- Opowiadanie: lubor - Pocztówka

Pocztówka

[ Kto woli czytać w PDF-ie, tego zapraszam tu: http://chomikuj.pl/Borsucza_nora/Teksty/Poczt*c3*b3wka,2171992350.pdf ]

 

Dyżurni:

joseheim, beryl, vyzart

Biblioteka:

Finkla

Oceny

Pocztówka

 

Jahwe obudził się kilka minut przed budzikiem. Wyłączył go, wykąpał się i dopełnił reszty porannej toalety. Z kawą usiadł przed monitorem i przeglądał swoje dwa ulubione serwisy informacyjne. Nie mógł się jednak skupić na treści czytanych wiadomości. Cały czas miał niejasne uczucie, że o czymś zapomniał. Olśnienie przyszło, gdy w nagłówku wiadomości dostrzegł słowo „urodziny”. No tak! Za tydzień urodziny Xibalby! I to jakieś okrągłe. Jedenasto? Nie, dwunastotysięczne. Z Xibalbą znali się od szkoły, dokładnie od drugiej klasy, którą to klasę Jahwe powtarzał dwukrotnie. Polubili się od pierwszego spotkania, co nie przeszkadzało im rywalizować przy każdej okazji. Na swoje ostatnie urodziny dostał od Xibalby wielki, własnoręcznie zrobiony, szesnastowymiarowy tort. Ale torty były już niemodne. W tym roku do łask wróciły stare, dobre, trójwymiarowe, żywe pocztówki. Trzy wymiary były poważnym ograniczeniem, dlatego ceniono oryginalne pomysły.

– Mało czasu, mało czasu – mruczał pod nosem Jahwe, niosąc kawę do pracowni.

Spędził tam kolejne sześć dni, wychodząc jedynie, by się kilka godzin przespać lub zapłacić dostawcy pizzy. W końcu wszystko było gotowe. Obejrzał krytycznie swoje dzieło, sprawdzając najdrobniejsze detale. Pocztówka wyglądała z pozoru niezbyt imponująco – ot, niewielka gwiazda, kilka planet i kilkadziesiąt księżyców. Ale już na drugi rzut oka widać było, że jedna z planet różni się od reszty, a jej odmienność powinna przyciągnąć uwagę odbiorcy.

– Lepiej nikt by tego nie zrobił – mruknął, zadowolony ze swego dzieła, Jahwe. Zagiął czasoprzestrzeń i wysłał pocztówkę tak, by dotarła do adresata nazajutrz po południu, a następnie powlókł się do łóżka, w którym przespał cały kolejny dzień.

Tymczasem na Ziemi, bo tak przekornie nazwał Jahwe tą planetę, mimo że jej zdecydowana większość pokryta była wodą, życie miliardów istot toczyło się zaplanowanym torem i żadna z nich nie miała świadomości, że istnieje zaledwie kilka dni.

Xibalba odebrał pocztówkę, ale nie miał czasu przyjrzeć się jej dokładniej, bo pochłaniały go przygotowania do wieczornego przyjęcia. Dopiero, gdy wszystko było gotowe, a do przybycia gości zostało nieco czasu, Xibalba postanowił sprawdzić, kto do niego napisał i otworzył pocztówkę. Szybko zorientował się, że siedem planet stanowi tylko tło i skupił się na oglądaniu trzeciej, licząc od gwiazdy. Docenił fantazyjną linię lądów i precyzję, z jaką wszystko funkcjonowało, mimo pozornej przypadkowości. Przyjrzał się bliżej ludzkim społecznościom i dostrzegł doskonałą harmonię wszystkich elementów umieszczonych przez Jahwe.

– No oczywiście, cholerny egocentryk – mruknął pod nosem – siebie uczynił głównym bogiem planety, a moje imię nadał krainie zmarłych i to w dodatku krainie zmarłych dawno wymarłego ludu. Nie mógł jednak nie zauważyć, jak sprytnie Jahwe wplótł imiona innych znajomych z klasy w systemy religijne (a była ich naprawdę spora obfitość) istniejące na planecie. Xibalba zwiedzał dalej, czapy lodowe i pustynie, kanion Kolorado i Mount Everest, puszcze Europy i stepy Azji. Zwiedzając Australię obejrzał dziobaka i nie mógł powstrzymać się od śmiechu – nigdy bym czegoś takiego nie wymyślił, nic dziwnego, że Jahwe ukończył szkołę z wyróżnieniem. Zachwycony bogactwem życia postanowił, że gdy tylko pojawią się pierwsi goście, pokaże im pocztówkę, ale nagle…

 

Witalij Żyrynowicz świętujący od kilku godzin na Kremlu zwycięstwo po udanym puczu, pociągnął z butelki długi łyk wódki. Od kilku minut był sam w gabinecie prezydenckim, właśnie minęła północ i zaczął się dwudziesty pierwszy grudnia. Przejrzał już zawartość prezydenckiego biurka i mimo znacznej ilości wypitego alkoholu, wciąż nie chciało mu się spać.

– A eta szto?– wybełkotał schylając się pod biurko i wyciągając stamtąd metalowy neseser. Otworzył go i na monitorze wbudowanym w pokrywę zobaczył mapę świata. Na jej tle migały na czerwono trzy opcje: „Zaatakuj USA, Zaatakuj Chiny, Rozwal wszystkich”.

– Aaa, nowaja igra! – ucieszył się Witalij i wybrał opcję numer trzy. Wcisnął „Enter” i z zadowoleniem obserwował meldunki o gotowości kolejnych wyrzutni. Rakiety wystartowały i z przyjemnością patrzył na ich trajektorie, zmierzające wprost do Ameryki, Francji, Anglii, Chin, Izraela, Indii, Pakistanu i Iraku. Niedługo potem dostrzegł alert ostrzegający o rakietach lecących w stronę terytorium Rosji…

 

 

…glob zaczął rozświetlać się dziesiątkami i setkami eksplozji. Xibalba oddalił się od niego i wybuchy zaczęły przypominać fajerwerki. Patrzył jak urzeczony na kolejne błyski rozświetlające powierzchnię planety. Uważny obserwator, a Xibalba był takim, zauważyłby bez trudu, że było ich dokładnie dwanaście tysięcy. Po ostatnim wybuchu życie na planecie przestało istnieć, stała się wypalonym, jałowym globem podobnym do pozostałych planet układu. Xibalba chciał już zamknąć pocztówkę, żałując, że nie będzie mógł nikomu pokazać jej pierwotnej wersji, gdy nagle niedaleko Księżyca zmaterializował się niewielki obiekt zmierzający dokładnie w kierunku planety. Po kilku sekundach asteroida uderzyła w Ziemię, niszcząc ją doszczętnie.

– Zawsze był efekciarzem, ale muszę przyznać, że ma talent – pomyślał Xibalba zamykając pocztówkę. Pierwsi goście dzwonili do drzwi.

 

Koniec

Komentarze

Podoba mi się szort. ; ) Uśmiechnęłam się. Pomysł niezły, wykonanie lekkie.

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Świetne, naprawdę świetne. I do tego zabawne. I łatwe w czytaniu.

Dodatkowy plus za PDF, dobrze by było, gdyby taki trend się wykształcił.

Bardzo dobre i zabawne :) "...nazwał Jahwe tą planetę...". Ta planeta, z tą planetą, tę planetę. :) Zresztą obu form dzisiaj się używa.
Czasem migęły mi jakieś powtórzenia (wiadomości z początku i wspomniana planeta).
Poza tym w samym środku mojej estetyki i poczucia humoru. Czekam na więcej!Genialne.

Pozdrawiam

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Super!

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

— No oczywiście, cholerny egocentryk — mruknął pod nosem — siebie uczynił głównym bogiem planety, a moje imię nadał krainie zmarłych i to w dodatku krainie zmarłych dawno wymarłego ludu. Nie mógł jednak nie zauważyć, jak sprytnie Jahwe wplótł imiona innych znajomych z klasy w systemy religijne (a była ich naprawdę spora obfitość) istniejące na planecie. (...) dziobaka i nie mógł powstrzymać się od śmiechu — nigdy bym czegoś takiego nie wymyślił, nic dziwnego, że Jahwe ukończył szkołę z wyróżnieniem.  

Myślę, że Autor sam zlokalizuje i poprawi pomyłki.  

Poza powyższym --- niemal bardzo. Dobre, oczywiście.

Świetne! Lekkie, z uśmiechem :)

Jak to miło przeczytać opowiadanko, uśmiechnąć się i z prawdziwą przyjemnością wyrazić uznanie dla Autora. ;-)

 

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Zabawne :)

Przynoszę radość :)

Bardzo sympatyczny szorcik. Spodobał mi się. Ot, prezencik urodzinowy. :-)

Babska logika rządzi!

super, ot cowink

Nowa Fantastyka