- Opowiadanie: kamil2012 - Tarrea – Blask samotnej gwiazdy

Tarrea – Blask samotnej gwiazdy

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Tarrea – Blask samotnej gwiazdy

Jeden po drugim okręty wyłoniły się z Punktu Skoku, niestety nie w jednym miejscu. Rozproszone po cały systemie, chociaż wyłonienie się jest znaczną przesadą, było to raczej gwałtowne wyrzucenie, które doprowadziło do znacznych uszkodzeń w integralności każdego okrętu. Jak tylko ostatni okręt pojawił się z Punktu Skoku ten zapadł się w sobie – implozja doprowadziła do powstania fali uderzeniowej, która uszkodziła niektóre statki – najbliższe anomalii po tej stronie? ·Część z okrętów straciła zasilanie w połowie lub znaczniej, inne zaczęły poruszać się ku gazowej planecie bez jakiejkolwiek kontroli, zaś pozostałe starały się opanować pożary, które wybuchały jeden po drugim na ich pokładach.

Cała flota została rozbita na pojedyncze jednostki, bądź małe grupy rozrzucone po całym systemie. Załogi nie świadome czy ktoś prócz nich przetrwał przeskok, każdy z osobna obrał kurs na najbliższy, podobny do Ziemi glob, jednocześnie starając się zapanować nad własnymi uszkodzeniami.

 

Powodów takiej sytuacji próżno szukać. Możliwe, że Punkt Skoku łączył zbyt odległe miejsca we wszechświecie, aby utrzymać stabilne połączenie pomiędzy obiema stronami, – co w konsekwencji doprowadziło do „rozgałęzienia” tunelu łączącego dwa punkty. Dało to kilka „okien”, przez które wyrzucone zostały przechodzące okręty.

 

Niezmienne pozostaje, że każdy okręt zaczynał samodzielną, bądź grupową podróż. Część statków należało opuścić – ich uszkodzenia były zbyt poważne. Załogi oraz pasażerowie zostali przyjęci na inne jednostki, choć niektóre statki były na tyle blisko docelowych globów, że zdołano do nich dotrzeć jedynie sami promami i kapsułami ratunkowymi, podczas gdy porzucone okręty wprowadzano na stabilne orbity wokół nich – część by zapobiec dewastacji biosfery inne by służyły później, jako źródło surowców, wiedzy, a nawet technologii.

 

Jeden po drugim pasażerowie i załogi docierały do swoich wybranych światów. Jedne musiały pokonać gąszcz asteroidów krążących bliżej planety, inne zaś lądowały na „obrzeżach” systemu gazowej planety.

 

Ponad setka sferycznych księżyców, i niemal dwa razy tyle pomniejszych, budowała rozległy system wokół gazowej planety. Większość była jałowa i martwa, ale ponad tuzin był jak Ziemia przed kolapsem całego ekosystemu. Błękitne perły na czarnym, atramentowym tle. Gotowe przyjąć swoich nowych mieszkańców – Ludzkość!

 

Na jednym z wymienionych księżycy pewien naukowiec przyglądał się z niedowierzaniem na hologram przedstawiający podejście okrętów do wybranych światów. Z każdą sekundą przybywało widzów w postaci nawet przeciętnych strażników. Nikt nie mógł uwierzyć w to, co widzi, ale miało to miejsce – wszystkie dane z satelitów o tym świadczyły.

 

Błękitno włosy człowiek o rysach Rdzennego Amerykanina odwrócił się od projektora i wcisnął kilka przycisków na konsoli po przeciwnej stronie pomieszczenia. Światła zapłonęły zielonym blaskiem, a z całego kontynentu po paru sekundach wystartowały bezzałogowe jednostki atmosferyczne niemal zmieniając dzień w noc…, cały Taron był gotowy się bronić, chociaż naukowiec ponownie odwrócił się do projektora i przyglądając się coraz bardziej trajektorią lotu obiektów zaczął się poważnie zastanawiać czy jest, przed czym się bronić!?

 

Na dwóch zewnętrznych księżycach, niemal w jednej chwili z opadłych kapsuł i promów, pierwsze kroki postawili nowo przybyli mieszkańcy. Uśmiechali się i dziwili, a patrząc w niebo widzieli kolejne kapsuły, promy, a niektórzy kilku kilometrowe okręty wchodzące powoli w atmosferę i szykujące się to zawiśnięcia nad ziemią pod nimi…

Koniec

Komentarze

wyłoniły się z Punktu Skoku, niestety nie w jednym miejscu. Rozproszone po cały systemie, chociaż wyłonienie się

w integralności każdego okrętu. Jak tylko ostatni okręt

Część statków należało opuścić - ich uszkodzenia były zbyt poważne. Załogi oraz pasażerowie zostali przyjęci na inne jednostki, choć niektóre statki


Nudne to jak flaki z olejem --- to po pierwsze. Po drugie --- marnie napisane. A po trzecie, nic z tego nie wynika.


Nuda czasami jest prologiem. Co do pisania - to nie pod publikę! Wynikać, wynika ale nie teraz ;-). Dzięki za komentarz ;-D

Ale ja widzę, że to już jest kontynuacja... To koniec końców coś wynikać musi zacząć :)

Po pierwsze primo: i z prologu, i z powyższego iście sprawozdawczego tekściku można zrobić powieści.  

Po drugie primo: przed pisaniem czegokolwiek pretendującego do miana literatury należy zawrzeć bliższą, a nawet bardzo bliską znajomość z naszym pięknym językiem.  

 

Powiem tak, a właściwie to napiszę: nie mam zamiaru wchodzić w jakiś spór - mam zamiar pisać jeszcze więcej na temat Tarrey i całego wątku - to co teraz "wrzuciłem" nie jest nawet początkiem, a dopowiedzeniem na temat tego co było w pierwszej części ;-).

Co do języka, cóż, pisowania może nie jest "powalająca" ale jakoś sobie radzę ;-)

„Jakoś sobie radzę” to bardzo pojemne i elastyczne treściowo stwierdzenie.

 

było to raczej gwałtowne wyrzucenie, które doprowadziło do znacznych uszkodzeń w integralności każdego okrętu. —> przepraszam, w czym?

integralność ż V, DCMs. ~ści, blm

«integralny charakter czegoś, stan całkowity jakiejś rzeczy; nienaruszalność, niepodzielność»

Integralność prawa.

 

Jak tylko ostatni okręt pojawił się z Punktu Skoku ten zapadł się w sobie —> jak tylko? gdy tylko; pojawił się z Punktu? wynurzył się z Punktu, opuścił Punkt itp.;brak przecinka.

 

fali uderzeniowej, która uszkodziła niektóre statki – najbliższe anomalii po tej stronie? —> to kto ma wiedzieć, jak nie Autor, czy najbliższe, czy jeszcze inne też?

 

Część z okrętów straciła zasilanie w połowie lub znaczniej —> całkowicie zbędny przyimek „z”; w połowie lub znaczniej? przedziwne sformułowanie, niby wiadomo, o co chodzi, ale jest to tak niezgrabne... Co uległo uszkodzeniu, że okręty traciły zasilanie? Jakie zasilanie, w co?

 

zaczęły poruszać się ku gazowej planecie bez jakiejkolwiek kontroli, —> czyli zostały skazane na zagładę, ale ciekawe, dlaczego załogi straciły kontrolę nad statkami.

 

pozostałe starały się opanować pożary, które wybuchały jeden po drugim na ich pokładach. —> dałeś dżezu z tymi pożarami... Co i jak długo mogło się palić na pokładach kosmolotów? Były z drewna i miały nieograniczone zapasy tlenu?

 

To tylko pierwszy akapit. Nadal uważasz, że dobrze sobie radzisz?

 

Bardzo ważna uwaga końcowa: nie zrobiłem tego dla własnej przyjemności. Zrobiłem to dla Ciebie.

Dzięki AdamKB. Jestem początkujący, więc proszę o wyrozumiałość ;-). Nie mam zamiaru pisać tu "powieści wszechczasów". Piszę głównie dla siebie, a jeżeli ktoś lubi moje "wątki" jak w opowiadaniu - które nie ma mieć większego, wspaniałego celu, to mi bardzo miło - widzę że ktoś czyta co piszę, więc już mogę nazwać moje "pisanie" jakimś sukcesem ;-D. Dzięki za komentarz, wezmę wszelkie uwagi pod uwagę i za nie dziękuję ;-)!

Dodam że to początek mojego "pisania". Jeżeli będę mógł się dalej kształcić na tym portalu to zapewne z czasem osiągnę jakiś poziom akceptrowany dla więszkości. Co do samego wątku to nadal piszę o Tarrey i historia będzie się rozwijac, ale nie mam zamiaru pisać pod publikę - głównie piszę to co mnie "rusza" na temat w/w.Niektórym to może się podobać, a innym nie - nie jestem Lemem ;-P, ale może kiedyś zdołam Mu dorównać - chociaż trochę... ;-D

Pozwole sobie dodać - postarajcie się coś napisać opiekując się 3-letnim dzieckiem; powodzenia ;-D - zwłaszacza jak nie chce spać ;-P

kamil2012

Zaznaczaj przed dodawanym tekstem że jest kontynuacją czegos wcześniejszego... łatwiej się połapać co i jak

Nie czytałem za dużo sci-fi poza Lemem więc pewnie się nie znam na tematyce za bardzo (za to sporo czasu poświęciłem na Battlestar Galactica) , ale wydaje mi się że to nie jest fragment opowiadania tylko taki skrypt lub opis - dużo suchych opisów

Co do strony technicznej - jest ogromna ilośc potknięć (literówki, gramatyka, interpunkcja) - moja porada (z doświadczenia) 1. word i słowniczek 2. http://www.ivona.com/pl/  3. kogoś co najmniej półprofesjonalnego do korekty

Mam nadzieję że się nie będziesz na mnie obrażał. To taka moja "pomocna dłoń" wyciągnieta do Ciebie.

Powodzenia!

 AdamKB

Pisze to jak najbardziej serio - kajam się za swoją pychę w moich komentarzach dotyczących własnej "twórczości" -  autor powyższego opowiadania  przebija mnie w tym procederze - teraz widze jak wkurzające musi byc czytanie takich "obronnych komentarzy"...

 

Pozdrawiam!

 

Koledzy napisali już chyba wszystko, co można było na temat tej miniaturki napisać, więc ja tylko zostawiam ślad, że byłem tu i czytałem.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Po pierwszej częsci czekałem na jakieś szersze rozwinięcie, ale to wygląda raczej jak streszczenie niż rozwinięcie. Trochę jestem zawiedziony

Odpowiedz mi Autorze, na jedno pytanie: gdzie są w tym tekście bohaterowie? Bo nie widzę żadnego. Na upartego można przyjąć, że załogi statków są bohterem zbiorowym. No i ten nieszczęsny naukowiec. Co o nich wiadomo? Co robią, co myślą, co czują, jak się nazywają chociaż? Nic, pustka. Takim pisaniem nie przyciągniesz czytelnika. Diabeł tkwi w szczeółach - powiadają. A u Ciebie tych szczegółów brak.

 

To fragment większej całości - odpowiesz. Dobrze. Zatem pokaż nam taki fragment, który będzie już te szczegóły zawierał, w którym coś się będzie dziać z bohaterami, a nie bezosobowymi statkami i planetami. Jeżeli takim nie dysponujesz - wstrzymaj się do czasu, aż będziesz go mieć. Ja rozumiem, że różne sa warunki pracy, każdy ma jakieś trudności. To nie usprawiedliwia fuszerki.

 

Tyle ode mnie.

Wiem, że w każdej opowieści winna zostać zawiązana jakaś intryga, by czytelnik z zaciekawieniem śledził wątek, lub wątki (pożądania niemożność oderwania się od lektury), i która to intryga w finale zostanie logicznie rozwiązana.

Po przeczytaniu drugiego fragmentu mam wrażenie, że nic nie zostało zawiązane, a jeśli, to na pojedynczy supełek.

Ponieważ jestem cierpliwa, będę czekać na kolejne części Twojego opowiadania. Mam nadzieję, że nareszcie zacznie się coś dziać.

Pozdrawiam.

 

 

 

 

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Nowa Fantastyka