Profil użytkownika

"Są też ludzie, tacy jak ja, których przygoda dzieje się wewnątrz ich własnego umysłu."


komentarze: 9, w dziale opowiadań: 6, opowiadania: 3

Ostatnie sto komentarzy

Simmons doskonale tworzy napięcie – zaczyna od wysokiego C – a potem zręcznie zmusza je by narastało – i narasta. Tworzy atmosferę grozy, która jest gdzieś za plecami, przyczajona w cieniu. Całość składa się z licznych wątków, lecz skrojonych wyjątkowo dobrze – przeplatają się wciagają czytelnika i nie pozostawiają chwili na wytchnienie. Arcydzieło.

Co do Metra 2033 to osobiście mam mieszane uczucia, książka jest chwalona wszędzie i przez wszystkich. Akcja prowadzona jest niedojrzale, końcówka jest chaotycznie nakreślona, jakby autor po 550 stronach nagle zapragnął na przestrzeni 30 kartek skomplikować fabułę i dokonać jej rozwiązania, a w dodatku stworzyć sobie furtkę umożliwiającą stworzenie całej sagi. Apropos długości, książkę dobrze się czyta, ale znacznie lepiej dla utrzymania narastającego klimatu grozy, niebezpieczeństwa i konieczności wyboru mniejszego zła by było, gdyby powieść zamknęła się w 300 – 400 stronach – patrząc cały przebieg akcji było to spokojnie do zrobienia. Postać głównego bohatera w zamyśle miała być rozbudowana (no bo jak tu napisać tyle stron nie dotykając tego tematu), a tak naprawdę jego rozwój jest bardzo ograniczony, nagle jego dojrzałość z zapalonego młodzieńca przeistacza się w wysublimowane spojrzenie 30-latka.

Masz rację w pełnej rozciągłości. W dalszej części główny bohater siedzi w ciele kruka, ale zdecydowałem się opublikować to co jest tutaj z racji, że jest to, tak jak powiedziałem najbardziej dopracowany fragment, aby zaczerpnąć rad i komentarzy dot. stylistyki, języka i ogólnych wrażeń. Dowiedziałem się że jest co poprawiać z czego wnioskuję, że muszę więcej jeszcze popracować nad warsztatem, niż publikować.

Mnie postacie "pokręcone psychologicznie" kręcą i to bardzo, może stąd gdzieś podświadomie się to wzięło.

@AdamKB To jest pierwsza próba literacka, śmiało krytykuj! :)

Aż dziw bierze, że książka, wnioskując po komentarzach została przyjęta "nieźle". Jak dla mnie czysta komercja, mierna, ujmująca (znacznie) całości. Przed przeczytaniem Sezonu Burz jeszcze się łudziłem, że cała saga nie była pisana dla pieniędzy. Sequel ten przekonał mnie, że tkwiłem w błędzie. Szkoda, że książka powstała, pozostawia niesmak, burzy konwencję całości i uświadamia, że nawet dla literatów pieniądze są proritetem. A szkoda.

Mi się podobało, całkiem przyzwoicie skrojona bajeczka. Być może puentę inaczej, bardziej jakoś dobitnie, bym wyeksponował. Ale tak ogółem to całkiem zręcznie wyszło :)

@aredhela Przyjmuję krytykę, bardzo konstruktywna. Jest to pierwszy taki mój większy projekt literacki, widzę błędy stylistyczne, które muszę poprawić. Za bardzo bawię się językiem, chcę za ładnie, za dobrze i niestety wychodzi nieczytalnie, niewyraźnie. Chaos w opisie zrzuciłbym na karb tego, że było to pisane przez mniej więcej pół roku, jest to wycięty fragment, najbardziej dopracowany z całości. Mnóstwo inspiracji się przewinęło podczas pisania tego tekstu, bardzo wiele też chciałem zawrzeć

Chciałem zrobić dynamiczny wstęp, w czasie teraźniejszym, opis transu i wciągnąć czytelnika. No cóż, być może w tym przypadku się nie udało.

PS. Początek, te właśnie krytykowane fragmenty, napisane zostały podczas wielokrotnego odsłuchu pisosenki Sorry Boys – Phoenix ;)

Hedonistycznie i … pięknie.

Odniosę się jeszcze co do zarzutu odnośnie:

Jakby stała się ogromnym, zachłannym worem na nasienie.

Według mnie całkiem zgrabne zdanie, rzuciło się w oczy i to znacznie na plus. :)

Ograniczenie wiekowe raczej zbędne, nie czarujmy się w internecie nie takie opowiadania pobudzają młodzież :)

@Finkla Co do fabuły to tak jak pisałem we wstępie jest ona nawiązaniem do pewnego okresu w moim życiu. Walka tych dwóch postaci jest odwzorowaniem batalii pomiędzy Magnusem Carlsenem a Viswanathanem Anandem o Mistrzostwo Świata. Co do walki to też jest ona metaforycznym ukazaniem przegranej z nałogiem i tak też starałem się nakierować losy postaci. Niemniej jednak nie jestem od tego by interpretować własne dzieło. Dzięki za ciepłe słowo i przyłożę się następnym razem bardziej do stylistyki :)

Edit. Wierz mi, bądź nie, ale wczoraj bylem święcie przekonany, że fragment z cerą został finalnie naprawiony, być może nie zapisałem przed zakończeniem edycji :) Co do faktu, że opowiadanie nie jest zbyt rozbudowane fabularnie, zawsze miałem odwrotny problem – za dużo akcji, za mało tekstów i opisów. Ze skrajności w skrajność ;)

Nowa Fantastyka