- Opowiadanie: Prokris - Kocia emerytura [M2013]

Kocia emerytura [M2013]

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Kocia emerytura [M2013]

Siedział przyczajony pośród odpadków z godnością ignorując resztkę ryby, popatrującą na niego martwym okiem.

 

Pies by tak nie potrafił, pomyślał z pogardą. „Siad” i „podaj łapę”, to ich sposób na podbicie ludzkiej rasy, nie do wiary! I właśnie przez tych zaślinionych durni koty przestały być traktowane z należytym szacunkiem. A w Egipcie tak dobrze nam szło! Wtedy ludzie rozumieli, że w ich ręce oddaje się cała kocia śmietanka. Elita! Ziemia była miejscem numer jeden dla naszych emerytów. Prawdziwy raj. Nie to co teraz. Nikt już nie chce przylatywać tu na zasłużony odpoczynek po służbie. Nastroje robią się nerwowe. Wszystko przez psy. Doprowadziły do tego, że wylądowaliśmy na śmieciach. Prawda, że lepsze to niż zostać składnikiem kebabu, ale to tylko kwestia czasu, jak zaczęliby przerabiać naszych emerytów na mielonkę. Koniec z tym!

 

„Ziemia do usunięcia”, tak brzmiał rozkaz. Ale najpierw trzeba wykonać serię testów. Sprawdzić czy mają system zabezpieczeń.

 

Uwaga nadchodzi! – Biały kociak wskoczył na śmietnik i zajął stanowisko obok.

 

– Doskonale. Pora przeprowadzić operację. – Drugi kot naprężył mięśnie, szykując się do skoku.

 

Dziad szurając nogami zbliżał się do kubła. Kot na odchodnym odwrócił się do Białego, zmrużył oczy.

 

– Ta ryba jest moja. – Skoczył.

 

– A żeby cię, pechowa cholero! – Staruch cisnął znalezioną wcześniej puszkę, celując w umykającego spod nóg kota. Nie trafił, rzecz jasna.

 

Czarny usadowił się na pokaźnej górze gruzu i śmieci w bezpiecznej odległości od człowieka. Obserwował. Dziad zastękał schylając się po rzuconą puszkę. Aluminium się nie zostawia. Wyprostował się i przyjrzał kotu. Rozważał drugi rzut, ale chyba doszedł do wniosku, że znowu będzie musiał schylić się i to po tę samą puszkę! Machnął więc tylko ręką i zarechotał.

 

– Źle trafiłeś chłopie. Mi to już nic nie zaszkodzi. – Odwrócił się od kota i oddał rutynowej czynności przeszukiwania śmieci. Biały dosiadł się do Czarnego. Przyniósł rybę.

 

– Będzie z ciebie zawodowy żołnierz. – Pochwalił elitarny kot i zabrał się do jedzenia.

 

Marne z niej źródło energii, ale lepsze to niż nic. Przybrał pozę sfinksa i rozluźnił mięśnie. Czas na najtrudniejszą część zadania. Pora skumulować kosmiczną energię pecha w cząsteczki meteorów.

 

Chłopaki pomóżcie! Przesłał mentalny sygnał do najbliższych stacjonujących Czarnych.

 

Odebrali wiadomość.

 

Biały stał na straży, bacznie obserwując okolicę i krzątającego się przy śmieciach dziada. Jego zadaniem było interweniować, gdyby coś miało zakłócić medytację kompana. Kątem oka obserwował, jak Czarny nastroszył sierść. Zauważalnie drgały mu też wąsy. W powietrzu zrobiło się gęsto od energii. Po długim czasie kot otrząsnął się i zaczął energicznie pocierać łapą po pyszczku.

 

– Zawsze po medytacji swędzą mnie wąsy – poskarżył się Białemu.

 

Koty wpatrzyły się w niebo. Po jakimś czasie, nad dachami budynków, świetlista łuna przecięła błękitne niebo.

 

– Doskonale. – Czarny z zadowoleniem obserwował lot meteorów. – Czas przygotować się do operacji asteroida. Załatwić transport, opuszczamy Ziemię. Koniec z żarciem w puszkach!

Koniec

Komentarze

Obsesyjnie kocio urocze.

Rewelacyjnie kocie. Są do tego zdolne! Strzeżm się, my Ziemianie!

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

 

Wpisałbym się, ale nie mam odwagi. Pozdrawiam.

Rzeczywiście, strasznie kocie ;) Będzie kontynuacja w kategorii A2013?

brrr. A chciałam sobie niedawno sprawić takiego kocurka... cóż. Padnie na kolejnego psa.

Tekst zabawny, baaardzo miło się czytało:)
 

Mam mieszane uczucia. Poprawnie napisane, ale tekst mi się po prostu nie spodobał. Może dlatego, że nie lubię kotów.

Nie podobało się, koty się nie podobają - fuj, kłaki i wszy.

ta sygnaturka uległa uszkodzeniu - dzwoń na infolinie!

Przeczytałam na głos mojej Kotce. Powiedziała: rruamuua mrauua, a to znaczy, że była zachwycona.

Moja Kocia mówi też, że zazwyczaj zabiera się do jedzenia, nie za jedzenie. Koci można wierzyć.

Pozdrawiamy, ja i Kocia.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

KaelGorann - Będzie kontynuacja ;)

Regulatorzy - już poprawiam! Cieszę się, że Koci się podobało. 

 

Do docenienia tego tekstu wymagane jest wielbienie kota. Niestety nie posiadam takiej istoty w domu (albo żadna nie posiada mnie), więc tekst w mojej opinii średni (choć akcja z pechem nawet zabawna).

Pozdrawiam.

Kalepie, z domu, w którym nie ma Kota, należy się natychmiast wyprowadzić. ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Regulatorzy, w domu, w którym nie ma kota, są myszy. Zżerają wszystkie czekoladki. Co Wy macie z tymi kotami??? :).

Pod względem eksterminacji gryzoni dużo skuteczniejsze są węże. Niektóre nawet lubią się przytulać ;)

Ocho, myszy mieszkają w domach, w których są miotły.

Odpowiedź na Twoje pytanie brzmi: Kota!!! ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Ja nie mam kota na punkcie kota, a opowiadanie ładne. ---bierzmy się za jedzenie--- w tekście żartobliwym--- jak najbardziej dopuszczalne. Pozdrawiam wszystkie zakręcone wielbicielki kotów.

Myślałam, że w domach, w których są miotły, mieszkają czarownice. A każda szanująca się czarownica powinna mieć kota. Chociaż nie, przepraszam - miotły są wtedy w garażach.

Agnieszko, o tej porze powinnaś pracować... przy okazji, gratuluję piórka i wspaniałego komentarza. Przepraszam, że w autorki wątku

.

Przecież pracuję. W pocie czoła :). Dziękuję. I również przepraszam Prokris za off-top. Opowiadanie jest urocze, chociaż jako eks-posiadaczka eks-kocura już niestety nie do końca podzielam fascynację tymi futrzakami. Chociaż - potencjał pewnie mają:).

Mam czarnego kota, miotłę w garażu... Czyżbym był czarownicą?

Jak dla mnie te koty są za mało kocie (cokolwiek to znaczy :):) ), ale czytało się przyjemnie.

No widzisz, Homarze, a mogłeś wciąż żyć w błogiej nieświadomości... 

Bardzo kocie. Ale poza kotowatością nie urzekło mnie. Jest średnie. Ale za to są koty, więc jestem w stanie wybaczyć tę wszechobecną średniawość.

I jak takiemu kotu spojrzeć prosto w oczy? że strawestuję klasyka. Urokliwe ;)

Fajne :)

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

 Dziad zastękał schylając się po rzuconą puszkę. Aluminium się nie zostawia.

Czytając ten fragment moje myśli przywołują jakiś film wojenny i tekst "Towarzyszy broni się nie zostawia" :) A tak nawiasem mówiąc to bardzo fajnie się czyta.

Nowa Fantastyka