Profil użytkownika


komentarze: 13, w dziale opowiadań: 13, opowiadania: 4

Ostatnie sto komentarzy

Dzięki za Twoje zdanie! Nie spodziewałem się, że po przeczytaniu komentarzy obecnych pod opowiadaniem komukolwiek jeszcze będzie chciało się czytać ten tekst! Uwaga – napisałem tekst od nowa, różni się fabularnie, znajdziesz go w betach. Chciałbym poznać Twoje zdanie odnośnie jakiegokolwiek progresu, bądź też regresu jaki poczyniłem :)

 

Wiem, że większość początkujących autorów uważa, że najważniejszy jest ich pomysł i on obroni się sam, ale to nie bardzo prawda. (…) Z kolei znacznie przyjemniejszą lekturą będzie może nieco odtwórczy i mało oryginalny tekst, który jest napisany poprawnym językiem.

 

Po tym co napisałeś śmiem przypuszczać, że czytałeś komentarze, jednak mimo to postanowiłeś jeszcze raz poruszyć kwestie, co do których w mojej opinii wyraziłem zrozumienie i skruchę. Powtórzę więc jeszcze raz. Zostałem przekonany, że nawet najznakomitszy pomysł nie sprzeda się jeśli nikt go nie zrozumie, albo nie będzie zachęcający do zapoznania się z nim. Potrzeba techniki i warsztatu.

Zaliczam się do tych, którym chce się działać tylko wtedy, gdy to co mają robić będzie w ich subiektywnym podejściu oryginalne. Równocześnie zdaję sobie sprawę z tego, że oryginalny pomysł jeszcze trudniej przekazać, gdy nie pisze się dobrze i bardzo dobrze po polsku. Nawiązując do komentarza Marasa można zaryzykować stwierdzenie, że słabe pióro robi błąd zaczynając od dobrego konceptu, bo zmarnuje jego potencjał. Jednak jak zacząć, jeśli nie z entuzjazmem subiektywnie dobrego pomysłu? ;)

Przekonaliście mnie, że tekst traci na, nazwijmy to – niechlujstwie. Popracowałem nad tym, chętnych zapraszam do betowania, a chociaż do przeczytania nowego tekstu. 

 

A teraz zrobię sobie taką łapankę uwag, jak zrobiłem w przypadku kom. Marasa, żeby wiedzieć nad czym popracować:

 

Uwaga pierwsza: bardzo słaby tytuł. Nic o samej treści nie mówi, jego klimacie, przesłaniu, no nic.

Nagłe zwroty akcji dla samego faktu zwrotu akcji, które przez to ani trochę nie cieszą – dobry zwrot akcji musi zaskakiwać, ale nie może brać się zupełnie znikąd, musi być w jakiś sposób sygnalizowany wcześniej w tekście. I do tego trzeba zrobić to w taki sposób, żeby czytelnik za łatwo nie domyślił się, co się stanie, ale gdy już to się stanie, mógł dostrzec te wcześniejsze subtelne wskazówki. Wtedy taki zwrot jest satysfakcjonujący i czytelnik czuje, że opowiadanie jest przemyślaną całością, a nie wymyślanym na poczekaniu ciągiem scen. 

 

Więcej fajnych rzeczy napisałeś, ale nie nie chciałem powtarzać po Marasie. Wkleiłem to, co jest nowe.

 

Ogólnie to chyba już wiem, gdzie leży największa moja słabość.

Bardzo staram się uwiarygodnić pomysł, chcę żeby był przekonujący. A kiedy czuję, że już powinien taki być, wtedy olewam sobie resztę i jakby doklejam wszystko do pomysłu, co mi na szybko przyjdzie do głowy. Stąd te dynastie i inne telenowele. 

 

Jeszcze raz zapraszam do działu bet, dodałem tam dwa opowiadania. 

 

Dzięki!

 

P.S. Bardzo mnie to cieszy, że znalazła się kolejna osoba dostrzegająca potencjał w moim pomyśle!

Mr. maras, pozwolę sobie wypunktować najważniejsze Twoje uwagi, do których zastosuję się poprawiając tekst:

 

dostrzegam tutaj niezły pomysł, zmarnowany potencjał

brak odpowiednich umiejętności warsztatowych, a zwłaszcza sztuki prowadzenia fabuły, rozwijania fabuły i puentowania fabuły odpowiednio wybrzmiewającym finałem

oczekiwałem nagrody w postaci dobrej puenty, konkretnego wykorzystania obiecującego konceptu pseudonaukowego, który obiecywał w miarę solidne science-fiction, w którym za science robi nieco umowna psychologia i biologia (solidne na poziomie koncepcji, bo technicznie opowiadanie kuleje

Za bardzo skupiłeś się na konstruowaniu rozwiniętych, wielokrotnie złożonych zdań, przesadnym opisywaniu gestów, min czy reakcji postaci, a samą fabułę pokpiłeś.

końcówka tekstu jednak nienaturalnie (a raczej naturalnie dla debiutantów) przyspieszyła, rzucając w czytelnika kolejnymi "ważnymi" elementami historii, które wyglądają na nieprzemyślane i są słabo wprowadzone/zapowiedziane przez narratora we wcześniejszych fazach opowieści

Ale przynaję, ogólnie jak na debiut nie jest źle. Miałeś pomysł, zdania klecić potrafisz lepiej lub gorzej, na pewno będą z Ciebie ludzie.

 

W skrócie: pokpiona strona warsztatowa i techniczna. Mimo wynikających z tego problemów z czytaniem i interpretacją, mam wrażenie, że pomysł został zrozumiany. Cieszę się z uznania go przez Ciebie za przekonujący, godny bardziej starannego podejścia. Przyznaję, na pewno brakuje mi umiejętności, na pewno poza tym moje niechlujstwo psuło efekt. Przyznaję jednocześnie, że nie znam zasad dobrego prowadzenia fabuły itd., a pracę tutaj zamieściłem nie po to, by ktoś zwracał mi uwagę na niepostawienie kropki czy wielkiej litery w odpowiednim miejscu. Chodziło mi właśnie o taki komentarz jak Twój, i jestem nim bardzo usatysfakcjonowany. Moje odpowiedzi na uwagi Reg nie wynikają z tego, że moje opowiadanie uznaję za zajebiste, tylko że nie takiego feedback’u oczekiwałem. Tak, na pewno popracuję nad starannością, bo teraz jestem jakby bardziej świadomy wagi strony technicznej. Faktycznie, niechlujne teksty mogą zniechęcać czytelnika do czytania, a poza tym utrudniać interpretację. Dla mnie jednak, było ważne jedno – czy jest sens uczyć się warsztatu i poświęcać czas na staranne pisanie. Czy to, co przekonało mnie, może przekonać innych. Po Twoim komentarzu, a szczególnie ostatnim zdaniu, myślę, że może, a praca nad umiejętnościami i stroną techniczną z pewnością zwiększy tego prawdopodobieństwo.

 

Jeszcze raz dzięki.

 

Reg

 

W takim razie sugeruję abyś, kiedy skończysz opowiadanie, powstrzymał się przed wrzuceniem go na stronę. Odłóż je na dwa, trzy tygodnie i ponownie przeczytaj. Powinieneś wtedy dostrzec przynajmniej część błędów i usterek, łatwiej też będzie zauważyć, czy wszystko jest napisane tak jak chciałeś. Po tym zabiegu znowu odłóż tekst na kolejna dwa, trzy tygodnie i powtórz zabieg.

Dobrze jest także poprosić kogoś, choć trochę obeznanego z językiem polskim, aby przeczytał opowiadanie. I lepiej niech to nie będzie nikt z rodziny, ani ktoś zaprzyjaźniony, bo bliscy z reguły chwalą i prawie zawsze uważają, że jest super.

Jeśli nie masz nikogo takiego, pozostaje betalista. Jednak nim zechcesz zaprosić kogoś do betowania, postaraj się przeczytać i skomentować przynajmniej kilka cudzych opowiadań – może tych z Biblioteki, może nagrodzonych Piórkami, a może te najnowsze… Wybór należy do Ciebie. To, mam wrażenie, pomoże Ci zorientować się, z kim chciałbyś ulepszyć swoje dzieło, pozwoli także innym poznać Cię jako aktywnego użytkownika.

No i zajrzyj do tego wątku: http://www.fantastyka.pl/loza/17

 

Dzięki, na pewno wezmę to pod uwagę.

 

Cieszę się, że zdecydowałem się tutaj zamieścić opowiadanie. Bardzo dziękuję za Twoje uwagi i poświęcenie chwili swojego czasu :) 

 

dopóki Twoje opowiadanie nie zostanie poprawione, dopóki będą w nim straszyć wszystkie wytknięte błędy i usterki, dopóki zaimki i formy grzecznościowe będą napisane wielkimi literami, a liczebniki cyframi i liczbami, dopóki nie poprawisz interpunkcji, niestety, nie ma najmniejszych szans, abym dobrowolnie podjęła trud ponownej lektury Twojego dzieła.

 

Zachęciłaś mnie do naniesienia poprawek, chociaż “niechlujem” i tak pewnie zostanę ;)

 

Przykro mi, EmRoZz, Twoje wyjaśnienia nie przekonały mnie. Nadal nie widzę związku aureoli z wielkodusznością.

 

Jeśli zwiększy to prawdopodobieństwo przeczytania przez Ciebie tekstu jeszcze raz, tym razem z większym skupieniem się na treści (już nie straszącej niechlujstwem, mam nadzieję), nie widzę przeszkód by użyć w tamtym zdaniu innych słów, bardziej do siebie pasujących. Oczywiście, nie naciskam na ponowne czytanie. Odniosłem wrażenie, że poza “niechlujstwem”, to sam temat nie podszedł i może z tego powodu opowiadanie było dodatkowo trudniejsze do zrozumienia. 

 

Jeśli napisałeś coś, co w Twoim mniemaniu może sprawić kłopot czytelnikom, zmień to i napisz tak, aby rzecz była  czytelna i zrozumiała bez dodatkowych tłumaczeń i podpowiedzi.

 

Z pewnością masz rację. Jest to moje pierwsze opowiadanie, w dodatku pisane na szybko i po prostu jeszcze trudno mi wyczuć co może sprawić kłopot, a co zwiększy szansę zrozumienia. Wtrącenie (ang. Halo) wydawało mi się zasadne i niezbędne, bo przecież o to chodzi – inaczej nie miałoby sensu wiązanie “halo-“ od haloperidolu i aureoli. Bez info (ang. Halo) czytelnik w moim mniemaniu miałby większy kłopot ze zrozumieniem dlaczego “Halo” dobrze kojarzy się pacjentom. 

 

Przy okazji. Być może nie jest to miejsce do takich dywagacji, jednak skoro zostało mi to wytknięte, myślę, że warto się odnieść – tak, nie ma czegoś takiego jak “..”, jednak jeśli chcę przekazać różne wrażenia, to naturalnie pomyślałem o różnej długości wielokropka. Przykładowo, “……” kojarzyłoby mi się z czymś w rodzaju “brak mi słów, wyjdź”, co mogłoby zostać użyte zamiast, albo po tych słowach. Jeśli sztuka opowiadania nie uznaje takich przypadków, to według mnie na tym traci, a to tylko jeden przykład z mnóstwa możliwości. Podobnie myślę o stawianiu wielkich liter tam, gdzie nie jest to zgodne z ortografią, jednak zgodne z myślą autora. Rozumiem, że jesteś jakby strażniczką poprawnej polszczyzny i ze względu na utrwalone zasady każde ich złamanie wywołuje u Ciebie frustrację. Być może bardziej doświadczony autor nie potrzebuje łamać zasad ortografii i interpunkcji, by przekazać sto procent tego, co miał na myśli. Być może ten sam autor zdziwiłby się, ile możliwości daje łamanie tych zasad i przy pozornie niechlujnym (dla niektórych) tekście nowe sto procent przekazania myśli, jakim chwaliłby się znów autor, czytelnik odebrałby jako trafniejsze :) Nie odnoszę się tutaj do swojego opowiadania. Raczej staram się przekazać, że narażając się na frustrację w takich sytuacjach, może ominąć Cię coś naprawdę fajnego, czego z łatwością dozna ktoś niebędący strażnikiem. Myślę, że zdajesz sobie sprawę z tego co napisałem, jednak ze względu na doświadczenie wybrałaś traktowanie niechlujnych opowiadań z góry jako niezajmujące, bo w istocie przekonałaś się, że większość niechlujnych taka jest. Obawiam się, że tym samym pozbawiłaś się czegoś w ten sposób, to jest opowiadań zdolnych autorów naginających zasady. Twój wybór, jednak z tego co widzę jesteś tutaj poważanym jednoosobowym organem opiniotwórczym i Twoja opinia może przekreślić osobę przykładowo zdolną, acz niewprawioną w zasady lub je naginającą. Nie mam na myśli siebie, chociaż coś mi mówi, że wiele początkujących “niechlujnych” autorów zostało na początku skreślonych przez strażników do Ciebie podobnych i nie wydaje mi się, by nie została ominięta w ten sposób jakaś “perełka”. Podobnie ze strażnikami czytającymi treść, do której nie są przyzwyczajeni bądź nie przepadają za poruszanymi w niej tematami.

 

W sumie, zgodna z powyższym będzie moja odpowiedź na Twoją uwagę, odnośnie poprawności zapisu nazwy leku. Pozwolę sobie przytoczyć słowa eksperta:

 

“Do nazw leków stosuje się ta sama reguła ortograficzna, co do nazw samochodów i innych wyrobów przemysłowych. Każe ona pisać np. zderzenie fiata z mercedesem, ale samochód marki Fiat – tzn. małej litery każe używać w nazwach konkretnych wyrobów, a dużej w nazwach marek i firm. Reguła ta działa dobrze w odniesieniu do nazw powszechnie znanych, których używamy tak często, że stały się one częścią naszego codziennego języka. Nazwy mniej znane są w praktyce pisane wielką literą, znajdziemy więc w książkach polopirynęaspirynę i piramidon (małą literą), ale raczej OxeladinFlegaminę i Trilac (wielką literą). Może to wynikać z nieznajomości ortografii, ale może też świadczyć o chęci odróżnienia słów dobrze przyswojonych polszczyźnie od elementów w niej całkowicie obcych”

 

https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/nazwy-lekarstw;392.html

 

Idźmy dalej

 

Czy nie uważasz, że kuriozalne byłoby zdanie: – Cholera, ja Ci pokażę, Ty kurwo! – że na tym przykładzie poprzestanę.

 

Jak wyżej. Uważam, dlatego napisałbym “ci” w tym konkretnym przypadku, bo tak czuję, zresztą podobnie jak Ty. Tym samym “Kocham cię” zdecydowanie wolałbym zapisać w ten sposób: “Kocham Cię”. 

 

Caroline nie kryła zażenowania, co wyraziła krótkim postękiwaniem. – a ja, ponieważ pierwszy raz w życiu spotkałam się z przypadkiem zażenowania objawiającego się postękiwaniem, zadałam pytanie: Od kiedy zażenowanie wyraża się postękiwaniem?

 

Sama sobie odpowiedziałaś. Po prostu pierwszy raz w życiu spotkałaś się z przypadkiem zażenowania objawiającego się postękiwaniem. Dla Ciebie od dzisiaj. Dla Caroline od któregoś roku życia. Dla innych z pewnością jeszcze inaczej, a może wcale się z tym nie spotkali.

 

 

Dla Ciebie to może tylko literówki, ale dla czytelnika stanowią one istotną przeszkodę. Świadczą też o tym, że piszący nie przeczytał dzieła przed jego opublikowaniem, a tym samym lekceważy czytelników.

I owszem, tak jak słusznie wnioskujesz, właśnie te literówki, spacje, myślniki, kropki, wielkie litery itd., uznałam za najwyższego stopnia niechlujstwo, choć dopuściłam też możliwość, że Autor w niedostatecznej mierze opanował zasady obowiązujące w języku polskim.

 

J.w.

 

Nie, EmRoZz. Raz już brnęłam przez Pewnego razu w szpitalu psychiatrycznym i dopóki Twoje opowiadanie nie zostanie poprawione, dopóki będą w nim straszyć wszystkie wytknięte błędy i usterki, dopóki zaimki i formy grzecznościowe będą napisane wielkimi literami, a liczebniki cyframi i liczbami, dopóki nie poprawisz interpunkcji, niestety, nie ma najmniejszych szans, abym dobrowolnie podjęła trud ponownej lektury Twojego dzieła.

 

Kiedy znajdę chwilę czasu, postaram się poprawić. Jeszcze raz dodam, że zgadzam się z wieloma Twoimi uwagami i jeszcze raz dziękuję!

 

P.S. Wątpię, że zostawienie tutaj miejsca, na dole mojego posta, jest potwierdzeniem niechlujstwa, co byłaś uprzejma mi wytknąć. Skąd miałem wiedzieć, że ten edytor wymaga usunięcia pustego miejsca i nie usuwa go sam, a dodatkowo chyba sam je generuje. Podobnie jak Ty spotkałaś się pierwszy raz z nietypowym wyrażeniem zażenowania przez Caroline, podobnie mnie zaskoczył ten edytor.

Dziękuję za wszelkie uwagi, jednak najbardziej martwi mnie to, że jak sama piszesz, opowiadanie było dla Ciebie niezrozumiałe, a poza tym, że nie znalazłaś w nim nic zajmującego (odniosę się do tego na sam koniec).

 

Chciałbym się odnieść do kilku linijek Twojej odpowiedzi.

 

mylnie rozumianym jako aureola (z ang. halo), czyli atrybut kojarzący się z osobą wielkoduszną… –> Od kiedy to aureola kojarzy się z osobą wielkoduszną?

Czemu służy wtrącenie w nawiasie?

 

Wielkoduszność kojarzy mi się z anielskością, stąd aureola (anielskość jest pierwszym synonimem wielkoduszności z pierwszego słownika z google). Wyjaśnienie w nawiasie, bo litery “aureola” nie wchodzą w skład słowa “haloperidol”. W tekście jest wyjaśnienie.

 

– Tom, skończ z tym Haloperidolem. –> – Tom, skończ z tym haloperidolem.

Nazwy leków zapisujemy małą literą. Ten błąd pojawia się w tekście kilka razy.

 http://www.rjp.pan.pl/index.php?view=article&id=745

 

Tak, zapisujemy, jednak ja napisałem nazwę handlową, która może pokrywać się z nazwą substancji czynnej i powinna być wtedy pisana z wielkiej litery.

 

na które z Twojej winy skarżą się pacjenci. –> …na które z twojej winy skarżą się pacjenci.

Zaimki piszemy wielką literą, kiedy zwracamy się do kogoś listownie. Ten błąd pojawia się w tekście bardzo wiele razy.

 

– Dziękuję Panno Jones… –> – Dziękuję panno Jones

 

Ech, tak, tylko że gdy czytam w opowiadaniu “twojej” z małej litery, to dla mnie wygląda niechlujnie, bo zwykłem zwracać się do kogoś za każdym razem z wielkiej. Chyba się nie przestawię, niestety.

 

Z daleka było widać smukłe ciało, ubrane w odcienie szarości i duże, połyskujące zielone oczy. –> Skoro ciało było ubrane, to nie mogło być widoczne. Obawiam się, że z daleka chyba nie można dojrzeć koloru oczu.

 

Chyba, że się kogoś poznaje i widzi się więcej niż można by dostrzec u obcej osoby :) Co jest spójne z treścią.

 

Jestem psychiatrą, nazywam się doktor Tomas Barns… –> Nikt nie nazywa się doktor.

Proponuję: Doktor Tomas Barns, jestem psychiatrą.

 

Bardzo fajna uwaga, dzięki.

 

Przepraszam Haniu, jeśli mogę się tak do Ciebie zwracać. –> To chyba nie jest profesjonalne zachowanie lekarza.

 

Znaczyłoby to, że ten lekarz nie zachowuje się profesjonalnie, co autor (ja) miał na myśli i jest spójne z treścią. 

 

Widzę, że pisanie niektórych słów z wielkich liter jest źle postrzegane. Hmm. Po prostu zaznaczam w ten sposób czytelnikowi, że te słowa są ważne, kluczowe. Czy to źle?

 

Caroline nie kryła zażenowania, co wyraziła krótkim postękiwaniem. – Od kiedy zażenowanie wyraża się postękiwaniem?

 

Jeśli napisałbym, że kolega się posikał z powodu swędzącego ucha, też uznałabyś to za prawidłowość? :)

 

Za wszystkie pozostałe uwagi serdecznie dziękuję, chociaż to głównie literówki. Odnoszę wrażenie, że za faktyczne niechlujstwo uznałaś właśnie te literówki, spacje, myślniki, kropki, wielkie litery itd. (bo takich błędów było najwięcej), co znacznie utrudniło Ci skupienie się na treści. 

 

I na sam koniec,

 

przez Twoje opowiadanie brnęłam z największym trudem i nic z niego nie zrozumiałam. Być może ktoś obeznany z tematem znajdzie tu coś zajmującego – mnie się nie udało znaleźć nic.

 

Może warto przeczytać opowiadanie jeszcze raz, a będzie bardziej zrozumiałe i być może wtedy (bo jak inaczej?) uda się w nim znaleźć coś, co Cię zainteresuje? :)

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Nowa Fantastyka