siebie.

Postacie gadające same do siebie nawet w kreskówkach nie są cool, a co dopiero w tekście literackim.

 

Zimne niebieskie oczy i łysa głowa zdobiły jego twarz.

Jak łysa głowa może zdobić twarz? 

 

Też tylko przejrzałam ten tekst, bo całość jest bardzo długa, a niestety niezbyt ciekawa. Tekst jest napisany bardzo prostym językiem, a i tak występują w nim błędy i drobne głupotki. Narracja też pozostawia wiele do życzenia, jest dość infantylna i sprawa, że losy bohaterów mnie nie obchodzą. Same postacie też są dosyć nudne, żaden mnie nie zainteresował. Jak wspomniano wyżej jest to historia dość sztampowa i niestety nudna. 

 

I gdy oczy otworzę dech mi w piersiach zapiera, myślę sobie: a może księżycowa chimera?

Wiersze wolne to trudna sztuka, choć wydaje się banalna, w końcu w wierszu wolnym można wszystko. Nooo niestety tak nie jest, czego dowodem jest ten, jak i inne twoje wiersze. Poetyckości w tym nie ma w ogóle. Nie wystarczą egnigmatyczne zdania ułożone w wersy, by zrobić z tego poezję. Po prostu nie.

I gdy oczy otworzę dech mi w piersiach zapiera, myślę sobie: a może księżycowa chimera?

Na polu promieniejącej od zieleni trawy, wylegiwał się zajączek. Znajdował się w samym centrum rozciągającej się rozpostartej trawy.

 

Sam wstęp nie zachęca przez namolne powtórzenie. Jeśli jest to celowy zabieg warto popracować nad rytmem, by faktycznie wyglądało jak jakiś artystyczny chwyt.

 

– Dziwne, że ta melina jeszcze się nie rozpierdoliła – stwierdziłem.

Dziwne jest to, że nasz kolega gada sam do siebie. Moim zdaniem lepiej byłoby wsadzić mu to zdanie w myśli, a nie w usta.

 

Biel ścian zaczęła mnie onieśmielać.

W jaki sposób biel ścian może onieśmielać? Wypadałoby to rozwinąć. Zwłaszcza, że w pomieszczeniu jest ciemno jak diabli, biel ścian nie powinna więc aż tak razić.

 

Gdy chciałem krzyczeć `pomocy`

Przydałby się tu wykrzyknik, skoro nasz kolega krzyczy. Wiem, że ostatecznie krzyku z gardła nie wydobył, ale dziwnie to wygląda bez znaku wykrzyknikowego. W dodatku nie został tu zastosowany prawidłowy cudzysłów.

 

– Nie, a co, masz fetysz na mężczyzn z tatuażami? – parsknąłem.

Jak parsknął skoro ma zaklejone usta?

 

– Już wszystko dobrze – powiedział spokojnie lekarz. Na razie niech pan odpoczywa.

Gdy lepiej się poczułem, przyszedł do mnie lekarz.

Paskudne powtórzenie.

 

Zdaję sobie sprawę, że to jest szort i ciężko w nim zbudować atmosferę grozy. Jednakże to nie jest ani ciut klimatyczne. Motywy bardzo wytarte i do bólu wyeksploatowane. Horrorem tego nijak nazwać nie można. Wydaje mi się, że nie wystarczy wrzucić psychopaty, obrzędu satanistycznego i białych ścian do tekstu, by od razu wydał się niepokojący. Zabrakło mi tu bardziej rozbudowanych, klimatycznych opisów, by faktycznie poczuć niepokój. Polecam też uważniej czytać swoje teksty przed wrzuceniem, by nie było tu tylu oczywistych i prostych do zauważenia błędów.

Pisz jednak dalej, by zwyczajnie polepszać swój warsztat!

 

I gdy oczy otworzę dech mi w piersiach zapiera, myślę sobie: a może księżycowa chimera?

Rana z własną świadomością, to sprawiłoby, że tekst od razu stałby się ciekawszy!

I gdy oczy otworzę dech mi w piersiach zapiera, myślę sobie: a może księżycowa chimera?

Z chęcią opowiem całą historię związaną z tą książką! Jako młoda dziewczynka bardzo dużo recytowałam, przez co uczyłam się głównie klasyki. Nie czytałam też dla rozrywki, tylko zawsze pod kątem doboru najlepszego repertuaru. Pewnego dnia byłam tym już bardzo zmęczona i poszłam do szkolnej biblioteki i poprosiłam grzecznie panią, by mi dała tym razem coś luźnego, coś co dzieci czytają w moim wieku, najlepiej z wątkiem fantastycznym. Dała mi “Atramentowe serce”.

Sama fabuła książki mi się bardzo nie spodobała, przewidziałam wszystkie zwroty akcji, językowo też mnie nie powaliło. Pamiętam jednak, że bardzo urzekło mnie wtedy to jak była tam opisana radość związana z czytaniem oraz miłość do świata wyobraźni. I choć z samego  “Atramentowego serca” byłam bardzo niezadowolona, to właśnie dzięki tej lekturze zaczęłam czytać też dla rozrywki i czystej przyjemności, więc ostatecznie wyszło mi to na dobre.

I gdy oczy otworzę dech mi w piersiach zapiera, myślę sobie: a może księżycowa chimera?

Ja natomiast dodam, że znajdują się tu błędy, których łatwo dało się uniknąć. Wystarczyło tylko uważnie przeczytać swój własny tekst.

 

Usiadł na drewnianej ławie opierając się o ścianę wiekowej chatki. Strach o losy towarzysza otwierał starą ranę, która teraz pulsowała uporczywie. Już kiedyś straciła kogoś bliskiego.

Z tej narracji wynika, że to facet stracił kogoś bliskiego, więc skąd ta nagła zmiana w odmianie? Jeśli to faktycznie jakaś babeczka kogoś straciła, a narrator ją wspomina, to powinno być lepiej zaznaczone w tekście, bo tak wygląda jak nieco śmieszny błąd.

 

Styl też tu jest bardzo nierówny. Raz są tu krótkie zdania, a nawet nie zdania tylko jakieś eliptyczne wtrącenia typu:

 

Zamknięte

by zaraz przywalić jakimś dłuższym zdaniem, bogatym w opisy i metafory. Sprawia to, że rytm tekstu jest bardzo nierówny.

 

Pomysłu i akcji oceniać nie będę, ponieważ to tylko fragment. Ogólnie to oprócz rad wymienionych wyżej polecam czytać swoje teksty na głos, wtedy lepiej słychać niektóre rzeczy oraz dostrzega się oczywiste błędy.

 

 

I gdy oczy otworzę dech mi w piersiach zapiera, myślę sobie: a może księżycowa chimera?

Dobry wieczór!

Dawno temu pewna książka zachęciła mnie do czytania. Głownie dlatego, że była to metaliteratura, wspaniale była w niej przedstawiona miłość do czytania. Od tamtego czasu sama się zakochałam i to fantastykę najbardziej sobie ukochałam. Dlatego jestem tu. Dawniej śledziłam forum biernie, jednak postanowiłam to zmienić.

Bardzo lubię sama pisać i udzielać się na forach. Mam nadzieję, że będę brać tutaj czynny udział w wielu ciekawych dyskusjach!

I gdy oczy otworzę dech mi w piersiach zapiera, myślę sobie: a może księżycowa chimera?

Nowa Fantastyka