Profil użytkownika


komentarze: 8, w dziale opowiadań: 2, opowiadania: 2

Ostatnie sto komentarzy

varg – nie znajduję w wypowiedzi Drewian agresji. Natomiast sam temat ruchów militarnych Słowian wcale nie jest aż tak “cholernie” nie na temat. Odkrywanie historii na nowo – wyjaśnianie, iż Słowianie nie byli potulnymi barankami lub nierozgarniętymi małpami na drzewach, bardzo pomogło zainteresowaniu Słowiańszczyzną. Mam najlepszy przykład w rodzinie. Pan Witolda Jabłońskiego, w związku z ukazaniem się napisanej przez niego fantastyki słowiańskiej “Słowem i Mieczem”, miał w 2013 roku wykład na Polconie o Reakcji pogańskiej. Po tym wykładzie mój brat był pod na tyle silnym wrażeniem, że po dodatkowej rozmowie ze mną, sam napisał krótkie opowiadanie fantastyczne nawiązujące do religii słowiańskiej (opublikowane później). Piszę o tym dlatego, iż przez lata delikatnie podśmiewał się z mojej aktywności. Zresztą w 2015 pan Jabłoński popełnił kolejną książkę w realiach fantastyki słowiańskiej. W 2012 ukazała się “Strzygonia” pana Sławomira Mrugowskiego. W 2014 czy 2015 ukazała się “Przysięga Barda” Piotra Gulaka (ebook), “Witia” p. Lewandowskie (ebook), już nie wspominając o kilku pozycjach wydawnictwa Triglav, założonego w 2007 r. przez jednego z najbardziej znanych wczesnośredniowiecznych odtwórców historycznych, a które jest poświęcone książkom o tematyce średniowiecznej ze szczególnym naciskiem na Słowiańszczyznę, w tym młodzieżową fantastykę słowiańską… jeśli się komuś chce to może przeczytać krótki artykuł z 2009 roku “Bolesne narodziny słowiańskiej fantastyki” – zestawienie zrobione na jednej ze starszych stron rodzimowierczych.  http://gniazdo.rodzimowiercy.pl/tekst.php?tekstid=745

 

Edit.

Ha – tyle nazwisk i wydarzeń, dzięki którym pisarze fantastycznie mają teraz rynek przygotowany na “Słowiańszczyznę”, że aż trudno wszystko spisać, ale jednak nie może zabraknąć Oskara Kolberga, nieprawdopodobny pasjonat urodzony na początku XIX wieku, który chodząc od wsi do wsi spisywał pieśni, obrzędy, gusła, tańce i legendy ludowe. Poświęcił temu życie, wydał 86 tomów poświęconej naszemu dziedzictwu. Jego wkład był/jest tak ogromny, że rok 2014 był rokiem Oskara Kolberga.

Mam nadzieję, że to pokrótce wyjaśnia skąd aktualnie bum na Słowiańszczyznę? Po prostu, jak pisałam wyżej, ciężka praca niezliczonej ilości ludzi wreszcie przynosi efekty.

 

Kolberg spisał, babcie i muzykanci pamiętali, Polskie radio nagrało, Mazowsze zatańczyło, zespoły folk metalowe i inne spopularyzowały tłumacząc muzykę ludową na język bardziej dostępny, nauczyciele przekazywali w interesujący sposób, wcześniej Kochanowski stworzył pieśń świętojańską o Sobótce, Mickiewicz stworzył mit, rozpropagował na świecie wampira, potem Kraszewski, historycy i badacze odkręcają historię, że przed chrztem nie siedzieliśmy na drzewach ale np. łoiliśmy Rzymian i Wikingów, buntowaliśmy się przeciw chrzesciaństwu, odtwórcy budowali skanseny i organizowali warsztaty klejenia garnków, plecenia czy strzelania z łuku itd… itd… aż wreszcie ta nasza kultura uznawana wcześniej za coś wstydliwego, zaściankowego, stała się tym z czego ludzie stają się dumni. I oby tak zostało.

Mhm, daliśmy popalić Rzymowi – nasi przodkowie po prostu byli od nich lepszymi i bardziej zdeterminowanymi wojownikami.

Co do kultury, to autentycznie z całym szacunkiem do współczesnych pisarzy fantasy, obok tych wymienionych był jeszcze i Mickiewicz, i Słowacki, Chopin z niesamowitymi odniesieniami muzycznymi, Stanisław Szukalski – przywódca Szczepu Rogate Serce – polski rzeźbiarz, malarz, projektant, zastępy naukowców grzebiących w ziemi i DNA, radiowcy z Polskiego Radia nagrywający projekt “Muzyka Źródeł” – dzięki czemu została ocalona od zapomnienia polska muzyka ludowa, a z którego często-gęsto korzystają… tadam współczesne zespoły ludowe oraz folkowe – tak, tak folk metal korzysta z nagrań babuszek z Muzyki Źródeł, a jego członkowie chodzą na warsztaty, gdzie panie nauczone z nagrań babuszek, przekazują wiedze dalej – stad mniej więcej każdy polski zespół folk-metalowy ma dość podobny zestaw piosenek. Są jeszcze zespoły tańców tradycyjnych. Bez pamiętających dawne czasy i pieśni pań ze wsi oraz muzykantów oczywiście by się nie obyło – cały polski folk nawiązujący do tradycji słowiańskiej by pewnie nie powstał. I nie chodzi o Donatana, który, chociaż go nie lubię, bo oszukał Persivala, to jednak przyczynił się do popularyzacji słowiańszczyzny. Ich troLe przekształcone w Żywiołaka, Trebunie-Tutki (całość od 1992, twórczośc z Voo Voo czy Twinkle Broders 2008), Dikanda, Tołhaje, Kapela ze Wsi Warszawa… czy choćby Ciechowski z granym wszędzie “Piejo kury piejo” chyba jeszcze z zeszłego stulecia?, festiwale muzyczne od Nowej Tradycji po tyci lokalne… festiwale etnograficzne, rodzimowiercy – czyli słowiańscy poganie – sama n-lat temu (nie pamiętam dokładnie, bo to było już dość dawno) pomagałam przy filmie przedstawiającym obrzęd Kupały i swaćbę – ten film był potem pokazywany na festiwalu w części etnograficznej. Współtworzyłam obrzęd Kupalny na placu po Farze w Lublinie jeszcze w zeszłym dziesięcioleciu (z ogniskiem z pochodni, bo prawdziwego nie pozwolili nam rozpalić) – tu nie chodzi o to by się chwalić, tylko by pokazać skalę i okres działalności. Przez wiele lat istniało Rodzimowiercze Radio Internetowe, magazyn Gniazdo wychodzi już z 10 lat, nieistniejący już portal i forum Rodzimowierczy Biuletyn Informacyjny, który swego czasu był doskonałym źródłem wiedzy o słowiańskim oraz pruskim rodzimowierstwie, 2 tomiki poezji rodzimowierczej… Są jeszcze wymienieni już odtwórcy historyczni, festiwale, skanseny… To, że “Słowiańszczyźnie” udaje się wreszcie przebić do kultury masowej to jest zasługa pokoleń i wytężonej pracy ogromnej ilości fascynatów. Cieszyć się trzeba, że ta ciężka praca od podstaw zaczyna wreszcie owocować. Nawet jeśli owoce zbierają nie ci co harowali czy pomimo wyśmiewania kontynuowali tradycję, ale taki Donatan z doskoku.

 

ps. Oraz nauczyciele, szczególnie języka polskiego, którym udało się zachęcić dzieciaki do poznawania korzeni dzięki fajnemu nauczaniu o twórcach epoki romantyzmu, czy zachęcaniu do tworzenia inscenizacji Dziadów.

 

ps2. I oczywiście także wszystkim nauczycielom i przedszkolankom przygotowującym oraz topiącym/palącym z dziećmi Marzannę.

Obrzucanie się patykami?surprise http://www.sciencemag.org/news/2016/03/slaughter-bridge-uncovering-colossal-bronze-age-battle

 

About 3200 years ago, two armies clashed at a river crossing near the Baltic Sea. The confrontation can’t be found in any history books–the written word didn’t become common in these parts for another 2000 years–but this was no skirmish between local clans. Thousands of warriors came together in a brutal struggle, perhaps fought on a single day, using weapons crafted from wood, flint, and bronze, a metal that was then the height of military technology.

“As University of Aarhus’s Vandkilde puts it: “It’s an army like the one described in Homeric epics, made up of smaller war bands that gathered to sack Troy”–an event thought to have happened fewer than 100 years later, in 1184 B.C.E. That suggests an unexpectedly widespread social organization, Jantzen says. “To organize a battle like this over tremendous distances and gather all these people in one place was a tremendous accomplishment,” he says.”

“DNA from teeth suggests some warriors are related to modern southern Europeans and others to people living in modern-day Poland and Scandinavia. “This is not a bunch of local idiots,” says University of Mainz geneticist Joachim Burger. “It’s a highly diverse population.”

 

Hym, rozumiem, chciałam tylko zwrócić uwagę, iż nie mogliście dostać ISSN bez wydania 1 numeru. Wiec nie było szansy, abyście ten numer dostali wcześniej, niezależnie od tego, jak dawno uruchomiliście procedurę. Choćbyście zaczęli to i 10 late temu… :) Nie ma numeru = nie ma co aplikować po ISSN. Natomiast już teraz, o ile faktycznie podjeliście jakieś kroki, możecie zacząć zwalać winę na system. Chociaż na razie minęło zaledwie 6 dni od wydania, w tym weekend.wink

 

Mogę się mylić, ale wydaje mi się iż chodzi w tym o uniknięcie “pism-widm”. 

Sethraelu, tak z ciekawości, próbowałeś zakładać czasopismo za granicą? Że przez porównanie wiesz, iż w Polsce to zabiera więcej czasu niż np. w USA, Francji, czy Niemczech? :) Czy już jesteś właścicielem jakiegoś? Jeśli tak, to gratulacje! :) :)

I tak się trzeba najpierw coś wydać. Nie ma co zwalać na formalności. “Aby otrzymać numer ISSN dla czasopisma internetowego, należy przesłać wydrukowane zrzuty ekranów: strony głównej, z numeru pierwszego – strony tytułowej; z numeru bieżącego – strony tytułowej oraz ekranu z danymi o wydawcy i redakcji. Nie nadaje się numeru ISSN czasopismom online przed ich pojawieniem się w internecie.

 

ps. I pozdrawiam Wszystkich, bo to mój pierwszy post na tym forum. Samo czasopismo całkiem-całkiem. :)

Nowa Fantastyka