Profil użytkownika


komentarze: 106, w dziale opowiadań: 95, opowiadania: 32

Ostatnie sto komentarzy

Poprawiłem nieco. Ale pewnie za mało:(

Nie mam z tym nic wspólnego. Sprawy same się komplikują.

No bo ja wciąż naiwny jestem:) Dzięki Emelkali.

Nie mam z tym nic wspólnego. Sprawy same się komplikują.

O kurcze, dawno tu nie zaglądałem, a tu tyle komentarzy. Wszystkim bardzo dziękuję.

PsychoFish, Ambroziak, Morgian89, Cieniu Burzy – cieszę się, że tekst przypadł Wam do gustu.

Nie mam z tym nic wspólnego. Sprawy same się komplikują.

Niezły stusłówiec o (zdobytej, odnalezionej, odkrytej) wolności.

Nie mam z tym nic wspólnego. Sprawy same się komplikują.

Mróz – dzięki za opinię. Jak to się mówi, kto czym wojuje… itd.

Emelkali – dzięki.

Rooms – też dzięki.

Ambroziak – że pomysł oklepany i szablonowy, to wiadomo. Ale niektórych i tak zaskoczył. Jak życie :) A Twój drabbelek zacny, i kto wie, może był moją inspiracją. Dzięki za wizytę i opinię.

SzyszkowyDziadek – pewnie powinienem dać – choćby nieznaczne – wskazówki o poziomie technologicznym. Będę pamiętał na przyszłość.

Nie mam z tym nic wspólnego. Sprawy same się komplikują.

Regulatorzy – cieszę się, że zostałaś zaskoczona:) Dziękuję za wyłapanie baboli. Płonące róże pozostawiłem. Na Galimedesie pewien rodzaj róż ma tę właściwość, że “ogień” nie trawi przedmiotów (takie “rozwiązania” już istniały – vide płonący krzew w ST). Pozdrawiam.

SHADZIOWATY – Nie oglądałem, ale nadrobię, nadrobię.

AdamKB – Masz rację. Kolejny raz. To byłoby nierozsądne zdradzać strategię negocjacji. Można, oczywiście założyć, że dyrektor ujawnił informację celowo, na przykład z powodu zatargu z firmą. Odchodził do konkurencji i to było mu na rękę. No, ale należałoby napisać o tym coś więcej. W tej wersji masz słuszność.

Nie mam z tym nic wspólnego. Sprawy same się komplikują.

Szczere gratulacje!

Nie mam z tym nic wspólnego. Sprawy same się komplikują.

Mam niestety odczucie, że to będzie bubel. Jednolita cena sprawi, że nie będzie de facto konkurencji na rynku wydawniczym, a brak konkurencji dla rynku nigdy nie jest dobry. Toteż, kto zabroni ustalić cenę na książkę w granicach 60 zł? Nikt, a więc wszyscy będą mieli taką samą, czyli poszkodowani jak zwykle zostaną czytelnicy. Ale jeśli ustawa wejdzie w życie, byłoby dobrze ujednolicić przy okazji ceny foteli. Ludzie czytają książki przeważnie w fotelach, więc nic nie stoi na przeszkodzie, by powiązać ze sobą obie te sprawy.

Nie mam z tym nic wspólnego. Sprawy same się komplikują.

Cieniu – powiedzieć, że Twoje uwagi przyczyniły się do obecnej wersji oka, to tak jakby nic nie powiedzieć. Dzięki za miłe słowa. Dzięki za Bibliotekę.

 

Adamie – przekonałeś mnie.

 

edit. Nie mam w zwyczaju puszczać mimo ucha merytorycznych uwag. Tym bardziej stawać okoniem wobec opinii kogoś, kto wie więcej. A to, że w pierwszym odruchu broni się swojego tekstu, to chyba naturalne. Głupio by było jednak, głupio się upierać :) Pozdrawiam.

Nie mam z tym nic wspólnego. Sprawy same się komplikują.

Adam KB – jeśli chodzi o zęby – słuszna uwaga. Zmieniłem.

Unifikacja – to, że nasze DNA reaguje jak reaguje, nie znaczy, że DNA, czy inny kod genetyczny obcych zareaguje tak samo.

Bohater udusił Leę, a skoro nic mu się nie stało, to przecież może oznaczać (i tak było w zamyśle), że ogon był “nieaktywy”, a bohater zamordował Galimedejkę jedynie ze strachu, a nie z powodu realnego zagrożenia.

Pozdrawiam.

 

Nie mam z tym nic wspólnego. Sprawy same się komplikują.

Nazgul – Nie jest to przerobione opowiadanie. Powstało od zera. Ale chętnie przeczytam tekst, który wydaje Ci się podobny. Zaciekawiłeś mnie.

Nie mam z tym nic wspólnego. Sprawy same się komplikują.

Polecam R. Mathesona – Zrodzony z męża i niewiasty. Mocna rzecz. Opowiadanie można czytać jako s-f oraz jako horror. Wrażenia czytelnika będą zależały właśnie od tego wyboru.

Nie mam z tym nic wspólnego. Sprawy same się komplikują.

Bardzo dobre, podobało mi się. Wciągające na tyle, że dopiero pod koniec opowiadania rodzi się pytanie – dlaczego nikt nie pomógł bohaterowi, kiedy ten robił sobie krzywdę, czy widzowie oglądając rannego pozbyli się zupełnie empatii? Co za wizja społeczeństwa.

Nie mam z tym nic wspólnego. Sprawy same się komplikują.

Ktoś tu jest chyba zakochany.

Nie mam z tym nic wspólnego. Sprawy same się komplikują.

Winter – może, jeśli zajrzy tu Dzikowy, który organizuje konkurs i ma kontakty z jedną z takich placówek, odpowie na podobne pytania, znając sprawę, niejako z “autopsji”. 

Nie mam z tym nic wspólnego. Sprawy same się komplikują.

Winter – osoby niewidzące, czy nie słyszące nie są upośledzone intelektualnie. Pozostałe zmysły przejmują w jakimś zakresie zmysły nieaktywne. Ci ludzie, na pewno postrzegają upływ czasu i odróżniają sen od jawy. Przecież to nie są warzywa. To ludzie.

Ale zwróciłaś uwagę na jedną rzecz, która i mnie zaciekawiła. 

 

Cieniu, w jednym miejscu masz: nie znałem imion ani swoich towarzyszy niedoli, ani naszych opiekunów.  A dalej: zostałem okrutnie ukarany przez Marię – pielęgniarkę.. To, w końcu, znał te imiona, czy? Wiadomo, że później, w wyniku wizji dowiedział się kilku rzeczy, jednak na przestrzeni wskazanego tekstu, tego nikt nie wie.

 

Poza tym, nie widzę jakichś zgrzytów. Tekst jest bardzo dobry.

Pozdrawiam.

Nie mam z tym nic wspólnego. Sprawy same się komplikują.

jahusz, powiedz, jako bywalec świata, czy tam na “dzikim” zachodzie self przyniósł degradację literatury, chaos, pauperyzację? 

Czy to wszystko nie jest wyważaniem otwartych drzwi?

Czy nie pachnie to reglamentacją, koncesyjnym rynkiem, zamkniętym układem?

 

 

 

Nie mam z tym nic wspólnego. Sprawy same się komplikują.

Świetne.

Nie mam z tym nic wspólnego. Sprawy same się komplikują.

Słucham takiego rocka, jak wyjeżdżam z miasta.

Nie mam z tym nic wspólnego. Sprawy same się komplikują.

Dzikowy – No, nie wiem. Mnie też guzik obchodzi, czy autor, chce być spełniony. I nie w tym rzecz. Rzecz w tym, żebym nie decydował, czy może pisać. Może. I nikt mu tego nie zabroni. Może wydrukować z własnego kompa dowolny bubel (w który święcie wierzy) i jeśli znajdzie nabywcę, to sprzeda, mnie nic do tego. I nikomu nic do tego. Chcesz, kupisz. Nie chcesz, nie kupisz. Przecież nie kupuje się książek nieznanego autora w ciemno. Nie wierzę w to. Chyba, że z polecanek. Każdy najpierw taką pozycję przegląda, więc w czym problem? Ograniczać? Stygmatyzować? Po co? W jakim celu? Jeśli ktoś chce być głupi, albo nieroztropny, to nie ma siły, żeby go od głupoty, czy nieroztropności odwieść. To bezcelowe. A wprowadzać prawne zakazy?… eee, bez żartów. 

I to jest wolność. I to jest wspaniałe. 

Nie mam z tym nic wspólnego. Sprawy same się komplikują.

Jahusz, dobrze mówisz. Twoja wypowiedź jest pełna optymizmu i wiary w człowieka, w jego dążenie do samospełnienia. Gdzieś tam, na obczyźnie nasiąknąłeś naturalnym stanem człowieka, optymizmem, którego w naszym kraju brakuje. Myślę, że to skutek minionego ustroju. Ale jest światełko w tunelu. 

Mówisz zdroworozsądkowo. Czego tu się bać? Że będzie więcej publikacji na rynku? Że ktoś to przeczyta? Przecież, przed zakupem czytelnik przeczyta stronę lub dwie, jeśli mu się spodoba, to niech kupuje. Ile to śmieci zostaje sprzedanych w niewyobrażalnych nakładach i nikomu wielka krzywda się nie  dzieje. To śmieszne ronić łzy nad autorem knota. Pozdrawiam i życzę, by nigdy nie opuścił Cię ten zdrowy optymizm.

Nie mam z tym nic wspólnego. Sprawy same się komplikują.

beryl – pewnie w ustawieniach masz, że z automatu czyści Ci cookie.

Nie mam z tym nic wspólnego. Sprawy same się komplikują.

To prawda. Chciałem napisać relację. Ale końcówkę rzeczywiście zmarnowałem.

Nie mam z tym nic wspólnego. Sprawy same się komplikują.

Regulatorzy – dziękuję za opinię. 

 

PsychoFish – szczerze mówiąc, nie rozumiem zarzutu. Jeśli coś jest oddalone, to nie może być tuż tuż.  Dzięki za opinię. Wiem, nie wszystko wyszło jak powinno. Cóż. 

 

 

 

 

Nie mam z tym nic wspólnego. Sprawy same się komplikują.

Oki, rozumiem. ;)

Nie mam z tym nic wspólnego. Sprawy same się komplikują.

W Kanadzie jest go sporo. Z krajów anglojęzycznych występuje jeszcze w Australii, czy Nowej Zelandii.

Tak, bestyja zeżarła ludzi z amfiteatru, razem z Grubasem.

A dasz namiar jakie zdania kuleją?

Nie mam z tym nic wspólnego. Sprawy same się komplikują.

AdamKB – przyznaję rację. Sugerowane poprawki naniosłem.

Nie mam z tym nic wspólnego. Sprawy same się komplikują.

Dzięuję AdamieKB za merytoryczne uwagi. Poprawki postaram się nanieść jak dotrę do kompa. Z komórki jest to zbyt uciążliwe. Odniosę się tylko do kilku zastrzeżeń. Co miał wyławiać Bill? – Bill poławiał bursztyn. Jednak, z bursztynem w morzu jest jak z poławianiem złota. Trzeba zebrać śmieci, żeby w nich odszukać samorodki. Ciągn3li na sznurku psa. Po czym poznać, że nie miał ochoty? – Gdyby si3 nie przeciwstawiał byłby prowadzony. Skoro go ciągnięto, znaczy że się opierał. Albo tupał w nim ciężkimi buciorami. W nim, czy w nie? Wydaje mi się, źe skoro potwór znajdował si3 jeszcze w morzu, to bardziej zasadne jest uźycie – w nim. Uderzał w dno morza, a nie w samą wodę. Pozdrawiam.

Nie mam z tym nic wspólnego. Sprawy same się komplikują.

Dzięki za odwiedziny i komentarz. Zwierzę się nieco zahibernowało, aby móc dostosować się do warunków lądowych. Pozdrawiam.

Nie mam z tym nic wspólnego. Sprawy same się komplikują.

Gdy dotarli do Gór okazało się, że są wyższe, niż wydawały się z daleka.

Doprowadziłeś mnie tym zdaniem do łez:)

Nie mam z tym nic wspólnego. Sprawy same się komplikują.

O Boziu…:) Dziękuję Jurorom, za tak ciekawe spostrzeżenia dotyczące tekstu. Doceniam pracę, jaką włożyliście w analizę. No cóż, Czytelnik ma zawsze rację. BoogusławEryku, Cieniu  Burzy, Iluzjo – dziękuję.

Cieniu – absolutnie, nie mam Ci za złe obszernego komentarza. Przeciwnie. Pozdrawiam wszystkich!

Nie mam z tym nic wspólnego. Sprawy same się komplikują.

Zygfryd89 – dzięki za łapankę. W przecinkach się gubię. Niestety.

 

Bemik – kurde, a ja wymyśliłem najpierw lęk. Dopiero później ubrałem go w historię. Ech…

edit. dzięki za doping. Od wczoraj siedzę nad smoczym opowiadaniem…

Nie mam z tym nic wspólnego. Sprawy same się komplikują.

Przyznaję Ci rację. Zmieniłem. Pozdrawiam.

Nie mam z tym nic wspólnego. Sprawy same się komplikują.

Amboroziaku – doprecyzowałem o jaki pierwiastek chodziło bohaterowi. Mam nadzieję, że teraz ma to sens.

Nie mam z tym nic wspólnego. Sprawy same się komplikują.

Z pewnością, ale psychika ma czasem pewne ograniczenia ;)

Nie mam z tym nic wspólnego. Sprawy same się komplikują.

Finkla – a myślisz, że Polki nie zakochiwały się w żołnierzach Werhmachtu, albo esesmani w Żydówkach?

Nie mam z tym nic wspólnego. Sprawy same się komplikują.

BogusławEryk – dziękuję.

 

Regulatorzy – Miętusie, czy to samodzielne opowiadanie?  Owszem. I samoistne.

nie znalazłam w opowieści żadnych lęków spowodowanych jakąkolwiek fobią. – Sprawę lęku wyjaśniłem w pierwszym moim poście.

Gdzie dłoń ma podbicie? – myślałem o tej części przy kciuku, ale pewnie nazywa się inaczej;)

Dziękuję za analizę tekstu. Była bardzo pomocna.

 

Finkla – Mnie też kilka rzeczy nie pasuje. Nie tylko brak rozwiązania kwestii tajemniczej broni, w którą wyposażono narratora. Nie bardzo wiem o jakiej broni piszesz? Chyba, że masz na myśli ten kawałek: Mieliście broń, o której nie miałem pojęcia. Zintegrowaliście ją ze mną lepiej, niż kamikadze zespalają ze sobą narzędzia zagłady. Byłem tykającą bombą, której nikt nie mógł rozbroić. A ona? Od pierwszej chwili przegrała, nie miała ze mną żadnej szansy. Z tym, co tkwiło w zwojach moich szarych komórek. Tu mówię o zaszczepionej (przez władzę) bohaterowi nienawiści i podejrzliwości do obcych, czyli broni psychologicznej.

 

Jak zrozumiałam, bohater jest Ziemianinem, żołnierzem. Znalazł kobietę na Ziemi i przewiózł w kontenerze. Dokąd? Bohater jest Ziemianinem, byłym żołnierzem, Znalazł obcą w kontenerze, który przywiózł z Galimedesa, a w którym ukryła się Złotoskóra. Ukryła się tam jeszcze na Galimedesie, bez wiedzy bohatera.Zrobiła to, ponieważ życie na jej planecie było piekłem. Chciała poprawić swój los. Czy mądrze postąpiła to już inna sprawa.

Po co jej był kombinezon? – no cóż. Warunki transportu bagażu (jakim był kontener) były dość spartańskie.

A jakakolwiek atmosfera wytwarza pierwiastki? – rzeczywiście, atmosfera nie wytwarza pierwiastków. Aż się dziwie, że tak napisałem;)

Nie mam z tym nic wspólnego. Sprawy same się komplikują.

Kurdę, Amboziak, ty tak, jakoś…masz dar przekonywania.

Nie mam z tym nic wspólnego. Sprawy same się komplikują.

Ambroziak, hop siup, łatwo powiedzieć.

Nie mam z tym nic wspólnego. Sprawy same się komplikują.

W każdym razie, gaduła bym szanownego Jurysty nie nazwał.

Nie mam z tym nic wspólnego. Sprawy same się komplikują.

Dzięki Cieniu Burzy za komentarz. Jednak jest tak lakoniczny, że nie wiem, gdzie postawić Twoją kropkę.

Nie mam z tym nic wspólnego. Sprawy same się komplikują.

Dziękuję za bardzo merytoryczne uwagi. Odniosę się do kilku zarzutów. Tekst miał zarysować lęk przed opuszczeniem i zdradą. Z tego powodu podpiąłem go pod konkurs. Chciałem przeprowadzić krótką analizę tego lęku, skąd się wziął, jakie były jego konsekwencje, itd. Jeśli idzie o niewolę u wroga, to można się tutaj trochę pospierać. Z jakichś powodów żołnierze się poddają (a w tekście nie jest wyjaśnione jaką osobą jest bohaterka. Nie ma broni przecież). Jeśli Galimedes jest całkowicie zniszczony, to chyba wszędzie jest lepiej niż w piekle. Pozdrawiam i dziękuję za ocenę. Edit. Chciałbym jeszcze wyjaśnić sprawę kontenera. On należał do głównego bohatera. Obca się tam tylko ukryła.

Nie mam z tym nic wspólnego. Sprawy same się komplikują.

Orginalny komentarz :)

Nie mam z tym nic wspólnego. Sprawy same się komplikują.

Dzięki za przeczytanie opowiadania i uwagi.

Nie mam z tym nic wspólnego. Sprawy same się komplikują.

Bardzo mi się. Nie wszystko jest jednoznaczne, ale to jak z poezją, otwiera kilka ścieżek interpretacyjnych.

Nie mam z tym nic wspólnego. Sprawy same się komplikują.

Złośliwe bydle, z tej ryby.

Nie mam z tym nic wspólnego. Sprawy same się komplikują.

Nie do końca Ambroziak:) Znowu musiałem zmienić końcówkę, żeby się nieco rozjaśniło. Naprowadzić na właściwe tory miał wstęp, ale chyba nie wyszło. 

A na Merkurym to podobno  owszem, owszem…

Nie mam z tym nic wspólnego. Sprawy same się komplikują.

Finkla – Alabamcia jest na Merkurym, tak jak Waszyngon.;)

Nie mam z tym nic wspólnego. Sprawy same się komplikują.

A o cóż by innego? Weszła pusta panienka, a wyszła dojrzała kobieta.:)

Nie mam z tym nic wspólnego. Sprawy same się komplikują.

Ktoś tu dorósł w ekspresowym tempie.;) Niezły drabbelek.

Nie mam z tym nic wspólnego. Sprawy same się komplikują.

Ohydnie piękne, jakby wyraził się rzeczony brunet ;)

Nie mam z tym nic wspólnego. Sprawy same się komplikują.

To dopiero konspiracja;)

Nie mam z tym nic wspólnego. Sprawy same się komplikują.

Fajne.

A na marginesie, jeśli Janek jest odporny, to jego kompani mogą łatwo przejąć cechy obronne. Bakterie, odpornością zarażają się na podobnej zasadzie, co my chorobami. Wystarczy, że mieli z nim kontakt. ;)

Nie mam z tym nic wspólnego. Sprawy same się komplikują.

Mocne, jak ruska wódka. Brawo.

Nie mam z tym nic wspólnego. Sprawy same się komplikują.

Wstawiać, czy wystawiać? Zresztą nie ważne, o gustach się nie dyskutuje. :) Dzięki za zetknięcie.

Nie mam z tym nic wspólnego. Sprawy same się komplikują.

Niby nic, a tak to się zaczęło, niby nic, zwyczajne pac, pac, pac. Jest w wydaniu papierowym Nowej Fantastyki jakaś siła.;)

Nie mam z tym nic wspólnego. Sprawy same się komplikują.

Piękny tekst, zobrazowany w sposobie prowadzenia narracji, jak i w poruszonym temacie. Czytając trudno zdecydować, który z bohaterów ma bogatrze wnętrze. Wieloryb, czy skruszony grzesznik? Jestem pod wrażeniem.

Nie mam z tym nic wspólnego. Sprawy same się komplikują.

Czy ona ma świadomość, niszcząc nas, w konsekwencji zniszczy samą siebie? ;)Dobre.

Nie mam z tym nic wspólnego. Sprawy same się komplikują.

Podobało mi się. I jakie życiowe. ;)

Nie mam z tym nic wspólnego. Sprawy same się komplikują.

Jak Boga kocham, nie przy jedzeniu…;) napiszę cytując klasyka. Klasa.

Nie mam z tym nic wspólnego. Sprawy same się komplikują.

Dzięki rooms :) Problemy problemami, ważne jak te skubańce sobie z nimi radzą.;)

Nie mam z tym nic wspólnego. Sprawy same się komplikują.

Dobre. Ciekawe, czy dodatkowy mózg też sobie kiedyś wszczepią?:)

Nie mam z tym nic wspólnego. Sprawy same się komplikują.

Niekoniecznie doba jest tam określona.:) Ale oczywiście tekst miał za zadanie nieco zmylić czytelnika, aby końcowe zdanie było zaskoczeniem. Może jednak przedobrzyłem i zamazałem jasność przekazu.

Nie mam z tym nic wspólnego. Sprawy same się komplikują.

Jak to żył wśród Marsjan? Przecież to Marsjanin. …eee nabijasz się ze mnie?

Nie mam z tym nic wspólnego. Sprawy same się komplikują.

Ambroziak, Finkla – ależ to Marsjanin. Nie mógł zostać dentystą, ponieważ Marsjanie nie mają zębów, a Ziemian by nie leczył. ;) Jedynym sposobem zdobycia ludzkich zębów, w przypadku Marsjanina, to porwanie człowieka.

Nie mam z tym nic wspólnego. Sprawy same się komplikują.

bemik – cóż, w tym świecie kamienie są dosyć tanie. A po ludzkie zęby trzeba wyruszyć z ekspedycją.

Nie mam z tym nic wspólnego. Sprawy same się komplikują.

AdamKB – a dlaczego ludzie polują na słonie? Czy kość słoniowa jest ludziom potrzebna? Nie, ale za to pożądana.:)

Nie mam z tym nic wspólnego. Sprawy same się komplikują.

  1. Leiss – Wszystko się może zdarzyć ;), choć z drugiej strony, młode o tej porze?

Nie mam z tym nic wspólnego. Sprawy same się komplikują.

S. Leiss – dziękuję za miły komentarz laugh

regulatory – rano przeczytałem, że pewna kolumbijka użyła ziemniaka jako środka antykoncepecyjnego. Trzymała go tam dwa tygodnie, aż wypuścił korzenie. A więc można? No? ;)

Nie mam z tym nic wspólnego. Sprawy same się komplikują.

Nowa Fantastyka