Profil użytkownika


komentarze: 11, w dziale opowiadań: 11, opowiadania: 7

Ostatnie sto komentarzy

Przepraszam ale zapomniałem dodać że jest to ciąg dalszy do zamieszczonego w ubiegłym roku PROLOGU (12 MAJA)!
Nie jest to też koniec Jana Mściciela ale nie mam pojęcia kiedy będzie CDN. 
MIKROS 

Wobec powyższego stwierdzenia Achiko odpowiem prosto i bez zbytecznego poetyzowania - jestem na tyle cierpliwy żeby zaczekać na na takiego Czytelnika.
Nawiasem mówiąc nie znam nikogo kto by umarł na poezję.
Nie wspominając już na zakończenie o prozie poetyckiej.
Ze słowami otuchy MIKROS

 

Mógłbym wysunąć te same argumenty, co w „Życie pod..."ale...

Do pierwszego zdania można znaleźć troszkę więcej skojarzeń, czyżby fantazja koleżanki Achiki nie zdołała „ponad poziomy wylatać"?

 Jeśli chodzi o problem dresiarzy to obawiam się że nie miałaś okazji droga Achiko ich spotkać jeśli wypisujesz takie bzdury. Oni nie szemrzą tylko łomoczą i to bardzo rytmicznie, przetykając łomot „soczystym mięchem". Taka „wycieczka" to typowy strzał w płot.

Głos dzwonka szkolnego jest natarczywy, świdrujący, ale nie czysty i cieniutki...

Przepraszam, a gdzie koleżanka Achika się uczyła - może tam taki dzwonek jest?

Błoto, bose stopy to może być jakiś trop sensu?

Trwogę mógł wlać uprzednio i nie koniecznie przy pomocy kłapiącej paszczęki - facet idzie - skupiony.

 Jeżeli koleżance Achice Lenom kojarzy z nieodżałowanej pamięci Lenonem to bardzo gratuluję, bo mnie (zapewne pod wpływem sugestii) z Jackiem Lemonem, co od razu wiedzie wprost do „Pół żartem pół serio".

Po prostu: oba piąta naprzód, ster zero i tak trzymać!

A tak na marginesie - czy od tej pory leszy jednoznacznie utożsami się nam (a może w zbiorowej świadomości?) z Leszkiem( właśnie siedzi w tym samym pomieszczeniu co ja i jak do tej pory nie zauważyłem u niego żadnych krwiożerczych skłonności!)?

I na koniec w ramach walki o wszechogarniający sens. W górnolotności sens jest ukryty pomiędzy...

Podsumowując: zalecam po przeczytaniu recenzji Achiki przyłożyć zimny kompres na miejsce ukąszenia i przyjąć dawkę surowicy (dotyczy to zwłaszcza męskiej części czytających), czego i sobie życzę.

Duża buźka Achiko (wirtualnie oczywiście, wirtualnie!)!

Nie należę do „wojującego" odłamu piszących i w/w Kresa nie czytałem, przyznaję, ale nie można doprowadzić do zasklepienia się konwencji - TO BĘDZIE MUZEUM!!!

Nie chcę z nikim polemizować czy „interesująco rozprawiony zostanę za taką stylistykę" - czy nie - „włożyłem kij w mrowisko" i tyle!

Na argumenty niezgoda.b - patrz wyżej.

Faktycznie! Można też pośpiewać - czy jak będzie „milczący" (co ma oznaczać również - zamknięty w sobie) to utrzyma się na krawędzi sensu?

Średnie otwarcia mają spore możliwości awansu, choćby i z gambitem - Rigante.

Z ukłonami Mikros

 

 

Wielce zobowiązany że raczyłaś dać słowo co tchu w piersiach śpieszę z odpowiedzią!

Za ortografa przepraszam, ale już z tym oszołomieniem to gruba przesada.

Słowa są jak plastelina nie jak kamienie - miękko poddają się naszej interpretacji i sami możemy rozsadzić ich znaczeniowe ramy, żeby ukazać coś nowego lub z innej perspektywy. Struktura nie jest ustalona raz na zawsze - to nie język formalny (utonięcie w formalinie nie powinno grozić piszącemu fantastykę!).

Eksperyment językowy postawiony obok nieskrępowanej wyobraźni - to mi fantastyka! Kostyczność frazy i uładzony styl - oto jest pochwała „wiktoriańskiej Anglii".

Uderza mnie jeszcze jedno - niewolnicze przywiązanie do logicznej ciągłości. Człowiek nie jest logiczny, ale dynamiczny!

Brak tu zrozumienia dla skrótu myślowego, chwilowego wrażenia.

Prowadzenie prościutko po sznureczku, dosłowność w zrozumieniu tekstu, niezrozumienie dla impulsu - odruchu.

Jeżeli tak ma wyglądać przeżywanie żałoby (nawet wydumanej), przelatujące uczucia i nienazwane nawet odczucia to...!

Jedyną alternatywą ma być kompletne osłupienie?

Jak zawsze pozostający...  MIKROS

Jeżeli koleżanka Achika potrzebuje instrukcji obsługi a nie opka to nic z tego ;-) Zasada "kawa na ławę" nie rozciąga się na wszystko! A przy okazji - skostnienie konwencji nie wychodzi na dobre.
POZDRO mikros

 

 Jakubie, „Cios przynoszący zaszczyt" jest początkiem opowieści. Każdy zaś początek opowieści to zaproszenie do dyskursu, a każda inicjacja dyskursu to czysta potencjalność.

Trzeba zachować jak największą ostrożność, bo nawet najmniej ważne wątki i nurty marginalne mogą okazać się w toku narracji wyjątkowo ważne - chyba, że piszący zachowując wyjątkową dyscyplinę umysłu i od początku do końca trzyma się ściśle wytyczonego szlaku a jego zamiarem jest dzieło skończone, doniosłe - doskonałe!

Opowieść ma się toczyć.

Cóż dopiero przyjęta konwencja - ta ma już podstawowy dźwięk, który w akordzie dawać powinien ton całej opowieści. W niej jak na scenie ukazywać się mają bohaterowie, aktorzy planu i zwykli statyści.

To sztafaż - ma on niczym nikła mgiełka przewijać się ustawicznie i niepostrzeżenie wiązać całość.

Szczególną pozycję zajmuje konwencja w szeroko pojętej fantastyce. Oderwawszy się od ustalonych przejawów życia tworzy nieskrępowanie nowe aspekty.

Jeśli przesadziłem w czymkolwiek i opowieść manierycznością doskwiera, chylę czoło, choć sądzę, że swoisty „manieryzm", jakim się posłużyłem nie brzmi fałszywą nutą - tak samo jak elementy pastiszu, które, jak sądzę dobrze mu służą.

Nie jestem zwolennikiem tzw. „chwytania byka za rogi"! Opowieść moim zdaniem powinna otaczać się tajemnicą, jak kobieta pewna swych wdzięków - tajemnicza i niezgłębiona, a  my mężczyźni świadomi istnienia tej hermetycznej dziedziny pogodzeni z nią jesteśmy samym podjęciem gry. Wobec czego żadna ją szata nie szpeci a jedynie dodaje pikanterii odkrywania szczegółów owej garderoby... Hm! Przepraszam za galopadę - nie o tym przecież chciałem...

Tak samo moja opowieść ubrana na swój sposób odsłoni powoli swoje powaby, bo „Cios przynoszący zaszczyt" jest tylko chwilowym wejrzeniem w jej oblicze - pierwszym. Już wkrótce zabiorę czytelnika znów na Methasis gdzie..., ale o tym sza!

Jak sądzę sporą dozą manieryczności charakteryzował się nieco może przydługi, ale raczej skłaniający się ku patetyczności wstęp! Wierz mi jest to konieczne, jako motto intro lub otwarcie z gambitem w tle. Jeśli chce się manierować najbardziej zmanierowane, najpiękniejsze stulecie, (w którym ludzkość uzyskała pełnoletność!), na jakim się oparłem budując świat „Nie klękajcie przed moim domem" to takie zagajenie wydaje mi się jak najbardziej na miejscu.

Poza tym w wyrazie manieryzm przyjemnie pobrzmiewa mi słowo „mana"!

Biorąc to za dobry omen pozostający z wyrazami... etc. etc. etc.

 

MIKROS

 

PS Więcej tu jednakże egzaltacji jak sądzę! (Bo czy wystarczają same postacie zimnych twardzieli, dzikich wampirów czy kurczowo uczepionych międzygwiezdnych materii bohaterów? Oni też posiadają uczucia, głębokie przemyślenia itd. W ich języku i sposobie wartościowania tak nam przecież obcym.)

Dzięki stary za słowo.

Już myślałem, że opko (zdaje się, że pod taką nazwą figuruje ta forma wypowiedzi - trochę to dziecinne, poprzez zdrobnienie, ale być może doskonale tłumaczy sam jej charakter- trudno!) zdechnie sobie w kątku na starość a tym czasem 2.0!

Temat jest rozwojowy i wkleję z pewnością (nie mógłbym tego tak zostawić) jakiś c.d.n. Jeśli jednak uważasz że popełnienie następstwa może stać się przestępstwem do zajrzyj do Parowskiego. Posiada ON już trzy moje teksty z serii "Nie klękajcie przed moim domem" (zaledwie szkice części pierwszej "Alchemnich" z rozdziału "Methasis".

Rdzewieją, (co po niektóre) trzeci miesiąc.

Uważam, że są nieco lepsze, (choć to jedynie subiektywna ocena - nikt ich nie czytał!) już chociażby z tego względu że włożyłem w nie dużo serca, mając na względzie sfabrykowanie jakieś epickiej sagi (?)

Nowa Fantastyka