- Opowiadanie: chudy0222 - Życie na okrągło

Życie na okrągło

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Życie na okrągło

…tysiąc czterysta czterdzieste drugie okrążenie, tysiąc czterysta czterdzieste trzecie okrążenie, tysiąc czterysta czterdzieste czwarte okrążenie. Przerwa. Ktoś mnie podgląda. Podpłynę do szybki to zobaczę tę śmieszną minę. Z kuli ludzie wyglądają tak zabawnie. Kiedyś mieszkałem w akwarium, ale stamtąd świat zewnętrzny był idealny i szybko się nudził. Kula zniekształca go i jest zabawniej. Ostatnio odkryłem, że ludzie, pomimo losu jaki mi zgotowali, potrafią poprawiać nastrój. Ich zniekształcone głowy – przez co pojawiły się moje problemy z oczami – i wyszczerzone zęby to dla mnie lekarstwo na monotonię.

 

Jestem welonkiem, czyli żółtą rybką. Ludzie uważają, że to złoty kolor. Ciekawe skąd im się to wzięło. Jestem samcem. Jakkolwiek nie ma to większego znaczenia, bo rozróżnianie naszej płci przychodzi im z trudem. Jeszcze siedem zachodów słońca temu mieszkałem z kolegami i koleżankami w dużym akwarium, gdzie miałem filtrowaną wodę, wzorcowe podłożę i żywe rośliny. Teraz mam pięciolitrową kulę z kamyczkami na dnie i plastikowy krzaczek pośrodku. Wszystko to tylko dla mnie.

 

Większość czasu zabiera mi bicie rekordu. Zwłaszcza jednego: ilości okrążeń wkoło plastikowego krzaczka. Co nowy wschód słońca jest ich więcej. Do pobicia obecnego rekordu brakuje mi jeszcze dziesięciu. Na pewno mi się uda. Codziennie się udaje.

 

Mój obecny właściciel jest biedny. Karmę sypie tylko o wschodzie słońca. Jedyne trzy granulki. Szkoda. Nie ma pojęcia, że ciężko trenuję. Muszę chować jedzenie pod kamykami na ciemną porę. Jakoś daje radę.

 

Tym razem człowiek długo patrzył. W końcu odszedł od kuli. Mogę wrócić do pływania. Tysiąc czterysta czterdzieste piąte okrążenie, tysiąc czterysta czterdzieste szóste okrążenie… W kuli moje życie na okrągło jest takie samo. Trzy granulki pokarmu codziennie rano i ciągle ta sama woda… Tysiąc czterysta czterdzieste siódme okrążenie, tysiąc czterysta czterdzieste ósme okrążenie… On jednak musi być naprawdę bardzo biedny, skoro nie stać go na jedzenie i świeżą wodę… Tysiąc czterysta czterdzieste dziewiąte okrążenie, tysiąc czterysta pięćdziesiąte okrążenie… Znowu muszę przerwać trening. Trzeba uciekać za krzaczek. Człowiek tu jest. Zastukał i tak mnie wystraszył, że ubrudziłem welonek kupą. Wypłynę mu na powitanie. Tym razem wygląda inaczej. Głowa zniekształcona, lecz się nie szczerzy. Coś ciemnego wypływa mu z ust. Chwilę popatrzył na mnie odszedł. Wracam do treningu. Tysiąc czterysta pięć… A co to znowu? Czmychnąłem za krzaczek. Przez sekundę mój mały świat się zatrząsł. Coś wpadło do kuli. To coś bardzo brudzi wodę. Zaczynam mieć problemy z widzeniem. Woda jest coraz ciemniejsza. Lepiej popłynę zobaczyć co wpadło. To coś dziwnego – długie, twarde i pomarszczone. Jedna strona tego, na końcu ma mięciutką poduszeczkę, a druga, w tym samym końcu, twardą łuskę. To fragment dziwnej płetwy mojego właściciela. Tej, którą do mnie puka, bym podpłynął do niego. Nie rozumiem po co mi to dał. Teraz ja mam pukać? Ja nawet tego nie podniosę. Jestem za mały i w dodatku nie mam czym. Niech leży. Szkoda, że brudzi wodę. Z każda chwilą coraz mniej widać.

 

Czas upływa mi na poszukiwaniu w ciemności granulek pokarmu. Mój właściciel dawno już do mnie nie zaglądał i nie pukał. Odnoszę wrażenie, że skończyło mu się jedzenie dla mnie. Ostatnio żadna świeża granulka tu nie wpadła. Może właściciela tam nie ma? Być może nie pukał do mnie, bo już nie ma czym. W końcu wrzucił do mnie tę rzecz od pukania.

 

Zjadłem ostatniego granulka i postanowiłem, że mimo wszystko będę bił swój rekord – nawet w ciemności. Kulę znam na pamięć.

 

Tysiąc czterysta pięćdziesiąte pierwsze okrążenie… Jest dużo trudniej niż kiedyś… Tysiąc czterysta pięćdziesiąte drugie, tysiąc czterysta pięćdziesiąte trzecie… Już tylko jedno okrążenie i będzie kolejny rekord… Tysiąc czterysta pięćdziesiąte czw…

 

 

KONIEC

 

 

 

 

Koniec

Komentarze

Hej, niezłe.

Co prawda nie spodziewałabym się po rybce takie słownictwa, ale poza tym sama idea mi się podoba.

*"takiego" oczywiście.

Przecinków sporo brakuje. Poza tym nie zrozumiałem, co wpadło do akwarium. Ale to już mój problem:).

Mastiff

To był odgryziony palec?

Podobało mi się :)

Jedna strona tego, na końcu ma mięciutką poduszeczkę, a druga, w tym samym końcu, twardą łuskę. - no tak, zapomniałem, że palce są pokryte łuską. Pewnie dlatego nie zrozumiałem.

Mastiff

Bohdan, to nie tak, że paznokcie są pokryte łuską. Chodzi raczej o to, że narratorowi, tj. rybce, która paznokcia z pewnością nie znała - bo i skąd miała znać - wydało się, iż to łuska.

Samo opowiadanie bardzo fajne.

Pozdrawiam

Przydałoby się móc edytować swoje komentarze. :( W tym pierwszym zdaniu miało być:

"Bohdan, to nie tak, że palec jest pokryty łuską."

Powtórzenia.

"Z kuli ludzie wyglądają tak zabawnie. Kiedyś mieszkałem w akwarium, ale stamtąd świat zewnętrzny był idealny i szybko się nudził. Kula zniekształca go i jest zabawniej. Ostatnio odkryłem, że ludzie, pomimo losu jaki mi zgotowali, potrafią poprawiać nastrój. Ich zniekształcone głowy..."

 

"wzorcowe podłożę" - literówka: podłoże.

 

"Jakoś daje radę." - Literówka" daję.

 

"Chwilę popatrzył na mnie odszedł." - Interpunkcja bywa przydatna. Przecinek albo myślnik są tu niezbędne.

 

"Zjadłem ostatniego granulka i..." - to jest ta granulka, a nie ten granulek.

 

Nie zrobiło na mnie żadnego wrażenia, choć napisane nieźle.

 

Pozdrawiam.

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Nieźle napisane, coraz mniej błędów --- nasz Kolega robi postępy. Tak trzymać.

Sama historyjka, hm, dość typowa, ale ładnie przedstawiona.

Witaj!

 

Sympatyczne. Twój warsztat jest coraz sprawniejszy, a i pomysłowi niczego nie brakuje. Zadziwiające, jak wygląda to wszystko z perspektywy welonka. ;)

 

Pozdrawiam

Naviedozny

W sumie nie mam ani za co pochwalić, ani czego się przyczepić. Przeczytałam, i tyle... 

www.portal.herbatkauheleny.pl

Zabawne, nieźle się czytało.

Smutna kobieta z ogórkiem.

Niezłe.

Mnie nie ruszyło. Myślałem, że to co wpadło do akwarium to pióro wieczne, z którego tusz wycieka :P

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Bardz ale to bardzo mi się podoba :)

Nowa Fantastyka