- Opowiadanie: Unfall - wściekłe zombi śmierdzi schodząc z drogi (+18)

wściekłe zombi śmierdzi schodząc z drogi (+18)

Miałem nie publikować kolejnych fragmentów zanim nie znajdę wydafcy, ale co tam. Polubiłem was, bo poznaliście się na mojej prawdziwej literaturze. 

Dałem oznaczenie (+18) ze względu na krwawe sceny masakry i rzezi.

 

Dyżurni:

joseheim, beryl, vyzart

Biblioteka:

regulatorzy

Oceny

wściekłe zombi śmierdzi schodząc z drogi (+18)

 

Powieść – Wściekłe zombi

 

Rozdział drugi – Śmierdzi schodząc z drogi.

 

 

 

Szczeknęły zamki w drzwiach schronu i wyszli na lądowisko. Generał Black Hole był czarnym murzynem, starym i pomarszczonym, ale życie tliło się w nim jeszcze pełną gębą pomiędzy tymi zmarszczkami. Wytężył słuch, żeby zobaczyć, czy nadlatuje śmigłowiec z Victimem na pokładzie. Generał wiedział, że musi przekonać Rapea Victima do pomocy, choćby miał nawet uderzyć w jego najczulsze miejsce. Powinien dotrzeć tu już jakąś godzinę i 75 minut temu. Coś musiało go zatrzymać.

Z zadumy wybił generała suchy dźwięk trzeszczącego ogrodzenia. Metalowa siatka okalająca lądowisko, coraz bardziej uginała się pod naporem zombiackich członków, wyciągniętych w kierunku garstki wirusów chroniących generalski tyłek. Wreszcie padł ostatni druciany bastion i lawina zdeformowanych, cuchnących smrodem ciał, spadła na przerażonych żołnierzy. Zagrało kilka pistoletów maszynowych Ingram MAC-11, ale siła ich ognia była zbyt mała, aby powstrzymać zmasowaną defensywę wściekłych zombi. Adiutant generała ze swym dowódcą na czole chciał wycofać się do schronu, ale ten potknął się i upadł. Leżał teraz na ziemi i zobaczył nad sobą duże zombi z małym z przodu. Miał ostatnią kulę w bębenku swojego rewolweru Ruger GS-32N. Puścił serię w tego małego i osunął się na betonową płytę lądowiska. Ale ten duży nadal stał. Hole widział już swój koniec, a obok też koniec swojego wiernego adiutanta.

I wtedy usłyszeli krótkie „Padnij!”. To był głos wykrzyczany przez nisko przelatujące okno śmigłowca Black Hawk UH-60. Wszyscy padli pokotem, tak jak stali, oprócz generała, który leżał już wcześniej i wszystkich zombi, które padły chwilę potem, ścięte serią z Miniguna M134. Po chwili wszędzie leżały zombi, większość martwa, a reszta ciężko obrażona.

Ze śmigłowca wyskoczył kapitan Rape i dopinając spodnie podbiegł do generała, rozdeptując przy tym kilka zombiackich czaszek swymi ciężkimi buciorami, aż języki im powychodziły na wierzch. Za nim pojawiła się piękna pilotka ze spływającymi na ramiona złotymi lokami w mundurze porucznika. Zasalutowała jedynie, nic nie mówiąc, bo była dobrze wychowana i wiedziała, ze nie mówi się z pełną buzią.

– Witaj, kapitanie Victim – wykrzyknął pompatycznym barytonem uradowany generał. – Jeszcze raz ukazał nam pan swoją męskość w pełnej krasie, tak jak niegdyś w Afganistanie, tępiąc terrorystów mordujących i gwałcących niewinnych starców, kobiety i dzieci. Widzę, że oko nadal ma pan wprawione – dodał kontemplując łany skoszonych sześciolufowym działkiem zombi.

– Cóż, generale, ja nie chybiam. – odparł Rape. – Od 20 lat trenuję pewną rękę i szlifuję oko.

– Tak… – zamyślił się Hole. – Ale do rzeczy, bo trupy nam stygną. Mam dla pana bardzo ważne zadanie. Jak się pan spisze, kapitanie, to dostanie pan ode mnie topur +2.

– Co dostane? – krzyknął siarczyście Rape. – Czy ja wyglądam na jakiegoś pieprzonego krasnoluda?

– Co? Pieprzonego… – generał był nieco zmieszany i wstrząśnięty, dokładnie jak jego ulubione martini. – Nie! Pieprzonego nie. Pan mnie źle zrozumiał. Chodzi o szturmowo-desantowo-zwiadowczy śmigłowiec wielozadaniowy. To eksperymentalny prototyp doświadczalny drugiej generacji, nawet jeszcze nie oblatany. A TopUr to skrót od top uniwersalny.

– A… – odparł inteligentnie Rape. – A ma rozkładane fotele? – zapytał ukradkiem spoglądając na poruczniczkę.

– Ma. Wszystko ma. Nawet czterostrefową klimę, alusy i czujniki parkowania.

– No dobra, to gdzie mam się spisać?

– Tu, na tym formularzu, na stronie 17, w prawym dolnym rogu i na 23 po lewej, tuż pod moim podpisem. – sapnął krótko Black, a jego wierny adiutant wydobył z tylnej kieszeni spodni jakiś dokument A4 w sztywnej okładce i wietrzne pióro. Zrobił to z westchnieniem ulgi, bo stalówka zaczęła mu się wpijać w tyłek bardziej niż jego stringi.

– To wszystko? – zapytał Rape stawiając trzy krzyżyki na plecach adiutanta.

– Nie. Teraz poleci pan Topurem do super tajnego laboratorium wojskowego i spróbuje pan tam coś znaleźć. Mój adiutant poda panu współrzędne.

– Nie trzeba. Mam nawigację w telefonie. Czy mam zrobić coś jeszcze?

– Śmierdź, kapitanie… – rzekł generał – śmierdź jest jak tramwaj. Trzeba schodzić jej z drogi. Niech pan o tym pamięta. Niech pan wykona zadanie, a nagroda pana nie minie. Już ja zadbam o pana interes, Victim.

– Szczerze mówiąc… wolałbym oddać go w ręce pani porucznik.

– A tak, nasza piękna porucznik Pipa Grand. Widzę, że ma pan na nią dobry wpływ. Zwykle buzia jej się nie zamyka, ale panu jakoś udało się ją zdyscyplinować. Jest świetnym pilotem. Obchodzi się z drążkiem jak mało kto. Poleci z panem. Odmaszerować!

Rape okręcił się na pięcie i chwyciwszy Pipę za rękę (albo odwrotnie), ruszył w stronę Topura.

– Czy myślała pani porucznik o wyjściu za mąż za mężczyznę i zrobieniu mu dzieci? – zapytał. – Bo ja przy pani coraz częściej o tym myślę.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Koniec

Komentarze

Mam nadzieję, że nie przegiąłem pa... a co mi tam. W końcu, jeśli ktoś czytając będzie miał brudne myśli i dziwne skojarzenia, to już nie moja wina. ;)

Tym razem nic nie jadłam i nic nie piłam przy lekturze. I dobrze, bo znowu czyściłabym ekran.

Zrobił to z westchnieniem ulgi, bo stalówka zaczęła mu się wpijać w tyłek bardziej niż jego stringi!!!!!!!!!!!!!!!!

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Bemik - dzięki za miły komentarz. 

Będę musiał Ci się jakoś zrewanżować i obśmiać kilka Twoich opowiadań. ;P

Unfallu, jesteś pozbawiony serca, sumienia, empatii i paru innych cech. :-)  Wiesz, jak trudno pozbyć się czkawki po niepowstrzymanym śmiechu?

Adamie, a jesteś pewien, że ta czkawka to od śmiechu? Mnie na ten przykład zawsze łapie, jak jem coś bardzo pikantnego. Może zwyczajnie za bardzo spiepszyłem to opowiadanie? :(

Szczały z dachu były lepsze, ale i to ma swój urok. Moim faworytem są ciężko obrażone zombi ; )

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

A ja mam czkawkę jak piję mocny alkohol.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

No i co zrobiłeś. Ze śmiechu odpadła mi dupa i teraz nigdzie nie mogę jej znaleźć :(

A myślałem, że chwilowy przesyt grafomanią, uratuje mnie tym razem do nieopanowanych wybuchów śmiechu.

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

Znowu umarłam ze śmiechu. RE-WE-LA-CJA!

Nie czytałam wszystkich opowiadań na Grafomanię, ale większość tak. Dla mnie jesteś zdecydowanym faworytem!

"Ze śmigłowca wyskoczył kapitan Rape i dopinając spodnie podbiegł do generała, rozdeptując przy tym kilka zombiackich czaszek swymi ciężkimi buciorami, aż języki im powychodziły na wierzch. Za nim pojawiła się piękna pilotka ze spływającymi na ramiona złotymi lokami w mundurze porucznika. Zasalutowała jedynie, nic nie mówiąc, bo była dobrze wychowana i wiedziała, ze nie mówi się z pełną buzią." - ten akapit zmienił moje życie.

ta sygnaturka uległa uszkodzeniu - dzwoń na infolinie!

Bardzo dziękuję wszystkim za komentarze.

Przy okazji pragnę dodać, że za wszelkie szkody materialne, uszczerbki na zdrowiu, straty moralne i bruzdy genetyczne wywołane powyższym opowiadaniem, jego autor nie będzie brał odpowiedzialności. :)

Pozdrawiam.

Oh, Unfallu, jak to dobrze,  że nie zatrzymałeś swoich myśli na uwięzi, jak ptaszka, tylko pozwoliłeś im wylać się na klawiaturę i na ekran strumieniem szerokim i bez ograniczeń i granice nawet przekroczywszy. Teraz ja jestem bardzo zadowolona, bo mogłam dalej czytać jak dzielnie sobie poczyna mój wielki bohater kapitan Rape Victim, którego sobie ulubiłam nade wszystko na świecie i pod słońcem. Jego przygody opisujesz tak malowniczo jakby i sam Matejko nie potrafił, choćby i Kossaki mu konia domalowali. Jestem pełna uznania dla twego nieposkromionego talentu i mocarnej siły z jaka działasz na wyobraźnię Cię czytających. Pozdrawiam. ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Nie da się nie obśmiać. Gratuluję i czekam na więcej. Niektóre zdania wrzynają się w pamięć, a Rape Victim zasługuje na kolejne opki. Czekam na nie.

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

oj daaaaaaaaaaaaaaawnooooooo się tak nie uśmiałem, ostatnim razem jak kilka lat temu czytałem którąś z części Świata Dysku. Szacunek, wyrazy uznania i podziękowanie za herbatę rozlaną na spodniach i kanapkę, która jak zwykle wylądowała masłem do podłogi :)

Muszę szybciej ogłosić te wyniki...

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Większość jest faktycznie tak zła że aż zła, ale za "zmasowaną defensywę" i "ciężko obrażone zombi" to Ci się jakiś medal należy :p

Dziękuję wszystkim za miłe słowa.

Co do ogłaszania wyników - myślałem, że nastąpi to wraz z ogłoszeniem Grafomanii 2014 ;)

Byłoby fajnie, w końcu Grafomania to konkurs nieustający - ale jak nie ogłoszę wyników szybko to liczba prac się podwoi i będzie za dużo roboty ; P

Może ogłoszę Grafomanię 2013 i pół?

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Na moje można już ruszać z Grafomanią 2014, a za te kilka miesięcy z 2015! Tematyka konkursu jest, jaka jest, więc kalendarz też można potraktować liberalnie ;]

Jeeezu! Jak człowiek mysli, że umie napisać coś śmiesznego, to musi, kurde musi! przeczytać taki tekst jak Twój i już znów nie umie. No dzięki, Unfall, dzięki. Topur jest wybitnym pomysłem. Jak poprzednio, poleciałeś miejscami Młodą Lekarką, ale co z tego? Wspaniały tekst.

Pierwsza część lepsza, ale policzę Ci za całokształt :)

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Dobre, dobre. Chichrałam się jak mądry inaczej do sera. :-)

Babska logika rządzi!

Dobre, dobre… Ale lepsza poprzednia część. Mam nadzieję, że w tym roku będzie kolejna część, Panie Supergrafomanie ;)

Mee!

Juniorze, dzięki. Jak sam zauważyłeś, druga część była gorsza od pierwszej. Zachodzi więc obawa, że każda kolejna będzie śmieszyć mniej, dlatego nie będę kontynuował serii i na konkurs napiszę coś nowego.

Chlip. Szkoda. Ale jeszcze Ci napiszę, że czytałem pierwszą część z książki – a później czytał brat, już na głos. Mnie, mamie i swojej dziewczynie. Wyliśmy jak zarzynane świnie (a może kozy? W końcu do tego nam bliżej). Mam nadzieję, że Twoja kolejna powieść będzie równa dobra jak ta. Życzę Ci szczęścia (hm, a może zaćmienia intelektu? Chociaż nie – żeby to napisać musiałeś się zapewne nieźle wysilić).

Mee!

Dzięki, Juniorze. Cieszę się, że się podobało.

bo była dobrze wychowana i wiedziała, ze nie mówi się z pełną buzią. – nowy kanon sawułar wiwru! :)  spoglądając na poruczniczkę. – i przebrzydłe wojujące feministki mają swoją damska odmianę stanowisk :D Staówka bardziej niż stringi obaliła mnie, skopała, ale to Jest świetnym pilotem. Obchodzi się z drążkiem jak mało kto. zaczęło skakać po klacie bezlitośnie… :):):) I ten kawałek o zrobieniu mu dzieci :D:D   Myslę Unfallu, że masz niebylejaki talent do zaombiaków więc powinieneś dokączyć swom powieś jak naprędzszybciej, frzeby te durne fagasy z Holyłódu na powarznie zaczęły to kręcic, nie jakieś Brady Pryscze, bo to jest tak mroczna historia, że nawet rzyć od urodzenie niemytego szamana taka mroczna nie jest, a ziomy mówię ci dośc już mają tych lukierkowych komedji rumantycznych i chcom prawdziwej prawdy o tym, że walka z zombi łatwa wcale nie jest, a na pewno trudniejsza niż nawalanka krzesełkami na rzylecie, kiedy to jeszcze cza opendzac się od psów i ich gazów! :):)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Dzięki Psychofishu. Boję się kontynuować, bo wychodzę z założenia, że tego samego typu żarty po pewnym czasie przestaną śmieszyć. Ale może rozwinę jeszcze paletę środków rozweselających i kiedyś popróbuję.

:):) Chciałem tylko powiedzieć, że dobre było :)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Uśmiałam się :)

Przynoszę radość :)

Nie tak dobre jak pierwsza część, nie było już tej świeżości – bo jak wiadomo zombi z czasem coraz bardziej gniją – ale i tak lektura przednia.

Jak mogłem tego wcześniej nie skomentować?

Nadal śmieszy, bawi, tumani. Zdecydowanie godny ciąg dalszy poprzedniego rozdziału. Trzyma poziom, formę i drążek! Kapitan jest jeden! 

Po przeczytaniu spalić monitor.

Generalnie nie mam lepszego komentarza niż XD. :D

Ponoć robię tu za moderację, więc w razie potrzeby - pisz śmiało. Nie gryzę, najwyżej napuszczę na Ciebie Lucyfera, choć Księżniczki należy bać się bardziej.

– Śmierdź, kapitanie… – rzekł generał – śmierdź jest jak tramwaj. Trzeba schodzić jej z drogi.

Dobrze powiedziane. Pouczająca lektura 

Nowa Fantastyka