- Opowiadanie: Zoltan - Pięć prowincji

Pięć prowincji

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Pięć prowincji

PROLOG

 

 

 

Vissengard, kraj, w którym panuje prosta zasada: wygrywa silniejszy przegrywa słabszy. Dzieli się na pięć prowincji pierwsza z nich to Algedros. Po środku Vissengardu jest Nedros, na zachodzie znajduje się Witros na wschodzie Kitros a na południu Pitros. Każda prowincja posiada swojego króla i wszystkie są sobie wrogie. Nazwy prowincji odzwierciedlają imiona królów panujących na danym terenie. Algedros Mondrak włada północą jest to młody trzydziestoletni władca niezwykle surowy dla poddanych jednak jego kraj jest silny. Nedros Anad jest piętnastoletnim najmłodszym z wszystkich królów władcą, ma wielu doradców z powodu swojego wieku pozostali to Pitros Drabadur, Witros Aidan, Kitros Gerard. Wszyscy władają pięknymi krajami.

 

CZĘŚĆ PIERWSZA

ROZDZIAŁ 1

 

 

 

W karczmie na północy, Vissengardu w Pitros, która mieści się po środku pięknej wsi zwanej Sunner, panuje zaduch przez przebywającą w niej ogromną liczbę ludzi. Ci zbierają się by pić do upadłego, przespać się i następnego dnia na kacu wrócić do pracy. W karczmie panuję mroczna i zimna atmosfera, w przeciwieństwie, co do innych karczm. Przez to, że przychodzą do niej ludzie między innymi szlachta – panie! Jeszcze jeden kufel piwa – zawołał szlachcic ledwo trzymający się w pozycji siedzącej przy stole – karczmarz podszedł do niego i odezwał się – nie mogę panu dać, pan ledwo się trzyma – zwrócił mu uwagę a szlachcic złapał go za kołnierz i przyciągnął do siebie – masz coś jeszcze do powiedzenia ?– nie, wybacz Panie, już niosę – odpowiedział wystraszony kelner a mężczyzna go puścił i młodzieniec czym prędzej pobiegł po następną dostawę piwa dla szlachty. Na piętrze wynajęło sobie pokój dwóch elfich braci, Emis i Sirwis. Emis jest niewidomym młodszym bratem od Sirwisa, nosi przewiązkę z materiału na oczach w przeliczeniu na wiek ludzi z wyglądu i zachowania ma czternaście lat a Sirwis osiemnaście jednak w wieku elfów młodszy ma sto czterdzieści a starszy sto osiemdziesiąt – ależ hałas – powiedział rozzłoszczony Sirwis pisząc przy świeczce w swoim dzienniku w którym notuje co jak dotąd im się przydarzyło. Oboje noszą zieloną tunikę z kapturem i a pod tym białą koszulę i brązowe spodnie z pasem do którego mają przywiązaną pochwę z pięknym zdobionym mieczem z elfiej stali, starają się by nie dobywać ostrza ani nie ściągać kaptura w miejscu publicznym gdyż ludzie w Pitros nie znoszą elfów.

Koniec

Komentarze

Idealny przykład na to, jak nie powinno się pisać. Masa niepotrzebnych informacji, natłok nazw własnych, zły zapis dialogów, kulejąca interpunkcja i podmuch nudy. Brrr...

Na dobry początek polecę Ci ten oto poradnik, ponieważ zapis dialogów leży, kwiczy i woła o pomstę do nieba. I niestety z resztą opowiadania nie jest lepiej. Primo - wrzuć całe opowiadanie a nie fragment kawałka rozdziału, bo z tego nie da się wywnioskować nic w temacie fabuły czy akcji. Chociaż jeśli reszta jest napisana w ten sam sposób to nie wiem, czy ktoś by przez to przebrnął. Tekst najeżony jest elementarnymi błędami interpunkcyjnymi, składnia jest beznadziejna, napięcia nie ma, prolog nic nie wnosi, opis karczmy jest naiwny, bohaterowie sztuczni. Można by tak długo wymieniać. Drogi Autorze, długa droga przed Tobą...

Pozdrawiam.

Niestety, nie udało Ci się mnie zachęcić do poznania dalszych dziejów prowincji Witros, Pitros i Kitros.

Bardzo specyficzny zapis dialogów. Interpunkcja leży. No i po co dodajesz takie kawalątko tekstu? Nic z niego nie wynika.

 

Kurde blacha! Kolejny tekst, który miałby spore szanse powalczyć o laury Grafomanii! Jak widzę nie jest to pierwszy tekst autora na portalu, ale każdy utrzymuje podobną 'jakość'. A po wymęczeniu tego cuda zaczynam się powaznie zastanawiać, w jakim wieku najlepiej zaczynać pisać. Teoretycznie im wcześniej tym lepiej, więcej czasu na szlify, ale patrząc po powyższym ananasie wątpię, czy mogą one, przynajmniej do pewnego wieku, następować... No, ale przynajmniej się pośmiałem z takich cudów jak:

1) "W karczmie panuję mroczna i zimna atmosfera, w przeciwieństwie, co do innych karczm" - Co do 'mroczności' atmosfery jeszcze możnaby się spierać (choć powodzenia nie wróżę), to już nie wyobrażam sobie jej 'zimności'. Karczmarzu, więcej drwa do ognia!

2) "panie! Jeszcze jeden kufel piwa – zawołał szlachcic ledwo trzymający się w pozycji siedzącej przy stole – karczmarz podszedł do niego i odezwał się – nie mogę panu dać, pan ledwo się trzyma – zwrócił mu uwagę a szlachcic złapał go za kołnierz i przyciągnął do siebie – masz coś jeszcze do powiedzenia ?- nie, wybacz Panie, już niosę – odpowiedział wystraszony kelner a mężczyzna go puścił i młodzieniec czym prędzej pobiegł po następną dostawę piwa dla szlachty" - udało mi się zrozumieć, o co tu chodzi, jestem z siebie dumny. Ale naiwność tej sceny mnie poraża, powoduje konwulsyjne napady śmiechu i w ogóle... Moja biedna przepona.

3) "Emis jest niewidomym młodszym bratem od Sirwisa" - w sensie że co? Że jest młodszym bratem od Sirwisa czy kalectwo spowodował ten drugi?

4) " ależ hałas - powiedział rozzłoszczony Sirwis pisząc przy świeczce w swoim dzienniku w którym notuje co jak dotąd im się przydarzyło." - no nie, w karczmie powinien panować stoicki spokój i podniosła atmosfera. Drogi rzemieślniku piwowarski, azaliż uczyni pan miły memu sercu gest uzupełnienia w kuflu poziomu złocistego trunku? Samo notowanie też wydaje się nieco dziwne.

5) "starają się by nie dobywać ostrza ani nie ściągać kaptura w miejscu publicznym" - pierwszy raz spotykam się z nazywaniem karczmy 'miejscem publicznym'. Kurde, tawerna, zajazd, karawanseraj, cokolwiek, ale miejsce publiczne?!?

Ale przynajmniej się pośmiałem... Autorze - tu nie ma co poprawiać, to należy wyrzucić do kosza. 

No nie. Znowu fragment części pierwszej rozdziału pierwszego. Chwali Ci się, Autorze, to, że nie poddajesz się i próbujesz, ale  spróbuj jednak przeczytać kilka, kilkanaście dobrych książek zanim siądziesz do pisania. Niestety, muszę zgodzić się z Cellularem, tu nie ma nawet co poprawiać.

Na litość boską, co to jest ?!

W pierwszej chwili powaliła mnie nazwa: Prolog, następnie dobiła mnie kolejna: Rozdział 1.

A gdzie rozdział 2, 3, 4, 5 ... ?

 

Dobra, a teraz do rzeczy:

 

Czy doprawdy każdy tekst ze świata fantasy, a do tego słaby, niechlujnie napisany, bezmyślnie, nie stosując żadnych zasad gramatyki, musi fabuła dotyczyć przedziwnych krain, którymi władają jacyś wielcy królowie, elfowie itd, i pierwsza scena, otwierająca opowieść, dziać się w karczmie?

 

Pewnie i tak będziesz miał gdzieś ten komentarz ode mnie, i od kolegów, co dobre rady piszą, bowiem przejrzałem Twoje poprzednie teksty. Mają jedną dobrą ceche - utrzymują wciaż ten sam - poziom jakości. Niestety - bardzo, bardzo kiepski. Nie wiem, czy pisałeś ten tekst po pijaku; czy po ciemku. Ale domyslam się, bo widać to, po przeczytaniu tego co wstawiłeś, że napisałeś to w 15 minut. Zero planu, zero pomysłu, zero jakości. Przykro mi, ale muszę to napisać - niestety nie umiesz pisać. Nie umiesz napisać ani jednego zdania, poprawnie. Tyle, przynajmniej na razie. Pozdrawiam.

"Wszyscy jesteśmy zwierzętami, które chcą przejść na drugą stronę ulicy, tylko coś, czego nie zauważyliśmy, rozjeżdża nas w połowie drogi." - Philip K. Dick

Jak to określił Kres: Odpuść sobie, nic z tego nie będzie. Wstawiłeś trzy teksty, zero poprawy. Jak dla mnie nic z ciebie nie będzie wiec daj sobie spokój albo pisz do szuflady. Odstraszyłeś mnie po dwóch pierwszych zdaniach. Przykro mi...

Najpierw musisz dużo poczytać, potem jeszcze więcej, a potem jeszcze jeszcze więcej. W międzyczasie sięgnij po co najmniej kilka poradników pisania oraz słowniki. Inaczej nic z tego nie będzie.

pozdrawiam

I po co to było?

Grrr, jak widzę ludzi takich, jak Monivrian, to się krew we mnie gotuje. Nie można, do cholery, nikomu napisać, żeby dał sobie z czymś spokój. Powtórzę to po raz setny --- może nie jestem jeszcze mistrzem języka, ale dwa lata temu pisano mi to samo "Nie umiesz pisać!", "Tragedia!", "Zostaw to!", "Dla naszego dobra, odpuść!" Czytałem dziesiątki takich bzdur.

 

Zmotywujcie go, a nie przekreślcie. Zoltanie, do sukcesu prowadzi tylko jedna droga, i wbrew pozorom jest strasznie prosta: ciężka praca i odrobina szczęścia. Musisz bardzo chcieć. I pracować. I czytać, czytać, czytać. Wszystko i wszystkich, byle dobre. Pisać, najpierw do szuflady, być bardzo krytyczny co do siebie i swoich dzieł. To wzmocni Cię jako pisarza i człowieka. Nie zrażaj się. Gdy będziesz chciał się pokazać światu; uznasz, że już coś potrafisz (daj sobie rok na widoczną poprawę kunsztu) - publikuj się zawsze z ochotą na porażkę. Ja (ale nie tylko ja) jestem przykładem, że ciężka praca prowadzi coraz wyżej, wyżej i wyżej. Bo dziś już nikt mnie tak sromotnie nie krytykuje, jak kiedyś.

 

Każdego dnia wyglądaj gwiazd i nieba.

 

Życzę Ci powodzenia.

Gdybym miała wąsy, to bym była dziadkiem, a tak jestem sygnaturką!

@StargateFan - jasne. Masz w zasadzie rację. Z chęcią był Autora zmotywowała, gdybym widziała, że stara się poprawić swoje umiejętności. Z ciekawości zerknęłam do jego poprzednich tekstów. Czytałeś je? To teraz napisz, proszę, w jaki sposób, Twoim zdaniem, Autor próbuje pisać coraz lepiej.

Motywować można debiutantów albo osoby, którzy - nawet jeśli piszą kiepsko - robią jakieś postępy, bo chce im się uczyć. A tu? Po co? Tak trudno poczytać np. o tym, jak zapisywać dialogi? Najwyraźniej tak.

Pozdrawiam

Ja sądzę, że jeśli po autorze nie widać jakiegoś pragnienia zmiany (np wyciągnięcia wniosków z powtarzanego jak mantra "nie dawać pierwszych rozdziałów"), to nie warto na autora tracić czasu. Niech sobie parę miesięcy spędiz na czytaniu, nim coś nowego napisze. Może wtedy coś z tego będzie.

Odradzanie pisanie nie jest polecane. Jak autor czuje potrzebę, to i tak pisał będzie.

Czytałem, czytałem poprzednie teksty. Widzę kwestię dialogów. Mimo wszystko postanowiłem się sprzeciwić, warto motywować. Jeśli czwarty i piąty tekst zaoferują nam to samo - wówczas przyznam Wam rację - nie ma ratunku.

 

Mam nadzieję, że Autor weźmie sobie to wszystko do serca.

Gdybym miała wąsy, to bym była dziadkiem, a tak jestem sygnaturką!

Kraj, czyli jakaś spójna administracyjnie i gospodarczo całość, podzielony na prowincje, którymi rządzą królowie, i którzy to królowie wojują --- wszyscy ze wszystkimi. Co na to zwierzchnia władza? Lennicy tez dostawali łomot od suzerenów, gdy za mocno podskakiwali...  

Autorze, zmiłuj się nad sobą. Najpierw, powtarzam, najpierw liźnij historii, potem zakumpluj się z językiem polskim, na końcu zacznij pisać...   

Chyba że gustujesz w negatywnych ocenach.

Nowa Fantastyka