Profil użytkownika


komentarze: 522, w dziale opowiadań: 327, opowiadania: 292

Ostatnie sto komentarzy

Bardzo lubię takie opowiadania, groza na polskiej wsi, sentymentalna wycieczka do przeszłości. Jest klimat i językowo bardzo przyjemnie mi się czytało. Lovecraft dobrze tu pasuje, bo odhaczasz klasyczne wątki jak widmo złego wiszące nad całą lokalną społecznością.

"… której nie towarzyszył zapach jadownika Grabieżnik pojął, że to ona właśnie gnała go w tę stronę […]" – kropeczka po "jadowniku".

 

Ciekawy zalążek świata, barwne opisy natury i żyjątek. Płynnie i przyjemnie się czytało. Troszkę zabrakło mi samej historii, ale może w tym świecie narodzi się coś większego? :)

Przeczytałem gdzieś wcześniej, że siłą rzeczy film będzie najpierw prezentowany na festiwalach, więc udostępnienie go szerszej publiczności będzie na razie niemożliwe. To zrozumiałe. Ale tak potencjalnie, “na oko”, jak długo przyjdzie nam poczekać, żeby go obejrzeć?

Miejmy nadzieję, że coś z tego będzie. Na szczęście to krótkometrażówka, więc można się skupić przede wszystkim na treści i jak będzie dobra, to przysłoni ewentualne niedociągnięcia. Ale teasery wyglądają bardzo profesjonalnie.

Jedni bohaterowie odchodzą, inni przychodzą. Kto wie czy Strzała nie pozna Tarczy, który wyratuje ją z opresji?

Jeśli już to Solaris Tarkowskiego, choć ta wersja nie podobała się Lemowi, za to film Soderbergha przyjął bardziej pozytywnie. Żaden z reżyserów nie wyjął z Lema to, co najlepsze, ale i tak wolę Tarkowskiego, który ruszył w tematy filozoficzne, niż Soderbergha, który skupił się w głównej mierze na wątku miłosnym.

Matrix, Blade Runner, Stalker, 2001 Space Odyssey, Terminator 1,2, District 9, Watchmen,

Błyskawiczny będzie? Jak nazwa wskazuje i jak to było kiedyś w zwyczaju? Czy jednak mamy się szykować na dłuższe pisanie?:)

Grozy jako takiej nie ma. Ale w  połowie horrorów jej nie ma. Skoro większość nie opiera się na grozie, a na krwawej sieczce. A taka w Hansel i Gretel jest. Więc horror czy nie horror? Dzisiaj już nie sposób jednoznacznie zakwalifikować dzieł do jednego gatunku. I z tym będzie problem. Albo i nie będzie :)

"„Hobbit” mi się podobał, wizyta w kinie była przygodą, nie był to jednak „Władca Pierścieni”"

Niestety, choć zdecydowanie z pewnych względów nie powinno się porównywać obu filmów, to jednak zwyczajnie nie sposób w trakcie oglądania pozbyć się wrażenia, że Hobbit po prostu stoi niżej od WP. Nie ten sam rodzaj epickości, nie ten sam rodzaj zaangażowania w historię.

Chociażby w Niedokończonych opowieściach jest rozdział poświęcony Wyprawie do Ereboru, gdzie właśnie Tolkien opisuje rodowód Thorina oraz losy tej wyprawy. Są też dodatki, w których opisywane jest wcześniejsze spotkanie Gandalfa z Thorinem oraz między innymi sposób, w jaki Gandalf wszedł w posiadanie mapy i klucza.

Pozdrawiam

AdamKB 2012-12-16 12:42

"Ludzkie dzieci"? Jeśli tylko nie mylę z innym filmem, no to daj Ty mi spokój z tym ...

Adamie, why not? Dla mnie to jeden z ciekawszych filmów z tego gatunku ostatnich lat

Moim zdaniem ten numer zapowiada się naprawdę konkretnie, choć zobaczymy jak będzie w rzeczywistości.

Słówko od Dukaja, debiutancki tekst Pratchetta, opowiadanie Ziemiańskiego i generalnie potencjalnie ciekawa publicystyka.

Ja to kupuję!

W porządku, w porządku:) Nie miałem wcześniej dostępu do internetu. Wysłane.

Dzięki:)

Nie ma żadnych podpowiedzi odnośnie sposobu, w jaki należy powiązać odpowiedzi na pytania?:D Bo mi to się w nic nie układa

Ciekawe, czy ten będzie błyskawiczny, jakie były kiedyś, czy raczej rozciągnięty w czasie:D

No taaaak. A myślałem, byłem pewien wręcz, że dziś już mnie nic nie rozbawi. A tu proszę - taka niespodzianka na koniec dnia. Dzięki:)

A tak serio, to właśnie Ty, kolego broniący Autora/Autorze(?), spuść z siebie trochę powietrza, bo droga, na którą wszedłeś prowadzi donikąd. Serio. Nie Ty pierwszy się oburzasz i nie możesz przełknąć słowa krytyki i nie Ty ostatni. Zamiast wyrażać publicznie swój żal, że ktoś poświęcił swój cenny czas na przeczytanie Twojego/czyjegoś tekstu, że przyłożył się na tyle, by wyłapać i zwrócić uwagę na błędy (a nie tylko przelecieć pobieżnie wzrokiem i napisać: "fajne"), że w ten sposób zechciał w pewien sposób pomóc, należałoby wziąć sobie uwagi do serca i popracować lepiej nad kolejnym tekstem.

Nie rozumiem dlaczego musisz przeprowadzić ją sama, a nie możesz oprzeć się na innych tematach. W końcu nie zadajesz skonkretyzowanych pytań, nie wdajesz się w szczegóły, które mogłyby Ci się przydać w tej pracy. A takich ogólnych tematów w stylu: "co was urzeka w fantastyce?" naprawdę jest w necie całe mnóstwo.

Ale jeśli już koniecznie chcesz wiedzieć, to mnie urzeka przede wszystkim brak ograniczeń. Owszem, nawet w zupełnie fikcyjnym i opartym jedynie na zasadach wyjętych z naszej wyobraźni świecie, musi panować pewien porządek i nie możemy każdej bzdury tłumaczyć "fantastyką", ale faktem jest, że możliwości mamy wręcz nieograniczone i w zasadzie dzięki fantastyce możemy poznawać nowe, nieznane i niezwykłe miejsca, światy, bohaterów.

No ja przyznam, że też jakoś bez szczególnych wrażeń. Owszem, tekst naprawdę przyzwoity i miejscami bardziej wciągajacy, ale jakoś bez wiekszych zachwytów. Co mi się najbardziej podoba, to opisy, ale to zawsze w Twoich tekstach mi podchodzi:)

Pozdrawiam

Nie zaproponuję niczego, o czym byś nie słyszał. Ale może jeszcze nie czytałeś. W każdym razie jak dorwiesz Lód Dukaja to będziesz miał dobrą książkę do czytania na dłuuugi czas.

Cieszę się, Flavia, że opowiadanie przypadło Ci do gustu:)

Być może kiedyś spróbuję powrócić do tej historii i tego świata, ale raczej nie w najbliższym czasie. Mam przed sobą kilka zupełnie innych pomysłów do rozwinięcia, ale skoro uważacie, że naprawdę warto byłoby rozwinąć tę historię, to myślę, że kiedyś spróbuję wycisnąć z tego coś więcej:)
Pozdrawiam

W porządku, będę unikał takich stwierdzeń:)

 

Jeśli będę miał okazję, Julius, to na pewno z Krzykiem kamienia się zapoznam. Zresztą, kiedy tylko jest możliwość, staram oglądać filmy Herzoga, bo niewątpliwie jego produkcje mają coś  w sobie, bez względu na to, czy mówimy o fabule czy o dokumencie, choć siłą rzeczy bardziej wolę filmy fabularne.

 

@Agroeling - miło, że Ci się podoba. Fakt, o muzyce zaledwie wspomniałem, a zdecydowanie Popol Vuh zasłużył na więcej, ponieważ z pewnością nastrój wykreowany w filmie nie byłby takim, gdyby nie muzyka właśnie.

A anegdotka całkiem interesująca. Niektórzy mają swoje dziwactwa, ale to wszystko dodaje ich postaciom dodatkowego smaczku:)

 

Pozdrawiam

samo stwierdzenie faktycznie nie wnosi za wiele, ale w kolejnych zdaniach wyjaśniłem, co na ten genialny klimat się składa.

Film z pewnością zapada w pamięci, choć ja oglądałem go dopiero po raz pierwszy. Nie za każdym razem przekonuje mnie ta dokumentalistyczna smykałka Herzoga w filmach fabularnych - na przykład "Operacja świt" swoją surowością  raczej mnie nie przekonała, ale w tym wypadku wypada to znakomicie.

pozdrawiam

Dzięki za komentarz. Zdaję sobie sprawę, że nie każdemu tekst przypadnie do gustu.

Kednra akurat z założenia miała być nieco drażniąca, ale jeśli z tego powodu jest też nieprzekonująca (chociaż skoro irytująca i nadopiekuńcza, to może nie do końca taka nijaka?), to znaczy, że zbyt słabo nad nią popracowałem. Podobnie, widać, jak nad innymi bohaterami.

Miło mi, że zechciałaś przeczytać i skomentować to opowiadanie. Następnym razem postaram się coś zbitego w jedną całość, niekoniecznie rozerwanego na dwie części.

Pozdrawiam

Co prawda wielu książek Kinga jeszcze nie czytałem, ale najbardziej właśnie zachwyca mnie Stephen prozą, która z horrorem nie ma zbyt wiele wspólnego. Nie, żeby horrory w jego wykonaniu były złe - w końcu określenie "mistrz" nie przylgnęło do niego bez powodu, ale najbardziej umuje i przekonuje mnie właśnie w wydaniu bardziej "obyczajowym". "Cztery pory roku"(a w szczególności nowela - "Ciało"), "Dolores Claiborne" lub "Misery", to dla mnie absolutne perełki.

"Dallas 63" nie czytałem. W ogóle mam braki w w nowszych tytułach, nie tylko Kinga. Ale jeśli kiedyś ta powieść trafiłaby w moje łapska, to z pewnością przeczytam.

Pozdrawiam

Niezmiernie mi miło, że niektórym się spodobało i bardzo mnie ten fakt cieszy.

@Roger - Cóż, może kiedyś uda mi się skrobnąć coś bardziej wciągającego, co mogłoby przypaść Ci do gustu:)

@caalgrevance - Niestety, zdarza się, ale bardzo wstydzę się z tego powodu. Tym bardziej, że cofanie się do tyłu, to akurat błąd dosyć częsty i karygodny:) Poprawię, dopóki mogę, ale i tak nie zmieni to faktu, że to niezła wtopa.

@Ribog - być może i była by z tego dłuższa historia, tym bardziej, że nie wszystkie wątki są dokładnie wyjaśnione i z pewnością dałoby się je znacznie poszerzyć, rozwinąć. Ale pisząc tekst, raczej widziałem go właśnie w takiej formie (choć nie wiem czy słusznie) i nie planowałem dalszego rozwoju tego pomysłu.

 

Dzięki serdeczne, że poświęciliście swój czas i zechcieliście wyrazić opinię.

Pozdrawiam gorąco

Fakt, że nic nadzwyczajnego, ale generalnie niektóre pomysły naprawdę fajne. Miejscami przyznam bawiłem się znakomicie. To nie jest film, który pozostanie na długo w pamięci, ale obejrzeć sobie myślę - warto.

Ale co do karnego kutasa, to mnie akurat cała ta scena masakry, mimo swej sztuczności, rozbawiła totalnie i dla mnie była najlepszą akcją w całym filmie, serio:)

To taki rodzaj filmu, na którym miejscami nie wiemy czy śmiać się czy płakać, szczególnie kiedy coś niebywale głupiego zaskoczy nas do tego stopnia, że szczęka opada, ale ostatecznie dochodzimy do wniosku, że świetnie się bawiliśmy. No ja przynajmniej tak miałem:)

Pozdrawiam

Fakt, Dent nie był policjantem. Mój błąd.

To czy Bane jest kopią Ra's Al Ghula to rzecz, nad którą można się sprzeczać. Dla mnie to zupełnie, zupełnie różne postaci.

Mnie tam też film się podobał, co nie zmienia faktu, że miał wszelkie predyspozycje by być znacznie lepszy. A nie sądzisz, że scena z prawdziwym nazwiskiem "młodego policjanta" była strasznie naciągana? Moim zdaniem tak. Owszem, sam myk mi się podobał, lubię takie smaczki i puszczanie oka do widza, ale można było zrobić to w nieco mniej wymuszony sposób. Czy Gordon świetny? Na pewno dobry, jak zwykle zresztą, bo Oldman nigdy nie zawodzi, ale jak zobaczyłem jego wybitną rolę w zeszłorocznym "Szpiegu", to tutaj już mi czegoś brakowało. Ale na pewno nie zagrał źle. Nie miałbym nic przeciwko, gdyby film zakończył się na łzach Alfreda. Wszystko co działo się potem, moim zdaniem, nie wnosiło do filmu nic, ani też nie dodawało mu żadnych wartości, prócz pozostawienia otwartej furtki dla ewentualnej kontynuacji lub spin-offu, co było już chwytem czysto marketingowym.

Pozdrawiam

Raczej nie podzielam zachwytu Adrel, bardziej zgodziłbym się z Fasolettim, że jednak nie dostajemy w tym tekście niczego nowego, raczej taki odgrzewany kotlet. A jadłem już lepsze. Generalnie nie jest jednak najgorzej. Przeczytałem do końca, gdzieś tam się uśmiechnąłem, ale tekst w pamięci nie zostanie.

Pozdrawiam

Powinny jeszcze powrócić pytania do autorów. To było bardzo fajne przedsięwzięcie:)

"Jak chcesz się iść zrelaksować ro idź, jeśli liczysz na film wysokiej klasy to odradzam. " No ale chyba Iron Mana nie miales za film wysokiej klasy? A czego sie po nim spodziewales - Tarkowskiego? Wiadomo, ze nie jest to wielkie dzielo i moim zdaniem daleko mu do takich filmow o superbohatwrach jak chociazby Watchmen, ale jako prosta rozrywka Avengers sprawdzaja sie znakomicie. I nawet w Iron Manie nie bylo tyle humoru. Scenariusz faktycznie nie najwyzszej klasy, ale czego mozna bylo oczekiwac po tego rodzaju kinie? Ja juz jestem zadowolony, ze watek milosny nie byl nadmiernie eksploatowany a i bez wiekszego patosu sie obeszlo. A jesli chodzi o dialogi, to akurat scenariusz bardzo na plus.

Mój komentarz odnosi się do najwyższej klasy opowiadania - czyli takiego, które sam uważam już za skończone i jestem z niego zadowolony... przynajmniej umiarkowanie:D
Ale jeśli Autor posta ma inną definicję, to powyższy komentarz można pominąć:)

Myślę, że nigdy nie jest to jednakowa ilość czasu. Przynajmniej w moim przypadku. Czasem kurczę pomysł się ułoży, wszystko zagra, jest czas, chęci, motywacja - kilka dni i po sprawie. A czasem wszystko ciągnie się w nieskończoność i nieraz bywa, że chce się już rzucić ten tekst w diabły i zacząć coś nowego. Wszystko zależy...:)

Pozdrawiam

Aja na razie wyłapałem dwa teksty, które całkiem mi się spodobały i myślę, że warto o nich wspomnieć.

 

ArtefaktuthModar

Bardzo ciekawe opowiadanie. Czyta się lekko, szybko i przyjemnie, a Autor w tym czasie sprawnie kreuje przed nami klimatyczną, ociekającą smutkiem historię.

 

Spadający człowiek - Zethrik

Zgodzę się z joseheim: wciągający tekst. Sprawnie napisany. Na niezłym pomyśle Autor buduje ciekawą intrygę, której rozwiązania czytelnik czeka ze sporą niecierpliwością.

 

A ja myślę, że jednak coś w tym jest. Owszem zgadzam się z poprzednikami, że faktycznie jakoś tak "za mało", ale jednak na pewno nie robi złego wrażenia. Też uważam, że warto nad tym pomysłem popracować, bo sam w sobie może sie podobać.

"Co tu się wyprawia? Takiego zbiegowisko dawno nie widziałem."

"Biały mężczyzna w średnim wieku, około metr osiemdziesiąt wzrosty"

"Gdy wyjmował telofon z kieszeni, do Markowicza dotarło"- ot, takie literówki.

 

"Wszystko przez starego kumpla Axla i jego wystrzałowej kapeli." - wystrzałową kapelę?

 

"świadkowie patrzą w niebo dopiero po fakcie, a obiekt ma czas zniknąć zniknąć"

"Za co by się się nie zabrali, prowadziło to donikąd":)

 

Kawał naprawdę solidnego opowiadania. Napisane fajnym językiem, styl może się podobać. Co tu dużo mówić? Czytelnik czeka na Wyjaśnienie z równie wielką ciekawością i niecierpliwością, co sam bohater. Cholernie wciągajacy tekścik.

Podzielam wrażenia Blyenny, faktycznie opisałeś tę akcję tak dobrze, że człowiek zapomina na chwilę o swoich przyziemnych sprawach i wiruje razem z bohaterami w tym tornadzie. Dużo emocji, dużo się dzieje, akcja nie zwalnia tempa. Przyczepić się nie ma do czego, ale zgadzam się z domkiem, że spokojnie można to znacznie rozbudować i stworzyć fajną powiastkę wokół tej historii. Jest naprawdę nieźle.

Pozdrawiam

"Oboje nie mówią nic, ale ich twarze wyrażają więcej niż miliony słów" - mnie to się od razu Rafaello skojarzyło.

  No i to jednak nie jest jedyny raz. Generalnie opisy typu: "Zębów, które przypominają żyletki, między którymi sączy się jakaś ciecz, może ropa, może jakieś soki trawienne…", "że na korytarzu, pustym jak oczodoły trupa", "Ból kolan i goleni, po zderzeniach w ciemności z bliżej niezidentyfikowanymi meblami" wcale nie budują napięcia, za to skutecznie je niszczą. To nie jest błąd, ale po co kombinować z jakimiś goleniami i sokami trawiennymi, które bardziej wywołują uśmiech niż strach u czytelnika? Myślę, że można to napisać znacznie prościej, a jednak mniej banalnie.

Poza tym trzeba powalczyć z przecinkami. Na edycję jest jeszcze sporo czasu więc myślę, że warto się dobrze przyjrzeć, Autorze/Autorko, i poprawić.

A co do samej fabuły, to niestety nie moje klimaty. Nie potrafiłem się w to wczuć, przeczytałem będąc myślami gdzie indziej.

Pozdrawiam

Naprawdę udane opowiadanie. Masz bardzo dobry styl, dzięki czemu tekst czyta się z lekkością i zadowoleniem. Z opowiadania bije aura smutku, która może się udzielić. Trudno stwierdzić czy tak naprawdę jest tu fantastyka, chyba to już zależy od czytelnika - ale to wcale nie przeszkadza. Może nie do końca przekonało mnie samo zakończenie - nie było złe, jednak dość oczywiste i myślę, że można byłoby się pokusić o coś innego. Ale to już tylko takie moje odczucie. Generalnie jest naprawdę dobrze.

Pozdrawiam:)

"Mimo woli zatrzymał się na chwilę by w promieniach popołudniowego, jesiennego słońca nasycić wzrok soczystą zielenią liści. O tej porze roku była to wyjątkowa gratka." - dlaczego mimo woli? Jak ktoś zatrzymuje się (nawet jak mu się spieszy), żeby popatrzeć na piękno przyrody, to raczej nie mimo woli. Bo raczej nie wspominałeś, żeby coś go do tego zmusiło wbrew jego chęciom.

"...palec mojego ojca uderzył o ścianę. Chyba zemdlał..." Rozwaliło mnie to. Zresztą nie tylko, ale jeszcze lepszy fragment z krowią dupą przytoczyła już Serena. Generalnie tekst jajca urywa:D

Absolutnie nie zgadzam się z rinosem. Co prawda przed wymaganiami współczesnej widowni, głównie nastoletniej wyrobionej na "Avatarach" i "Transformersach" to już ciężko obronić się nawet filmom kilanaście lat starszym, jak na przykład "Matrix" a co dopiero mówić o produkcjach z lat 60, 50 lub starszych. Nie zmienia to faktu, że w większości (co nie znaczy że wszystkie) dzisiejsze filmy nie mają nawet startu do tych starych perełek. I nie mam tu na myśli jedynie autorskiego kina ambitnego, jednak przeciętny, młody współczesny widz nie polubi nawet "Łowcy Androidów", "Obcego", "Terminatora" czy "Powrotu do przeszłości". A chyba obejrzenie takich "Gwiezdnych Wojen" to nie powrót do starożytnych wynalazków?

Szczególnie żal patrzeć w tym filmie na Liama Neesona. W ogóle biorąc pod uwagę filmy, w których ten aktor występował w ostatnich latach, to aż trudno uwierzyć, że kiedyś tworzył fenomenalne kreacje w "Liście Schindlera", czy "Michaelu Collinsie". I niestety nie zanosi się na to, żeby teraz zaczął występować w lepszych filmach aniżeli jakaś "Tożsamość", "Starcie tytanów" czy wreszcie "Battleship: Bitwa o ziemię".
A co do samego filmu to zgadzam się z autorem recenzji - nuda, nuda i jesze raz nuda. Brak jakiejkolwiek inwencji twórczej, dosłownie każdy element tej produkcji, pojawiał się już wcześniej w innych filmach. Brak fabuły, drętwe dialogi, nawet efekty specjalne nie robią większego wrażenia. A jeśli chodzi o aktorstwo to mamy tu przykład prawdziwej eksplozji talentu. Umazana sztucznym błotem odgrywa najlepszą rolę w swojej bogatej filmografi. Z karabinem maszynowym w dłoniach przypomniała mi równie wspaniałą polską aktorkę, Nataszę Urbańską, którą ostatnio mogliśmy widzieć w "Bitwie... warszawskiej".

Jakbym oglądał "Prestiż" Nolana z Jezusem zamiast Alfredem Bordenem:)

W moim przypadku "Ubik" był pierwszym i jak na razie ostatnim tekstem Dicka, jaki przeczytałem. (Czytałem stosunkowo niedawno, więc mam jeszcze swieżo w pamieci). Powieść bardzo mi się spodobała, a szczególnie świat wykreowany przez autora i kolejne tajemnice, których rozwiązywanie przynosiło wiele radości.

Recenzja, moim zdaniem, bardzo dobra. Nie odkrywa wszystkich kart, bałem się (o ile "bałem" to dobre słowo, skoro ja już lekturę mam za sobą), że może tu być trochę spoilerów, o które przy opowiadaniu o tej historii nie trudno. Ale na szczęście nie wiele z fabuły jest tu zdradzone. Recenzja zachęcająca, świetnie napisana.

Pozdrawiam

Zgadzam się z przedmówcami. Naprawdę udany tekst, Bohdanie. W sam raz na niedzielne popołudnie:D Rozładowuje napięcie, a w dodatku mocno poprawia humor. Jako całość opowiadanie prezentuje się bardzo przyjemnie. Dobra robota.

Pozdrawiam

No średniawe to, a nawet bym "se" powiedział, że słabe. To znaczy - nie kupuję tego humoru. Dialogi fatalne i rozumiem, że celowo były wystylizowane na jakąś pijacko-młodzieżową gwarę, ale nie przesadzajmy. Zresztą, całe to gadanie "o dupie maryni" do niczego nie prowadzi i zakończenie brzmi jakby wymyślił je pięciolatek. Być może innym się ten tekst spodoba, ale moje klimaty to niestety nie są.


Pozdrawiam gorąco

"Za rozpiętego kaftana wystawał zamknięty medalik" - Zza.
"- Gdybym posiadał odpowiednie umiejętności, zajęłabym twoje miejsce." - posiadała. W ogóle kilka razy zdarza się w tekście, że poprzez brak jednej literki zmieniasz płeć bohaterów.
"Rozłożyła ręce i mocno skoncentrowała." - skoncentrowała ręce?
"Rita i kij Iruziel pochłonął wodny cyklon." - cyklon pochłonął Ritę i jej kij, czy też cyklon został pochłonięty przez kij?
"Krzyczała, a przynajmniej tak myślała..." - to brzmi śmiesznie.
"Za nim pościg dostał się do jaskini Pierwszego Źródła, Lemi siłą woli zdematerializowała potężny kij" - chyba powinno być "Zanim".
"Nakrycie głowy nie stanowiły jedynego podobieństwo" - wiem, że to tylko literówki, ale takie pomyłki zdarzają się w tym opowiadaniu bardzo często. Wypadałoby lepiej przejrzeć i poprawić tekst, zanim umieści się go na stronie.
"Na plecach śnieżnobiałych szat nosili symbol swego zakonu" - na plecach szat? Szaty mają plecy?

Niestety, dalej już nie czytałem, ponieważ zupełnie nie przekonuje mnie to opowiadanie. Nie jest to jakiś wyjątkowo słaby tekst. Gdybyś troszkę dłużej popracował nad edycją, poprawił kilka drobnych błędów i zajął się przecnikami czytałoby się to całkiem nieźle. Język i styl jest prosty, ale dzięki temu szybko i łatwo się czyta. Razi natomiast sama fabuła. Trudno odnaleźć w niej coś ciekawego, coś czego nie znałoby się już wcześniej. Moim zdaniem brakuje oryginalności i pomysłu. Tego typu teksów fantasty jest tysiące, a ten niczym się nie wyróżnia. Moim zdaniem.

Pozdrawiam

Zdecydowanie najlepszy z dotychczas ukazanych plakatów do filmu. No i na okładkę pasuje jak ulał.

W zasadzie to już zakończone, napisałem, że w ciągu tygodnia, ale że nie było wielu chętnych do wzięcia udziału - to jest niewiele osób podało swoje listy (3 osoby łącznie ze mną), więc postanowiłem nie robić osobnego wątku z podsumowaniem. Zatem ten wątek chyba umarł śmiercią naturalną:)

No dobra, więc maksymalna liczba pkt dla jednego filmu będzie 12. Mamy więc jakiś system. Zaraz zedytuję wątek. A od siebie daję swoją listę filmów z punktami, żeby pokazać jak to mniej więcej będzie wyglądać:

1. 2001 Odyseja Kosmiczna - 12pkt
2. Terminator 2: Dzień Sądu - 12pkt
3. Władca Pierścieni: Dwie Wieże - 12pkt
4. Stalker - 12pkt
5. Zielona Mila - 12pkt
6. Matrix - 12pkt
7. Edward Nożycoręki - 6pkt
8. Głowa Do Wycierania - 6pkt
9. Obcy - 8. pasażer "Nostromo" - 6pkt
10. Siódma Pieczęć - 6pkt
11. Watchmen Strażnicy - 6pkt
12. Prestiż - 5pkt
13. Grający z talerza - 5pkt
14. Dystrykt 9 - 2pkt
15. Metropolis - 1pkt
16. Lśnienie - 1pkt
17. Łowca Androidów - 1pkt
18. Gwiezdne Wojny: Imperium Kontratakuje - 1pkt
19. Sok z żuka - 1pkt
20, Zakochany bez pamięci - 1pkt

Okej, wydaje mi się, że to odpowiedni pomysł. Jeśli dobrze zrozumiałem.
W takim razie trzymajmy się Twojej propozycji, dj. Mamy 120 punktów i rozdajemy je od 10 do 20 filmom.
Tylko jeszcze kwestia czy w takiej stytuacji możemy jednemu filmowi dać 60 a pozostałym rozdać po 3? Czy robimy granicę punktów dla jednego filmu?

"ps.
Pozostaje pytanie jaką metoda wybierzemy metodę głosowania..."

To znaczy?:)

Może ktoś inny będzie miał jeszcze jakiś pomysł na głosowanie. Ja teraz pomyślałem, że jeszcze ewentualnie mogłaby być taka opcja, że przyznajemy na przykład czterem filmom 15 pkt, później czterem 10pkt, czterem kolejnym po 5pkt i ostatnim trzem po 1 punkcie. Jak myślisz?

Cóż, musiałbyś jednak to rozłożyć, bo trudno zrobić tak, żeby wszystkie filmy zajęły pierwsze miejsca:) No chyba, że masz inny pomysł na głosowanie? Taki, żeby wszystko racjonalnie przebiegało. Nie ma sprawy, póki jeszcze czas na edycję, można zmienić zasady głosowania:)

Faktycznie bardzo zabawne. Od razu wyobraziłem sobie filmy, którym ciągle obniża się granicę wiekową, żeby tylko jak najwięcej osób mogło przyjść do kina i zostawić przy tym jak największą ilośc kasy.
Udany tekścik, przy którym można się uśmiechnąć.
Pozdrawiam

Jestem ciekaw jak cała ta sprawa się zakończy, bo naprawdę może dojść do prawdziwej burzy w Internecie i poza nim.

Mnie również podobało się Twoje opowiadanie. Niewątpliwie tajemniczy klimat robi swoje; potęgują go jeszcze naprawdę udane opisy (chociaż czasem mogą sprawiać wrażenie odrobinkę przekombinowanych, ale to rzadkość), a i dialogi, mimo że występują przez chwilę, brzmią całkiem nieźle.
Na początku rzuciło mi się w oczy takie powtórzenie:
"Z pewnością nie był to nikt z okolicznych wiosek. Ci ludzie mieli dla niego szacunek i z pewnością nie wyrządziliby mu żadnej szkody. Zresztą Mohył znał ich wszystkich, musiałby więc ich rozpoznać. Z pewnością był to ktoś obcy."
Natomiast nie wiem czy ta zmiana czasu na końcu jest potrzebna. Oczywiście nie jest to żaden błąd i rozumiem, że było to zamierzone w określonym celu, ale raczej mnie to nie przekonało, a przez chwilę nawet odwróciło uwagę od samej treści.
Mimo wszystko to jest naprawdę dobry tekst, który pozostawia sporą chętkę na ciąg dalszy.
Pozdrawiam

@M.Bizzare - faktycznie masz rację i przyznam szczerze, że nie spojrzałem na ten film z tej strony. Być może dlatego, że sam podszedłem do produkcji nie oczekując od niej absolutnie niczego. Ten "portret mentalności", o którym piszesz, nie jest może jakiś szczególnie wnikliwy, ale rzeczywiście został on wzięty na warsztat i ma swoje odzwierciedlenie w filmie. W takim razie jest to kolejny plus, który można dodać na obronę tej produkcji:)
Pozdrawiam

Brawo, Dreammy, bo jak zwykle dajesz popis swoich umiejętności. Czy piszesz coś spokojniejszego, czy coś, gdzie dużo się dzieje, zawsze potrafisz zaciekawić i wciągnąć czytelnika do swojej historii. Szkoda, że od Boskich szaleńców nic Twojego się nie pokazało, ale teraz potwierdzasz wysoki poziom.
W tym tekście bardzo mi się podobają fragmenty, w czasie których ciągle rosnące napięcie chwilowo rozładowujesz filmowymi wstawkami, porównaniami. Na przykład: "...w moim umyśle widziałam z różnych ujęć, jak Marek i jego ochroniarze idzie w zwolnionym tempie oblodzoną Doliną Strążyską, gdzieś w tle grała pompatyczna muzyka Hansa Zimmera." - świetne!
Całość naprawdę mi się podoba, ale przyznam, że ta końcówka nieco - moim zdaniem - zbyt chaotyczna; w samej akcji "na szczycie" za pierwszym razem nie do końca mogłem się połapać, ale to być może wina mojej nieuwagi, bo za drugim razem było już lepiej.
W każdym razie jeszcze raz gratuluję bardzo udanego opowiadania.
Pozdrawiam


@PomrocznieJasny - bo to nie jest jakiś szczególnie irytujący brak przecinków. Bardziej wynika on pewnie z pośpiechu, dlatego już nie wymieniałem, co by się na siłę nie czepiać, bo nie ma to najmniejszego wpływu na odbiór tekstu.

"Na ekranie rozwinęła się lista, poraziło go to, co zobaczył."
"...trzeba dbać o to, co teraz..."
"...cokolwiek, co zostało ze świata..."
Pogrubiłem przecinki, które moim zdaniem powinny się znaleźć w tych miejscach.


Przyznam, że naprawdę spodobało mi się to opowiadanie. Bardzo fajnie przedstawiłeś dosyć oryginalny pomysł. Całość od razu budzi skojarzenia z dzisiejszym systemem oceniania wszelakich dzieł, znanym chociażby z YT, gdzie wszystkim zależy tylko i wyłącznie na jak największej ilości pozytywnych głosów. Zakończenie pozostawia zaś refleksję, że często nam samym zdarza się oceniać innych krytycznie, samemu nie mając nic lepszego w dorobku.
Czasem brakuje przecinków, szczególnie pod koniec. Niektóre dłuższe zdania osobiście oddzieliłbym kropką i rozłożył na dwa. Na przykład: "Prawie nikt jeszcze nie pracował, krzyczeli, śmiali się, dyskutowali." - kropkę postawiłbym po "pracował".
Generalnie udane opowiadanie, które może się podobać. Oby tak dalej.
Pozdrawiam

Popdisuję się pod powyższymi opiniami. Lekko, przyjemnie, zabawnie, a do tego trudno żeby coś zgrzytnęło. Dobra robota.

... przez całą noc wiercił się niespokojnie i przewracał z boku na bok. Jakaś dziwna myśl nie pozwalała mu zasnąć i powracała do niego ciągle ze zdwojoną siłą niczym "stróżka" w kolejnych opowiadaniach. Ale dopiero na drugi dzień niepokój zaczął przybierać realne kształty. Tak, Dj biorąc poranny prysznic miał nieodparte wrażenie, że o czymś zapomniał, że czegoś nie zrobił. Ale co to do jasnej cholery było?...

To ponoć zupełnie zapomniana wersja z 1967 roku. Uwielbiam takich narratorów historii z angielkskim akcentem, mógłbym takich bajek słuchać bez końca. Ale trzeba przyznać, że wziję William L. Snyder (reżyser tej animacji) miał bardzo dziwną, aż odpychającą. I Bilbo i Thorin wyglądają jakby wyjęci z zupełnie innego świata. No i ta księżniczka. WTF? I Bilbo zakochany w tej księżniczce i okna w kształcie serduszek - oj, aż mi niedobrze.

To bardziej opis filmu z kilkoma ironicznymi wstawkami niz jego recenzja. Poza tym widze niemal sama krytyke, a za jedyny plus wymieniasz Willa Smitha, ale ocene dajesz 4/6. Zastanawiam sie wiec, Co napisalbys o filmie na 1. A Sam film mom zdaniem bardzo przecietny. Ciekawy pomysl, srednia realizacja, fatalne zakonczenie.

Po przeczytaniu tego posta też postanowiłem to sprawdzić. I też spotkałem się całkiem ciekawym wynikiem. Swoje opowiadanie "Grube szkło" znalazłem na blogu niejakiej Anny Andrzejewskiej http://anna-andrzejewska.blog.onet.pl/Grube-szklo,2,ID438737064,n
Swoją drogą na tym blogu jest bardzo dużo opowiadań, więc teraz to już nie zdziwiłbym się, gdyby jeszcze ktoś znalazł tam swoje teksty.

Filmy nie będą jedynie oparte na samym "Hobbicie". W książce Gandalf kilkakrotnie opuszczał drużynę i nie do końca było wiadomo dlaczego to robił. W innych tekstach Tolkiena jest to wyjaśnione i filmy mają właśnie dotyczyć wszystkich wydarzeń. Stąd pojawienie się w nich Galadrieli czy Sarumana, o których w "Hobbicie" nic nie było napisane. Jacskon chciał aby filmy bardziej nawiązywały do WP. Mówi się też o tym, że pierwsza część filmu będzie zawierać zdecydowaną większość książki, druga część z kolei ma już być pomostem między "Hobbitem" a "WP". A ile w tym prawdy, to przekonamy się za rok:)

No właśnie wiele osób zadawało sobie to pytanie, po tym jak okazało się, że Elijah Wood znalazł się w obsadzie. I przyjęło się, że Frodo miałby być narratorem tej historii. No ale trailer pokazuje, że chyba raczej nie wiele ma on do powiedzenia, więc jego pojawienie się jest troszkę dziwne. Ale poczekamy, zobaczymy.

Pewności nie mam, ale magowie chyba wyglądali cały czas tak samo - tacy przybyli do Śródziemia, ale mogę się mylić:)

Już pierwsz trailer pokazany spory czas temu, zdecydowanie mnie od tej produckji odrzucił. Porównania z "300" same cisnęły się na usta. Filmu nie obejrzałem i obejrzeć nie zamierzam, a ta recenzja tylko mnie w tym postanowieniu utrwala. Ostatnie zdanie bardzo trafne.

Pozdrawiam serdecznie

Kurczę, mam mieszane uczucia co do tego opowiadania. Fajny styl, język, ciekawe porównania i opisy, przez co świetnie się to czyta. Fabuła też nie najgorsza, ale przyznam, że mocno dałem się wciągnąć w opowiadanie, a zakończenie jakieś takie wymuszone i straciłem przez nie całą przyjemność z tekstu. Cała intryga została rozwiana zbyt łatwo i ten końcowy myk wydaje się być wymyślony w pośpiechu. I tak to obrazuje przedostatnie zdanie: "Nie wiem skąd to się tu wzięło, ale wiem gdzie teraz są nieżyjący synowie baby." Pierwszy akapit strasznie mnie zainteresował. Ostatni zaś mnie zawiódł.

Pozdrawiam serdecznie

Sam pomysł może nie jest wyjątkowo oryginalny, ale należy przyznać, że ciekawy. Styl, mimo krótkiej formy, może się podobać. Potrafisz zainteresować czytelnika. Osobiście nie mam się do czego przyczepić i dodam, że mi się podobało. Jedynie tylko szkoda, że tekścik jest taki krótki, bo niewątpliwie można by ten pomysł rozwinąć do znacznie większych rozmiarów, a tak niestety zbyt szybko się kończy.

Pozdrawiam serdecznie

Od siebie mogę polecić kilka tytułów, które sam bardzo lubię, chociaż część jest pewnie znana na tyle, że oglądał każdy, ale może znajdzie się coś, co Cię zainteresuje.
2001 Odyseja Kosmiczna
Matrix
Dystrykt 9
Watchmen Strażnicy
Ludzkie Dzieci
Nagi Lunch
Miasto Zaginionych Dzieci
Kłopotliwy Człowiek
Przypadek Harodla Cricka
Labirynt Fauna
Duża Ryba
Łowca Androidów
Melancholia

Tyle mi na razie przychodzi do głowy:)
Pozdrawiam

Nowa Fantastyka