- Opowiadanie: reisene - ... (opowiadanie nie nazwane)

... (opowiadanie nie nazwane)

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

... (opowiadanie nie nazwane)

Noc… Przepiękna pora. Na niebie gdzieś wysoko śmieje się księżyc, otoczony chmarą gwiazd, jakby cieszył się, że ma tak liczne towarzystwo. A może dlatego się cieszy, że świat pod jego osłoną jest taki cichy, spokojny… zaspany. Lecz nie wszyscy tej nocy śpią. Nie wszyscy potrafią. Gdzieś na obrzeżach miasta, w małym pokoiku na piętrze, na parapecie siedziała dziewczyna. Młoda, szczupła i niewysoka, o rudo-blond kręconych włosach i szarych oczach, a na sobie miała długą do kolan, zwiewną koszulę nocną na ramiączkach. Wyglądała na smutną, jakby nad czymś myślała; a może po prostu zamyśliła się tylko na chwilę lub tworzyła w swojej wyobraźni wyimaginowane światy, pełne nierealnych istot i dziwnych zjawisk. W pewnym jednak momencie zeszła z parapetu i podeszła do biurka, włączając jednocześnie laptop. Zawahała się jeszcze, przypatrując się anielicy na tapecie, aczkolwiek po chwili otworzyła przeglądarkę i wstukała jakiś adres; w ciągu paru sekund otworzył się pewien blog z ciemnym tłem, jasną czcionką i niezbyt wielkim, lecz dość widocznym logo, przedstawiającym zamek na wzniesieniu, zachód słońca i w tle twarz ciemnowłosej dziewczyny. Można było zauważyć też tytuł bloga – Amarantowe serce. Kliknęła na przycisk dodawania nowego wpisu, i zaczęła stukać klawiszami, zapełniając białe, jak na razie puste pole…

 

***

Alya przechodziła wzdłuż murów zamku. Jak zawsze była ubrana w lekki strój, pozwalający jej walczyć i jeździć konno, jak i chronił przed obrażeniami. Ciemne włosy miała upięte wysoko na głowie w koku, a na twarzy, której ciemna karnacja była cechą charakterystyczną, miała jedwabn ą, czarną chustę. Przy boku miała przypiętą krótką, zagiętą i szeroką szablę jednosieczną, a na plecach nie przeszkadzającą jej w truchcie wytrzymałą tarczę. Jak zawsze nie posłuchała ojca, by nie szła walczyć bok w bok z żołnierzami, ale nie przejmowała się tym. To był jej żywioł; przeznaczenie. Nie pomyślałaby nigdy, by zrezygnować z tego. Żołnierze, obok których przechodziła, a którzy znali ją już bardzo dobrze, tylko kiwali na przywitanie głową. Gdy dziewczyna podeszła do samej bramy rozejrzała się wokoło, i swe kroki skierowała ku namiotowi dowódcy. Można by się zastanowić, czemuż to dowódcy wojsk obraniających miasto potrzebny jest namiot… Ale cóż, dziwne zwyczaje można spotkać w tym kraju. Dowódca uśmiechnął się na widok Alyi, i podszedł do niej, zostawiając przy ławie z rozłożoną na niej mapą swoich dowódców.

– Ech, to znowu ty – odparł. – Czy nie szkoda ci życia na wojaczkę? Znalazłabyś męża, wychowałabyś dzieci…

– Mówisz, jak mój ojciec – przerwała mu szybko. – Przecież wiesz, że i tak będę próbowała za wszelką cenę się dostać na pole walki, nawet jakbyś mnie zamknął w lochach.

– Alya, przecież wiesz, że nie o to chodzi… Chodzi o to, że jak zginiesz…

– Nie zginę. Do tej pory żyję, więc żyć będę. Najwidoczniej mnie nie chcą po drugiej stronie – odparła i szybkim krokiem opuściła namiot.

Niestety, zrządzenie losu było dość okrutne. Alya nie wróciła tego dnia do domu, ani następnego. W ogóle nie wróciła do domu. Zginęła w walce, jakby bogowie zrobili jej na złość, słysząc jej słowa, że nie chcą jej u siebie. Masto żyje pełnią życia do dnia dzisiejszego, lecz o Alyi już nikt nie pamięta… Poza murami jednego, opuszczonego domu, w którym kiedyś mieszkała, a podobno jej duch po dziś dzień się tam krząta…

 

***

– Aran… ARAN! – zawołała matka dziewczynę siedzącą w pokoju. – Wstawaj, czas do szkoły!

Dziewczyna jednak nie odpowiadała… Zasnęła nad klawiaturą. Opowiadanie na blogu zostało skończone, lecz czy na pewno? Nie wiadomo. Wiadomo, że dziewczyna tego samego dnia na lekcji wychowania fizycznego przewróciła się i straciła przytomność, a w drodze do szpitala zmarła. Może znów los postanowił zagrać czyimś życiem? A może tylko przypadek sprawił, że w dzień ukończenia opowiadania, Aran zmarła?…

Koniec

Komentarze

pozwalający jej walczyć i jeździć konno, jak i chronił przed obrażeniami.  ---> pozwalający, więc również chroniący. Zgodność!  

a na plecach nie przeszkadzającą jej w truchcie wytrzymałą tarczę. ---> wytłuszczone słowa praktycznie zbędne.  

bok w bok  ---> a nie ramię w ramię?  

Nie pomyślałaby nigdy, by zrezygnować z tego.  ---> Chropawe to zdanie. > Nigdy nie pomyślałaby o rezygnacji z udziału w walkach. < Na przykład.  

Żołnierze, (...) tylko kiwali na przywitanie głową.  ---> wielu żołnierzy kiwało jedną głową? No, były już stwory o jednym ciele i wielu głowach, ale na odwyrtkę --- jeszcze nie... Uzgodnij liczbę. Tu mnoga, to i tam też.  

i swe kroki skierowała ku namiotowi  ---> nadzaimkoza; zbędne "swe". Czyje miała kroki skierować, cudze? Kroki też niepotrzebne. > i skierowała się ku namiotowi / skręciła w stronę namiotu < Na przykład.  

Można by się zastanowić, czemuż to dowódcy wojsk obraniających miasto potrzebny jest namiot... Ale cóż, dziwne zwyczaje można spotkać w tym kraju. ---> Należy się zastanowić, czy jest nad czym się zastanawiać. Potrzebny, żeby miał gdzie się schować przed deszczem, zdrzemnąć, poprowadzić odprawę, o której zresztą mowa w następnym zdaniu... I nie "obraniających". Broniących. Nie wierzysz? Sprawdź w słowniku na stronie PWN-u...  

Dowódca (...) podszedł do niej, zostawiając (...) swoich dowódców.  ---> primo: co to za dowódcy dowodzący dowódcą? Chyba swoich oficerów zostawił nad mapą? Secundo: nie za wiele tego dowódcy? W dwóch zdaniach cztery razy, niemal pod rząd... A przecież istnieją synonimy, można posłużyć się metonimią...  

Alya nie wróciła tego dnia do domu, ani następnego. W ogóle nie wróciła do domu.  ---> 1. Nie wróciła ani tego dnia, ani następnego. W ogóle? zastąpiłbym "nigdy" 2. Skróciłbym radykalnie: > Alya nie wróciła do domu... < Też wiadomo, o co chodzi...  

------------------------------   

Pomysł dość często spotykany, ale dla mnie nie jest to żadną wadą. Spodobała mi się kompozycja tekstu i jego pewnego rodzaju zwięzłość, bo wszystko udało się Tobie przedstawić w odpowiedniej proporcji. Szkoda tylko, że wkradły się błędy. Popraw, z czym się zgadzasz, jeżeli zdążysz.

Twoje opowiadanie podoba mi się. Mimo, że to krótki tekst, zawarta w nim treść, dość skondensowania, jest spójna i zrozumiała. Mam jednak uwagi:

 

„Jak zawsze była ubrana w lekki strój (…) Ciemne włosy miała upięte wysoko na głowie w koku, a na twarzy, której ciemna karnacja była cechą charakterystyczną, miała jedwabn ą, czarną chustę. Przy boku miała przypiętą krótką, zagiętą i szeroką szablę…” – Ubranie to inaczej strój. Ubranie się w strój jest masłem maślanym.

Jest oczywiste, że włosy upina się na głowie. Nie podoba mi się, że były upięte w koku, bo można myśleć, że kok jest czymś, co skrywa upięte włosy. Włosy upina się w kok, nie w koku. Poza tym uważam, że kok jest dla wojowniczki fryzurą dość wymyślną i moim zdaniem wystarczy, że jej włosy były upięte.

W wyrazie jedwabną uciekła nieco litera „ą”.

Pewnie się czepiam, ale mam też wrażenie, że Alya miała przy boku trzy szable: jedną krótką, drugą zagiętą i trzecią szeroką.   

Powtarza się miała. By tego uniknąć, proponuję: : Jak zawsze miała na sobie lekki strój (…) Ciemne włosy upięte wysoko, twarz o charakterystycznej ciemnej karnacji przesłaniała jedwabna, czarna chusta. Przy boku była przypięta krótka szabla o zagiętej, szerokiej klindze…

    

„Zginęła w walce, jakby bogowie zrobili jej na złość, słysząc jej słowa, że nie chcą jej u siebie.” – Tu znowu powtórzenia. Proponuję: Zginęła w walce, jakby bogowie, słysząc słowa Alyi, zrobili jej na złość, i jednak zabrali do siebie.

 

„Masto żyje pełnią życia do dnia dzisiejszego…” – Literówka w Miasto… Poza tym powtórzenie. Może: Miasto tętni pełnią życia do dnia dzisiejszego…

 

Pozdrawiam

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Zadziwiająco łatwo uśmiercasz młode dziewczyny. Hm.. Czyżby jakaś fobia :)

 Poważnie pisząc - krótkie i ciekawie napisane. Właśnie takie lubię. :)

Na niebie gdzieś wysoko śmieje się księżyc (…). A może dlatego się cieszy, że świat pod jego osłoną jest taki cichy, spokojny... zaspany. Lecz nie wszyscy tej nocy śpią. (…) Gdzieś na obrzeżach miasta, w małym pokoiku na piętrze, na parapecie siedziała dziewczyna.

Zmiana czasów.

 

Młoda, szczupła i niewysoka, o rudo-blond kręconych włosach i szarych oczach, a na sobie miała długą do kolan, zwiewną koszulę nocną na ramiączkach.

To ma jakieś znaczenie?

 

wstukała jakiś adres; w ciągu paru sekund otworzył się pewien blog z ciemnym tłem, jasną czcionką i niezbyt wielkim, lecz dość widocznym logo, przedstawiającym zamek na wzniesieniu, zachód słońca i w tle twarz ciemnowłosej dziewczyny.

„Jakiś”, „pewien” – całkowicie zbędne. Podobnie jak dalsza wytłuszczona część. Wystarczyłoby napisać, że strona była utrzymana w ciemnej tonacji i już byłoby wiadomo, że to emo-blogasek.

 

pozwalający jej walczyć i jeździć konno, jak i chronił przed obrażeniami.

Zasadniczo nie ma rozwiązań idealnych; albo ubierasz lekki strój i biegasz, skaczesz i ogólnie hasasz na całego, ale pierwsza strzała w plecy wyjdzie przez mostek, albo jesteś chroniona przed obrażeniami, zaś poruszasz się z gracją nosorożca.

 

 Przy boku miała przypiętą krótką, zagiętą i szeroką szablę jednosieczną

Prosta szabla obosieczna nazywałaby się „miecz”. Jeśli piszesz o szabli, w tym słowie zawiera się i wygięcie głowni, i jej jednosieczność. Znacznie bardziej interesującą informacją byłoby -- jeśli już chcesz wszystko dopowiadać -- czy szabla miała pióro i jakie ono było, oraz jak wyglądała rękojeść.

 

To był jej żywioł; przeznaczenie

Rozumiem, że przeznaczenie było jej żywiołem.

 

- Ech, to znowu ty – odparł.

Odparł na…? Czy to nie on zaczyna dialog?

 

W przeciwieństwie do przedmówców, nie znalazłem w tym tekście nic ciekawego ani zasługującego na większą uwagę.  Nie znaczy to, że piszesz źle; po prostu potrzebujesz jeszcze sporej ilości wprawek i pogłębienia wiedzy historycznej. 

 

Pozdrawiam,

M.W.

Hmm... Bardzo wątle. Wprawka pisarska.

Pomysł z pisarką-amatorką, która uśmierca swoją bohaterkę i sama umiera - ok. Może być.

Niestety, stylistycznie skojarzyło mi się z blogiem, który pisała bohaterka, a z blogową grafomanią miałam w życiu do czynienia całkiem sporo. Dlatego przeraził mnie początek: myślałam, że to pierwszy odcinek czegoś dłuższego w tym stylu - i poczułam ulgę, gdy okazało się, że jednak nie. Niestety, losem bohaterek się nie wzruszyłam ani trochę.

Natłok, natłok opisów: opisywanie bohaterki i jej stroju w pierwszym akapicie to nadmiar informacji, podanych dodatkowo metodą "wyliczania". A naprawdę, w świetle tego, jak ta miniaturka się kończy nie potrzeba czytelnikowi aż tylu danych.

No ale, jak przedpiścy wspomnieli: jako ćwiczenie jest w porządku.

Kopsnij się Aótorko po słownik ortograficzny, bo dzięki Tobie jest byk na głównej stronie portalu, w dodatku pogrubiony.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Pomysł całkiem ciekawy, choć nawet nie wiesz, jak może być prawdziwy ;) Kiedyś prawie wpadłam w fobię po tym, jak w mojej powieści bohaterka zachorowała i zaraz ja sama również zachorowałam. Wkrótce napisałam, że inna bohaterka skręciła nogę i to samo mi się zdarzyło w przeciągu paru następnych dni. Na szczęście na razie te przypadki ustały i mogę pisać spokojnie. Przepraszam za dygresję, ale bardzo mi się to skojarzyło.

Co do opowiadania, styl nie jest zły, choć na pewno przyda się trochę więcej wprawy. To, co najbardziej rzuciło mi się w oczy, to opis bohaterki:

"Młoda, szczupła i niewysoka, o rudo-blond kręconych włosach i szarych oczach, a na sobie miała długą do kolan, zwiewną koszulę nocną na ramiączkach." - Nie wyliczaj, tylko takie informacje podawaj "mimochodem", np. "Zimny wiatr wdarł się do pokoju, rozwiewając jej rudoblond włosy" (Trochę kiczowaty przykład, ale nic innego mi teraz nie przyszło do głowy) lub "Cienka koszula nocna nie chroniła jej przed dotkliwym chłodem. Wtrząsnął nią dreszcz zimna".

Nieco za szybko nastały te śmierci, przydałoby się więcej opisu, ale z drugiej strony akurat tutaj może właśnie o to Ci chodziło. Poczułam jednak lekki niedosyt.

Chętnie przeczytam kolejne Twoje opowiadania. Pozdrawiam!

"Młoda, szczupła i niewysoka, o rudo-blond kręconych włosach i szarych oczach, a na sobie miała długą do kolan, zwiewną koszulę nocną na ramiączkach." - ja tam nie mam nic przeciwko, trochę jak z czata na Onecie.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Byłam, przeczytałam, przedmówcy dość już chyba wytknęli. Osobiście nie jestem przekonana ani do wykonania, ani do pomysłu, niestety. Ale nie zniechęcaj się, pisz, pokaż nam coś bardziej rozbudowanego, bo to tylko wprawka.

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

To ja nie wiem, jakie wielki musialby być ten księżyc, żeby być osłoną dla całego świata.

Nowa Fantastyka