- Opowiadanie: Legion - ( Dzieło nie nazwane ) Rozdział I

( Dzieło nie nazwane ) Rozdział I

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

( Dzieło nie nazwane ) Rozdział I

 

Chłodny acz słoneczny dzień, młody ciemnowłosy chłopak wrócił z pracy, jest bowiem drwalem, zmęczony zmierza do swojego domku na skraju wioski.

– Kurwa … – rzekł spojrzawszy na komin – czemu nie pali? Zimno jak cholera.

Gdy wszedł do domku jego oczom ukazał się przerażający widok, ściany jak dotąd białe, tak przynajmniej mówił na ten brudny beż, zmieniły kolor na krwawoczerwone, a to z powodu juchy fontanną ulatującej z pozbawionego głowy ciała , ułożonego w istnie dostojną pozę tj. nogi okrakiem na ziemi, ręce luźno na podłodze, tors oparty o stół i głowa . . . no właśnie, nigdzie. Zwłoki, jak szybko zauważył należały do jego młodej i lubianej, jak sądził, we wsi, żony.

Odwrócił wzrok by oszczędzić sobie tego widoku, w głębi chatki na równie pięknej, ozdobionej finezyjnymi krwawymi śladami, ścianie wisiało przybite kilkoma prętami dziecko . . . a raczej jego pozbawione ręki truchło, ono również należało do jego członka rodziny, synka o imieniu Tanri.

-Oż w mordę – rzekłszy to osunął się na podłogę tracąc przytomność.

 

Kilka godzin po północy, drwal obudził się w sieni przy otwartych drzwiach, obudził go mróz, we Frinal była bowiem pora na przymrozki. Wstał, otrzepał się, zamknął drzwi, minął leżące na podłodze zwłoki i poszedł spać, z jego radosnych dotąd oczu uciekł blask, coś się w nim zmieniło.

 

***********************************************************************************************

 

-No cześć, masz chwilę? – gdy młody brunet otworzył oczy zobaczył stojącego nad nim mężczyznę w ozdobnych łaszkach i kapeluszu z piórkiem.

-Co tu się . . . – mężczyzna przerwał mu gwałtownym ruchem.

-Jestem Dorman – drwal uścisnął dłoń strojnisia – główny oficer sił specjalnych Białej Korony .

-Ja jestem . . . -Oficer ponownie mu przerwał .

-Nie obchodzi mnie jak masz na imię – rzekł rozglądając się po pokoju – tym zajął się mój podwładny. Czyja to głowa? – wskazał na upaćkaną krwią włochatą kulkę na pierwszy rzut oka wyglądającą jak czerwony jeżozwierz.

-Mojej żony. -odrzekł brunet nie przejawiając żadnych uczuć.

-Zostawiła ją tu?

-Ktoś ją tu zostawił.

Drwal sprawiał wrażenie pozbawionego emocji, ale w pełni zdawał sobie sprawę z tego co go otacza, Dorman przyjrzał my się bliżej.

-I co z tym zrobimy? Zbyt wygadany nie jesteś, a i ja nie mam ochoty cię przesłuchiwać. Mam pomysł, powiedz mi czy ty to zrobiłeś i jeśli tak to po co, zgoda?

-Zgoda, to nie ja .

-No proszę … jak powiedział ksiądz Rzęszyk do królewny Similli w jej noc poślubną „Choćby ryby głos zyskały, ty nikomu nie mów co tej nocy się stało” ha ha ha -zaśmiał się tak soczyście i ciepło że drwal czuł się nieswojo, nawet, a może właśnie tu, w swoim domu.-No więc? Opowiesz mi to, czy mam się domyślać?

Młody człowiek usiadł wreszcie, przeciągnął się sztywno i przetarł podkrążone oczy

-Wracałem z lasu , wszedłem do domu , a tu ciało jakie na podłodze siedzi, wzrok żem odwrócił , a tu drugie do ściany przybite, jakżem to spostrzegnął że to rodzina moja tom zemdlał . W nocym się obudził i spać poszedłem, bo wycieńczonym był jak diabli. Tyle.

-No no no -oficer klasnął z radości-jednak mówisz więcej niż się spodziewałem kochasiu.

Do sypialni przez zakrwawione drzwi wszedł człowiek w skórzanej kurtce i mieczem przy pasie .

-Szefie, skończyliśmy.

-Dobra już idę !-Dorman wyciągnął sztylet zza pazuchy.-Dzięki za pogawędkę …. -wcisnał ostrze dokładnie w serce drwala. -Widzisz ? Już koniec zamartwiania się kochany.

 

***********************************************************************************************

Koniec

Komentarze

("Dzieło nie nazwane"), ale niestety napisane. Rozdział I. Przeraziłam się, że to dopiero początek. W dodatku początek nie wiadomo czego. Do domu wraca drwal, w domu masakra, drwal mdleje na kilka godzin, po czym, ocknąwszy się, zgrabnie omija zwłoki i spokojnie idzie spać. A potem, drwal o smutnych oczach, ma do czynienia z ubranym w ozdobne łaszki i kapelusik z piórkiem, wesołym i opowiadającym dowcipy Dormanem, głównym oficerem sił specjalnych Białej Korony, który wciska mu sztylet w serce. Nie kupuję tego.

 

"...młody ciemnowłosy chłopak wrócił z pracy, jest bowiem drwalem, zmęczony zmierza do swojego domku na skraju wioski." - Czy chłopak wrócił z pracy, czy zmierza do swojego domku? Czy może chłopak wrócił z pracy, jest bowiem drwalem? Skoro wrócił z pracy, dlaczego jeszcze dokądś zmierza?

 

"...tj. nogi okrakiem na ziemi, ręce luźno na podłodze, tors oparty o stół..." - Twoim zdaniem jest to istnie dostojna poza. By mogła siedzieć okrakiem na ziemi, to musiałaby usiąść chyba na globusie, lub na pryzmie gleby. A może mieszkali w domku z wyboistym klepiskiem zamiast podłogi. Bo podłoga i ziemia to nie to samo. W tej sytuacji nie mogła siedzieć, bo aby mieć ręce na podłodze musiałaby leżeć. Wtedy nie mogłaby opierać się torsem o stół. 

 

Może te dwa, fatalnie skonstruwane zdania, uświadomią Ci, Legionie, jak wiele przed Tobą pracy. Nie wyśmiewam się z Ciebie, nie mam zamiaru Cię pognębić, ale chciałabym byś uzmysłowił sobie, że to co piszesz, ktoś będzie czytał.

Pozdrawiam.

 

 

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Jeżeli to jest tylko I rozdział, to dalej pewnie wszystko się wyjaśni, ale ja boję się czytać.

Generalnie cały tekst do poprawy. Zgadzam się, co do tego, że musisz się jeszcze bardzo dużo nauczyć.

Regulatorzy ma(-ją? :p)  rację. Ponadto:

 

-Jestem Dorman – drwal uścisnął dłoń strojnisia – główny oficer sił specjalnych Białej Korony . - jeżeli to "strojniś" mówi (a na to wskazuje kontekst) to on powinien być podmiotem podkreślonego zdania. Bo tak, jak jest, znaczy, że drwal miał na imię Dorman. Innymi słowy powinno być:

— Jestem Dorman — strojniś uścisnął dłoń drwala — główny oficer...

 

W moim zapisie jest jeszcze jedna różnica w stosunku do Twojego: do oznaczenia dialogów używamy długich pauz dialogowych, a nie średnich półpauz (służących m. in. do oznaczania przedziałów liczbowych, np. "strony 1–3") krótkich dywizów (te ostatnie służą do łączenia wyrazów, np.: "biało-czerwony"). W swoim komputerze znak taki możesz uzyskać, przyprzymując lewy [Alt] i wystukując na klawiaturze numerycznej numer 0151, albo zwyczajnie skopiować go z Tablicy znaków.

 

Dalej, po kropce zdanie zaczynamy wielką literą (nawet po pauzie dialogowej), a spację stawiamy po znaku interpunkcyjnym, a nie przed nim (wyjątkiem są wspomniane pauzy i półpauzy, które mają spacje z obu stron). Ogólnie potrzebna Ci, Autorze, solidna lekcja typografii i interpunkcji (dobry początek masz tu). Oraz dużo, dużo lektur, bo język masz straszliwie siermiężny. Parafrazując znany cytat Napoleona I, żeby pisać dobre teksty, trzeba trzech rzeczy: czytania, czytania oraz czytania. Powodzenia w nauce, dużo jej przed Tobą. ;)

Quetzalcoatlu tęczowopióry...  

Przykład pisaniny radosnej a bezmyślnej. Śmiać się czy płakać?

Dziękuję za Wasze komentarze, to Mój pierwszy tekst i powiem szczerze że spodziewałem się wskazania miliarda błędów, wasze niezbyt negatywne zdanie na temat mojej twórczości jest dla mnie jak nagroda i bardzo się cieszę że zainteresowaliście się tym co napisałem.

Jeżeli chodzi o fabułę to była ona rzecz jasna wyrwana nieco z kontekstu i chciałem tylko posłuchać (czy raczej poczytać) rady bardziej doświadczonych na temat samej konstrukcji.

Widzę że faktycznie wiele pracy przede mną, Świętomirze dziękuję za rady co do typografii i interpunkcji, z pewnością skorzystam.

Jednym słowem "dziękuję" Wam.

Nowa Fantastyka