Hm… Kiedyś oglądałem taki horror z lat 90 tych, czy konca 80 tych z A. Grabowskim w roli głównej. Ze względu na to, że to Ferdek to w życiu się lepiej nie uśmiałem. A jak pomyślę o zombie we Wrocławiu, to natychmistowo myślę o tutejszych bezdomnych. Jak pojedziesz do Poznania, to znalezienie bezdomnego w centrum miasta jest 10 razy trudniejsze niż we Wrocławiu. Jak pierwszy raz przyjechałem składać papiery na polibudę, to patrzę obozowisko namiotowe ledwie kilometr od dworca między nowymi budynkami. Pierwsze co myślałem, a myślałem wiele, to o pożarze lub masowej eksmisji po zawłaszczeniu kamienicy czy coś. Takiego czegoś nie widziałem w poznaniu a byłem tam trzy razy na 2 miesiące u kuzyna i miasto zwiedziłem. We wrocławiu zobaczysz siedzącego bezdomnego, czy menela, oraz osobę zamożną na tej samej ulicy, rudery zaś ,,kolidują” zaś z odjechanymi kamienicami. Wszystko wygląda jak jakaś czekolada z orzechami. W Poznaniu są i biedne budynki, ale nie na tej samej ulicy co te bogate. Wolałbym bardziej współczesne zombie z bezdomnymi w tle.