- Opowiadanie: Russian12 - Snajperzy na ziemi upadlej

Snajperzy na ziemi upadlej

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Snajperzy na ziemi upadlej

Wyprawa Jankowicza Puszkina

do ziemi upadłej”

 

Autor Marek Młynarczyk

 

Witajcie, opowieść ta będzie o grupie snajperów na ziemi zniszczonej przez człowieka.

 

I

 

Idziemy już prawie tydzień i nie widzieliśmy nikogo, żadnego człowieka czy zwierzęcia. Zapasy powoli nam się kończą, ale już mieliśmy tak parę razy, więc damy rade jeszcze przez parę dni iść o wodzie i suchym chlebie. Jestem Puszkin Jankowicz i dowodzę drużyną snajperów na specjalnej misji, którą otrzymaliśmy z samej góry. Nie znam swojego życia całego, tylko momenty od kiedy byłem w wojsku. Wróćmy do naszego marszu i życia podczas misji.

Mamy znaleźć i zlikwidować cele tak, aby nie mogły nikomu już nie wyrządzić krzywdy. Pierwszy cel to Iwan Pawilewicz szalony naukowiec pracujący nad zmianami genetycznymi ludzi i zwierząt. Kiedyś go ochraniałem i, tylko dlatego go pamietam. Drugi i ostatni nasz cel to Michał Zaremba, kolejny doktor od genetyki. Obydwaj są mi całkiem bliscy, tylko ich na samym początku miałem. Ciężko mi będzie ich zabić, ale to rozkaz. Podobno Ci dwaj podpadli komuś z bardzo wysokiego stanowiska i tamten mając władzę kazał ich zabić. Gdy się o tym dowiedzieli, spakowali wszystkie swoje notatki i uciekli na tereny pod Wrocławiem. Wiedzieli, że nikt za nimi nie będzie od razu latał w tamte strony. Bardzo sprytnie wykombinowali według mojego myślenia, też bym tak zrobił. Pełno stworzeń niebezpiecznych dla człowieka, a raczej nikt nie może czuć się tam bezpiecznie.

Jak na razie mieliśmy tylko okazję strzelania do chodzących trupów. Przeszukaliśmy już tak z trzydzieści domostw i tylko, co znaleźliśmy to jakieś resztki z dawnych lat. Nasze cele uciekają do strefy zakazanej od bardzo dawna. Piętnaście lat temu w okolicy Wrocławia zrzuciliśmy małą bombę atomową o sile czterech ton. Zasięg miała piękny, wszystko w promieniu osiemdziesięciu kilometrów zostało spalone, zniszczone lub napromieniowane przez falę uderzeniową. Nic tu nie rosło przez dziesięć lat. Od pięciu wiosen przyroda zaczęła odzyskiwać swoje dawne miejsce. Drzewa są prawie bez liści, a to wszystko spowodowane przez kwaśne deszcze. Natura jak wokół nas widać zaczyna się uodparniać na to zjawisko. Krzaki są bujne i duże, mają piękny kolor zieleni. Mech jest jakiś dziwny na kamieniach, przypomina trochę jakby kamienie szlachetne. Jego kolor przypomina rubin, naukowcy zakazali nam go dotykać, podobno jest szkodliwy dla naszego organizmu. Drzewa iglaste dają sobie nawet nieźle radę. Odporne na wszystko. Ziemia jest pokryta trawą lub innym zielskiem. W moim oddziale są sami najlepsi. Kieszka jest starym wyjadaczem i nie powstrzymanym w walce spartanem. Konieszko jest naszym specem od materiałów wybuchowych oraz zaopatrzenia. Zakaszwil i Kloszka to ludzie, których znam najdłużej. Żyliśmy razem od początku w armii, te same koszary. Robiliśmy dużo głupich rzeczy jako zieloni. Ostatnią osobą jest Akar. Strasznie dziwny koleś, ale potrafi trafić z jednego kilometra w jedno groszówkę. Mamy ten wzrok.

Musimy się zatrzymać, gdzieś na postój, bo czas już wypocząć po 10 godzinach marszu. Rozglądamy się za dobrym miejscem i dostrzegamy prawie nie zniszczoną chatę jakiegoś robotnika. Zachodzimy na miejsce w szyku zwanym „szpicą”. Idę jako pierwszy, a reszta po bokach trochę za mną. Każdy celuje w jeden z otworów wyjściowych, co widać po kropkach z celowników laserowych na budynku.

Wchodzę do środka i od razu atakuję nas smród dawno rozłożonego ciała ludzkiego. Taka praca i trzeba to wytrzymać. Przeczesaliśmy wszystkie pomieszczenia i nic nie znaleźliśmy, więc rozpalamy ognisko w największym pomieszczeniu. Odpada tynk i kawałki ścian, ale to i tak lepiej spać w takim miejscu niż na dworze, gdzie może nas zjeść każde zwierzę. Kieszka mój zastępca siedzi jako pierwszy na warcie, potem Konieszko, następnie ja, Zakaszwil, Kloszka i jako ostatni Akar. Czekanie na sen jest strasznie męczące. Jeszcze tylko chwila i zasnę, nagle słychać huki wystrzałów z sąsiedniego pokoju. Wstajemy szybko z bronią w ręku i zastanawiamy się, co się stało dokładnie. Widzimy jak Kieszka strzela z pistoletu przez chwilę zza położonych w poprzek drzwi.

  • No co?
  • Czemu strzelałeś świrusie?
  • Psy odganiałem, bo wyczuły mięso , znaczy się nas. – Śmieje się ten wariat w najlepsze.
  • Spokój już ma być. Wszyscy na swoje miejsca i przespać się. Kieszka obudź Konieszke za półtorej godziny.
  • Tak jest!
Każdy już się z nas położył na miejscu, które wcześniej zajął. Śpimy jak najdalej od otworów przez, które może nas coś wciągnąć.

Zmiany warty mijały już normalnie, bez żadnych dziwnych akcji. Noc minęła nam normalnie z czego się bardzo cieszymy. Raz dwa po szybkim śniadaniu musimy zniszczyć ślady po naszej obecności. Patrzę na zegarek i gwizdem daję znać chłopakom, żeby się pośpieszyli, bo czas nas goni i musimy nadgonić stracone chwile. Sprawdzam magazynek w moim pistolecie i snajperce. Do naszego sprzętu należy karabin wyborowym jest najnowsze ze snajperek M570. Ta broń posiada wiele możliwości, jej główna opcja to strzał ponad dźwiękowy. Żaden z przeciwników nas nie odnalazł po strzale, dodatkowo ta broń posiada najnowszą lunetę z opcjami, które nam pomagają odnaleźć cel. Termo wizja, noktowizor oraz automatyczne celowanie. Karabin maszynowy to AK-74 wersja beta z magazynkiem na sto kul. Pistolet to popularny Glock 9mm.

Wszystko na swoim miejscu. Wyciągam mapę oraz kompas, i sprawdzam czy idziemy w dobrym kierunku do naszego celu.

C.D.N.

Koniec

Komentarze

Przeczytałem i:

--- fabularnie: jest strasznie naiwnie i nijako. Banda lemingów idzie przez ruiny i kasuje mutki oraz "doktorów od genetyki", ale wynika to jedynie ze streszczenia. Nawet fragment czegoś większego musi posiadać jakąś kompozycję, wydarzenia i coś, co przyciągnie czytelnika do kolejnego odcinka. Tu nie ma nic charakterystycznego,

--- bohater: równie naiwny: Nie znam swojego życia całego, tylko momenty od kiedy byłem w wojsku.  + Obydwaj są mi całkiem bliscy, tylko ich na samym początku miałem. Ciężko mi będzie ich zabić, ale to rozkaz. -- - powiedziałbym, że gdzieś zagubiła się głębia postaci,

--- językowo: zdania mają strasznie dziwny szyk, szwankują przecinki, skaczą literówki --- swojego życia całego

--- merytorycznie: bombę atomową o sile czterech ton. Zasięg miała piękny, wszystko w promieniu osiemdziesięciu kilometrów zostało spalone, zniszczone lub napromieniowane przez falę uderzeniową, --- chyba coś z tym opisem nie jest w porządku, wielgachna charakterystyka broni na koniec nie wygląda zachęcająco.

Jeżeli masz 12 lat, to jest nieźle, jeśli więcej --- to już gorzej. Tak czy siak musisz jeszcze sporo poczytać i popatrzeć, jak wygląda przyzwoity tekst.

pozdrawiam

I po co to było?

to tylko była próbka i zobaczyć co sadza na razie o tym inni to mi pomaga robić coraz lepsze opowiadanie ale jak sadze sa tu bardzo surowi krytycy ..... wiec dzieki za uwage rozpatrze je wszystkie

Bardzo surowi krytycy, powiadasz.  

Poczytaj komentarze tych bardzo srogich krytyków pod innymi tekstami. Gdy jest za co, chwalić też potrafią. Ale w Twoim przypadku... Znasz powiedzenie: pierwsze koty za płoty? Nie załamuj się, początki zwykle wydają się niesamowicie trudne, i rzeczywiście nie są łatwe. Ale daję słowo: wszystkiego można się nauczyć...  

Dlaczego dialog wygląda jak lista wypunktowana? Tak się nie zapisuje partii dialogowych. Zajrzyj do Hyde Parku, jest tam temat o zapisywaniu dialogów.  

S.T.A.L.K.E.R. ?

 

Przeczytałem. Temat ciekawy, zalatuje S.T.A.L.K.E.R.-em, jak zauważył Szeptun. Ale wykonanie…

Tekst jest niedopracowany, literówki, dziwnie umieszczone przecinki i szyki zdań kłują w oczy. Część błędów wypisali Ci już poprzedni komentatorzy, ja od siebie dodam tylko kilka punktów ;-)

 - „Do naszego sprzętu należy karabin wyborowym jest najnowsze ze snajperek M570.” – stylistyczny koszmarek.

- Nie zawsze pisze się „Ci” z wielkiej litery. W liście, kiedy zwracasz się do kogoś konkretnego, jak najbardziej. W zdaniu „Podobno Ci dwaj…” absolutnie nie. Nie zwracasz się tu odbiorcy, jedynie podkreślasz o jakich dwóch Ci chodzi.

- Liczby o wiele lepiej wyglądają zapisanie słownie. A więc nie „po 10 godzinach marszu”, a „po dziesięciu godzinach marszu”. Chyba, że chodzi o oznaczenie modelu, jak np. AK-47, czy M570.

- Czy snajperzy polują w stadach…?

No cóż, tylko pisząc można nauczyć się pisać, a ćwiczenie czyni mistrza.

I jeszcze jedno. Nim coś wrzucisz na portal, przeczytaj jeszcze raz i popraw te błędy i niedoskonałości, które zauważysz. Te, których nie zauważysz, wytkną Ci inni i odpowiednio skomentują ;-)

Nie łam się, tylko pracuj nad warsztatem.

Szczegóły techniczne, które są oparte na rzeczywistych - karabin AK-74, mogłyby być bardziej wiarygodne. Te karabinki mają magazynek na 30 naboi. Oczywiście fantastyka pozwala na wiele, ale spróbuj skutecznie strzelić z Kałacha mając magazynek na 100 naboi – trochę by ważył. No chyba, że to jakiś nowy model naboi ale to już nie będzie AK-74 bo ten wzór jak sama nazwa wskazuje pochodzi z roku 1974 następne mają inne oznaczenia. Wiem, bo strzelałem z takiego. 

AK-47. Nadal bardzo dobra broń.

AK-74 też bardzo dobra. I jeszcze jedno co mi się przypomniało. Broń to nie programy komputerowe, wersji beta nie robią. 

Bomba 4 tony ma zasięg jak bomba 12500 razy słabsza niż zniszczyła Hiroszimę - czyli taki malutki ładunek taktyczny do zniszczenia powiedzmy ratusza :)

Magazynek do kałasza może być przedłużany :) ale 100 to chyba trochę dużo.

 

No dobra, czepiam się :)

 

Ogólnie tekst banalny i niestety kiepskawy, ale jeśli to absolutny debiut to kto wie, może dalej będzie lepiej

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko zgodzić się z przedpiściami.

Na kilometr zalatuje jakąś gierką, postaci z plastiku, a tekst, jak już wskazali poprzednicy, do napisania od nowa. Jeśli masz 12 lat, to nie jest tak źle. Jeśli szkoła średnia lub wyżej - nie ma żadnej nadziei.

 

Poczytaj, jak zapisuje się dialogi. Jeśli nie jesteś pewien, jak pisze się jakieś słowo, zajrzyj do słownika - nie gryzie.

 

Pozdrawiam.

Dwie rzeczy na alternatywny plus:

- tytuł - podoba mi się

- dialogi zapisane wypunktowaniem z kropkami - są tak szokujące, że nie wiem :) Może to być użyte jako ciekawy zabieg estetyzujący (ha!)

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

dj-u, nie podpuszczaj i nie wpuszczaj w maliny. Na zabiegi "estetyzujące" po pierwsze przyjdzie czas po trzeciej nagrodzie fandomu, po drugie większość normalnych czytelników ma takie zabiegi za mało mądrą manierę. Istnieją zasady? Istnieją.

:D

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

Mająca 50 (wg amerykańskich źródeł 58) megaton trotylu Car bomba miała skuteczny zasięg niszczenia wszystkiego w promieniu 130~150 km. Nie wiem skąd wziąłeś te 4 tony i osiemdziesiąt km, ale to naprawdę mocne "fiction" bez "science". 

Prędkość ponaddźwiękowa jest zasadniczo cechą pocisku (konstrukcja pocisku, płaszcza, ilość materiału wybuchowego), a nie karabinu. Poza tym z tego co się orientuję, snajperzy raczej unikają strzelania pociskami ponaddźwiękowymi na małe odległości, bo nie da się tego cholerstwa skutecznie wyciszyć.

Co to jest "automatyczne celowanie"?

 

Jeśli chodzi o styl: bida z nędzą. Zaś fabuła -- ten jej skrawek -- powiewa nudą. 

 

Pozdrawiam,

M.W.

Nowa Fantastyka