Profil użytkownika


komentarze: 36, w dziale opowiadań: 33, opowiadania: 14

Ostatnie sto komentarzy

regulatorzy – dziękuję, ukradnę sobie pierwszą wersję, faktycznie, to brzmi dużo lepiej.

Taran zostawię, polubiłam go, dobrze się z nim czuję :), jakoś tak sugestywnie na mnie zadziałał i ciężko mi się go pozbyć.

 

Dziękuję za uwagi i do przeczytania :)

regulatorzy – Bardzo dziękuję za komentarz. Bardzo mi z tym dobrze, że opisy Ci się podobały, a jeszcze lepiej, że udało się “poszerzyć” odbiór obrazka.

Wielkie dzięki za uwagi. Większość poprawiałam. Z tą “agonią” to wstyd przyznać, ale byłam przekonana, że jest to synonim umierania ale w cierpieniu, męki przedśmiertnej, a nie po prostu jakiegokolwiek stanu przed końcem.

Odnośnie zdania z przyjemnościami, to fakt brzmi niezręcznie. Wcześniej mi to jakoś umknęło. Nie mam pomysłu na zmianę, ale pomyślę o tym :)

Tarana z dymu będę trochę bronić. Wydaje mi się, ze oddaje brutalność tego, w jaki sposób dym wtargnął w płuca Wal. Pasuje mi to jakoś tak naturalnie.

 

Jeszcze raz dzięki za poprawki. Bałam się Twojego komentarza :), więc jest mi podwójnie miło, że jest taki pozytywny :)

To jest piękny tekst. Absolutnie mnie zachwycił. Wszystko mi się w nim podoba, dialogi, postaci, historia, genialny pomysł na obcą formę życia, a już motywu z ambientem tworzonym “przy pomocy” zjawisk atmosferycznych to Ci absolutnie zazdroszczę. Dawno nie czytałam tak dobrego opowiadania.

Udało Ci się osiągnąć tą ulotną szczyptę niedosłownej poezji, która w s-f sprawia, że wszystko staje się kilkuwymiarowe.

Pod wrażeniem tego tekstu przeczytałam inne Twoje opowiadania – wszystkie są świetne. Jak coś wydasz, to ja to na pewno kupię.

Bardzo udane opowiadanie. Dobry pomysł, porządne wykonanie, ładnie zbudowany klimat. Przeczytałam z przyjemnością.

Bardzo dobre opowiadanie. Wszystko w nim chodzi jak w zegarku – i klimat i dialogi, cała historia po prostu. Światogor – majstersztyk :), z resztą tak samo jak postać Janiny. Dzięki.

Nie jestem pewna czy zakumałam – chcę wierzyć, że tak.

Tak czy inaczej, bardzo mi się podobała podróż – bo owszem, to był niezły trip ;]

Lubię takie teksty, zbudowałeś świetny klimat, czytało się bardzo dobrze i nie nudziłam się ani chwili.

Znalazłam też sobie w tekście bardzo wygodną dróżkę do interpretacji, nie ważne czy zgadza się z zamysłem autora, mi pasuje. Sugestywny tekst. Dzięki.

Bardzo dobre opowiadanie, tylko za krótkie ;]. Bohater świetny, “prawdziwy” i trudno go nie lubić, chociaż przecież powinno się ;p. Poczytałabym o nim jeszcze…

Świetny nastrój – ale nie tylko. Cały tekst, pomysł na niego, podział, poetyka – wszystko mi tu gra. No i ten Baczyński – wpasował się idealnie :)

Być może miejscami niemal na granicy zjadliwej tkliwości, ale moim zdaniem jej nie przekracza. Naprawdę piękny tekst, dla mnie jeden z lepszych w konkursie. Przeczytałam w ogromną przyjemnością.

 

Cieniu – Wielkie dzięki za komentarz. Napisałeś, w wątku konkursowym, że nie będziesz się wdawał w polemiki pod tekstami, więc trochę z tego skorzystam. :) Bo straszny opór czuję, jako autor, kiedy mam bronić tekstu – to znaczy narzucać jego interpretację. Myślę, że to całkowicie zabija tekst. Staram się w treści przemycić trochę wskazówek, ale to całkiem możliwe, że się nie udało przemycić ich skutecznie. Dodatkowo, nie ukrywam też, że lubię otwarte teksty, takie, gdzie można sobie posnuć domysły i własne wizje. Swoją jasną i konkretną wizję oczywiście mam, ale naprawdę – ten opór przed wykładaniem “co autor miał na myśli” , obezwładnia mnie, więc pomilczę :)

Szepnę tylko jedno, odnośnie samosądu – wydaje mi się, że w historii mamy naprawdę sporo przykładów na to, że czasami wystarczyło niezwykle niewiele, aby pchnąć tłum do różnych nieracjonalnych i drastycznych czynów. Często z resztą – jeśli nie niemal zawsze, te czyny skierowane były właśnie przeciw sąsiadom. Dodatkowo, jakby to nie wystarczyło, to można również doszukiwać się usprawiedliwienia popędliwości wieśniaków w Ogniu Świętego Antoniego.

Cieszę się bardzo , że udało mi się zbudować nastrój i że opisy z początku nie zraziły Cię całkowicie.

 

Dzięki za uwagi, zabieram wszystko ze sobą ;]

 

Wszystkim co klikali, dziękuję za kliki ;]

 

śniąca – Wielkie dzięki za komentarz, bardzo mi z tym dobrze, że “bardzo porządnie napisane”, bo nie ukrywam, że palce mi przyrdzewiały i obawiałam się jak się będzie czytało. Fakt, że grafiki są dość mroczne, być może się nieco rozminęłam z klimatem, albo zinterpretowałam je zbyt luźno, czy abstrakcyjnie ;). Tak czy inaczej, fajnie, że poczułaś kocimiętkę.

 

NoWhereMan – To prawda, Wal nie za bardzo dała się poznać i nie rozgościła porządnie na pierwszym planie. Miło, że zakończenie dało radę ;]. Dzięki za uwagi.

 

Wielkie dzięki za konkurs :)

Gratuluję wyróżnionym i wybranym!

 

Staruch – tak się złożyło, że na konkurs trafiłam kilka dni po zakupie Innych Światów :). Jestem w trakcie czytania, rozpiętość tematów jest znaczna. Wydanie jest naprawdę piękne, polecam sprawdzić.

Finkla – dziękuję za odwiedziny. Cieszy mnie, że jakoś tam udało się uciec schematom. Te opisy przyrody zwalę na czerwiec – wszystko pachnie, kwitnie i człowiekowi się w głowie od tego przewraca.

Dobrze, że wśród kocimiętek i bławatków znalazłaś coś ciekawego. :)

Wcale się nie dziwię, że Devren chciał zostać poławiaczem chmur. Też bym chciała :)

Bardzo ciekawy szkic świata, chętnie bym o nim więcej poczytała, wiarygodne neologizmy, no i ci poławiacze chmur… Trochę jestem rozczarowana, tym, że zanim się rozkręciło, to się skończyło. :)

– Nie ufam kurduplom o tym imieniu.

;]

 

Przyjemnie się czytało, polubiłam Twojego krasnala. Bohaterowie żywi, koniec też dobry. Chciałabym tylko wiedzieć co tam się wcześniej zadziało, skąd krasnal miał kamień i co to za kamień… Ale rozumiem, że limit znaków jest okrutny. Wolałabym za to chyba nie wiedzieć wcześniej, że krasnal “skazał bacę i jego syna na śmierć”, ale to już totalne widzimisię :).

Jaro przypominał mi trochę krasnoludki z “Szuflandii” z Kingsajzu :). Bardzo mi się podobał.

Darcon – może faktycznie popłynęłam w pierwszym akapicie. Miałam nadzieję, że wprowadzi czytelnika w rozleniwiony, letni klimat.

Ziółek będę bronić, bo wydaje mi się, że poza budowaniem klimatu, mają swoje znaczenie i coś tam do tekstu wnoszą.

Bardzo mnie cieszy, że finał Cię zaskoczył.

Wszystkie uwagi biorę na przyszłość i bardzo za nie dziękuję :)

 

wilk-zimowy – uzasadnienia szybkiej reakcji można też w razie czego, jakby ktoś chciał :), dopatrywać się w “Ogniu Świętego Antoniego”, którego następstwem podobno były psychozy itd.

 

 

wilk-zimowy

Cieszę się, że zostałeś :)

 

Pomyślałam sobie, że skoro zmiennokształtne panie rozmawiają między sobą, bardzo dobrze się znają, to mogłyby mówić trochę mniej formalnie, posługiwać się skrótami myślowymi – stąd to “na dwóch”. Może przekombinowałam…

 

Jeżeli chodzi o poczęstunek, to zwyczaj znam z opowiadań mojej prababci i babci :). Przyznaję, że nie wiem, czy na Podkarpaciu też był znany. Faktycznie Przeworsk to miasteczko w województwie podkarpackim (którego patronem jest Świety Antoni) i niedaleko naprawdę leży – tak jak napisałeś – Gniewczyna Łańcucka, położona nad Mleczką. Nie byłam nigdy w tamtych stronach, ale rzeka Mleczka niezwykle mi podpasowała w kontekście opowiadania. :) W tekście nazwa Gniewczyn jest jednak celowa, jakoś wygodniej było mi umieścić moją chatkę w odrobinę mniej realnej (w tej okolicy) miejscowości.

Nic mi nie wiadomo, czy zaraza faktycznie miała miejsce w historii tych stron, ale sama choroba – Ognie (albo inaczej Ogień) Świętego Antoniego (tzw. Święty Ogień, albo bardziej współcześnie – Ergotyzm), to jak najbardziej historyczna “choroba”, która ma ścisły związek ze sporyszem, czyli buławinką czerwoną. Taki ciekawy grzybek, który zawiera ergotaminę, stosowaną w leczeniu migreny i w produkcji LSD :)

 

Bardzo dziękuję za komentarz i uwagi. Cieszę się, że “jednak dobre” :)

 

 

Cieszę się bardzo, że udało mi się w jakiś sposób do Ciebie trafić. Przyznaję, że nie raz miałam ochotę coś opublikować, ale zawsze wygrywała trema. Konkurs mnie zmobilizował, chociaż limit znaków strasznie dokuczał :). Może teraz uda mi się bywać tu nie tylko jako bierny czytający :). Dlatego tym bardziej dziękuję za komentarz i za uwagi.

 

Bardzo pasuje mi taki klimat. Pięknie snujesz opowieść, tak sprawnie, że łatwo w niej utonąć.

Dla mnie, jedynym minusem tekstu było to, że tak szybko się skończył :)

Emelkali – Dzięki za komentarz. Pewnie, że dałoby radę wycisnąć więcej. Przyznaję, że niewygodnie czułam się w tekście konkursowym. Z drugiej strony, gdyby nie narzucona dyscyplina konkursu, nie odważyłabym (jak dotąd, mimo, że konto posiadam od dawna i czytam Was dość regularnie) na zamieszczenie jakiegokolwiek tekstu. :)

rooms – dziękuję, wprowadziłam poprawki.

 

Podobno nasze kobiety przestały ich rodzić dawno temu. -> ich? Chodzi o mężczyzn?

 

Chodziło o berserkerów. Zdaję sobie sprawę z niezgrabności tej próby nakierowania czytelnika na określony tor :)

 

Morgiana89 – dzięki za komentarz. Zabiłaś mi ćwieka, bo żyłam w przeświadczeniu, że końcówka nie jest aż tak przewidywalna. No ale autor ma często różne ‘widzimisia” w stosunku do swoich tekstów, które niekoniecznie wcale bywają trafne, także nie upieram się :).

Cieniu Burzy – czuję się rozpieszczona. Bardzo dziękuję, że chciało Ci się pochylić jeszcze raz nad tekstem i zostawić tak konkretny ślad :)

Ja też nie cierpię łopatologii i traktowania czytelnika jako niezdolnego do własnych wniosków, ale mam również tendencję, do pisania tekstów bardzo hermetycznych, co staram się odrobinę zmienić. Całkiem możliwe, że osiągnięcie balansu nie wychodzi mi jeszcze za dobrze :). Żałuję, że kot nie wypełnił swojego zadania na 100%.

Przecinki. Fuck. Jestem świadoma problemu, nie będę nawet próbowała się usprawiedliwiać.

Jeśli chodzi o nierówne rymy w kołysance, to one są w zasadzie celowe. Wiersz … yk :) miał być nieregularny, bo zdaję sobie sprawę, że mistrzem rymów nie jestem. Obawiam się, że gdybym pokusiła się o rymy regularne, całość mogłaby stać się nużąca. Dlatego skupiłam się bardziej na rytmie. Chociaż nie twierdzę, że wyszło. Przepraszam za kaca :)

Pomysł na takie zestawienie berserkerskiego szału bitewnego z seksem urodził się we mnie już dość dawno i wraca do mnie czasami, cieszę się, że przypadł Ci do gustu.

Wielkie dzięki za odwiedziny.

 

AlexFagus – co poradzić :), może następnym razem, dzięki za zajrzenie

Świetny tekst. Przeczytał się sam, jednym tchem i do tego kilka razy mnie naprawdę szczerze rozbawił.

Mogłabym się posprzeczać tylko o to, czy taka Wszechjaźń zrozumieniem przewyższająca ludzkość o eony wyśmiewałaby naszą niedoskonałość, bo to trochę tak, jakbyśmy my wyśmiewali osiągnięcia nornic – ale to byłoby czepianie się. Rozumiem, że na potrzeby tekstu musiała zachować strzępki wiecznie głodnego ego :)

Gratuluję lekkiego pióra.

To taka moja mocno skrócona wizja miłości/pożądania berserkera do uosobionego szału bitewnego lub jak ktoś woli, jego osobistej walkirii. Ściślej – jej finalna, tragiczna część.

Wyszło jak wyszło :). Dziękuję za czytanie.

Bardzo dobrze się czytało od początku do samego końca. Porządne opisy, dobry klimat. Trafione w punkt.

AdamKB – jeśli tekst sam się nie broni, to ja też nie będę na siłę :). Paplanie autora najczęściej bardzo skutecznie całkiem zabija tekst. Trudno mi się jednak pogodzić z oceną, że niemal brak w nim erotyki. Jasne, że sam seks to niekoniecznie już erotyka, ale wydawało mi się, że w tekście poza sceną seksu, można znaleźć spory wachlarz emocji pomiędzy bohaterami i to dość sensualnych. Choćby właśnie dzięki temu sporemu kontrastowi pomiędzy scenami z pola bitwy i kołysanki, który miał w zamyśle burzyć schemat i dawać pole dla wyobraźni czytelnia. Jeśli się nie udało – moja bardzo wielka wina :)

Finkla – dzięki za uwagi, orta poprawiłam.

 

PsychoFish, Emtri – wielkie dzięki za komentarze, szczególnie cieszy mnie ta walkiria i berserker :). Jest nadzieja, że całość nie jest zbyt hermetyczna.

 

Wszystkim dziękuję bardzo za czytanie.

 Wyrzuciłam sporo zaimków, ustępuję też co do kursywy :)

Dziękuję za czytanie i uwagi.

Jane, że miało być “z którym”, a nie w którym. Bez mała tez poprawiam. Dzięki

Z zaimkami mam problem, postaram się nad tym jeszcze pochylić.

Co do “chyba” przy utracie dłoni, to zostanę przy swoim. “Chyba” opisuje trochę stan postaci, pewien rodzaj “amoku” czy po prostu odurzenia…

 

Lubię kursywę. Dodaje tekstom trochę lekkości, no i przyjemnie oddziela konkretne myśli od innych.

 

Dziękuję za czytanie.

Nowa Fantastyka