Profil użytkownika


komentarze: 542, w dziale opowiadań: 472, opowiadania: 215

Ostatnie sto komentarzy

Hej Sagitt,

 

Drżącymi rękami wykręciłam numer pogotowia i przyłożyłam do ucha słuchawkę.

To nie jest błąd, ale jeśli pousuwać zbędne dopowiedzenia to można oszczędzać znaki. Tak jak tutaj – "do ucha" jest niepotrzebne, bo wiadomo, że słuchawka trafi właśnie tam. :) Podobnie jakby napisać "chwycił klamkę dłonią", "rozgryzł zębami" itp.

Słuszna uwaga.

 

Ogromna biblioteczka = 3 x 2 metry? Nie chodzi mi, że muszą być wymiary, ale dla każdego to będzie znaczyło co innego.

Racja. Tylko nie przychodzi mi do głowy, jak inaczej ten ogrom określić? Na przykład “biblioteczka sięgająca do sufitu…”? Chociaż wtedy mógłbyś zadać pytanie, jak wysoki jest ten sufit :)

 

 Zerwała się z krzesła do tak prozaicznej czynności? Mąż również się zerwał, jakby się czegoś przestraszył. W takim zestawie czasowników dziwnie to brzmi, bo nie pojawiło się nowe zagrożenie.

Zerwali się tak z nerwów i napięcia.

 

Myślę, że wartym rozważenia zabiegiem mogłoby być dodanie unoszącego się, duszącego, chemicznego zapachu gdy Kevin traci oczy czy cichego chichotu, gdy bohaterka upada i skręca sobie kostkę.

A mi właśnie takie zabiegi wydawałyby się cliché…

 

Dziękuję za komentarz, pozdrawiam również!

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

Cześć Hesket,

 

dziękuję Ci za miłe słowa, choć szkoda, że nie odczułeś grozy.

Klik nie jest już potrzebny, ale doceniam gest :)

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

Dzień dybry,

 

Według doktora Harpera (oby biedaczyna szybko się odnalazł) ma mi to w jakiś sposób pomóc.

Dziwny szyk. Proponuję:

→ Według doktora Harpera (oby biedaczyna szybko się odnalazł) ma to w jakiś sposób mi pomóc.

 

Poprzez dokładne opisywanie każdego dnia i regularne przyjmowanie zaleconych medykamentów mój problem natury psychicznej ma stać się mniej uciążliwy.

Powtarzasz ma. Możesz zastąpić tym słowem: powinien.

 

Harper wspominał, iż możliwe jest także całkowite wyleczenie mnie za pomocą nowej

Wiemy, że chodzi o narratora

 

Odkąd pamiętam, miałem słabość do tego typu trofeów, a w szczególności

Brakujący przecinek przed a.

 

Ziemista cera, wyłupiaste oczy, tłuste włosy, krzywe, niezgrabne palce, ślinotok i utykanie na lewą nogę z pewnością wyróżniały go z tłumu. 

O, jakie ładne przedstawienie bohatera. Żadne miał, był.

 

jakby w obawie przed czymś.

Brzmi jak urwane zdanie. Proponuję:

→ jakby się czegoś obawiał.

 

Za chwilę udaję się na spoczynek, a nazajutrz rano ruszam dowiedzieć się prawdy.

Brakujący przecinek.

 

Ach, tak, dzisiejszego dnia zdarzyło się coś jeszcze.

Wydaje mi się, że nie powinno być przecinka między ach i tak. Jednak nie jestem pewna, więc zostawię to ekspertom.

 

Mary była niezwykle sympatyczną, ale też urodziwą, młodą kobietą, więc tym bardziej cała sprawa bardzo mnie zaniepokoiła. Dumałem nad tym, co mogło przydarzyć się temu uroczemu dziewczęciu.

Drugie zdanie można znacznie skrócić, zwłaszcza że już się dowiedzieliśmy o urodziwości i młodości Mary:

→ Dumałem nad tym, co mogło się jej przydarzyć.

 

Młodzieniec rzucił mi się w ramiona i spojrzał w oczy dokładnie tak, jak podczas naszej ostatniej, wspólnej nocy. Serce zaczęło mi bić mocniej. Byłem pewien, że już zgasł w nim płomień uczucia, zapomniał o mnie i ruszył dalej przez życie.

Eeeeeee. Te zdania brzmią bardzo, bardzo niepokojąco. Tak miało być?

 

Niecała minuta, podczas której wpatrywaliśmy się w siebie nawzajem, była niczym wieczność.

Brakuje przecinka przed była.

Zawsze zdanie wtrącające jest otoczone przecinkami.

 

A ok, teraz widzę, że tamte niepokojące zdania faktycznie były celowe.

 

– A więc wyszedłeś z więzienia, tak? Tylko dwa lata za coś takiego? Toż to skandal! Powinieneś gnić w celi przez co najmniej dziesięć, cholerny sodomito!

Wydaje mi się, że skoro jest taki wzburzony, to by powiedział coś w stylu: Powinieneś gnić w celi do końca życia!

W takich emocjach nie wyliczałby mu wyroku.

 

ale jak widać, byłem w błędzie

 

– Panie Finnegan, myślałem, że przez ten czas chociaż postara się pan zrozumieć, ale jak widać byłem w błędzie – odparłem sardonicznie. Targała mną wściekłość. Przeklęty staruch obraził mnie w miejscu publicznym. Miałem ochotę roztrzaskać mu głowę o sklepową ladę.

Skoro targała nim taka wściekłość, słowo sardonicznie tu nie pasuje.

https://sjp.pwn.pl/szukaj/sardoniczny.html

 

założono opatrunek, a na ewentualne powikłania machnięto ręką.

 

W trakcie odbywania kary Arthur stanowił dla mnie światło rozjaśniające mrok, po opuszczeniu ohydnych murów Pentonville zacząłem się owego światła lękać, lecz był to lęk nie o mój własny los, ale o los Arthura, gdyż jak udało mi się dowiedzieć od jednego z nielicznych, wiernie trwających przy mnie przyjaciół, stary Thaddeus po odkryciu naszej zakazanej miłości okrutnie zbił swego syna, aby upewnić się, iż nic podobnego więcej nie przyjdzie mu do głowy.

To zdanie jest absurdalnie długie, nie uważasz?

 

choć szczerze mówiąc, wątpię.

 

lecz kiedy ponownie spojrzałem w rzeczony kąt izby, niepokojąco wyglądających sylwetek już nie było

Już wiemy, że niepokojąco wyglądały.

 

Jestem pewien, że nie był to senny koszmar. Potrafię odróżnić sen od stanu świadomości.

Jest też coś takiego jak paraliż senny. Ale to już w sumie trochę z mojej strony “czepialstwo”, idźmy dalej.

 

więc z poznania przyczyn dziwnego zachowania Francuza, które tak mnie zastanawiają, ponownie wyszły nici.

wolałbym, abyśmy przestali się widywać

wszyscy wiedzą, jak straszne warunki panują w tym miejscu.

Perspektywa nieszczęścia, jakie może cię spotkać przez naszą miłość, nie daje mi spokoju

 

Dzisiejszy dzień był jednym z najdziwniejszych i zarazem najbardziej przerażających dni, jakie dane mi było przeżyć.

 

Usiłowałem zapytać, co się, u diabła dzieje i dlaczego z niewiadomych mi przyczyn wylądowałem na ulicy

Zbędny przecinek po się. Dlaczego z niewiadomych mi przyczyn to tautologia.

 

Nagle usłyszałem kroki, Chevallier zatrzymał się, spojrzał w lewo i zgasił lampę.

Rozdzieliłabym te zdania:

→ Nagle usłyszałem kroki. Chevallier zatrzymał się, spojrzał w lewo i zgasił lampę.

 

ponaglając, abym również przyspieszył kroku, pobiegł w stronę

 

Wtargnęliśmy do sklepu z wypchanymi trofeami równie gwałtownie

Wiemy o jaki sklep chodzi.

 

– Prawie dostrzegł nas ten policjant. Dobrze, schodzimy do piwnicy.

Podkreślone zdanie brzmi moim zdaniem bardzo nienaturalnie.

 

Gdy tylko te przeklęte wrota zostały uchylone

A czemu przeklęte, co one mu zrobiły?

 

Śliniący się, obłąkany artysta stał obok trzech, drewnianych stołów

Zaraz, moment. Dosłownie przed chwilą taksydermista zachowywał się normalnie, nie robił dziwnych min, nie ślinił się, nie miał żadnych tików. A tutaj wyskakujesz ze ślinieniem się jak diabeł z pudełka.

 

Wyłupiastooki morderca Chevallier podbiegł do mnie, pytając, czy wszystko w porządku, na co ja z całej siły zdzieliłem go laską w głowę i uciekłem z tego przerażającego miejsca.

Dosyć ważna scena, lepiej wybrzmiałaby pokazana, nie opisana.

 

Odjeżdżając, spostrzegłem wychodzącego z zacienionego zaułka Arthura.

Co najbardziej niedorzeczne, policja uwierzyła przeklętemu żabojadowi.

Młoda Higginsówna ordynarnie mnie wyśmiała, kiedy poprosiłem ją do tańca.

Ostatniej nocy słyszałem, jak wydziera się wniebogłosy i błaga o litość.

Od trójki widziadeł dzieliło mnie zaledwie ćwierć jarda, a one wciąż tam stały i patrzyły na mnie.

 

wpatrując się, jak co noc w upiorne zjawy trójki moich ofiar.

Zbędny przecinek.

 

już tuż-tuż.

 

Cytaty, pod którymi nic nie napisałam, mają dodane przecinki.

 

 

Mimo że nie spodziewałam się tego, że to narrator jest mordercą, twist mnie nie zaskoczył. Nie czytałam Twojego poprzedniego opowiadania, ale może ten brak zaskoczenia wynika z faktu, że taki zabieg jest dość częsty.

Stylistyka została zachowana, zdania są zgrabne, masz bardzo dobry warsztat i dużą wiedzę, którą można rozpoznać chociażby po tym, ile główny bohater dostał kary za utrzymywanie kontaktów homoseksualnych i po opisie objawów choroby psychicznej.

Pozdrawiam serdecznie i do zobaczenia pod kolejnymi tekstami!

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

Dzień dybry,

 

Opowiadanie w świecie Obcego – którego jestem wielkim fanem ;)

Ou jea, ja też!

 

To kurewstwo zrobiło sobie jakiś rodzaj

a nie powinno być kurestwo?

 

Krople potu spływały leniwie po brudnym czole mechanika, zalewając oczy.

Leniwie w ogóle tu nie pasuje. Sytuacja jest krytyczna, na pokładzie panuje panika, a krople potu spływały sobie leniwie… No nie ;p

 

Nie pamiętał, czy kiedykolwiek był w tym module statku

Brakujący przecinek.

 

– Idziemy – inżynier wydał polecenie mechanikowi.

→ – Idziemy. – Inżynier wydał polecenie mechanikowi.

 

Gerry zaczął wymieniać

Raz piszesz przez jedno r, a raz przez dwa. To która wersja jest prawidłowa?

 

Nagle zastygł, coś było nie tak.

Ja bym to rozdzieliła:

→ Nagle zastygł. Coś było nie tak.

 

Ten cień, nie pasował do reszty pomieszczenia.

A co ten przecinek tu robi?

 

Szanse wystąpienia takiego zdarzenia były homeopatyczne

Przepraszam, jakie?

https://sjp.pwn.pl/szukaj/homeopatyczny.html

 

Czarna sylwetka zafalowała, rozwijając się niczym przysłona aparatu fotograficznego ze swojej embrionalnej pozycji. Czarne monstrum, ze smolistym i karbowanym ciałem, przypominającym gigantyczną modliszkę, wyprostowało się, stając na dwóch nogach. 

Powtórzenia, zbędny przecinek.

 

Mechanik nabrał w końcu kolorów i rzucił się do najbliższej kosmicznej szalupy.

Jak ktokolwiek mógł zauważyć, że nabrał kolorów, skoro było tam ciemno? I kto w takiej sytuacji zwracałby uwagę na to, że mechanik nabrał kolorów?

 

Paszcza, ociekająca organicznym kisielem, się otworzyła.

Nie podoba mi się to zdanie. Może:

→ Z paszczy kreatury wyciekał organiczny kisiel.

 

Z wnętrza smolistego ryja

Ryja moim zdaniem brzmi zabawnie, przez co burzysz powagę sytuacji ;p nie wiem, czy tylko dla mnie to słowo jest śmieszne?

 

Gery napiął mięśnie, próbując oswobodzić ręce, nogi i głowę z uścisku dodatkowych pasów.

→ Gery napiął mięśnie, próbując się wyswobodzić z uścisku pasów.

 

Chce ułatwić jej wyjście.

Chcę

 

Mało tego, w oczach, niektórych decydentów z Weyland-Yutani misja zakończyła się fiaskiem.

Zbędny przecinek (ten drugi).

 

Na szczęście wykonał, chociaż plan B.

Zbędny przecinek.

 

Jestem tutaj, żeby to wszystko naprawić

A tutaj z kolei brakuje przecinka.

 

– Plan A? – wrócił szary, pusty Gery.

Po pierwsze didaskalia z dużej litery, a po drugie nie rozumiem tego zdania.

 

– Dzień dobry, skarbie

Brakuje przecinka.

 

Już pierwszy rekonesans planety, oznaczał dla Billa realizację tego niezwykle mało realnego scenariusza.

Zbędny przecinek.

 

zgodnie z tajnymi korporacyjnymi instrukcjami, była to już misja naukowa.

Tu też…

 

obserwował to, co stwór robił z personelem misji.

Przecinek. Brakujący.

 

Z uwagą śledził, jak palczaste stworzenie

Tu też…

 

Po tym, jak kapitan

I tu.

 

Zrealizowaniu, chociaż planu B.

Zbędny przecinek.

 

Kapsuła opuściła statek. Obca istota przykucnęła w zalanym mgłą wnętrzu statku.

Powtórzenia.

 

cel mieli zbieżny, chronić ten wyjątkowy, kosmiczny płód, królową.

→ cel mieli zbieżny: chronić ten wyjątkowy, kosmiczny płód, królową.

 

 

Fajny pomysł z tym odliczaniem, wzmaga napięcie.

Do połowy opowiadania miałam takie: “no tak, ale my już to wszyscy znamy…”, jednak twist mnie pozytywnie zaskoczył.

Na pochwałę zasługują też opisy statku, korytarza, świateł. Nie miałam problemu z wyobrażeniem sobie miejsca akcji.

Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego dnia!

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

Cześć Storm,

 

Fajne, ciekawe opowiadanie. Naprawdę się wciągnąłem.

To bardzo się cieszę :)

 

Dziękuję za komentarz i klika, również pozdrawiam!

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

Cześć Atreju,

 

Już bardziej nie mogła panikować.

Może za pierwszym razem trzeba ją było trochę pohamować? :p

Może. Ale na razie nie zmienię tego.

 


Cześć grzelulukas,

 

Fajne, trzymające w niepewności.

I o to chodzi.

 

Wiem, że to narracja 1 os. i bohaterka może odczuwać, co jej się podoba, ale wyboldowane zdanie IMO pojawia się za szybko. Daj nam poczuć ten niepokój – a on, zapewniam Cię, się pojawia (motyw dziecka dosyć mocno działa, przynajmniej na mnie). 

Hm, w sumie racja.

 

Odynie, ile powtórzeń! Już poprawiam.

 

Dziękuję Ci bardzo za przeczytanie i komentarz!

 

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

regulatorzy,

 

Holly, miła mi Twoja tęsknota, ale niemal codziennie komentuję czyjeś opowiadanie, zawsze możesz zajrzeć. ;

ale to nie to samo, jak…

A jeśli to tęsknota za wizytami po Twoimi tekstami

o, właśnie

wszystko zależy tylko od Ciebie – pisz częściej, a częściej będę Cię odwiedzać. :)

No, jest to jakiś sposób :) 

 

 

Innymi słowy – uważam, że powinnaś oddać jej stan określeniem dobitniejszym niż …ale byłam zamyślona.

Ach, no tak, racja. Teraz rozumiem, dziękuję!

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

regulatorzy,

 

cieszę się, że mnie odwiedziłaś, stęskniłam się!

 

Cieszę się też, że udało mi się wywołać w Tobie lekki niepokój. A rozczarowanie na końcu rozumiem jak najbardziej – bo najpierw jest niepokojąco, a potem robi się prozaicznie aż do bólu.

 

Zaspy białego śniegu za oknem przesłaniały cały widnokrąg. → Czy dookreślenie jest konieczne? Czy śnieg mógł mieć inny kolor?

Nie mógłby :P Ten błąd pewnie wynika z faktu, że wcześniej to zdanie brzmiało całkiem inaczej, było podzielone na dwa i z tego, co pamiętam, w jednym zdaniu była biel, a w drugim śnieg. Usunęłam biały.

 

Próbowałam gotować i sprzątać, ale byłam tak zamyślona, że nie pamiętałam wykonywanych czynności. → Czy w opisanej sytuacji „zamyślona” na pewno należycie oddaje stan matki?

Eee, nie rozumiem?

 

– Mam coś na głowie?

Zaprzeczyłam głową. → Nie brzmi to najlepiej.

Wcześniej było: – Mam coś na twarzy? A twarz też się pojawia niedługo potem. Chcąc uniknąć powtórzenia, zrobiłam je ponownie.

 

Wszystkie błędy poprawione, dziękuję za ich wskazanie!

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

Ale jeśli była przyklejona plecami (ja bym tak przykleiła lalkę do podłoża), to mogła machać kończynami. Albo chociaż rękami. Palcami. Krzyczeć, robić miny…

Chłopiec przykleił ją nie tylko plecami, ręce i nogi też przykleił.

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

Dzień dybry,

 

Miałem wrażenie, jakby samochodem wstrząsnęło. Pomyślałem, że mogła to być jakaś nierówność, dziura lub wybrzuszenie. Jechałem jednak wyjątkowo gładką drogą.

A może potrąciłem jakieś zwierzę? Żaden ptak nie wpadł na szybę.

Takie rozmyślanie jest moim zdaniem nielogiczne. Gdyby ptak wpadł na szybę, to nie wstrząsnęłoby autem.

 

Było to raczej lekkie szarpniecie

Literówka.

 

Przeszukałem też tylną kanapę, wykorzystując lusterko wsteczne.

Można przeszukać coś patrząc tylko na lusterko? Wątpię. Przeszukałem zastąpiłabym sprawdziłem.

 

Sięgnąłem po kubek. Nie był pusty, ale o czymś ciepłym do picia musiałem zapomnieć.

Nie rozumiem tego zdania.

 

Jechałem bardzo szybko. Prędkościomierz wskazywał, że przekroczyłem ledwie osiemdziesiątkę, więc trochę się uspokoiłem.

Jakieś to nielogiczne. Najpierw narrator mówi, że jechał bardzo szybko, by po chwili stwierdzić, że jednak nie ;p

Może chodziło bardziej o:

Wydawało mi się, że jechałem bardzo szybko.

 

Czasami parę minut snu pozwala na otrząśnięcie się i otrzeźwienie.

To znaczy w sumie to samo.

 

nad którą zaczęła unosić się coraz gęstsza mgła. Nie przeszkadzała mi. Wręcz przeciwnie, powodowała, że czułem się coraz bardziej odprężony

Powtórzenia.

 

Jednak emocje były tak silne, że nie zwracałem na to uwagi.

Od czego takie silne emocje?

 

 

Miałam napisać, że nie rozumiem opowiadania, ale wystarczyło przeczytać komentarze. Ok, więc bohater umarł i prowadził jako duch (jakoś tego nie połączyłam, bo na końcu zapomniałam już o uderzeniu, które nastąpiło na samym początku).

W takim razie nie pozostaje mi nic innego, jak pogratulować pomysłu na opowiadanie i jego realizacji, bo ta jest naprawdę dobra. Chociaż wydaje mi się, że gdyby skrócić tekst, na niczym by nie stracił. Jednak to tylko moja skromna opinia.

Klikałabym, ale nie ma po co. Życzę powodzenia w konkursie!

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

Cześć cezary_cezary,

 

Od sceny, gdy Kevinowi i Barbarze zniknęły oczy zrozumiałem OCB

OCB to skrót od “o co biega”?

 

W momencie, gdy dociera, że postacie są tak naprawdę lalkami, wszelkie emocje związane z lekturą ustępują. Dla porównania, przy ponownej lekturze Fight Clubu Palahniuka znamy już wielki twist i wiemy, kim naprawdę jest Tyler. Paradoksalnie, ta wiedza dodaje dodatkowej głębi “drugiemu podejściu”, bo możemy z nowej perspektywy spojrzeć na przedstawione wydarzenia, a także lepiej je zrozumieć. 

Masz rację, tutaj nie ma żadnej dodatkowej głębi, ale też w nią nie celowałam. Poniekąd schlebia mi, że postrzegasz mnie jako autorkę o takich ambicjach :) Może kiedyś się uda.

 

Dziękuję za podzielenie się lekturą i pozdrawiam serdecznie :)

A ja za komentarz i pozdrawiam serdecznie :)

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

Cześć, Atreju!

Sugeruję albo zamienić zdania kolejnością, albo usunąć kwestię mówioną. No, chyba że Barbara woła po raz drugi.

A jeśli dam dwukropek po kwestii mówionej, to będzie ok?

Zawołałam Sarę na obiad, ale odpowiedziała mi cisza:

– Sara, kochanie!

 

Kevin stracił rękę we mgle. Czy nie powinno to bardziej przerazić Barbary niż stan córki? Z dwóch dziwnych sytuacji odcięta ręka wydaja mi się lepszym powodem do paniki.

Już bardziej nie mogła panikować. Wydaje mi się, że jest coś takiego jak “limit” paniki. Zdaję sobie sprawę, że to śmiesznie brzmi, ale wiem, o czym mówię: mam za sobą dwa wypadki samochodowe (jako pasażer, żeby nie było) i kilkadziesiąt ataków paniki.

 

Nie brzmi to najlepiej; ta widoczność.

Zastanowię się nad tym.

 

Uderzyła w drzwi i to oszołomiło Kevina, czy Kevina oszołomiła potem? Coś tu nie gra. Jakby brakuje zdania. Te dwa "uderzenia" trochę mylą.

Może usunę to zdanie o oszołomieniu po prostu…

 

Opowiadanie jest w porządku, ale całość zdaje się jedynie fantazją brata niszczącego domek dla lalek lub siostry, która stara sobie wytłumaczyć w ten sposób szkody.

Ale o tym się dowiadujemy dopiero na końcu.

 

No, nie powiem, aby mnie to przestraszyło, ale nigdy nie bawiłem się lalkami. ;p

Jedno z drugim nie ma nic wspólnego, gdyby czytelnik od początku wiedział, że chodzi o lalki, to by żaden się nie przestraszył. Tak czy siak, dziękuję za komentarz.

 

Pozdrawiam.

Pozdrawiam również!

 


 

Dzień dobry, Finklo!

 

Jakoś wcześniej Kevin skojarzył mi się z Kenem i już nie potrafiłam wyrzucić tej hipotezy z mózgu.

 

Nie wiedziałam, że zwykły zmywacz wystarczy.

O pani, zmywaczem wyczyścisz wszystko!

 

A dlaczego córeczka się nie ruszała ani nie odzywała? Przyklejenie to jeszcze nie koniec świata.

No, nie mogła wstać, jak była przyklejona przecież, więc to trochę koniec świata.

 

Dziękuję za nominację heart

 


 

Witaj AP,

 

Fajne, a nawet bardzo. Surrealistyczne, niepokojące, ekscytujące. Wciągnęło mnie. Horror jak się patrzy. 

 

Nie lubię tego imienia Kevin i muszę przyznać, że przez większość opowiadania mnie drażniło. Czytając, myślałem, by Ci je wytknąć w komentarzu (że fajnie się czyta, ale czemu Kevin?)

:D

 

Zakończenie jednak zaskoczyło. W przeciwieństwie do Finkli (nie zwróciłem uwagi na tytuł), która szybko się połapała w intrydze, ja do końca (a ściślej do ‘***’) nie się zorientowałem w czym rzecz.

No i cieszę się, że wpadłeś w intrygę, mnie to bardzo cieszy.

 

Brawo. Podobało mi się.

I to też mnie bardzo cieszy.

 

Nominuję. Pozdrawiam.

Dzięki piękne i pozdrawiam również!

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

Dzień dybry,

 

Tekst bez bety więc przepraszam za błędy – oczywiście jeśli jakieś są :)

bardzo śmiałe stwierdzenie :)

 

Oparł ręce o szybę, wyglądając przez okno, przy budzie panował spokój.

Jeszcze nie czuję się pewnie w kwestiach półpauzowych, myślnikowych, dwukropkowych i semikolonowych, ale wydaje mi się, że zapis powinien wyglądać tak:

→ Oparł ręce o szybę, wyglądając przez okno: przy budzie panował spokój.

 

Pomyślał, że pies znowu się zerwał, chopak przylgnął do okna, próbując dojrzeć zwierzę.

Literówka. Zwierzę ma dziki wydźwięk.

Proponuję: 

Pomyślał, że pies znowu się zerwał, więc chłopak przylgnął do okna, próbując dojrzeć pupila.

 

Przypomniał sobie, że przecież to noc wigilijna. Więc oczywiste było, do kogo mogły należeć pozostawione w śniegu ślady, bo w tę noc tylko jedna osoba odwiedzała domy.

Powtórzenia. Noc wigilijną można zastąpić po prostu Wigilią.

 

W szczelinie między drzwiami a podłogą Kevin dostrzegł światło, a po chwili usłyszał ciężkie kroki. Chłopiec wpatrywał się w poświatę, nasłuchując. Postać na zewnątrz nagle zatrzymała się przed pokojem. Chłopiec dojrzał jej cień w szczelinie. Zapanowała głucha cisza, a chwila oczekiwania zdawała się nie mieć końca. Niespodziewanie Kevin usłyszał wesołe pogwizdywanie, a następnie odgłos kroków na schodach. Przez szczelinę w drzwiach do pokoju chłopca znów zaczęło wpadać światło.

Coś dużo tych szczelin.

 

Zsunął się z łóżka i podbiegł do drzwi. Nacisnął klamkę i wyszedł z pokoju.

Skracajmy zdania:

→ Zsunął się z łóżka i wybiegł z pokoju.

 

Od razu na wykładzinie zobaczył ogromne, mokre ślady butów, ciągnące się od sypialni.

 

Kevina w ogóle to nie zdziwiło, też był bliski krzyku wiedząc że Mikołaj jest w domu.

→ Kevina w ogóle to nie zdziwiło: też był bliski krzyku, wiedząc że Mikołaj jest w domu.

 

Pod choinką nie było prezentów, a skarpeta wisząca na kominku była nietknięta.

Po pierwsze powtórzenia, a po drugie słowa być należy unikać tam, gdzie tylko się da:

→ Pod choinką nie było prezentów, a skarpeta na kominku wisiała nietknięta.

 

Spojrzał do kuchni

Zajrzał

 

– Co się dzieje, mały człowieku?

Chyba młody

 

Nie podobał mu się taki Mikołaj. A tym bardziej był niepocieszony, że w worku Mikołaja nie ma już prezentów.

→ A tym bardziej był niepocieszony, że w jego worku nie ma już prezentów.

 

– Faktycznie, nie ma tam już nic dla ciebie.

Kevin posmutniał jeszcze bardziej i był już bliski płaczu.

Powtórzenia. Usuń jedno już.

 

 

Bardzo ciekawa koncepcja, niebanalna, gorzko-słodka.

Ja się nie zgadzam z wieloma przedpiścami, że horror nie jest odczuwalny – ja go odczułam. Morderca łazi po domu, zostawił w zlewie piłę, nie wiadomo, co mu strzeli do głowy… Jak tu nie czuć napięcia?

Chwilami miałam mdłości od zagęszczenia tych Kevinów i MIkołajów, a poza tym nie mam większych uwag.

Pozdrawiam serdecznie!

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

Dzień dybry,

 

Obawiałem się, że przegapię najlepszy moment śmiertelnego przedstawienia.

Gdy wreszcie z zasięgu wzroku zniknął mój oprawca-pracodawca, mogłem powrócić do obserwacji. Ku mojemu zdziwieniu pacjent przestał drżeć zupełnie, a obok jego łóżka stało dwóch mężczyzn. Kiedy tam weszli, nie jestem w stanie powiedzieć. Najwyraźniej tak pochłonęło mnie czyszczenie brudu, że nie zwróciłem na to uwagi.

Nielogiczne. Myślałam, że jest pochłonięty obserwacją pacjenta a nie czyszczeniem brudu.

 

 

Pomysł nawet ciekawy, tylko tragicznie zrealizowany. Prawie cały szort to jeden wielki opis poza krótkim dialogiem na końcu. Gdy opowiadanie opiera się tylko na opisie, autor wiele traci, a czytelnik się nudzi. Wiem coś o tym, bo sama ćwiczę pokazywanie zamiast opisywania.

Po doborze słów widzę, że jesteś oczytany, to dobrze. Jednak ilość błędów interpunkcyjnych i braku znaków diakrytycznych miejscami mnie przygniatała, więc należałoby nad tym popracować.

Życzę wszystkiego dobrego w dalszej karierze pisarskiej i pozdrawiam serdecznie :)

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

Nie wiem, co by zrobił prawdziwy Bowie, ale myślę, że każdy czasem mówi rzeczy, których naprawdę nie myśli, szczególnie w złości czy poirytowaniu. Na końcu tekstu, kompletny już Bowie, mówi bohaterowi “Lubię waszą muzykę”, co wskazywałoby właśnie na taką sytuację. 

W sumie tak.

 

Twoje odczucia są jak najbardziej na miejscu. Opowiadanie jest trochę depresyjne; powstało w czasie pandemii i oddaje, przynajmniej po części, klimat absurdu, przy jednoczesnym ukazaniu ciężaru szarej, monotonnej rzeczywistości. (Choć mam nadzieję, że i bez pandemicznego “klucza” tekst się broni.)

No tak, w przedmowie też o tym wspominasz. Samo opowiadanie jest bardzo dobre, ale uwzględniając fakt, że odnosi się do ponurych, pandemicznych czasów sprawia, że polubiłam ten tekst jeszcze bardziej :) jednak okoliczności powstawania tekstu są bardzo kluczowe.

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

Już kiedyś to przeczytałam i nie wiem czemu nie skomentowałam :P

Bardzo fajne drabble, mroczne i satysfakcjonujące, pozdrawiam :)

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

Dobry!

 

Poszedłem do kuchni, zrobiłem sobie chleb z serem i szynką

A nie kanapkę?

 

Widząc, że wybrałem krążek polskiego wykonawcy, głowa dodała:

– Może coś na poziomie? Pink Floyd albo chociaż Joy Division?

No nie nie. Z tym się nie zgodzę. Co Wy macie z tą deprecjacją wszystkiego, co polskie?

Poza tym, jako fanka Bowiego pewnie znasz utwór “Warszawa”, który Bowie napisał w oparciu o płytę “Śląsk”, którą kupił w Warszawie właśnie. Raczej by tego nie zrobił, gdyby mu się nie spodobała.

 

Wszystko oklejone reklamami. Głupimi w dodatku. Cycki i materiały budowlane. Kto używa gładzi szpachlowej w samym staniku? Nie da się normalnie patrzeć przez okno.

A z tym się akurat zgodzę i też mnie to drażni ;p

 

 

Do przeczytania opowiadania zachęciło mnie piórko. Jednak przyznam szczerze, że nie zrozumiałam tekstu, albo mam za mało IQ, albo nie wiem co. Trochę mnie zdołował wręcz (te szare bloki i reklamy, grr). Jaki cel miało przedstawienie kolejnych części ciała Bowie’go? Po przeczytaniu opowiadania jestem skołowana i smutna, taki był zamiar?

Tak czy siak, widać od razu, że jesteś wprawioną pisarką, tekst jest schludne napisany, gładko przez niego przeszłam, bez żadnych zgrzytów rytmicznych, melodycznych czy językowych. Pod tym względem mi się podobało.

Pozdrawiam serdecznie :)

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

Dzień dybry,

 

– Tekla! – Poziom paniki Jolki wzrósł o parę punktów.

Niby to zdanie jest poprawne, ale coś mi zgrzyta. Rytmika, melodia?

 

trwająca do czerwca zima, z temperaturami sięgającymi minus trzydziestu stopni

jeżuuu, mam nadzieję, że do takich wahań temperatur nie dożyję :P

 

Ojciec mnie zabije, bo kosztuje fortunę, ale zasłużyłeś sobie

Ojciec kosztuje fortunę?

Tak, wiem, chodzi o łososia.

 

Opowiadanie bardzo sympatyczne, a zakończenie pomysłowe :) W pięknym języku napisane, jak zawsze zresztą w Twoim wydaniu.

Tylko nie wiem, o czym właściwie jest ten szorcik ;p główną osią i celem jest oczywiście zdanie matury przez bohaterkę, ale w sumie to jest wszystko. No, zdała maturę i co teraz?

Czy może w opowieści bardziej chodziło o koty, których zachowanie czasem ma złe, a czasem dobre skutki?

Tak czy siak, bardzo przyjemnie się czytało. Pozdrawiam serdecznie :)

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

Czyli w sumie Loki nie narozrabiał, bo Quetzacoatl w ogóle się nie przejął tymi wiadomościami.

Pocieszyłeś mnie trochę, Misiu :)

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

Dlaczego mody? Ludziom się zawsze wydaje, że ktoś zwraca uwagę na to, czy mają na sobie ciuchy z zeszłego sezonu XD

Miałam na myśli modę, jaka panowała w danym wieku a nie modę na konkretny krój spodni czy coś. Gdybyś na ulicy nagle zobaczyła panią w krynolinie i kapeluszu z szerokim rondem, to też byś się na pewno zdziwiła.

 

No, właśnie – co wnoszą? To jest ważne pytanie.

 

…? Mamy tu klasyczną pętlę czasu: facet urodził się w XXII wieku, zawrócił do XX, gdzie wpłynął na historię i umarł. Mówca na początku wspomina, że misja odpowie na pewne pytania dotyczące podróży w czasie właśnie, ale nie to jest jej celem. Chodziło o to, żeby historię zmienić – a Conger ją wypełnił.

No ale wcześniej, te 200 lat temu też Założyciel został złapany i zginął, i na końcu opowiadania mamy praktycznie to samo, że dopadają Congera/Założyciela i go zabijają. Więc dla mnie to nie jest dopełnienie, tylko powtórzenie historii. Ale znając życie, pewnie czegoś po drodze dobrze nie zrozumiałam, albo nie znam tak dobrze angielskiego, jak myślałam.

A może jak poczytam treść zawartą pod linkiem, który podałaś, rozjaśni mi nieco tę kwestię.

 

 No ale skąd wyciągnął, nie trzeba tego doprecyzować?

Domyślimy się, że nie z tyłka :P

No, różnie bywa ;p No ale tak, wyciąganie flaszki z tyłka nie jest standardem.

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

Dobry! Przeczytane, wracam.

 

Układa dalszy plan i nagle (uważaj! jak to zinterpretowałaś za pierwszym razem?) mija jakąś kobietę, która jest wyraźnie wstrząśnięta na jego widok.

Byłam zmieszana tym fragmentem. Bo przeszło mi przez głowę, że mogła ją zdziwić aparycja bohatera, ale po chwili pomyślałam, że to raczej nie o aparycję chodzi, bo pani zareagowała bardzo dramatycznie:

She stared, her mouth open.

Conger hurried on. He looked back. What was wrong with her? The woman was still staring; she had dropped the packages to the ground.

I wtedy pomyślałam, że to przesadna reakcja na widok kogoś, kto nie wygląda adekwatnie do ówczesnej mody. Ale na końcu opowiadania ładnie to się wyjaśniło i ze sobą skleiło.

 

Jeśli chodzi o wstawki z miejsca i czasu, z którego pochodzi Conger, jak z tą metodą datowania na przykład, to ja bym uznała, że takie fragmenty trzeba usunąć, bo przecież nic nie wnoszą do fabuły. Ale pewnie się mylę. Pewnie coś wnoszą, tylko nie wiem co. Bo czy to jest takie konieczne i niezbędne dla czytelnika? I bez tych fragmentów opowiadanie przebiegłoby przecież bez zakłóceń.

 

 To, co jest potrzebne do zrozumienia całości, musi być na początku.

Ok, teraz jest już troszeczkę jaśniej… Ale bardziej mam wrażenie, że słyszę dzwony, tylko nie wiem w którym kościele biją. Mam nadzieję, że z czasem lepiej i wyraźniej zrozumiem tę kwestię.

 

No i jeszcze jedno – nie wiem, czy dobrze zrozumiałam końcówkę. Bo zrozumiałam z niej, że Założyciel tak czy siak będzie powracał do życia, więc po co w ogóle Mówca wysłał go na tę misję? Czy może myślał, że Conger jak zrozumie, kim naprawdę jest, to popełni samobójstwo?

 

Tak, ale ten opis powinien się jakoś trzymać kupy z otoczeniem.

Ech. To nie można wstawiać sobie opisów postaci, nawet jeśli występują jako wspomnienia innej postaci?

 

Ale "nie zwykłym" czyli Wikingowie są jacyś niezwykli. Na Islandii. Hmm?

No tak, chciałam podkreślić wyjątkowość Olafa, który wyglądał jak wiking, więc w oczach współczesnej kobiety był bardziej atrakcyjny niż inni mężczyźni.

 

 Na pewno wiesz, tylko za bardzo drążysz.

Nope, nie wiem.

Walczył ze swoim sentymentalizmem.

Czyli będąc w Norwegii walczył ze sobą, by nie wracać na rodzinną Islandię, ale przegrał tę walkę i wrócił.

 

No i nie wiem, co masz na myśli z General protection fault.

Tzw. niebieski ekran :P

Ach, blue screen w oczach :)

 

Trzecioosobowa ograniczona: Cholera. Czy poza sypialnią było jeszcze w domu wolne łóżko?

Aaa. Czyli jednak znam, tylko nie wiedziałam, że to się tak nazywa.

 

https://www.youtube.com/watch?v=oYJRwgHEFS0 :P

heh… <uśmiech przez łzy>

 

Czasami, a czasami jakby nie łapała, co to jest ironia :P

To też :P

 

Z ironią jest ten kłopot, że trzeba ją przygotować w kontekście.

mmmm, chodzi o to, że wcześniej nie wspomniałam o tym, że w sumie Björn nie cierpi Olafa?

 

A może po prostu flaszkę wyciągnął, co?

No ale skąd wyciągnął, nie trzeba tego doprecyzować?

 

To jest odrobinę spójniejsze, choć szału nadal nie ma. Ale krok w dobrą stronę.

:P

 

A może próbujesz za mocno lub nie z tej strony?

Też tak może być.

 

Tarnina, usługi muzatorskie ^^

:P

 

Nie, po pierwsze robią to na podstawie filmu, a po drugie wyjaśniają, o co chodzi. Ale było tam na kanale jeszcze coś o psychopatach… chyba… na pewno są odcinki o zbliżonych zaburzeniach (aspołeczne, narcystyczne etc.)

Dobrze więc, obejrzę sobie.

 

Been there, done that, bought the kitchy postcard :)

:)

 

Takie jest życie, nie? :D

Taa, brutal and full of zasadzkas :)

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

Temat: Zadaniem konkursowym jest napisanie szorta/opowiadania science-fiction w taki sposób, żeby było widać, że autor nie ma najmniejszego pojęcia o nauce i technologii, na których opiera się jego historia.

W końcu coś dla mnie :)

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

Kłamstwo na tym polega, że jest umyślne ;P

No w sumie tak. Więc jak: niechcący?

 

Uhm. Ale to nie wybrzmiewa. Dlaczego?

Nie wiem…

 

Mimo to – stylizacja nie do końca jest naśladownictwem. Czytelnik chce to przeczytać i zrozumieć. Nawet, jeśli chodzi Ci właśnie o to, żeby czytelnik nie zrozumiał (jak Connie Willis w "Praktyce dyplomowej", której dwa przekłady możemy sobie później rozważyć – w tej chwili nie pamiętam, który, ale jeden z tłumaczy wyraźnie nie zrozumiał, o co chodzi; oryginał masz legalnie zamieszczony tutaj: http://www.infinityplus.co.uk/stories/firewatch.htm, gorąco polecam), to musi być napisane przynajmniej w miarę gramatycznie. Gramatyka (jak wiele innych zestawów reguł) jest może przygodna, ale nie arbitralna. Służy zrozumieniu. Służy też estetyce. A literatura powinna być piękna, nawet ta turpistyczna.

Hm, nie jestem pewna, czy to rozumiem. Może z czasem.

 

Nie wiem, czy to jest czytelne, bo ciśnienie tak spadło, że zaraz zasnę.

Tak, jest czytelne (i doceniam, że pisałaś dalej mimo zmęczenia heart) i wielokrotnie myślałam właśnie o tym, by napisać powieść obyczajową, a potem postacie zamienić tylko na zwierzęta i świat również do nich dopasować. Obawiam się, że wyjdzie z tego kupa jakaś, ale cóż, spróbować można i nie muszę też przecież tego od razu publikować.

 

Tutaj wracamy do tego, co napisałam wyżej o fantastyce – nie musisz siadać do pisania z gotową rozprawą filozoficzną w głowie. Nie wydaje mi się, żeby ktokolwiek to robił.

Uff.

 

Bo istnieje taka szkoła, i ja się z nią zgadzam, że nie można pisać o czymś, co człowieka nie obchodzi. Jeśli interesuje Cię psychologia, to pisz pogłębione analizy psychologiczne, a jeśli nie, to się nimi nie przejmuj.

Brzmi krzepiąco :)

 

Dla odprężenia – mem:

Po czytaniu Twoich komentarzy ja się czuję jak ten pies ;p

 

Trudno to wyjaśnić na sucho, ale spróbuję – otoczenie powinno wpływać na akcję. Akcja powinna wpływać na otoczenie. Współczesny czytelnik (taki typowy i podobno – ja np. mam inny gust) nie lubi odrywania go od akcji i tzw. opisów przyrody, ale jeśli bohater brnie przez bagno, to powinno być widać, że brnie przez bagno. Powinien grzęznąć, powinno mu być mokro, komary powinny brzęczeć w uchu i żreć w kark.

Ok, czyli wprowadzać opis otoczenia wtedy, gdy jest nam faktycznie potrzebny do przeprowadzenia akcji, a nie po to, żeby był.

 

Emily Short pisała w kontekście interactive fiction – jeżeli dostatecznie dobrze stoisz z angielskim, to spróbuj jej gier:

Jejku, nawet nie wiedziałam, że jest coś takiego surprise

 

A nie polecam w co drugim poście? :)

W postach podajesz przykłady po to, by coś mi wytłumaczyć, a to niekoniecznie znaczy, że też tych autorów lubisz :) Ale dobrze wiedzieć.

 

Ale mój gust – to mój gust. To nie do końca wyznacznik "lepszości".

No tak, ale wnioskuję po Twojej wnikliwości i ogromnej wiedzy, że nie jest łatwo Cię zadowolić. Ja ostatnio przeżywam lekkie załamanie nerwowe czytając ostatnie książki, bo już nie pamiętam, kiedy odczułam satysfakcję po przeczytaniu którejkolwiek i jest to okropnie irytujące uczucie.

 

Mam tutaj parę tomów opowiadań Connie Willis, które same w sobie są fajne (ha!)

Dzięki :)

 

Nie umiem ocenić tego rozumowania – bo się na tym nie znam. Ale – albo zgadujesz/spekulujesz, albo wiesz. To jak?

Zgaduję…

 

Hmm. Ale czy to jest spójne z jej charakterem, jaki później odsłaniasz?

Każda reakcja musi być przecież spójna z charakterem bohatera…

W co ja się wpakowałam w ogóle…

 

 

Ok, na razie kończę, przerwę tutaj, bo chcę najpierw przeczytać “Czaszkę”.

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

Dobry!

 

Ma to wszystko dużo wspólnego z kwestią nazywania i pokazywania, p. dalej.

Tak właśnie pomyślałam po przeczytaniu przytoczonego przez Ciebie fragmentu.

 

 Wcześniej zadziałało i wtedy nic nie napisałaś :p

Bo chyba myślałam, że to działanie jakoś wyjaśnisz (znaczy, nie zoloftem, tylko, powiedzmy, likantropią), a tu już straciłam nadzieję :)

Aha. No przyznam, że mogłam zrobić na temat leków lepszy research. Zapamiętam na przyszłość. Bo teraz nie mam pomysłu, jak inaczej odciąć Björna od zmysłów (walnął się w szafkę czy coś?). Ale od walnięcia szafką nie będzie podejrzenia, że może to on morduje ludzi. Naćpanie lekami jest najlepszym rozwiązaniem, tak mi się teraz wydaje. Pewnie za jakiś czas wydadzą mi się takie rozwiązania śmieszne i zbyt proste. Mam nadzieję, że tak będzie.

 

https://www.fantastyka.pl/profil/78035 On jest farmaceutą i wie. Ja jestem tylko potomstwem farmaceutów i zaledwie się domyślam.

Uuu, cóż to za ciekawa persona.

 

Dobrze, ale dlaczego przedstawiasz to zdaniem, które wskazuje na wnioskowanie ze skutku (spocony) o przyczynie (zasnął)?

No, w sumie bez sensu.

Pot mi był tutaj potrzebny, żeby dać kolejną mylną wskazówkę czytelnikowi: skoro Björn się spocił, to może gdzieś łaził i mordował, ale w sumie dużo ludzi też się poci po prostu we śnie, zwłaszcza gdy śni im się coś stresującego.

Jednak masz rację: pot nie jest dowodem na to, że faktycznie spał.

Zmieniłam zdanie na:

Chyba jednak zasnął. Obudził się bardzo spocony.

Czy tak jest lepiej?

 

Płomienie coś rozpraszają? Jakieś to niespójne wszystko.

To określenie zgapiłam od pani Kornelii Dobkiewiczowej: płomienie rozproszyły szarość dnia.

Czy jakoś tak. I bardzo mi się spodobało.

Aczkolwiek faktycznie, o ile płomień może rozproszyć szarość dnia, raczej nie rozprasza przykrych wspomnień. Ale czy może je przegonić na przykład? Co myślisz?

 

 I o to chodzi, żeby czytelnik się zastanawiał, czy Cień nie jest jedynie halucynacją.

To zostawiaj takie niedomówienie, więcej intelygentnie ;)

Cóż, może tej intelygencji mi po prostu brak…

 

 Wydaje mi się, że w poprzednim opowiadaniu o uppvakach pisałaś też wielokrotnie “pokaż to” i wyjaśniałaś, co masz na myśli, więc zajrzę tam po prostu wkrótce i odkopię tamte komentarze.

Tak zrób ^^

Przeczytałam kilka polecanych przez Ciebie artykułów o “Show, don’t tell” i teraz już wiem, co miałaś na myśli. Co nie zmienia faktu, że i tak zamierzam co jakiś czas zaglądać do swoich poprzednich tworów i analizować komentarze.

 

 Co do organizacji życia mieszkańców.

Hem?

No bo Björn już wcześniej zgadywał, że mieszkańcy będą proszeni o nieopuszczanie domów, pracę zdalną, a zakupy będą przywożone do domów.

 

 To prawda, teraz też to widzę, że za bardzo się skupiłam na roletach.

A może napisz opowiadanie o roletach? Z kosmosu? XD

Ależ Ty jesteś cudownie złośliwa :P

Zdziwiłabyś się, jakbym takowe napisała, co?

Kurde, chyba już mam nawet pomysł.

 

Budowa zdania wskazuje na lubieżne zamiary podmiotu wobec kołdry. Albo mnie się już zakręciło w głowie.

Jeżuu :P Friedę chciał muskać, a nie kołdrę XD

Już poprawiam.

 

Sekundę… skoro się go pozbyła, to skąd oni wiedzą, że miała taki nóż? Jedyne, co mi przychodzi do głowy, to to, że był od kompletu.

Hem. No tak. Pisanie kryminałów jest dla inteligentnych i drobiazgowych ludzi :)

 

Nie mówię, że nie mógł być – mówię, że powinno to mieć konsekwencje. Przecież ta ostatnia scena ma miejsce parę miesięcy później, więc – jeśli zszedł na miejscu na zawał, czy coś – to początek jego przedśmiertnego snu jest mylący.

Aha, czyli powinnam opisać skutek mieszania leków. Więc gdyby jego “przejście” na drugą stronę wydarzyło się zaraz po zażyciu leków, miałoby to sens?

 

 Wymienia to, co opowiedział policjantom.

Ale myśmy już to widzieli, mniej więcej. Skoro wyznał wszystko, to wszystko. Nie trzeba tego streszczać, tekst nie jest aż tak długi.

Rozumiem teraz. Usunęłam to streszczające zdanie.

 

Sporo rzeczy (nie pakuje się ludzi do kicia bez procesu, chociażby), ale w tym miejscu miałam już wrażenie, że się spieszysz do końca.

Proces… Nie znam się na tym i nie mam pojęcia, co ciekawego mogłabym o nim opowiedzieć. Najwyżej tylko podsumowanie w jednym zdaniu, o co Frieda została oskarżona.

 

 Na początku uważała go za wybitnego artystę, po jakimś czasie artysta w jej oczach przemienił się w nędzę artystyczną.

Tak od razu. Żadnych prób rzucenia chłopa?

No, normalna osoba by tak zrobiła. Frieda nie była zdesperowana, była psychopatką.

 

Psychopaci traktują ludzi narzędziowo. P. tutaj (psychologiczna analiza Voldemorta): https://www.youtube.com/watch?v=0LlLFr0fdII

A czy trzeba znać uniwersum Harry’ego Pottera, by zrozumieć tę analizę? Bo ja nie czytałam.

 

 nie potrafiłabym tego przedstawić w taki sposób, by czytelnik od razu nie powiązał zbrodni z Friedą

A próbowałaś?

Nie, bo nawet nie zauważyłam, że jest to luka w fabule.

 

Bo gdybym wcześniej wspomniała o tym, że ją przesłuchiwali, cień podejrzenia od razu i bezdyskusyjnie padłby na nią.

Bo nie przesłuchuje się świadków? Przy wypadku w domu po pierwsze przesłuchuje się małżonka (wiem coś o tym).

Hm, hm, hm. Hm. No, ma to sens. Kurczę, opowiadanie byłoby jeszcze ciekawsze, gdyby przesłuchano Friedę!

 

 Chciałam pozostawić interpretację czytelnikowi. Nie udało się?

Nie, bo tu nie bardzo jest co interpretować. Po prostu nie wiadomo, o co chodzi.

W takim razie muszę częściej przyglądać się opowiadaniom i książkom, które pozostawiają otwarte zakończenie.

 

Zagadka powinna mieć jakieś wskazówki, zmyłki, takie rzeczy…

No przecież zmyłek było mnóstwo. Naćpany Björn, telepatycznie gadający pies, Tajemniczy Cień, jakiś przyjezdny…

 

 Wiemy, kto zabił.

Ale nic nas to nie obchodzi, przykro mi.

To w takim razie o co chodzi w kryminale, skoro “Was” nie obchodzi, kto zabił?

 

 Bo czasem odzywa się we mnie leniuszek. Więcej grzechów nie pamiętam, za wszystkie serdecznie żałuję.

Ale skoro Tobie nie chce się robić czegoś, czego się podjęłaś bez przymusu, dla własnej samorealizacji… to niedobrze.

Faktycznie nie brzmi to najlepiej. Ale czasem tak mam, że na początku czuję do czegoś ogromny zapał, a potem ten zapał gaśnie i kończę daną rzecz wyłącznie z poczucia obowiązku.

Choć nie jestem pewna, czy przy tym opowiadaniu to był ten przypadek. Ja chyba po prostu nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak przeprowadzenie researchu jest ważne. Że trzeba tekst drążyć jeszcze bardziej.

A no i nie ukrywam, że jak się zapalę do jakiegoś pomysłu, to chcę się nim podzielić z innymi jak najszybciej. Później ten pośpiech widać, jak już niejednokrotnie udowodniłaś. Muszę się nauczyć cierpliwości i analizy moich “dzieci” na chłodno.

 

"Wodospad łez" sam w sobie jest dość spójny – użyłaś wyrazów w miarę bliskich sobie konotacjami – ale używasz go w kontekście raczej melodramatycznym:

 Podbródek kobiety drżał gwałtownie i zapowiadał wodospad łez.

Drżenie ma tu "zapowiadać wodospad". Po pierwsze, wodospad nie jest zdarzeniem, czyli nie można go zapowiedzieć – można zapowiedzieć, że łzy poleją się strugą (potrzeba czasownika!). Po drugie drżenie zestawione z wodospadem prowadzi w rejony geologii, co tutaj jest ni przypiął ni przyłatał.

Hm, no dobrze, jest jaśniej. Czyli wybrzmiałoby to lepiej w ten sposób:?

Podbródek kobiety drżał gwałtownie. Björn spodziewał się wodospadu łez.

 

Życie jest śmiertelną chorobą przenoszoną drogą płciową :P

Jeżuuu ;p

 

Życie niezbadane nie jest warte przeżycia :)

Prawda.

 

Dobrze jest wymyślać tytuł dopiero na końcu.

Tak robię. Choć raz było na odwrót: przyszedł mi do głowy zabawny tytuł i zapragnęłam napisać opowiadanie (”Kokofonia”).

 

E, tam, każdy umie :) To pierwotna ludzka działalność, od grot w Altamirze ^^

smiley

 

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

Koala75,

dziękuję, miło Cię widzieć :)

 

 

Golodh,

Verus dobrze podpowiada, że tu brakuje zasady “show, don’t tell” i głębszego, plastycznego opisu. Więc chyba właśnie popracowałbym nad opisami:D Próbować, wprawiać się i czytać dobrych w nie autorów.

Oo, to świetnie, bo właśnie nad tą koncepcją się pochylam ostatnio :) dzięki Tarninie, która podzieliła się ze mną ciekawymi artykułami. Chwała wszystkim Fantastykowiczom!

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

Hejoo,

 

Przestrzegam – nie ma nic bardziej odmóżdżającego i psującego zdolność skupienia od Płatnika, z którym miałam dziś pięciogodzinną randkę :) 

Każdy z nas jest płatnikiem, więc to określenie nic mi nie mówi :p

Nie wiem czemu, ale Płatnik kojarzy się mi się z jakąś postacią w sztuce.

W razie czego wiesz, kogo za to winić XD

Spoko, ja nie uważam, że życie zawodowe i prywatne nie powinny się przeplatać ze sobą. Jest to po prostu niemożliwe :)

 

 Ja często w książkach spotykam się z opisami wprowadzonymi przy okazji, więc również sobie na takowe pozwoliłam.

Ano, to zależy (znowu). Emily Short coś o tym pisała… Zasadniczo chodzi o to, żeby wydarzenia nie wisiały w próżni.

Co to znaczy? Że zatrzymuję akcję po to, by opisać otoczenie?

 

Nie o to chodzi – "gwałtownie" nie pasuje konotacjami do ściszania.

A jeśli chodzi o znaczenie gwałtownie = nagle?

 

Ha, ha, bo tu nie chodzi o słowa, a o konstrukcję ^^

Wiesz co, z Twoją wiedzą i wnikliwością musi być Ci bardzo trudno znaleźć satysfakcjonującą książkę… Mnie już jest trudno znaleźć, a co dopiero Tobie. Mogę trochę zboczyć z tematu? Jaką książkę/książki byś mi poleciła przeczytać, jakich autorów lubisz? Bo we mnie od dłuższego czasu narasta taka irytacja, że aż się boję, że niedługo coś wybuchnie.

A wracając do anglicyzmów i angielskich konstrukcji… W takim razie zdecydowana większość książek jest nimi przesycona.

 

 Pomyśleć na doborem innych słów czy usunąć?

Spróbuj przeformułować.

Zmieniłam to:

odparł i skarcił siebie w duchu za zignorowanie ostrzeżeń psa

na to:

→ odparł zirytowany. Był zły na siebie, że wcześniej nie posłuchał psa.

Lepiej?

 

Na pewno? Zasilanie idzie pod ziemią (u nas przynajmniej).

No w sumie na Islandii jeszcze nie byłam, więc nie wiem jak tam jest. Ale Dalvik to wioska położona na samej północy wyspy, oddalona setki kilometrów od stolicy, więc można założyć, że tam nadal zasilanie jest zainstalowane między słupami. Tak ja przynajmniej ją sobie wyobrażam.

 

Bo facet sam siebie, nieproszony i bez specjalnego tytułu (a przynajmniej ja tego tytułu nie zauważyłam) stawia w roli jej pana i władcy.

Hm. Pisząc “Teraz to jest twój dom” miałam na myśli “Czuj się jak u siebie (w domu)”. Ale teraz, po Twoim komentarzu już nie umiem na to zdanie spojrzeć tak samo jak wcześniej. Więc zmieniam.

 

Co jest dziecinnego w patrzeniu na fotel?

Nic. Dziecinne było to, że bała się w ogóle usiąść w fotelu, spodziewając się reprymendy.

 

Przykład: "Deus Irae" Dicka i Zelaznego. Jeden z bohaterów dostaje psa (zawsze chciał mieć psa), który łasi się do wszystkich z jednym wyjątkiem. Ten wyjątek jest złym facetem – ale też cały czas drażni psa. Poszukaj i przeanalizuj.

Dodane do Legimi.

 

A dlaczego potrzebujesz nieinteresujących informacji? Może można się bez nich obyć? Wracając do organizacji informacji w tekście – dawanie na początek ekspozycji jest konieczne, sęk w tym, żeby ją zrobić ciekawie.

No to ja chyba nie rozumiem już, co chcesz przekazać.

Bo nie chce mi się wierzyć, że sugerujesz wyłożenie wszystkich faktów, wszystkie retrospekcje, opisy wyglądu otoczenia, bohaterów i ich charakteru na sam początek powieści, a dopiero potem lecieć już bez żadnych przerywników z akcją.

 

Obwołanie ich parą, jak już. Ale nie o to pytałam.

A o co?

 

Ale chodziło mi o składnię – jest myląca. Wygląda to tak, jakby się przyjaźnili, choć plotkowano, że się nie przyjaźnią.

Wbrew plotkom zawsze łączyła ich przyjaźń.

Aha, no to teraz rozumiem.

 

 Olaf nie był zwykłym Islandczykiem – był wikingiem i pochodził z Reykjaviku.

?

Co jest niejasne?

Nie jest niejasne, ale spada z sufitu.

To kiedy powinnam dać to wtrącenie o Olafie?

Ja nie rozumiem tych zarzutów. Przecież w niemal każdej książce widziałam ten zabieg: wspomnienie o jakiejś postaci i wtedy leci jej opis.

A teraz to ja już nic nie wiem :(

 

Skład ludnościowy Islandii – mało tam innych grup etnicznych.

Zaraz, ale jakich innych? Przecież ja napisałam, że Olaf też był Islandczykiem.

 

 Chyba wcześniej było w barkach, a któryś betujący poprawił na w plecach. Ile ludzi, tyle opinii.

W barkach jest bardziej przyjęte.

Też mi bardziej pasowało w barkach. Nie wiem, czemu wcześniej nie obstawałam przy swoim.

 

 I znowu ten sam problem, co wcześniej: gdybym nie dawkowała tych wszystkich informacji i dałabym je na sam początek, z pewnością byś mi zarzucała infodump :p

Nie, nie zarzuciłabym, bo tam były potrzebne, a tu są musztardą po obiedzie :D

Serio? Miałam opis Olafa dać na sam początek opowiadania? I Friedy i Björna również?

 

 walczył ze swoim sentymentalizmem

?

Co jest?

General protection fault. Nie mam pojęcia, o co chodzi.

Na pewno wiesz, tylko za bardzo drążysz.

No i nie wiem, co masz na myśli z General protection fault.

 

Ano, nie. Widać, że doznałam zawrotu głowy.

:) Przy tak dużej ilości tekstu do przeanalizowania to nic dziwnego.

 

 Co masz na myśli z tym wchodzeniem do głowy? Że bohater jest jednocześnie narratorem?

Nie do końca. Można i tak, oczywiście, ale w zasadzie myślałam o narratorze trzecioosobowym ograniczonym.

Czyli jak by to zdanie brzmiało z perspektywy narratora trzecioosobowego ograniczonego? Bo ja nie znam takiego typu narracji.

Żebyś nie musiała szukać, chodziło o to zdanie:

Zestresował się na chwilę, nie mogąc sobie przypomnieć, czy ma gdzieś jeszcze wolne łóżko poza sypialnią.

 

Jest ciasne, a poza tym znajduje się tam mydło i powidło. Narzędzia ogrodnicze przy łóżku? I jak się tam poruszać? (Mam uraz… nie pytaj.)

XD

 

 Za bardzo uwydatniam możliwość, że to Björn zabił?

Tak.

Yhym. Jeszcze nie umiem oszacować, jak dużo mogę zdradzić czytelnikowi. Nie za dużo, by się od razu nie domyślił i by nie urazić jego inteligencji. Nie za mało, bo nic nie wywnioskuje. To bardzo trudne.

 

Budowa zdania wskazuje na to, że prowadzi (do czegoś) ucieczka, ale semantycznie nie ma to sensu.

A jakie słowo by tu pasowało pod względem semantycznym?

Rozpaczliwie próbował uwolnić się od plątaniny myśli”?

 

 Bo kojarzy się z “pogrzebion i umęczon”? :P

Tak.

Zmieniłam najpierw na wyczerpanego, ale nie brzmiało mi to ładnie, więc ostatecznie zmieniłam na zmęczonego.

 

Nagle zechciał lepiej poznać Olafa.

Tak znienacka?

To ironia.

… nope. https://www.youtube.com/watch?v=Jne9t8sHpUc

No popatrz, zapomniałam o tej piosence, a jest taka fajna :)

Lecz Alanis śpiewa o ironii losu. Sprawdziłam ironię w PWNie:

drwina, złośliwość lub szyderstwo ukryte w wypowiedzi pozornie aprobującej

Czy nie ma szyderstwa w zdaniu: Nagle zechciał lepiej poznać Olafa.?

 

 Wyjaśnienie jest w kolejnej linijce.

Nie, kolejna linijka pokazuje, że jest zdezorientowany.

Sąsiad był kompletnie zdezorientowany. 

– Co jest dzisiaj? Wtorek? – zapytał, spoglądając odruchowo na zegarek, jakby szukając w nim kalendarza.

Czyli trzeba wyraźnie podkreślić, że sąsiad uznał picie w środku tygodnia za dziwny pomysł?

 

wyciągnął spod pachy alkohol

Cute.

Serio czy się nabijasz? ;p

A jak myślisz? :P

Że się nabijasz ;p

A jakby brzmiało lepiej? Zza pleców?

 

 No właśnie dlatego niemal.

Czyli co zrobił? Podniósł rękę i zaraz opuścił?

No w sumie bez sensu. Nie wiem, o co mi chodziło :p

 

Większość osób to bagatelizuje.

…? Serio? Jakieś statystyki może?

Może i by się znalazły.

Albo tak mi się wydaje przez książki i opowieści ludzi o innych ludziach.

 

Olaf nieumiejętnie próbował zamaskować przerażenie.

Pokaż to.

Nie rozumiem.

Co on takiego robi, co świadczy o nieumiejętnie maskowanym przerażeniu?

Przeczytałam artykuł o koncepcji Show, don’t tell, który mi poleciłaś wcześniej i jest już nieco jaśniej w mojej małej główce.

No więc spróbujmy:

Olaf próbował spojrzeć na butelkę z obojętnością, lecz z marnym skutkiem. Wpatrywał się w nią intensywnie, a jego usta drżały.

Czy teraz jest to bardziej show?

 

 

 trzeba było zapalić światło, a krótki dzień już dobiegał końca.

Jak tu przebiega zależność przyczynowa?

Fraza: trzeba było zapalić światło, a krótki dzień już dobiegał końca; wygląda tak, jakby zależność między zapalaniem światła i zmierzchem była co najwyżej przypadkowa.

A jakbym napisała: Trzeba było zapalić światło, bo krótki dzień już dobiegał końca?

 

 Bo nie wiadomo, jakie właściwie emocje się przewinęły?

Ekhm. Przewiń paletę…

Ok, już widzę. 

A jeśli użyję słowa malować?

→ W oczach malowała się cała paleta emocji.

 

Nie chodzi o metaforę – "płaczliwy głos" przypisuje głosowi własność płaczliwości, czyli skłonności do płaczu. Błąd kategorialny, a poza tym nie chodzi o to, że głos płacze, tylko że jego użytkownik jest zapłakany.

Aha, no to już jest jaśniej.

 

Bo można patrzeć bykiem, ale to-to to jest nieślubne dziecko dwóch idiomów (patrzeć bykiem + patrzeć spod oka).

Zdziwiony kot – ChoZoba.pl – śmieszne obrazki, gify, filmy, zdjęcia, memy, laski.

 

Sprawdziłam w Internecie i na stronie

 https://wsjp.pl/haslo/podglad/20361/spogladac#frazeologizmy

znalazłam: ktoś spogląda spod byka

 

Wiem, że WSJP nie jest polecanym źródłem na NF, ale… To sformułowanie jest dosłownie wszędzie, internet pokazuje mnóstwo przykładów. Kolejny błąd, który wszyscy rozpowszechniają?

 

Bo tak się utarło ^^ A nie chodzi o ducha, tylko o dech: https://www.nck.pl/projekty-kulturalne/projekty/ojczysty-dodaj-do-ulubionych/ciekawostki-jezykowe/DUSZKIEM__Do_dna_

BESTY.pl – Zdziwiony koteł

 

Jeszcze o porządkowaniu informacji – Sheckley napisał taki tekścik, oryginalnie zatytułowany "World of Heart's Desire" (nie pamiętam polskiego tytułu), w którym cały efekt bierze się stąd, że kluczową informację dostajemy na koniec. (Nie streszczę, bo spoilery.) A z kolei Lafferty we “Wzgórzach, które się śmieją” ma dwóch narratorów, przerywających sobie wzajemnie, i dopiero gdzieś w połowie się wyjaśnia, co to za jeden ten drugi narrator. Więc – można. Ale ostrożnie, rozważnie i celowo.

Zobacz temat – Koty, psy i inni pierzasto-futrzaści ulubieńcy.

 

Do zobaczenia!

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

Verus,

Sztuką jest chyba wyłapać kiedy, ale sama też jeszcze nie mam poczucia, że to ogarniam. :D

Dokładnie. A jedyną receptą na to jest pisać, pisać i pisać…

 

 

Golodh,

 

Fajny tekścik generalnie:) Podoba mi się pomysł na samo opowiadanie – czyli oszust, który organizuje coś na rodzaj pokazów garnków, okazuje się tak naprawdę dealerem organów. Pod tym względem realizujesz tu rolę edukacyjną literatury, wplatając pewną przestrogę dla czytelnika:P

Dziękuję, mam nadzieję, że to szczera opinia, że nie pełni jedynie roli pocieszyciela :)

 

Taki oryginalny, bogaty, uderzający opis mógłby naprawdę zrobić wrażenie i zapaść w pamięć. Ale sama kukła i trybiki – po Twoim opisie, przynajmniej mi, ciężko jest sobie wyobrazić (o ile sam sobie nie dopowiem).

A w jaki sposób to naprawić? W sensie: nad czym w takim razie Twoim zdaniem powinnam popracować?

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

Nieumyślnie skłamałam, powracam dopiero teraz.

 

Dobrze, ale mógłby tego w ogóle nie robić – mógłby zadzwonić na policję od razu. Dlaczego tego nie zrobił? Żeby Frieda nie miała kłopotów? Ależ w ten sposób będzie miała tylko o wiele gorsze, choć troszkę później.

Tak, ale po tym, jak Björn chciał zadzwonić po policję, to Frieda zareagowała panicznie i prosiła, by tego nie robił. Więc usłuchał, bo sam był spanikowany, no i w niej zakochany.

 

Idzie o to, że nie wiem, w jakim właściwie stanie emocjonalnym jest bohater. Zniechęcony, zły, jedno i drugie?

No ale przecież napisałam:

W pewnym momencie przestał walczyć z bezsennością i wściekły zerwał się z łóżka.

 

Wiadomości nie są specjalnie staranne językowo… starałam się tu utrafić w styl, a nie psuć gramatyki.

Doceniam i rozumiem, ale…

Co jest ważniejsze w opowiadaniach: naturalność czy arbitralna poprawność?

To nie jest pytanie retoryczne, teraz naprawdę się zastanawiam.

 

Ponadto – nie pisz gatunku, pisz konkretną historię. Gatunek przyjdzie sam.

To jest dobra rada. Aczkolwiek gdybym pisała nie zważając na gatunek, prawie nic bym tutaj nie publikowała. Bo publikowana jest tu wyłącznie fantastyka, a ja często mam pomysł i chęć na obyczajowe opowiadanie, ale nie znalazłam dla takich opowiadań portalu, który nawet w połowie byłby tak rzetelny jak NF.

 

 McDonaldy też nie tworzą sieci, a mówi się “sieć restauracji McDonald’s”.

Metaforycznie tworzą… https://sjp.pwn.pl/szukaj/sie%C4%87.html

Hm. Usuwam sieć.

 

No, właśnie nie. Przykład. Historyjka Douglasa Adamsa o herbatnikach

Dziękuję za przykład i kolejnego linka. Problem w tym, że nie wiem jeszcze, które sceny zasługują na pokazanie, a które tylko na powiedzenie.

 

W jego sytuację nie mogę się wczuć wcale – bo wszystko tu wisi w próżni. Niby mogłabym się domyślić, że się boi, że przyjdą go aresztować – ale jakoś mi to nie przyszło do głowy, bo nie zdołałam złapać wątku.

A co by pomogło Ci złapać wątek?

 

No, chyba, że ja XD Reg zamieniła "nieznoszące zwłoki" na "naglące" i miała rację, ale przegapiła zbędny przecinek. Bywa. Ja też przegapiam różne rzeczy.

Racja, bo w spójniku chyba że nie stawia się przecinka :D

Ok, poprawiam.

 

 Ale moim zdaniem ma to sens, gdy bohater zapomni o swoich troskach i skoncentruje się na troskach kogoś innego, zwłaszcza mu bliskiego.

Teoretycznie powinno mieć, ale tutaj coś kuleje. Może to ogólna niemożność zawieszenia niewiary, która doskwierała mi od początku do końca tego tekstu.

No pewnie, że kuleje, przecież jestem żółtodziobem. Jeszcze długa droga przede mną.

 

ale tu wypływa niezdecydowanie tekstu. Jakbyś nie miała jasnej koncepcji, kim właściwie jest bohater i co chcesz o nim opowiedzieć.

Czyli przed pisaniem opowiadania również zalecane jest stworzenie portretu psychologicznego bohatera?

Teraz się zastanawiam nad tymi słowami i muszę stwierdzić, że w centrum opowiadania jest zbrodnia, a nie bohater. 

Czy to jest błąd? I czy w takiej sytuacji powinnam zrezygnować z opisywania myśli i uczuć bohatera?

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

Cześć Verus,

 

Zacznę od języka – odniosłam wrażenie, że często rzucasz dość suche stwierdzenia w miejscach, w których dobrze sprawdziłby się opis.

Ja jestem żółtodziób, więc o konwencji “show, don’t tell” dowiedziałam się dopiero niedawno, dzięki Tarninie :) planuję zgłębić ten temat bardziej i zwracać na niego w przyszłości uwagę.

 

Jedyne, co mi przeszkadzało w tym względzie to początek, gdzie główny bohater najpierw rozwodzi się nad dekoracjami świątecznymi i stwierdza, że nawet on nie mógł się nimi zachwycić… a potem pada, że umiera mu narzeczona. No mnie się wydaje, że w takiej sytuacji to te dekoracje nie mają wielkiego znaczenia.

Heh, faktycznie, ale gdzieś musiałam wcisnąć te święta…

Tylko jak słusznie zauważyłaś, i nie tylko Ty zresztą, widać, że te święta są wciśnięte.

 

Jeżeli chodzi o świat, jak już wspomniałam, wyszedł Ci fajny, choć delikatny, steampunk, a jedyną nieścisłość dostrzegłam w siekierze trzymanej za szybą, bo tak umieszczane narzędzia wydają mi się pomysłem nowszym niż maszyny parowe.

Też się nad tym zastanawiałam, czy to nie jest zbyt współczesne.

 

skoro doktor Paul zniknął i pisały o tym gazety, z jakiego powodu nie przeszukano jego gabinetu? Dlaczego to narrator, który dowiedział się o wszystkim z artykułu, dotarł tam pierwszy? No i dlaczego doktor Paul zostawił skrzynię kosztowności? Ot, trochę mi to nie zagrało.

Rozumiem i nie Ty jedna miałaś co do tego wątpliwości, próbowałam je rozwiać w poprzednich komentarzach.

 

Podobnie mam mieszane odczucia odnośnie fragmentów pamiętnika na początku i na końcu – z jednej strony fajna klamra, a z drugiej nie jestem przekonana, dlaczego narrator jest przekonany, że grozi mu jakieś szczególne zagrożenie. Skoro z gabinetu lekarskiego zgarnęła go policja, na pewno nie jest jedynym człowiekiem, który wie o tym, co Paul robił. Dlaczego boi się akurat o swoje notatki? O tak głośnej sprawie przecież mogli normalnie pisać w mediach.

Hm, w ogóle o tym wcześniej nie pomyślałam, racja.

 

Dziękuję za naświetlenie moich potknięć i pomoc w zmianie perspektywy, no i za bogaty komentarz, jestem bardzo wdzięczna!

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

Hej Krokusie,

 

Dziękuję za udział w krokusie!

Dziękuję za fajną zabawę i motywację do pisania!

 

Fabuła jest bardzo fajna, ale zgrzyta w niej jeden fakt – jakim cudem o zniknięciu doktora Paula rozpisują się już gazety, a policja nie dotarła jeszcze do jego gabinetu? Jakim cudem bohater jest tam pierwszy, skoro dowiaduje się o takiej rzeczy dopiero z gazety.

faktycznie może ten fakt zgrzytać (hehe), ale jak już wspomniałam (chyba Finkli) policja w moim zamyśle była opieszała i tylko powtarzała, że śledztwo jest w toku, a tak naprawdę nie robiła nic. Takich sytuacji w historii było i nadal jest baaardzo wiele. Za to media w poczuciu moralnego obowiązku i złości na opieszałość policji zaalarmowały od razu cały Londyn o oszuście.

 

Pozdrawiam również!

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

Gratuluję naszym wybitnym pisarzom na podium :) wiedziałam, że wygra Trzecia noga! :) Dziękuję za udział w zabawie i komentarze. To mój trzeci konkurs w życiu, więc moje dziewiąte miejsce nie wydaje się takie złe, wręcz przeciwnie, bardzo się cieszę z wyróżnienia;)

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

Tak przy okazji, znalazłam coś o uśmiechu (p. parę postów wyżej): https://scienceblogs.com/retrospectacle/2007/08/08/the-crosscultural-meanings-of-1 :)

na pewno poczytam.

 

Powracam, bo podczas czytania znowu pojawiły się u mnie wątpliwości.

Obecnie czytam ostatni tom Cherezińskiej z cyklu “Północna Droga. Trzy młode pieśni”. Jest to powieść historyczna o wikingach. 

Znalazło się tam takie zdanie, myśl bohatera:

Rady Odyna mi się włączyły.

Włączyły się. Wiking to pomyślał.

W X wieku raczej nie istniało nic, co można było włączyć, więc wiking na pewno nie pomyślałby w ten sposób. Czy mam rację? Czy może jednak istniało wtedy coś “włączalnego”? Wątpię. Dla mnie to zestawienie brzmi komicznie i nienaturalnie.

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

Wow Ananke, jak zwykle zaserwowałaś rewelacyjne podsumowanie :) Super robota :)

Tak, Ananke powinna dostać punkt za podsumowanie.

Zgadzam się w 100% :)

 

Ananke,

Czuję się zaszczycona wyróżnieniem mojego opowiadania w Twoim pięknym podsumowaniu… Tym bardziej że nadal czuję się jak żółtodziób pisarski, a steampunkowy świat tworzyłam pierwszy raz w życiu i nad tym opowiadaniem najbardziej się napracowałam ze wszystkich, jakie napisałam. Dziękuję! heart

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

Hej feniks103,

 

dziękuję za komentarz i pół punkta w głosowaniu :)

 


Witaj ponownie Ananke,

 

Łapówkowy! :P

Ale łapówki zabiera się do domu, żeby właśnie nikt ich nie zobaczył. :D

Nie zawsze, słyszałam o przypadkach, że lekarze trzymali łapówki w gabinecie właśnie :P wiesz, najciemniej pod latarnią…

 

No jasne, ale zabranie skarbów jest łatwiejsze niż ugotowanie obiadu. :D Co nie znaczy, że nie mogło mu się przytrafić takie gapiostwo, w końcu różni ludzie po świecie chodzą. ;) Ja tak pisałam odnośnie realizmu, choć – jak to mówią – prawda bywa dziwniejsza od fikcji…

Dokładnie.

 

Tobie również dziękuję za pół punkcika, pozdrawiam serdecznie :)


Cześć grzelulukas,

 

Opowiadanie, choć z przewidywalną fabułą to mimo wszystko trzymające moją uwagę – byłem bardzo ciekawy, co się wydarzy.

Bardzo mnie to cieszy.

 

Wydaje mi się też, że albo zbyt mocno, albo w ogóle niepotrzebnie akcentujesz, czym jest Juliette

Może tak być.

 

Samo opowiadanie jest bardzo fajnie napisane i kliknąłbym, ale już nie trzeba ;)

 

Powodzenia w konkursie ;)

Dziękuję Ci serdecznie, wszystkiego dobrego!

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

Gyd myrning,

 

Przecież i tak miałem się zabić. Wczoraj. Przedwczoraj. Dzisiaj.

Podoba mi się.

 

Zakląłem pod nosem, ta zbudowana ze złomu rudera nadal miała czelność wirować.

Bardziej mi tu pasuje kropka, ale to mi.

 

→ Zakląłem pod nosem. Ta zbudowana ze złomu rudera nadal miała czelność wirować.

 

Charknąłem i splunąłem żółtą plwociną za barierkę, bo u siebie przecież nie będę syfił.

Wspaniałe :D

 

Zerknąłem do zdecydowanie zbyt pustego opakowania.

Hmm. Jak może być coś “zbyt puste”? Jak jest puste to chyba kompletnie puste, czy nie? 

 

Zakuło mnie w piersi.

Zakłuło.

 

czy porażała ich świadomości tego

świadomość

 

w pułpace

w pułapce

 

Że mimo palenia w płucach, połamanymi paznokciami nie drapie blachy w rozpaczliwej próbie wydostania się.

→ Że mimo palenia w płucach, połamanymi paznokciami nie drapie rozpaczliwie blachy próbując się wydostać.

 

było obklejone tym ładną, czerwoną papeterią.

tą ładną

 

 

Tekst przepięknie napisany, schludny, z dbałością o interpunkcję, rozkosz dla moich oczu.

Bardzo mi się podoba stylistyka, ten trywialny monolog, czy jakkolwiek to nazwać. Wulgaryzmy w ogóle mi nie przeszkadzały, wręcz przeciwnie, dodawały uroku.

Troszkę za słabo wybrzmiała dla mnie tragedia bohatera, bo nawet nie zdążyłam się przywiązać do tytułowej Saszki, ale domyślam się, że zawadził tu limit znaków.

 

Powodzenia w konkursie!

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

reg,

 

heart

 


AP,

 

Rozumiem, że Paulowi łatwiej było skonstruować humanoidalną maszynę, która wyjdzie na scenę i skłamie, niż wynająć do tego jakąś kobietę.

Hem. No, masz rację, ale w ogóle mi to nie przyszło do głowy podczas pisania. Od razu w mojej wyobraźni pojawiła się mechaniczna kukła.

 


 

Ananke,

 

No dobra, czyli wychodzi na to, że święta powinny być z małej.

 

A który doktor trzyma takie skarby w gabinecie? :) 

Łapówkowy! :P

 

Hm, no to już bardziej, ale mimo wszystko ktoś tak ogarnięty, bawiący się w takie intrygi… Ciężko uwierzyć, że nie przemyślał schowania kosztowności w lepszym miejscu. ;) 

To, że w jednej sferze życia był geniuszem, nie znaczy, że był w każdej. Ktoś może być geniuszem matematycznym, a w prozaicznym życiu nie umie sobie nawet zrobić obiadu na przykład ;p

Ale będę przykładać większą wagę do takich kwestii w przyszłości, dziękuję za uwagi :)

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

regulatorzy,

 

Możesz, Holly. Postęp jest i to nie jakiś, a całkiem spory. :)

I tym jednym zdaniem wlałaś we mnie tyle motywacji i radości, że nawet sobie nie wyobrażasz tej ilości :)

 


SPW,

 

dziękuję Ci za te przykłady, tak krótkim komentarzem wyjaśniłeś tę zagwozdkę :) poprawiłam z powrotem na “mi”.

 


 

AP,

 

Dobrze się czytało.

To świetnie.

 

Zastanawia mnie tylko, po co oszust do przekrętu użył takiej skomplikowanej maszyny, jaką była Juliette?

Bez tej maszyny (a raczej ozdrowieńca w oczach ludzi) przekręt mógłby nie wyjść. Widać to dobrze w tym fragmencie:

Rozległy się szmery zwątpienia, ale Paul nie stracił rezonu nawet na sekundę. Donośnym głosem jak mieczem przeciął szepty:

– Juliette, czy mogę panią prosić na scenę?

 

Pozdrawiam serdecznie!

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

No dzień dobry!

 

A do czego ich potrzebujemy, tak w zasadzie? I czy nie możemy tego samego osiągnąć inaczej?

Oczywiście masz rację, również popieram puryzm językowy, aczkolwiek z wielu zapożyczeń nawet nie zdaję sobie sprawy i tu jest “problem”.

 

Zresztą, "podążać" ma trochę inne pole semantyczne od "follow" – podążać wzrokiem można za czymś, co sobie biegnie/leci/inaczej się przemieszcza, ale nie za spojrzeniem, które się nie przemieszcza (tylko kieruje)

Dziękuję, teraz jest jaśniej :) Ale jak w takim razie ładnie napisać, że osoba A skierowała wzrok w tę samą stronę, co osoba B?

Daniel wpatrywał się intensywnie w jakiś punkt. Kamila również spojrzała w tamtą stronę.

Czy taki przykład jest poprawny?

 

o ile zgrabniej jest pokazywać rzeczy poprzez reakcje bohaterów. P. tutaj: https://mythcreants.com/blog/five-essentials-of-omniscient-narration/

Dziękuję, poczytam. Uf, całe szczęście, że lubię czytać, bo już trochę tych linków jest :)

 

Poplątane metafory. Z czym Frieda ma mi się tu kojarzyć?

Nie rozumiem.

Sęk w tym, że ja nie rozumiem. Jeśli sięgasz po obraz, tutaj wodospadu, to z jakiejś przyczyny. A ja nie wiem, z jakiej.

Wodospad łez to metafora. Skąd mam wiedzieć, kiedy mogę danej metafory użyć, a kiedy nie?

 

Tu masz parę ćwiczeń: https://self-publishingschool.com/show-dont-tell-writing/ ; http://web.cn.edu/kwheeler/documents/Diction1.pdf

Fantastycznie! Porobię/poczytam na pewno. Jaram się :) Serio. (Czy to choroba?)

 

 Nie można mówić delikatnie?

Można, ale nie w tym sensie. On nie próbuje być grzeczny, tylko ją pociesza.

Aha, czyli można powiedzieć delikatnie tylko wtedy, gdy próbujemy być grzeczni? Albo gdy chcemy coś wyperswadować komuś?

To skoro ją pociesza, jakich słów mogę użyć?

Powiedział: uspokajająco, miękko?

 

 Chociaż przykładowo w “Podróży do wnętrza ziemi” też się często potykałam i się zastanawiałam, czemu nikt nie zwrócił na owe potknięcia uwagi (np. jak nagle we wnętrzu krateru pojawili się trzej Islandczycy, o których autor wcześniej nie wspominał),

Skąd wiesz, że nie zwrócił? Nie pamiętam tych Islandczyków, muszę potem zerknąć.

No bo jakby korektor zwrócił na to uwagę, to by wcześniej w powieści wspomniano o Islandczykach. A tak to oni się pojawiają w tym kraterze nagle, z tak zwanego powietrza.

 

 A wyzbyć jest tutaj nieodpowiednie?

Tak. https://sjp.pwn.pl/szukaj/wyzby%C4%87%20si%C4%99.html

:O

Zmieniłam na: Pół życia próbował go usunąć w domach całej północnej Skandynawii. 

Najpierw chciałam napisać pozbyć się, ale sprawdziłam znaczenie i też nie pasuje.

Dopiero gdy człowiek pisze, poznaje swój język tak naprawdę. Im więcej piszę i poprawiam, tym bardziej mam wrażenie, że posługuję się swoim ojczystym językiem na wyczucie, nie wiedząc, co dane słowa znaczą tak naprawdę.

 

 Bo jeśli policja by znalazła jakąś nitkę materiału jego ubrania, albo jego włosy, to mógłby zostać oskarżony u współudział.

Bez przesady. Wystarczy powiedzieć, że przyszedł pomóc, bo sąsiadka dostała histerii. Zresztą – to sąsiad i przyjaciel, spokojnie mógł u nich bywać.

Hm, no w sumie tak. Za bardzo się skupiłam na samej zbrodni.

 

Skakać lepiej nie, ale jest też narracja trzecioosobowa ograniczona, bardzo wygodna i obecnie popularna.

Nawet nie wiedziałam, że jest taki typ narracji.

 

Przedstawiłaś to trochę tak, jakby Björn dopiero co się dowiedział, że ludzie się znają i włączał ten nowy fakt w swoje rozumowanie.

Hm. Ja bym powiedziała, że podkreśla tylko sobie w głowie jakiś oczywisty fakt.

 

fantastyka daje tę cudowną możliwość zmyślenia sobie dowolnej krainy z panującymi w niej obyczajami. Czemu z niej nie skorzystać?

A ja tu wyczuwam pułapkę :)

Nawet najbardziej wybujała fantastyka musi trzymać się jakichś żelaznych zasad. A tutaj, owszem, jest nieco fantastyki, ale miejsce akcji jest prawdziwe i istnieje w świecie realnym. I teraz nie wiem, kiedy tę granicę realizmu i fantastyki można przekroczyć. Naprawdę nie mam pojęcia.

 

 Nie chciał dokładać stresów sąsiadce, która właśnie straciła męża.

Łopatologiczne.

 

wiemy, że sąsiadka właśnie straciła męża, ponieważ nam to powiedziałaś. Z dużym naciskiem. Przypominając nam o tym tutaj, dajesz świadectwo niewiary w czytelnika.

Hm, przeczytałam ten akapit kilkakrotnie i w sumie muszę przyznać Ci rację. Usunęłam to zdanie i faktycznie jest lepiej.

 

 Boże, znowu ;p Nie, nie ugnę się. Angielskawe by było: nie jest dobrą ideą.

Nie, to by już było po prostu błędne. Sorry, Winnetou :)

To jak powiedzieć w stu procentach po polsku: Nie jest to dobry pomysł? Bo ja naprawdę nie wiem. Nawet nie wiedziałam, że to jest angielskawe.

 

A napisałaś 39 tysięcy znaków dla tytułu? Nie mówię, że motyw zorzy mi się nie podoba, ale jest go strasznie mało.

No, jest mało tej zorzy, fakt. Uczę się dopiero dobierania tytułów, jeszcze do niedawna bardzo z nimi przesadzałam. Na początku mojej przygody z pisaniem wymyślałam jakieś metafizyczne tytuły, wieloznaczeniowe nawet, po prostu przesadzone. Aż ostatnio, gdy się głowiłam nad tytułem do świątecznego opowiadania, dotarła do mnie myśl (w końcu!) że przecież tytuły książek najwybitniejszych pisarzy (oczywiście nie porównuję się do nich, ale na kimś wzorować się trzeba) są najprostsze jak się da. ‘Folwark zwierzęcy”, “Bracia Karamazow”, “Rok 1984”, “Proces”, “Mistrz i Małgorzata”… Więc myślę, że w pewnym stopniu dojrzałam pisarsko, coraz bardziej staram się unikać udziwnień.

 

Tyle miałaś możliwych motywów fantastycznych…

Zdradzić Ci tajemnicę? Choć to w sumie nie jest żadna tajemnica :P

Nie umiem w fantastykę!

 

Dobrze, ale z tej relacji nic zupełnie nie wynika. Pies nie ginie bohatersko w jego obronie. On nie ginie bohatersko w obronie psa. Pies nie wywąchuje potworów. A na Friedę tylko trochę warczy. Nie widzę tej relacji.

Smuteczek. No, ale w sumie tak. Kręci się tam tylko i czasem coś “gada”. Tylko po co? Dopiero teraz to widzę.

 

Hmm? Mróz Mrozem, a za spójność Twojego tekstu odpowiadasz Ty. Zresztą, nie możesz od czytelnika wymagać, żeby znał Mroza i jego komentatorów. Klasyk, to to nie jest (uff).

Tutaj już nawet nie pamiętam, o co chodzi i czemu zarzuciłam tym Mrozem ;p Ale tak, zgadzam się, trzeba porzucić Mroza. I też zgadzam się z ostatnim zdaniem ;p

 

Dobra, to prawda. Ale – dlaczego on to zrobił? Bo w sumie nie miał powodu… jeśli nie wierzył w winę Friedy, to czemu pomógł jej ukryć zwłoki? Przecież powinien wiedzieć, że byłoby z tego tylko więcej kłopotów na dłuższą metę.

Tak, to wszystko racja, ale wiesz, my tu sobie gadamy i analizujemy przy ciepłej herbatce/kawce, mamy mnóstwo czasu, więc łatwo nam wyciągnąć takie wnioski. Teraz jest to dla nas oczywiste, ale gdybyśmy znalazły się w podobnej sytuacji (oby nie) to jesteś pewna, że zareagowałabyś podręcznikowo? Bo ja na pewno nie. Jak jestem spanikowana, to w ogóle nie myślę racjonalnie.

 

Wrócę jutro.

P.S. Uwielbiam te analizy z Tobą heart

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

Przeczytałam 13 opowiadań łącznie ze swoim, czyli dysponuję 3 punktami.

 

Każdemu daję po jednym, całym punkcie, nie lubię się rozdrabniać :)

 

Irka_Luz – POSŁUCHAJ TATY

Finkla – JEMIOŁA I JEMIOŁUSZEK

adam_c4 – TRZECIA NOGA

 

Możliwe, że doczytam jeszcze pozostałe teksty i dorzucę jakiś punkcik :)

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

Gyd myrning,

 

no i w końcu dotarłam do Ciebie, cezary_cezary :)

 

– Możemy jeszcze raz spróbować się przebić… – nieśmiało zasugerował Mikołaj.

Didaskalia zaczynające się innym określeniem niż “paszczowe” (powiedział, stęknął, rzekł, itd.) z dużej.

→ – Możemy jeszcze raz spróbować się przebić… – Nieśmiało zasugerował Mikołaj.

 

Mikołaj nie odzywał się, za to stał w kącie i cicho szlochał. Dowódca podszedł do chłopaka i pewnym ruchem zdzielił go w twarz.

Yy, doznałam małego dysonansu. Mikołaj jest chłopakiem? A nie czasem starcem z brodą?

 

w budynku obok widziałem na ścianie radioaktywną pleśń. Idź i zeskrob trochę.

Mm, aż mi ślinka pociekła :P

 

Na widok martwego przyjaciela, bez namysłu, chwycił oparty o ścianę karabin i rzucił się w stronę wyjścia ze sklepu.

 

– Mów – uciął dowódca.

Nie jestem pewna, czy uciął jest tu odpowiednie.

https://sjp.pwn.pl/szukaj/ucina%C4%87.html

 

– Tak – potwierdził. Powiem więcej. Jestem pewien, że Mikołaj nie miałby nic przeciwko.

Brakuje półpauzy:

→ – Tak – potwierdził. – Powiem więcej. Jestem pewien, że Mikołaj nie miałby nic przeciwko.

 

Ale uzupełnienie przepisu o mięso człowieka. Do tego pochodzącego od podkomendnego…

→ Ale uzupełnienie przepisu o mięso człowieka, do tego pochodzącego od podkomendnego…

 

ale, w ich aktualnej sytuacji

Zbędny przecinek.

 

Pół godziny później, wnętrze sklepu wypełnił osobliwy fetor

Tu też.

 

 

Hm. Mimo że było dużo eksplozji, flaków i krwi, to nic nie poczułam. Jeśli opowiadanie w zamyśle miało być makabryczną komedią, to nawet się udało. Ale po tagach (absurd, groza, przemoc) widzę, że raczej nie o komedię chodziło.

Pomysł z mutantami w postapokaliptycznym świecie jest tak wyświechtany i wymiętolony, że już nawet nie będę o tym wspominać (a jednak wspomniałam!) :P

Plusy? Schludność, dbałość o interpunkcję, stylistykę, a szczypta turpizmu zawsze dodaje uroku, przynajmniej w moim mniemaniu :)

 

Życzę powodzenia w konkursie!

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

Dzień dybry,

 

– On jest z nich wszystkich najgorszy. Biada temu, kto spotka go nieprzygotowany…

– Babciu? Babciu! Ratunku! Pomocy!

?

 

Zdrowy rozsądek kazał się jak najszybciej oddalić.

→ Zdrowy rozsądek kazał jak najszybciej się oddalić.

 

– Będę zmuszony na chwilę pana porwać. Mam nadzieję, że zanadto nie przeszkodzi to w pańskich planach.

– Ile to zajmie?

Hm. Brzmi nienaturalnie. Nagle ktoś wyrasta jak spod ziemi, oznajmia bohaterowi, że zamierza go porwać, a ten pyta ile czasu to zajmie? Dziwne.

 

Zaraz już go tu nie będzie!

 

– Nie. Moja chwila będzie zdecydowanie za długa.

 

Hm.

No nie wiem, nic nie poczułam w sumie. Żadnego napięcia, strachu, rozbawienia, nadziei, rozczarowania. A chyba nie o to chodzi…?

Zakończenie jest też urwane, i w sumie nie wiem o co w tym wszystkim chodzi.

Plusy: pomysł na opowiadanie jest dobry i warsztat też masz nienajgorszy, schludnie piszesz, co dla mnie jest bardzo ważne. Jednak ostatecznie nie chwyciło mnie. I zgadzam się z reg, że Świąt są tu śladowe ilości.

Tak czy owak, życzę wszystkiego dobrego i powodzenia nie tylko w konkursie!

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

Dzień dybry,

 

łał, dopiero zaczęłam czytać, a już mi się podoba! Miło zaskoczyła mnie emotikonka:

Jeszcze mi obetną fundusze na badania! :::)

która sugeruje, że nadawca ma sześć par oczu. Jakież to cudownie oryginalne :)

 

W ten przesąd wierzyli niegdyś różowiaki.

Ojej, różowiaki to… ludzie? Haha, cóż za urocza nazwa! :::)

 

W ten przesąd wierzyli niegdyś różowiaki. Dawno temu, bo teraz raczej nie obchodzą świąt. Jedynie w Afryce, w odległych rezerwatach, świętują akurat w grudniu. Bo oryginalnie Boże Narodzenie obchodzono właśnie pod koniec tego miesiąca. A więc najbliższe święto jest tym, nazwijmy to, „prawowitym”.

Nieco zalatuje mało naturalnym infodumpem, ale rozumiem, że trzeba było jakoś nakreślić okoliczności, zwłaszcza że wymiana listów odbywa się w dalekiej przyszłości.

 

Czytujesz „Multinational Geographic”?

Urocze :)

 

2.03. 3212

Niepotrzebna spacja przed rokiem.

 

Inne rysunki też bardzo ładne. Nie musisz ich więcej przysyłać.

Hahaha :P

 

No cóż, w końcu wymyślali to Ziemianie, którzy mają na koncie równie dosłowne określenia jak choćby ,,ptasie mleczko”!

Haha, mnie też bawi to określenie na słodycz :)

 

 

No kurczę, chyba muszę zmienić tekst w stopce, bo w końcu poczułam satysfekszyn :)

Na początku irytowało mnie, że nie ukazałeś odpowiedzi od kłusownika, ale ostatecznie muszę przyznać, że w taki sposób wyszło lepiej – zostawiłeś mnóstwo pola do popisu wyobraźni czytelnika. Poza tym ja też nie lubię jak wszystko jest dosłowne i wystawione na tacy.

Podobało mi się też, jak stopniowo tworzyłeś niepokój i napiętą atmosferę, by na końcu uspokoić czytelnika, wspaniały zabieg! No i przedstawienie opowiadania w formie samego tekstu, bez dialogów, jest dosyć trudna, za co też należy się szacunek.

 

Możesz liczyć na punkta ode mnie w głosowaniu. Pozdrawiam serdecznie!

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

Reg,

 

dziękuję Ci bardzo, więc mogę uznać, że poczyniłam jakiś postęp :)

 


SNDWLKR,

 

Niech będzie, ale słowo ,,pieprzyć” brzmi mi… nieco anachronicznie. :)

Hmm… masz rację. Mnie też to irytuje w książkach, np. teraz czytam powieść historyczną Cherezińskiej o wikingach i jak widzę takie wyrażenia jak “Ja pie*dolę” czy “Ku*wa”, to robi mi się mina jak po ugryzieniu cytryny :P Nie jestem w stanie wyobrazić sobie wikinga, który krzyczy polskie i współczesne przekleństwa…

Więc, jak widać w przytoczonym przeze mnie przykładzie, wielu pisarzy ma z tym problem. Niestety nie znam dziewiętnastowiecznych przekleństw, więc na razie owe pieprzone zostawię, ale jak tylko poszerzę swoją wiedzę, poprawię to określenie.

 


 

Witam Krokus, szanowne jury ;)

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

Cześć ponownie Ananke,

 

Bo to nie życzenie świąt, a sama atmosfera. Ale ja często mam z tym problem, dlatego napisałam, bo tak na czuja źle mi wyglądała atmosfera świąt z dużej. ;p

No właśnie też już teraz nie wiem, dlatego na razie zostawię.

 

jest na Prime, generalnie można tylko do piątego sezonu obejrzeć. ;)

aha no to jednak nie obejrzę, nie mam Prime’a :P

 

Dla mnie fajne było wykorzystanie samej nazwy, bo każdy spodziewał się Chrystusa, a tu inny Zbawiciel wszedł na scenę. :)

Właśnie o to chodziło! Kocham oryginalne pomysły, toteż sama staram się takowe realizować.

 

Hm, ale potyka się o skrzynię… i chyba nie otwiera się kukły. ;)

Skoro jest maszyną, to czemu nie?

 

W pewnym sensie miał straż: recepcjonistę i odźwiernego.

Ale to nie straż.

Racja, dlatego napisałam w pewnym sensie. Ale który doktor ma straż? Gdyby paradował z bodyguardem, ludzie szybciej by się zorientowali, że coś jest z nim nie tak. A w momencie ucieczki nie myślał z pewnością o formowaniu specjalnej straży.

 

Ale można też przenieść w inne, bezpieczne miejsce, no albo zakopać w domu/ukryć. Wiesz, jakby lekarz obecnie dostawał łapówki i trzymał wszystkie w szufladzie w biurku…

Zgadzam się, ale to miało też podkreślić, jak bardzo doktor się spieszył z ucieczką.

 

Pozdrawiam :)

Pozdrawiam również!


 

Witam Verus, szanowne jury :)

 


 

Faktycznie ten obrazek już był, ale z pewnością tylko pełni funkcję zakładki :)

 


 

Dzień dobry regulatorzy,

 

Desperackie postępowanie bohatera przywodzi mi na myśl powiedzenie tonący brzytwy się chwyta, ale całość ładnie przesiąknięta stosownym steampunkowym klimatem.

Dziękuję bardzo :) a nie powiesz, że wykonanie mogłoby być lepsze? Czyżbym już doczekała tego dnia? :O

 

Błędy poprawione. Dziękuję serdecznie!

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

Powracam!

 

 Björn nieco się zakłopotał.

Nie tłumacz mi tego. Co prawda, sytuacja ogólnie jest niezrozumiała, ale nie nazywaj uczuć bohaterów.

 

Kompletnie nie rozumiem, czemu mam nie nazywać uczuć bohaterów. Jak inaczej czytelnik ma zrozumieć lub spróbować zrozumieć bohatera?

 

 Wziął wtedy potężną dawkę zoloftu i w pewnym momencie go odcięło.

To tak nie działa.

Wcześniej zadziałało i wtedy nic nie napisałaś :p

Wywołuj None'a.

Kogo?

 

Chyba jednak zasnął, bo obudził się nieco spocony.

Spocenie świadczy o zaśnięciu?

Nie, ale on akurat wtedy się spocił.\

 

 rozpalił ogień w kominku, ale nawet jego wesołe płomienie nie były w stanie rozproszyć tych przykrych wspomnień

Hmm?

Co tam zgrzyta?

 

I Frieda nie miała nic do powiedzenia?

Nie chciała pogarszać sytuacji.

 

Zaraz, przecież oni są w Norwegii?

Nie, Björn pracował w Norwegii, ale powrócił do rodzinnego Dalvik na Islandii, gdzie rozgrywa się cała akcja.

 

Ale – ponieważ Tajemniczy Cień jest tajemniczy, a Björn bierze, to naturalnie byłoby uznać Cień za jego halucynację.

I o to chodzi, żeby czytelnik się zastanawiał, czy Cień nie jest jedynie halucynacją.

 

 zadrapałem się aż tak…?

O drapaniu nie było mowy?

Było:

“To na pewno ktoś przyjezdny”. – Björn drapał się po głowie.

 

 Jej brak reakcji przeraził Björna.

Pokaż to.

Nie wiem o co chodzi. Chyba mam tak za każdym razem ;p Wydaje mi się, że w poprzednim opowiadaniu o uppvakach pisałaś też wielokrotnie “pokaż to” i wyjaśniałaś, co masz na myśli, więc zajrzę tam po prostu wkrótce i odkopię tamte komentarze.

 

 Moje przeczucia się sprawdziły

Jakie przeczucia?

Co do organizacji życia mieszkańców.

 

Coś dużo tych rolet. Czyżby inwazja rolet z kosmosu?

Aha, to o to Ci chodziło :P

To prawda, teraz też to widzę, że za bardzo się skupiłam na roletach.

 

 To był najbardziej bezradny płacz

Czy płacz może być zaradny?

Nie, ale wydawało mi się, że jeden płacz może być mniej niż bardziej bezradny od drugiego… Nie?

 

 Niespodziewanie przylgnęła do niego swoimi ustami.

A czyimi miała przylgnąć?

Ech. Zaimkoza już chyba nigdy mnie nie opuści.

 

 Miał ochotę ją delikatnie muskać, ale bał się, że wybudzi ze snu ukochaną

… nawet nie chcę wiedzieć, co on ma ochotę robić z kołdrą.

Hę?

 

A, czyli Frieda jest huldrą. Też ładnie.

Ale Ty jesteś czasem złośliwa, wiesz? ;p

 

 dał jedzenie Fenrirowi

Nakarmił Fenrira.

Zmieniłam, ale czy stwierdzenie “dał jedzenie psu” jest zbędne?

 

Tak, czytałam. Nie tłumacz mi tego.

Przepraszam.

 

 Światło przenikające z pokoju na dwór ukazało przed domem

Przenikające?

Prześwitujące?

 

Rozpętał się jakiś koszmar.

?

?

 

A rany na ciele Olafa zostały zadane nożem z kuchni Friedy.

Nie mogę tak napisać, bo to by znaczyło, że właśnie tym nożem zadała rany Olafowi. A chodzi o inny nóż, tylko tego samego producenta. Narzędzia zbrodni przecież Frieda się pozbyła, aż taka głupia nie jest.

A tak w ogóle – nożem roztrzaskała mu głowę?

Nie, ale mogła go popchnąć w trakcie szamotaniny i w ten sposób dodatkowo roztrzaskała mu głowę.

 

 Policjanci poczęstowali go jakimś środkiem uspokajającym.

Interakcje leków!

Björn był w takim stanie, że miał to gdzieś.

 

 Mężczyzna wyznał wszystko, jak na spowiedzi.

Protestanci nie praktykują spowiedzi.

Trafna uwaga.

 

 Björn chciał z siebie wszystko wyrzucić. Nie chciał mieć z tą sprawą nic wspólnego, ale niestety miał dużo. Pomógł zabójczyni pozbyć się zwłok, mieszkała u niego, spał z nią.

Nie wiem, co wnosi ten akapit.

Wymienia to, co opowiedział policjantom.

 

 nie docierało, że była zabójczynią

C.t.: jest zabójczynią. I… już? Nic się tymczasem nie wydarzyło?

A co jeszcze miało się wydarzyć?

 

 Nie mogliśmy być razem przez tę nędzę artystyczną. Więc go zabiłam.

… to po co za niego wyszła?

Na początku uważała go za wybitnego artystę, po jakimś czasie artysta w jej oczach przemienił się w nędzę artystyczną.

 

 Rozwiodłabym się i co, myślisz, że by nas nie ścigał?

Przypominam, że mamy XXI wiek i w XXI wieku akcja chyba się rozgrywa. Istnieją takie rzeczy, jak np. sądowy zakaz zbliżania się.

Aż prychnęłam. Jak ktoś jest bardzo zdeterminowany, to nawet sądowy zakaz nie uchroni potencjalnej ofiary od nieszczęścia. A Frieda patrzy na innych przez swój pryzmat, czyli patrzy na wszystko z punktu widzenia psychopaty.

 

 Za dużo pytali. Mówili wprost o swoich przemyśleniach na temat zniknięcia Olafa.

A czy myśmy o tym wiedzieli? Nie. Przedstawiłaś to jako zupełnie przypadkowe i niepowiązane

Pewnie masz rację, ale nie potrafiłabym tego przedstawić w taki sposób, by czytelnik od razu nie powiązał zbrodni z Friedą. Bo gdybym wcześniej wspomniała o tym, że ją przesłuchiwali, cień podejrzenia od razu i bezdyskusyjnie padłby na nią.

 

No, ja też. Bohater umarł? I Olaf nagle go lubi, bo są razem w niebie? Czy tam Walhalli? O co chodzi?

Tak. Tak. Tak. Chciałam pozostawić interpretację czytelnikowi. Nie udało się?

 

Ani to kryminał (kryminał powinien stawiać jakąś zagadkę

Kto zabił?

może nawet pozwalać na jej rozwiązanie

Wiemy, kto zabił.

 

 mogłam swój research przeprowadzić lepiej

Więc czemu tego nie zrobiłaś?

Bo czasem odzywa się we mnie leniuszek. Więcej grzechów nie pamiętam, za wszystkie serdecznie żałuję.

 

Ten tekścik: https://www.fantastyka.pl/opowiadania/pokaz/22237 (tak, jest idiotyczny) napisałam wyłącznie na podstawie wiadomości z drugiej ręki. Jedno, co w nim nie jest bzdurne, to Portugalia właśnie. Przy okazji możesz się przekonać, że ja też popełniam głupoty, i to wręcz piramidalne (sweet Lord, jak teraz patrzę na ten tekst, to uh).

Dzięki, dodałam do kolejki :)

Wiadomości z drugiej ręki, czyli ktoś Ci opowiedział o Portugalii rzeczy, które okazały się potem dubami smalonymi?

 

https://mythcreants.com/blog/what-show-dont-tell-actually-means/

Dziękuję bardzo, poczytam dziś lub jutro.

 

Pomyślałam o huldrze, bo huldra w sumie nie potrzebuje innej motywacji poza byciem huldrą.

A to Ty na serio obstawiałaś huldrę?

 

https://mythcreants.com/blog/seven-lessons-from-sherlock-holmes/

Dziękuję za kolejne wskazówki, na pewno poczytam.

 

I w ten sposób dobrnęłam do końca Twojej analizy, Tarnino. Chwalebna jest pracowitość Twa, zaangażowanie Twe, pełna podziwu jestem.

 

Do Twoich odpowiedzi dotrę… po weekendzie? Niestety mój będzie zabiegany.

Do zobaczenia!

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

Dzień dybry,

 

To bardziej miecz Luke czy różdżka Pottera.

→ To bardziej miecz Luke’a czy różdżka Pottera.

 

– Trzecia zasada zaboru mówi „dzisiaj jest dobry dzień, żeby umrzeć”.

Nie jestem pewna, ale wydaje mi się, że pisownia powinna wyglądać tak:

→ – Trzecia zasada zaboru mówi: „Dzisiaj jest dobry dzień, żeby umrzeć”.

 

Marek zwrócił się do pierwszego po Bogu.

Czyli kogo?

 

Bóg z wami, chuj w dupę, krzyżyk na drogę, i takie tam.

Hahaha, leżę :D

 

Trudne sprawy rozwiązujemy przed śniadaniem. Za wszystko inne zapłacisz kartą Mastercard.

Leżę po raz drugi :P

 

gdy od strony luku zobaczył postacie znane z kino

Literówka.

 

Wpuście nas!

Tu też.

 

– Trzeba do niego przejść, geniuszu jeden. – Marek strzelił Mikołaja w głowę.

Ponieważ wcześniej było dużo broni i strzelania, zamieniłabym tutaj strzelił na inne słowo, by nie było niedomówień. Np. walnął.

 

Tak w ogóle to czterdzieści dwa jest jakby znajome. Nie przypomina ci to czegoś?

– Hmmm, wakacje?

Kuurczę, tak bardzo żałuję, że nie skumałam końcówki, bo coś czuję, że jest epicka! Wytłumaczysz mi? ;p

 

Ogólnie wrażenia z czytania odniosłam baardzo pozytywne :) Pięknie posługujesz się językiem, a przekleństwa nie raziły, wręcz przeciwnie, bardzo mnie bawiły :)

Ja klikam!

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

Hej SNDWLKR,

 

Ale w sumie gdyby jeszcze trochę bardziej to zarchaizować, to mógłbym się nabrać, że to prawdziwe XIX-wieczne opowiadanie grozy, więc chyba wyszło nieźle.

Więc chyba dziękuję :)

 

chwiała się na tej pieprzonej scenie!

Czy kulturalnemu angielskiemu dżentelmenowi przystoi takie słownictwo?

Wiadomo, że nie, ale nawet najkulturalniejszy dżentelmen może się zdenerwować i przekląć, zwłaszcza po stracie ukochanej :)

 

Dziękuję za odwiedziny i pozdrawiam serdecznie!

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

Dzień dybry,

 

Łatwiej powiedzieć, niż zrobić.

Zbędny przecinek.

 

Kijwoko tak się wydzierał, że dostał chrypki

Dlaczego się wydzierał? Myślałam, że się skupia na zejściu z drzewa, a nie na darciu mordy.

 

ale w końcu wszyscy stanęli na ziemi, na śniegu.

Albo na ziemi, albo na śniegu.

 

Pietrucha kucnął na śniegu, by zejść do otworu

Zabrakło przecinka.

 

Złapał wzrokiem w ostatniej chwili.

Co złapał?

 

 

Pięknie napisane opowiadanie, niemal akwarelowe, łatwo było mi sobie wyobrazić las, centaury, ogra, krasnoludy… Minusik taki, że trochę mało się działo, nie wydarzyło się nic, co by kazało mi czekać w napięciu.

Jednak Twój warsztat jest tak wspaniały: język i styl w ogóle mi nie zgrzytał, czytało się płynnie i przyjemnie. Nie da rady – trzeba dać klika!

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

Hej Tarnino,

 

powracam!

 

 Nawet z chałupy nie można spokojnie wyjść.

A wcześniej było można?

No, tak, bo wcześniej nikt się nie mordował.

 

sąsiadka dała radę sama zawlec faceta do środka i położyć na kanapie?

Nie ona go zawlekła.

 

Hmm. Przydałby się na początku jakiś opis wnętrza, bo teraz trochę mi mąci.

Ja często w książkach spotykam się z opisami wprowadzonymi przy okazji, więc również sobie na takowe pozwoliłam.

 

 krzyknęła Frieda, po czym gwałtownie ściszyła głos:

Dlaczego "gwałtownie"?

Bo pomyślała, że Björna może boleć głowa.

 

 – Nie wiem, kilka godzin?

No, to nie omdlenie. Omdlenie trwa krótko.

Ale ona tego nie wie. Nie jest lekarzem ani pielęgniarką, poza tym nie wie też, ile czasu Björn leżał na ulicy. Zgaduje.

 

A, czyli to nie ona go tam zawlekła. Hipoteza – Björn chodzi i morduje w jakimś przedwiecznym widzie.

Właśnie!

 

Hmm. Nie wiem, czy to pasuje do jej charakteru.

Chodzi o słowo zaciukał czy o całe zdanie?

 

 Musiałeś stracić przytomność!

Anglicyzm, ale zdanie jest w ogóle w typie "jak wiesz, Bob".

Boże, zaraz się okaże, że połowa słownika języka polskiego, to tak naprawdę anglicyzmy…

No ale dobra: gdzie tu jest anglicyzm? Chętnie poszerzę swoją wiedzę.

 

 odparł i skarcił siebie w duchu za zignorowanie ostrzeżeń psa.

Źle się to czyta.

Pomyśleć na doborem innych słów czy usunąć?

 

 Nadal nie naprawili latarń?

W ciągu paru godzin? To nie gra komputerowa.

Nie, w ciągu kilku dni. Latarnie nie działały jeszcze przed falą zabójstw.

 

Chyba nie, skoro latarnie są od dawna popsute. Ale wygląda to jakoś… naciąganie.

Dlaczego? Wystarczy mocniejsza wichura i sieć może się zepsuć. A zanim ktoś dotrze do takiej małej miejscowości ze stolicy, to trochę czasu może to zająć.

 

Rozglądnęła się nieśmiało.

Rozejrzała się.

A to nie jest synonim?

 

 Teraz tu jest twój dom.

Tu bym się przestraszyła.

Dlaczego?

 

 Mężczyzna przytaknął i roześmiał się, rozbawiony dziecinnym zachowaniem przyjaciółki.

?

Co?

 

 Wlepiał mądre oczka we Friedę, która odniosła wrażenie, że pies czasem groźnie obnażał zęby.

Zaraz, ale ten pies ma wyglądać słodziusio – czy groźnie?

Zależy wobec kogo. Obnażanie zębów w stronę Friedy miało delikatnie zasygnalizować czytelnikowi, że coś jest z nią nie tak.

 

W szkole trzymali się razem, aż inne dzieciaki krzyczały na ich widok “zakochana para”. I dlaczego dowiaduję się o tym teraz? To jest tak, jakby w środku Władcy Pierścieni po raz pierwszy pojawiła się informacja, że Gollum chce odzyskać Jedyny.

A kiedy Twoim zdaniem powinnam była o tym wspomnieć? Gdy Frieda przyszła do Björna w pierwszej scenie? Na sam początek nie zalewałabym czytelnika takimi informacjami, bo obawiałabym się, że straci zainteresowanie opowiadaniem.

 

 próbował maskować dumę

Co to znaczy?

Podkochiwał się we Friedzie, więc okrzyknięcie go i Friedy jako parę mu schlebiało.

 

 Wbrew plotkom zawsze łączyła ich przyjaźń

https://sjp.pwn.pl/szukaj/wbrew.html

wbrew «przyimek komunikujący, że coś stało się w sposób niezgodny z tym, o czym jest mowa

Więc się zgadza. Rówieśnicy zarzucali im, że są parą, a nie było to prawdą.

 

 Olaf nie był zwykłym Islandczykiem – był wikingiem i pochodził z Reykjaviku.

?

Co jest niejasne?

 

https://px.hagstofa.is/pxen/pxweb/en/Ibuar/Ibuar__manntal__2021__2_bakgrunnur/CEN1201.px/table/tableViewLayout2/ może chodzi o to, że imponował Friedzie, ale – hmm?

Nie rozumiem zawartości tego linka i odniesienia do niego.

 

 szeroki w plecach

Lepiej: w barkach.

Chyba wcześniej było w barkach, a któryś betujący poprawił na w plecach. Ile ludzi, tyle opinii.

 

 Jego groźna aparycja nie współgrała z charakterem

Wiesz, tylko gdybyś go opisała wcześniej, nie wyobraziłabym sobie zwłok starszego pana.

I znowu ten sam problem, co wcześniej: gdybym nie dawkowała tych wszystkich informacji i dałabym je na sam początek, z pewnością byś mi zarzucała infodump :p

 

 miał wyuczony zawód elektryka

Mało po polsku.

Dlaczegóż to? 

 

 Mimo kipiącej w Björnie zazdrości, w gruncie rzeczy nie dziwił się Friedzie, że pokochała Olafa.

Czy to się wyklucza?

Zazwyczaj, gdy osoba A zazdrości czegoś osobie B, to na siłę wynajduje w niej wady, np. “Ja nie wiem, co widzisz w tej dziewczynie B. Ma pryszcze i jest słaba z matmy”.

 

 walczył ze swoim sentymentalizmem

?

Co jest?

 

Źle się to parsuje.

Co robi? PWN nie zna takiego słowa.

 

 – No… z tą sytuacją. Jak mamy chodzić do pracy, jak iść na zakupy, gdy w nieoświetlonym miasteczku podczas nocy polarnej grasuje morderca? Czy nie przypomina ci to jakiegoś koszmaru?

Jest to bardzo mało naturalna wypowiedź.

Zgadzam się.

 

…? Co to, u licha, znaczy? Poza tym – jeśli z góry mówisz, że coś jest przywidzeniem, to ja w to nie uwierzę i się nie przestraszę.

No, tu chodziło o to, że nie wiadomo, czy to było tylko przywidzenie… Chciałam zasiać w czytelniku niepewność.

 

 – Jakoś sobie poradzimy. – Bardziej stęknął, niż powiedział. Wciąż czuł się okropnie. – Od czasów pandemii można zamawiać zakupy na dowóz.

Przed chwilą czuł się całkiem nieźle?

Gdzie ja to napisałam? Przejrzałam tekst i nie znalazłam tam nic, co by wskazywało na to, że już czuje się dobrze.

 

 Zestresował się na chwilę, nie mogąc sobie przypomnieć, czy ma gdzieś jeszcze wolne łóżko poza sypialnią.

Bardzo nienaturalne. To jeden z powodów, dla których lubię wejść bohaterowi do głowy, w ten sposób łatwo unika się takich streszczeń.

Co masz na myśli z tym wchodzeniem do głowy? Że bohater jest jednocześnie narratorem?

 

 Pomieszczenie pełniło funkcję gabinetu i składziku – miał tam komputer, szafę ze szpargałami, narzędzia ogrodnicze i łóżko, które już dawno miał wyrzucić, ale z pewnością było większe i wygodniejsze niż salonowa sofa.

…? Wyobraź sobie to pomieszczenie.

No, jest ciasne, a po rozłożeniu łóżka nie ma tam prawie miejsca. Ale skoro łóżko jest wygodniejsze niż kanapa… Chociaż… no ja bym nie chciała spać w takim miejscu ;p O to Ci chodziło?

 

 Jeśli w stanie nieświadomości mógł się poruszać i ułożyć na kanapie, to… co jeszcze mógł?

Tak mocno pchasz w tę stronę, że zaczynam wątpić, czy o nią chodzi.

Za bardzo uwydatniam możliwość, że to Björn zabił?

 

 Rozpaczliwie próbował uciec od plątaniny myśli, bo wiedział, do czego to prowadzi.

Ucieczka?

Nie rozumiem.

 

 Natrętne myśli wyczuły słabość i teraz gromadziły się stadnie pod czaszką umęczonego mężczyzny.

Metafora niezła, ale "umęczony" prowadzi trochę nie w tym kierunku.

Bo kojarzy się z “pogrzebion i umęczon”? :P

 

 Nagle zechciał lepiej poznać Olafa.

Tak znienacka?

To ironia.

 

Część druga: Zabójcze Rolety z Kosmosu.

 

 

 Sąsiad był kompletnie zdezorientowany.

Ja też. Co go dezorientuje?

Wyjaśnienie jest w kolejnej linijce.

 

 wyciągnął spod pachy alkohol

Cute.

Serio czy się nabijasz? ;p

 

Jak mógł "niemal" pomachać?

No właśnie dlatego niemal.

 

A tak w ogóle, SSRI źle się łączą z alkoholem.

Większość osób to bagatelizuje.

 

 Olaf nieumiejętnie próbował zamaskować przerażenie.

Pokaż to.

Nie rozumiem.

 

Tak w sumie, to w Skandynawii nie używa się rolet… teraz pomyślałam. Protestanckie uwarunkowania kulturowe plus brak światła.

 

 trzeba było zapalić światło, a krótki dzień już dobiegał końca.

Jak tu przebiega zależność przyczynowa?

Kochana, Twoje komentarze są zbyt mądre. Łopatologicznie proszę.

 

 mam do czynienia z byłym alkoholikiem i narcyzem

Björn może go nie lubić (to ma sens), ale czy to pasuje do charakteru Björna, który pokazałaś?

Jest zazdrosny o niego, więc wynajdowanie w nim wad sprawia mu przyjemność.

 

 Nie mogę pić dużo alkoholu ze względów zdrowotnych.

Dobra, ale nie mógł powiedzieć od razu, że nie pije? Nic nie rozumiem.

No, w sumie mógł. Może wpuścił Björna, żeby ten nie stał mu przed drzwiami z alkoholem i dopiero po chwili naszła go refleksja, że nie może przecież pić. Czy brzmi to wiarygodnie?

 

Wyżej nie było myślników w zapisie myśli?

Jak to nie:

“Czyli mam do czynienia z byłym alkoholikiem i narcyzem” – pomyślał. – “Może być naprawdę ciekawie”. 

 

 W oczach przewinęła się cała paleta emocji

Metafora bez sensu.

Bo nie wiadomo, jakie właściwie emocje się przewinęły?

 

 powiedział płaczliwym głosem.

To nie głos jest płaczliwy.

Czyli sformułowanie “płaczliwy głos”, które widziałam w wielu książkach jest błędne?

To w takim razie nie można też mówić “łamiącym się głosem”, bo głos nie może się złamać?

Gdzie jest granica metafory i błędu?

 

 Tym razem w oczach Olafa kłębiła się tylko złość.

… ale dlaczego? Mógłby to zinterpretować na tysiąc różnych sposobów.

Raczej jak ktoś jest na Ciebie zły, to nabiera takiego wyrazu twarzy, że trudno to inaczej zinterpretować :)

 

 spoglądając na Björna spod byka.

Spod oka.

Czemu nie spod byka?

 

 Wypił całą zawartość kieliszka na raz.

Wypił duszkiem.

A czemu nie zjawką? ;p

Sory, już mi odwala, muszę zrobić sobie przerwę.

Ostatnie pytanie na dziś: Dlaczego wypić całą zawartość kieliszka na raz jest błędem?

 

Wracam jutro!

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

Witaj Ananke,

 

jaki wspaniały komentarz pozostawiłaś, wszystko po kolei zanalizowane, opisane, co jest dobre, co niedobre – fantastyczne!

 

atmosfera Świąt

Na pewno z dużej?

Hm… https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/swieta-czy-Swieta;1829.html

Czyli może być z dużej.

 

Streszczenie z chorobą i pierścieniem – to już mniej w moim stylu. Wolę sceny.

I masz rację, opisy spowalniają akcję. Będę miała to na uwadze następnym razem.

 

Jeszcze co do fabuły – lubię takie pokazy, przypomniałam sobie serial „Supernatural”, gdzie pewien mężczyzna leczył z nieuleczalnych chorób i faktycznie mu się udawało, wszystkich to dziwiło, jakim cudem, a wyszło na to, że choroby przekazywał dalej, na inną osobę. Więc kogoś wyleczył, kogoś uśmiercił.

Hm, może sobie obejrzę? :)

 

Świetnie wykorzystałaś motyw Zbawiciela. ;)

Dziękuję! Obawiałam się, że ten motyw jest za słabo uwydatniony…

 

Usunęłabym to, uderzenie kogoś w szczękę to nie jest bicie się, poza tym w tych emocjach ten fragment mniej pasuje.

Racja. A jeszcze wcześniej miałam kolejne zdanie, że dżentelmenom przecież nie wypada się bić, dlatego bohater nie potrafi w rękoczyny ;p Ale usunęłam właśnie z tego powodu, że w moim odczuciu spowalniało to akcję. Czyli już powoli wyczuwam takie rzeczy! :)

 

Podbiegłem do kukły z zamiarem wyrzucenia jej zza drzwi, ale uderzyłem się o skrzynię, która kolorem zlewała się z podłogą. Otworzyłem .

Tylko że wtedy nie wiadomo, czy dotyczy skrzyni czy kukły.

 

Poczułem ostrze w klatce piersiowej.

Hm, dość dosłowne.

To jest możliwe. Wiem, bo kiedyś sama poczułam.

 

Z minusów tej sceny: czemu doktor, tak znany i sławny, nie ma straży i tylko odźwierny pilnuje drzwi, pozwalając na wtargnięcie do gabinetu?

W pewnym sensie miał straż: recepcjonistę i odźwiernego.

 

I czemu skarby są trzymane w gabinecie w skrzyni, a nie w domu/willi/kwaterze?

Moim zdaniem przewożenie skarbów do domu wiązało się z ryzykiem i wolał je trzymać w gabinecie, do którego nikt nie miał dostępu.

 

Czytało mi się naprawdę dobrze, daję klika i pozdrawiam,

Bardzo się cieszę! Dziękuję za przejrzysty komentarz, klika i odwiedziny :) Również pozdrawiam serdecznie!

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

Bardzo się cieszę, Anet :)

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

Witaj Finkla,

 

Bardzo fajna nazwa maszyny, sugestywna.

Prawda? ;p

 

Trochę zaskoczyło mnie, że policja dotarła do gabinetu doktora dopiero po narratorze, który o poszukiwaniach przeczytał w gazecie. Co Scotland Yard robił podczas pisania tekstu, składania gazety, dostarczania do kupujących, śniadania narratora?

Policja dotarła na wezwanie odźwiernego, a nie po to, by przeszukać gabinet doktora Paula. Nie wspomniałam o tym, ale w domyśle policja była albo opieszała, jak to bardzo często bywa, albo opłacona przez Zbawiciela.

 

Dziękuję za odwiedziny, komentarz i klika :) Szampańskiego Sylwestra i wszystkiego dobrego w Nowym Roku!

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

W sumie sama go zdradzasz, zaraz na początku ;)

O tu:

Zostałem oszukany w wyjątkowo brutalny i obrzydliwy sposób. Czy naprawdę wystarczy być uprzejmym i elokwentnym dżentelmenem, by zdobyć bezgraniczne zaufanie innych?

Hmm :) No tak, ale nie napisałam w jaki sposób… Hehe :P

No dobra, trochę się zdradziłam. Następnym razem lepiej rozplanuję, w których momentach odsłaniać karty.

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

Dziń dybry,

 

we Wiedniu

w Wiedniu. we występuje tylko przed zbitką spółgłoskową (wr-, wt-, wł– itd.)

 

Stary człowiek wstał i lekko utykając, złapał go delikatnie za łokieć.

Brakujący przecinek.

 

– Nie policzę drożej, niż za zwykłą naprawę.

A tutaj zbędny.

 

Wrócił jednak do domu i pochłonął go wir codziennych obowiązków, dopiero miesiąc później (…)

Tu aż się prosi o wstawienie kropki, a nawet akapitu:

→ Wrócił jednak do domu i pochłonął go wir codziennych obowiązków.

Dopiero miesiąc później (…)

 

W domu czekała go kolacja, ciężka atmosfera i roześmiany syn.

Dziwne. Ciężka atmosfera i roześmiany syn jednocześnie? Komu chce się śmiać, gdy panuje ciężka atmosfera?

 

Zjadł na prędce

Co to za prędka? :)

A tak na serio: naprędce piszemy razem.

 

bujając się z lekka, nucił dziecku po cichu

Brakujący przecinek.

 

Czując już piasek pod powiekami, cichutko uchylił je i stanął oniemiały.

Tu też.

 

Coś w nonszalanckim sposobie, w jaki stał budziło dreszcz.

Dziwne jest to zdanie.

Proponuję: Stał w tak nonszalancki sposób, że aż wzbudzał niepokój.

 

– Faktycznie, prawie wiosna – odpowiedział uprzejmie – ale przepraszam, spieszę się…

→ – Faktycznie, prawie wiosna – odpowiedział uprzejmie. – Ale przepraszam, spieszę się…

 

– Pokaż nadgarstek – powiedział mężczyzna, chwytając jego rękę.

Przecinek.

 

Zróbmy tak, pijasz rano kawę, prawda?

→ Zróbmy tak: pijasz rano kawę, prawda?

 

powiedział, nie kryjąc rozbawienia.

spytał Michał, decydując się chwilowo zagrać w tę grę.

odpowiedział, wskazując fajką na jego nadgarstek.

Koty nie uciekają, gdzie pieprz rośnie, na twój widok?

 

Michał nie odpowiedział, ale i nie wstał od stołu.

Didaskalia nie potrzebują myślnika.

 

– Czego wy ode mnie chcecie – spytał po długiej chwili milczenia.

A gdzie znak zapytania?

 

Uwierz mi – powiedział zaciągając się – teraz to idzie się zachetać, jeszcze ten koronawirus… – pokręcił głową.

→ Uwierz mi – powiedział, zaciągając się. – Teraz to idzie się zachetać, jeszcze ten koronawirus… – Pokręcił głową.

 

Śmierć powoli odwrócił głowę i spojrzał Michałowi prosto w oczy.

Znów myślnik do wywalenia.

 

– Napij się kawy, chłopcze – słowa zdawały się tchnąć lodowatym powiewem z otchłani – szkoda żeby wystygła.

→ – Napij się kawy, chłopcze. – Słowa zdawały się tchnąć lodowatym powiewem z otchłani. – Szkoda, żeby wystygła.

 

Czytając książki, zwracaj większą uwagę na zapis dialogów.

Chociaż to nie jest chyba najlepsza rada, bo tam też zdarzają się błędy… Najlepiej zaglądnąć do tego poradnika, bardzo mi pomógł: https://fantazmaty.pl/pisz/poradniki/jak-zapisywac-dialogi/

 

– Michał czuł zimne przerażenie, żeby ukryć drżenie rąk, skosztował kawy, faktycznie była wyśmienita.

Ojeju, co tu się stało?

→ Michał poczuł strach. Żeby ukryć drżenie rąk, skosztował kawy – faktycznie była wyśmienita.

 

Ty tylko zbierasz dusze. W chwili śmierci odcinasz je od rzeczywistości i chowasz do worka na odrzut.

– A jak nie odetnę, to co?

– Słyszałeś o duchach? To są właśnie takie partactwa.

Bardzo ciekawa teoria :)

 

– Już zacząłeś, kiedy tylko dostałeś zegarek. Masz spore zaległości, więc musisz się sprężać – Jan dopił kawę gwałtownie przechylając filiżankę i odrzucając głowę do tyłu, jak kieliszek wódki.

→ – Już zacząłeś, kiedy tylko dostałeś zegarek. Masz spore zaległości, więc musisz się sprężać. – Jan dopił kawę jak kieliszek wódki: gwałtownie przechylając filiżankę i odrzucając głowę do tyłu.

 

– Nie, przedmiot symbolizujący pewną władzę – powiedział Jan, kręcąc kręcąc głową.

 

– Jedynka? Czym on się zajmuje.

Znak zapytania gdzie?

 

Bardzo lubił takie samotne wędrówki, podczas których nie przejmował się niczym

 

Trójnawowe, wsparte na kolumnach, bogato zdobione wnętrze powinno budować klimat dostojnej wielkości i świętości. Nie budowało, gdyż pośrodku transeptu postawiono budowlane ogrodzenie z blachy falistej.

Trochę za dużo tej budowlanki.

 

– Więc już czas – stwierdził ksiądz, przysiadając się. – Nawet jesteś do niego podobny – dodał, podążając za wzrokiem Michała. – Pewnie nie zdążę się już wyspowiadać?

 

– Ale jesteś… no wiesz… nim, prawda? – spytał, wskazując głową na malowidło.

Coś, co zdawało się Michałowi nierealnym snem

 

Kaznodzieja wskazał na ogrodzenie.

Znów didaskalia.

 

– Stary jestem, mogłem zapomnieć zamknąć kraty, a po miasteczku od dawna chodzi plotka, że oni tu złota szukają.

 

Wypili z prosto z butelki

 

Obaj byli brudni i zmęczeni. Kapłan był czerwony na twarzy, a jego koszula była mokra od potu.

Byłoza.

 

Obaj byli brudni i zmęczeni. Kapłan był czerwony na twarzy, a jego koszula była mokra od potu.

Nagle głośno zgrzytnęła otwierana krata. Obaj obejrzeli się odruchowo,

Powtórzenia, aliteracja.

 

Stary zegarmistrz wchodząc, zdjął kapelusz

– Tak. – Śmierć nie skomentował braku przywitania.

Ja jestem tylko doręczycielem – powiedział zegarmistrz, patrząc staremu kapłanowi w oczy

– Pal, to już nic nie zmieni – Powiedział Śmierć

powiedział z małej.

 

„Trzeba ich zbierać szybko, bo łatwo się rozmywają” – wyjaśnił.

Taki zapis sugeruje, że Śmierć to pomyślał, a nie powiedział.

 

Następnego dnia wyprawiono go po bułki do sklepu, gdy przechodził obok kościoła, dostrzegł stojącego przed plebanią młodego wikarego, który odpalał właśnie papierosa.

→ Następnego dnia wyprawiono go po bułki do sklepu. Gdy przechodził obok kościoła, dostrzegł stojącego przed plebanią młodego wikarego, który odpalał właśnie papierosa.

 

Nie wiedział, skąd wzięła się pewność, że nadszedł czas.

Od wykopalisk w kościele i znalezienia miecza minęło ledwie klika godzin, gdy się zorientował.

To nie było nagłe olśnienie, ani komunikat, w rodzaju tych z pagera, lub telefonu.

 

Nie wiedzieć czemu lampy montowane w szpitalach świecą zawsze tym zimnym, niebieskawym światłem, które nawet żywym nadaje kolory nieboszczyka.

nadają

 

Spod warstwy rurek, kabli, worków i przeróżnych urządzeń można ledwie można było dostrzec twarz.

 

Michał stał, patrząc na starego człowieka.

 

Ktoś krzyczał, jakieś osoby w kitlach biegały w te i wewte.

wte i wewte? w tę i we w tę?

 

Wyszedł, nie oglądając się

 

W końcu, należało na to patrzeć jak na gwarancję i obietnicę. Ciekawe tylko, kim była ta kobieta obok jego łóżka. Cóż czas pokaże.

→ W końcu należało na to patrzeć jak na gwarancję i obietnicę. Ciekawe tylko, kim była ta kobieta obok jego łóżka. Cóż, czas pokaże.

 

Pieczeń rzymska dumnie pyszniła się pośrodku stołu rozsiewając po całej jadalni zapach, na który ślinianki same, bez pytania, zaczynały produkcję śliny.

Trudno, by ślinianki kogokolwiek pytały o zgodę :)

 

Podciągną pod szyję wąski czarny krawat

Literówka.

 

Przechodząc obok starca usłyszał: Wieczne odpoczywanie, racz mu …”

 

choć ten tylko wzdrygnął się, jakby ciarki przeszły mu po plecach.

 

Spokojnie wypalił kolejną porcję swojego wyśmienitego tytyoniu.

Literówka.

 

Po drodze do domu Michał zahaczył o kawiarnię.

A wcześniej patrzył na zegarek i wzdychał, bo bał się, że pieczeń wystygnie… :)

 

– Chcesz brandy do kawy – spytał Śmierć.

Skoro spytał, to powinien być tam znak zapytania.

 

Pozdrów ode mnie Marzenę

Kropka na końcu.

 

Naprawę nie miejcie mi tego za złe.

Literówka.

Poza tym naprawdę tu nie pasuje.

Sprawdź znaczenie: https://sjp.pwn.pl/szukaj/naprawd%C4%99.html

 

 

Uff, no to do brzegu :)

Wątek jest już dość wyświechtany, ale ze względu na Twój dobry warsztat, oczytanie i stylistykę opowiadanie czytało się bardzo przyjemnie.

Musiałeś być bardzo dumny, gdy Twoje dzieło zostało opublikowane w magazynie :)

Szkoda, że nie zdecydowałeś się na wzięcie udziału w Konkursie Świątecznym ale cóż – może następnym razem.

Pozdrawiam serdecznie i życzę wszystkiego dobrego w Nowym Roku :)

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

Irka_Luz – POSŁUCHAJ TATY

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

Gyd myrning,

 

Zdradzieckie łzy zalały mu policzki.

Hę? Czemu zdradzieckie?

 

Czemu go nie uratował.

Czemu kropka a nie znak zapytania na końcu?

 

stuk zamykanych drzwi.

Hmm, tak się zastanawiam, czy z drzwi może wydobywać się stuk? Czy może raczej trzask?

Stuk kojarzy mi się z hałasem miarowym, na przykład stukanie młotka. Ale nie wiem, może jednorazowy stuk też jest ok. A może po prostu za bardzo się czepiam :p

 

bo kajarzył mu się z tatą.

Literówka.

 

Śmierdziało spaleniną i dymem.

Zjedzona literówka.

 

– To nie wygląda, jak na filmie – stwierdził.

– To nigdy nie wygląda, jak w telewizji – potwierdził anioł.

Zbędne przecinki.

 

 

Wzruszyłam się. Żeby w tak krótkim tekście zawrzeć tyle emocji, to trzeba naprawdę być wprawnym pisarzem :) Piękny szorcik.

A tego cukru wcale nie było tak dużo, moim zdaniem. Tym bardziej że na portalu próżno takich szukać. Roi się tu od horrorów i demonów, więc słodki szorcik (torcik, hehe) jak najbardziej na plus!

Klikam, choć tyle klików już dostałaś, że chyba i bez mojego opko dostanie się do Biblioteki.

Aha no i powodzenia w konkursie!

 

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

Witam Irka_Luz,

 

Oczywiście łatwo się domyślić, że Zbawiciel jest oszustem

Oczywiście? To niedobrze. A wyjawisz mi, co zdradziło wcześniej ten fakt? Chciałabym zwracać na to uwagę w przyszłości.

 

ale nie zepsuło mi to frajdy z czytania

No to bardzo się cieszę!

 

oszustowi drugi raz ten sam numer może nie wyjść. To czas, w którym już funkcjonowały gazety, więc informacje się rozprzestrzeniały.

No więc tak: tworząc postać doktora Paula zainspirowałam się historią innego, prawdziwego doktora (chociaż prawdziwego to nie jest dobre słowo, bo ostatecznie okazał się szarlatanem), o którym zresztą jest dokument na Netflixie (Zły chirurg). Dokument nie kończy się optymistycznie: mimo licznych ostrzeżeń w gazetach, internecie i telewizji fałszywy doktor nadal wykonuje swój zawód i nie wszyscy wierzą w to, że szkodził ludziom. Uznałam więc, że skoro w dzisiejszych czasach komuś przekręty uchodzą na sucho, to w XIX-wiecznej Europie tym bardziej.

 

Bardzo dziękuję za komentarz i klika, Szczęśliwego Nowego Roku!

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

Hej Ambush,

 

przyznam Ci się szczerze, że jak wybrałam ten gatunek, to też musiałam wygooglać :p Miałam takie: w co ja się wpakowałam, przecież ja chyba nigdy żadnej powieści steampunkowej nie czytałam, z czym to się je…?

Przeczytałam kilka artykułów w internecie, otworzyłam “Maszynę różnicową” Gibsona i Sterlinga, robiłam notatki… I w taki sposób powstał Wkład Parownik, który teraz jest Maszyną doktora Paula.

I mimo tego, że nie wszyscy uważają to opowiadanie za udane, jestem z niego bardzo dumna. I z siebie też, bo dużo pracy w to włożyłam i tyle researchu, na ile pozwolił mi limit czasowy.

 

Uciekłaś mi z bety, bo jeszcze coś tam chciałam poprawiać, ale opowiadanie wyszło przyjemne i intrygujące.

Ależ nigdzie nie uciekłam, ja zawsze tu jestem! Wszelkie uwagi nadal są mile widziane, proszę się nie krępować. Jeszcze jedna osoba zgłosiła się do bety dzień przed deadlinem i czekam na jej uwagi również.

 

P.S. Dziękuję za klika!

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

Witaj ponownie cezary_cezary,

 

Myślę, że tutaj tkwi diabeł pogrzebany. To jest normalny świat z wciśniętymi elementami steampunku :)

Pewnie masz rację, mam problem z opisywaniem i kreowaniem otoczenia, środowiska. Jest to cecha, nad którą zdecydowanie muszę popracować.

 

Niemniej uważam opowiadanie za bardzo udane.

Bardzo dziękuję, to dla mnie bardzo ważne, tym bardziej że jak wspomniałam w przedmowie, pierwszy raz zmierzyłam się ze steampunkiem :)


 

Golodh,

 

kłaniam się szanownemu jury :)

 


 

Witaj ponownie BosmanMat! :)

 

no i ponownie dziękuję Ci za te ciepłe słowa, które motywują nad wyraz skutecznie :)

 

Historia samego urządzenia i może wendetta głównego bohatera na pewno są czymś, co chętnie bym przeczytał.

Bardzo mi to schlebia :) kto wie, może powstanie kiedyś prequel lub sequel o Wkładzie Parowniku…

 

Dziękuję raz jeszcze za wlewający miód w moje serce komentarz i klika, pozdrawiam bardzo serdecznie!

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

Dzień dybry,

 

Biostyl spryskał mi głowę czymś piekącym głowę

 

Inni faceci Byli tacy jak ja i potrzebowali pilates.

→ Inni faceci byli tacy jak ja i potrzebowali pilatesu.

 

poza tym nie pomagło!

 

Nadawanie było poza skalą, więc uruchomiłem Aslana i zacząłem zacząłem grać.

 

Moja przyszła żona przybiegła

Zaraz, to do kogo ten Anzelm pisze listy? Myślałam, że do swojej ukochanej. Leci na dwa fronty?

 

Aha, bo on pisał do peruki, okej :P

 

 

Ni cholery, nic z tego opowiadania nie skumałam. Ja rozumiem, że to jest Obłędnia, ale nawet sny mają jakąś tam swoją logikę.

Tekst jest napisany niestety niechlujnie, chyba go nie przeczytałaś przed publikacją. Jest dużo powtórzeń, o błędach interpunkcyjnych już nie wspominając, których nie chciało mi się wymieniać.

No ale zawsze są jakieś plusy – w sumie zakończenie jest zabawne :) i pomysł – bez wątpienia oryginalny.

Pozdrawiam serdecznie i życzę udanego Sylwestra!

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

Dzień dybry,

 

Krople rozbijały się z hukiem na blaszanym parapecie. Przeklął w myślach byłą żonę, której piętnaście lat temu zachciało się luksusu.

Kto? Parapet?

 

Ezekiel przeklął soczyście, wyłuskał jednak z kieszeni ciężki rulon monet i położył je na stole przy stopach Dekstera

Kropka na końcu uciekła.

 

Deszcz przestał padać kilka godzin temu, ale krople nadal ściekały po żelobetonowych filarach i ścianach domów zasilając kałuże wypełniające wyrwy w połamanych kamiennych płytach starożytnego chodnika.

Oj, to zdanie jest pokraczne i o wiele, o wiele za długie. Spróbuj skrócić albo rozdziel.

 

Spodziewał się rozgardiaszu, jednak we wnętrzu panował nieomal sterylnym ład.

 

Co to jest synczok? Google nie wie.

 

Tłumy zaaferowanych przechodniów przepychały się we zimnej mgle

 

Stoiska przystrojone było bombkami

 

Widząc minę byłego policjanta sprzedawca spoważniał i przyjrzał się uważnie kawałkowi ciastka.

Ciastka? A to nie jest karp?

 

Uspokoiła się, to chyba tylko to, ta cisza.

Nie rozumiem tego zdania.

I ogólnie zrobiło się bardzo chaotycznie. Mam wrażenie, że pisząc, pędziłeś strasznie i nie czytałeś chyba tego ponownie.

 

Chciała natychmiast zerwać się, ale zadziałał instynkt. Powstrzymała się i rozejrzała po wnętrzu. Światło ze Średniego Miasta wpadające przez sufitowe okna padało na zaśmieconą podłogę hali kilka metrów pod nią.

 

Na szczęście i ona miała niespodziankę w zanadrzu:

– No to poświecimy panu ciekawskiemu.

Ostrożnie, bez najmniejszego szmeru, wyjęła z kieszeni owalny przedmiot

Bez sensu. Chciała, by facet jej nie usłyszał, więc bez najmniejszego szmeru wyjęła z kieszeni przedmiot, ale i tak mówi do siebie na głos? 

Zamieniłabym wypowiedź na myśl bohaterki.

 

(…) oślepiające białe światło. mężczyzna krzyknął z bólu.

 

Dziewczyna spoczywała bezwładnie na stercie śmieci. Nie ruszała się, a w ciemności trudno mu było określić jej stan. Ocenił odległość od krawędzi kładki do podłoża. Nie więcej niż dwa metry. Zsunął się po linach i zeskoczył obok jej bezwładnego ciała.

Skoro leżała bezwładnie, to wiadomo, że się nie ruszała – niepotrzebne powtórzenia.

 

Quyen pokręciła wolną głową.

Hę? Miało być wolno?

 

 

Jak dla mnie opowiadanie jest zbyt chaotycznie napisane, nie wszystko chyba zostało doprowadzone do końca, chyba że się po prostu nie wyspałam i nie zrozumiałam wszystkiego.

Niestety nie tylko fabuła, ale również warunki tworzenia opowiadania wydają mi się chaotyczne. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że pisałeś ten tekst bardzo szybko i nie przejrzałeś go przed publikacją. Wniosek ten wyciągam z wyjątkowo dużej ilości literówek jak na tak krótki tekst i niezliczonych błędów interpunkcyjnych, których nie chciało mi się już wymieniać (gdybyś poprosił mnie o betę, oczywiście bym to zrobiła).

No i drugie niestety: fabuła w ogóle mnie nie wciągnęła. Może to wynika ze wspomnianej przez mnie wielokrotnie chaotyczności tekstu, może z nie do końca dobrze poprowadzonych wątków, może zawinił limit znaków a może po prostu nie jestem fanką gatunku urban fantasy.

Ale, ale – zawsze są jakieś plusy. Udało Ci się stworzyć cyberpunkowe, neonowe miasto i podczas gonitwy Quyen faktycznie odczułam klimat futurystycznego miasta, a żeby ten klimat oddać, trzeba mieć już doświadczenie w pisaniu i podszlifowany warsztat. Ja nadal uczę się wiarygodnych opisów otoczenia, więc szanuję Twoje umiejętności.

No dobra, wystarczy tego marudzenia. Życzę powodzenia w konkursie, szampańskiego Sylwestra i wszystkiego dobrego w Nowym Roku!

 

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

Dzień dybry,

 

zaczęłam czytać bez przekonania, ale ostatecznie spodobało mi się. Moim zdaniem Twój warsztat już jest bardzo dobry: gdy bohater zaczął trzeć gwiazdę, czułam ekscytację razem z nim, gdy chował się w toalecie, również czułam strach.

Bardzo zgrabnie wybrnąłeś ze swojego motywu i gatunku, uważam, że wyszło Ci to opowiadanie bardzo sprawnie.

Ja klikam!

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

Dzień dybry,

 

Aha, wiem, że jemioła podobno nie rośnie na dębie, ale jakoś charakterologicznie mi pasował.

W starożytności jemioła pospolita uważana była za dar bogów[10]. Przypisywano jej właściwości magiczne[11]. Szczególnie rośliny rosnące na dębach[12] (ew. okazy podobnego do jemioły gązewnika) uchodziły za talizman

Źródło: https://pl.wikipedia.org/wiki/Jemio%C5%82a

 

Czyli jednak :)

 

 

Nawet nie chciała zgadywać, jak zareagowałby stary poczciwy Dąb, gdyby dowiedział się, że jego niemal córka sprasza do siebie na noc obce samczyki.

:) Urocze!

 

 

Alalbo złośliwy wiatr porywał jego głosik

Aliteracja.

 

 

Piękny tekst! Bardzo poetycki, jak już zauważyli moi przedpiścy. Spodobało mi się porównanie jemioły do sukkuba :)

Moim zdaniem to najlepszy tekst na ten konkurs, jaki do tej pory czytałam. I uważam, że zaletą jest brak nawiązania do tradycyjnych motywów świątecznych, czyli wigilijnych stołów, mikołajów, choinek i prezentów. Kocham oryginalne rozwiązania i tutaj takowe znalazłam.

Ubóstwiam to opowiadanie: jest bardzo romantyczne, nastrojowe, a jednocześnie thrillerowe. Bez wahania klikam.

I Wesołych Świąt życzę!

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

Witam Pana NaNa!

 

Zapewne limit znaków ciut tu zaszkodził.

Zapewne. Dużo się natrudziłam, by się zmieścić, a nie mogłam obiecać, że przeczytam połowę opowiadań wystawionych na konkurs.

 

Jest oczywiście możliwe, że doktor jako pierwszy dał taki pokaz. Ale dla czytelnika brzmi to trochę jak jak gdyby narrator przyjechał właśnie z jakiejś prowincji. A tak nie jest. Z drugiej strony – jeśli doktor faktycznie był nie tylko lekarzem, sprytnym oszustem, ale i konstruktorem maszyn ruchomych jakich świat nie widział, to jest to nieco dziwne bo w paru miejscach jest mowa o różnych pojazdach, automobilach, itp. Czyli takie cuda raczej powinny już być londyńczykom znane.

Hm, tutaj bardziej chodziło o to, że zdziwiła go wytrzymałość platformy, że jest w stanie wytrzymać taki ciężar. Ale może faktycznie zbytnio uwypukliłam istotę samej maszyny zamiast rzeźby…

 

Potem piszesz o "automobilach", wiec może jest tu niespójność.

W “Maszynie różnicowej” wydawcom to nie przeszkadzało, więc uznałam, że ja też mogę!

 

Polska "Gwiazdka" nie pasuje mi do tego świata, może sie czepiam…

Hm, nie jestem pewna, a skoro nie jestem pewna, to może faktycznie lepiej zamienić to słowo…

 

Jakie bloki? Dalej o nich jest, ale tu jest to niejasne.

Bloki w mechanizmie kinotropu. No tak, nie każdy jest fanem steampunku… ale limit znaków nie pozwala mi wytłumaczyć dokładnie, na czym mechanizm polega. Bardzo ładnie maszyna została przedstawiona w już wspomnianej przeze mnie “Maszynie różnicowej”. Abstrahując od mojego opowiadania, bardzo polecam tę książkę. Moim zdaniem jest bardzo ciekawa, i jako jedna z nielicznych, napisana (przetłumaczona?) bardzo pięknym stylem.

 

To chyba dość trudne i mało skutecznie, nie prościej klasycznie – pięścią?

Wtedy musiałby się obrócić, a ja to sobie wyobrażałam tak, że recepcjonista szedł za nim, a bohater nie odwracając się, gwałtownie podniósł łokieć do góry i w ten sposób go znokautował ;p

 

Dziękuję Ci serdecznie za odwiedziny, komentarz i wskazanie błędów :) Wesołych Świąt!

_____________________________________________

 

 

Dzień dobry cezary_cezary,

 

Świat przedstawiony jest wprawdzie mało steampunkowy, ale interesujący. 

Ech. Starałam się wciskać ten steampunk, gdzie się da…

 

Bardzo podobała mi się scena, w której narrator odkrywa kim (czym) tak naprawdę jest Juliette. 

Prawda? Mi też :P

 

Pozdrawiam i klikam. Powodzenia w konkursie! :)

O, dziękuję bardzo! I Wesołych Świąt!

_____________________________________________

 

 

Cześć JPolsky!

 

Opowiadanie wciągnęło i dobrze oddało klimat XIX– wiecznej Anglii. Oczywiście językowo czy stylowo jest o.k. i nie ma do czego się przyczepić.

No to super!

 

Mam tylko pewne wątpliwości, jeśli chodzi o dość przewidywalną fabułę. Jakoś w niczym mnie zaskoczyła, od razu wiadomo było, że narrator jest naiwną ofiarą jawnego oszustwa i tak też poszło do samego końca.

Ja też tak często mam, że zgaduję zakończenie, czy to w książkach, czy filmach. Mam nadzieję, że następnym razem uda mi się Ciebie zaskoczyć :)

 

Dziękuję bardzo i pozdrawiam również, Wesołych Świąt!

 

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

dawidiq150,

 

nie przejmuj się dużą ilością błędów, najwięksi pisarze wciąż je popełniają :) często czytając książkę (już wydaną i przeredagowaną przecież) wciąż się napotykam na mnóstwo błędów.

Poza tym trzeba być świadomym, że publikując w Fantastyce otaczasz się perfekcjonistami.

 

Ale rozumiem Cię, bo jak mi Tarnina zmasakrowała kiedyś opowiadanie to potrzebowałam kilku dni, by mentalnie się pozbierać ;p A teraz wręcz cieszę się, gdy mnie odwiedza, no bo kurde, ile to jest czasu i poświęcenia, żeby tak wnikliwie tekst przeanalizować? I że akurat mój tekst wybrała? Ja się czuję wtedy zaszczycona.

 

Więc, na przyszłość, jak ktoś Ci zmasakruje tekst, to się ciesz! Bo to znaczy, że Twoje opko jest warte szczegółowej analizy. Komuś chciało się nad nim przysiąść i pomóc Ci w doskonaleniu warsztatu. I to za darmo! Przecież tacy ludzie to skarb.

 

Dlatego nie rezygnuj i nie załamuj się. Pisz dalej, a będzie tylko lepiej – bo przecież nie może być gorzej!

Wszystkiego najlepszego jeszcze raz i smacznego karpia smiley

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

Gyd myrning!

 

(…) tutaj wypowiedziała dłuższą, przygotowaną wcześniej formułkę i zakończyła – teraz połamiemy się (…)

tutaj wypowiedziała dłuższą, przygotowaną wcześniej formułkę i zakończyła. – Teraz połamiemy się

 

Pani kucharka zaczęła przynosić karpia.

To ile było tego karpia, że zaczęła przynosić? Takie sformułowanie wskazuje na to, że był to długotrwały proces? Czy to było zamierzone?

 

powiedziała pani Maryla – tylko czemu tak wcześnie?

→ powiedziała pani Maryla. – Tylko czemu tak wcześnie?

 

Maryla poszła otworzyć i ku wielkiemu zdziwieniu, ale też radości i podekscytowaniu wszystkich, po chwili w pokoju pojawił się nieznajomy przybysz.

 

– Ale on ma wielki brzuch. – i oboje zaczęli chichotać.

→ – Ale on ma wielki brzuch. – I oboje zaczęli chichotać.

 

Niemożliwe było, by przybysz z takiej odległości to usłyszał, a jednak tak musiało być, bo odparł:

Brakujący przecinek.

 

Następnie rozpiął zamek błyskawiczny kurtki

→ Następnie rozpiął kurtkę

 

Przez pierwsze sekundy nikt nie reagował, bo to wszystko wyglądało jak jakiś żart. Wszyscy patrzyli zdumieni.

Proponuję:

→ Przez pierwsze sekundy nikt nie reagował, bo sytuacja przypominała jakiś ponury żart. Wszyscy patrzyli zdumieni.

 

Dopiero, gdy krew zaczęła spływać po koszuli zaatakowanego

Dopiero gdy – nie ma tam przecinka. Patrz tutaj:

https://dyktanda.pl/przecinek-przed-gdy

 

dotarło do większości , że dzieje się coś strasznego.

Niepotrzebna spacja.

 

Skończyło się to tym, że wampir zostawił pierwszą ofiarę, która upadła na podłogę jak worek ziemniaków i wgryzł się w szyje tego, kto go zaatakował.

Wampir zostawił pierwszą ofiarę, która upadła na podłogę jak worek ziemniaków i wgryzł się w szyję atakującego.

 

Jedyna Małgorzata wydawała się zachować zimną krew.

 Jedyna Małgorzata zachowała zimną krew.

 

Ale to co zaczęła robić sprawiało wrażenie jakby oszalała.

Nieładne zdanie, przeredaguj. I brakuje dużo przecinków.

 

Zaczęła przebierać w zgromadzonych wokoło choinki prezentach.

Bardzo często używasz tego czasownika. A można przecież prościej:

→ Przebierała w zgromadzonych wokoło choinki prezentach.

 

Gdy Maryla to zauważyła, krzyknęła:

Przecinek.

 

woreczek ze rozdrobnionym srebrem.

z

 

zamachnęła się i… z całej siły uderzyła.

→ zamachnęła się i uderzyła z całej siły.

Wielokropek jest zbędny, niepotrzebne jest tu wprowadzenie napięcia, każdy się domyśla, po co się zamachnęła.

 

Powiedz mi, jak ty zdobyłaś ten zestaw łowcy wampirów?

Brakujący przecinek.

 

– Zamówiłam na allegro. Wiele osób kupiło i były dobre oceny.

Kocham allegro!

 

 

Hehe, śmieszny szorcik :) Fabuła nieco oklepana, ale udało Ci się mnie zaskoczyć, więc za to plus :) Nie spodziewałam się, że wampir będzie zbłąkanym gościem.

 

Życzę wszystkiego dobrego, nie tylko z okazji Świąt i powodzenia w konkursie!

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

Powrócę tu, jak tylko skończę pracować nad opowiadaniem na Konkurs Świąteczny.

Jeszcze wrócimy do tej wnikliwej analizy Tarnino!

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

Tarnino,

 

pozwolisz, że zrobię tak jak ostatnio: odniosę się najpierw do Twoich pierwszych komentarzy, a potem wrócę do Twoich odpowiedzi na moje pytania, by się nie pogubić.

 

Na jakiej podstawie? Przecież w końcu śmierć sąsiada wyjdzie na jaw, a wtedy będzie wyglądał podejrzanie, skoro ją ukrywał.

No właśnie. Mógłby mieć kłopoty za ukrywanie prawdy i pomoc w pozbyciu się zwłok.

 

 Przesiąknięty lękiem umysł wypluwał

Mieszana metafora.

Byłam dumna z tego zdania. A co w tym złego, że to mieszana metafora?

 

 zaczął mazać własną posoką

Posoka to krew zwierzęca, użycie tego słowa wobec człowieka wskazuje na pogardę. A ja nadal nie wiem, o co chodzi.

Według słownika PWN dawniej też się określało w ten sposób krew ludzką, ale ponieważ opowiadanie jest współczesne, muszę przyznać Ci rację.

 

To przywodzi na myśl reklamę. Owszem, czarny humor mógłby tu zadziałać, ale – hmm.

XD Moim zdaniem przesadzasz. To miało być odwołanie do zawodu Björna.

 

 Björn zamknął oczy i przyłożył ręce do twarzy. Po chwili łzy ciekły po jego policzku i palcach.

Mało naturalny opis.

Co w tym jest nienaturalnego?

 

 Dłonie zsunął nieco niżej, przysłaniając nos i w tej pozycji zastygł.

To ma być symboliczne? Że otwiera oczy na naturę Friedy?

Nie, to nie miało być symboliczne. Po prostu wyobraziłam sobie tę scenę wyraźnie, jak kadr w filmie i chciałam, by czytelnik też ten obraz zobaczył.

 

 Sam sobie zaprzeczył gwałtownie głową.

Źle to brzmi.

Zaprzeczył głową, wypierając te wstrętne myśli.

Lepiej?

 

 W pewnym momencie przestał walczyć z bezsennością i wściekły zerwał się z łóżka.

Hmm. Niezdecydowane.

Nie rozumiem.

 

 Jednak teraz bardziej niż kiedykolwiek pragnął ujrzeć mocne, naturalne światło.

"Jednak"?

Racja, kompletnie niepotrzebne.

 

 Tym razem oczekiwanie na lato będzie trwało dłużej niż zwykle.

Dlaczego?

Bo po tej zbrodni bohater bardziej pragnie lata niż zwykle, a jak czegoś nie możemy się doczekać, to czas się dłuży.

 

 Przeglądał telefon, ale był tak zamyślony, że nic w nim nie widział.

Hmm. Może: Wodził palcem po ekranie telefonu?

O, dobre. A może: Bezmyślnie wodził palcem po ekranie telefonu?

 

Na tym polegają natrętne myśli, zresztą zapewniasz tak usilnie, jakbyś była organem prasowym KC.

Co to jest KC?

 

Dzisiejszej nocy w miasteczku Dalvik doszło do gwałtownej śmierci.

Nigdy nie słyszałam takiego sformułowania w wiadomościach i moim zdaniem brzmi nienaturalnie. Zostawię tak, jak jest.

Poza tym – jeśli to Olaf, to skąd oni wiedzą? Wbrew temu, co się niektórym wydaje, dziennikarze nie są jasnowidzami.

Nie, to nie jest Olaf.

 

Kurczę, kogo on w końcu zamordował? Bo wyraźnie kogoś zamordował. Tutaj: https://wolnelektury.pl/katalog/lektura/czarny-kot.html i tu:

Dosłownie kilka dni temu czytałam “Czarnego kota” :)

Moim zdaniem taka reakcja ma sens i wcale nie musi oznaczać, że to on zabił. Pod “oni wiedzą” kryło się: “Oni wiedzą, że zakopałem z Friedą zwłoki Olafa”. Nie opisywałam tego tak dokładnie, bo już wielokrotnie wspominałam o tym, jaki jest zestresowany, że nie może spać, że czuje złość na Friedę za tą całą sytuację, itd.

Poza tym, jeśli to stwierdzenie Cię zmyliło i pomyślałaś wtedy “Kurde, to on zabił”, to dobrze. W kryminale chodzi o to, żeby mylić tropy.

 

Latarnie nie tworzą sieci. Poza tym aliteracja.

McDonaldy też nie tworzą sieci, a mówi się “sieć restauracji McDonald’s”.

 

 mieszkał samotnie tuż przy centrum miejscowości

Mało naturalnie to brzmi.

Dlaczego? Chodzi o to, że jak można być samotnym w centrum?

 

 Minęło trochę czasu, zanim przerażenie i szok ustąpiły. Jednak nadal nie mógł ruszyć się z miejsca.

Pokaż to.

No, myślałam, że to zrobiłam. Przykład?

 

Dziennikarze nie są jasnowidzami. Owszem, to jest psychologicznie realistyczne, jeśli bohater ma wyrzuty sumienia, ale nie mam pojęcia, dlaczego je ma.

A Ty byś nie miała wyrzutów sumienia, jak byś nie zgłosiła na policję zabójstwa i pomogła jeszcze pozbyć się zwłok?

 

 Szedł bardzo powoli, jakby zbliżał się do bomby.

Dlaczego?

Jejku, nie rozumiem, dlaczego nie rozumiesz :P Albo mam aż takie braki w warsztacie, że nie możesz wczuć się w sytuację bohatera, albo już nie wiem, co. Boi się, że go oskarżą o współudział za to, że ukrył zwłoki i fakt samej zbrodni – ostatni raz o tym wspominam.

 

 Rozległo się gwałtowniejsze, naglące, pukanie.

To nie wtrącenie.

W ten sposób zdanie poprawiła mi reg. Kto ma rację?

 

Byłaś kiedyś w takiej sytuacji? Bo psychologicznie mało to wiarygodne.

Nie, i mam nadzieję, że nigdy nie będę.

Ale moim zdaniem ma to sens, gdy bohater zapomni o swoich troskach i skoncentruje się na troskach kogoś innego, zwłaszcza mu bliskiego. Do tego dochodzą wyrzuty sumienia za to, że zostawił ją samą w tak straszną i traumatyczną noc (wtedy jeszcze nie wiedział, że to ona zabiła).

 

 Nie bałaś się tu iść ciemną ulicą?

Dobra, teraz już nie wiem, jak oni mieszkają.

O tym już wspominałam wcześniej. Poza tym po Twoich sugestiach dodałam już na początku opowiadania wzmiankę, że oba domy dzieli tylko ulica.

 

 przebywanie na miejscu zbrodni nikomu nie służy

?

Co?

 

Niezbyt zgrabne, ale przede wszystkim – to nie są cukierki, to jest SSRI.

Dlatego pies go upomina, by tego nie robił. Tak, telepatycznie.

 

SSRI to nie cukierki! Nie wiem, jak to wygląda w Skandynawii, ale u nas są na receptę, której raczej się nie dostanie na piękne oczy.

Björn ma depresję, o czym już wspominałam wcześniej, skoro ma leki, to pewnie dostał je od lekarza, u którego się leczy.

Zapytasz: to czemu tego nie opisałaś?

Bo zakładam, że czytelnik się tego domyśli. Prawy człowiek, którego w stres wpędza świadomość, że pomógł ukryć zwłoki, raczej nie napadł na aptekę lub farmaceutę, by dostać te leki.

 

 

 

 

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

Tarnino,

 

uf, będzie tego. Po raz kolejny wykonałaś dla mnie tytaniczną robotę, podziwiam :)

Raczej nie uda mi się przerobić wszystkiego naraz, będę sobie dawkować :p

Jedziemy!

 

Jaka będzie narracja, wszechwiedząca, ograniczona? Przewracanie oczami wskazuje na wszechwiedzącą (tj. obiektywną i z zewnątrz).

Tak, wszechwiedząca. A co, to zdanie naprawdę wprowadza takie zamieszanie?

 

Nie podążamy za spojrzeniem. To anglicyzm.

Że łaaaat?

No dobra, nawet jeśli to anglicyzm, to takich przypadków mamy w języku polskim mnóstwo i tylko dlatego, że są zapożyczeniem, mamy ich nie używać? A co z germanizmami typu kartofel, szlafmyca, szlafrok, kicz, kibel, komunikat, koncert? Też mamy ich nie używać? Przecież to części języka.

 

Czymkolwiek jest ta wrodzona wesołość… Björn zna Friedę, wie, że to wesoła babeczka – ale my jej nie znamy. Widzimy ją pierwszy raz. Są tu co najmniej dwa rozwiązania: zacząć wcześniej, albo nie opisywać, jaka Frieda jest zwykle, tylko jak wygląda teraz. I z reakcji Björna dowiemy się, czy to u niej normalne (jeśli ktoś zawsze narzeka, jak reagujesz? A jeśli ktoś, kto nigdy nie narzekał, nagle zacznie? Właśnie).

Czyli mam opisywać wszystko z perspektywy bohatera, mimo tego, że narrator jest wszechwiedzący?

 

 Podbródek kobiety drżał gwałtownie i zapowiadał wodospad łez.

Poplątane metafory. Z czym Frieda ma mi się tu kojarzyć?

Nie rozumiem.

 

 Nigdy nie widział jej w takim stanie, a znał Friedę całe życie.

Zapewniasz.

O zapewnianiu wspominałaś też chyba w moim poprzednim opowiadaniu… Muszę tam wrócić, przypomnieć sobie o co chodziło.

 

 Fenrir również odwrócił się w jej stronę, machając szybko ogonem.

Rym. 

Hę? Gdzie tu rym?

A kto jeszcze się odwrócił?

Zamknął drzwi, a gdy się odwrócił, Frieda siedziała już przy stole. Wpatrywała się w kominek, tak jak przed chwilą Björn, ale chyba nie widziała ani kominka, ani ognia.

Mężczyźnie zrobiło się nieprzyjemnie gorąco. Nigdy nie widział jej w takim stanie, a znał Friedę całe życie. To ona zawsze była tą opanowaną, tą, która go broniła przed łobuzami w szkole i przed krzykami rodziców, gdy przyniósł do domu złą ocenę.  

Fenrir również odwrócił się w jej stronę, machając szybko ogonem.

 

 powiedział delikatnie Björn

Łagodnie, cicho, kojąco…

Nie można mówić delikatnie? Tylko dotknąć można delikatnie?

 

 

 sączyła napoczętą już wcześniej przez niego herbatę

O której dotąd nie było mowy, więc trochę się potknęłam.

Faktycznie, skrót myślowy (wyobrażałam go sobie wcześniej pijącego herbatę, tylko zapomniałam to przenieść na tekst). Chociaż przykładowo w “Podróży do wnętrza ziemi” też się często potykałam i się zastanawiałam, czemu nikt nie zwrócił na owe potknięcia uwagi (np. jak nagle we wnętrzu krateru pojawili się trzej Islandczycy, o których autor wcześniej nie wspominał), ale cóż… Co wolno wojewodzie…

 

 Pół życia próbował się go wyzbyć w domach całej północnej Skandynawii.

? "Wyzbyć" się można majątku. Masz na myśli, że Björn sprząta miejsca zbrodni? Bo trochę ukrywasz.

Tak. A wyzbyć jest tutaj nieodpowiednie?

 

 Drżący podbródek zapowiadał potok łez.

To już było i nadal jest wątpliwe. Zwłaszcza, że ona już pochlipuje.

Ech, chciałam coś wymyślić swojego, nowego, nieoklepanego…

 

 Nie mógł tego dłużej znieść.

Zbędne.

Dlaczego? Bo wystarczy wspomnienie o drażniącym go trzasku w kominku?

 

Po pierwsze – przed chwilą mówiła. Po drugie – nie jest w stanie mówić, więc jak go zaprasza? I – zaprasza się na herbatkę, a nie na oględziny zwłok.

XD

 

I dlaczego nie powinno go tam być?

Bo jeśli policja by znalazła jakąś nitkę materiału jego ubrania, albo jego włosy, to mógłby zostać oskarżony u współudział.

 

Struga krwi spływała po szafce i kończyła się za roztrzaskaną głową Olafa. Dopiero wtedy mężczyzna zauważył

Wtedy, kiedy struga się skończyła?

Odynie, miałam taki problem z tym zdaniem :/ Zmieniłam na:

Struga krwi spływała po szafce, kończyła się za roztrzaskaną głową Olafa i tworzyła za nim ogromną, czerwoną kałużę.

Lepiej?

 

Zapewniasz. Mógłby np. pomyśleć, że to przecież nie film, że to się nie dzieje naprawdę – ja weszłabym w głowę bohatera, ale to ja.

A to tak można skakać z narracji wszechwiedzącej do pierwszoosobowej?

 

 Usłyszał swój głos, jakby powiedział to ktoś inny.

Hmm. Może wystarczy: Usłyszał swój głos.

A mi to brzmi jakoś głupio. Przecież o ile nie jest się głuchoniemym, każdy słyszy swój głos.

 

A tak w ogóle, myślałam, że to osobne domki, a tu nagle wygląda na to, że jednak blok? Bo nie ma sieni ani nic takiego.

Yyy. No tak, to domki. Nie chciała wejść do środka domu, więc stała za otwartymi drzwiami.

 

A czemu miałoby to być dla Björna niespodzianką? Że się znają?

Nie rozumiem.

 

 To nie jest Europa Wschodnia

Jestem w zgryźliwym nastroju. Ekhm. Prosimy nie regulować odbiorników.

Mój konkubent też zwrócił na to uwagę, zareagował niesmakiem, że czemu robię z Europy Wschodniej taką… ekhm, chciałam użyć słowa patologię, ale pamiętam wykład o tym słowie z Twoich felietonów, więc użyję określenia niebezpieczny obszar.

Już wyjaśniam, o ile Cię to interesuje, a jak nie, to przejdź do kolejnego cytatu.

Otóż w jednym z podcastów literackich była omawiana sprawa pana Mroza, który pod innym pseudonimem opublikował książkę jako niby Farerczyk – akcja działa się też na Wyspach Owczych. I komentujący wyśmiewali jego niskich lotów erudycję czy też niechlujny research, bowiem pisał o Farerczykach, że zamykali drzwi na noc, co nie jest prawdą. W prawie wszystkich skandynawskich krajach nie zamyka się drzwi przed spoczynkiem, tak jak w Ameryce, (co jest dla mnie niezrozumiałe z uwagi na fakt, że każdy szaleniec tam może sobie kupić broń, ale mniejsza z tym), a tym bardziej w małym miasteczku na Islandii, gdzie wszyscy się znają.

Tym zdaniem, który został przez Ciebie (słusznie) wyśmiany, chciałam podkreślić swoją erudycję i spotkała mnie za to zasłużona kara. Na razie nie mam pomysłu, co z tym zrobić, nie wiem, czy całe to-to usunąć, czy jakoś zamienić. Ale na pewno się zastanowię nad tym.

 

 Nie chciał dokładać stresów sąsiadce, która właśnie straciła męża.

Łopatologiczne.

W sensie?

 

 Zabójca musi być gdzieś niedaleko

Co na pewno nie zdenerwowało sąsiadki…

XD

 

 nie jest dobrym pomysłem

Angielskawe.

Boże, znowu ;p Nie, nie ugnę się. Angielskawe by było: nie jest dobrą ideą.

 

Jest ważna? Więc opisz ją. "Dopiero wtedy ujrzał" nic nie wnosi, możesz od razu opisać zorzę.

Tylko na tyle, żeby uzasadnić tytuł. 

 

… dlaczego pies jest telepatą? Nie mówię, że nie może być, ale tego jeszcze nie widziałam.

Żeby był element fantastyczny w opowiadaniu. Miało to też podkreślić szczególną relację bohatera z psem.

 

Odniósł nieprzyjemne wrażenie, że z własnego mieszkania robi więzienie.

Dlaczego? Przecież na dworze grasuje Coś Groźnego, więc mieszkanie powinno być raczej azylem, nie?

Ech, tu znowu odsyłka do Mroza.

 

 I wyrzuty sumienia.

Dobra, przecież to nie on zabił. Nie? To co takiego zrobił?

Że pomógł ukryć zwłoki zamiast zgłosić zdarzenie na policję.

 

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

reg,

 

Nie. Niezależnie od czego pochodzi nazwa trunku, piszemy ją, jak każdą nazwę wyrobu przemysłowego, małą literą. Kupiłam butelkę napoleona, wypiłam kieliszek żubrówki, a potem jarzębiak. Kiedy brakło trunków, postanowiłam napić się coca coli.

:O Ta informacja to dla mnie szok i powoduje u mnie lekki dysonans, bo zawsze mi wpajano, że nazwy własne pisze się wielką literą.

 

Nie do końca. Przyjęło się bowiem stawiać/ odstawiać przedmioty w pionie. Natomiast kłaść/ położyć odnosi się do umieszczenia przedmiotów w poziomie – np. Przy każdym nakryciu położyła sztućce i postawiła kieliszki.

To już teraz jasne, dziękuję za wytłumaczenie. 

 

 

 

Tarnino,

 

dziękuję za dodatkowe wyjaśnienia, błędy zostały poprawione.

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

2. Nadejście Zbawiciela i 1. Steampunk

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

Dzień dybry,

 

– Niech pan siada – siwy dżentelmen wskazał mi ręką miejsce.

→ – Niech pan siada. – Siwy dżentelmen wskazał mi ręką miejsce.

 

Recepcja była już geschlossen,

A na cholerę tu germanizm?

 

Proszę się nie opierać – zimnym tonem wyjaśnił jeden z mężczyzn.

→ Proszę się nie opierać. – Zimnym tonem wyjaśnił jeden z mężczyzn.

 

Niedoszły milioner wybełkotał tylko niezrozumiale kilka słów i zaślinił się.

Bełkotać – mówić niezrozumiale.

 

 

Hm, interesujące i jednocześnie przygnębiające opowiadanie. Nasunęła mi się pewna refleksja: mimo tego, że nie musimy płacić za (u)śmiechy, to zachowujemy się tak, jakby trzeba było się z nich rozliczać. Są nawet memy na temat wesołości Polaków:

 

Bardzo mi się spodobało opowiadanie i dziwię się, że ma tak mało odwiedzin. Przedstawiłeś ten smutny świat bardzo realistycznie, skrupulatnie przemyślałeś szczegóły. Brawo!

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

Dzień dybry,

 

po pierwsze, gratuluję zajęcia drugiego miejsca :)

 

po drugie, początkowo tekst mnie nużył strasznie. Nie cierpię w filmach wstawek o grach, w książkach tak samo. A jak widzę partyjkę baseballa to już w ogóle bierze mnie na wymioty. Nie wiem dlaczego, tak już mam.

 

Szalai chwycił Puszkę na koszulkę i przyciągnął do siebie.

Nie powinno być za?

 

Jakimś cudem przy przekraczaniu granicy celnicy nie skonfiskowali jej, więc wciąż powinna znajdować się <w> kieszeni plecaka.

Zjedzone w.

 

Tematem numeru, było zdobycie mistrzostwa Ligi Narodów przez Magyończyków.

A na co tu ten przecinek?

 

Na szczęście w miarę, jak się rozwijała historia, zaczęła mnie coraz bardziej interesować. A na końcu nawet zakręciła mi się łezka w oku. Piękne opowiadanie, wzruszające, zmuszające do refleksji, przypominające o okrutnych systemach, które nam, Polakom, nie są obce.

Pozdrawiam serdecznie i ściskam wirtualnie.

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

Dzień dybry,

 

Nie chcą, abym się poruszył.

Zjedzony przecinek. Mniam, mniam.

 

Nie wiem, co znaczą te słowa.

Znowu. Am-am.

 

Czuję, jak pętające mnie stalowe obejmy rozluźniają swój uścisk.

 

O wow. Końcówka niszczy (słowo dobrane niefortunnie). Bardzo dla mnie się podoba.

Gratuluję udanego tekstu i pozdrawiam przeserdecznie!

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

regulatorzy,

 

Tobie z pewnością życia wystarczy, ale moje, zważywszy dzielącą nas różnicę wieku (42 lata), może się skończyć… ;D

Nieprawda, nie zgadzam się! Zawsze tu będziesz.

 

Wbił dłonie w stół, a wzrok w telewizor. → Obawiam się, że nie mógł wbić dłoni w stół.

Poprawiłam, ale nie rozumiem. Dlaczego wzrok można wbić, a dłoni już nie? Sprawdzałam w słowniku, ale nadal nie rozumiem.

 

Na twarzy wystąpił mu uśmiech, choć nawet nie zdawał sobie z tego sprawy. → Czy istniała możliwość, aby uśmiech wystąpił w innym miejscu, nie na twarzy?

Jejku, racja! A mogę przysiąc, że tyle razy widziałam to sformułowanie w różnych książkach…

 

Na szczęście po powrocie jego rówieśnicy dorośli i dali mu spokój. → Czy dobrze rozumiem, że rówieśnicy też dokądś wyjechali, powrócili i dorośli?

Nie rozumiem. Czy chodzi o to, że nie sprecyzowałam, iż to o powrót Björna chodzi?

 

Przyszedł do niego z Brennivínem pod pachą. → Przyszedł do niego z brennivínem pod pachą.

Nazwy trunków piszemy małą literą.

Dobrze wiedzieć i dziękuję za linka, ale Brennivin nie jest nazwą utworzoną od imienia czy nazwiska. To nazwa własna, więc powinno być z dużej litery. Dobrze myślę?

 

Odłożył butelkę. → Odstawił butelkę.

Poprawiłam, ale:

odłożyć – odkładać

1. «położyć gdzieś coś, co przestało być potrzebne lub zaczęło przeszkadzać»

wg słownika PWN odkładać też tu ma przecież sens.

 

Wzrok Friedy spoczął na zasuniętym roletą oknie. → Wzrok Friedy spoczął na zasłoniętym roletą oknie.

zasunąć – zasuwać

1. «rozpostrzeć coś lub przesunąć tak, żeby zamknąć lub zakryć coś»

Roleta zakrywa okno, więc chyba można użyć “zasunąć”?

 

Mi też jest ciężko. → Mnie też jest ciężko.

Hm, całe życie myślałam, że to synonimy.

 

Na ubraniu starszej kobiety i Sigurda znaleziono jej włosy… […] Spod jego paznokci wydobyto naskórek kobiety. → Skoro była poszukiwana, to kiedy pobrano próbki? Skąd policja wiedziała, że to włosy i naskórek Friedy? 

Ech. Dobre pytanie. Odwaliła już coś w przeszłości ;p Żartuję, przyznaję się do luki logicznej.

 

Jeśli to celowe powtórzenia, to nie brzmią najlepiej?

Celowe. No nie wiem, mi się na ten moment podoba, ale prawdopodobnie za kilka tygodni przyznam Ci rację :)

 

Jeszcze raz chciałam podziękować za czas, jaki poświęciłaś na wskazanie błędów, nie tylko w tym opowiadaniu, ale również we wszystkich moich poprzednich. Jesteś wielka :)

 

 

 

Cześć Irka_Luz,

 

Dałam taga :)

Dziękuję Ci za motywujący i pozytywny komentarz, za czas, jaki poświęciłaś na opowiadanie. Pozdrawiam serdecznie :)

 

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

Cześć Misiu,

 

dziękuję za miły komentarz i wymianę plusów, bardzo serdecznie Cię pozdrawiam :)

 

 

Dzień dobry Regulatorzy,

 

Mam wrażenie, że przy tak małej liczbie bohaterów i szczegółowym opisaniu ich przeszłości, dość łatwo można się zorientować, kto jest zabójcą, a to odbiera część przyjemności samodzielnego dochodzenia prawdy.

Większości nie udało się zgadnąć, ale Ciebie nie jest łatwo oszukać :)

 

Jak na Twoje pierwsze opowiadanie kryminalne nie jest źle, ale mam nadzieję, że w przyszłości będzie znacznie lepiej.

Dziękuję. Ja też mam taką nadzieję :)

 

Wykonanie, co stwierdzam ze smutkiem, pozostawia sporo do życzenia.

Postanowiłam sobie, że nie przestanę próbować, póki w końcu nie napiszesz: “Wykonanie nie pozostawia nic do życzenia” :) Ale nie wiem, czy mi życia starczy… :p

 

Dziękuję bardzo za odwiedziny i poprawki, uwzględnię je w najbliższym czasie.

Pozdrawiam bardzo serdecznie!

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

Misiu,

Niedawno wnuczek sąsiadów namówił mnie, żebym zaczął używać komputera. Zacząłem bywać na portalu NF.

Powtórzenie zamierzone?

 

Przyjemna “rozkminka” i porównanie. Ja również uwielbiam oglądać chmury i dopatrywać się w nich różnych kształtów. Zwłaszcza podczas zachodu słońca, gdy nabierają cudownych kolorów. Uwielbiam też robić im zdjęcia! Chcesz zobaczyć?

<wkleja kilka amatorskich zdjęć, nie czekając na odpowiedź>:

 

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

Hej Storm,

 

ale wyczułeś mnie idealnie! Właśnie zamierzałam czytać Twoje opowiadanie :)

 

Twoje słowa sprawiają, że rośnie mi serduszko. Dziękuję pięknie! heart

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

Witaj AmonRa,

 

Jejku, jaki wspaniały komentarz, aż chce się pisać coś nowego, chce się pracować, dziękuję Ci :)

 

Jakoś po ludzku szkoda mi Bjorna. Całe życie kocha się w kobiecie tylko po to, aby krótko po chwili spełnienia jego marzeń wszystko się posypało i wyszła z niej prawdziwa natura. 

Prawda?

 

Czy dobrze zrozumiałem, że końcowa scena opowiada o zaćpanym lekami Bjornie, który w tej depresji w końcu umiera?

Z końcową sceną jest jak z obrazem – zinterpretuj ją jak chcesz, tak jak Ci intuicja podpowiada. Mi się Twoja interpretacja bardzo podoba i myślę, że jest najbliższa tego, co mi się tam kłębiło w głowie.

 

Bardzo dziękuję za motywację, miłe słowo, klika i wymienione błędy, do których już się dostosowałam.

Pozdrawiam również!

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

Dzień dybry,

 

Auuu! – Złapała się za ramię. – Cholera! To już trzeci raz w tym tygodniu.

Robot błyskawicznie spryskał bolące miejsce środkiem łagodzącym obrzęk, a następnie ssawką usunął resztki komara.

Hm, nie wiedziałam, że ukłucie komara aż tak boli. Musiał to być gigantyczny owad.

 

– Dochodzi południe, a ty wciąż stukasz w tę archaiczną klawiaturę.

Nie jestem przekonana, że tak by powiedziała. Nie brzmi to naturalnie.

Lepsze by było coś w rodzaju:

 – Dochodzi południe, a ty wciąż stukasz w tę cholerną klawiaturę.

Nie rozumiała, dlaczego mąż używa tak archaicznego sprzętu.

No, nie jest to idealny przykład, ale chyba wiesz o co mi chodzi?

 

Wyszukane, ale nie jestem pewnie,

To błąd, czy akcja ma miejsce w tak odległej przyszłości, że już wszyscy tam są niebinarni?

 

– Nie zgadzam się… – Prezydent wyciszył protest Eszelona.

Nie wiem, czy to powiedział prezydent czy Eszelon.

 

Zaradny gatunek, który przezwyciężając masę przeciwności opanował całą planetę cierpi teraz, ilekroć kogoś użądli komar.

Aa, to już rozumiem, skąd ten ból na początku.

 

 

Bardzo podoba mi się zakończenie. Niby smutne, ale jednak po chwili się okazuje pozytywne.

Nie był to w sumie do końca bunt, jak sugerował tytuł. Ale jako osoba lubująca oryginalne rozwiązania, spodobał mi się niekonwencjonalny pomysł na fabułę o przejęciu kontroli nad światem przez roboty.

Trochę przez chwilę było moralizatorsko i już bardziej rozumiem, co inni mieli na myśli, komentując pod moimi opowiadaniami, że zbytnio moralizuję. Nikt nie lubi być pouczany.

Do zobaczenia pod przyszłymi Twoimi opowiadaniami! Pozdrawiam serdecznie.

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

Dzień dobry cezary_cezary,

 

Momentami miałem wrażenie jakbym sam znajdował się w domu Björna.

To fantastycznie! Wspaniały komplement.

 

Poza tym udało Ci się doskonale zbudować napięcie, trzymało praktycznie do samego końca.

No to uff :)

 

Przez chwilę zastanawiałem się nad motywacją zabójczyni. W pierwszej chwili wydawała mi się lekko naciągana, ale im dłużej o tym myślę, tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że nie ma co wnikać w umysł psychopaty :) Także po prostu, to zła kobieta była;)

Dokładnie. Zdrowy człowiek nie rozumie przecież takiego zachowania.

 

Dziękuję Ci bardzo za miły komentarz i do zobaczenia pod naszymi następnymi tekstami!

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

Dzień dybry,

 

Wyszłam na parapet, dając gwiazdom szansę nasycenia się moim blaskiem.

Kocham to zdanie.

 

– Piękna, sama, spragniona?

Boże, jaki to jest świetny tekst na podryw :P

 

– Nie, to ja cię witam! To mój lokal i będziesz w nim mym gościem – ropuch modulował głos

→ – Nie, to ja cię witam! To mój lokal i będziesz w nim mym gościem. – Ropuch modulował głos

 

Pod wodą dostrzegałam obserwujące nas, zaciekawione ryby.

Zbędny przecinek.

 

Jednak gdybyś przypomniała sobie to, czego oczekuję, byłoby lepiej dla mnie i dla ciebie…

Było w jego głosie coś mrocznego niczym szlam i grząskiego jak bagno.

 

Mimo że sny są przecież chaotyczne i nielogiczne, wydaje mi się, że było tu jednak zbyt absurdalnie. Ale może właśnie tak miało być (pod moim opowiadaniem pojawiły się głosy, że jest za mało absurdu, więc…)

Umiejętnie połączyłaś motywy z hasła i obrazu, bardzo pomysłowo. Gang ropucha mnie rozbawił :)

Pozdrawiam serdecznie!

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

Witaj OldGuard,

 

bardzo się cieszę, że mnie odwiedziłaś po raz kolejny i mam nadzieję, że będę Cię często widywać pod moimi tekstami. Twoje komentarze są bardzo logiczne, a argumenty rzeczowe. Ładnie i prosto wyjaśniasz błędy i zgrzyty.

 

Co do nocy polarnej i miejscowości Selfoss to niestety nie znam Islandii dobrze, bo jeszcze tam nie byłam, a bardzo bym chciała, to moje marzenie. Oczywiście to mnie nie usprawiedliwia, mogłam swój research przeprowadzić lepiej, tak jak w przypadku wstawek dziennikarskich. Jednak nie znając nikogo osobiście, kto by mieszkał na Islandii i nie znając żadnego dziennikarza trudniej było mi przedstawić te wątki w taki sposób, by nie zakłócić zawieszenia niewiary. Na przyszłość postaram się lepiej dokopać do faktów.

 

Sigurd zginął tej samej nocy, co Olaf

Nie, zginął następnego dnia po nocy, w której zginął Olaf. Frieda wspomniała, że Sigurd przyszedł na drugi dzień i pytał o Olafa. Więc go zabiła, ale o tym oczywiście już nie wspomniała Björnowi.

 

Mimo wszystko lepiej pokazać niż opisać (show, dont tell). 

Hm, tylko problem polega na tym, że ja właśnie myślałam, że pokazałam, a nie opowiedziałam.

 

I tak ogólnie to chyba brak fantastyki ;)

Mówiący pies i przejście na końcu do “innego świata” miały być elementami fantastycznymi, ale najwyraźniej za słabo wybrzmiały.

 

Do reszty uwag się nie odnoszę, bo się z nimi zgadzam i wszystko jest dla mnie jasne.

 

Niestety, tym razem do mnie trafiło.

Czemu niestety trafiło? To chyba dobrze? ;p

Nie no, śmieję się, wiem, że zjadłaś “nie” :)

Skandynawskie kryminały bronią się zawsze klimatem i tutaj też jest on fajnie budowany

Czyli jest jakiś plus :)

ale całość rozchodzi się w wielu miejscach, więc nie jestem przekonana. 

Lecą łezki.

 

Dziękuję bardzo za wszystko, pozdrawiam serdecznie! 

 

 

 

Cześć BosmanMat,

 

Dziękuję Ci za te ciepłe słowa, betę i klika, pozdrawiam Cię i ściskam wirtualnie heart

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

Hej Ambush,

 

po raz setny dziękuję Ci za rzeczową betę i za ten komentarz :) Bardzo chciałam uzyskać właśnie taki efekt, jak opisałaś. Jesteś miodem na moje serce. Pozdrawiam Cię najserdeczniej! heart

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

Dzień dybry,

 

Jejku, przeczytałam Staruszka szukająca libido w laboratorium uryny ;p

 

A najciszej spędzał wieczory, bo kto samotnemu opowiedzieć miał o dniu minionym? 

Podoba mi się to zdanie. To naprawdę ładne zdanie.

 

Dawniej błysk jego ciemnych oczu przykuwał spojrzenia pięknych dziewcząt. Subtelny dotyk wzniecał ogień w rozżarzonych młodością ciałach, a smak ust podsycał pragnienia, składając obietnicę upojnej nocy. Jednak z czasem kobiety zaczął razić jego pożądliwy wzrok, choć przecież ten sam, co przed laty. Muśnięcie skóry, choćby najczulsze, mroziło kropelki potu, oblekając lodowym malowidłem całe ciało niczym szron szybę, a gwałtem złożony pocałunek momentalnie gnił na ustach, powodując mdłości. 

Ojej i ten fragment jaki piękny! Ucz mnie, Mistrzu.

 

– Chodź! – rzekła spokojnie, stojąc nad łóżkiem Lavaro. 

Trochę mi się gryzie wykrzyknik ze słowem spokojnie. Skoro powiedziała to spokojnie, to raczej nie krzyknęła…?

 

Był pewien, że przebierał nogami najszybciej, jak tylko potrafił!

Tu też mi nie pasuje wykrzyknik.

 

Uśmiechając się nonszalancko, pochwalił urodę kobiety, udając przy tym brak zainteresowania jej osobą.

Hm. A jest to możliwe? Przecież jak stwierdzamy, że ktoś jest atrakcyjny, nie obdarzamy jednocześnie tej osoby zainteresowaniem?

 

 

Piękne. Wszystko mi się spodobało: styl, pomysł na rozwinięcie motywów, postaci. Poleciłabym do Biblioteki, gdyby nie to, że już się w jej nie znajduje :) Pozdrawiam serdecznie!

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

Hej BosmanMat,

 

wow, że wygrzebałeś to opowiadanie :p

 

Dziękuję za pozytywny komentarz, do zobaczenia pod naszymi innymi opowiadaniami! :)

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

Hej Ananke,

 

dziękuję Ci bardzo za rozwinięcie tematu i wyczerpujący komentarz, naprawdę doceniam.

 

Nie ze wszystkim się zgadzam, ale już bardziej rozumiem, co miałaś na myśli.

 

Czytając, brakowało mi tutaj takiego Twojego stylu, czegoś, co mnie zatrzymana, fragmentów, które by mnie zachwycały.

Rozumiem.

 

Jeśli za bardzo skrytykowałam – wybacz, już tak mam, że piszę, co myślę. ;)

Jestem już przyzwyczajona :) Jako żółtodziób muszę brać wszystko na klatę, inaczej nie rozwinę skrzydeł i nigdy nie polecę.

 

 

 

Cześć Edward Pitowski,

 

Tekst jest raczej jakąś formą fantasy niż absurdem. Wydaje mi się też że nie wykryłem jakichś oznak logiki sennej :)

To prawda, próbowałam wpleść elementy, ale zdaję sobie sprawę, że jest za mało tego absurdu. To trudniejsze niż myślałam!

 

Wydaje mi się też że sporo było jakichś morałów i pouczania w tekście, które nie do końca moim zdaniem wyszły naturalnie

Hm, znowu moralizowanie. Widocznie mam do tego tendencję, muszę na to zwrócić uwagę.

 

Fajny pomysł z Bogiem na pilates :). Podobała mi się też scena przemieniających się ludzi którzy mówili że nie będą już robić złych rzeczy.

No widzisz, jednemu się podoba, drugiemu nie :)

 

Pozdrawiam i powodzenia w konkursie!

Dziękuję i również pozdrawiam :)

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

Dzień dybry,

 

trzykrotny zdobywca nagrody głównej w plebiscycie Technoćpuna

XD

 

w której po game over mógł ponownie nacisnąć przycisk start.

Zbędny przecinek.

 

 

I do czego ja, taki marny robaczek pisarski, mam się przyczepić? Przecież to jest świetne! Bardzo mnie wciągnęło, pochłaniałam każde zdanie. Warsztat masz wybitny, zazdroszczę. Fantastycznie nawiązałaś do chyba każdego elementu obrazu i do hasła. Winszuję!

No cóż, nie pozostaje mi nic innego jak klikać Bibliotekę :)

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

Hej,

 

spieszę ze spóźnioną betą, przepraszam, że nie wykonałam jej na czas, ale przyczynę już znasz.

 

Pomieszczenie było strasznie zagracone, wykładowcę często zadziwiała niezrozumiała dla młodych potrzeba gromadzenia rozmaitych, przeważnie bezużytecznych przedmiotów.

→ Pomieszczenie było strasznie zagracone – wykładowcę często zadziwiała niezrozumiała dla młodych potrzeba gromadzenia rozmaitych, przeważnie bezużytecznych przedmiotów.

 

Od niechcenia wyrzucał je do stojącego obok worka na śmieci patrząc jedynie

→ Od niechcenia wyrzucał je do stojącego obok worka na śmieci, patrząc jedynie

 

Rozejrzał się po mieszkaniu, było uprzątnięte najwyżej w połowie.

→ Rozejrzał się po mieszkaniu, które było uprzątnięte najwyżej w połowie.

 

Wśród masy bezużytecznych bibelotów oraz drobiazgów mających pewną wartość na serwisach handlowych, były też rzeczy unikatowe i drogocenne.

→ Wśród masy bezużytecznych bibelotów oraz drobiazgów mających pewną wartość na serwisach handlowych były też rzeczy unikatowe i drogocenne.

 

Wśród masy bezużytecznych bibelotów oraz drobiazgów mających pewną wartość na serwisach handlowych, były też rzeczy unikatowe i drogocenne. I w żadnym wypadku nie chodziło tu o zawartość sejfu ani o zebrane przez lata książki, wśród których były prawdziwe białe kruki.

Drugie były zastąpiłabym znajdowały się.

 

Profesor, jako uznany japonista, posiadał bowiem rozwieszoną po ścianach unikalną kolekcję zabytków z dalekiego Kraju Kwitnącej Wiśni.

 

Była więc oryginalna, szesnastowieczna katana,

→ Była tam więc oryginalna, szesnastowieczna katana,

 

Nie wiedział skąd stary profesor wziął te zabytki, praktycznie nie dało się wydostać takich skarbów z Kraju Kwitnącej Wiśni.

Dużo już tego Kraju Kwitnącej Wiśni. Może po prostu z Japonii?

 

Teraz stanął w oknie, plecami do drzwi

 

Westchnął w końcu i wziął się do pracę.

→ Westchnął w końcu i wziął się do pracy.

 

Ścienną kolekcję zostawił jednak na później, a wyjął przekazaną wraz z testamentem

→ Ścienną kolekcję zostawił jednak na później. Teraz wyjął przekazaną wraz z testamentem

 

Nawet antycznego, kineskopowego telewizora nie było z niego widać.

Zamieniłabym szyk: → Nie było z niego widać nawet antycznego, kineskopowego telewizora.

 

jednak po chwili namysłu zdecydował, że do uporania się z problemem, wystarczy elegancki dywanik.

Zbędny przecinek.

→ jednak po chwili namysłu zdecydował, że do uporania się z problemem wystarczy elegancki dywanik.

 

“Najbardziej pasowałaby skóra tygrysa”. Przeszło mu przez myśl.

→ “Najbardziej pasowałaby skóra tygrysa” – przeszło mu przez myśl.

 

Izydor podszedł do pięknie malowanego parawanu na którym widniała

 Izydor podszedł do pięknie malowanego parawanu, na którym widniała

 

Izydor podszedł do pięknie malowanego parawanu na którym widniała postać w granatowych spodniach, opazurzonych stopach i demonicznej twarzy stylizacją przypominającej wiszącą na ścianie maskę. Postać trzymała pod pachą pokaźną

 

Makijaż całkiem nieźle maskował rozległy krwiak na lewej kości policzkowej.

No to chyba jednak nie maskował, skoro było widać krwiaka ;p

 

– Dobry dzień – odpowiedziała blondynka czerwieniąc się. – Ja przyszła posprzątać.

→ – Dobry dzień – odpowiedziała blondynka, czerwieniąc się. – Ja przyszła posprzątać.

 

Wtedy Izydorowi coś zaskoczyło.

Jakoś mi to zdanie nie pasuje.

→ Wtedy Izydor zaskoczył (?)

Wtedy Izydorowi zaświtała pewna myśl.

Wtedy Izydorowi coś zaskoczyło w głowie.

 

– Proszę zaczekać chwilę – powiedział Izydor, po czym nie zamykając drzwi obrócił się na pięcie i doskoczył do otwartego sejfu.

→ – Proszę zaczekać chwilę – powiedział Izydor, po czym, nie zamykając drzwi, obrócił się na pięcie i doskoczył do otwartego sejfu.

 

Wziął w rękę paszport i spojrzał na zdjęcie, upewniając się, czy się nie pomylił.

→ Wziął w rękę paszport i spojrzał na zdjęcie, by się upewnić.

 

– Tak znalazłem w sejfie.

→ – Tak, znalazłem w sejfie.

 

Izydor za to usiadł zamyślony w fotelu.

 

chociaż jego głos nieco zniekształcała dziwna, nieludzka budowa ust, języka i krtani.

To krtań była widoczna?

 

Wydało mu się, że potwór uśmiechnął się, po czym sięgnął łapą po jedną z leżących na stercie książek, którą otworzył, jak się zdawało, w losowym miejscu.

 

Z pewnością nie pozwoli by obrażano

→ Z pewnością nie pozwoli, by obrażano

 

Z pewnością nie pozwoli by obrażano jego przyjaciela i tak znamienitego naukowca w jego przytomności.

Hę? Nie miało być obecności?

 

– Ależ zrobiłeś! – powiedział demon wstając.

→ – Ależ zrobiłeś! – powiedział demon, wstając.

 

– I powinna brać odpowiedzialność za własne czyny? – zaszydził demon powtarzając

→ – I powinna brać odpowiedzialność za własne czyny? – zaszydził demon, powtarzając

 

 

Opisy, choć ładne, przytłoczyły mnie i zniechęciły do czytania. Bardzo dużo szczegółów zawarłeś w opowiadaniu. To akcja i napięcie zachęca czytelnika do wgłębienia się w tekst, a nie opis statycznych przedmiotów. A niestety akcji tu nie ma prawie w ogóle.

Ogólnie warsztat i styl moim zdaniem jest bardzo przyzwoity, ale na przyszłość zastanowiłabym się nad ożywieniem tekstu za pomocą akcji lub napięcia.

Życzę wszystkiego dobrego i pozdrawiam serdecznie :)

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

Witaj Ananke,

 

To bardziej takie fantasy o pewnych regułach, a nie czysty absurd, ale czyta się w miarę dobrze, choć niektóre zdania dość toporne.

W sensie? Jakiś przykład i dlaczego zdanie jest toporne? Bo nic mi to nie mówi i nie wiem nad czym pracować.

 

Za to podoba mi się pomysł na opowiadanie i to uczłowieczenie Boga i Lucyfera/Azazella. Przypomniał mi się serial „Dobry omen”, tam była kapitalna scena związana właśnie z Księgą Hioba i tym, jak to wyglądało i jak pewien demon starał się pomagać ludziom, choć Bóg i aniołowie mieli ich gdzieś.

Cieszę się, że pomysł Ci przypadł do gustu. Serialu nie znam.

 

Bóg na pilatesie dla nekromantów, chyba jeszcze nie czytałam czegoś takiego. XD

XD

 

Od tego momentu poziom lekkości, tej fajnej atmosfery przemija. Na tym etapie muszę też przyznać, że ten Bóg taki… miałki. ;p Pokornie słucha, co mówi do niego jakaś nieznana nekromantka, potrzebuje zakładów z Lucyferem, boi się kruka, analizuje słowa, jakby sam nie mógł na to wpaść…

No cóż, ale taki był mój zamiar. Jestem już znudzona postrzeganiem Boga jako idealnego bytu, który wszystko wie i nigdy się nie myli. Tym bardziej że człowiek został stworzony na podobieństwo Boga…

 

Wprowadzenie Billiego – hm, no taki fragment jakby pisany pod obraz i pod to, co chce zrobić Bóg, czyli poprowadzić Billiego.

No tak, jakoś musiałam to połączyć.

 

Giulia idzie ścieżką jak Billie, więc to chyba taki plan Boga – żeby zwabić ludzi pragnących zrobić coś złego/niezdrowego, odciągnąć od złych uczynków. Szkoda, że tak szybko można to wydedukować.

A to trzeba jeszcze jakichś specjalnych podchodów? Limit znaków też zrobił swoje.

 

To powtarzanie takie naiwne… I ludzie, którzy magicznie wyleczyli się ze wszystkiego, tak słabo to nakreślone.

No, cóż. Całe życie się uczymy.

 

Bóg w tym momencie go nienawidził. Zresztą nie tylko jego.

No, Bóg zdecydowanie jest najsłabszym elementem opowiadania. ;p A jako że gra jedną z dwóch głównych ról… No to ciągnie w dół całe opowiadanie.

Ale dlaczego? Bo jest po prostu ludzki?

 

Językowo było średnio, jedynie co to bardzo mi się podobały rozmowy Boga i Lucyfera (choć nie wszystkie momenty).

Ale było średnio, bo co? Wspomniałaś wcześniej, że język bywał miejscami toporny, ale ja nadal nie wiem co to znaczy.

 

Pozdrawiam,

Pozdrawiam również!

 

 

 

 

Hej fanthomas,

 

Widzę, że w większości tekstów jakieś biblijne nawiązania się pojawiają. ;)

Może mamy wszyscy kolektywny umysł :)

Dziękuję za odwiedziny.

 

 

 

 

Cześć OldGuard,

 

W kawałku z operacją czuć trochę braki researchowe :P ale rozumiem, że termin gonił

No, niestety zauważyłaś :) robiłam research, ale taki pobieżny, nie mogłam znaleźć profesjonalnego opisu. Cieszę się w ogóle, że znalazłam kardiomonitor :P

 

 

Jest trochę zbędnych zaimków i niezgrabności, które wyłapałaby beta, ale czytałam wstęp :P

Ech. Następnym razem szybciej się wezmę za pisanie :)

 

 

Uśmiech ptaka z obnażonymi zębami wyglądał dość makabrycznie. 

Nie przepadam też za takimi wstawkami, to takie łopatologiczne kładzenie do głowy czytelnikowi, że ma postrzegać daną rzecz – w tym przypadku uśmiech – za makabryczny. Nie zostawia to przestrzeni na inne interpretacje

Hm. Z jednej strony zgadzam się, ale z drugiej czasami mam wrażenie, że czytelnikom trzeba pomóc w wyobrażeniu sobie czegoś. Zwłaszcza gdy mam dziwną potrzebę, by czytelnik wyobraził sobie daną rzecz tak jak ja. Choć to raczej niemożliwe…

 

Zamysł opowiadania mi się podobał, ciekawa koncepcja, chociaż moralizatorstwo czasami szło za daleko.

Gdzie moralizatorstwo?

 

I chociaż tekst wymagałby odrobiny dopieszczenia, zwłaszcza w warstwie technicznej, to polecę do biblioteki :)

Dziękuję bardzo i niech Ci Bóg w dobrych decyzjach wynagrodzi :)

 

 

 

 

 

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

Ok, teraz rozumiem, poprawiłam, dziękuję!

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

Hej Ambush,

 

super, że jesteś :)

 

Nie wyobrażała sobie wykonywać innej pracy.

Wykonywania, albo siebie wykonującej.

Poprawiłam, ale dlaczego nie może być w bezokoliczniku?

 

 

Szatan zaśmiał się złośliwie. Bóg się zniecierpliwił: 

Szatana dałabym do dialogu.

Nie rozumiem.

 

 

Ale ty miałeś ich ciągle gdzieś, więc zgadnij co: oni teraz też mają cię gdzieś. 

Po zgadnij co powinien być pytajnik. Może Więc zgadnij co, do osobnego zdania?

Mmm… nie wiem, może jest to poprawne, ale mi nie pasuje. Jeśli jest w tekście pytajnik, to w mojej głowie zdanie brzmi pytająco, a nie ma tutaj tak zabrzmieć.

 

 

Raczej embriona, bo nie wiem jaka jest pozycja dziecka.

Pozycja embriona to nie to samo co pozycja dziecka. To jedna z podstawowych pozycji, które się poznaje na yodze/pilatesie. Dla tych, co nie wiedzą, jak ta pozycja wygląda, odsyłam do Wujka Google’a :)

 

 

Czemu willa przez v?

A nie wiem, jakoś mi się “zitalinizowało” :P

 

 

Poprawki wprowadzone. Dziękuję!

Początkowe sceny z Nektomantką i dwoma łobuzami super, ale wprowadzenie ludzi mnie nie zainteresowało.

No cóż, trudno mi było wymyślić coś innego, coś, co będzie nawiązywało do obrazu. Jednak dziekuję za szczerą opinię. Oczekuj mnie niedługo pod swoim opowiadaniem! :)

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

Według synestetyka – owszem, może ;) 

Fakt :)

 

Tutaj zakładałbym, że autor(-ka) ma na myśli doznanie tak silne, że wywołuje ono dodatkowo wrażenia wzrokowe.

Ok.

 

 

Możliwe, chociaż akurat w tym przypadku zdaje mi się, że to niedouctwo tłumacza i w oryginale było “white-hot pain”

Tego określenia nie znałam, ale ma to sens.

 

W “Ostatnim winnebago” Connie Willis tłumacz (zapomniałam nazwiska) zrobił z “prickly pear” (opuncja“kolczastą gruszę”. Bo najwyraźniej nie pomyślał.

Hahaha ;p dobre

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

Dziękuję za, jakże szczegółową, dysputę na temat uśmiechu lub jego braku.

 

Teraz przychodzę z czymś innym:

 

Czy ból może mieć kolor?

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

Nowa Fantastyka