- Opowiadanie: Piotek - Dolina Buków

Dolina Buków

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Dolina Buków

 

Wstęp

Cześć! Generalnie chciałem poczekać, aż ukończę całość opowiadanie, jednakże rozsadza mnie, żebyście ocenili to co dotychczas wypociłem:)

Dolina Buków

Peter de Ingerling i Arnheim Seweroth jechali ścieżką przez las. Ubrani jednakowo w skórzane wamsy z godłem Zakonu, mieczem pomiędzy dwoma płomieniami umieszczonymi na czarnej trójkątnej tarczy.

Był czerwiec, środek lata w Wysokich Krainach. Słońce wściekle uderzało w ziemię, jednak las chronił ich przed gorącem na tyle skutecznie ,że odczuwali przyjemny chłód. Przez koronę lasu przebijały się promyki słońca, od czasu do czasu oślepiając podróżnych. De Ingerling i Seweroth byli Paladynami od niecałego miesiąca. Celem ich podróży był zamek Valenira, lorda Doliny Buków. W Caście nie mieli zbyt wielu okazji do walki, więc odesłano ich na rok tam gdzie będą potrzebni.

Rycerze podjechali do zakrętu nad przepaścią, z której roztaczał się wspaniały widok na dolinę. W dole zobaczyli zamek. Nie był on największą budowlą jaką widzieli w życiu, ale zdecydowanie nie można by go określić małym. Dolina Buków była prowincją graniczną z Urisenem i twierdza była pierwszą zaporą jaka miała przeszkodzić przybyszom z Niskich Krain w ataku na Cibeon. Kasztel miał dwie baszty i otoczony był dość wysokim murem.

Milczeli chwilę, patrząc na panoramę doliny, po czym skręcili w bok i ruszyli wzdłuż urwiska. Teren stopniowo się obniżał i po chwili byli ponownie w lesie.

– Jaki on będzie?– spytał Arnheim, drapiąc się po zarośniętym policzku

– O kogo pytasz?– zdziwił się Peter, patrząc pytająco na towarzysza.

– Oczywiście, że o Valenira– burnknął z odrobiną irytacji w głosie. Peter bardzo nie lubił, kiedy ktoś zwracał się do niego w ten sposób.

– Valenir przez wiele lat służył jako oficer w armii. Choć nie mam pojęcia czy „służba” to odpowiednie słowo. Zajmował się głównie szkoleniem rekrutów. Na dobrą sprawę nie wiadomo czy kiedykolwiek stoczył jakąś prawdziwą walkę– odpowiedział Arnheimowi z nieukrywaną niechęcią.

– -Powiedz mi coś więcej– Rozkazał swoim protekcjonalnym głosem, który tak denerwował Petera.

– Jest parę określeń, które się powtarzają– stwierdził de Ingerling– jebany dupek, skurwysyn i parę innych.

-Czyli nie zanosi się na sielankę.– westchnął Arnheim

– Spodziewałeś się miesiąca miodowego?– Spytał z sarkazmem Peter– Odniosłem wrażenie, że jedziemy tam żeby walczyć.

– No wiesz, Dolina Buków to już prawie Niskie Krainy. Słyszałem, że ich dziewczyny są o wiele łatwiejsze– Odpowiedział, uśmiechając się Seweroth, chyba nie bardzo odczytując ironię, co z jakiegoś powodu jeszcze bardziej zirytowało jego towarzysza.

 

– Możesz mi coś powiedzieć?– Spytał de Ingerlnig, starając się aby jego głos nie okazywał emocji, przychodziło mu to jednak z trudem– Po co składałeś przysiegę skoro i tak masz zamiar ją łamać?

– Złożyłem ją bo poczułem powołanie.-stwierdził Seweroth z bardzo poważną miną. Popatrzył chwilę na drugiego rycerza, który spojrzał na niego z niedowierzaniem. W oczach Arnjeima pojawiły się wesołe błyski i rycerz wybuchnął donośnym śmiechem, powodując, że ptaki szukające schronienia w górnych partiach drzew poderwały się do lotu.

 

-Mam nadzieję, że w to nie uwierzyłeś, co?– Spytał Arnheim nadal uśmiechając się do towarzysza.

 

– Tak na dobrą sprawę, to gdyby mój ojciec nie chciał się chwalić, że ma zakonnika w rodzinie, to by mnie tu nie było– Kontynuował już bez uśmiechu. Mimo niechęci do Sewerotha, Peterowi zrobiło sie go trochę żal.

Koniec

Komentarze

Generalnie chciałem poczekać, aż ukończę całość opowiadanie

Generalnie trzeba było poczekać, a potem poprawić. Wstawianie nieukończonego, wypełnionego błędami skrawka tekstu jest popularnym, ale niekoniecznie dobrym pomysłem na debiut tutaj.

    Słabowite bardzo to jest, niestety. 

A trzeba było dokończyć...
Naprawdę, w takim fragmencie nie ma czego oceniać poza stylem i poprawnością. A te, niestety, nie powalają.
Primo: zajrzyj tu i poczytaj o zapisie dialogów, bo robisz to źle. Co do stylu, nie jest tragicznie, chociaż są niezgrabności. Na przykład
Słońce wściekle uderzało w ziemię -- takie coś jest nie do przyjęcia.
(...) trójkątną tarczą o czarnym tle z płomieniami, pomiędzy którymi znajdował się miecz -- nie wiem jak to ma wygladać. Musisz doszlifować styl.
No i mam wrażenie że niepotrzebnie skupiasz się na dokładnym opisywaniu wyglądu postaci. Wychodzi to trochę topornie.
Pozdrawiam.

Wstęp
Cześć! Generalnie chciałem poczekać, aż ukończę całość opowiadanie, jednakże rozsadza mnie, żebyście ocenili to co dotychczas wypociłem:)



Cześć! Generalnie chciałem przeczytać opowiadanie, ale okazało się, że Autor nie szanuje czytelników wrzucając niedopracowane fragmenty.

Miło?

Sorry, taki mamy klimat.

@ Sethrael

Tak, masz rację, wrzucenie tego nie było do końca przemyslanym pomysłem, jednak absolutnie nie jest tak, że nie szanuję czytelnika, jeśli tak to odebrałeś to przepraszam, po prostu byłem ciekaw co sądzicie o tym fragmencie bo do tej pory w taki właśnie sposób pracowałem, tzn. pisałem fragmentami, bo uważam, że wtedy praca jest lepiej zorganizowana.

Dolina Buków była prowincją graniczną z Urisenem i twierdza była pierwszą zaporą jaka miała przeszkodzić przybyszom z Niskich Krain w ataku na Cibeon. - powtórzenie


Milczeli chwilę, patrząc na panoramę doliny, po czym skręcili w bok i ruszyli wzdłuż urwiska. - wystarczy skręcili, po co w bok?


- Oczywiście, że o Valenira- burnknął z odrobiną irytacji w głosie. - co zrobił?

 

Słabo. Fragment, a błędów wszelakich masa.

 

Pozdrawiam

Mastiff

Generalnie ja też poczekam z przeczytaniem aż ukonczysz całość.

Pozdrawiam.

/ᐠ。ꞈ。ᐟ\

Przeczytałam ten fragment i zgadzam się z przedmówcami. Ja jeszcze chciałam dodać coś na temat dialogów. U ciebie to krótkie wypowiedzi, wyjaśnione za każdym razem, że jeden z rycerzy powiedział to z sarkazmem, drugi poirytowany, potem spojrzał pytająco, następnie rozkazał protekcjonalnym tonem, zdziwił  się, burknął, westchnął... itd.

Jak czytam takie dialogi, to oczami wyobraźni widzę urywki z filmu, takie przeskakiwanie kamerą z twarzy na twarz rozmówców, i widzę te ich grymasy, słyszę wypowiadane, nienaturalne zdania, i - nic nie mogę poradzić - ale Twoi rycerze mają dla mnie twarz aktorów z Monty Pythona. Konkretnie Michaela Palina i Terry'ego Jonesa.

Napisz najpierw całość, potem zastanów się nad tłem, nad logiką zdań (słońce wściekle uderzające w ziemię? - Nie chciałabym mieszkać w takim miejscu:)), no i nad postaciami. 

Nie wiem, jaki rozmiar finalnie ma mieć ta opowieść, ale jeśli to coś dłuższego, to - moim zdaniem - najlepiej najpierw zrób sobie do niej plan.

Pozdrawiam

Ja tak samo jak Zalth...

A ja lubię w sumie ten Twój "przemyślany pomysł" :P

Gdybym miała wąsy, to bym była dziadkiem, a tak jestem sygnaturką!

Skasuj to, póki masz czas :P

Pomijając błędy, fajne! Zwłaszcza nazewnictwo mi się podoba. Zaciekawił mnie ten fragment, więc mam nadzieję, że (może tym razem pracując dłużej ;)) wstawisz ciąg dalszy. :D

Hej.

Musze sie zgodzić z częścią przedmówców. Tekst jest słaby i raczej nie ciekawy. Styl cienki. Widać że jest pomysł który ma potencjał ,ale wykonanie ochhhh... Może wypadało raz jeszcze zacząć to od początku. Na szczęście nie wiele będzie do przeredagowania.

Pozdrawiam.

Nowa Fantastyka