Profil użytkownika


komentarze: 92, w dziale opowiadań: 81, opowiadania: 49

Ostatnie sto komentarzy

Prosty język, choć czasem aż toporny, bez zbędnej stylizacji, historia prosta jak konstrukcja cepa, ale podobało się.

Droga regulatorzy! Absolutnie się nie zgadzam! laugh

Raz – legenda nabrała znanego nam kształtu najprawdopodobniej w X w., ale w żaden sposób nie traktuje o tych czasach. Co dociekliwsi badacze jej źródeł doszukują się nawet w V/VI w., po upadku zachodniego cesarstwa, gdy ludy germańskie osiedlały się na jego ziemiach ich miejsce zaczęły powoli zajmować plemiona słowiańskie.

Dwa – to opowiadanie fantasy, a nie historyczne, więc czemu nie mamuty, neandertalczycy i dinozaury i statki kosmizne? wink

Dzięki za poprawki ! Oczywiście z mamutami się nie zgodzę, bo skoro występują neandertalczycy, to czemu nie skóra z mamuta? ;-)

 

Mimo mikroskopijnej objętości udało się stworzyć fajny klimat. Nie pasi mi jednak modlitewny zapał krasnoarmiejców na widok świątyni. Końcówka rozwaliła wszystko wink

Bardzo fajna interpretacja obrazu. Klimatyczna, a do tego mocno osadzona w realiach historycznych z elementem fantastycznym implementowanym w obłęd starego kajzera. Do tego te muchy. Lekko zagmatwana fabuła, ale taki był cel autorki. Bardzo mi się podobało. Brawo.

Bardzo fajna, mroczniejsza wersja znanej opowiastki dla dzieci. Razi takie wyłożenie spraw wepchane w usta antagonistów w kończącym dialogu, choć wymyślony przez Ciebie układ sił w tym świecie jest ciekawy.

 

“rewolucjonistycznej armii” – nie lepiej rewolucyjnej?

A co tam kalki! Ważne, że w miarę zgrabnie napisane, choć z drugiej strony bez fajerwerków. W sam raz na 10k znaków. Przede wszystkim udana i wierna interpretacja wybranego obrazu. Fabuła może zaciekawić. Ogólnie na plus.

 

Przyczepię się tylko do:

wystrzelił srebrną kulę, która urwała Izakowi łeb

Co to za kaliber? Armata? wink

“super kombinezon” – ała!

“solidny płot z patyków” – ?

 

Powtórzenia, powtórzenia, literówki, cała masa.

 

Czasem kojarzyło mi się z Wędrowyczem wink Ale są i fragmenciki ( albo jeden) dobrze napisane , co nie koresponduje z resztą, słabego tekstu o niczym.

Nie licząc borgów, fantastyki mamy tu mało, ale za to bardzo dobre opowiadanie historyczne. Klimacik robią dodatkowe grafiki i śląska gwara.

Osobiście nie przypadły mi do gustu początkowe akapity, wyjaśniające tło losów głównego bohatera. Informacje takie można było wpleść w tekst.

Za to reszta opowieści zacna. Zarysowałeś zwłaszcza dylematy narodowościowe umieszczone w realiach historycznych, co wyszło nawet całkiem przekonującą. Podobało się.

Ktoś tu się chyba unosi niepotrzebnie honorem… Dzwonki w liturgii przedsoborowej, a taka była stosowana do 1969 r., mają wydawać podniosły dźwięk, oto bowiem ciało i krew Chrystusa przemienia się w chleb i wino – tak ogólnie. Zresztą, jak pisałem rzadko były wtedy stosowane. Prywatne odczucia nie mają tu nic do tego.

Uważam, że wiedze w tej materii jakąś posiadam i chciałem się nią podzielić i udzielić rad, więc tym bardziej nie widzę sensu wpisów na poziomie obrażonego trzylatka. Jeśli wszystkie uwagi będziesz traktował jako “wymądrzanie się”, to po co cokolwiek publikujesz. Przecież z góry należy założyć, że ktoś coś wytknie – i dobrze, na marginesie.

Dziękuję Corneliusie za lekturę i uwagi.

Wiem co to wiorsta i prawidłowo jest użyta, bo kolumna miała kilkanaście kilometrów – przecież to całe plemię podróżuje, wiedziałbyś gdybyś doczytał cheeky

Zgadza się, wozy i konie zapadały się w tym trzęsawisku – co w tym dziwnego?

Tak ,z leśnego podszycia i nie takie maleńkie, nawet 1,5 m -1,70 m, więc wystarczająco – wiesz jak wygląda leśne podszycie?

Co do eskorty, to nie rozumiem w ogóle zarzutów. Ale dodałem dwa słowa żeby uściślić.

Jak pisałem, atakujący zostali stworzeni na obraz neardeltalczyków, więc krępy i silny osobnik mógł tego dokonać bez problemu. Rus sam zdziwił na jego siłę, bo w jego mniemaniu była nadludzka.

Szkoda, że nie doczytałeś do końca, bo zarzuty jakieś takie na siłę formulowane wink

Pierwszy akapit wskazuje o braku wiedzy o opisywanych kwestiach. Te dzwonki wcale nie mają być radosne. A druga kwestia, w tych latach (nawet gdy ma to być “historia” alternatywna) nie miałyby miejsca.

Dalej: dworscy synowie nie mieli zbyt wielu okazji do uczestnictwa w mszach w katedrach.

W scenie batalistycznej brak niestety animuszu. Poczytaj takie opisy w wykonaniu prozaików, choć i historyków z dobrym piórem te się przyda.

Żywa pamięć o powstaniu styczniowym wygasła w momencie śmierci II RP, więc ode mnie piąteczka za chęci i poruszenie tematu.

 

ps. Rada z mojej strony: olej te pseudo-liryczne opisy, bo wyraźnie ci nie wychodzą, przemyśl fabułę aby była spójna. Życzę sukcesów i wytężonej pracy.

Skąd zabłąkany operator mecha/czołgista znał imię i nazwisko przypadkowo spotkanego chłopa?

Opko zostało uratowane przez końcówkę, która mi osobiście przypadła do gustu.

Dobre, choć za dużo patosu. W krótkiej formie udało Ci się zmieścić bardzo interesującą kreację świata, a i fabuła dawała radę, bo jest z tym światem mocno związana.

Kuczem, jakby każdy publikowany tekst prozatorski musiał być opatrzony wstępem autora, coby ciemna masa zrozumiała i podążała w interpretacji we wskazanym przezeń kierunku, to gdzie miejsce na własne odczucia i wrażenia?

Jeśli brak tekst właśnie za checheszkę ze steampunkowej technologii, to tak – spełnia swoją rolę. Jak dla mnie, to jednak za mało żeby zapamiętać na dłużej.

 

ps. Gdzie na Podhalu są bagna?

Po lekturze odczuwam lekki kołowrót wink Na początku myślałem, że chłopi nie widzą maszyn, ale skoro w stodole stał kosobot, to po co ręcznie koszą zboże? Następnie porwanie, ciąża i w sumie nie wiadomo o co chodzi, a na pewno nie o pieniądze.

Zaczyn klimaciku jest, ale stopień zagmatwania i niedopowiedzeń przerósł moje możliwości interpretatorskie.

To kto ich atakował?

Opis atakujących wzorowałem na wyglądzie neardeltalczyków wink

 

Tak miało być: tekst ma zaciekawić, pozostawić więcej pytań niż odpowiedzi, pozostawić pootwierane wątki. Jeśli się spodoba, to wrócę być może do rozwinięcia opowieści.

 

Tak przy okazji autoreklamy. W bibliotece znajduje się jedno moje opowiadanie w podobnym klimacie słowiańskim – Wanda, córka Kraka

Roboczy tytuł “1937-1942”. Co by było gdyby było inaczej. Jeden punkt zwrotny kieruje historię na inne tory – nie tylko historię Polski.

Skupiłem się na związku przyczynowo skutkowym, więc kilka kwestii wymaga świeżego spojrzenia.

 

http://www.fantastyka.pl/opowiadania/pokaz/20556

Za stary jestem, żeby wierzyć w takie rozróżnienia.

Niestety autor popełnił ten podstawowy błąd, że posłużył się ( świadomie lub nie) epitetami użytymi przez przez kilka osób publicznych o sprecyzowanych poglądach w odniesieniu do tego właśnie wydarzenia. Stąd samoistna sugestia czytelnika. Istnieje coś takiego jak wyczucie, a tu tego zabrakło widocznie. Można było ten sam przekaz skonstruować w sposób nie dający pola dla domniemań.

Mawia się, że ludzie kulturalni o gustach nie dyskutują, ale obrażanie innych od “motłochu”, za to że zdecydowali się w sylwestrową noc popić i zabawić przy popularnych, bądź co bądź, melodiach zamiast iść do opery, raczej nie przystoi. Znaczy się, że autor sam siebie uznaje za kogoś lepszego?

 

Początek tekstu to słabo zakamuflowana w prozatorską formę publicystyka, od której wg. mnie, powinno się stronić. Chyba, że adresatem jest konkretna grupa osób o tożsamych poglądach i może wespół z twórcą zarechotać z pijanego chłopstwa. "Bujać – to my, panowie szlachta!"

 

Nawet humorystyczna końcówka nie zmywa początkowego niesmaku.

Dziękuję za miłe słowa!

Powiem szczerze, że jestem lekko zaskoczony, że tak niewielu użytkowników portalu zna Uniwersum Pierwszego Prawa. Wg. mnie jest to jedna z najlepszych fantasy ostatnich lat (z tych czytanych przeze mnie), więc szczerze polecam wielbicielom soczystej literatury :-)

A konkursu nie traktowałem w kategoriach współzawodnictwa i nie kalkulowałem.

 

Kim Dzong Un uczył się przez dwa lata w Szkole Międzynarodowej w Bernie. Choć był marnym uczniem, to zna trochę niemiecki (wykładowy), a z angielskiego miał 4 (na 6).

Co tam Mars! Jakiś czas temu północnokoreański serwis informacyjny podał, że kosmonauci z tego kraju wylądowali na Słońcu!

Wrzuciłem na betę opowiadanie z wizją Polski w nie tak odległej przyszłości. Nie ma tytułu więc może ktoś coś podpowie wink Długość ok 45k. Lektura raczej “męska”, bo tematyka w dużej mierze dot. militariów i jest trochę strzelania. Jak zwykle będę wdzięczny za wszelkie konstruktywne uwagi.

W tym króciutkim tekściku praktycznie każdy akapit odwołuje się do książek, więc aby zrozumieć, trzeba mieć świeżo w pamięci przynajmniej trylogię, a i “Czerwoną krainę” też by nie zaszkodziło wink

Fajne nawiązania do polityki ;-) Z większości przeczytanych pocztówek, chyba najbardziej mi się.

Skoro przeczytałem, to coś napiszę. Skusiła mnie informacja, że tekst brał udział w tym konkursie. Niestety kompletnie nie trafił ani w moje ani gusta, bo nie lubię ckliwych historyjek, ani nie zajął mnie fabułą. Jednak kreacja Lunitków bardzo fajna. 

Gratuluję wyróżnienia!

Efekt osiągnięty, choć nie u wszystkich, a co ważne prostymi środkami. Fantastyki nie stwierdziłem, bo wizji staruszka za tokową nie uważam.

Dziękuję serdecznie za komentarze. Tego mi brakowało po publikacji tekstu w Histerii.

Widzę, że odbiór konwencji zależy raczej od gustów czytelniczych wink

Rozumiem Finklo, że uważasz wykorzystywanie klasycznych motywów/rekwizytów za szkodliwe dla współczesnych utworów?

 

Historyjka po prostu opowiedziana, ale choć zgrabnie, to bez większego polotu. Pochwalę przyjemną stylizację języka, która nie odstrasza.

Wykonanie rzeczywiście pozostawia wiele do życzenia. Przez zły zapis dialogów zdarza się, że nie wiadomo gdzie kończy się kwestia bohatera.

Nie podoba mi się język. Mam wrażenie, że próbujesz tonować dosadne wyrażenia, jakbyś chciał dostosować tekst do dzieci. Po co? Niech jeden z drugim, jeśli chce “rzucić mięsem” niech rzuci (oczywiście be przesady), przecież to twardzi goście, a nie transgenderowi przebierańcy wink

Nie da się wiele powiedzieć o fabule, bo to tylko pierwsza scenka. Mamy krótki wstęp nasączony quasi-naukowym wykładem, a przez resztę tekstu bohaterowie pokrzykują na siebie, motywując się nawzajem do pracy. Nic z tego nie wynika na razie.

Mimo, że Inwazję zrozumiałem dopiero po trzecim przeczytaniu i dopiero wtedy doszedł do mnie ten gorzki chichot historii, to okazała się tekstem większego kalibru.

Gratuluję laurów i cieszę się, że w antologii X znalazłem się w takim zacnym gronie smiley

Podczas lektury miałem początkowo delikatne skojarzenia z Non Stop nieodżałowanego Aldiss’a.

Kilka razy mi zgrzytnęło nadużywanie słowa “syntetyczny”, ale całość bardzo fajna.

ps. Chyba nie jestem zbyt uważnym czytelnikiem, albo niebyt lotnym, ale gdzie tu nawiązanie do dziesiątki?

EDIT: przyśpieszenie ziemskie ;-)

 

Moim celem było zmieszczenie w opowiadaniu (nie tak znowu długim) jak największej ilości kalek charakterystycznych dla s-f, aby tekst stał się w jakimś sensie reprezentatywny dla konwencji, stąd pewnie nacisk położony w pierwszej części na efektowność pola walki, zamiast na efektywność.

Wszystkie uwagi biorę na klatę wink

Cieszę się, że się podobało, nawet tym, którzy po pierwszych akapitach, które nie przypadły do gustu dobrnęli do końca wink

Wszelkie uwagi są nad wyraz cenne i ze wszech miar słuszne.

 

Nie ma receptorów, więc nie czuje gładkości i chropowatości.

 Chodziło mi bardziej o dźwięk metalowych palców sunących po tych fakturach.

OK, o tym nie wiedziałam. Z czego w takim razie budowali drogi?

Z niczego nie budowali. To były “polne” drogi, które jesienią zamieniały się w grzęzawiska, a zimą zamarzały.

 

To nie był patrol, tylko maruderzy, może nawet dezerterzy.

Tym bardziej. To jest jednak zbyt duża broń, żeby z nią uciekać. Dezercje w szeregach Wermachtu prawie się nie zdarzały u rodowitych Niemców. Dobrze wiedzieli, że nie mają dokąd uciec.

 

Tak, tu już pojechałam. Nie wiem, ile stóp wody potrzebuje łódź podwodna ani ile tego jest przy molo. Ta scenka zbyt mi się podobała, żeby z niej rezygnować. Przynajmniej nie zdjęły faceta z plaży. ;-)

Tu nawet nie chodzi o głębokość, ale o samo spotkanie w realiach walki na Westerplatte.

 

Szczegóły potrafią zepsuć cały koncept, a u ciebie cały świat przedstawiony jest niestety położony.

 

 

Historia od zawsze była moim konikiem i od dawna lubuje się w utworach z nurtu tzw alterhistorii, więc po prostu musiałem przeczytać. W tego typu opowieściach, aby zadowoliły moje wymagające oczekiwania i po prostu kleiły się kupy, podstawą jest jednak baza historyczna. Ważne jest też zaznaczenie przez autora, w którym momencie nastąpiło odchylenie. Jeśli autor coś zmieniam, to musi być to uzasadnione i być jedną z wersji prawdopodobnych. Świat przedstawiony musi mieć twarde podstawy. Nie trawię całkowitych odlotów, dlatego nie będę skupiał się na przecinkach, metaforach i innych duperelach, ale na bazie wink

 

Tym razem druga wojna światowa wybuchła wyjątkowo wcześnie. – Nie chcę się rozpisywać, ale gdyby tak było, to nie urosłaby do rangi światowej.

 

Faszyści mieli ogromną przewagę techniczną nad przeciwnikami. – Przecież nie masz na myśli Włochów, tylko Niemców, więc naziści. I z czego wynikała taka ogromna przewaga? Współpracowali z kosmitami?

 

Po przedostaniu się na teren byłej Rosyjskiej Republiki Radzieckiej – Takie państwo istniało tylko w latach 1917-1918.

 

Niekończące się asfaltowe blizny – asfaltowe drogi w latach ‘30 w ZSRR – oj, nie.

 

Kiedy po pokonaniu kolejnego zakrętu zobaczyli dwa płonące tygrysy – z zoo uciekły? Powinno być dużą literą. Rzeczywiście przyśpieszyła ta myśl technologiczna.

 

atak U-Bootów na dowódcę Westerplatte (…) podpłynęły do majora przechadzającego się po molo – ja rozumiem, że fantastyka i te sprawy, ale…

 

materialne widma erkaemów – z rkm na patrol się raczej nie chodzi.

 

Wśród Rosjan nie musiał już ukrywać swojej narodowości. - To w takim razie po co udaje Włocha przed Niemcami? Hiszpańska Błękitna Dywizja, też walczyła na froncie wschodnim. Najprawdopodobniej przy takim spotkaniu od razu zarobiłby kulkę, bo prosty człowiek widząc obcego na swojej ziemi w czasie wojny nie pyta o poglądy.

 

Po przekradnięciu się przez linię frontu (kosztem dwóch obrączek) – nie ma szans.

 

Nie potrzebował żadnych papierów poświadczających misję w Kazaniu. Dawał do zrozumienia, że sprawa należy do tajnych i towarzysze przestawali wnikać w szczegóły – ZSRR to było państwo policyjne. Zwłaszcza w czasie wojny. Za linią frontu stały dywizje NKWD i jak wyżej – nie ma szans.

 

ludzie chętnie błyskali w uśmiechach złotymi zębami – dawno by sprzedali za worek mąki.

 

panowała nieustająca gościnność i serdeczność. – Na bezpośrednim zapleczu frontu jednak raczej nieufność i strach.

 

Avidę podejmowano w każdym odwiedzanym miasteczku. Nawet pomadę do wąsów potrafili zdobyć. A w miarę cichnięcia salw, poczęstunki stawały się coraz bogatsze. – jw

 

Cała podróż głównego bohatera jest kompletnie nierealna. Już łatwiej uwierzyć w dezintegrator.

 

Takie sceny jak w końcówce rozgrywały się po przekroczeniu Armii Czerwonej dawnej granicy w marszu na zachód.

 

Jak dla mnie zbyt wiele błędów merytorycznych, nawet jeśli opowiadanie jest inspirowane surrealistycznym obrazem, żeby było akceptowalne.

 

 

 

 

 

 

Tekst nie miał być naukowy, a raczej przybrać formę czysto rozrywkową, stąd cała sfera science potraktowana jest mocno po macoszemu.

Przy obowiązującym limicie trzeba było iść na duże kompromisy pomiędzy ciągłością fabuły a wyjaśnieniami niektórych kwestii, które dzieją się “na słowo” ;-)

Finklo, “czarna kometa” nie jest czarną dziurą, bo w wypadku zbliżenia się do siebie tych ciał, siła grawitacji działająca na planetoidę uniemożliwiła by normalne funkcjonowanie. Jak na razie czarne dziury są jeszcze w fazie teorii. W kosmosie może występować wiele anomalii, o których ludziom się nie śniło, a nikt nie powiedział, że “czarna kometa” jest naturalnego pochodzenia czy cokolwiek w ogóle ;-) Jest tylko pretekstem do fabuły droga regulatorzy.

Tak nazwa drinku miała być żartem, o czym świadczy reakcja Evy ;-)

Nie da się wytłumaczyć właściwości antymaterii, bo ta jest jeszcze za słabo poznana. To jest po prostu moja wariacja na temat.

 

 

MrBrightside – wg. legendy Krak miał dwóch synów Lecha i Kraka ( juniora) oraz córkę Wandę. Wiem, że można się pogubić, który to który, ale chciałem trzymać się źródła.

 

ps.Czytając tak pozytywne komentarze, mam nadzieję, że udało mi się uniknąć tzw. “klątwy piróga” ;-)

 

 

Słusznie zauważył NoWhereMan, że inspirowałem się bajdurzeniem tzw. turbolechitów, więc jeśli chodzi np. o przeniesienie stolicy, to jest to mix historii i mitotwórstwa. Zresztą, w takich kreacjach świata przedstawionego wydarzenia historyczne często sąsiadują z fantazjami :-)

Co do rozwinięcia tematu, to miałem na myśli, że można rozwinąć niektóre wątki, np. Giewonta, Popiela.

Finklo – tak, wysłałem, ale po czasie widzę, że zbyt mocno czerpałem ze znanych wątków, zamiast, zgodnie z regulaminem, wymyślić nową legendę.

W mitologi słowiańskiej Weles jest często personifikacją żmija lub stwór ten jest jemu podległy.

Z językiem, to macie racje. Nie mogłem się zdecydować na żadną koncepcję i trzymać się jej później.

Dziękuję za miłe słowa :-)

Miód na moje serce! Chyba najlepsze fantasy jakie czytałem. Trylogię  mam już za sobą, właśnie kończę “Zemstę…”, a w kolejce czekają już następne.

Matrix – jest taka stronka https://aktualnekonkursy.pl/konkursy-literackie.html , gdzie można zawsze znaleźć coś dla siebie.

 Ktoś brał udział w konkursie “ W poszukiwaniu fantastyki katolickiej”? Właśnie ogłoszono wyniki. Nieskromnie dodam, że moje opko zajęło drugie miejsce w “dorosłej” kategorii wiekowej wink

http://seminarium.chrystusowcy.pl/konkurs/

Blacktom – wg. mnie autor nie ma raczej na to wpływu. Chyba, że wraz z tekstem przyśle grafikę. Podwójna radocha jeśli redakcja zaakceptuje i ilustrację laugh

 

ps. Profil autora grafiki na fb: https://www.facebook.com/przemekkijowski.fotograwhy

 

 

Mnie proszę skreślić cheeky

Mały Słowik – postanowiłem dać szansę innym i nie startować wink

Jakąś bazę merytoryczną do oceny miałem, bo przeczytałem do tej pory prawie wszystko ( prócz dwóch najnowszych) z UM2033, więc śmiało mogę powiedzieć, że wiem z czym to się je.

Osobiście jednak nie polecam “jurorowania” w takich konkursach z wiadomych względów cheeky

Nie ma takich statystyk, ale z tego co pamiętam umiejscowienie tekstów było jak Polska długa i szeroka.

Fabuła dużej część opowiadań rzeczywiście rozgrywała się w małych miastach lub wsiach, więc ich autorzy odrobili pracę domową , zapoznając się z regulaminem i do niego stosując.

Jedna z laureatek mieszka w Chicago, więc wyjątki też się zdarzały.

Jako juror mam pytanie: czy autor mieszka w Brazylii?

Stawiam, że nie, więc opowiadanie było niezgodne z regulaminem konkursu, który wyraźnie wskazywał, że temat przewodni to: “Moje miasto 2033“, a dalej, że “Akcja opowiadania musi toczyć się w rodzinnej miejscowości autora, lub w mieście w którym autor mieszka od dłuższego czasu.“

W przyszłości radzę uważniej czytać założenia konkursów, żeby nie było później rozczarowań.

Co do długości tekstu, to do 40k trochę zabrakło. Zatem uwagi Małego Słowika nie są wynikiem przytłoczenia koncepcji przez dozwoloną niewielką liczbę znaków, ale niewykorzystania potencjału przez autora. Uważam, że arkusz wydawniczy to wystarczająca przestrzeń, aby stworzyć dobrą historię.

Powodzenia następnym razem!

Takie jakby “wyznanie wiary” zwolennika New Age. Miało być prowokacyjnie, a wyszło wg. mnie pretensjonalnie.

Prześmiewcze zakończenie daje nadzieję, że autor nie utożsamia się z tym bełkotem.

 

Niemniej postać pani inspektor jest straszna :D Perfekcyjna pseudopoprawna pseudofeministka.

c21h23no5.enazet – I tak miało być wink

 A kto powiedział, że tylko mężczyźni mogą być agresywni?

 

Stokrotne dzięki dla wszystkim za uwagi laugh Może jeszcze rozwinę ten tekst, kto wie?

Co mogę powiedzieć jako juror? To nie jest to, co misie lubią w UM2033. Postać chłopaka, który w ciągu 20k znaków dwa razy ukrył twarz w dłoniach, nie jest pożądanym archetypem zachowania. Czytelnicy tego uniwersum nie oczekują ckliwych historyjek o zagubionych dzieciach. Nie ten target.

Pamiętam, że jury było raczej zgodne. Ponadprzeciętny warsztat (jak na realia UM2033) nie wystarczył, skoro opowieść nie była trafiona.

A skoro miano nie jest to użyte w znaczeniu potocznym, to masz rację. Widocznie źle wyczytałem z kontekstu.

Jestem mało spostrzegawczym korektorem, ale kilka rzeczy wyłowiłem:

Pijak przeczłapał kilka kroków w stronę ofiary swojego bezbłędnego rzutu.

To zdanie wg. mnie jest nieco niezgrabne.

 

Jedyny problem polegał na tym, że ich pętle zaciskały się na szyi popłuczyn ludzkiej cywilizacji.

jw.

 

– Może. – Murzyn splótł ramiona na piersi. Po chwili zastanowienia wskazał spojrzeniem na jedną z kolejek. – Ten skośny. Czwarty od końca.

Empata posłał dyskretne spojrzenie we wskazanym przez Murzyna kierunku.

Powtórzenie.

Dlaczego w ostatnim zdaniu z dużej litery? To nie narodowość.

 

Co kilka minut drogi

Ta “droga” nie jest tu raczej potrzebna.

 

Kolejny krok w stronę chaosu, (+) ale już niedaleko. To są ostatnie kroki.

Drugie zdanie nie brzmi dobrze.

 

– Po co miałby chować się tam?

Szyk. Po co miałby się tam chować?

 

Każda maszyna połączona jest z jednym człowiekiem – karkołomna konstrukcja. Niestety opowiadanie nie przemówiło do mnie na tyle, aby kupić ten pomysł bez zastrzeżeń.

 

 

Co znaczy porządna korekta laugh Dzięki regulatorzy!

Zagadka kryminalna miała być tylko pretekstem, tak samo jak akcja, której prawie brak.

 

Tak, musieli – zbyt mała ilość tlenu. Powiedzmy, że wystąpiła tu konwergencja cech Rkhanów i ziemskich owadów.

“Najbliżej im do ziemskich stawonogów” – jakiś materiał porównawczy był, skoro tubylcy posiadali jakieś wspólne cechy z pajęczakami czy owadami wink

Skoro posiadali technologię pozwalającą w kilka godzin dostać się na inną planetę, to skaner detektywa mógł sklasyfikować nowo wykryty związek chemiczny jako męski feromon wink

Mogę się domyślać znaczenie tego określenia.

Tekst miał mieć przesłanie raczej antyglobalistyczne niż konkretną “lewicową” czy “prawicową” wymowę.

W sumie cieszę się, że wzbudza pewne kontrowersje wink

 

Jako członek jury mogę tylko stwierdzić, że Twój tekst był jednym ze 168 nadesłanych opowiadań, a miejsc było tylko 12.

Szeroki skład jury, w którym znalazł się przedstawiciel wydawnictwa, autor książek osadzonych w UM2033 oraz reprezentacja czytelników, gwarantował różnorodność punktów widzenia, a końcowa ocena była wypadkową wszystkich opinii. Bardziej demokratycznie się już nie da.

Rozumiem, że autor może czuć się zawiedziony, że nie jego praca została nagrodzona, ale taki urok konkursów literackich.

 

Bardzo się cieszę, że tekst przypadł czytającym do gustu.

 

Nie chcę, aby to zabrzmiało jak tłumaczenie się z błędów, ale opowiadanie było pisane pod konkretny limit, stąd większy nacisk został położony na konkretne kwestie.

 

 

 

Kiedy w końcu ukaże się konkursowa antologia na dziesięciolecie Creatio Fantastica będzie można przeczytać tam moje opowiadanie, które jest taką mieszanką antyutopii z elementami socjo sf.

Dziękuję za cenne rady smiley Właśnie tego mi brakowało – reakcji czytelników na moje wypociny. A że jest dodatkowo merytoryczna, to tym bardziej wartościowa. ( Choć takimi w stylu NIE, BO NIE lub TAK, BO TAK tez nie pogardzę wink)

Mea culpa, postanawiam się poprawić, ale jak głowa gorąca, to i falstart się przytrafi. Dopiero ogarniam tutejszy edytor, a nie jestem z tych technicznych wink

Literówki poprawiłem, dzięki za wytknięcie. Niechlujstwo było wynikiem napisania tekstu w przerwie w pracy.

Co do stylizacji, jest ona wynikiem przeczytania Kroniki Konfliktu i wierzcie albo nie, ale i tak uwspółcześniłem swoją wersję.  Reszta kwestia gustu smiley

 

 

Jestem wielce rad, że udało mi się znaleźć w tak doborowym towarzystwie. Zostanie współautorem antologii trafiło mi się jak ślepej kurze ziarno ;) Opowiadanie, które napisałem było moim pierwszym w życiu i od razu zyskało uznanie zarówno forumowiczów jak i jury z Insignis. Teraz trochę żałuje, że nie dołączyłem do konkursu wcześniej i nie wysłałem więcej niż tylko jeden tekst  :p

Nowa Fantastyka